Nadgorliwość gorsza od… /Officiousness worse than…

Dzisiaj historia z życia wzięta. Wczoraj zaczęłyśmy rozmawiać z Liv na temat szkoły i jakoś tak usłyszałam o pewnej  ‘pedagożce’. Jak ja uwielbiam wszelkiej maści „psycholożki” i inne „ekspertki”. Aby nie było wątpliwości: wiem, że dobry psycholog czy pedagog  pomaga ludziom wyjść z niejednego problemu. Ale to ma być osoba kompetentna a nie twór genedrowej nowomowy, nie mający innych kwalifikacji niż płeć. Czy jestem przewrażliwiona? Może, jestem cięta na kaleczenie języka biolożkami i socjolożkami. Poniżej opiszę trzy przypadki z życia wzięte.

Przypadek1: jak nie masz domu jak z durnych programów z wypindrzoną gwiazdunią, jesteś patologia. Róża pochodzi z normalnej rodziny. Ot zwyczajni ludzie, mieszkają w jednym z dużych miast, zarabiają tyle, że do pierwszego bez problemu starcza. Rodzice bez problemu kupują córce zestaw podręczników i przyborów. Róża nosi czyste ubrania, takie same jak jej koleżanki ze zwykłych sieciówek: żaden tam Aryton, ale też nie rzeczy po starszej siostrze. Niestety Róża nie lubi mydła i z higieną jest na bakier. Nie pachnie wodą różaną a o stanie uszu lepiej nie mówiąc. Nauczycielka of WF poleciała do ‘pedagożki’ i już do MOPSu, że rodzina dysfunkcyjna i patologiczna. No bo przecież na pewno tam kwitnie przemoc i patologia. Oczywiście zarzuty okazały się fałszywe, ale co się Róża i jej bliscy nadenerwowali to ich. Oczywiście o tym ‘pedagożka’ nie pomyśli, bo tego nie pisali w gazetach.

Przypadek2: ubierasz się na czarno, więc masz depresję. Natasza nie przepada za szkołą, szczególnie nie lubi poniedziałków. Nie, nie o to chodzi, że tam się dzieją straszne rzeczy.  Po prostu woli biegać po podwórku niż zakuwać. W ciemnym jej do twarzy a poza tym nie każdy lubi róż. No więc ‘pedagożka’, chcąc się wykazać wezwała Nataszę na rozmowę. Bo dziewczynka ubrana w ciemne kolory, bo była jakaś przybita i powiedziała, że nie lubi szkoły. ‘Ekspertka’ odniosła wrażenie, że dziewczynka ma depresję i już z telefonem do rodziców i siać panikę. Co więcej wyszło, że Natasza, która woli e-booki od Bravo Girl ma „większy zasób słów niż rówieśnice” i w ogóle jakaś taka inna. Jak nic patologia i pewnie ma nadwrażliwych rodziców. Następnego dnia Natasza założyła jasną sukienkę i miała lepszy humor. ‘Pedagożka’ uznała, że dziecko chyba jednak nie ma depresji bo się śmieje. Dobrze, że ta pani nie słyszała o czymś takim jak choroba dwubiegunowa.

Przypadek nr 3: siniaki są przeźroczyste. Romek pochodzi z patologicznej rodziny. Tatuś regularnie myli syna z workiem treningowym gdy wraca do domu w pijackim szale. Pas śwista w te i we wte i biada temu kto się nawinie. ‘Pedagożka’ i pani od WF nic nie widzą, bowiem siniaki są przeźroczyste. Wiedzą bowiem, kim jest  tatuś Romka, największy menel dzielnicy, gdyby coś się działo załatwiłby obie panie tak, że bez operacji plastycznej się nie obejdzie.

Opisane powyżej przypadki naprawdę miały miejsce. Imiona bohaterów zostały zmienione. Obawiam się jednak, że wspomniane zdarzenia nie są odosobnione. Należy  zwracać uwagę na przejawy przemocy, reagować kiedy zachowanie dziecka  ulega zmianie. Ale na litość boską nie można uznawać kogoś za patologię bo nie pachnie perfumami, czy diagnozować depresję na podstawie koloru bluzki! Brak reakcji to zaniedbanie, ale nadgorliwość także wyrządza krzywdę. Zanim się zacznie działania, oskarżenia i wnioski należy chociaż przez chwilę pomyśleć. Zebrać dowody, wywiad środowiskowy a nie wysnuwać wnioski na podstawie ‘wrażenia’.

Depresja to poważne schorzenie i życie z nią jest przebywaniem w przedsionku piekieł. Ludziom cierpiącym na depresję należy pomagać, nie zaś szydzić i kazać wziąć się w garść. Depresję diagnozuje lekarz a nie ‘pedagożka’ na podstawie ‘wrażenia’. Oczywiście szkolny pedagog kieruje dzieci do wizyty u psychiatry, ale nie z powodu czarnej bluzki! Nie wylewajmy dziecka z kąpielą i nie popadajmy w odmienną skrajność. Fałszywe alarmy usypiają czujność i pewnego dnia możemy nie zareagować kiedy należy.

A jak Wy, moi Goście oceniacie sprawę? Czy jestem zbyt ostra w stosunku do ‘pedagożki’?

**************ENG****************

In my today’s text I would like to share with you my Guests stories told by Liv. All stories presented here have already happened on one of the biggest cities in Poland. I was talking with my friend about school and she told me about ‘pedagogue’ (in Polish we have ridiculous and terribly sound female versions of many jobs, forced by “Gender” environments and feminists).   I really enjoy such artificial experts, having nothing to say, nothing  to do, except for appropriate sex. Good psychologists or pedagogues are extremely helpful and needed. But I want expert, someone really educated and skilled, not presenting all the time her sex. Am I oversensitive? I am really mad with tormenting my mother tongue.  In the next paragraphs I would present real cases. 

Case1: if you house didn’t look like a house by artificial celebrity, you are pathological (In Poland we have stupid program about cleaning by actress who is hiring servant and nanny and doesn’t live in a hose presented in TV). Rose in an  ordinary girl from ordinary family. They are neither poor nor wealthy, just typical family. There are no problems with buying books for school, no problems with new clothes. Rose is weaning same clothes as other girls with her age. She is really ordinary girl except.. she has hygienic problems.  She never smells toilet water but something much different. One of the teachers went to the ‘pedagogue’ saying ‘Rose came from pathological family’. Later two ladies in action went to the Social Care trying to prove there are nothing in girl’s family except for violence and pathology. Social care soon realized family is normal, but what stress it caused to innocent people? Obviously ‘pedagogue’ never thought in that way, how can she know that if no information like that appeared in the newspapers?

Case2: everyone wearing black clothes suffer from depression. Natasha, as many kids, doesn’t like school. Especially she hates Mondays. No, there are no serious violence problems in schools. The case in much more simple: Natasha just prefer to play with her friends to attending school. She prefers meeting friends on a playground to school. She likes wearing dark clothes, just doesn’t like pink. ‘Pedagogue’ decided she should talk with girl. Natasha was sad and wore dark clothes. To make matters worse girl said “I don’t like school’. Basing on that ‘pedagogue’ diagnosed girl with depression, as ‘pedagogue’ has such ‘impression’.  ‘Pedagogue’ called girl’s parents. Moreover ‘expert’ realized Natasha ‘is using more words in everyday talks than other girls in her age’. Yes, this is a crime by too ambitious parents that girl prefers e-books to ‘Bravo Girl’. Next day Natasha had a better mood and moreover wore light dress. ‘Pedagogue’, hearing girl laughing, changed ‘impression’ and decided there in no depression. Lucky for Natasha and her parent ‘pedagogue’ never heard about bipolar disorder.

Case3: bruises are transparent. John was unlucky to be born in pathological family. His daddy regularly deceived kid with boxing bag. This happens  especially when he is back home in alcohol delirium.  ‘Pedagogue’ never noticed bruises, as bruises are transparent.  She know that John’s daddy, dangerous and aggressive would be mad after any accusation. After such talk ‘pedagogue’ will need plastic surgery.

All of three cases described above are  real accident. I am afraid such cases are not a rare phenomenon, but are taking place more often than ever should.  School (and not only) violence is real problem and we have to be very careful to notice its signs. Exaggeration is as dangerous as abandonment. Dark clothes are not symptom of depression and hygienic problems are not obvious and 100 percentage sure proof for violence, for the God’s sake!  Before accusation, before deduction one should think at least for a while. Basing on something stronger than ‘impression’.

Depression is a serious disorder. Living with it is like living in a gates not hell. People suffering from it needs help and comfort not mockery. Psychiatrist is appropriate person for making diagnosis, physician not a ‘pedagogue’. Obviously school pedagogue, observing disturbing symptoms, may suggest visiting physician. Black blouse is not a disturbing symptom at all. Do not exaggerate in any way. False alarms are very dangerous. One day we may not react when this would be necessary.

What is your point of view my Guest? Am I too critical about ‘pedagogue’s ’attitude?

A co tam z rzekomymi więzieniami CIA?/How about reputed CIA prisons?

Tego płaczu „dyskryminowanych” homoseksualistów nie da się już słuchać. Cały dzień w mediach mainstreamu jojczą jak to są „prześladowani” bo nie mają „prawa do szczęścia” i czują się dotknięci zarzutem o bezproduktywność. No cóż panie i panowie pretensje zgłaszajcie na Matki Natury, że tak ten świat urządziła, że to poczęcia dziecka potrzebni są pani i pan. Ale my tu pitu-pitu- my tu drzemy szaty, zaś na zagranicznych portalach można znaleźć ciekawe informacje o Polsce. Tak, o Polsce i nie są to ciepłe słowa. Oczywiście w mediach mainstreamu pluto na prawicę, zaś o niezbyt przychylnych nam opiniach ciszo sza i nie ma nas.

Poszło o rzekome więzienia CIA w Polsce. Czy w Polsce przetrzymywano i torturowano podejrzanych o terroryzm szczerze wątpię. A może nie chcę dopuścić do podobnej myśli? Zresztą prawda kryje się w archiwach CIA, a stamtąd raczej nie wyciągniemy informacji. Co najwyżej dostaniemy uroczą rolę kozła ofiarnego, kiedy trzeba będzie na kogoś zwalić winę. Zaś, co przyznaję z niewymownym bólem w sercu, stanowimy idealnego kandydata na kozła ofiarnego, mając takich a nie innych decydentów gotowych na wszystko byle dostać poklask i pochwałę za granicą. Co zrobi mainstream kiedy już nie zdołają ukrywać prawdy? Zawsze można wszystko zrzucić na prawicę i rzekomą homofobię, rasizm i co kto tam tylko chce. Byle nie przyznać, że coś się dzieje nie tak.

Jak czytamy w zalinkowanych artykułach „śledztwo jest specjalnie przedłużane, gdyż mogłyby stanowić problem dla osób na najwyższych szczeblach władzy” . Prawdziwie zatrzęsło mnie na określenie „Nazi-like  Poland prison”, czyli podobne do nazistowskich więzienia w Polsce. Oczywiście w dalszej części czytamy, że CIA powinno za to zapłacić, ale… Może jestem przewrażliwiona, ale słowa „To jest coś w tym rodzaju, co naziści robili w czasie II w.ś”. Brzmi znajomo? Dla mnie stanowi posępny rym do „polskich obozów śmierci”, sugestii jakoby Polacy wówczas (i teraz nie miejmy złudzeń co do znaczenia tekstu) ochoczo współpracowali z zbrodniczymi organizacjami w ich okrutnych przedsięwzięciach i świadomie i dobrowolnie przykładali rękę do torturowania i mordowania niewinnych.

No tak, zawsze można powiedzieć że to takie siakie i owakie wredne się nas czepiają. No bo jak to oni mogą i w ogóle.  Tak jest najłatwiej. Ale zanim zaczniemy mieć do innych pretensje  (czy słuszne czy niesłuszne to temat na oddzielną dyskusję) pomyślmy przez chwilę co nasz mainstream mówi przez książki Jana Tomasza Grossa czy filmy jak „Pokłosie”? Czy przypadkiem nie rysują polskiemu społeczeństwu (społeczeństwu, które ani nie składa się z samych bandziorów, ani świętych, po prostu normalnych ludzi) tarczy strzelniczej na plecy? Ale co tam, ja tylko tutaj daję upust polskim kompleksom (nawiasem mówiąc inne narody dbają o swój wizerunek za granicą i są na to wyczuleni, jakoś nikt im nie ma tego za złe, bo przecież trzeba zrozumieć).

Ale co ja się czepiam tego, że Russia Today trąbi o rzekomych więzieniach CIA w Polsce. To nic, to nic, najgorsze, że geje nie będą mogli zawierać ślubu. Najgorsze, że ktoś się tam na kogoś obraził, bo biologia zawiniła.  Niezły matrix, co?


http://www.globalresearch.ca/the-cias-secret-prisons-in-poland/5320798
http://rt.com/news/poland-investigation-cia-prisons-839/
http://rt.com/news/cia-poland-prison-mcgovern-003/

*************ENG*********
 I just cannot stand any more  cries and hard-luck stories by homosexuals.  Whole day I’ve been listening mainstream grumbling about  suspected “persecutions” and “their rights to be happy be broken”. Also poor homosexuals were upset with words about non-productivity. My dears, I am afraid we can do nothing with Mother Nature and the fact that lady and gentleman are essential for conception.  We are upset, comment and are angry. Meanwhile on the foreign portals news about Poland are available. Yes, news about Poland and this news are not good. However in mainstream medias attacking rightists are attacked, this is better than informing society about uncharitable opinions.

What is the case? Once more the case of reputed CIA prisons are topic of interest. What happened? Have suspected of terrorism  people been  enduring and torturing in Poland? I doubt, or maybe I just don’t want to accept such thoughts? Where lies the truth? In CIA archives, place we will never be allowed to investigate. What can be get? We will get the role of the sacrificial victim, victim to be blamed for all the bad. Believe me, it is extremely painful for me to state this that we constitute ideal victim to be. Our decision-makers, unfortunately, will do anything to get plaudit and be commended. What is going to happen if mainstream won’t be able to hide the truth? Rightists will be the only one to blame, rightists and suspected homophobia. All will be said in order not to tell the uncomfortable truth.

I found interesting sentences in articles linked: “A Polish investigation into secret CIA jails is being suppressed because it will embarrass the top echelon of the country’s government”. What makes me mad is this one: „Nazi-like  Poland prison”. Yes, later we read about CIA that should pay, but .. Am I oversensitive? Maybe, but words “This is the kind of thing the Nazis did in WWII”. It sounds terribly familiar for me, it reminds me “Polish concentration camps” phrase, insulting suggestion  that Poles then and now (don’t be naive about text linked) eagerly and voluntarily cooperate with flagitious organizations. Suggestion that we tortured and killed innocent people.

Always we may comment such news in a simple way: this bad/malicious/aggressive ones again and again niggling. This is the easiest solution. Harder way requires thinking about message sent into the world by our mainstream. Why books by Jan Tomasz Gross and “Poklosie” movie are so much advertised, why? I feel as if they were painting us target on out back. Our society, obviously, neither  consist from saints only, not from bandits. We are normal people like everyone else. What am I talking about, this is my Polish complexes only. Still I cannot understand why other nations care about their image and nothing bad comment appear in our mainstream media. Moreover we are about to understand them.

Why do I have problem with Russia Today portal having highlight news about reputed CIA prisons in Poland?!  This is nothing, this is so much not important, this means nothing in comparison to gays who aren’t be able to get married. Someone feel abused because of biology, what a nice matrix, isn’t it?

http://www.globalresearch.ca/the-cias-secret-prisons-in-poland/5320798
http://rt.com/news/poland-investigation-cia-prisons-839/
http://rt.com/news/cia-poland-prison-mcgovern-003/

Przerwane igrzyska / Games interrupted

Mieliśmy mieć takie piękne igrzyska, nie jakąś tam olimpiadę zimową, ale też niezłe przestawienie.  Jakie? Ano ideologiczną awanturę na temat „ustawy o związkach partnerskich”, a tu „wredny” Sejm odrzucił „światłe” projekty. W teorii wszystko brzmi pięknie, wszak chodzi o troskę o wszystkich obywateli, aby nam było dobrze, byśmy czuli się szczęśliwi, spełnieni i w ogóle by nad zrobić dobrze. Bodajże najbardziej kuriozalnym z haseł była „legalizacja konkubinatu”. No może ja czegoś nie wiem, ale konkubinat nie jest zakazany. Nikt nikogo nie wsadza do więzienia za życie bez ślubu. A więc w czym rzecz? Pozornie sensowne postulaty: wspólne opodatkowanie, prawo do odwiedzin w szpitalu, prawo do informacji o stanie zdrowia czy dziedziczenia. Ale zaraz, zaraz istnieje już prawna regulacja, pozwalająca na podobne rozwiązania: nazywa się ślubem cywilnym. Po co więc dodawać coś więcej, skoro przecież w ustawie nie chodzi o „małżeństwa” homoseksualne? Poniższy cytat wyjaśnia wszystko:

Anna Maciąg i Rafał Dedyński. Synowie: Leon i Antek. W związku prawie 15 lat. Ona: Czasami mam takie myśli, żeby może jednak wziąć ślub cywilny, bo jeśli np. Rafał będzie miał wypadek i będzie leżał nieprzytomny w szpitalu na drugim końcu Polski, nikt mi o tym nie powie. Ale odstrasza mnie to, że rozwód jest potworną męką. Zakładam, że w razie czego się dogadamy. Najlepszym wyjściem byłby związek partnerski. On: znajomy mi kiedyś powiedział, że zrobili sobie z żoną drugie dziecko, bo pierwsze już trochę podrosło i nie mieli ze sobą o czym gadać. Z tym mi się kojarzy małżeństwo. Nie myśleliśmy o tym, dopóki nie pojawił się Leon”.

Czyli mieć ciastko i zjeść ciastko, mieć przywileje a jednocześnie móc w razie czego odejść bez żadnych konsekwencji i nie ponosić żadnej odpowiedzialności. Kto normalny zawiera małżeństwo z myślą o rozwodzie? Wiadomo różnie w życiu bywa, ale skoro na stracie już szukamy furtki to coś jest nie tak. Słowa cytowanych bohaterów dowodzą czegoś co było dla mnie jasne od dawna: w całej sprawie „związków partnerskich” chodzi o więcej przywilejów przy mniejszej odpowiedzialności. Niezbyt chlubne tło zostało ubrane we wzniosłe hasła, które miały odwrócić uwagę ludzi od bieżących wydarzeń, aby nie zajmować się realnymi problemami i aby ludzie nie zadawali niewygodnych pytań.

"Dziękuję Ci, Parlamencie, za wysłanie mi wiadomości: "W przypadku śmierci Mirosława, jego partnerka, z którą związany jest dłużej niż trwa niejedno małżeństwo, nie będzie mogła nawet odebrać jego zwłok. Jakby znalazł się nieprzytomny w szpitalu, nie powiedziano by jej, w jakim stanie zdrowia się znajduje. Nie dano by jej w takiej sytuacji nawet okazji pożegnania się z nim. Nie dostałaby odszkodowania po nim. Jakby zachorował, nie damy jej grosza na opiekę".

Co za piękne żale czytelnika mainstemowej gazety. Jaki on biedny, nieszczęśliwy i dyskryminowany. Cóż mnie pana Mirosława nie żal i powiem jedno: weź pan odpowiedzialność za siebie i swoją partnerkę i idź do urzędu stanu cywilnego. Miej tylko dojrzałości i odwagi cywilnej by się do czegoś zobowiązać, by coś dawać a nie tylko brać. W urzędzie nie zapytają Pana ani o światopogląd, ani o wyznanie. To nie ma znaczenia.  Nie będzie nauk przedmałżeńskich, białej sukni i całej reszty. Zawrze pan po prostu umowę i podejmie zobowiązania. Ale to przecież boli prawda? Bo jak będzie się pan chciał wymigać od alimentów będzie pan musiał udowodnić, że nie jest ojcem. Jeśli zechce pan odejść czeka pana konieczność wizyty w sądzie, podziału majątku a nie daj Boże płacenia. Boli prawda, bo lepiej pójść z dnia na dzień, bez konsekwencji i mieć święty spokój.

Tyle w kwestii „legalizacji” konkubinatów. Podstawą społeczeństwa jest rodzina, zaś podstawą rodziny małżeństwo. Tak uważam i nie widzę potrzeby tworzenia instytucji para-małżeństw. Osoby przeciwnej płci mogą iść do urzędy stanu cywilnego. Osoby tej samej płci nie powinny mieć nigdy prawa adopcji dzieci (nie łudźmy się, że to będzie wprowadzane powoli i jak dostaną palec w postaci „związków partnerskich” wezmą więcej, to się dzieje na Zachodzie). To wszystko to uderzenie w rodzinę, osłabienie tej podstawowej komórki społecznej. Oderwać ludzi od więzi z bliskimi, wyalienować i przekonać, że hedonizm jest najlepszy. By osłabić społeczeństwo i je zatomizować. Wtedy będzie łatwiejsze do kontroli.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,13298957,_Gdy_umre__moja_partnerka_nie_bedzie_mogla
_nawet_odebrac.html
http://wyborcza.pl/1,75478,13283769,Zalegalizowac_kocia_lape.html
http://tygodniklisickiego.pl/malzenstwo-czyli-potworna-meka-marek-magierowski/

***********ENG************
It could have been so funny and so nice. So many pleasure and fun with newest national game and performance. What kind of performance? Ideological this time instead of Olympic Games, ideological  battle for “the partnership relations”. No games unfortunately as “malicious” Parliament rejected all proposed “enlightened” projects. It all looks great, at least in theory. We are to be happy, delighted and all of projects are just to make us good. There were many statements with “the legalization of concubinage” as the funniest. I am not a lawyer but as far as I know concubinage is not illegal. No one is put into prison due to living together without marriage. So what is the point? Outwardly demands sound reasonable: paying taxes together, health state information, inheritance, but wait there is regulation enable such solutions. Solution is known as civilian marriage. All this regulations are not about “homosexual marriages”? If not why? Please read citation below:

Anna Maciag and Rafal Dedyski have been together for 15 years. They have two sons Leon and Antek. From time to time they thing about civilian marriage. What if Rafal will have accident and will be in the hospital far away from home? Anna is afraid no one will inform her about his state. But I am afraid divorce is a terrible torment. I believe if came to this we will cut a deal, but I believe civilian partnership is the best solution. Rafal cannot forget his colleague who have no common interests with his wife. As older child grow up, they decided to have another one. This is the way Rafal perceived marriage. Before Leon has  been born we had never thought about marriage

Ha! Just have your cake and eat it! Just to have privileges but duties. Just to be able to leave without any consequences. Does anyone think about divorce when getting married? I am fully aware life is not simple and many things may happen. Looking for the emergency exit at the very beginning suggests something is very wrong with relation. Was I surprised by the words by Anna and Rafal? Not at all, I have always perceived “the partnership relations” in that way, as the way to get more privileges with no duties. All of this was covered by elevated words. All of this happen to create a diversion, just not to answer important questions.

 “Thank you Parliament for sending me a message:” If Miroslav died, his partner (they have been together for long, longer than some marriages) wouldn’t be allowed to collect his body. If he happened to lie unconscious in the hospital, she wouldn’t be  informed about his condition. No opportunity to farewell his would be given to her. No financial compensation she are going to be given. No care would she get, if he happened to fell ill

What a heartbreaking words! How mainstream newspaper reader is poor, unhappy and persecuted. I don’t pity Mr. Miroslav. Instead I have advice for him: be a responsible man and marry your partner if you care about her. Go to the appropriate office and get civilian marriage.  No one will ask about religion, about world view. No white dress is  required. All you must do is to sign a paper and commit oneself. Hurts isn’t it? In order to avoid paying for kids proof you are not a father is essential. No leave may be possible without visit in court and division of money, without compensation for example? It hurts. It is so much better to leave without consequences!

This is the truth present behind  “the legalization of concubinage”. Family is the base element of the society. Marriage is the base element of the family. This is my opinion. I don’t think any pseudo-marriage institutions are essential. Heterosexual pairs may always decide to have civilian marriage. Homosexual “pairs” should never be allowed to adopt kids. This is going to finish like this, we know what happen in the Western Europe when homosexual “pairs” get “the partnership relations” privileges. Such actions are to weaken a family, the base element of the society. Such actions aim to detach people from their sibs, to alienate them and to persuade hedonism is best. Such society will be weaker and easier to be controlled.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,13298957,_Gdy_umre__moja_partnerka_nie_bedzie_mogla_
nawet_odebrac.html
http://wyborcza.pl/1,75478,13283769,Zalegalizowac_kocia_lape.html
http://tygodniklisickiego.pl/malzenstwo-czyli-potworna-meka-marek-magierowski/

Czy powinniśmy trzymać z Cameronem?/Play in the same team as Cameron?

W całej awanturze o związki partnerskie (do której się odniosę w kolejnym tekście) gdzieś znikły echa wypowiedzi Davida Camerona, wypowiedzi daleko ważniejszej. Nie mam złudzeń, że związki partnerskie były tematem zastępczym (co kto z kim robi w łóżku/na blacie stołu/na pralce/etc. zawsze budzi daleko większe zainteresowanie niż wypowiedzi unijnych polityków no i każdy się poczuje ekspertem z monopolem na prawdę).  W każdym razie David Cameron rzucił niezłą bombę, zapowiadając możliwość wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Premier zna nastroje społeczne w swoim kraju i wie o rosnącym eurosceptycyźmie. Czy przy okazji rozgrywał sprawy wyborcze? Całkiem możliwe, że jako polityk zamierzał upiec więcej niż jedną pieczeń. Czy słowa stanowiły jedynie blef czy ostrzeżenie? Trudno powiedzieć, zwłaszcza zwykłemu  obserwatorowi, ale na pewno wypowiedzi p. Camerona nie można ignorować.

Ostatnio sporo się mówi o przyszłym kształcie Unii. Gospodarcze zawirowania (problemy Grecji, Hiszpanii, Portugalii) a także rosnąca potęga Chin wymuszają podobne rozmyślenia. Czy powinniśmy zmierzać w kierunku federacji (Stanów Zjednoczonych Europy?) czy może luźnego związku państw? Straszy się nas Europą dwóch prędkości, wypadnięciem poza nawias. Tym samym usiłuje się nas przekonać do wspólnej waluty, co może nas zrujnować. Niektórzy jak Nigel Farange mówią wprost, że zrównanie ekonomiczne  krajów o odmiennej gospodarce, systemie ekonomicznym oraz walucie musi doprowadzić do klęski. Nie da się na siłę czegoś zrównać, nie da się na siłę przejechać walcem. Dlatego jestem sceptyczna wobec wprowadzania nas do strefy euro, gdzieś dokąd polska gospodarka nie pasuje, dokąd wcale nie musimy iść. Wielka Brytania zachowała funta i nie zamierza, w imię szczytnie brzmiących idei, oddawać części swej suwerenności Brukseli.

Czy słusznie? Mam mieszane uczucia. Mam świadomość, że każde z państw europejskich w pojedynkę nie może stać się równoprawnym partnerem dla Stanów czy Chin. Tylko Europa, jako całość, ma szansę zagrać z nimi w jednej lidze. Jednak daleka jestem od bezgranicznego euro-entuzjazmu i  odgórnych regulacji z Brukseli.  Wiele z ich regulacji, zwłaszcza w kwestiach socjalnych budzi mój zdecydowany sprzeciw, zwłaszcza w kwestii finansowania imigrantów żyjących w gettach, ulegania naciskom działaczy homoseksualnych czy źle rozumianej tolerancji. Pomysły podatkowe Prezydenta Hollande’a stanowią najlepszą antyreklamę UE. Niestety w naszym położeniu geopolitycznym nie bardzo możemy wybrzydzać i marudzić. 

 David Cameron jest Premierem dużego i silnego państwa, którego zdania nie można ignorować.  Może też wiele ugrać dla swojego kraju, zaś my, walcząc o swoje, potrzebujemy sojuszników. Politykę ustępstw i chodzenia na kolanach daleko nie zajdziemy, o czym świadczy, że naszych „mężów stanu” nie zaproszono do Davos bo i po co? Wszyscy z nimi pogrywają jak chcą, bo jak wiadomo „ćwierkający” łykną wszystko jak się tupnie nogą a potem pogłaszcze po główce. Nie należy też machać na wszystkich szabelką i się na wszystkich boczyć, ale grać, grać o swoje. Niestety przy naszych „wybitnych mistrzów dyplomacji” nie mamy szans na takowe działanie. Czy powinniśmy trzymać z Cameronem? Sądzę, że na krótką metę powinniśmy, ale nie podejrzewam „ćwierkających” o zdolność wyczucia kiedy należy zmienić stronę. Dlatego, co przyznaję ze smutkiem, lepiej niech już pozują do fotografii i grają z dzieciakami w piłkę nożną, narobią mniej szkód.

Niemcom, głównym rozgrywającym w UE, nie spodobały się słowa Davida Camerona. Jestem pewna, że wybitna polityk jak Angela Merkel na pewno znajdzie sposób na porozumienie się z krewkim Anglikiem. Na razie jednak namieszał solidnie a przecież o to chodzi? Czy jednak nie zaczął grać zbyt ostro i zbyt niebezpiecznie? Czas pokaże. Dobrze jednak, że prowokuje dyskusję, bowiem dyskusja jest zawsze wskazana. Ciekawa jestem czy istnieje możliwość opuszczenia Unii, lub strefy euro, jak już zostaniemy tak wpakowani przez „mężów stanu”.

http://wpolityce.pl/wydarzenia/45615-niemcy-pouczaja-wielka-brytanie-w-kwestii-rozmow-z-ue-westerwelle-uderzajac-siekiera-krytyki-bardzo-szybko-mozna-zniszczyc-europejski-dom
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,13286427,_FT___przemowienie_Camerona_to_polityczne_chodzenie.html
http://www.guardian.co.uk/politics/2012/dec/17/david-cameron-withdrawal-eu-imaginable
http://rt.com/news/cameron-britain-eu-exit-559/
http://www.aljazeera.com/news/europe/2013/01/20131242581265379.html

******************ENG********************
Recently we’ve had fuss about partnership relations. I will refer to this in my next text, today however I would like to write about more important fact. I decide to write about David Cameron’s words, words much more important. I am fully aware that almost everyone enjoy talking about who is doing what in bed/at washing machine/table/etc. What is doing and with who, as everyone can be expert and be “the only rightful”. This is much more interesting for many than one of the politicians statement. Last statement by British PM was a real bomb, almost an atomic one. PM, aware of British euro-skepticism, claimed it is possible that UK may leave EU. Is his words an early stage of the elective campaign? Is this an warning or only a bluff? We shouldn’t ignore Mr. Cameron words, even if now we are  not sure how to refer to his statements.

There is a growing debate about EU future. Economic problems of Greece, Spain and Portugal together with China becoming stronger and stronger almost made us to think about the future. What is the better option? Federation (United States of Europe ?) or just loose Union? In Poland we are threaten with “two speed Europe”. As the result we are going to be outside mainstream. Why are we threatened? Some of “experts” here wanted euro as a currency. Why am I sceptical? Because we cannot afford this. Moreover there are politicians and economists, Nigel Farange for example, stating all of this “common economical system” idea is a fake and never can be achieved. European countries are, according to Farange, too different in economical mean to ever make up such creation.  UK preserved its own currency and   is in relatively good condition. I am very sceptical about taking us to EuroZone and I hope this will never happen. What I like in British attitude is their common sense. They know that ideas are just ideas and real power is real power. They don’t want Brussels to make decisions, no matter how noble it may sound.

Is this a right attitude? I am not sure actually.  None of the European counties, alone is strong enough to be equal partner for USA or China. Only Europe, as  whole,  are capable of playing with them. Let me be clear. I am not euro-enthusiast. To be sincere I am quite far away from such attitude. I am sceptical about Brussels as governors. Many od European regulations, especially in social cases are impossible for me to accept. Wrongly understood tolerance, doing anything homosexual activist desired is road to nowhere. Giving money to immigrants leaving in ghettos and doing nothing for  countries they are residents in is another example. What President Hollande is trying to do with tax system in my opinion may work as the best EU’s anti-advertise. However me must remember about out geopolitical situation. There is not alternative for EU.

We cannot ignore David Cameron, PM of the important  European country. We wanted benefits for the UK, we on the other hand need allies for own goals. By doing anything other wanted, by knelling down we will be given nothing. The best proof is the fact none of “statesmen” was invited to Davos. Why should they visit Davos, if everybody around is making own business and ignore their opinions. What kind of opinions I am referring to if  “twittering ones” will do anything others wanted. “Caress me, I beg you caress me”- is the only goal for “twittering statesmen”. I am not suggesting we are to fuss with everyone around, as diplomacy is a little more subtle game. This is a game of businesses, not “twittering”. But our “masters of diplomacy” believes Twitter is enough and subtle games are much too subtle. Should be play in the same team with Cameron now and then change sides? Sounds like a promising plan, however too subtle for “twittering statesmen”.  It is not easy for me to say this, but they should play football with kids instead in order to make less damage.

Germans,  the strongest players in EU, were not positively surprised by David Cameron words. I am sure that great lady of the politics, Angela Merkel, will find a way to make a deal with rebellious Englishman. Is Cameron playing too dangerous game? Maybe yes, maybe now we should observe European political scene. However discussion he started is advantage. I am curious if possibility of leaving EU exists. Also I am curious about possibility of leaving Eurozone, if we were taken there by “twittering statesmen”.

http://wpolityce.pl/wydarzenia/45615-niemcy-pouczaja-wielka-brytanie-w-kwestii-rozmow-z-ue-westerwelle-uderzajac-siekiera-krytyki-bardzo-szybko-mozna-zniszczyc-europejski-dom
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,13286427,_FT___przemowienie_Camerona_to_polityczne_chodzenie.html
http://www.guardian.co.uk/politics/2012/dec/17/david-cameron-withdrawal-eu-imaginable
http://rt.com/news/cameron-britain-eu-exit-559/
http://www.aljazeera.com/news/europe/2013/01/20131242581265379.html

Sezon polowania na kierowców rozpoczęty/Driver’s hunting season begun

Nie jest łatwo być kierowcą w Polsce. Stan dróg to jedno. O tym, że są często za wąskie i zbyt dziurawe wie chyba każdy. O sieci autostrad jak na Zachodzie możemy marzyć, nie dlatego, że brak technologii czy pieniędzy. Brak sensownych planów i sensownego rozstrzygania przetargów. Kryterium najniższej ceny, często poniżej kosztów, generuje dodatkowe koszty. Weźmy na przykład lotnisko w Modlinie, gdzie rozsypał się pas startowy. „Nie stać nas na kupowanie chłamu”- mawiała moja babcia, tłumacząc, że mają ograniczone fundusze trzeba wybierać towary o dobrej jakości, aby potem nie dopłacać do interesu. Lotnisko w Modlinie zostanie zamknięte do wiosny i kto wie czy na tym się skończy i ile za to wszystko zapłacimy. Drogi i autostrady? Kto jechał przed     Świętami A2 wie, że punkty poboru opłat działały bez zarzutu. Szkoda, że trzeba było do nich stać w długich kolejkach bo ktoś tam kiedyś czegoś nie przewidział. Więcej sama A2 często bywa w remoncie, co nie dziwi biorąc pod uwagę ilość „kombinacji” po drodze. Kto żyje w tym kraju wie dlaczego nie można zbudować drogi do Zakopanego, a łatwiej o tunel przez Alpy.

Ale pół biedy wąskie drogi. O wiele gorszym problemem są znaki stawiane wedle bliżej nieokreślonej reguły. A może dlatego, że czyjś szwagier miał firmę produkującą takowe i trzeba było dać zlecenie. Oczywiście kierowcy są różni i nie brak u nas durniów i drogowych idiotów. Takowi są wszędzie. Ale zakładanie, że każdy kto siada za kółkiem to idiota-samobójca stanowi solidne nadużycie. Co więcej las znaków (polecam jechać drogą równoległą do A2 ) ogłupia kierowcę. Człowiek za kierownicą musi być skoncentrowany i dostawać jasne sygnały. Dodatkowo po co ustawiać ograniczenie do 40 na godzinę na prostej drodze za miastem? Ja rozumiem, że są niebezpieczne zakręty, nagłe spadki terenu i tym podobne. Ale czy wszędzie? Moim zdaniem należy ustawiać ograniczenia z rozwagą, gdyż nie należy ludzi prowokować do łamania prawa i przepisów. Prawa należy przestrzegać, bo inaczej zapanuje chaos. Co jednak gdy takie ograniczenia aż prowokuje by mocniej nacisnąć pedał gazu? Bo co zostanie ustawione?  Polecam obrazek poniżej, to prawdziwe cacko:


(http://przyspieszenie.pl/wp-content/gallery/absurdy-drogowe/znaki-drogowe-absurdy-5.jpg)

Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze, a dokładniej dziurę budżetową. Minister Finansów obdarował nas wraz z Nowym Rokiem serią bankomatów swego imienia, zwanych fotoradarami. Jan Vincent Rostowski bowiem uznał, że należy wyciągnąć z kierowców 1,5 mld złotych z mandatów. Jeździsz przepisowo i nie łamiesz prawa? Bez obaw, coś na Ciebie znajdą. Ustawią tak ograniczenia prędkości by dorwać każdego i aby zarobić na ich instalacji. Bowiem w ten właśnie sposób postanowiono poprawić bezpieczeństwo i jakość jazdy w Polsce. Nie ma sensu budować nowych dróg i autostrad, nie ma sensu ułatwiać ludziom życia. Za dużo z tym kłopotu i roboty, zaś lepiej im do cna obrzydzić jeżdżenie samochodami i jeszcze sięgnąć do kieszeni. Sposobem na poprawienie bezpieczeństwa mają być fotoradary, zwane „bankomatami Rostowskiego”, lub „Vincentami”.  Jak zarobić pieniądze? Prosto: na prostej drodze dać idiotyczne ograniczenie prędkości i poprawić „Vincenta”. Wiadomo, że mało kto w takich warunkach  pojedzie 40 na godzinę (albo 30) a grosik do grosika i zbierze się kasiora i pomalutku, powolutku dziurkę zmniejszymy. Co prawda to kropla w morzu potrzeb, ale lepsza kropelka niż nic.

Aby nie było wątpliwości: nie sugeruję, że fotoradar to samo zło. Nie, jak wszystko inne winien być użyty do poprawny bezpieczeństwa, nie zaś polowania na kierowców. Niech takie urządzenie stoi przed  przejściem dla pieszych na ruchliwych ulicach, przed szkołą czy przedszkolem. Tam gdzie naprawdę mogą pomóc ludziom. Niech stoją przed niebezpiecznymi zakrętami, tak zwanymi czarnymi punktami, gdzie dochodzi do wypadków. Myślę, że w każdej gminie można wskazać podobne miejsce, miejsca niebezpieczne. Ale czy tam można by wyciągać pieniądze z cudzej kieszeni? Po co pomagać ludziom, skoro można im sięgać łapą do kieszeni? I ciekawe czy Premier Tusk pamięta jak krytykował PiS za fotodarady? A jakie jest Wasze zdanie moi Goście? Czy przesadzam z krytyką?

******ENG********
In Poland drive’s live is not easy. Very narrow roads with many holes are only one side of the problem. I have no idea if and when we are going to have motorway system like Germans. There are appropriate technologies available, money could be found, so why? The main problem lies in law regulating public tenders. There is main criterion of the lowest prize, so companies willing to win propose impossible prizes. Additional, sometimes high, costs are obvious result of this. Warsaw-Modlin airport and runway’s problems is most recent example. Airport is said to be closed till spring. Exact date of reopening is unknown, however high costs are sure. How about roads and motorways? Coming home for Xmas was a nightmare for anyone taking A2 motorway. The only working parts were cash points and long queues of cars waiting. To make matters worse motorways mentioned are almost in a constant reconstruction. Am I astonished? Not at all as I am living long enough here to know what is going on and why it is easier to build tunnel inside Alpine mountain than near Zakopane. (Local highlanders wanted crazy prices for the nearby grounds).

Narrow roads in one thing, but even worse are road signs. Signs standing in surprising and unexpected places without any logical reason. I am joking, as the reason exists. Very simple one as somebody’s kin is owner of a road sign producing company. We are to help our relatives, aren’t we? Drivers are different but not all of them are suicide-idiots. Too many sign (sometimes this is a forest like on A2’s parallel road) may be dangerous. Driving a car requires concentration and carefulness.  Stupid speed limits just MADE people to break a law. Laws must be obeyed as chaos lead to destruction only. There is no use to limit a sped to 40 km/h on the straight road outside the city. Sometimes we may find even more “funny” situations like on picture below:






 (http://przyspieszenie.pl/wp-content/gallery/absurdy-drogowe/znaki-drogowe-absurdy-5.jpg)

If the exact goad is unclear money is main goal, budget shortfall to be exact, is goal. The Finance Minister gave us special New Year’s gift, a series of ATMs by himself, known as photoradars. Jan Vincent Rostowski decided 1,5 billion should be taken from drivers into budget. How? In a very simple way, from tickets of course! You are driving carefully and follow the law all the time? Don’t worry they will find a way to your pockets. So stupid and annoying speed limits are going to appear to make everyone drive too fast. There is no use to build new roads and motorways as it requires too  many work. There are different approaches to increase security, like Rostowski’s cash machines or “Vincents”.  How to earn money using such devices?  Find a straight way outside the city and think about absurd speed limit, for example 40 km per hours. Put a “Vincent” device there and wait, wait for annoyed people.  Obviously this is not going to help with budget shortfall, but still it is better to have 1,5 billion instead of not having.

To said is straight: I am not against radars at all. Such devices, like anything, should be used properly to increase security instead of driver’s hunting. Radars are necessary before pedestrian passages on a   busy roads.  Something should stand before dangerous turns or so called “black points” with many deadly accidents. I believe in every city, every borough such places are present. But why to increase security if money can be earned? Why to help people if one may put a hand into their pockets? I am curious if PM Tusk remember what did he say about photoradars and the main opposition party. Am I too critical my Guests? What is your opinion?
 

Jak się pisanie o d… Maryni znudzi to zawsze można postraszyć Rosją/Too much sex? You may always threaten with Russia attack

Tematy kto co z kim robił z czyim łóżku są zawsze najciekawsze. Zawsze można wyrazić swoje święte oburzenie z powodu cudzej ciemnoty/libertynizmu i z poczuciem słusznego napiętnowania niegodnych zachowań. Nie ważne czy o edukację seksualną w przedszkolu  czy walkę z o całkowity zakaz aborcji. Tak czy siak święci i nadęci biją pianę i wyją jak wilki do księżyca w poczuciu spełnionej misji. Potem zaś popijają herbatkę w fotelu z poczuciem jeszcze jednego dnia spokoju. Dziennikarz napisał artykuł, na portalu internetowym dyskusja a w kupie rycerzy walczących o coś tam zawsze raźniej. Jak nie wiadomo o czym pisać to się pisze o przysłowiowej d… Maryni a w zależności kto pisze to z różnej strony.Albo o superseksie, albo o aborcji jeden czort. Jestem chora od tych podziałów na „prawdziwych Polaków” i „zdrajców”. Obie grupy bez siebie istnieć nie mogą, gdyż niczym innym nie wyjaśnią swego istnienia jak pałowaniem przeciwnika, czy prawdziwego czy wyimaginowanego nie ma znaczenia.

Papier jest cierpliwy a Internet jeszcze bardziej. Na portalu informacyjnym można napisać każdą bzdurę wyssaną z palca i mieć radochę z liczby wejść. Gdy już się swoje o d… Maryni napisało czas na straszaka. Jakiego? A to zależy od tego gdzie pójdziemy. Na stronach mainstreamu „złymi” są  prawicowi ekstremiści, PiS oraz Kościół. Na stronach prawicowych to rzecz jasna rządzący  oraz Rosja i Niemcy, w różnych proporcjach i niekoniecznie w tej kolejności. Tym razem prawicowy porta niezalezna.pl, by nie pisać o pro-life, wyciągnął sprawdzony i niezawodny  w pewnych kręgach straszak, czyli naszego wschodniego sąsiada, czyli Rosję. Jakby kto nie wiedział, to Rosjanie razem z Białorusinami zamierzają nam wypowiedzieć wojnę. Kiedy nie wiem, po jaką cholerę tym bardziej, ale zamierzają. Tak z braku lepszych pomysłów na spędzenie wieczoru.  Dowodem na poparcie tej śmiałej tezy, autorstwa Romualda Szeremietiewa, są manewry wojskowe  obu tych państw. Manewry planowane na jesień tego roku, gdzie będą ćwiczone różne scenariusze. 



(http://niezalezna.pl/uploads/imagecache/nowa-wiadomosc/foto2013/37494-383031358691408.jpg)

No i zawrzało. Ludziska poczęli się burzyć, poczęli się może nawet bać (jako, że z końcem świata to może czas sprzedawać  jakie survival kity na wojnę z Rosją? Może to jakiś pomysł na biznes?). Mnie zaś ciśnienie skoczyło tak, że nie powinnam nawet wąchać kawy. Czemu? Nie, nie potraktowałam interpretacji poważnie i akurat nie sądzę by jakiś rosyjski żołnierz naprawdę miał mnie napaść na ulicy. Drażni mnie niepotrzebne strasznie ludzi, do szału mnie doprowadza granie na ludzkich obawach, strachu i wątpliwościach tylko po to aby nie dyskutować o rzeczywistych problemach. A takowe Polska ma jak każdy kraj na świecie i to takie, które odczujemy o wiele mocniej niż wyimaginowani Rosjanie wysadzający nas w powietrze. Po jaką cholerę Rosja ma atakować kraj członkowski NATO i UE? Mamy XXI wiek i  ekonomia to lepszy sposób podboju niż karabin.

Dlaczego portale i piszący dla nich eksperci nie piszą o ludzkich sprawach, o sprawach społecznych? Co zrobić aby młodzi ludzie nie musieli jechać za chlebem za granicę? Dlaczego nikt nie proponuje jak ułatwić życie drobnym i średnim przedsiębiorcom co by rozruszało gospodarkę? Pisać co zrobić a nie tylko mówić jak jest źle. Dlaczego nikt nie proponuje metod rozbrojenia bomby demograficznej, ale systemowych nie doraźnych? Co zrobić by bezrobocie w Polsce nie wyniosło tyle co w Grecji czy Hiszpanii? Jak aktywizować zawodowo ludzi? Ja nie mam ku temu wykształcenia i nie wiem jak rozwiązać problemy. Ale przecież chyba są do licha kompetentni ludzie w tym kraju! Ale nie, zamiast pisać o czymś pozytywnym lepiej straszyć Kościołem/nacjonalizmem/Rosją/ homoseksualistami i czym kto tam chce. Po co wysilać się i składać propozycję skoro można okładać się kijami i mówić, że ta druga strona jest gorsza. Dobra, ja już wiem, że drudzy są źli i paskudni. To może czas coś zaproponować?! Czy w tym kraju są jakieś portale informacyjne zajęte czymś poza agitką, pisaniem o d… Maryni, waleniem po głowie przeciwników i straszeniem?

http://niezalezna.pl/37494-rosjanie-szykuja-sie-do-wojny-z-polska
http://wpolityce.pl/wydarzenia/45118-sikorski-o-manewrach-wojskowych-rosji-wojsko-ma-to-do-siebie-ze-sie-przygotowuje-na-najgorsze-scenariusze-my-tez-to-robimy
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/rosja-szykuje-sie-do-wojny-z-polska-to-fantazja-i-,1,5398871,wiadomosc.html

*************ENG****************
 Who spend time with who in bed and what exactly happened is so interesting. There no better opportunity to express indignation. So many words about ignorance/libertinism can be said! Everyone will feel satisfied and may rest  and relax after so tough fight. What to fight for? No matter one wants sexual education in kindergarten or absolute ban of abortion. All warriors and knight of the only true and right case will hollow to the moon as wolf.  They will feel great in their company and just have a fun. But what to write about if there is no news, no essay but sexual cases? It depends from a ideological side. I am really sick of division form “the only real Poles” and “the traitors”. I believe this two groups just cannot exists alone, as there would be no reason for them for existence if not kicking the (real or imagined) enemy. 

It is said that paper is patient. Internet is even better: any nonsense can be written. So this is high time to switch attention from sexual scandals, what to do? Use a boogie, boogie is always good. What kind of boogie? It depends of course, as for mainstream “rightist extremist”  or Church are boogies. For another side let’s call them excellent candidates for boogies are governors, Russia and Germany (in different proportion and randomly ordered). Niezalezna.pl,  rightist Internet  portal used checked and efficient boogie, Eastern neighbour of Poland, Russia this time. Haven’t you heard already? According Romuald Szeremietiew Russia, together with Belarus, are going to attack Poland. When and why- don’t ask me, I have no idea. No better ideas what to do in the evening? Any prove? Yes, military manoeuvre  planned for autumn of 2013. Different scenarios are going to be checked and that will be only a beginning..



(http://niezalezna.pl/uploads/imagecache/nowa-wiadomosc/foto2013/37494-383031358691408.jpg)

All happen as it supposed to be. People are anxious, angry. Maybe we should think about selling survival kits? No end of the world happen so maybe a war? Is it a good business? Such thesis make me really angry. No, I don’t believe that Russian soldiers will attack us on a streets. I just consider such threatening as harmful and irritating. Authors of such thesis just plays with people’s anxieties and dubiousness. What is the reason of their actions? To anything to avoid talking about real problems. Poland has its problems as other courtiers. I mean real problems which will affect people’s lives. Imagined Russians blowing everything up and burning are not one of them. What,  for the God’s sake, interest will  Russia  have in attacking country-member of NATA and EU? We have 21st century and there are other ways of influencing others..

Why all of this portals so rarely writes about social cases, problems of ordinary people. What may be done to prevent young people from emigration? Why experts have no real options for small and middle contractors, which will help economic system greatly? Is it easier to write that everything is in ruin and situation is hopeless. How to deal with a demographical bomb? How to engage young people to have kids? How to prevent unemployment to be as high as in Greece or Spain? How to help people to find a job after years on unemployment? I don’t know how such problems might be sold. I have neither appropriate experience nor education. But there have to be someone! No, but is so much better to threaten readers with Church/nationalism/ Russia/homosexuals etc..  Looking for positive solution requires hard work and is less spectacular. Don’t know what to do? Kick your  ideological opponent and use  boogie. Write how bad and dangerous is another side, this is so much easier than stating why we are better. Is there any news portal doing something except for kicking ideological opponents, threatening and writing about sex?

http://niezalezna.pl/37494-rosjanie-szykuja-sie-do-wojny-z-polska
http://wpolityce.pl/wydarzenia/45118-sikorski-o-manewrach-wojskowych-rosji-wojsko-ma-to-do-siebie-ze-sie-przygotowuje-na-najgorsze-scenariusze-my-tez-to-robimy
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/rosja-szykuje-sie-do-wojny-z-polska-to-fantazja-i-,1,5398871,wiadomosc.html

Pomarańczowa księżniczka winna? /Is the Orange Princess guilty?

Historia Julii Tymoszenko,  byłej Premier Ukrainy, zwanej też pomarańczową księżniczką mogłaby stanowić scenariusz na film, lub powieść. W Polsce po raz pierwszy usłyszeliśmy przy okazji pomarańczowej rewolucji z lat 2004-5. Ówczesny Prezydent Polski, Aleksander Kwaśniewski, mocno zaangażował się po stronie przeciwników wyborczych Wiktora Janukowycza, przywódców opozycji Wiktora Juszczenki i Julii Tymoszenko. Wygrali ci drudzy, zaś cała zmiana, od koloru symboli zwolenników zmian, nazwano pomarańczową rewolucję. Pamiętam Prezydenta Kwaśniewskiego na Ukrainie, pamiętam jego i Wiktora Juszczenkę, który niebawem został Prezydentem Ukrainy. Julia Tymoszenko zaś została panią Premier, której charakterystyczny warkocz stał się rozpoznawany przez wszystkich. Panią Tymoszenko zaczęto nazywać pomarańczową księżniczką, lub Żelazną Damą Ukrainy.


(http://niepoprawni.pl/files/images/Ukraina%20pomaranczowa%20rewolucja.jpg)

Wiele wówczas mówiono o otwarciu Ukrainy za Zachód, nawet możliwościach wejścia w struktury europejskie. Wtedy nie śledziłam tak zawzięcie polityki, ale pamiętam jeszcze  mniej więcej tamte słowa. Jak życie jednak pokazało nie wszystko poszło tak, jak byśmy chcieli. Co prawda następcą Leonida Kuczmy został Wiktor Juszczenko, ale nie na długo. Wybrany w atmosferze euforii, zdobywca 51,99% głosów pod koniec swej kadencji mógł liczyć na poparcie wyłącznie 5,7% respondentów.   W 2010 wybory wygrał Wiktor Janukowycz, przywódca Partii Regionów.  



(http://www.politykaglobalna.pl/wp-content/uploads/kwasniewski-juszczenko-e1351548137624.jpg)

Czemu przypominam stare dzieje, skoro mam pisać o Julii Tymoszenko? Bo moim zdaniem tylko tak można to zrozumieć. Tylko tak można zrozumieć czemu najpierw przestała być Premierem Ukrainy, zaś w 2011 odbył się proces karny o defraudację. Proces nagłaśniany przez zagraniczne media i dość jednogłośnie oceniany jako stronniczy i mający cechy pozbycia się politycznego przeciwnika. Parlament Europejski zainteresował się sprawą i skrytykował władze Ukrainy. Julię Tymoszenko osadzono w kolonii karnej w Charkowie, zaś co jakiś czas słyszymy o urągających warunkach w jakich musi żyć. Brak opieki lekarskiej, wszechobecne kamery i brak prywatności budzą rzecz jasna sprzeciw, bowiem przywykliśmy do cywilizowanego traktowania więźniów. Ile w tym prawdy a ile rozgrywki politycznej nie wiadomo i pewnie nigdy wiadomo nie będzie. Daleka jestem od wybielania czyichkolwiek działań. Wiem jednak, że w polityce rzadko spotykamy „dziewice w białej sukni” i „oprawców w czarnych szatach”, za to znacznie więcej odcieni szarości. Rzecz jasna łamanie praw człowieka (nie mam na myśli brak pozwolenia gejom na adopcję dzieci, ale autentyczne prześladowania) to coś nagannego. Ale co by było  gdyby wygrała  druga strona?



(http://www.dziennik.com/images/made/uploads/news/Julia_Tymoszenko_700_525_80.jpg)

Niedawno usłyszeliśmy wiadomość jakoby Julia Tymoszenko zorganizowała, w 1996 roku, morderstwo Jewhena Szczerbania, biznesmena i parlamentarzysty. Za podobny czyn grozi dożywocie. Czy zarzuty są prawdziwe, czy to kolejna odsłona starannie zaplanowanej akcji? Gdyby zarzuty okazały się prawdziwe byłby to prawdziwy cios dla zwolenników demokratyzacji Ukrainy i otwarcia na Zachód tego kraju.  Uwielbiam podobne hasła i tezy, naprawdę kto czyta mojego bloga wie co myślę o tym demokratyzowaniu wszystkich na siłę. Dla mnie, oraz wszystkich  bystrych obserwatorów, cała sprawa to polityczna rozgrywka oligarchów, rozgrywka w której wszystkie chwyty są dozwolone. Kiedy jeden oligarcha chce pokonać drugiego nie ma taryfy ulgowej. Nie wiem czy zarzuty są przawdziwe. Nie bardzo wierzę którejkolwiek ze stron. Być może Julia Tymoszenko została niesłusznie oskarżona a być może po prostu jako członkini słabszego obozu politycznego będzie spłacała rachunki za czyny z przeszłości? Nie wiem. Wiem natomiast, że czekam na zakończenie tej sprawy i jestem ciekawa co będzie dalej z pomarańczową księżniczką. Kiedy widzę cierpiącą chorą kobiety, która spadła z tak wysoka zwyczajnie po ludzku mi jej żal i budzi moje współczucie. Ale czy przypadkiem nie oglądam starannie wybranych zdjęć i materiałów? Pewnie jestem przewrażliwiona i nadmiernie podejrzliwa. Ale w polityce nie wierzę już nikomu. Także na polskim podwórku.

http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/765386,Julia-Tymoszenko-oskarzona-o-organizacje-morderstwa
http://niezalezna.pl/37435-tymoszenko-morderczynia-groteski-ciag-dalszy
http://rt.com/news/tymoshenko-murder-life-sentence-286/
http://www.euronews.com/2013/01/19/ukraine-s-tymoshenko-accused-of-murder/
http://www.france24.com/en/20130118-ukraines-tymoshenko-accused-organising-1996-murder

************ENG*********************
The whole book might by written, basing on a story of  Yulia Tymoshenko, former Ukrainian PM, also known as the Orange Princess or the Iron Lady of the Ukraine.  It was 2004 and 2005 when we heard about her in Poland for a very first time. President Kwasniewski advocated leaders of the opposition Viktor Yushchenko  and Yulia Tymoshenko, political rivals of Viktor Yanukovych.  The contemporary opposition win. I remember photos of President Kwasniewski and President Yushchenko. Yulia Tymoshenko become Prime Minister with her characteristic  plait as s symbol, known and identified by everyone. That was a moment of a great triumph for Mrs.  Tymoshenko. 



 (http://niepoprawni.pl/files/images/Ukraina%20pomaranczowa%20rewolucja.jpg)

I remember well what was told then about Ukrainian way to the West, even about joining European structures. I wasn’t very interested in politics that time, but I still recall words and phrases about new times etc.. However nothing finished as it was wished. Leonid Kuchma was succeed by Viktor Yushchenko, but not for long. His elective victory was great, with 51.99% of voices „for”.  In the end of his office only 5.7% of responders still wanted him to be President. Eventually  is was Viktor Yanukovych, who won election in  2010 year.  



(http://www.politykaglobalna.pl/wp-content/uploads/kwasniewski-juszczenko-e1351548137624.jpg)

Why I am writing about past events if I decided to write about Yulia Tymoshenko? In my opinion only knowing that occurrences we may understand what is going on now. Why Mrs. Tymoshenko was accused of defalcation soon after she was no longer PM.  Foreign medias judged process as biased. In fact it was just a way to get rid of political opponent. Even European Parliament showed some interest and criticized Ukrainian governors greatly. Eventually Yulia Tymoshenko was put into convict settlement in Kharkiv. From time to time we are hearing about poor conditions she is forced to live with. Lack of appropriate medical care together with no privacy is something outrageous for us. We believed prisoners are to be treated in a civilised way. Where the truth lies? There are no “virgins in a white dresses” and “executioners in a black outfits” present in a politics, only a wide range of gray. I consider breaking a human rights as  reprehensible (I mean real persecutions, not just saying “no” to gays claims for adoptions rights). But what if the winner side was different? 



 (http://www.dziennik.com/images/made/uploads/news/Julia_Tymoszenko_700_525_80.jpg)

Few days ago we heard new accusation. It was suggested Yulia Tymoshenko organized murder of political activist and businessman Yevgen Shcherban in 1996. If accusation will be proven, she will probably get a life sentence. Whatsmore it will weaken all who wanted Ukraine to become more democratic and Western open. How I love such thesis and phrases about “democratization”, my Readers know this perfectly. What I think about Yulia Tymoshenko case? It is a political war of course, political war between rich and powerful. This is a war for power and war in which ever move and action is allowed. Is accusations true? I believe no side in fact. Maybe Yulia Tymoshenko is a inequitably accused victim. Maybe it is a time for her to pay political bills. I am curious how this is going to end. I am interested what will happen to the Orange Princess. Seeing a  sick woman suffering, woman who had everything I fell nothing but compassion. What if I see photos and materials carefully chosen for me? What if this is just a manipulation? Am I too suspicious and oversensitive. However in politics I believe no one. In Polish politics as well.

http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/765386,Julia-Tymoszenko-oskarzona-o-organizacje-morderstwa
http://niezalezna.pl/37435-tymoszenko-morderczynia-groteski-ciag-dalszy
http://rt.com/news/tymoshenko-murder-life-sentence-286/
http://www.euronews.com/2013/01/19/ukraine-s-tymoshenko-accused-of-murder/
http://www.france24.com/en/20130118-ukraines-tymoshenko-accused-organising-1996-murder

Ciemna strona zielonej wyspy/Dark side of the „Green Island”

Coraz mniej osób już wierzy w „zieloną wyspę” szczęśliwości. Przynajmniej mam taką nadzieję,  że ludzie zaczynają dostrzegać absurdy propagandy sukcesu. Zasadniczo nie przepadam za „Gazetą Wyborczą” oraz radiem „TokFM” za wyjątkową stronniczość w kwestiach publicystycznych, ale czasem i tam można znaleźć ciekawe i warte uwagi informacje, także ważne kwestie społeczne. Ważną kwestią społeczną jest rosnąca liczba osób cierpiących na schorzenia psychiczne, popełniających samobójstwa . 



(http://25.media.tumblr.com/tumblr_m5arubLCW91rx0x5qo1_500.jpg)

Niepewna sytuacja ekonomiczna, spadek nastrojów społecznych na pewno nie wpływają korzystnie na nasze samopoczucie, na nasze zdrowie. O rosnącej licznie samobójstw w USA, Wielkiej Brytanii czy Grecji  donosi prestiżowy Lancet (link na dole). Także w Polsce pojedyncze głosy co jakiś czas przenikają do mediów głównego nurtu, mimo ewidentnemu braku zgodności z rządową propagandą sukcesu.  Coraz więcej Polaków zażywa antydepresanty na tej zielonej wyspie szczęśliwości, gdzie przed młodymi jawi się świetlana przyszłość. Czy jednak niekorzystne trendy, jak rosnąca liczba osób cierpiących na zaburzenia psychiczne oraz rosnąca liczba samobójstw to wyłącznie wynik pogarszającej się sytuacji ekonomicznej, czy może czegoś więcej?

Nie zaprzeczam, że sytuacja młodych na rynku pracy jest tragiczna. O abstrakcyjnych cenach wynajmu i zakupu mieszkań, „umowach śmieciowych” można pisać książki. Tylko czy wyjaśnienie kryje się wyłącznie w ekonomii, czy może czymś więcej? Moim zdaniem mści się na nas niehigieniczny tryb życia. Nie mam na myśli higieny w sensie fizycznym, bo przecież wiemy doskonale co jeść a czego nie jeść, żyjemy w terrorze  zdrowego odżywiania (określenie zdrowy określa reklamodawca) i ćwiczeń fizycznych przy obowiązkowych suplementach diety. Zasadniczo jednak wiemy coraz więcej o tym jak dbać o ciało. Gorzej jednak z psychiką. Kiepsko nam idzie dbanie o higienę psychiczną. Szalone tempo życia w wielkich miastach, nieustanna pogoń za nieuchwytnym, brak odpoczynku i nieustanne napięcie. Zabiegani i zaganiani ledwie mamy czas widzieć siebie nawzajem, pędząc przed siebie warczymy z bezsilnej złości gdy musimy się zatrzymać. Coraz szybciej i coraz więcej aż głowa boli. Chcemy i potrzebujemy coraz więcej i więcej, co zostaje nam skutecznie wmówione przez reklamy. Nie umiemy się już cieszyć tym co zdobyliśmy, bo ciągle coś czeka, ale nie możemy stanąć, bo przecież nie można zostać w tyle.

Organizm nie może wiecznie funkcjonować na najwyższych obrotach.  Zaczyna szwankować, zaczyna słabiej działać, ale my opętani dążeniem do wyimaginowanej doskonałości nie pozwalamy sobie na chwilę słabości, na odpoczynek wciąż gnając przed siebie. Aż wreszcie organizm mówi veto i wówczas padamy z wyczerpania. Wszystkie kolory powoli zmieniają się w szarość a z czasem w czerń. Dźwięki przybierają nowe tony, coraz bardziej przypominając ryk wściekłych bestii. Kolejne gadżety już nie cieszą i nie wiadomo czy warto się o nie starać.  A najlepiej to by było zasnąć i już się nie obudzić. Mieszkanie w modnej dzielnicy, samochód i dodatki, wszystko poświęcono w imię nowych zdobyczy. Co jednak robić kiedy się straci wymarzony etat, kredyt na wakacje wzięty a nagle wszystko się wali? No właśnie co, skoro wszystko zostało poświęcone dla szalonego wyścigu szczurów?  Można oczywiście przewartościować świat i życie, ale jak przewartościować coś, skąd wyrugowano wartości? Skoro kasa i przedmioty stanęły wyżej niż kontakt z drugim człowiekiem? Skoro obok nie ma nikogo kto może wesprzeć w ciężkiej chwili, skoro jesteśmy jakimś dinozaurem, wierzącym w niemodne wartości?

Na takie pytania nie ma łatwych odpowiedzi. Wbrew rządowej propagandzie sytuacja w Polsce (ale też Unii Europejskiej) nie wygląda dobrze i nie ma zbyt optymistycznych prognoz. Czy zmuszeni do oszczędności i ukrócenia życia ponad kredyt zaczniemy dostrzegać więcej świata wokół siebie, dostrzegać inne jego radości?

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,13219664,Ekspert__Kryzys_powoduje_wieksza_liczbe_samobojstw.html
http://www.psychologytoday.com/blog/media-spotlight/201211/is-the-recession-leading-increased-suicides
http://www.thelancet.com/journals/lancet/article/PIIS0140-6736%2812%2961910-2/fulltext

***************ENG******************
I hope the proportion of people believing in “Green Island” of happiness is going down. It is a high time to see how success propaganda of government is false and has nothing to do with a reality.  Usually I don’t agree with “Gazeta Wyborcza” (main newspaper of mainstream) and TokFm radio station (radio station by the same company). I consider them as extraordinary biased in talking about political matter. However even there some interesting and worth annotation news might be found. The growing rate of suicides and psychiatric disorders are important social matter.
 


 (http://25.media.tumblr.com/tumblr_m5arubLCW91rx0x5qo1_500.jpg)

Unsure economic situation, worse social moods have no good impact on our mental health or fettle. Well known Lancet (link on a bottom of a text) informs about growing rate of suicide in USA, UK of Greece. In Poland as well there are some voices (single, but still) telling about things inconsistent with governmental propaganda of success. More and more people here are using antidepressant drugs. Yes, here on a great Green Island of a common happiness. Here when marvellous future lies before young ones. But what is the reason of a growing rate of people suffering from psychiatric disorders? Is it all happen due to economic situation only, or maybe there is another reason for that?

I know how tragic is young man situation on a labor market. Prices of buying or renting  flats are pure abstraction. “Junk employment contracts” are making situation even more difficult. But is only economy to blame for problems? I think not hygienic way of live is one of the reasons.  I am not talking about physical health. We know exactly what to eat, as we are in a constant terror of “healthy lifestyle”. Of course definition of “healthy” is given by advertiser. Physical exercises are obligatory as well as supplements of a diet.  Yes, we know what is good and what is wrong to our body. However what about our psyche? We, usually, have no idea what to do. Crazy and fast way of living become a norm in the biggest cities. No time to rest, no time to think. All the time we are chasing something not clearly defined, something we need, but don’t know exactly why it is so essential. Rushed and living in constant run we have neither time for ourselves, nor for friends. Running and running become a norm, as well as constant headache. More and more we need, advertisement will tell us what now is our main need. We lose our ability to feel pleasure from what we have. There is always something out there, something behind the line in of horizon. Something we desperately need, because we just can’t stay back.

Our organism can’t live in a constant tension. Eventually it needs rest, it works less and less effectively. But we are ignoring its warnings, we have to be ideal we desperately look for ideal imagines. Run and run all the time. Eventually moment of “stop” came. We are exhausted. All colours of a world become grey and finally black.  All the voices we hear sound like terrifying howling of angry beast. New gadget is not as good as it was promised. What we really want? To sleep, sleep to the end of time. Living in a trendy district, car and all accessories it was all we wanted and dreamed about. We sacrificed everything in the name of that. But what to do if we have a holiday’s credit to redeem and lose well-paid job. What to do, what if we have nothing except trendy gadgets? What if  we only take part in a rat’s race. One way is to change our priorities. But if we have no other priorities? What if money and gadgets became more important than other man and there is no one around us? Or if we are just a dinosaurs believing in old-fashioned ideas?

No simple questions for questions above exists. In the contrary to governmental propaganda of success situation and prognosis for Poland and whole European Union are not well. What are we going to do when made saving and made pull back living beyond our means? Will we stop and see the world around, see other good things?

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,13219664,Ekspert__Kryzys_powoduje_wieksza_liczbe_samobojstw.html
http://www.psychologytoday.com/blog/media-spotlight/201211/is-the-recession-leading-increased-suicides
http://www.thelancet.com/journals/lancet/article/PIIS0140-6736%2812%2961910-2/fulltext

Francuska interwencja w Mali. Realne działanie czy PiJar? /French Mali’s intervention. Action or PiJar ?

Na moim onetowym blogu Julianne niejako zarzuciła mi, że zamiast napisać o interwencji w Mali, znowu „marudzę” o rodzinie, jej roli i postaci. Chociaż uważam sprawy społeczne za niezmiernie ważne gdzieś tam w tyle głowy o Mali pamiętałam. Szukając informacji o wydarzeniach, także w anglojęzycznych  źródłach w końcu pisanie bloga w dwóch językach zobowiązuje,  znalazłam ciekawy wywiad z francuskim działaczem politycznym Johnem Rees. Wywiad jest w języku angielskim (trzeci link), ale tezy są warte uwagi, zatem pozwolę sobie się tutaj do tego odnieść. Przyznam bez bicia, że podczas ostatnich wyborów we Francji trzymałam kciuki za Nicolasa Sarkozego, tak samo jak w USA kibicowałam Mittowi Romneyowi. Działania oraz zapewnienia Prezydenta Hollande’a zwyczajnie mnie nie przekonują, toteż nagła, męska decyzja o interwencji wzbudziła moje zainteresowanie. Może jestem przesadnie krytyczna wobec francuskiego przywódcy, może. Nie potrafię jednak nie okazać sceptycyzmu wobec poczynań kogoś marzącego o 75% podatku i „otwarciu małżeństwa”. 



(http://news.bbcimg.co.uk/media/images/65265000/jpg/_65265924_hollande.jpg)

Co właściwie wiemy? Islamscy radykałowie okupują północ tego kraju od kwietnia 2012. Ich cel stanowi utworzenie własnego państwa na tym terenie, rządzenie wedle praw radykalnego islamu. Podobny twór państwowy stanowiłby  zagrożenie dla całego regionu. Niestety dżihadyści w Mali stawiają twardy opór (Walka z barbarzyńskim fanatyzmem nie należy do łatwych. Zwłaszcza gdy się stosuje wobec nich zasady cywilizowanego świata. Cywilizacja i rozum niestety przegrywa siłowe starcie z barbarzyństwem). Czy Francja zdoła wesprzeć rząd w Bamako w wojnie z fanatykami i czy operacja ma szanse na powodzenie? Nie wiem, ale trzymam kciuki. Na Bliskim Wschodzie wrze, zaś dzięki wsparciu „demokratycznych zmian” Zachód wyniósł do władzy różne Bractwa Muzułmańskie. Oby tym razem nie zaaplikowano lekarstwa stokroć gorszego od choroby.

Czy Francja powinna się obawiać ataków i odwetu? Z Al-Kaidą i fanatykami islamskimi nie ma żartów. Mają za nic ludzkie życie i nie cofną się przed żadnym barbarzyństwem. Francuskie służby na pewno mają tego świadomość. I na pewno istnieją odpowiednie procedury. Ale… nie zapominajmy kto zamieszkuje przedmieścia i coraz większe połacie francuskich miast. Kto ma się tam jak u Pana Boga za piecem dzięki socjałowi i multi-kulti. Imigranci tworzący getta, imigranci nie mający zamiaru się z nikim asymilować, nie szanujący i nie zamierzający przyjmować naszych zwyczajów. Oni chcą byśmy byli jak oni. Imigranci islamscy. Nie, nie namawiam tutaj do prześladowań na żadnym tle, ale do ostrożności.

A więc o jakich wątpliwościach wspominałam? John Rees, w swoim wywiadzie dla Russia Today, sugeruje, że operacja w Mali to nic innego jak pijarowe zagranie Prezydenta Hollande’a, które nie doprowadzi do niczego dobrego.  Rees, przywołując przykład Afganistanu i Iraku, wyraża obawę, że mieszanie się Francji w sprawy Mali w istocie pomoże Al-Kaidzie.  Najpierw należy załatwić sprawy na własnym podwórku, zaś potem sprzątać u innych. W sprawie konieczności rozwiązania przez Francję wewnętrznych problemów oraz w kwestii oceny zaangażowania w wojnę Iraku całkowicie zgadzam się z panem Rees. Czy militarna operacja to próba pijarowego zagrania? Nie wiem, być może. Ale opinię aby nie interweniować z powodu kolonialnej przeszłości uważam za co najmniej przesadzoną.

O ile  wtykanie nosa w sprawy Bliskiego Wschodu doprowadzi do jakiegoś nieszczęścia, ale nie mam opinii w sprawie interwencji w Mali. Nie potrafię tej akcji jednoznacznie ocenić na tak, lub na nie. Zasadniczo jestem przeciwna sytuacji gdy jakiś kraj rozwiązuje cudze problemy. Ale z drugiej strony islamski terroryzm to globalne zagrożenie. A jaka jest Wasza opinia Czytelnicy?

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13203337,Francja_ma_poparcie_Rady_Bezpieczenstwa_ONZ_ws__
interwencji.html

http://www.rp.pl/artykul/115223,969815-NATO-zadowolone-z-francuskiej-i
nterwencje-w-Mali.html
http://rt.com/news/mali-intervention-france-pr-move-991/
http://www.bbc.co.uk/news/world-europe-21010630

***************ENG*****************
One of the  readers of my second blog, Julianne , suggested I should write about Mali’s intervention instead of protests and family’s definition. I consider social matters as very important. Still however I was interested in Mali’s intervention. During my search before writing my post I found interesting review with French activist, John Reese. I believed it was Nicolas Sarkozy, not Francois Hollande who should be a President of France. I crossed fingers for Mr Sarkozy success as I considered Mitt Romney as a better candidate than Barack Obama. I am very sceptical about actions and words of someone wanted 75% taxa and “marriage institution opening”. Also I remember PM Zapatero and economic situation in Spain.


 (http://news.bbcimg.co.uk/media/images/65265000/jpg/_65265924_hollande.jpg)

What we know about situation and French actions in Mali? Since April of 2012 islamic radicals have been occupying the northern parts of country. They want to fight own country, govern according by most radical islamic laws. Such creation would be a danger for everyone in the neighbourhood. Fights are difficult and severe. Moreover we applied towards them laws and rules of civilization and remember about human rights. They don’t know what is that. This make a war difficult and it is not civilization who will win unfortunately. Is France able to help Bamako’s government in a war with radicals? How will all operation end? I hope everything will be fine and we will win. Situation in the Middle East is very difficult. Thanks to Western help for “democratic revolutions” Muslim Brotherhood and others are going to govern. I hope situation is will not repeat itself in Mali.

Should France be afraid of retaliation actions? Al-Qaeda is really dangerous and merciless. Like other islamic radicals. Human life is nothing to them and they are capable of doing any crime. I am sure French services are aware of that and prepared appropriate procedures. But, but there is one problem that concerns me terribly. Don’t we forget who lives in suburbia (and not only suburbia) areas of French cities. Who lives there in a peaceful welfare, thanks to social care and multi-culti. Who? Immigrants living in the ghettos, immigrants eager to change us but not to follow our laws and customs.  I mean islamic immigrants. No, I don’t think persecutions are a solution, not persecutions but just carefulness.

So, what question I was writing in the introduction? John Rees, in his interview for Russia Today suggested Mali’s intervention to be nothing more than PiJar action by President Hollande. Such action will lead to nothing positive. Showing examples of Afghanistan and Iraq, Rees suggested French intervention will actually help  Al-Qaeda. Political activists suggested Frenchmen should deal with inner problems and clean own garden, then help the others. As for consequences of Iraq intervention  and need of  French inner problems solution I agree with Mr Rees. I don’t know if military intervention is a PiJar action. I am not sure now. However suggestions France should do nothing due to colonial past is exaggeration.

Poking nose into Middle East politics will lead to serious problems, at least in my opinion. I am not sure how to appraise Mali’s intervention. In general I believe no country should solve problems of another country. Looking from the other side however islamic terrorism is a global-wide threat. What is Yours point of view my Guests?

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13203337,Francja_ma_poparcie_Rady_Bezpieczenstwa_ONZ_ws__
interwencji.html
http://www.rp.pl/artykul/115223,969815-NATO-zadowolone-z-francuskiej-interwencje-w-Mali.html
http://rt.com/news/mali-intervention-france-pr-move-991/
http://www.bbc.co.uk/news/world-europe-21010630

Pobudka we Francji? /French awakening?

Bardzo mnie cieszy jak mogę opisać pozytywne wydarzenie. Bo ja wbrew pozorom lubię optymistyczne wieści i posty. Tylko nie zawsze podobne informacje przenikają do serwisów jako najważniejsze. W poście z 5 stycznia 2013 wyraziłam swój niepokój faktem, że dwie lesbijki będę wychowywać małego chłopca, syna jednej z nich. Tym razem także nawiążę do sytuacji we Francji, chociaż dzisiaj dla odmiany napiszę o czymś co mnie wielce ucieszyło.
Prezydent Hollande obiecywał wiele rzeczy. Z 75% podatku dla najbogatszych na razie musiał zrezygnować, ale nie mam złudzeń, że znajdzie sposób na dojście do kieszeni podatnika. Prócz zbójnickich obciążeń obiecywał też „otwarcie instytucji małżeństwa”, czyli zezwolenie aby homoseksualiści nazywali swoje układy w ten właśnie sposób, ze wszystkim tego konsekwencjami. Między innymi adopcją dzieci. 



(http://wpolityce.pl/site_media/media/cache/8a/eb/8aeb5d791b919df1e7024082292e9046.jpg)

Francuzi zaczęli protest. Jak czytamy w zalinkowanych artykułach nawet 400 tysięcy ludzi protestowało przeciw podobnym pomysłom. To całkiem liczna grupa osób, ale niestety ktoś tam na Hollande’a głosował i go wybrał. Czy chodziło tylko o to, że Prezydent Sarkozy mówił o cięciach i zaciskaniu pasa, zaś jego konkurent o zwiększeniu socjału i łupieniu burżujów? Nie wiem czy marsz przeciwko małżeństwom gejowskim to pierwszy krok ku otrzeźwieniu czy niestety pojedynczy epizod rozsądku. Wolałabym to drugie, naprawdę bym chciała by kraj nad Sekwaną przestał iść tą szaleńczą drogą. Może jak najwięksi się obudzą i przestaną rujnować fundamenty naszej kultury i cywilizacji inni pójdą ich śladem? A może to moje pobożne życzenia, by Europy nie zniszczyła do cna polityczna poprawność i Multi-kulti?

Nie wiem czy Prezydent Hollande posłucha głosów protestu. Pocieszają jednak informacje, że merowie niektórych miast nie udzielą zgody na ślub cywilny podobnych par. Niewielki gest, ale cieszmy się z małych kroczków w dobrym kierunku. Od czegoś trzeba zacząć, bo lata psucia zrobiły swoje niestety.

Małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, to aksjomat nie wymagający udowodnienia i nie podlegający dyskusji. Tak samo jak rodzina złożona z męża, żony i dziecka (dzieci) stanowi podstawową komórkę społeczną, o czym nawet mnie uczyli w szkole. Podważanie ważności rodziny doprowadzi do demograficznej katastrofy, która dotnie Polskę (ale nie tylko) całkiem niedługo.  W Europie rdzennych mieszkańców zastąpią imigranci. A co z nami? Czy stworzymy diaspory za granicą, gdzie młodzi ludzie wyjechali za chlebem i marzeniem o lepszym życiu? A może po prostu się rozpłyniemy? Nie wiem. Na pozór sytuacja demograficzna w Polsce oraz protesty we Francji nie mają wiele wspólnego. Na pozór, bo w jednym i drugim wypadku dotykamy instytucji rodziny i jej postrzegania. Protestujący Francuzi  postanowili jej bronić. Czemu w Polsce tyka bomba demograficzna? Czy niechęć ludzi do zakładania rodzin i posiadania dzieci wynika wyłącznie z trudnej sytuacji ekonomicznej, czy może, jak sugerują niektórzy, z kryzysu samej instytucji rodziny? Prawda pewnie leży gdzieś pośrodku, jak zwykle. Ja zaś trzymam kciuki za protestujących we Francji. Nie można zmieniać definicji instytucji rodziny, bo to się źle skończy.

http://wpolityce.pl/wydarzenia/44658-francja-wyruszyl-marsz-przeciw-malzenstwom-dla-wszystkich-w-obronie-rodziny-nawet-400-tysiecy-ludzi
http://www.washingtonpost.com/world/europe/french-rally-against-gay-marriage-brings-hundreds-of-thousands-to-paris/2013/01/13/f73cc8fc-5d65-11e2-8acb-ab5cb77e95c8_story.html

************ENG*************************
I am happy with writing positively about recent events. Believe me, I really enjoy hearing and writing about optimistic news. However such news rarely appear into most important news services. In my text from 5th January of 2013 I shared with you my concern about a boy to be raised by two lesbians. One of them is his biological mother. Today I am going to say a word about situation on France. Today however I will write about something positive.

French President Hollande make a lot of promises. He was made to resign from 75% tax, but I am sure socialist like him will always find his way to citizen’s pocket. Robin Hood’s like taxes was only a one promise. Another one concerned  “ the marriage institution opening”. This phrase literally means homosexuals will be allowed to call  and relate to their relation as “marriage”. They will also have some rights, including adoption of the kids.


 (http://wpolityce.pl/site_media/media/cache/8a/eb/8aeb5d791b919df1e7024082292e9046.jpg)

Not all Frenchmen was happy with that, some of them started protest. As we read in articles linked approximately 400,000 protested against such actions and ideas. This is noticeable group of men. But we should remember someone voted Hollande not Sarkozy. He won elections as he promised more social facilities, whereas his rival Sarkozy told a truths. President Sarkozy informed his compatriots it is a high time to start saving.   Where to find a money, if not save? Take them from the richest citizens- was Hollande idea. I am not sure whether protest against gay’s marriage is step in a right direction and beginning of something reasonable or only episode? To be sincere first option is better. I would like France to stop following the way of insanity. If the greatest and most important  stop the process of destroying our culture, may the others will follow them? Maybe yes, of maybe this is just my wishful thinking. I wish Europe wouldn’t be totally destroyed by multi-culti and political correctness.

I don’t know if President Holland will listen to the protests. I am however happy and feel cheerful hearing presidents of some towns promising to discard  civil marriage   application by homosexual pairs.  This is a little step, but a step in a very right direction. Just a good action for a start point. Years of destruction did a lot of bad.

Marriage is a relation of man and woman. This is axiom neither  to be discussed nor proved. Who are we refer to as family members? Husband, wife and kid(s). It is a family that make a base cell of society. I remember such statement from school. Destroying and weakening institution of the family lead simply to the demographic catastrophe. We will face such problem in Poland soon. Sooner than later I am afraid. Immigrants will replace Europe’s ethnic inhabitants. What will happen to us? Are we going to create diasporas somewhere in Europe? Somewhere away where so many people went in order to find a better live and better job? Or maybe we are to disappear? I don’t know. What demographical situation in Poland has to do with French protests. Seemingly nothing, but actually we are talking now about way we perceive family. In France people I am writing about decide family institution needs defence. Why we have demographic bomb in Poland? Why so few people want to have family and kid(s)? Difficult economic situation is one explanation, but let’s not forget about voices talking about family’s crisis. Who is right and where is the truth? Somewhere between, as always. I am crossing my fingers and wish all the best for Frenchmen protests. We mustn’t change definition of the family. This leads us nowhere.
http://wpolityce.pl/wydarzenia/44658-francja-wyruszyl-marsz-przeciw-malzenstwom-dla-wszystkich-w-obronie-rodziny-nawet-400-tysiecy-ludzi

http://www.washingtonpost.com/world/europe/french-rally-against-gay-marriage-brings-hundreds-of-thousands-to-paris/2013/01/13/f73cc8fc-5d65-11e2-8acb-ab5cb77e95c8_story.html

F16 i Michelle w przebraniu, czyli moje wrażenia z „Hobbita”/F16 and Michelle in disguise. “Hobbit” review.

Na początku mojego tekstu zaznaczam, że jestem fanką twórczości JRR  Tolkiena, nie tak jak kiedyś, wciąż jednak jestem pod wrażeniem. Bez bicia przyznaję, że z fantasy przeczytałam niewiele ponad książki panów Tolkiena i Lewisa bo wszystko inne mi się potem jakoś średnio podobało. Oczywiście mogę mieć zarzuty do nazbyt wyidealizowanych postaci jak Aragorn, ale niemniej jednak stworzyć własny świat, z jego wierzeniami, historią i twórczo połączyć znane nam mity to jest coś. Stąd może moja nieco zgryźliwa recenzja. Bo ja wiem, że dzieło filmowe i ma swoje prawa, ale…  Nie mam nic przeciwko dodaniu czegoś przez reżysera, byle to nie było od czapy i pasowało do pierwowzoru. Nie mam nic przeciwko eksponowaniu pewnych wątków i pomijaniu niektórych, byle nie zmieniać historii.

Moje pierwsze wrażenia z „Hobbita”?  Jako, że widziałam film w kinie IMAX 3D doświadczyłam pełni efektów. Technicznie wszystko stoi na naprawdę wysokim poziomie i robi wrażenie. Ale przecież nie o to chodzi, czyż nie? Tutaj znaczenie ma opowiadana historia. Film opowiada o przygodach młodego Bilbo Bagginsa, wujka znanego z Trylogii „Władcy Pierścieni” Froda i o tym jak odnaleziono Jedyny Pierścień.  Jak zwykle bywa z przygodami można je zacząć od:  Pewnego dnia, w spokojnej okolicy pewien spokojny młodzian siedział i palił fajkę. Ale ten dzień miał wszystko zmienić, bowiem w odwiedziny przyszedł pewien czarodziej i nic już nie było jak dawniej. Wieczorem młodzian (Bilbo Baggins)  miał niezapowiedzianych gości i… wszystko się zaczęło. Początek zapowiadał dobry film, ale potem wszystkiego było za dużo, za intensywnie i po prostu za długo. Gdyby skrócić całość do dwóch godzin myślę, że obraz by zyskał i nie miałabym wrażenia przegadania. Co mi się jeszcze podobało? Postać Thorina, walecznego (i zabójczo przystojnego i takiego męskiego i w ogóle cudownego) księcia krasnoludów i wodza drużyny. Szlachetny wojownik z tragiczną i skompilowaną przeszłością stanowi element niezbędny w podobnych historiach. Dwóch młodych krasnoludów też było niczego sobie. Dobrze wyglądali, nieźle zagrali rolę niezbyt ogarniętych młokosów, którzy dojrzewają. No i tyle pochwał.


(http://cdn-static.denofgeek.com/sites/denofgeek/files/styles/insert_main_wide_image/public/the_hobbit_7.jpg)

Co mnie najbardziej raziło? Zacznę od najbardziej obleśnej postaci, czyli Radagasta, jednego z czarodziei. Należał on do tej samej rasy i organizacji do Gandalf i Saruman, z tym, że zamiast misji wybrał jedzenie grzybków i hodowlę ptaszków. I zasadniczo niech sobie będzie outsider i odludek, wszak i lepsi od niego błądzili. Jednak scena w której ptaszek traktuje głowę Radagasta jako toaletę wywołała u mnie mdłości. Podobnie jak myszy pod ubraniem czy patyczak wyjęty przez Gandalfa. Miłość do przyrody nie oznacza od razu czegoś równie odrażającego.

Radagast to jedno, ale znikająca Galadriela do drugie. Rozumiem, że trzeba było wcisnąć ładną kobietę do filmu. Ale elfy nie miały zdolności znikania i rozpływania się w powietrzu. W świecie JRR Tolkiena podobne zdolności miały byty duchowe, czyli Valarowie i Majarowie, zaś elfy nie mogły się tego nauczyć. Co więcej nie mogła obiecać Gandalfowi, że pomoże mu jak ten tylko ją wezwie. Królowa nie miała możliwości  spełnienia czegoś takiego.  Owszem Galadriel na różne sposoby chroniła swoje królestwo, ale nie odpowiadała na prośby każdej istoty w potrzebnie w Śródziemiu. Coś podobnego mogła zrobić inna królowa z tolkienowskiego świata, nawiasem mówiąc pewnie ona zapaliła światełko podczas walki z Szelobą w „Powrocie Króla” i tylko ona mogła złożyć takową obietnicę. Czyli Galadriela mogła złożyć i dotrzymać obietnicy o ile nie była Galadrielą, ale tamtejszym odpowiednikiem Michelle Obamy.

Jak jesteśmy przy Michelle Obamie, warto wspomnieć o F16 made in Arda, czyli gigantycznych orłach. W jednej ze scen w której bohaterowie uciekają na drzewa przed orkami, Gandalf wysyła motyla coś tam mu szepcąc, czyli prosząc o pomoc (coś takiego było w „Drużynie Pierścienia”). Ten, że motyl leci hen, hen i jeszcze bardziej hen do Michelle Obamy, a raczej Baracka Obamy (szefa Gandalfa) a ten mu wysyła na pomoc kawalerię w postaci F16, czyli orłów. Kawaleria już czekała, bowiem tamtejszym odpowiednik Baracka Obamy już wiedział co się święci i zawczasu przygotował doborową ekipę. Orły ratują, oczywiście w ostatniej chwili bohaterów i jeszcze zapewniają im podwózkę do następnej lokacji. Wykonawszy swe zadanie wracają do macierzystej bazy i czekają na dalsze rozkazy. Drużyna zmęczona spadaniem z dużej wysokości oraz masową eksterminacją orków i goblinów potrzebowała odpoczynku, ale oczywiście tak dobrze nie będzie.

A jak przy walkach jesteśmy. Nie mam nic przeciwko scenom walk. Ale to „Hobbit” a nie „Kill Bill”, w którym seksowna Uma Thurman masowo wycina wrogów. Scen walk było za dużo i po prostu męczyły. Bo w tej historii nie chodziło o cięcie i siekanie.

Czy film mi się podobał? Nie za bardzo. Raz, że lokacje i dekoracje do złudzenia przypominały we z „Władcy” i miałam ciągle wrażenie deja vu. Dwa książkową fabułę potraktowano, moim zdaniem, nieco zbyt luźno, właściwie tworząc nową historię. Coś takiego widziałam ekranizacji „Podróży Wędrowca do Świtu”, gdzie poza imionami bohaterów i nazwami geograficznymi nic nie miało związku z powieścią Lewisa. Trzy, że dodane elementy jak znikająca Galadriela, motyle-telefony satelitarne czy nowoczesne wypowiedzi bohaterów miały się nijak do świata JRR Tolkiena. Mam wrażenie, że w filmie magia i nastrój tego świata zostały wyparte przez przydługie walki i efekty najnowszej techniki. Szkoda.

A na koniec konkurs. Kto był w świecie JRR Tolkiena odpowiednikiem Baracka i Michelle Obamy? W nagrodę kawa (albo coś innego) wirtualnie, lub realnie. Odpowiedzi proszę słać mailowo, ilość nagród nieograniczona. 

*************ENG**************
I am a fan of JRR Tolkien’s writings. As a teenager I was a real maniac, but still I have a kind of sentiment towards it. From so called fantasy books I’ve read little more than works by Tolkien and Lewis. Everything else just did not impress me in fact. I have some objection towards “too ideal” characters, Aragorn for example, but creating own world with its history and believes is really a great job. Also putting up together known myths like a puzzles pieces to came up with a grand new creation is a really great piece of art. Due to mentioned reasons my review of “Hobbit” the movie won’t be very enthusiastic to be sincere. I am fully aware that director may and even should add something own top the movie. Still it have to fit the original, at least in my opinion. Original history is to be kept, even if some threads might be omitted, whereas others are exposed.

What was my first impressions from “Hobbit”, movie seen in IMAX 3D cinema? I  felt and experienced all effects. From the technical point of view everything was perfectly fine. However it was not the effects I wanted to see in general. The main plot was about young Bilbo Baggins adventures. We’ve met Bilbo in LotR trilogy, as he was uncle of Frodo. In “Hobbit” we will know when and how The Only Ring was found. How everything begun? Just as in other stories during one, calm day young guy was sitting in his garden with a pipe. But this day was different as a young guy met a certain wizard and nothing  was the same any more. In the evening unexpected guest arrived and… the journey begins.  Judging from the very beginning “Hobbit” might be a really great movie. If the picture would be shorten and last two hours it would be better.  Unfortunately it lasted too long. I liked Thorin  (so brave, so handsome and so masculine and just wonderful) dwarves prices and leader of the fellowship. What kind of character is essential in that stories? Noble warrior with difficult, complicated and tragic past. I also enjoyed two young dwarves (so much handsome) growing up.. And that is all I liked.

 (http://cdn-static.denofgeek.com/sites/denofgeek/files/styles/insert_main_wide_image/public/the_hobbit_7.jpg)

What I did not like in the movie? Firstly Radagast creation, the way on the wizard, from the same race and organization from Gandalf and Saruman came from, was presented. Radagast decided he start eat mushrooms and breed birds instead of taking part in any mission.  Such attitude is, to be sincere, the worst. Seeing birds treating Radagast’s hair as a toilet almost make me vomit. I had the same feeling looking at mice under trousers or insects in the mouths. The fact that someone love and respect wildlife doesn’t make him immediately so disgusting.

One disadvantage is Radagast, whereas disappearing Galadriel is another. Beautiful woman is essential part in every movie, that is ok. But elves in the Middle earth didn’t possess ability to disappear. There are creatures capable of doing it, namely Valas and Maias (spiritual beings of the great power). Elves weren’t able to learn such tricks.  Moreover Galadriel couldn’t promise Gandalf a helping hand whenever he will ask for it. Queen of the elves  just wasn’t able to carry out such promise, but there was another queen from Tolkien’s world able to do this. Actually is was probably this second queen (not Galadriel) who lighten a light during fight with Schelob in “The Return of the King”.  So why did Galadriel, positive character and such characters just cannot lie in such matter, make such promise to Gandalf? Maybe it was not a Galadriel but Arda’s equivalent of Michelle Obama in disguise?

Taking about Michelle we should mention F16 made in Arda, the great eagles. In one of the scenes fellowship were hunted by orcs and found a shelter on a trees.  It was then Gandalf send a  SOS message using butterfly (as in “Fellowship of the Ring”). Butterfly flied far, far and even more far away to Michelle and Barack Obama (Gandalf’s boss). Tolkien’s equivalent of Barack Obama sent F16. Cavalry was  ready as Barack already knows what is going on. In the last and most critical moment eagles save all good guys and gave them a lift to the next location as well. After this excellent action they went back to their base. The fellowship, tired after falling from the high and mass orc’s and goblin’s extermination desperately needed such lift. But of course this is not the end…

I have nothing against fights, really. But this was “Hobbit”, not sexy Uma Thurman killing everyone around in “Kill Bill”. In my opinion there were much too many fight scenes. Fight was not the most important here.

Do I like movie? In fact: not really. Firstly location and decorations looked perfectly the same as in LoTR. I had déjà vu feeling all the time. Secondly history from the book was treated too tenuously, in fact I’ve got impression of seeing new story. Disappearing Galadriel, butterflies - sat phones and   moderns (21st century like) statements just didn’t fit. I feel no magic of JRR Tolkien’s world, no magic but only special effects and too long fights. Pity.

Now, at the end, a little competition. Who I was (or may be treated as)  equivalent of Barack and Michelle Obama in the world created by JRR Tolkien? The reward is coffee (or something else, in virtual or real world). In anyone interested, please send my answer by e-mail. There is no limit of  rewards.