Nowy, wspaniały świat

Czasy niewolnictwa to były takie fajne czasy. Feudalizm w sumie też był ołki-dołki, bo taki cham swoje miejsce znał, niczego się nie domagał i cieszył jak „dobry pan” jedynie dał po pyszczku, bo przecież mógł zabić. Teraz jednak ludziska rozpaskudzone. A to studiować im się zachciało, potem się domagają godnej pracy, płacenia za nadgodziny, godnego życia. Wredni absolwenci studiów co im się w główkach poprzewracało, zamiast z radością zasuwać na pańskim polu i pas się jaśnie łekonomowi kłaniać, mówią: "basta!". Pech, i to jakie pech, a przecież kryzysu nie ma. 

Od jakiegoś czasu nie miałam ochoty na komentowanie tego całego cyrku, zwanego polskim życiem publicznym. Bo co tu mówić i co tłumaczyć? Stefan Niesiołowski został ofiarą nagonki prasowej, Rosjan będą gonić krwiożercze „pisiory” po Krakowskim i tak wszyscy psują wizerunek kraju. Mędrzec Europy i laureat pokojowego Nobla, namawia by pałować związkowców nie chcących pracować do śmierci.  Ale fajnie jest. Cóż, chcecie rządów miłości i liberałów? A macie! Będziecie pracować na śmierci wiecznie mając na horyzoncie wyjazdy na Hawaje na emeryturze, wiecznie będzie się to zbliżać, ale jak to z asymtotami bywa, do zbliżenia nie dojdzie. Ale można przecież sobie wyobrażać. Bogacimy się i zarabiamy średnio 3,5 tysiąca miesięcznie. Gdzie? W Polsce. Nie wierzysz? Posłuchaj mainstreamu. I wyobraź sobie, że nie spłacasz kredytu we frankach, że stać Cię na mieszkanie, że masz dobrą pracę, że możesz kupić dziecku podręczniki do szkoły i kurtkę na zimę. Nie potrafisz? Włącz „jedynie słuszną” stację raz i jeszcze i próbuj znowu. Próbuj do skutku.

Ale kończąc dygresję. Gość audycji EKG, w „ukochanej” radiostacji radośnie powiedział co powoduje bezrobocie wśród młodych ludzi. Sami  sobie winni, bo przecież praca czeka za każdym rogiem, a kto nie widzi niech zmieni okulary. No bo przecież żaden problem: można pielić u kogoś ogródek- tłumaczy- potem się pieli kilka ogródków, zakłada spółdzielnię i wreszcie firmę. No i się jest byznesmenem pełną gębą z furą, skórą i komórą, że tak powiem. Gdzie? No w Polsce, a gdzie! Tak, wredne państwo przeszkadza, bo wolny rynek by to umożliwił. Wredne państwo, związkowcy i ludzie z wymaganiami. Pracujmy jak w Chinach, za płacę robotnika z Kraju Środka, zaś po zmianie idziemy na pochód pierszomajowy przy dźwiękach Międzynarodówki, pardon miało być tęczową paradę ubrani w czarne uniformy z różowymi czaszkami (pomysł stroju by Dibelius) nucąc „somewhere over the rainbow”. Oto nowy, wspaniały liberalno- wolnorynowy świat, rodem z dickensowskiej Anglii, gdzie w ramach aktywności i kreatywności młodych dzieci pracowały w fabrykach.

Wedle tegoż "fachofca", ostatni kryzys gospodarczy nie spowodowała bańka spekulacyjna, która łupnęła z hukiem, płacenie wirtualnymi pieniędzmi za realne dobra, „inżynieria finansowa” i „kreatywna księgowość”. Nie, to wina nadmiernej ingerencji państwa, nie zaś dawania kredytów ludziom bez zdolności kredytowej, życie ponad stan, szalejące zadłużenie. Niewidzialna ręka rynku wszystko załatwi i wyreguluje. I w iście darwinowski sposób rozwiąże problem z bezrobociem i ludźmi mniej zaradnymi. Co tam się porządnej umowy o pracę zechciało, co tam się mieszkania zachciało? Zasuwać na ogródku i być kreatywnie przedsiębiorczym, czy jakoś tam, bo praca przecież jest wszędzie i czeka wszędzie. Gdzie? No w Polsce, na każdym kroku. Nie widzisz? No wiecie, jest wiele sposobów by zobaczyć rzeczy, których nie ma. Niektórzy  widzę je tak sami z siebie, inni potrzebują „wspomagaczy”, zaś skoro mamy marsze wolnych konopi to może niedługo wszyscy tak masowo ujrzymy tę pracę za każdym krzakiem?

Przelotną autostradą do tęczowego raju

Premier Tusk postanowił pomóc losowi, a może nie losowi co prezencji. Postanowił udać się, wzorem imć Gierka z dawnych lat, z gospodarską wizytą. „Pańskie oko konia tuczy”- mawia przysłowie ludowe, zatem Premier, chociaż „polskość to nienormalność” wziął sobie do serca owe wskazania. Postanowił sprawdzić co tam z A2, a że autostrada nie została dokończona i z przejezdnością nie wyszło postanowił przelecieć nad nią helikopterem. Cóż jak zauważyli obserwatorzy, co prawda autostrada nie jest przejezdna, ale za to przelotna więc cieszmy się z tego. Aby nie wyjść na Polaka-mohera-malkontenta radujmy się z przelotnej autostrady, bo szklanka do połowy pełna. No nie?

Zresztą obiecano nam, że na igrzyska droga powstanie. „Na rzęsach stanę, ale droga będzie”- mawiał Premier i ja mu wierzę. Asfalt wyleją na piasek, ale droga na papierze, nie tylko zresztą na papierze, powstanie. Może nawet nie rozpadnie się do owej imprezy, a w wariancie optymistycznym rozsypie się dopiero po? A potem, potem będziemy mieli Polskę w budowie, czyli standardzik.

Tą przelotną autostradą dojedziemy w ciekawe miejsca. Może nawet do tęczowego raju, jako, że światło przewodnie oświecenie, Barack Obama, poparł małżeństwa homoseksualne. Jak tłumaczył ów pan „podjąłem decyzję po rozmowach z moimi córkami, które mają przyjaciół gejów i lesbijki”. No cóż jako, że zostałam wychowana na prowincji jaśnie oświeconej Europy w zaściankowym towarzystwie moi koledzy patrzyli głodnym wzrokiem na dziewczyny z Playboya a na widok dekoltu koleżanki na wycie mogli z wilkami stawać w szranki. Nie szli na pogaduchy do dziewczyn, by się im zwierzyć z miłości do Tomka z 4b, któremu spodnie na wu-ef tak seksownie opinają tyłeczek. Nie, to była domena dziewczyn by płakać po nocach za Leonardo diCaprio czy Enrique Iglesiasem o Rickym Martinie nie mówiąc. Och ileż było spazmów na przerwach za Ivo ze „Zbuntowanego Anioła”! Ale żeby tak chłopaki nam się zdradzali z preferencjami i marzeniami o randce z Patrykiem z pierwszej ławki? No, nie takie rzeczy nie przechodziły.

Ktoś pokazał tęczowe kolumny przy Białym Domu. Pewnie wszak chcemy stworzyć tęczowy raj, podlany smakowitym sosem socjału, wszystko dla dobra ludu pracującego miast i wsi, pardon Amerykanów. Pozostaje mi mieć nadzieję, że tamtejsze społeczeństwo w wyborach wykona mądry ruch. Wierzę w ich. No, a jakby co mamy przelotną autostradę do raju. Aby nie powstały wątpliwości: niech osoby tej samej płci mają prawo po sobie dziedziczyć czy wspólnie rozliczać się z fiskusem. Ale małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, taki mam pogląd a kolejne parady równości jedynie go zaostrzają.

Janusz Palikot zrobił kolejne show. Nie obrażajmy pamięci Marcina Lutera, który chcąc oczyścić Kościół,  przybił na drzwiach katedry w Wittenberdze swe tezy. Tamten w coś wierzył i chciał zmian, a nie tylko zmian wysokości słupków poparcia. Chyba ktoś tam nie doczytał, że aktu Apostazji nie dokonuje się poprzez przybicia kartki do drzwi kościoła i należy to zrobić w macierzystej parafii. Co więcej za Apostazję nie grozi kara śmierci, nie to co w hołubionym przez media iSSlamie. Ale cóż jak notowania partii spadają należy coś zrobić, więc atak na Kościół zawsze może pomóc, oraz podsycanie nastrojów antyklerykalnych. I jestem pewna, że znajdą się tacy MWzWM, że uwierzą w szczerość gestów owego pana. Co prawda jeszcze nie wyciągnął przyrodzenia, czyżby długość nie teges?, ale gdy Apostazja nie pomoże w podniesieniu słupków poparcia, kto wie?

Dowciapnie

W szkole, kiedy chcieliśmy wyrazić swój śmiech przez łzy mówiliśmy dowciapnie. Nie dowcipnie, bo z czasem nie ma już z czego żartować, no przynajmniej nie tak do końca. Mamy niezły karnawał absurdu i tak się zastanawiam, kiedy nadejdzie przebudzenie i otrzeźwienie z solidnym kacem i obolałą wrażliwą częścią ciała.

Grecja śmieje i pokazuje Europie figę. Niemcy z Francuzami kombinują jak koń pod górę jakby tu rozpad strefy euro przyhamować. Oczywiście nie chodzi tutaj o żaden altruizm, ale ochronę interesów banków i uniknięcie efektu domina. Bo jak się posypie, to… Jeszcze niedawno mainstream chwalił pod niebiosa imć Zapatero, który walczył słusznie z ciemnotą i przy okazji ustawił Hiszpanię w niechlubnej kolejce do budki z napisem bankructwo. Bezrobocie szaleje, agencje ratingowe czaszkami straszą a ludzie, a ludzie ani myślą zaciskać pasa. Zbyt długo słyszeli, że powinni a wręcz należy im się życie ponad stan. Jeszcze dzisiaj w jednej z gazet czytałam radę w stylu: Nie masz na zagraniczne wakacje dla całej rodziny? Nie rezygnuj z niczego, ale weź kredyt! Nie obawiaj się, to tylko dziesięć minut! Przyznam, że skóra aż cierpnie. Co jest lekarstwem na zadłużanie się? Jeszcze więcej długów, co za głupota! Bo mi się należy i jestem tego warta! Szkoda tylko, że w tym wszystkim zapominamy o odsetkach i konieczności zapłaty. Niech się ludzie obrażają, ale kredyt na święta/wakacje/wesele to skrajna nieodpowiedzialność i bezdenna głupota. Nie masz pieniędzy by jechać na Majorkę? Wybierasz tańszą opcję. Trudno i darmo, od wakacji na wsi się nie umiera zaś bezpieczeństwo finansowe nie ma ceny.

Byłam kiedyś na wycieczce do Grecji. Przewodniczka, bodajże Oksana, tłumaczyła, że Grecy dostali ogromną pomoc z UE, ale wszystko przejedli. Taka mentalność i ciężko coś z tym zrobić. Teraz zaś nie utworzyli rządu, Francuzi wybrali socjalistę, który naobiecywał wszystkim  co tylko kto chciał. Kryzys odpuścił więc wracamy do nawyków, które sprowadziły na nas kłopoty? Kto żyje ponad stan skończy jako bankrut i nie pomogą zaklęcia inżynierii finansowej. Grecy zaś, jakby nigdy nic ani myślą cokolwiek zmieniać śmiejąc się w kułak z Europy. Mainstream zaś, broniący interesów szarego człowieka (czytać: instytucji finansowych) przedstawia skądinąd sympatyczny naród jako „czarnego Luda”. Niestety jeśli w Grecji dojdą do władzy partie przeciwne oszczędnością a kraj zostanie wyrzucony ze strefy euro nam wszystkim nie będzie do śmiechu.

Nieczęsto zdarza mi się zgodzić z Kazimierą Szczuką, ale w jej wypowiedzi dla Moniki Olejnik było ziarno prawdy. Co prawa ja bym nie nazwała euro samczą zabawą z piwem i seksem, ale nie mam cienia złudzeń, że seks biznes zarobi na tych igrzyskach. I pół biedy gdy panie oferujące takowe usługi nie będą do nich przymuszane. Pozostaje trzymać kciuki by hordy podpitych kibiców nie zdemolowali za bardzo miast-gospodarzy zaś ludzie mających nieszczęście mieszkać w Strefie Kibica jakoś przeżyli nocne balangi pod oknami.

 
(http://cdn20.se.smcloud.net/t/photos/thumbnails/168284/kazimiera_szczuka_640x360_crop_rozmiar-niestandardowy.jpg)

Na Narodowy sprowadzono super drogą trawę. Obyśmy więcej nie musieli finansować takich zakupów, bo naprawdę nas na to nie stać. Ministrowie mówią, że jesteśmy gotowi na Euro, chociaż nie ma szybkich kolei, wszystkich autostrad a z obietnicami wyszło jak zawsze. Polecam hymn na Euro 2012 autorstwa kabaretu Paka:

„Hymn kibiców EURO 2012
Cały stadion śpiewa z nami w zawodników strzelając racami
Kamieniami, petardami oraz wszystkim, co jest pod łapami
Sport to zdrowie, to rozrywka, a przed nami totalna zagrywka
Na trybunach unosi się  jedynie kurz,
Zwycięstwo jest nasze i już.
Cały stadion śpiewa z nami naparzając  policję pałami
Maczetami, łańcuchami i powyrywanymi krzesłami.
Lato  kiwa, Mucha  lata, a Kręcina  struga wariata
Po stadionie pozostał już jedynie kurz,
Zwycięstwo jest nasze i już.
Cały stadion z oczu znika, przegnaliśmy stąd przeciwnika
Kibic to jest symbol męstwa, bez dopingu nie ma zwycięstwa
Przecież ofsajd, to pułapka, więc z policji została już zdrapka
A po Euro zostaną prócz łupkowych złóż
Karaluchy, kibice i kurz. „
Do  posłuchania tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=9o2t4McEs4g

Praca uczyni was szczęśliwymi w dobie Orwella

Pracujmy, pracujmy praca uczyni nas szczęśliwymi. Lud pracujący miast i wsi na halach hut i taśmach produkcyjnych znajdzie szczęście idealne pod światłym kierownictwem jaśnie oświeconych prezesów. Pracujmy, pracujmy ku chwale Ojczyzny i patriotycznie nie dożyjmy emerytury, aby szef OFE mógł co roku jeździć na Arubę. Nie bądźmy pętakami i elementem szkodliwie społecznym, nie pytajmy o nic mądrzejsze od nas najjaśniejsze elity pod wodzą nad redaktora. Praca uczyni nas szczęśliwymi.  No, dość tego małpowania panów prezesów i „fachofcuf” z „ukochanej” radiostacji bo sprawa poważna. Chodzi o przegłosowane przez Sejm, pro publico bono of course, zmiany w systemie emerytalnym i podwyższenie i zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn.

Początkowo nie miała zdania na temat pomysłu, ale im dłużej słuchałam argumentów za tym bardziej byłam przeciw. Aby nie powstały wątpliwości: rozumiem zmiany demograficzne, zmiany w piramidzie społecznej, wydłużanie się długości życia.  System oczywiście musi odpowiadać na  dynamiczną ewolucję otoczenia, ale w jaki sposób? Samo podniesienie wieku emerytalnego nie rozwiąże problemu, a raczej nasili stare i zrodzi nowe. Skoro już dzisiaj osoby w wieku 50+ mają  trudności ze znalezieniem pracy co z ludźmi o dekadę starszymi? I gdzie mają pracować?

Aż mnie trzęsie aż zaproszeni do mainstreamowej rozgłośni spece od przyssania się do państwowej kasy mówią o przekwalifikowaniu się. „Teraz nie ma tak, że w jednym zakładzie się przepracuje całe życie. Więcej w czasie życia człowiek będzie nieraz zmieniał fach. Należy być kreatywnym i stale podnosić swoje kwalifikacje”- grzmi groźnie prezes-doradca od dojenia państwa. Taa, już ja widzę jak kobieta z dwójką dzieci, zasuwająca osiem godzin w hipermarkecie ma czas, siłę i pieniądze na kurs języków obcych. Zwłaszcza jak jej mąż haruje na budowę a rodzina nie wie czy kupić dziecku buty czy kurtkę na zimę. Już widzę jak ktoś zatrudnia panią w wieku lat 60, która nie jest seksi i dyspozycyjna 24h na dobę i 7 dni w tygodniu. Najlepiej by pani miała nie więcej niż 25 lat, 20 lat doświadczenia w pracy, w imię kreatywności zasuwała na zmywaku, całkowicie oddała się firmie, nie planowała dziecka i nie żądała nadgodzin. Bo taki młody prezesik z nadania partyjnego przecież by marzył aby ludzie pracowali jak w Anglii za Dickensa za taką samą płacę. A te wredne nieroby, ze związki zawodowe psują idealny obraz szczęścia w miodem i mlekiem płynącej zielonej wyspie.

Za podwyższeniem głosowała oczywiście Platforma oraz, a to mi niespodzianka, podobno lewicowy Ruch Palikota. Ja tam się może nie znam, ale zawsze sądziłam, że lewica troszczy się o socjalne zabezpieczenie ludzi słabych, mniej zaradnych (albo nie mających pleców) i walczących o prawa pracownicze. No tak przynajmniej w teorii. No cóż Młodzi, Wykształceni z Wielkich Miast dopiero po latach poczują, że praca na budowie po 60tce nie przelewki, ale wtedy będzie za późno.

Praca pracy nierówna. Co innego praca profesora na uczelni, dziennikarza, komentatora czy projektanta a co innego ciężka, fizyczna harówka w niekoniecznie najzdrowszych warunkach. W imię polityki prorodzinnej zmniejsza się liczbę żłobków, przedszkoli, szkół. Po co kształcić ludzi, aby zadawali pytania i kwestionowali oficjalną propagandę?

Wczoraj rano, taki sobie czysty przypadek, TVN24 podała paragrafy z Konstytucji, mówiące o karach za naciski na urzędników państwowych. Potem pokazano „warchołów” ze związków, które szkodzą dziełu odnowy Polski. Ci sami, co byli bohaterami walki o wolność i godność ludu pracującego miast i wsi gdy protestowali za rządów PiS. Wówczas należało okazać obywatelskie nieposłuszeństwo rzecz jasna w imię wyższych interesów i wyższego dobra. Nie wolno też znieważać Prezydenta RP, chyba, że chodzi o Lecha Kaczyńskiego. Polityk nie może powiedzieć złego słowa dziennikarzowi, chyba, że robi to mający wielkie zasługi Stefan Niesiołowski, zaś mainstreamowi koledzy znajdą wytłumaczenie a nawet wykażą zasadność każdego słowa. Na Seweryna Blumsztajna zawsze można liczyć, podobnie jak na Monikę Olejnik czy Tomasza Lisa. Ciekawe co jakby coś tam burknął Jarosław Kaczyński, czy inny polityk PiS. O co ja się w ogóle pytam? Tak cieszmy się, radujmy się i pracujmy do śmierci w tym nowym, wspaniałym świecie.