Jesteśmy na dnie, ale za to wysokimi współczynnikami!/We are at the bottom, but coefficients are all right!

O tym, że stan polskiej nauki nie wygląda dobrze, wiedzieliśmy wszyscy od dawna. W każdym razie wszyscy, którzy patrzyli na rzeczywistość a nie propagandę sukcesu z oficjalnych mediów. O jakim współczynniku mówiłam w tytule? O współczynniku scholaryzacji, czy odsetku obywateli z wyższym wykształceniem. Czemu tak się czepiłam tego wskaźnika? Bo chociaż winy za całe zło systemu nie można zrzucić na jeden czynnik, to jednak wiele złego uczynił. Masowość studiów wyższych obniżyła ich poziom. Nawet dziecko, rzecz jasna jako tako rozgarnięte, wie, że masowa produkcja nie idzie w parze z jakością. Pisałam o tym w przedostatnim poście z 14 grudnia.  Nie wszyscy muszą iść na studia, a niektórzy wręcz nie powinni. Nie każdy po maturze ma ochotę na jeszcze pięć lat nauki, niektórzy chętnie by poszli do pracy, rozkręcili coś swojego. Ale nie ma lekko, bo zniszczono szkolnictwo zawodowe i wszyscy mamy być magistrami.


(http://img.rebelya.net/cache/c5/39/c539efaba59237a1fc762e96e3e4c9f2.jpg)

Doprawdy czasem aż mnie rozczula zdumienie nad niskim poziomem szkolnictwa wyższego. Skoro z powodu niskich płac nauczyciele akademiccy zasuwają na paru etatach, skąd czas na wysokiej klasy badania? Skoro muszą mieć cały czas zajęcia ze studentami, kiedy mają się zająć czymś innym? Skoro muszą kombinować jak przepchnąć jednego czy drugiego? Bo zaraz naciski, że za niska zdawalność, że przecież nie można oblać 4/5 roku (nie ważne, że nic nie umieją), że poziom za wysoki.. Bo przecież dzisiaj studia wyższe nie mają za zadanie kształcić tych najbardziej zainteresowanych, ale wszystkich. Dzięki wynalazkowi zwanemu gimnazjum i testom młodych ludzi całkowicie oduczono samodzielnego myślenia i analizowana faktów. Skąd więc zdziwienie, że raport NIK okazał się druzgocący?

Pod względem liczby patentów i publikacji w zagranicznych czasopismach jesteśmy na szarym końcu Europy. Należymy do najmniej innowacyjnych państw, wyprzedzają nas: Grecja, Węgry, Czechy i Estonia,  kraje od których czujemy się (wedle oficjalnej propagandy) lepsi („zielona wyspa”). Gorzej sytuacja wygląda między innymi w Rumunii i na Litwie. Byłam zszokowana, że istnieją u nas ośrodki które przez pięć lat niczego nie opublikowały. Może dlatego, że mam styczność na co dzień z ludźmi publikującymi minimum dwa  razy do roku (w zagranicznych czasopismach)  i regularnie jeżdżącymi na zagraniczne konferencje. Na polskich uczelniach studiuje mało cudzoziemców, co wcale nie dziwi biorąc pod uwagę, że za stypendium można ledwie nie umrzeć z głodu zaś stan akademików woła o pomstę do nieba.

Czy to znaczy, że Polacy są mniej pracowici i mniej zdolni niż inne nacje? Nie.  Kto mógł wyjechał za granicę, zaś młodzi naukowcy mają sporo możliwości wyjazdu, przynajmniej na parę lat. Wielu, którzy dali się poznać jako solidni, dostaje propozycje pracy na dłużej. Zostają tam gdzie pensje pozwalają na spokojne życie, gdzie nie muszą na każdym kroku walczyć z biurokratyczną machiną (tekst stulecia: przeterminowane środki finansowe). Gdzieś gdzie mają możliwości i środki wyposażenia pracowni czy też laboratoriów w sprzęt światowej klasy. I najważniejsze: gdzie mają możliwości wyjazdów i staży, nieustannego kształcenia, niezbędnego w tym fachu. U nas nie ma pieniędzy na jedno i na drugie. Kupując sprzęt, nie możemy jednocześnie pojechać na rozwijające warsztaty i spotkania z światowymi fachowcami w danej dziedzinie. Po prostu na jedno i na drugie nie ma pieniędzy. Najbardziej prężne, twórcze zespoły, które jakimś cudem uchowały się na naszych uniwersytetach, co rusz walczą z biurokracją. I często pół dnia traci się na wypełnianie papierków zamiast pracę. Inni z kolei hołdują zasadzie, że nie chodzi o to aby zrobić co ma się do zrobienie, rozliczyć projekt i iść dalej, ale dłubać i liczyć te diabły na końcu szpilki. Nieważne czy są pewne standardy, czy są pewne gotowe pakiety i rozwiązania. My Zosie-samosie zrobimy wszystko lepiej, bo my jesteśmy najmądrzejsi! Co z tego wynika? Spójrzmy na raport NIK.  Druzgocący kubeł zimnej wody w przerwie między kolejnymi elementami propagandy sukcesu. Pieniądze idą nie na to co trzeba, ale są źle wydawane i lokowane. I co najgorsze nie wiadomo jak wyjść z impasu.

http://rebelya.pl/post/3105/polska-nauka-na-dnie
http://m.tokfm.pl/Tokfm/1,109983,12853998,Dlaczego_z_polska_nauka_jest_zle__NIK_sprawdzil.html
http://wiadomosci.wp.pl/kat,36474,title,Druzgocacy-raport-NIK-pieniadze-na-nauke-wydane-fatalnie,wid,15172207,wiadomosc.html?ticaid=1fb64

****************************ENG*****************************
We have know for a while that a Polish science is in a  poor condition. To be exact: all who were observing reality, not a success propaganda by official media. In a title I refer to a “scholarization” coefficient (the percentage of citizens with MSc degree). Why did I refer to this coefficient? Because attitude “MSc diploma for everyone” did a lot of damage.  Reasonable kid is aware that mass production usually is not followed by a high quality.  I wrote about studying in 14th December’s text. Not everyone has to go to the university, some people even shouldn’t. Some us wanted to learn more after graduation from a grammar school. Others prefer to start working to start something on their own. This is not easy, as technical education was destroyed. Propaganda says: “We should graduated from universities”.



(http://img.rebelya.net/cache/c5/39/c539efaba59237a1fc762e96e3e4c9f2.jpg)

I cannot understand why anyone is astonished with a tertiary education’s  poor quality. College fellows are badly paid, so they are working in several places. When to find a time for time-consuming research on a high level? Classes with student takes majority of their time. To make matter worse exams are not to be too difficult, as almost everyone is to pass.. College fellow is not able to pluck 4/5 of the year, even if student deserve this. Such a teacher will have unpleasant conversation and will be forced to make an exam easier. Everyone is to graduate, not only the best.. Thanks to intermediate schools and test. Young people are learn not to think and analyze. So why anyone can be astonished with a NIK (Supreme Chamber of Control) report?

Looking at the numbers of patents and scientific publications our position is poor. We are not innovative. At a better positions are: Greece, Czech Republic, Hungary and Estonia. According to success propaganda we are better than them, as we are “green Island” (it refers to economic situation and Gross Domestic Product). Lithuania and Romania are even weaker than us. I couldn’t believe there are establishments that publish no paper in a last five years! I work with a people who publish two or more papers per year. They are taking part in a international conferences regularly. According to NIK report not many foreigners decided to study here. I am not astonished. Scholarship is almost a charity and academic houses conditions in poor, extremely poor.

I am not about to state that Poles are less hardworking or intelligent than others. A lot of us go abroad. For a young scientist it is not very difficult to find a temporal job for a few years. Many of them, who are hardworking and reliable workers were proposed to stay longer. Their answer was usually yes, so they live and work in a place where salary is enough to live peacefully and where they don’t have to fight with administration all the time. The best phrase I’ve heard recently was: out-of-date financial resources. They stay where there is a money to buy high quality equipment. And the most important: where they have opportunities to learn constantly. In Poland if someone buy equipment there is no money left for a workshops, meeting world-class specialists, etc...  The best Polish teams spending a lot of time with paper work and loosing time on dealing with administrative tasks. Others believe it is not important to finish a task and start another one. No, we should work but not finish working. Standards and already prepared packages are not for us. We will do anything on our own, we are the wisest! The results of such attitude is present in a NIK report. Money is wrongly spend. How to make improvement? No one knows, as according to success propaganda everything is great!

http://rebelya.pl/post/3105/polska-nauka-na-dnie
http://m.tokfm.pl/Tokfm/1,109983,12853998,Dlaczego_z_polska_nauka_jest_zle__NIK_sprawdzil.html
http://wiadomosci.wp.pl/kat,36474,title,Druzgocacy-raport-NIK-pieniadze-na-nauke-wydane-fatalnie,wid,15172207,wiadomosc.html?ticaid=1fb64

20 komentarze:

  1. eritni, to sie zaczyna wczesniej. komu przeszkadzala 8-mio klasowa szkola podstawowa? komu przeszkadzaly zawodowki i technika? teraz nie mamy specjalistow typu hydraulik czy jakis elektryk, ale mamy za to pelno wyksztalconych ludzi bez pracy, za to z waska specjalizacja. do chrzanu z taka oswiata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo nie wiem co to komu przeszkadzało, co komu kurcze wadziło? Jeden z drugim musieli zacząć rozwalać ile wlezie. I po co? Skutki mamy jak piszesz.

      pozdrawiam

      Usuń
    2. cały edukacyjny jest postawiony na glowie. kto to slyszal, zeby dziecko w szkole podstawowej nosilo plecak tak samo ciezki jak ono? znam kilku nauczycieli - oni tez maja powyzej uszu takiej nauki. od wielu lat rozwala sie kazdy system, ktory sie sprawdzil. oczywiscie dla dobra obywatela. pozdrawiam
      ps. podoba mi sie nowy wysroj:)

      Usuń
    3. Dziękuję, długo czegoś szukałam.

      Ja też słyszałam o tych plecakach. Nic dziwnego, że dzieciaki mają krzywy kręgosłup. A nauczyciel? Nie ma nic do gadania. Niestety

      Usuń
  2. Czcigodna Erinti
    Sprawa jest banalnie prosta. Jeśli zgodnie ze zdrowym rozsądkiem za ludzi wysokich uznasz przykładowo kobiety powyżej 175 cm i mężczyzn o wzroście ponad 182 cm, okaże się ze jest ich w społeczeństwie grubo poniżej 50%. Ale gdy jakiś kretyn nie widzący świata poza socjalistycznymi bredniami w rodzaju wskaźników zarządzi że w społeczeństwie MUSI być ponad 60% ludzi wysokich, bariery zaliczające do tej kategorii trzeba będzie obniżyć do wartości absurdalnych bo rozkładu Gaussa oszukać się nie da. Z tymi Europejskimi Wyższymi Szkołami Zdrowia, Szczęścia i Wszystkiego Najlepszego jest dokładnie tak samo. Osiągnęliśmy znakomity wskaźnik na hektar, tyle tylko że „sanacyjna” matura była więcej warta niż dzisiejszy dyplom magistra wielu wydziałów.
    Jedynym jaśniejszym promyczkiem jest dla mnie sytuacja na studiach technicznych. Odkąd matematyka znowu jest na maturze przedmiotem obowiązkowym, chyba odbiliśmy się od dna. I wygląda na to że dzisiejszy dyplom inżyniera będzie tyle warty co dyplom technika (z dobrej szkoły) z lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stary Niedźwiedziu zacny, z tą maturą z matematyki masz rację. Był wrzask i krzyk jakby kogo ze skóry obdzierali. Ale ostatecznie matematykę wprowadzono. Matematyka zaś zmusza do logicznego myślenia. Pozostaje czekać na likwidację gimnazjów.

      Usuń
  3. Plus te setki szkoleń, projektów itp. (na które poszły pieniądze Unii wyrzucone w błoto)- robione na siłę i bez sensu (sztuka dla sztuki). Gdyby zliczyć (jeszcze delegacje, diety...)to hoho. Szkoły wiejskie otrzymały dodatkowe fundusze na rozliczne projekty- efekty najczęściej były tylko na papierze, no jeden efekt był niewątpliwy- dzieciaki od bladego świtu do wieczora tkwiły w szkole, o 19. słaniając się już. Śmietankę zbierały dyrekcje. I tak można wymieniać... W znanej mi szkole, klasy 1-3 mają tyle lekcji, że strach mówić (chyba żeby nauczyciele mieli pracę). I tak można wymieniać te paranoje...Kreyzor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kreyzor o tych sprawach można by rozprawę napisać. Szkolenia są potrzebne i mogą być kształcące, ale muszę być robione z głową. Nie zaś na siłę byle tylko kasę wydać. Ale wiesz jak to jest. Ktoś tam się chciał wykazać..

      pozdrawiam

      Usuń
  4. To są właśnie opłakane skutki rozdymania biurokracji. Jeżeli powołasz dożycia n-tego urzędnika ten natychmiast zacznie udowadniać, że jest potrzebny a może i wręcz niezastąpiony a wtedy zaczynamy gonić od absurdu do absurdu. Ofiarami w tej farsie padają nasze dzieci i tyle. Tie Fighter.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak Tie Fighter, a im dalej tym głupiej. A jak ktoś mimo wszystko próbuje coś robić, jakoś działać to się mu na wszelkie sposoby życie utrudnia.

      Usuń
  5. Jednym słowem liczba magistrów na hektar bardzo dobra, licencjuszy - celująca. No naprawdę, lepiej być nie może, jest cudownie, rozwiązuje to rzecz jasna wszystkie nasze problemy...
    Szczególnie tych absolwentów z Wyższej Szkoły mówienia o niczym....
    Co za paranoja....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, liczba magistrów na tysiąc obywateli wypada świetnie. Szkoda tylko, że ma to się nijak do jakości.

      Usuń
  6. To się nazywa kreacja sukcesu. Gdy ich brak trzeba jakiś stworzyć. A czy naprawdę jest to sukces? Ważne, żeby odbiorca tego przekazu tak zrozumiał.
    Czasem tylko trafi się jakiś kołtun co nie zrozumie.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, jak nie ma sukcesu to się mówi, że mamy sukces. I kółko się kręci

      Usuń
  7. Maturę może wprowadzić ze wszystkiego. Ale faktem jest, że większość współczesnych maturzystów nie zdałaby matury sprzed 15 lat, bo wtedy trzeba było wykonać ponad 60% zadań;)
    Wskaźniki edukacji wyglądają całkiem nieźle, ale PISA bada je na poziomie 15-latków. Jak jest potem, każdy widzi.
    Jakiś czas temu pisałem, że Polska jest kompletnie nieinnowacyjna. Nikłe środki z budżetu przeznaczane na finansowanie badań naukowych i biurokracja to jedno, a brak zainteresowania przemysłu wspieraniem takich badań to już coś zupełnie innego. Witaj w kraju hurtowni, magazynów i półproduktów na licencji. Jakże "innowacyjnych":D
    Antydogmatyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie mogę powiedzieć nic na Twoje podsumowanie. Tutaj ludziom rzuca się kłody pod nogi, jak ktoś chce coś robić, chce prowadzić pracę na światowym poziomie użera się na każdym kroku z biurokracją i absurdami. I jeszcze musi wyszarpywać każdy grosz

      Usuń
    2. A propo innowacyjności. Jakiś rok temu słyszałem, że wśród plskiej produkcji przemysłowej, ta o wysokim stopniu innowacyjności stanowi jedynie 2,5% wszystkich wyrobów. I na dodatek jest to raczej montaż dla zagranicznych producentów.

      Usuń
    3. To faktycznie zabrzmiało optymistycznie. Nie miałam tych danych, ale czułam w kościach jak to wygląda w prakryce

      Usuń
  8. Piszesz, Erinti, że nie wiadomo, jak wyjść z impasu. Owszem, łatwego wyjścia nie ma, ale żeby je znaleźć i zastosować, musi być wola, by je znaleźć i zastosować.
    Wiem, że lecę ogólnikiem, ale moim zdaniem rozpatrywanie jakiejkolwiek kwestii zależnej od państwa, jego struktur ma sens wtedy, gdy państwo, jego struktury pełnią swoją rolę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma łatwej drogi, zwłaszcza jak nie ma chęci poprawy

      Usuń