Przerwane igrzyska / Games interrupted

Mieliśmy mieć takie piękne igrzyska, nie jakąś tam olimpiadę zimową, ale też niezłe przestawienie.  Jakie? Ano ideologiczną awanturę na temat „ustawy o związkach partnerskich”, a tu „wredny” Sejm odrzucił „światłe” projekty. W teorii wszystko brzmi pięknie, wszak chodzi o troskę o wszystkich obywateli, aby nam było dobrze, byśmy czuli się szczęśliwi, spełnieni i w ogóle by nad zrobić dobrze. Bodajże najbardziej kuriozalnym z haseł była „legalizacja konkubinatu”. No może ja czegoś nie wiem, ale konkubinat nie jest zakazany. Nikt nikogo nie wsadza do więzienia za życie bez ślubu. A więc w czym rzecz? Pozornie sensowne postulaty: wspólne opodatkowanie, prawo do odwiedzin w szpitalu, prawo do informacji o stanie zdrowia czy dziedziczenia. Ale zaraz, zaraz istnieje już prawna regulacja, pozwalająca na podobne rozwiązania: nazywa się ślubem cywilnym. Po co więc dodawać coś więcej, skoro przecież w ustawie nie chodzi o „małżeństwa” homoseksualne? Poniższy cytat wyjaśnia wszystko:

Anna Maciąg i Rafał Dedyński. Synowie: Leon i Antek. W związku prawie 15 lat. Ona: Czasami mam takie myśli, żeby może jednak wziąć ślub cywilny, bo jeśli np. Rafał będzie miał wypadek i będzie leżał nieprzytomny w szpitalu na drugim końcu Polski, nikt mi o tym nie powie. Ale odstrasza mnie to, że rozwód jest potworną męką. Zakładam, że w razie czego się dogadamy. Najlepszym wyjściem byłby związek partnerski. On: znajomy mi kiedyś powiedział, że zrobili sobie z żoną drugie dziecko, bo pierwsze już trochę podrosło i nie mieli ze sobą o czym gadać. Z tym mi się kojarzy małżeństwo. Nie myśleliśmy o tym, dopóki nie pojawił się Leon”.

Czyli mieć ciastko i zjeść ciastko, mieć przywileje a jednocześnie móc w razie czego odejść bez żadnych konsekwencji i nie ponosić żadnej odpowiedzialności. Kto normalny zawiera małżeństwo z myślą o rozwodzie? Wiadomo różnie w życiu bywa, ale skoro na stracie już szukamy furtki to coś jest nie tak. Słowa cytowanych bohaterów dowodzą czegoś co było dla mnie jasne od dawna: w całej sprawie „związków partnerskich” chodzi o więcej przywilejów przy mniejszej odpowiedzialności. Niezbyt chlubne tło zostało ubrane we wzniosłe hasła, które miały odwrócić uwagę ludzi od bieżących wydarzeń, aby nie zajmować się realnymi problemami i aby ludzie nie zadawali niewygodnych pytań.

"Dziękuję Ci, Parlamencie, za wysłanie mi wiadomości: "W przypadku śmierci Mirosława, jego partnerka, z którą związany jest dłużej niż trwa niejedno małżeństwo, nie będzie mogła nawet odebrać jego zwłok. Jakby znalazł się nieprzytomny w szpitalu, nie powiedziano by jej, w jakim stanie zdrowia się znajduje. Nie dano by jej w takiej sytuacji nawet okazji pożegnania się z nim. Nie dostałaby odszkodowania po nim. Jakby zachorował, nie damy jej grosza na opiekę".

Co za piękne żale czytelnika mainstemowej gazety. Jaki on biedny, nieszczęśliwy i dyskryminowany. Cóż mnie pana Mirosława nie żal i powiem jedno: weź pan odpowiedzialność za siebie i swoją partnerkę i idź do urzędu stanu cywilnego. Miej tylko dojrzałości i odwagi cywilnej by się do czegoś zobowiązać, by coś dawać a nie tylko brać. W urzędzie nie zapytają Pana ani o światopogląd, ani o wyznanie. To nie ma znaczenia.  Nie będzie nauk przedmałżeńskich, białej sukni i całej reszty. Zawrze pan po prostu umowę i podejmie zobowiązania. Ale to przecież boli prawda? Bo jak będzie się pan chciał wymigać od alimentów będzie pan musiał udowodnić, że nie jest ojcem. Jeśli zechce pan odejść czeka pana konieczność wizyty w sądzie, podziału majątku a nie daj Boże płacenia. Boli prawda, bo lepiej pójść z dnia na dzień, bez konsekwencji i mieć święty spokój.

Tyle w kwestii „legalizacji” konkubinatów. Podstawą społeczeństwa jest rodzina, zaś podstawą rodziny małżeństwo. Tak uważam i nie widzę potrzeby tworzenia instytucji para-małżeństw. Osoby przeciwnej płci mogą iść do urzędy stanu cywilnego. Osoby tej samej płci nie powinny mieć nigdy prawa adopcji dzieci (nie łudźmy się, że to będzie wprowadzane powoli i jak dostaną palec w postaci „związków partnerskich” wezmą więcej, to się dzieje na Zachodzie). To wszystko to uderzenie w rodzinę, osłabienie tej podstawowej komórki społecznej. Oderwać ludzi od więzi z bliskimi, wyalienować i przekonać, że hedonizm jest najlepszy. By osłabić społeczeństwo i je zatomizować. Wtedy będzie łatwiejsze do kontroli.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,13298957,_Gdy_umre__moja_partnerka_nie_bedzie_mogla
_nawet_odebrac.html
http://wyborcza.pl/1,75478,13283769,Zalegalizowac_kocia_lape.html
http://tygodniklisickiego.pl/malzenstwo-czyli-potworna-meka-marek-magierowski/

***********ENG************
It could have been so funny and so nice. So many pleasure and fun with newest national game and performance. What kind of performance? Ideological this time instead of Olympic Games, ideological  battle for “the partnership relations”. No games unfortunately as “malicious” Parliament rejected all proposed “enlightened” projects. It all looks great, at least in theory. We are to be happy, delighted and all of projects are just to make us good. There were many statements with “the legalization of concubinage” as the funniest. I am not a lawyer but as far as I know concubinage is not illegal. No one is put into prison due to living together without marriage. So what is the point? Outwardly demands sound reasonable: paying taxes together, health state information, inheritance, but wait there is regulation enable such solutions. Solution is known as civilian marriage. All this regulations are not about “homosexual marriages”? If not why? Please read citation below:

Anna Maciag and Rafal Dedyski have been together for 15 years. They have two sons Leon and Antek. From time to time they thing about civilian marriage. What if Rafal will have accident and will be in the hospital far away from home? Anna is afraid no one will inform her about his state. But I am afraid divorce is a terrible torment. I believe if came to this we will cut a deal, but I believe civilian partnership is the best solution. Rafal cannot forget his colleague who have no common interests with his wife. As older child grow up, they decided to have another one. This is the way Rafal perceived marriage. Before Leon has  been born we had never thought about marriage

Ha! Just have your cake and eat it! Just to have privileges but duties. Just to be able to leave without any consequences. Does anyone think about divorce when getting married? I am fully aware life is not simple and many things may happen. Looking for the emergency exit at the very beginning suggests something is very wrong with relation. Was I surprised by the words by Anna and Rafal? Not at all, I have always perceived “the partnership relations” in that way, as the way to get more privileges with no duties. All of this was covered by elevated words. All of this happen to create a diversion, just not to answer important questions.

 “Thank you Parliament for sending me a message:” If Miroslav died, his partner (they have been together for long, longer than some marriages) wouldn’t be allowed to collect his body. If he happened to lie unconscious in the hospital, she wouldn’t be  informed about his condition. No opportunity to farewell his would be given to her. No financial compensation she are going to be given. No care would she get, if he happened to fell ill

What a heartbreaking words! How mainstream newspaper reader is poor, unhappy and persecuted. I don’t pity Mr. Miroslav. Instead I have advice for him: be a responsible man and marry your partner if you care about her. Go to the appropriate office and get civilian marriage.  No one will ask about religion, about world view. No white dress is  required. All you must do is to sign a paper and commit oneself. Hurts isn’t it? In order to avoid paying for kids proof you are not a father is essential. No leave may be possible without visit in court and division of money, without compensation for example? It hurts. It is so much better to leave without consequences!

This is the truth present behind  “the legalization of concubinage”. Family is the base element of the society. Marriage is the base element of the family. This is my opinion. I don’t think any pseudo-marriage institutions are essential. Heterosexual pairs may always decide to have civilian marriage. Homosexual “pairs” should never be allowed to adopt kids. This is going to finish like this, we know what happen in the Western Europe when homosexual “pairs” get “the partnership relations” privileges. Such actions are to weaken a family, the base element of the society. Such actions aim to detach people from their sibs, to alienate them and to persuade hedonism is best. Such society will be weaker and easier to be controlled.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,13298957,_Gdy_umre__moja_partnerka_nie_bedzie_mogla_
nawet_odebrac.html
http://wyborcza.pl/1,75478,13283769,Zalegalizowac_kocia_lape.html
http://tygodniklisickiego.pl/malzenstwo-czyli-potworna-meka-marek-magierowski/

20 komentarze:

  1. Jeszcze jakiś czas temu myślałam inaczej, ale dzisiaj muszę przyznać ci rację. Faktycznie, nie widzę powodów, by dawać związkom partnerskim prawa małżeństw. Ludzie mają wybór. Tak, jak piszesz - ślub cywilny nie ma żadnego kontekstu religijnego i jest wzięciem na siebie odowiedzialności.

    Faktem jest, że rozwody bywają koszmarami i jeśli coś się posypie, to może być trudniej się wymiksować z toksycznego związku. Ale z drugiej strony: bywa i tak, że coś się posypie, ludzie się rozstają, a kobieta zostaje z niczym dlatego, że nie była w formalnym związku.

    Ale generalnie nie widzę potrzeby tworzenia alternatyw. Jeśli ktoś się boi, może żyć z nieformalnym związku, a jeśli ktoś jest pewny drugiej osoby i chce wziąć na siebie odpowiedzialność - zawiera ślub cywilny. Utyskiwanie na "dyskryminację" jest faktycznie niepoważne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Flavio posypać się może zawsze i nie reguł. Ale uważam, że nie ma co tworzyć sztucznych tworów prawnych, będących powtórzeniem istniejących regulacji.

      Masz rację, że po nieformalnym związku kobieta często zostaję z niczym, skąd moje zdeklarowane "nie" dla kociej łapy. Bo skoro ktoś mnie nie chce oszukać czemu nie może iść do USC?

      Usuń
  2. Nie wiem, w czym jest problem... Po ślubie też się można rozstać, już nie te czasy, gdy rozwody nie istniały. Owszem, przed ślubem warto się poznać, pomieszkać chwilę razem, ale nie ciągnąć to przez 15 lat :)
    Ślub daje pewne przywileje, w zamian za deklarację (do odwołania w razie czego) stałości związku.
    Ktoś chce być razem bez prawnych zobowiązań? Może za wyjątkiem wsiowego zadupia i małomiasteczkowej dulszczyzny każdy z każdym w dowolnej liczbie może dziś sobie zamieszkać.
    Co do związków partnerskich, to rozumiem potrzebę par jednopłciowych do dziedziczenia, odwiedzin w szpitalu, czy odbioru korespondencji. W zasadzie przy odrobinie uporu i wiedzy dostępnej w internecie można i dziś to sobie załatwić. Wyjściem jest nie tworzenie czegoś w rodzaju quasi-rodziny, tylko kosmetyczna wręcz zmiana przepisów ułatwiających ludziom cedowanie majątku czy praw do reprezentacji bądź zarządzania czy opiekowania się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że większość ludzi nie wie o tym co Ty i myśli, że tylko zmiana w prawie coś załatwi. Drugie to postawa roszczeniowa i oczekiwanie aż państwo wszystko załatwi.

      Usuń
    2. Szanowny Celsusie.
      Trafione w dziesiątkę. Niestety tu nie chodzi o dziedziczenie czy inne sprawy, które tak bolą hedonistów. Prawdziwym celem jest zastosowanie metody małych kroczków do uzyskania praw do adopcji przez osoby homoseksualne. Czyli najpierw związki partnerskie potem małżeństwa jednopłciowe a na końcu adopcje dzieci przez pary homoseksualne. Ponieważ homoterroryzm nie zna umiaru można przyjąć, że ta wojna będzie miała wiele bitew. Tie Fighter.

      Usuń
    3. Aż tak głupi nie jestem, by uwierzyć, że jedynym powodem wprowadzenia tzw. małżeństw jednopłciowych są łzawe historie, jak to dwie panie, czy dwóch panów nie mogło się w szpitalu zobaczyć.
      Uważam siebie za człowieka otwartego, nie piętnuję pragnienia regulacji wspólnego życia dwóch osób orientacji homoseksualnej i jestem pełen zrozumienia. Jednakże nie widzę potrzeby, by tworzyć coś na kształt homo - rodziny czy małżeństw homoseksualnych.

      Usuń
  3. Czcigodna Erinti, nic dodać nic ująć.
    Jeśli ktoś chciałby przywileje (podatkowe, dziedziczenia itp.) bez obowiązków to jest zwykłym gówniarzem. Dorosłość to nie kawałek plastiku z napisem "Dowód osobisty" ale ODPOWIEDZIALNOŚĆ za swoje czyny i, jak ujął to lis z 'Małego Księcia', za to, co się oswoiło.


    Jeśli chodzi o trzy podstawowe postulaty par normalnych i homo to są proste rozwiązania:
    1. Wspólne opodatkowanie zastąpić podatkiem liniowym. Ze względu na rozdzielność mnożenia wobec dodawania problem znika.
    2. Dziedziczenie - likwidacja podatku od spadku i problem znika.
    3. Szpital - wydaje mi się, że mogę podać dowolną osobę w kwestionariuszu szpitalnym. Kiedy byłem w szpitalu na izbie przyjęć wypełniałem kwit kogo upoważniam do wglądu w moją dokumentację, wpisałem swoją kobietę, więc gdzie problem? Myślę, że na wypadek wypadku wystarczyłaby zalaminowana karta w portfelu.


    Odbiór poczty i podobne sprawy? Kodeks cywilny przewiduje instytucję pełnomocnictwa. Zgodnie z przepisami kodeksu cywilnego pełnomocnikiem może być każdy. Więc gdzie problem?

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Refael mam wrażenie, że właśnie o to chodzi, o przywileje bez odpowiedzialności. Niestety rośnie nam pokolenie takich gówniarzy i czarno widzę co się stanie dalej.

      A Twoje punty pokazują, że jak ktoś zechce to załatwi sprawy. Ale w tej awanturze mam wrażenie, że nie chodzi o załatwienie spraw, ale o to, żeby wszyscy się zachwycali pewnym stylem życia i żeby mieć nienależne przywileje.

      pozdrawiam

      Usuń
  4. Ja też nie rozumiem tego wycia mainstreamu nt. naszej rzekomej ciemnoty. Rozumiałabym, a nawet popierała, gdyby chodziło o śluby wyznaniowe i były wówczas co najmniej dyskomfortem dla osób niewierzących. Ale dziś można wziąć ślub cywilny, kościelny albo konkordatowy /jeśli chodzi o katolików/. Niech mnie ktoś oświeci, bo od kilku lat nie mogę się doprosić, czym zalegalizowany w USC czy notarialnie konkubinat miałby się różnić od ślubu cywilnego? Przecież to jawne robienie z nas idiotów, że niby szpital itd. Leżałam kiedyś w szpitalu, gdzie bardzo serio traktowano tajemnicę lekarską. Powiedziałam, żeby informować Męża i "Kuzynkę". Kuzynka, oczywiście nie była żadną Kuzynką, tylko Przyjaciółką.
    W ten sposób wszystko można. Dzieci? Matka mówi, że to ojciec dziecka i już nikt nie pyta o nic więcej, ma takie prawa jak ojcowie - mężowie.
    Głosować im ktoś nie pozwala, czy może startować do Parlamentu? Nonsens.
    Przecież nawet kredyt można mieć z konkubentem, wspólne mieszkanie itp. Jak się konkubenci chcą nazywać "mężem" i "żoną" to może pół bloku rechotać ale prawo im tego nie zabroni. Będą sobie chcieli kupić i nosić obrączki - też raczej mandatu nie zapłacą. Ja naprawdę nie wiem, o co chodzi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie Liv, że wszystko można załatwić, pewnie, że tak! Są istniejące prawne rozwiązania. O co chodzi? Moim zdaniem Refael ma rację: o przywileje bez odpowiedzialności.

      Usuń
  5. Czcigodna Erinti
    Czy naprawdę podpisanie papierka w magistracie jest takie trudne? A mówienie że wtedy nie można się rozstać z czwartku na piątek świadczy jedynie że tu nie chodzi o stabilny związek lecz o przywileje należne małżeństwu przy jednoczesnym braku jakichkolwiek obowiązków..
    cała ta afera ma też drugie dno. Skoro te "związki partnerskie" miałyby dostać te same przywileje co małżeństwa, może tu chodzić o faktyczne zrównanie w prawach z małżeństwami par dewiantów. Po odesłaniu tych projektów na makulaturę pierwsza ciota zgrai Palikota podniosła taki kwik że jak dla mnie jest oczywiste o co chodziło w tej przewalance.
    A poprzedni szablon Twojego blogu był taki czytelny. I komu to przeszkadzało? Czy wszystko co dobre musi się w Polsce tak szybko kończyć?
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stary Niedźwiedziu zacny,
      Pójście do magistratu boli, ponieważ to oznacza odpowiedzialność. A przecież tego się niektórzy boją jak diabeł wody święconej. Bo jak słusznie zauważyłeś nie tak łatwo odejść, zaś dwa trzeba nas uczyć "tolerancji"

      pozdrawiam

      Usuń
  6. Jak się nie chce brać odpowiedzialności za drugą osobę to takie pomysły do głowy przychodzą. Podpisanie papierka w magistracie to aż tak poważne wyzwanie, że trzeba tworzyć jakieś bezsensy???. Ale wrzask podniesiony przez bliżej nieokreśloną płciowo istotę od Palikota pokazał, że w całej tej akcji jest tzw. drugie dno. W sumie dobrze się skończyło.
    Pozdrawiam Seaborg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tak Seaborg, raz, że ludzie oczekuję przywilejów, raz, że takie istoty, których nic nie prześladuje, wymagają od nas pełnej akceptacji i zachwytu.

      Usuń
  7. Zgadzam się tu z tobą w całej rozciągłości. Można jeszcze dodać, że istnieje coś takiego jak intercyza małżeńska, która znacznie ułatwiłaby ewentualny rozwód.
    Ale najbardziej boli mnie, jak takie osoby gadają, że w razie śmierci partnera nie mogłyby zapłacić spadkowego. Zupełnie pomylony problem. Tutaj powinno się walczyć o zniesienie tego podatku, który jest jednym z największych sku...stw(innego słowa użyć nie sposób) jakie państwo uczyniło obywatelom. Wtedy ten problem sam by się rozwiązał.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze, zgadzam się w kwestii uproszczenia systemu podatkowego. Ale to rozwiązanie nie da się ładnie ubrać w ideologię. Zaś kwestia intercyzy czy umów u notariusza wymaga nieco wysiłku, zaś oni by chcieli wszystko mieć za darmo

      pozdrawiam

      Usuń
  8. Oczywiście, że to były igrzyska czy zaciemniająca to i owo ściema.
    Ciekawie napisał o tym A. Ścios:
    "Najnowszą odmianą owych dykteryjek są mrożące krew w żyłach opowieści o „decydującym starciu” między Tuskiem a Gowinem, rosnącej w siłę „frakcji konserwatywnej” oraz bliskim „rozłamie” w PO. Podobnie, jak miało to miejsce we wrześniu ubiegłego roku, celują w tym byli publicyści „Rzeczpospolitej” i „UważamRze”. Nie chcę nawet przypominać, ileż to razy w czasie ostatnich lat miało dochodzić do rozłamów, walk frakcyjnych itp. straszliwych klęsk Tuska. Miarą prawdziwości tych „analiz” jest oczywiście fakt, że do tej chwili w partii władzy nie nastąpił żaden podział, nikt nie zagroził pozycji premiera i w żadnym obszarze nie widać oznak rozpadu. Gdyby wywody owych żurnalistów miały jakikolwiek sens, powinniśmy już wielokrotnie doświadczyć skutków tych podziałów i oglądać widowiskowe spektakle polityczne".
    http://bezdekretu.blogspot.com/2013/01/o-faszywych-prorokach-i-zudnych.html

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anno i ja nie wierzę w ten rzekomy rozpad w PO. To ma stworzyć pozory, sama nie wiem czego, a ludzie się na to nabierają.

      pozdrawiam

      Usuń
  9. Odpowiedziałem Ci w komentarzu u mnie ale powtórzę, że nie chodzi tu o żadne konkubinaty. To była pierwsza rzecz z wachlarza argumentów, który byli oni w stanie odrzucić. Bo czym niby ich związek różni się od konkubinatu? Nawet nie chodziło o przywileje podatkowe czy spadkowe. Chodziło jedynie o zalegalizowanie tworu prawnego, który w przyszłości mógłby domagać się więcej i więcej... :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się Mironq, że tu mogło chodzić o uchylenie drzwi, zaś potem te drzwi można by na oścież otworzyć. I co/lub kto wejdzie przez te drzwi?

      Usuń