Wieści z frontu, czyli sztuka czytania


No, niezupełnie z frontu. Nie, nie piszę tutaj o żadnej nowej wojnie, o histerycznej reakcji na referendum na Krymie, jakbyśmy już mieli wojska rosyjskie pod granicą. Ja rzecz jasna osobiście mogę się dziwić chęci przyłączenia się do Rosji, ale uznając wartość demokracji, należy uznawać także dziwaczne z naszego punktu widzenia wybory. Można rzecz jasna usłyszeć o referendum pod karabinami i tym podobne. Rzecz w tym, że jak Amerykanie i wojska zachodnie szły siać demokrację, ostatnio w Libii i Egipcie, dopiero zaczęły się problemy. Zamiast demokracji w naszym stylu, a to ci niespodzianka(!), panuje anarchia i do głosu dochodzą islamscy fanatycy. Dzięki mądrości piewców „arabskiej wiosny ludów” będziemy mieć wylęgarnię terrorystów u naszych granic. Brawo i czapki z głów dla zdolności przewidywania niektórych. No, ale dość o tym, bo jak wspominałam nie o tym chciałam pisać.



Jestem na etapie intensywnego załatwiania. Promesa zatrudnienia to najważniejszy krok w zdobyciu wizy i pozwolenia na  pracę. W moim przypadku poszło piorunem. W kanadyjskiej ambasadzie nie było kolejek (posiadacze paszportów biometrycznych mogą wyjechać do Kanady na pół roku bez wizy) i gdyby nie bieg na łeb na szyję po zaświadczenie o niekaralności, było gładko (cóż już wiem co jest niezbędne, więc pierwsze koty za płoty). Ale wszystko poszło bez poślizgów i mam ładną wizę w paszporcie i pozwolenie na prace. Czas więc pakować walizki? Ale jeszcze nie! Teraz dłuższa część, czyli szukanie mieszkania.

W dobie Internetu rzecz jasna łatwo znaleźć ogłoszenia. Rzecz w tym, że nie wystarczy znajomość angielskiego, aby znaleźć te sensowne. Właściwie mogłabym napisać poradnik jak czytać ogłoszenia o wynajem. Bo rzecz jasna jak można zgadnąć zdjęcia i informacje w ogłoszeniu to dopiero początek. Z tymi zdjęciami to jedna wielka ściema i bynajmniej nie chodzi o nagminną praktykę z katalogów biur podróży, gdzie wnętrze hotelu wygląda lepiej niż w rzeczywistości. Tutaj nie chodzi o wygląd gorszy, ale całkiem inny.. Na przykład oglądam zdjęcie kawalerki na wynajem. Już się cieszę, że znalazłam ładne lokum w sensownej lokalizacji i blisko komunikacji miejskiej. Tymczasem jak dopytać wychodzi na jaw, że ładne meble na zdjęciu to przykładowa aranżacja zaś kawalerka nieumeblowana. Załatwienie mebli przez ocean to zadanie karkołomne no i pytanie co z nimi potem zrobić.

Bez map wujka googla i street view można wpaść. Oto bowiem znajduję tym razem umeblowane lokum. Wydaje się, że do przystanku blisko i  że dojazd nie pożre całego poranka. Wszystko pięknie, ale coś mnie tknęło by sprawdzić adres i zobaczyć gdzie jest budynek. I naraz ładne mieszkanie okazuje się być nad arabskim sklepem, dach z jakiejś papy i z zewnątrz wszystko nie wygląda tak ładnie jak w środku. Nie mam możliwości sprawdzenia lokalizacji, zaś co sensowniejsze firmy czy pośrednicy wynajmują na pół roku czy rok. Na razie jadę do pracy na roczny okres próbny, zaś mieszkać gdzieś muszę, zaś hotel to opcja za droga. No i rzecz jasna adaptować się do życia w nowym kraju łatwiej w jasnym, ładnym mieszkaniu niż w piwnicznej izbie z małymi okienkami. Widziałam super ładne piwnice na wynajem, ale te malutnie okienka... Jedna sprawa  to moja wypłacalność i wysokość zarobków. Druga to historia kredytowa i opinie poprzednich osób od których wynajmowałam. Sęk w tym, że jestem cudzoziemką co nigdy nie mieszkała w Kanadzie. Płacenie za kilka miesięcy z góry to opcja mega droga i nieźle susząca portfel  Tylko, że ja wynajmując coś na odległość wolę od firmy niż prywatnej osoby. Ja nie podejrzewam każdego o próbę oszukania. Wielu ludzi wynajmuje piwnice domy czy pokój aby poprawić domowe finanse. Gdybym miała możliwość sprawdzenia lokum i osoby na pewno bym podobną opcję rozważyła. Rzecz w tym, że nie mam. Pozostaje mi liczyć na fakt, że solidne suszenia portfela na dzień dobry mi nie grozi. Od czegoś trzeba zacząć. Zaś dobre mieszkanie owszem pochłonie z połowę dochodów (w Polsce i więcej niż połowę), ale jest ważną rzeczą i ułatwi adaptację. Ja zaś wiem, że kilka lat (albo i więcej) za granicą to bezcenne doświadczenie w mojej działce.

Na początek muszę dobrze pracować by przekonać ludzi na miejscu o słuszności decyzji o zatrudnienia mnie. Przekonać by mnie zatrzymali na dłużej, przekonać o pracowitości, umiejętnościach i zdolności do pracy w zespole.  Aby dobrze i wydajnie pracować muszę dobrze mieszkać, by nie wpaść w mega doła z powodu mieszkania 9 godzin samolotem od domu, chodzić wyspana  itd. No, a jak znajdzie się miła koleżanka (tudzież przystojny kolega) zawsze można wynająć w dwójkę i wyjdzie taniej no i weselej.Zaczynam nowy, fascynujący okres w życiu i moja w tym głowę by dobrze wykorzystać szansę od losu. Jak przyjadę na miejsce obiecuję wrzucić na bloga widoki z mojego nowego miasta zamieszkania!

P.S dopisek z 21:52 mieszkanie załatwiłam. W tydzień i pół załatwiłam: wizę, pozwolenie na pracę i lokum. 

http://wvacademy.ca/wp-content/uploads/2011/07/Canada-Landscape1.jpg

17 komentarze:

  1. Powodzenia,Erinti.Bardzo mocno trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem, że na Ciebie zawsze można liczyć! Teraz czas na ostatnie załatwianie spraw

      Usuń
  2. Idziesz jak burza. Tylko lecąc tam, nie omiń z rozpędu Kanady i nie wyląduj na Hawajach! ;)

    BTW: jak tak wszystko planujesz, to może zacznij też planować pierwszy długi weekend (Victoria Day, 17-19 maja) :P

    Pozdrawiam, Kamil

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo dzięki za informację o długim weekendzie! Może bym nad Niagarę podskoczyła?

      Usuń
  3. no cóż... Putin wziął swoje, bo to i tak było jego, uprawomocnił tylko pewien stan rzeczy... a Jamajka /znaczy, Ukraina/ to już inna bajka... zaś co do "rusków u bram", to po prostu zbiorowa paranoja...
    tyle "nie na temat"...
    zaś "na temat", to wiesz że kibicuję Ci nadzwyczaj życzliwie, więc nie ma co siniaczyć palców, trzepiąc nimi w klawiaturę...
    ale wiesz...
    przyłapałem się na tym, że nigdy nie pochwaliłem Twoich pomysłów na estetykę bloga... a przecież tak bardzo mi się to podoba... no, to chwalę... jak zwykle jest super...
    pozdrawiać jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, staram się by było ładnie i zachęcająco.

      Zbiorowa paranoja ma się całkiem dobrze, mnie już głowa od tego boli

      Usuń
  4. "mogę się dziwić chęci przyłączenia się do Rosji, ale uznając wartość demokracji, należy uznawać także dziwaczne z naszego punktu widzenia wybory. Można rzecz jasna usłyszeć o referendum pod karabinami i tym podobne. Rzecz w tym, że jak Amerykanie i wojska zachodnie szły siać demokrację, ostatnio w Libii i Egipcie, dopiero zaczęły się problemy".

    Chciałabym się upewnić, czy dobrze rozumiem to, co napisałaś, Erinti, więc - jeśli można - zapytam:
    Czy wg Ciebie aneksja Krymu przez Putina jest OK, tak jak i "sianie demokracji" przez Zachód w krajach arabskich? Bo się pogubiłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co to znaczy "aneksja Krymu OK?"... chodzi o sam fakt ostatecznego zajęcia Krymu, czy sposób?... Krym formalnie należał do Ukrainy, ale de facto był rosyjskim protektoratem... można rzeczywiście czepiać się Putina, że nie ogarnął tego z Ukrainą formalnie, traktatowo... tu rzeczywiście wykazał się pewnym politycznym sprytem, wykorzystał moment, gdy struktury państwowe Ukrainy są w proszku i nie ma za bardzo z kim traktatu zawierać...

      Usuń
    2. Anno, jestem bardzo sceptyczna kiedy chodzi o wszelkie interwencje. Irak czy "arabska wiosna ludów" pokazało, że więcej z tego szkody niż pożytku. Co do Krymu.. To rozbiór Ukrainy, ale... przecież radośnie pozwoliliśmy zrobić to samo z Serbią dla Kosowa.

      Usuń
  5. Witaj :)
    Erinti- z serca życzę powodzenia, pozdrawiam mile :)

    OdpowiedzUsuń
  6. gratuluję, mądra dziewczyno. bardzo chcę, żeby ci się udało wszystko co zaplanujesz:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Erinti, jesteś wielka, to nie banał to prawda :)))
    Docenią Cię z pewnością, trzymaj się- krejzor

    OdpowiedzUsuń