Zaskoczenia i absurdy



Każdy kraj ma swoje absurdy. Co mnie zaskoczyło i/lub zirytowało na początek? Parę rzeczy się znajdzie, chociaż nawet irytacja przypomina raczej zdumienie niż wściekłość. I tak trzymać, wszak na rolę singla w wielkim mieście trzeba mieć wytrwałość i duży zapas optymizmu. A więc lecimy.

Bankomaty w sklepie. Tak, w sklepie, nie zaś obok sklepu czy jak u nas po prostu „w ścianie”. Czy to przed spożywczakiem, czy innym często widzę napis „ATM inside” (czyli bankomat w środku). Dla osoby z Europy może stanowić to niezłe zaskoczenie, chociaż takowe rozwiązanie zapewne zwiększa bezpieczeństwo. 

Nie otworzysz okna na wyższym piętrze. Tak, naprawdę na wyższych piętrach nie można otworzyć okien z powodu „zagrożenia dla dzieci”. Nie wiem czy tutejsze dzieci są aż tak nierozgarnięte nade wszystko pragną z nich skakać, czy rodzice ich nie pilnują, ale jest oficjalny zakaz. Jak wytrzymać latem w mieszkaniu bez klimatyzacji? Pytanie godne Hamleta. Czekam aż zakażą używania noży do krojenia.
Prania także wieszać nie można i trzeba korzystać z suszarek, no chyba że ktoś ma swoje lokum i tam wiesza w środku. W budynkach wynajmowanych przez firmy pralnie są wspólne dla wszystkich. Tego nienawidzę już na wstępie i znienawidzę dalej. Chyba czas na pranie w ręku wszystkiego poza pościelą. Zresztą patrząc na koszty wynajmu, jeśli zostanę zatrudniona na potem wynajmę mieszkanie od osoby prywatnej. No i koniecznie musi mieć firanki oraz dywany, bez nich czuję się jak w hotelu. Inna sprawa, że umeblowane lokum w śródmieściu musi kosztować.

Zapomnijmy o rozkładzie jazdy komunikacji miejskiej. Jak mi uświadomił kolega z pracy, tramwaje (przedpotopowe w porównaniu z Solarisami) jeżdżą w zależności od natężenia ruchu. I jak ktoś ma pecha to się naczeka, chociaż teoretycznie ma przystanek pod miejscem zamieszkania. Całe szczęście mieszkam w centrum miasta, co ma wiele zalet poza ceną wynajmu, więc do pracy chodzę piechotą i do urzędów dojdę. Zaś spacery dziennie 6-8 a nawet 10 km wyjdą mi na zdrowie.

Wołowina tańsza niż kurczak. Stanowi to niezłe zaskoczenie, ale tym razem przyjemne. Ponieważ w Polsce jest na odwrót, toteż z chęcią zmienię menu na więcej wołowiny. I dobrze, bo wołowiną ciężej się struć i nawet niedosmażoną można bezpiecznie zjeść. Krwiste steki są naprawdę pyszne i łatwe! Sama dzisiaj taki zjadłam, bowiem będąc na swoim człowiek patrzy jak zahamować rzekę dolarów z kieszeni. I dzięki temu już wiem, że szkoda mi pieniędzy na słodycze, a jakby co wolę kupić obłędną sałatkę z mojego spożywczaka.

Gdzie tu zaparkować?- to pytanie musi męczyć posiadaczy samochodu. Tutaj nie można ot tak zaparkować pod blokiem (nie ma bloków tylko drapacze chmur i domki). Często widać znak „no parking”, zaś rzadkie parkingi miejskie kosztują majątek. Czyli albo własne nóżki, albo rower. I dzięki temu nie ma plagi otyłości jak w USA. Zabierając ludziom parkingi i zachęcając do długich spacerów, można zadbać i kondycję. No i pozwiedzać miasto, odkryć mniejsze piekarnie czy niedrogie sklepy typu dolarama, gdzie można zaopatrzyć się w chemię czy szczotki.

Jedzenie jest niezłe, chociaż nie tak dobre jak polskie. Dla mnie po prostu polskie jedzenie jest najlepsze na świecie, zaś polski chleb i wędliny naprawdę biją na głowę jakością. Może czas otworzyć domową produkcję wędlin? Zawsze można kupić więcej mięsa, upiec i jeść jako wędliny. Przynajmniej wiem czy jem kurczaka czy wołowinkę, ale to już niejako dobra rada i w Polsce. Czego mi brakuje? Herbaty w liściach i dobrej kawy. Już tęsknię za milicano, chociaż miejscowe też są niezłe i tańsze od nescafe. Po prostu przywykłam do niektórych smaków, ale nowe warto poznać.

45 komentarze:

  1. Zakaz wywieszania prania budzi mój zachwyt :)) .Tzn ,troszkę przesadzam,ale tylko troszkę.Toleruję bowiem balkonowe suszarki,ktore sięgają do poręczy balkonu,w końcu gdzieś to trzeba wieszać,nie każdy ma suszarkę,natomiast sznury rozciągnięte wyżej i powiewające na wietrze gacie i staniki to niekoniecznie fajny widok.Oczywiście - omijam wzrokiem i ide dalej,ale naprawdę trudno mi sobie wyobrazić panią domu siedzącą w "salonie" z filiżanką kawy a za oknem owe gacie .....Tzn.mogę sobie wyobrazić,brrrr..i ...kompletnie nie rozumiem....Co do owego domowego wyrobu wędlin -nabyłam ostatnio tzw szynkowar i właśnie się w to bawię-pychota.Bankomat w sklepie chyba jest OK.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście rozumiem, że każda przesada jest chora. Dla mnie jednak zakaz otwierania okien i zmuszanie ludzi do korzystania ze wspólnej pralni sprawia, że czuję się jak w akademiku a nie w domu. Tak samo jak suszarki zamiast sznurków, które niszczą ubrania.

      Ja myślę, że bankomaty w sklepie to dobra opcja, bo mniejsze ryzyko że osoba niepowołana przy nich grzebie

      Usuń
    2. Okna i pralnia -pełna zgoda..Nawiasem- w większości amerykańskich filmów bywa scena z takiej wspólnej pralni.Nie,raczej niechętnie...

      Usuń
    3. Noo mnie to czeka. Odkryłam, że okno można otworzyć... na szerokość 10 cm. Co za szczęście, że mam klimę bo bym zeszła latem!

      Usuń
  2. podejrzewam, że koszty hodowli trzody wołowej są mniejsze, niż drobiu... pytanie co z tłustością samego mięsa?... ponoć skarmianie kukurydzą ma w tym przypadku spory wpływ... zakaz otwierania okien rzeczywiście jest socjalistyczny, czyli chory... wspólne pralnie... no cóż, można by rzec, że mają zalety integracyjne, ale z drugiej strony są przecież ludzie, dla których prezentowanie sąsiadom do wglądu swoich majtek może być krępujące... piszesz, że nie ma herbaty, ale są chyba jakieś małe sklepiki prowadzone przez "kolorowe" nacje?...
    jak zapalonemu rowerzyście brakuje mi informacji, czy ten sposób poruszania jest tam popularny?...
    pozdrawiać :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo ludzi korzysta z rowerów, ale często ścieżka jest na pasie jezdni co przy głównej ulicy bywa groźne. Wczoraj widziałam wypadek.

      Wiesz jak takie herbaty widziałam w sklepie prowadzonym przez Chińczyków

      Usuń
  3. Cieszę się, że układasz sobie życie. :)

    No to i ja mam kilka pytań. ;) Czy widzisz wokół siebie tyle psów, co w Polsce? Jak traktowane są dzieci - czy matki sztorcują płaczące pociechy? Co powiesz o czystości ulic? Można dostać tłuste mleko? Czy ekspedientki zawsze są uprzejme? Co myślą - jeśli w ogóle - o Polakach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - Psów jest mniej, bo w apartamentach w mieście często nie można mieć zwierząt.
      - Matek z dziećmi na razie nie spotkałam.
      - Czystość ulic OK, ale widziałam "kolorowego" rzucającego papierki na ulicę nie do kosza
      -są różne rodzaje mleka, zaś ekspedientki są profesjonalne
      - tutaj jest dużo Polaków, nie spotkałam się z jakimiś negatywnymi reakcjami ale to dość krótki czas na wyrobienie sobie zdania

      Usuń
    2. A mleko nie UHT ?

      Usuń
    3. Dzięki za info. :)

      Usuń
    4. UHT, prawda, wciąż jestem z lekka zakręcona. Kiro pytałaś o takie prosto od krowy?

      Usuń
  4. Cóż,co kraj,to obyczaj:)Mnie się podoba cena wołowiny,nie toleruję drobiu:)A czy można kupić dobre,świeże ryby,mniejsza o cenę,czy,jak u nas,przeważają filety?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ryby są raczej w filetach chyba, ale musiałabym się bliżej przyjrzeć. Filety widziałam, ale może nie być świeżych z racji jakiś durnych ograniczeń

      Usuń
  5. No to chyba jeszcze nie sfinalizowałaś telefonu, bo to też powinno się znaleźć na liście (mnie osobiście fakt, że ich "plany" są takie jak w PL z 10-15 lat temu, zszokowało).

    Nie wiem z czego wynika nieotwieranie okien - nie spotkałem się z tym. Ale może w wysokich budynkach zabrania tego prawo budowlane, ze wzgledu na strukture budynku vs. wiatry?

    Jak pojedziesz do NYC, to pogadamy o parkowaniu w Toronto :P
    A na amu zapraszam 500km na północny wschód - potwierdzone na znajomych z Ontario.

    Pozdrawiam, Kamil

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Telefon mam w wersji pre-paid od Winda, wyszło najprościej i zobaczę jak będzie się sprawdzać. Mam wykupioną opcję data premium więc tak się łączę z netem. Na razie jestem na etapie przerażenia wydatkami na początek: telefon, różne rzeczy do mieszkania (środku czystości, szczotki itd.).. No, ale potem będzie łatwiej

      Usuń
    2. I tego się trzymaj. Za bardzo nie licz, bo od liczenia zaczyna boleć głowa i pieniędzy nie przybywa. Serdeczności.

      Usuń
    3. ja już mam meeeeega migrenę i tyle z tego :-)

      Usuń
  6. Co kraj to obyczaj ,ale przynajmniej nie utyjesz jak będziesz tak spacerowała do pracy .Ruchu nigdy dość . A może zainwestujesz w rower ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bałabym się jeździć po ulicach i jeździć nie umiem.. Ale jak dobrze pójdzie dziennie zrobię z 6 km minimum żwawym tempem a w weekendy to i dyszkę wyciągnę. Błądzenie po mieście ma swoje zalety (ja mam kompletny brak orientacji w terenie)

      Usuń
  7. Aha i te dywany bardzo dobrze ,ze nie ma dywanów nie będziesz musiała odkurzać ;-) Sama ostatnio wyrzuciłam wszystkie dywany z domu . Mam tylko panele i małe dywaniki koło łózka . ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też racja, wystarczy zamieść. Ale dla mnie bez dywanów tak nieprzytulnie. Z drugiej strony nie muszę odkrurzać. Prać firanek też, więc łatwiej utrzymać czystość

      Usuń
  8. Przepraszam,ze tu,ale tamta dyskusja,pełna nieporozumień,odeszła w niebyt.Może nieswoimi słowami przekażę łatwiej to,co mnie boli (nie dlatego,że jak jak "wdzięcznie ' zuważyła F ,mam wszystko w pompie,tylko wręcz przeciwnie,czego być może ja nie potrafię przekazać a nie ktoś nie zrozumieć)http://wiadomosci.onet.pl/kraj/bielik-robson-ktos-taki-w-ogole-nie-powinien-dojsc-do-matury/p493x .Jeszcze raz przepraszam i czekam na ciekawostki z Kanady

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @An-Ka
      Czytałam artykuł podany przez Ciebie w linku. Prawda jest taka, ze osoby, które mają wykształcenie zawodowe są pogardzane i uważane za debili, nieuków, głupków. Niby mówi się, ze potrzeba więcej wykwalifikowanych pracowników, ale tych pracowników nie uważa się za ludzi zdolnych tylko za idiotów. A nikt przecież nie chce być uważany przez społeczeństwo za idiote i być traktowany z pogardą na każdym kroku, bo nie ma mgr przed nazwiskiem.
      Taka jest nasza mentalność i tego się nie zmieni. Z drugiej strony żadna osoba nie znajdzie pracy nawet w podrzędnym urzędzie gminy, jeśli nie ma wyższego wykształcenia. Musi mieć wykształcenie wyższe i nie ważne czy to będzie szanowany uniwersytet czy jakaś węższa szkoła zawodowa na jakimś zadłupiu. A przecież, aby wykonywać prace w jakimkolwiek urzędzie wystarczy tak naprawdę szkoła policealna np. administracji, ekonomii. Jest wiele kobiet i mężczyzn po czterdziestce, pięćdziesiątce, które musiały zdobyć dyplom, mimo że miały 20 czy 30 lat doświadczenia zawodowego. No sama pomyśl księgowy po maturze z 20 paroletnim stażem wie wszystko o rachunkowości a student czy absolwent finansów i rachunkowości o tej księgowości wie niewiele a na pewno mniej niż osoba ze znacznym stażem pracy. Ale jednak papier musi być.
      Wiem, ze kierunki techniczne są stawiane na piedestale, ale cóż z tego skoro ich absolwenci nie potrafią naprawić prądu czy tez pieca gazowego. Nie potrafi zrobić tego nawet profesor wyższej uczelni. On zna tylko teorie, którą się szczyci i nic poza tym .
      Poza tym Polacy lubią się poniewierać ,więc zawsze będą wyszydzać własne wykształcenie jakiekolwiek by one nie było ;-)

      Usuń
    2. Nie przepraszaj, rozumiem.

      An-Ka mnie przeraża poziom studentow i maturzystów w Polsce. Jak rozmawiałam z paroma osobami tutaj to mi szczęka opadła, bo myślałam, że takie rzeczy tylko w filmie. Dla mnie studia dla każdego i każdej dziurze to wielka krzywda wyrządzana ludziom. Nie każdy chce i nie każdy powinien studiować. Ot co.

      Usuń
    3. Julianne- jacy ludzie tak uważają ? Zakompleksieni i sami głupi.nikt wartościowy.Ci,za których dyplomem kryje się pustka i nic więcej.Zapewne ci,ktorych rodzice,niezadowoleni z własnej pozycji ,wychowali ich w szacunku dla nieosiągalnych dla nich tytułów,ale bez szacunku dla pracy i człowieka jako takiego.Każdego człowieka i każdej pracy.
      PS. skwituję to anegdotką - w czasach,gdy jeździłam wiecznie psującym się maluchem(jedyne z moich aut ,którego nienawidziłam z całego serca ) często bywałam u mechanika.Jako,że byłam wówczas "piękna i mloda " a pan nie był nieczuły na wdzięki kobiece,przy okazji gwarzyliśmy sobie zawsze,na pograniczu niewinnego flirtu.To naprawdę był fajny,ciekawy facet,błyskotliwy i ewidentnie dobrze czujący się w swojej-niedyplomowanej skórze.Kiedyś,po naprawie jakiejś dupereli,na moje pytanie ile płacę,odrzekł ze śmiechem "nic,pani z takim uwielbieniem patrzy na kogos,kto potrafi trzymać śrubokręt w ręce,że czuję się,jakbym Nobla dostał" :)) .A co do owych wymogów-masz pełna rację ,to sztuczne windowanie .I o to mam pretensję do kolejnych rządów,które bez opamiętania dmuchają ten balon.To jest wielka krzywda robiona młodym ludziom i całemu społeczeństwu.

      Usuń
    4. Erinti-no,właśnie,czyli się w pełni zgadzamy.I tak się ten mechanzim kręci-naprodukcja pseudointeligentów,część z nich nie dostanie pracy,bo pracy nie ma,część przez nepotyzm zajmie pracę komuś lepszemu itd.

      Usuń
    5. I mamy konsensus. A co najgorsze ja uważam, że tym ludziom robi się krzywdę, bo naobiecuje a potem figa.. i nie ma pracy dla osób po szkole zawodowej. I co najgorsze nie wiem czy ten wariacki pęd się zatrzyma. W Kanadzie się ceni ludzi co po prostu dobrze robią swoją pracę, jaka by ona nie była

      Usuń
    6. Anka w takim razie całe społeczeństwo jest zakompleksione i kryje pustkę za dyplomami. Takie są realia a nie inne, że aby pracować, utrzymać się i nie zdegradować siebie musisz mieć papier, bo jeśli mieć go nie będziesz to w przyszłości nie masz szans awansować choćby w administracji czy w jakimś innym biurze. Takie są realia. A nie inne, ze bez papieru stoisz w miejscu lub równasz w dół.
      Czy winna jest temu władza do pewnego stopnia tak, ale tak naprawdę to całe społeczeństwo poddaje się temu terrorowi wyższych studiów, zdobywania kolejnych uprawnień, papierów.

      Czy te papiery są nic nie warte? A czy kiedykolwiek polska edukacja coś znaczyła w świecie? Ano nic nie znaczyła ł bardziej wartościowy jest i był dyplom jakiejkolwiek zagranicznej szkoły średniej niż dyplom Polskiego Uniwersytetu. Nawet w Zaborze Rosyjskim pensje Polskie znaczyły tyle, co zwyczajny list papieru.
      Polska szkoła zawsze była beznadziejna tylko jak ktoś skończył studia w komunie to uważa, ze jego esbeckie wykształcenie jest lepsze od wykształcenia po roku 89 a ten, kto skończył szkole po roku 89 uważa, że ma lepsze wykształcenie niż ktoś, kto skończył w szkole np. 2010 roku itd..
      Polacy zawsze lubili się ponizać, wiec są poniżani. Ta cała rozmowa to wałkowanie jednego i tego samego jak to za moich czasów było trudno a jak teraz jest banalnie łatwo. Przypomina mi to dzieci ,które przechwalają się w piaskownicy.

      Usuń
    7. wiesz Julianne,gdy ktoś mi mowi,ze ktoś,kto skończył studia w komunie to ma esbeckie wykształcenie ,przestaje dla mnie być partnerem do dyskusji na jakikolwiek temat.Esbecka farmacja np....A na dodatek szkolnictwa polskiego w zaborze rosyjskim.....Też zresztą należysz do ludzi,ktorzy maja problem ze zrozumieniem i identyfikacją tematu rozmowy.Jezęli odebrałaś moje wypowiedzi jako twierdzenie,że za moich czasów było trudno ( kontekst edukacji) a teraz jest łatwo,to nie zrozumiałaś kompletnie NIC.I na tym zakończę,bo to żenujące.

      Usuń
    8. PS.dodam tylko -mów za siebie,nie za całe społeczeństwo,bo ja np. się obracam wśród ludzi ,którzy nigdy nie mierzą wartości człowieka dyplomem,sami posiadając takowe,acz niekoniecznie z pustka za nimi.Nie znasz takich ludzi ? No,cóż,każdy ma różnych znajomych i różnie ich sobie dobiera

      Usuń
    9. @ An-Ka
      Chyba zabolały Cię słowa o Esbeckim wykształceniu skoro jedynie to wyczytałaś z mojego komentarza. Nie bierz tego do siebie. Po prostu śmieszy mnie ciągle wałkowanie na forach internetowych tego samego tematu, jaka ta polska edukacja jest teraz okropna i łatwiuśka a za moich czasów to była lepsza i było trudniej.
      Takie jest społeczeństwo a nie inne, że ludzi, którzy nie mają formalnego wykształcenia się nie szanuję. Takie są polskie realia można temu zaprzeczać i pisać, że ja to taka nie jestem, ale to niczego nie zmienia. Co do edukacji w Zaborze Rosyjskim to tylko taki przykład. Zawsze polskie szkoły nie miały i nie mają renomy i to się nigdy nie zmieni.

      Usuń
    10. Znowu nic nie zrozumiałaś.Zaboleć ? wolne żarty,by moglo mnie zaboleć coś tak piramidalnie absurdalnego.Ad rem -nigdy ilość nie przechodzi w jakość i naprawdę trudno porównywać uczelnie,na które dostawali się jednak wybrani,po egzaminach,w których trzeba było pokonać rywali z uczelniami,ktorych jedynym celem jest zarabianie a nie nauka.Ktoś,kto tego nie widzi jest slepy.Zabor rosyjski jest fatalnym przykładem i renoma tamtych szkół nie mowi niczego o poziomie,bo oczywiste jest,że zaborca celowo prowadził polityke dyskredytującą wszystko co polskie.Co do owego trudniej -wiesz co ? skończyłam medycynę i uważam,że dla średnio inteligentnego człowieka to sa studia całkiem łatwe,wyjąwszy pierwszy rok,ale to oczywiste.Nigdy nie rozpatruję i nie porownuje wykształcenia wg kryterium -latwe /trudne.Jeżeli dla kogoś studia sa trudne to znak,że może się nie bardzo do nich nadaje i tyle.W każdych czasach.dla mnie nie były trudne,były czasochłonne,ale to zupełnie co innego.Edukacja polska ? Dziś nie ma edukacji,jest odfajkowywanie.Daruj,ale ja ze "swoich czasów " nie pamiętam żadnego studenta,z żadnego kierunku,ktory mówiłby "przyszłem" :kontrol" "recami "itd.-dziś mam z takimi codziennie do czynienia.Na forach widać właśnie masy tumanów chwalących się swoimi dyplomami,przekonanych o swojej inteligencji a nie rozumiejących absolutnie tematu.Jakim cudem zdali maturę -nie wiem.Powtórzę "Też zresztą należysz do ludzi,ktorzy maja problem ze zrozumieniem i identyfikacją tematu rozmowy.Jezęli odebrałaś moje wypowiedzi jako twierdzenie,że za moich czasów było trudno ( kontekst edukacji) a teraz jest łatwo,to nie zrozumiałaś kompletnie NIC.I powtórze kolejny raz-pisz o swoim srodowisku,nie o całym społeczeństwie.Bo ja piszę nie tylko o sobie,ale o środowisku ,w którym się obracam .Nie upieram się-w przeciwieństwie do Ciebie-ze to jedyna opcja i ze nie ma ludzi,ktorzy lekceważą ludzi bez papierka.Owszem,wierzę,że tak się zachowują Ci,ktorych Ty znasz.Ty nie wierzysz,że BYWA inaczej ? cóż..... to wiele mówiące.....A skoro nie wierzysz ,że np. ja,kilka innych osob ,nie zywi pogardy do ludzi prostych to znaczy,że Ty sama żywisz,nieprawdaż ? ale nie projektuj tego na innych,Twoj sposób myslenia (jak i mój ) to zaledwie opcja,nie obowiazujacy standard.

      Usuń
    11. @An-Ka

      A nie było matur Esbeckich to sobie poczytaj o Beacie Tyszkiewicz i jej maturze a także studiach . Tak trudno w porównaniu z dzisiejszymi czasami było się dostać na studia? Ludzie mieszkający na wsi podobno mieli łatwiej ze względu na pochodzenie.
      Czy kiedykolwiek polska edukacja była na dobrym poziomie? Czy kiedykolwiek liczyła się w świecie? No może za czasów Kopernika, ale ani w czasie komuny, ani po 89 roku, ani po reformie nie liczyła się w świecie .
      Mówisz o szacunku do ludzi bez formalnego wykształcenia. A czy pamiętasz może Andrzeja Leppera i Samoobronę. To był człowiek, który nie miał formalnego wykształcenia, nie miał też ogłady, ale posiadał wiedze i inteligencje tylko nikt go nie szanował, bo nie miał papieru.
      Większość tego społeczeństwa nie szanuję ludzi, którzy nie posiadają formalnego wykształcenia, nie szanują ludzi po zawodówkach. Możesz żyć w swoim fikcyjnym świecie wartości, ale realia są takie, jakie są i na dzień dzisiejszy nic tego nie zmieni. Bez dyplomu wyższej uczelni nawet, jeżeli jest to wyższa szkoła gotowania na gazie w Polsce jesteś nikim, nie zdobędziesz żadnej pracy a o awansie możesz pomarzyć i żadne znajomości nie pomogą. I jeszcze raz podkreślę nie mówię o poziomie nie ważny jest poziom ważny jest papier. Ja wiem, że to jest chore , ale tak jest.

      Usuń
    12. Jest jeszcze inna sprawa, która pcha młodych ludzi na studia. Młodzi ludzie jeszcze posiadają dziadków, którzy bardzo dobrze pamiętają czasy przed wojenne, gdy bez wykształcenia formalnego ewentualnie po zawodówkach służyli za marne pieniądze i wyrabiali. Musieli się kłaniać jakiemuś np. inżynierowi, profesorowi a on łaskawie lub nie skinął głową.
      Jest taki piękny dowcip, który obrazuję to, co powyżej napisałam
      Pewien baca opowiadał jak był na pewnym weselu wszyscyśmy rzygali, ale tylko jeden inżynier z Krakowa wymiotował. ;-)

      Ci młodzi ludzie wiedzą, że być może teraz ich wykształcenie jest pogardzane, ale za 20 parę lat nikt nie będzie miał żadnego wykształcenia. Jedni się zdegradują i dadzą sobie wmówić, że są nic warci a inni przeczekają zły okres a potem wrócą do gry.
      Pomysł 6 Latków do szkół ma taki cel, aby jak najmniejsza liczba osób zdobyła jakiekolwiek wykształcenie. Skończą szkole nieliczne osoby z tego rocznika a reszta będzie nisko wykwalifikowanymi robotnikami.
      Poczekaj Aniu trochę a będziesz miała małą liczbę studentów na wyższych uczelniach i większa liczbę młodych ludzi bez wykształcenia.

      Usuń
    13. Gadał dziad do obrazu....Fikcyjny system wartości -czy znasz znaczenie słów,które piszesz ? Wątpię,bo skoro jest to mój (i "kilku" innych osób) system to nie jest fikcyjny.Zamiast tego napisz-unikalny,niedzisiejszy ,niesprawdzający się,niknący itp.,ale fikcyjny ? To,że Ty i Tobbie podobni wyznajecie inny system wartości niż ja i mnie podobni,to nie znaczy,że którykolwiek z tych systemów jest fikcyjny.Poza tym-tematem rozmowy nie sa przyczyny owego stanu rzeczy (też przedwojenne -pisane łącznie ,o czym powinien wiedzieć absolwent podstawówki)) lecz stan obecnej edukacji i stan intelektualny absolwentów.PS.co do owego kłaniania się -mnie zawsze uczono,że kłania się młodszy starszemu,mężczyzna kobiecie (oczywiście tu sa wyjątki typu studentka-profesor itp.) i do glowy nie przyszłoby mi nie ukłonić się pierwszej mojej ówczesnej dozorczyni,czy jakiejkolwiek sąsiadce .Do dziś-mimo,że mam lat ile mam,swoim starszym ode mnie pacjentkom kłaniam się pierwsza.To jest dla mnie proste jak budowa cepa ,tak nauczyłam swoje dziecko i tak jest uczony mój wnuk.Jeżeli gdzie indziej jest inaczej-a oczywiście,że jest ,to naprawdę nie jest mój świat.Co do owego łatwie,którego doczepiłaś się jak Kaziopłota-po pierwsze-były LIMITY miejsc na studia .I nie ludzie mieszkający na wsi a ludzie mający pochodzenie chłopskie lub robotnicze (precyzja określeń,ach,co tam....) mieli łatwiej,ale w stosunku do dzieci inteligencji.Jednak limitów im nie zwiększano.Bez dyplomu wyższej uczelni żadnej pracy nie zdobędziesz ? Co to za kolejna piramidalna bzdura ? Nie zostaniesz tramwajarzem,szwaczką,stolarzem,murarzem itd. ? Zostaniesz.Probelem w tym,ze młodzież NIE CHCE takich zawodów i szuka tam,gdzie ze względu na stan intelektualny nie ma czego szukać.Wszyscy chcę być "enetligentami" a są lumpeninteligencją .Jeszcze raz potórzę -szanuję każdego człowieka ,który swoją pracę wykonuje dobrze-niech to będzie kopanie rowów,czy zamiatanie liści.Nie szanuję tych,którzy siłą się na to,na co ich nie stać,którzy pogardzają innymi z powodu braku nic nieznaczącego papierka i wreszcie -nie potrafią się zdobyć na samoocenę

      Usuń
    14. PS.Leppera nie szanowano nie ze względu na brak papierka,tylko ze względu na cwaniactwo i niektóre (zachowania) zachowania.Inteligencji mu nie ujmuję ,ale daruj -to nie był człowiek prosty,tylko zwyczajny prostak.

      Usuń
    15. Natomiast co do esbeckiego wykształcenia-przykład matury BT-znowu piramidalna bzdura.Były też szkoły partyjne -i co z tego.Znamienita większość ludzi studiowała konkretne kierunki ,oczywiście na nich były przymusowo jakieś semsstry z ekonomii socjalistycznej,filozofii marksistwoskiej itd.,Jednak czy to zmieniało wiedzę na temat leków,składu betonu,fizjologii i anatomii człowieka,,reguł ortografii ? Julianne,to nie obraża nikogo,kto wtedy kończył studia,to kompromituje tego,kto wyciąga taki rozpaczliwy "argument"

      Usuń
    16. An-Ka
      Nie wiesz, jaki mam system wartości wiec nie insynuuj. Zostawmy sobie osobiste wycieczki. Nie interesuje mnie twoje środowisko ani jaki masz system wartości. Pisze o tym, co jest teraz i dlaczego tak jest.
      Ludzie, którzy kończą studia muszą napisać prace licencjacką i ją obronić a potem muszą napisać pracę magisterską i także ją obronić, po wcześniejszych rzecz jasna zdanych egzaminach. Uważasz, że szwaczka praczka, kopacz rowów jest wstanie napisać prace i ją obronić. Jeśli tak uważasz to masz chyba zbyt wygórowane zdanie o zawodówkach. Nie wiem w takim razie, kto według Ciebie nadaje się na studia skoro byle robol jest wstanie według Ciebie dzisiaj studia skończyć. Czy to może ma być członek mensy?
      Dziś młodzi ludzie biegle władają dwoma językami obcymi przynajmniej większość. Osoby, które kończą gimnazjum znają już język angielski na poziomie minimum B1 .To nie są absolwenci dawnych podstawówek, którzy nie bekną zdania w żadnym języku obcym.
      Ci młodzi ludzie wyjeżdżają na Erasmus, kończą studia, wyjeżdżają za granice. A potem mogą znając biegle język także za granicą skończyć kolejne studia lub inną szkole i ustawić się w życiu.Nie są to osoby gorsze od studentów francuskich, włoskich, hiszpańskich czy niemieckich.
      Wiesz skąd wziął się mit głupiego Polaka, bo przed wojną a także po II wojnie światowej wyjeżdżano do krajów Europy zachodniej, USA, Kanady ludzie niewykształceni ta cała masa robotników niewykwalifikowanych. Teraz jest inaczej emigrują młodzi zdolni ludzie a także wykształceni i sobie poradzą i to chyba niektórych ludzi boli.
      Po zawodówkach jesteś tylko robotnikiem i nie masz żadnych szans na to, aby polepszyć swój los .
      Znałam wielu ludzi, którzy nie poszli na studia a mieli zdolności tak po prostu ułożyło im się życie i swoje życie przegrali, ale gdyby mieli papier nawet w wyższej szkole gotowania na gazie sytuacja ich na rynku pracy byłaby znacznie lepsza.
      Ten, kto nie kończy studiów przegrywa może Ci się ta prawda nie podobać, ale taka ona jest. Takie są polskie realia .

      Usuń
    17. Julianne - kompletnie,przerażajaco nie rozumiesz,co ja piszę.Nie umiesz do tego rozpoznać tematu rozmowy.Rozmawiasz sama ze sobą,na pewno nie ze mną.Powodzenia w tej "dyskusji" ,będącej żywym dowodem na to,ze naprawdę nie każdy powinien studiować.....PS.ciekawe jakie moje słowa nasunęły ci takie przypuszczenie "Uważasz, że szwaczka praczka, kopacz rowów jest wstanie napisać prace i ją obronić".No,doprawdy ,niezbadane meandry ludzkiego umysłu...różni nas jedno -dla mnie studia to nie jest wytwórnia dyplomów dla ułatwienia zatrudnienia dla ćwierćanalfabetów.,ale źródło wiedzy.A obecnie jest dokładnie odwrotnie.Co do pierwszego zdania -niczego nie insynuuję.Skoro mój system wartości nazawałaś fikcyjnym inapisałaś,że całe społeczeństwo ma inny to jednoznacznie dalaś do zrozumienia,że masz ów inny.Gdzie tu insynuacja ? Jaki procent studentów zna biegle dwa języki,jaki procent wyjeżdża na Erasmus ? Oczywiście,że jest grupa takich studentów i oczywiste,że nie są gorsi od innych nacji.Tyle,ze to wierzchołek góry lodowej,.I błagam,nie serwuj mi swej wiedzy "historycznej" ,bo to żenujące.Żenuuące jest równiez twierdzenie,że obecnie emigrują TYLKO ludzie zdolni i wykształceni.G...o prawda.Tacy TEŻ emigrują.CZASEM nawet znajduja dobra pracę.CZASEM.Pozostaniemy przy swoich zdaniach,zapewne ja mam wygórowane oczekiwania w stosunku do ludzi z dyplomem,i zapewne niesprawiedliwie,bo przecież "mamy jednakowe żołądki" można łatwo zamienić na "mamy jednakowe mózgi".Tyle,że jedno i drugie nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.....Ale buława w plecaku ciśnie:))

      Usuń
    18. An-Ka

      Zarzucasz mi, że nie rozumiem, co piszesz, ale ty też nie rozumiesz, co ja pisze. Rzeczywiście powinniśmy skończyć tą rozmowę, bo do niczego ona nie doprowadzi . Będą tylko wycieczki osobiste a szkoda mi na to czasu .

      Usuń
  9. Jeżeli tylko takie minusy będą, to wszystko gra. Ważne, żebyś miała miłych znajomych, więc tak jak piszesz- integruj się Erinti :)) Ja np. jestem trochę samotnik, staram się kolegować dla higieny psych., żebym nie zdziczała ;))
    Jak na początek dobrze Ci idzie Erinti, a przecież najtrudniejszy pierwszy krok. Dalszej bessy życzy krejzor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że to mało dokuczliwe problemy! Zresztą to kwestia po prostu zorientować co i jak!

      Usuń
  10. mieszkałam w Toronto w latach osiemdziesiątych, w wakacje wprawdzie, ale zawsze, okna dało się otwierać!
    w Szwecji też są wspólne pralnie w blokach i do dzisiaj nie pogodziłam się z brakiem możliwości prania kiedy-się-chce tylko koneicznością planowania tego i pilnowania zegarka (inaczej komputer zamknie drzwi i nie zabiorę prania, muszę czyhać na kolejnego użytkownika, żeby mi otworzył drzwi...). Dlatego 90% prań robi mąż, po prostu ostentacyjnie ignoruję pełen kosz brudów :)

    pozdrawiam
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  11. Olu, to być może jakaś nowość? Sama nie wiem. W każdym razie mogę otworzyć okno tylko na szerokość 10 cm. Ale da się przeżyć.

    Ale z tym komputerem mnie zażyłaś. Przypomina mi to automatyczne czyszczenie łazienek w hotelach we Francji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może to taki "postęp", jak z ochroną dzieci na rowerze, w samochodzie czy w ogóle przed rodzicami - przecież w tylu dziedzinach to rzad już mówi jak rodzice mają chronić dziecko (fotelik w samochodzie - taki a nie inny, kask na rowerze, pasy w samochodzie, brak klapsów niezależnie od sytuacji...) że zakaz otwierania okiem to tylko logiczne następstwo... czekam na zakaz dawania cukierków poza dniami wyznaczonymi oraz określanie stopnia ostrości kredek ołówkowych, przecież dziecko może się skaleczyć...

      Kanada i Skandynawia przodują w tych głupotach

      w Kanadzie także występują masowe problemy z służbami "społecznymi" zabierającymi dzieci rodzicom pod byle pretekstem

      pozdrawiam
      Ola

      Usuń