Ta straszna kosa

Fobia oznacza lęk. Ludzie cierpiący na arachnofobię wpadają w panikę na widok małego pajączka, dla osoby z klaustrofobią jazda windą wywołuje niemały stres. Mamy wiele fobii mniej lub bardziej dziwnych, mniej lub bardziej uzasadnionych. Bać się można właściwie wszystkiego. Odmieniana przed wszystkie przypadki przez media „homofonia” nie oznacza, jak by wskazywały składowe wyrazu, strachu przed ludźmi, ale niechęć do osób homoseksualnych. Ogólnie Polacy to nie lubią Żydów (i z tej nienawiści mamy najwięcej odznaczonych medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata), z dziada pradziada jesteśmy ksenofobami (i dlatego do wielokulturowej I RP uciekali prześladowani z innych krajów). Tak przynajmniej głosi mainstream.

Mainsteam też powtarzał z nieomal ekstatyczną radością, że czarnoskórych piłkarzy reprezentacji Holandii podobno witano „małpimi odgłosami”. Dopiero na portalu w.polityce.pl znalazłam informacje, że RMF odszczekało kłamstwo. Powiedziało wyraźnie, że goście z Niderlandów nie słyszeli takowych głosów. Co więcej podoba im się atmosfera i są zadowoleni. Ale mainstream i „pierwsze radio informacyjne” wie lepiej. Wie lepiej co kto mówi, myśli, nawet lepiej niż ta osoba. I jak tu słuchać na spokojnie takich przejawów obiektywizmu i profesjonalizmu?

Zgadzam się z Januszem Wojciechowskim, który w swoim felietonie (http://wpolityce.pl/artykuly/30394-chlopofobia-gardze-toba-bo-jestes-ze-wsi-chlopofobia-przeklada-sie-na-konkretne-krzywdy) pisze o chłopofobii. Oj nie lubimy ludzi, ze wsi, nie lubimy łagodnie mówiąc. Wystarczy przypomnieć sobie histeryczny wrzask cele brytów z demobilu, na Koko Euro spoko. Bo panie śpiewające nie odsłaniały silikonowego biustu w wydekoltowanej bluzce, bo nie odsłaniały tyłka i ogólnie nie są „cool”. Ubrane w ludowe stroje, bez botoksu i kilogramów tapet na twarzy śpiewają skoczną i łatwo wpadającą w ucho melodię. O zgrozo i zbrodnio niesłychana jakąś ludową przyśpiewkę a nie jak należy przerabiać wzorzec z Zachodu. Bo to co zachodnie lepsze i basta. I tak było od zawsze, taka choroba narodowa.

Wyszły panie w ludowych strojach i nastąpiły na odcisk. Przypomniały samozwańczym elytom skąd się wzięły. A przyszły nie z salonu markizy de Rambouillet, ale z wioski na równinie mazowieckiej.  I czują się gorsze, czują się gorsze bo chciałby mieć przodów z herbami, nie zaś widłami. I nie ważne, że taki rolnik pracował uczciwie na utrzymanie rodziny. To dla nich nic nie znaczy, bo praca hańbi. Nie, oni tutaj strugają się na elity inteligenckie a tu słoma z butów wystaje.  Znam ludzi z małych wiosek miejscowości, którzy odnieśli sukces, zarobili spore pieniądze i mówią uczciwie: „jestem ze wsi”. To żadna stygmatyzacja, więcej powód do dumy, że chociaż mieli pod górkę dali radę. Nie pozwolili się zgnębić. Szanuję takich ludzi. Tak samo jak każdego kto uczciwie pracuje: czy to na uczelni, czy w przychodni, czy w urzędzie czy na polu. Amerykański farmer nie wstydzi się bycia farmerem. A my mamy kompleksy. Boli do żywego świadomość, że przodkowie z kosą a nie szablą szlachecką biegali. Gorsi? Ależ skąd, ale elytom  nie przetłumaczysz.
Znam pewną rodzinę, K., mieszkających na wsi. Uczciwi i pracowici ludzie z dwójką dzieci. On pracuje w leśnictwie, ona zajmuje się domem i dorabia jako salowa w szpitalu miejskim. Nie mają luksusów, ale żyją spokojnie. Obejście czyste, dom wyremontowany, planowane dalsze zmiany. Zdrowa i spokojna rodzina. Córka owej pary,  pracowita dziewczynka, dostała się do liceum w mieście. Ale ostatecznie poszła gdzie indziej. Bała się. Mówiła: „Jakie będę miała życie? Ja jestem ze wsi a tam dzieci prawników i lekarzy”. Próbowałam przekonać, że nie w każdej klasie tak jest, że nie wszędzie są młodzi z bogatych rodzin. Ale wolała nie ryzykować. Smutne. Rozumiem jej obawy, ale smutne, że w tak oświeconej i europejskiej Polsce mamy takie problemy.

Nie mam wątpliwości, że mainstream nie poświęci słowa tej fobii bardziej powszechnej niż antysemityzm czy rasizm. Nie zająkną się przecież, skoro musieli by powiedzieć coś niemiłego elytom, które mają za zadanie wielbić.

5 komentarze:

  1. Czcigodna Erinti
    Waldemar Łysiak nazywa tę szumowinę która zebrała się na wierzchu polskiego kociołka po prostu "sralonem". Zaś mistrz Michalkiewicz mówiąc o mainstreamie używa określenia "merdia".
    Smutne jest że są jeszcze takie matołki (na ogół ćpuny, obyczajowe "leberały" i tego typu hołota) które wykreowane za pomocą silikonu i botoksu wulgarne dziwki stawiają sobie za wzór. Cóż, jakie księżniczki tacy i dworzanie.
    Gdy na początku II Rzeczpospolitej Wincenty Witos przemawiał z trybuny sejmowej, z galerii rzucono weń główką kapusty. Witos złapał ją w locie a cały incydent skomentował słowami:
    Wydaje się że ktoś z państwa narodowców ze zdenerwowania stracił głowę!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie czasy takie gwiazdy i wzorce. Widać jak wszystko spsiało, skoro do tego doszło.

      Usuń
  2. Zadziwia mnie z jaką łatwości piętrzymy przed sobą uprzedzenia, fobie i podziały... Czy to jest trendy, cz to po prostu najzwyklejsze prostactwo? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. 20 year old Librarian Rollin Fishpoole, hailing from Saint-Jovite enjoys watching movies like "Awakening, The" and Cooking. Took a trip to Uvs Nuur Basin and drives a Contour. moja strona

    OdpowiedzUsuń