Francuska interwencja w Mali. Realne działanie czy PiJar? /French Mali’s intervention. Action or PiJar ?

Na moim onetowym blogu Julianne niejako zarzuciła mi, że zamiast napisać o interwencji w Mali, znowu „marudzę” o rodzinie, jej roli i postaci. Chociaż uważam sprawy społeczne za niezmiernie ważne gdzieś tam w tyle głowy o Mali pamiętałam. Szukając informacji o wydarzeniach, także w anglojęzycznych  źródłach w końcu pisanie bloga w dwóch językach zobowiązuje,  znalazłam ciekawy wywiad z francuskim działaczem politycznym Johnem Rees. Wywiad jest w języku angielskim (trzeci link), ale tezy są warte uwagi, zatem pozwolę sobie się tutaj do tego odnieść. Przyznam bez bicia, że podczas ostatnich wyborów we Francji trzymałam kciuki za Nicolasa Sarkozego, tak samo jak w USA kibicowałam Mittowi Romneyowi. Działania oraz zapewnienia Prezydenta Hollande’a zwyczajnie mnie nie przekonują, toteż nagła, męska decyzja o interwencji wzbudziła moje zainteresowanie. Może jestem przesadnie krytyczna wobec francuskiego przywódcy, może. Nie potrafię jednak nie okazać sceptycyzmu wobec poczynań kogoś marzącego o 75% podatku i „otwarciu małżeństwa”. 



(http://news.bbcimg.co.uk/media/images/65265000/jpg/_65265924_hollande.jpg)

Co właściwie wiemy? Islamscy radykałowie okupują północ tego kraju od kwietnia 2012. Ich cel stanowi utworzenie własnego państwa na tym terenie, rządzenie wedle praw radykalnego islamu. Podobny twór państwowy stanowiłby  zagrożenie dla całego regionu. Niestety dżihadyści w Mali stawiają twardy opór (Walka z barbarzyńskim fanatyzmem nie należy do łatwych. Zwłaszcza gdy się stosuje wobec nich zasady cywilizowanego świata. Cywilizacja i rozum niestety przegrywa siłowe starcie z barbarzyństwem). Czy Francja zdoła wesprzeć rząd w Bamako w wojnie z fanatykami i czy operacja ma szanse na powodzenie? Nie wiem, ale trzymam kciuki. Na Bliskim Wschodzie wrze, zaś dzięki wsparciu „demokratycznych zmian” Zachód wyniósł do władzy różne Bractwa Muzułmańskie. Oby tym razem nie zaaplikowano lekarstwa stokroć gorszego od choroby.

Czy Francja powinna się obawiać ataków i odwetu? Z Al-Kaidą i fanatykami islamskimi nie ma żartów. Mają za nic ludzkie życie i nie cofną się przed żadnym barbarzyństwem. Francuskie służby na pewno mają tego świadomość. I na pewno istnieją odpowiednie procedury. Ale… nie zapominajmy kto zamieszkuje przedmieścia i coraz większe połacie francuskich miast. Kto ma się tam jak u Pana Boga za piecem dzięki socjałowi i multi-kulti. Imigranci tworzący getta, imigranci nie mający zamiaru się z nikim asymilować, nie szanujący i nie zamierzający przyjmować naszych zwyczajów. Oni chcą byśmy byli jak oni. Imigranci islamscy. Nie, nie namawiam tutaj do prześladowań na żadnym tle, ale do ostrożności.

A więc o jakich wątpliwościach wspominałam? John Rees, w swoim wywiadzie dla Russia Today, sugeruje, że operacja w Mali to nic innego jak pijarowe zagranie Prezydenta Hollande’a, które nie doprowadzi do niczego dobrego.  Rees, przywołując przykład Afganistanu i Iraku, wyraża obawę, że mieszanie się Francji w sprawy Mali w istocie pomoże Al-Kaidzie.  Najpierw należy załatwić sprawy na własnym podwórku, zaś potem sprzątać u innych. W sprawie konieczności rozwiązania przez Francję wewnętrznych problemów oraz w kwestii oceny zaangażowania w wojnę Iraku całkowicie zgadzam się z panem Rees. Czy militarna operacja to próba pijarowego zagrania? Nie wiem, być może. Ale opinię aby nie interweniować z powodu kolonialnej przeszłości uważam za co najmniej przesadzoną.

O ile  wtykanie nosa w sprawy Bliskiego Wschodu doprowadzi do jakiegoś nieszczęścia, ale nie mam opinii w sprawie interwencji w Mali. Nie potrafię tej akcji jednoznacznie ocenić na tak, lub na nie. Zasadniczo jestem przeciwna sytuacji gdy jakiś kraj rozwiązuje cudze problemy. Ale z drugiej strony islamski terroryzm to globalne zagrożenie. A jaka jest Wasza opinia Czytelnicy?

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13203337,Francja_ma_poparcie_Rady_Bezpieczenstwa_ONZ_ws__
interwencji.html

http://www.rp.pl/artykul/115223,969815-NATO-zadowolone-z-francuskiej-i
nterwencje-w-Mali.html
http://rt.com/news/mali-intervention-france-pr-move-991/
http://www.bbc.co.uk/news/world-europe-21010630

***************ENG*****************
One of the  readers of my second blog, Julianne , suggested I should write about Mali’s intervention instead of protests and family’s definition. I consider social matters as very important. Still however I was interested in Mali’s intervention. During my search before writing my post I found interesting review with French activist, John Reese. I believed it was Nicolas Sarkozy, not Francois Hollande who should be a President of France. I crossed fingers for Mr Sarkozy success as I considered Mitt Romney as a better candidate than Barack Obama. I am very sceptical about actions and words of someone wanted 75% taxa and “marriage institution opening”. Also I remember PM Zapatero and economic situation in Spain.


 (http://news.bbcimg.co.uk/media/images/65265000/jpg/_65265924_hollande.jpg)

What we know about situation and French actions in Mali? Since April of 2012 islamic radicals have been occupying the northern parts of country. They want to fight own country, govern according by most radical islamic laws. Such creation would be a danger for everyone in the neighbourhood. Fights are difficult and severe. Moreover we applied towards them laws and rules of civilization and remember about human rights. They don’t know what is that. This make a war difficult and it is not civilization who will win unfortunately. Is France able to help Bamako’s government in a war with radicals? How will all operation end? I hope everything will be fine and we will win. Situation in the Middle East is very difficult. Thanks to Western help for “democratic revolutions” Muslim Brotherhood and others are going to govern. I hope situation is will not repeat itself in Mali.

Should France be afraid of retaliation actions? Al-Qaeda is really dangerous and merciless. Like other islamic radicals. Human life is nothing to them and they are capable of doing any crime. I am sure French services are aware of that and prepared appropriate procedures. But, but there is one problem that concerns me terribly. Don’t we forget who lives in suburbia (and not only suburbia) areas of French cities. Who lives there in a peaceful welfare, thanks to social care and multi-culti. Who? Immigrants living in the ghettos, immigrants eager to change us but not to follow our laws and customs.  I mean islamic immigrants. No, I don’t think persecutions are a solution, not persecutions but just carefulness.

So, what question I was writing in the introduction? John Rees, in his interview for Russia Today suggested Mali’s intervention to be nothing more than PiJar action by President Hollande. Such action will lead to nothing positive. Showing examples of Afghanistan and Iraq, Rees suggested French intervention will actually help  Al-Qaeda. Political activists suggested Frenchmen should deal with inner problems and clean own garden, then help the others. As for consequences of Iraq intervention  and need of  French inner problems solution I agree with Mr Rees. I don’t know if military intervention is a PiJar action. I am not sure now. However suggestions France should do nothing due to colonial past is exaggeration.

Poking nose into Middle East politics will lead to serious problems, at least in my opinion. I am not sure how to appraise Mali’s intervention. In general I believe no country should solve problems of another country. Looking from the other side however islamic terrorism is a global-wide threat. What is Yours point of view my Guests?

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13203337,Francja_ma_poparcie_Rady_Bezpieczenstwa_ONZ_ws__
interwencji.html
http://www.rp.pl/artykul/115223,969815-NATO-zadowolone-z-francuskiej-interwencje-w-Mali.html
http://rt.com/news/mali-intervention-france-pr-move-991/
http://www.bbc.co.uk/news/world-europe-21010630

23 komentarze:

  1. Imigranci nie mający zamiaru asymilować się, barbarzyński fanatyzm itp. Jak tu zastosować zasady cywilizowanego świata? Najpierw naloty dywanowe, później wojska pancerne przy wsparciu lotnictwa a na końcu piechota żeby wyszukali tych co nie zostali trafieni przez dwie pierwsze grupy. Żadnego dogadywania się bo wyjdzie coś takiego jak na Bliskim Wschodzie czyli Bractwa Muzułmańskie.Jak się nie umieją dogadać między sobą to wprowadzić zarządzanie zewnętrzne Pisałem już o obowiązującym prawie w Singapurze. Da się zrobić.
    Pozdrawiam Seaborg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seaborg proponowana przez Ciebie strategia to jedyna sensowna. Ale wiesz chyba, że tego nie zrobią w politycznie poprawnej Europie?

      pozdrawiam

      Usuń
    2. Do tego potrzebna jest determinacja i potężna armia. Nie jakieś tam komandosiki. Francja wysłała przecież do Somalii komandosików. I co? Dostali łomot.Mieli odbić zakładnika i się nie udało - zginął. Ale żeby poważne akcje robić to trzeba mieć mózg a nie ten pieprzony spleśniały serek.
      Seaborg.

      Usuń
    3. Seaborg i ja obawiam się, że jeszcze tylko rozdrażnili tym islamistów. A oni zechcę zrobić odwet, a co jak co, ale to potrafią. A jak to łupnie w spleśniały serek, to odpady polecą na wszystkie strony.

      Usuń
  2. "Rees, przywołując przykład Afganistanu i Iraku, wyraża obawę, że mieszanie się Francji w sprawy Mali w istocie pomoże Al-Kaidzie. Najpierw należy załatwić sprawy na własnym podwórku, zaś potem sprzątać u innych."

    To bardzo trafna uwaga. Załatwienie problemów na własnym podwórku nie będzie łatwe, ale to naturalna konsekwencja błędów przeszłości.
    A czy interweniować zbrojnie w Mali? Czy w ogóle interweniować? Zacznijmy od tego, że jeśli Francja będzie chciała załatwić problem z islamskimi radykałami pokojowymi środkami ci uznają, że mają do czynienia z mięczakami i tylko się rozochocą. Natomiast gdy wyśle się wojsko i przeleje krew fanatycy tylko się utwierdzą w swoich przekonaniach i dojdzie do eskalacji nienawiści oraz kolejnych wezwań do Dżihadu. Tak źle, i tak niedobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tak źle i tak niedobrze, ale coś trzeba zrobić. Ale co? Nie wiem, ale wydaje mi się, że islamiści rozumieją tylko twarde argumenty i język siły.

      Usuń
    2. No i ja byłbym za tym, aby rozgonić całe to tałatajstwo, ale to nigdy nie jest tak proste jak by się mogło wydawać. Co automatycznie nie znaczy, że można stchórzyć.

      Usuń
    3. Nigdy nie ma prostych rozwiązań, ale nic nie robienie to nie dobre wyjście. Ale obawiam się co wyjdzie z wyników działania takich ludzi.

      Usuń
    4. W najgorszym razie Francja będzie miała powtórkę z Algierii. Też nie do wykluczenia. Ale sam wątpię, aby miało być tak źle. Tutaj zdecydowana, szybka i sprawna reakcja powinna być skuteczna na tyle aby przynajmniej na trochę ustabilizować sytuację w regionie i jednocześnie wyeliminować wszystkich poważniejszych wrogów.

      Usuń
    5. Obyś miał rację Piotrze. Ja jestem pesymistką w tej kwestii

      Usuń
  3. Czcigodna Erinti
    Dawno temu gdy prezydentem Francji był Giscard d'Estaing (czyli jak mawiali komunistyczni dziennikarscy debile w telewizorni, za prezydentury "Żiskarda Destęka"), Francja dystansowała się od USA i flirtowała z Breżniewem. Ale gdy kubańscy komuniści rozpoczęli jakąś rewoltę w Katandze, francuscy i belgijscy spadochroniarze piorunem zaprowadzili tam porządek. Bo w Katandze są wielkie złoża uranu i mnóstwa innych fajnych rzeczy.
    Podstawą gospodarki Mali do niedawna był eksport bawełny. Ale ostatnio wzrasta tam wydobycie złota (trzecie miejsce w Afryce). Więc może to wyjaśnia dlaczego szalony lewak nagle chce wojować z islamistami?
    A o tym co jest tematem Twoich postów decydujesz tylko ty i takie Twoje zbójnickie prawo. Więc niech nieproszone mentorki raz na zawsze się od Ciebie od...czepią. Boi to nie ich zas...markany interes.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mam nic przeciw sugestiom, ale cóż Stary Niedźwiedziu zacny to mój kawałek sieci ale i chciałam pisać o Mali. Lewak jak ma wizję utraty kasy to może chwycić za broń. Ale z jakim skutkiem.

      Usuń
    2. Szanowna Erinti.
      Kiedy zagrożone są interesy wielkich koncernów to nawet tchórzliwy zazwyczaj lewak potulnie chwyta za broń. Tie Fighter.

      Usuń
    3. Racja Tie Fighterze zacny. Bardzo prawdopodobnie stąd te nagłe zainteresowanie. Wszak w Iraku nie chodziło o pomcc komukolwiek.

      Usuń
  4. Najechać, wybić do nogi, przyjąć podziękowania i wrócić. Zamknąć temat i go nie roztrząsać! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótko, zwięźle i na temat. Ale Francuzi tego nie zrobią, niestety.

      Usuń
    2. Oczywiście, że te żrące ser i wiecznie kapitulujące małpy nie potrafiłyby ubić nawet muchy w kiblu a jedyne co im dobrze wychodzi to uleganie inwazji. Ponadto sami tych Tuaregów zbroili podczas powstania w Libii a teraz połapali się, że strzelili sobie w stopę. Tie Fighter.

      Usuń
    3. Podobnie ich oceniam Tie Fighter i boję się co jak oni ruszą z tą łapką na muchy na realne zagrożenie

      Usuń
    4. Ich tam jest pod bronią maksymalnie 1o tysięcy (wg szacunków 3 do 5). A jaka to broń, to nie muszę chyba tłumaczyć. Tam nie trzeba wysyłać super komandosów, tylko ze 20 tys, żołnierzy i rozpieprzyć to w dwa tygodnie.

      Po drugie, to nie sami Tuaregowie, ale sojusz z Ansar Dine, z tego co się orientuję.

      Usuń
  5. Chciałabym napisać coś mądrego, ale na tym się nie znam, nie będę się popisywała:) Pewnie masz rację, bo zwykle się w sprawach politycznych też zgadzamy:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się, że jest to ingerencja na obcym terytorium (Francja z niego zrezygnowała). Być może leży to w interesie Francji ale nie wiemy jaki jest cel: czy ma to być woja religijna ateistycznej i socjalistycznej Francji z muzułmanami (w celu ich pokonania), czy zdobycie złotodajnych terytoriów, czy zdobycie wpływów politycznych w tym rejonie, czy sprowokowanie działań wojennych w tym rejonie świata z jakichś powodów, czy sprowokowanie muzułmanów do większej agresji wobec białych, chrześcijan, socjalistów...? Oficjalnie jest to zapewne wojna z terroryzmem o pokój.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oficjalne rzecz jasna chodzi o walkę o pokój. Ale boję się co oni tam naprawdę wywalczą.

      Usuń