Nadgorliwość gorsza od… /Officiousness worse than…

Dzisiaj historia z życia wzięta. Wczoraj zaczęłyśmy rozmawiać z Liv na temat szkoły i jakoś tak usłyszałam o pewnej  ‘pedagożce’. Jak ja uwielbiam wszelkiej maści „psycholożki” i inne „ekspertki”. Aby nie było wątpliwości: wiem, że dobry psycholog czy pedagog  pomaga ludziom wyjść z niejednego problemu. Ale to ma być osoba kompetentna a nie twór genedrowej nowomowy, nie mający innych kwalifikacji niż płeć. Czy jestem przewrażliwiona? Może, jestem cięta na kaleczenie języka biolożkami i socjolożkami. Poniżej opiszę trzy przypadki z życia wzięte.

Przypadek1: jak nie masz domu jak z durnych programów z wypindrzoną gwiazdunią, jesteś patologia. Róża pochodzi z normalnej rodziny. Ot zwyczajni ludzie, mieszkają w jednym z dużych miast, zarabiają tyle, że do pierwszego bez problemu starcza. Rodzice bez problemu kupują córce zestaw podręczników i przyborów. Róża nosi czyste ubrania, takie same jak jej koleżanki ze zwykłych sieciówek: żaden tam Aryton, ale też nie rzeczy po starszej siostrze. Niestety Róża nie lubi mydła i z higieną jest na bakier. Nie pachnie wodą różaną a o stanie uszu lepiej nie mówiąc. Nauczycielka of WF poleciała do ‘pedagożki’ i już do MOPSu, że rodzina dysfunkcyjna i patologiczna. No bo przecież na pewno tam kwitnie przemoc i patologia. Oczywiście zarzuty okazały się fałszywe, ale co się Róża i jej bliscy nadenerwowali to ich. Oczywiście o tym ‘pedagożka’ nie pomyśli, bo tego nie pisali w gazetach.

Przypadek2: ubierasz się na czarno, więc masz depresję. Natasza nie przepada za szkołą, szczególnie nie lubi poniedziałków. Nie, nie o to chodzi, że tam się dzieją straszne rzeczy.  Po prostu woli biegać po podwórku niż zakuwać. W ciemnym jej do twarzy a poza tym nie każdy lubi róż. No więc ‘pedagożka’, chcąc się wykazać wezwała Nataszę na rozmowę. Bo dziewczynka ubrana w ciemne kolory, bo była jakaś przybita i powiedziała, że nie lubi szkoły. ‘Ekspertka’ odniosła wrażenie, że dziewczynka ma depresję i już z telefonem do rodziców i siać panikę. Co więcej wyszło, że Natasza, która woli e-booki od Bravo Girl ma „większy zasób słów niż rówieśnice” i w ogóle jakaś taka inna. Jak nic patologia i pewnie ma nadwrażliwych rodziców. Następnego dnia Natasza założyła jasną sukienkę i miała lepszy humor. ‘Pedagożka’ uznała, że dziecko chyba jednak nie ma depresji bo się śmieje. Dobrze, że ta pani nie słyszała o czymś takim jak choroba dwubiegunowa.

Przypadek nr 3: siniaki są przeźroczyste. Romek pochodzi z patologicznej rodziny. Tatuś regularnie myli syna z workiem treningowym gdy wraca do domu w pijackim szale. Pas śwista w te i we wte i biada temu kto się nawinie. ‘Pedagożka’ i pani od WF nic nie widzą, bowiem siniaki są przeźroczyste. Wiedzą bowiem, kim jest  tatuś Romka, największy menel dzielnicy, gdyby coś się działo załatwiłby obie panie tak, że bez operacji plastycznej się nie obejdzie.

Opisane powyżej przypadki naprawdę miały miejsce. Imiona bohaterów zostały zmienione. Obawiam się jednak, że wspomniane zdarzenia nie są odosobnione. Należy  zwracać uwagę na przejawy przemocy, reagować kiedy zachowanie dziecka  ulega zmianie. Ale na litość boską nie można uznawać kogoś za patologię bo nie pachnie perfumami, czy diagnozować depresję na podstawie koloru bluzki! Brak reakcji to zaniedbanie, ale nadgorliwość także wyrządza krzywdę. Zanim się zacznie działania, oskarżenia i wnioski należy chociaż przez chwilę pomyśleć. Zebrać dowody, wywiad środowiskowy a nie wysnuwać wnioski na podstawie ‘wrażenia’.

Depresja to poważne schorzenie i życie z nią jest przebywaniem w przedsionku piekieł. Ludziom cierpiącym na depresję należy pomagać, nie zaś szydzić i kazać wziąć się w garść. Depresję diagnozuje lekarz a nie ‘pedagożka’ na podstawie ‘wrażenia’. Oczywiście szkolny pedagog kieruje dzieci do wizyty u psychiatry, ale nie z powodu czarnej bluzki! Nie wylewajmy dziecka z kąpielą i nie popadajmy w odmienną skrajność. Fałszywe alarmy usypiają czujność i pewnego dnia możemy nie zareagować kiedy należy.

A jak Wy, moi Goście oceniacie sprawę? Czy jestem zbyt ostra w stosunku do ‘pedagożki’?

**************ENG****************

In my today’s text I would like to share with you my Guests stories told by Liv. All stories presented here have already happened on one of the biggest cities in Poland. I was talking with my friend about school and she told me about ‘pedagogue’ (in Polish we have ridiculous and terribly sound female versions of many jobs, forced by “Gender” environments and feminists).   I really enjoy such artificial experts, having nothing to say, nothing  to do, except for appropriate sex. Good psychologists or pedagogues are extremely helpful and needed. But I want expert, someone really educated and skilled, not presenting all the time her sex. Am I oversensitive? I am really mad with tormenting my mother tongue.  In the next paragraphs I would present real cases. 

Case1: if you house didn’t look like a house by artificial celebrity, you are pathological (In Poland we have stupid program about cleaning by actress who is hiring servant and nanny and doesn’t live in a hose presented in TV). Rose in an  ordinary girl from ordinary family. They are neither poor nor wealthy, just typical family. There are no problems with buying books for school, no problems with new clothes. Rose is weaning same clothes as other girls with her age. She is really ordinary girl except.. she has hygienic problems.  She never smells toilet water but something much different. One of the teachers went to the ‘pedagogue’ saying ‘Rose came from pathological family’. Later two ladies in action went to the Social Care trying to prove there are nothing in girl’s family except for violence and pathology. Social care soon realized family is normal, but what stress it caused to innocent people? Obviously ‘pedagogue’ never thought in that way, how can she know that if no information like that appeared in the newspapers?

Case2: everyone wearing black clothes suffer from depression. Natasha, as many kids, doesn’t like school. Especially she hates Mondays. No, there are no serious violence problems in schools. The case in much more simple: Natasha just prefer to play with her friends to attending school. She prefers meeting friends on a playground to school. She likes wearing dark clothes, just doesn’t like pink. ‘Pedagogue’ decided she should talk with girl. Natasha was sad and wore dark clothes. To make matters worse girl said “I don’t like school’. Basing on that ‘pedagogue’ diagnosed girl with depression, as ‘pedagogue’ has such ‘impression’.  ‘Pedagogue’ called girl’s parents. Moreover ‘expert’ realized Natasha ‘is using more words in everyday talks than other girls in her age’. Yes, this is a crime by too ambitious parents that girl prefers e-books to ‘Bravo Girl’. Next day Natasha had a better mood and moreover wore light dress. ‘Pedagogue’, hearing girl laughing, changed ‘impression’ and decided there in no depression. Lucky for Natasha and her parent ‘pedagogue’ never heard about bipolar disorder.

Case3: bruises are transparent. John was unlucky to be born in pathological family. His daddy regularly deceived kid with boxing bag. This happens  especially when he is back home in alcohol delirium.  ‘Pedagogue’ never noticed bruises, as bruises are transparent.  She know that John’s daddy, dangerous and aggressive would be mad after any accusation. After such talk ‘pedagogue’ will need plastic surgery.

All of three cases described above are  real accident. I am afraid such cases are not a rare phenomenon, but are taking place more often than ever should.  School (and not only) violence is real problem and we have to be very careful to notice its signs. Exaggeration is as dangerous as abandonment. Dark clothes are not symptom of depression and hygienic problems are not obvious and 100 percentage sure proof for violence, for the God’s sake!  Before accusation, before deduction one should think at least for a while. Basing on something stronger than ‘impression’.

Depression is a serious disorder. Living with it is like living in a gates not hell. People suffering from it needs help and comfort not mockery. Psychiatrist is appropriate person for making diagnosis, physician not a ‘pedagogue’. Obviously school pedagogue, observing disturbing symptoms, may suggest visiting physician. Black blouse is not a disturbing symptom at all. Do not exaggerate in any way. False alarms are very dangerous. One day we may not react when this would be necessary.

What is your point of view my Guest? Am I too critical about ‘pedagogue’s ’attitude?

29 komentarze:

  1. Jak zawsze masz rację, u nas niestety tylko ze skrajności w skrajność. Jeśli chodzi o profesjonalistów- takowych już nie kształcą (co lepsi wyjechali), tylko odfajkowują, co się będą przejmować. Byle tam jakoś leciało i pensję dali. Jak to było z historią- 1 godz. w tygodniu czy jakoś tak. Najlepiej wszystko mieć w nosie, żadnych ideałów. Może jakaś ministra by coś poradziła ;)) Krejzor- cyniczny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krejzor i to mnie dobija, te skakanie. Tacy fachowcy z Bożej łaski czepną się Bogu ducha winnych ludzi bo dziecko nie umyło uszu a nie pomogą potrzebującym. Nie wiem czy nie można znaleźć nic poza olewaniem a czepianiem się? Rany, przecież wiele nastolatek się nosi na czarno. I co? I nic, to z wiekiem przechodzi.

      Usuń
  2. pamiętam jak moje młodsze dziecko było chyba w drugiej lub trzeciej klasie. dostałam karteczkę od szkolnego pedagoga z prośbą o "bezwarunkowe stawienie się w celu...."poszłam, choc musiałam z pracy sie zwalniać.
    pani pedagożka dała skierowanie mojemu dziecku do poradni zdrowia psychicznego, bo jest krnąbrne, za szybkie, nadpobudliwe i cos tam jeszcze. duzo jeszcze...
    poszłam.
    pani pycholog pogadała ze mną, potem z michałem i stwierdziła,że chętnie porozmawia z panią pedagożką. napisała do niej informację o treści:" zapraszam na rozmowę w celu sprawdzenia pani kwalifikacji".
    dziecko było zwyczajne, żywe i ruchliwe. taki jest do dziś.
    dlatego nie mam zaufania do wszelkiej maści dziwolągów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałaś się okropnie zdenerwować. Owszem są dzieci bardziej żywe i ruchliwe, ale to jeszcze nic nie znaczy! I takie niewykwalifikowane osoby czynią szkodę o jakiej nie mają pojęcia

      Usuń
  3. Różę rodzice w końcu zabrali z tej szkoły, a szkoda, bo się dobrze uczyła, a to generalnie dobra szkoła i jej absolwenci chętnie są 'łapani' przez niezłe gimnazja. Poza tym dziewczyna się uczyła dobrze.
    Nie twierdzę, że dziecko ma się nie myć, twierdzę jednak, że siniaki na całym ciele naprawdę łatwiej zauważyć, niż brudne uszy. Niestety, z tego, co wiem, pani pedagog z panią od wf mają na swoim koncie kilka takich akcji.
    W przypadku Róży był i MOPS i kurator, ostatecznie 'uniewinniono' rodziców, ale co przeszli, to ich. A w przypadku Romka - cisza, spokój, MOPS nie istnieje, kurator też...
    Przypomina mi się mały Szymonek - 'Chłopczyk z Cieszyna' zakatowany przez rodziców(?) gdzie, &$%(&* był wtedy tamtejszy MOPS, kuratorzy czy inni 'defensorzy sprawiedliwości'?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa razy napisałam, że Róża się dobrze uczyła, to z emocji, bo mnie szlag trafia na takie 'prawo'. Uszy małej Nastki, zwłaszcza latem też powodowały sceny histerii, bo dziecko wraca przemęczone zabawą /wakacje/ a tu matka wannę wodą napełnia, nosz istne tortury:) A i tak kilka razy dałam się 'nabrać', więc ja się rodzicom Róży nie dziwię. I nie dziwiłam ani przez chwilę, bo każdy, kto choć trochę ma styczności z dzieckiem w każdym wieku, wie, że to istota do pewnego stopnia nieobliczalna.
      MOPS-owi łatwiej zrobić z normalnej rodziny patologię, bo kulturalnych ludzi łatwiej nastraszyć, kochających rodziców tym bardziej. A tatuś Romka wiedziałby co zrobić, poprosiłby kumpli i w najlepszym wypadku panie nigdy już nie wsiadłyby do swoich samochodów.

      Usuń
    2. Bo wszelkiej maści spece są nie tam gdzie są potrzebni, ale tam gdzie się mogą wykazać. A potem zdumienie, że nikt nic nie zauważył i tak dalej.

      Usuń
    3. Straszne, że te panie tak działają dalej. Rodzice Róży winni je oskarżyć o zniesławienie i narażenie dziecka na stres.

      Usuń
  4. Ad 1. Dzisiejsze opady deszczu prognozują nagły wylew fali patologii w najbliższych dniach.
    Idąc tym tropem jedyną rodziną niepatologiczną jest ta złożona z ludzi cierpiących na nerwicę natręctw.

    Ad 2. To znaczy, że wszyscy Metale cierpią na depresję? Hmm, sam znam kilku i nic takiego nie zauważyłem. No ale ja nie jestem łekspertem to się nie znam. A tak szczerze mówiąc, choć ten gatunek muzyki nie jest moim ulubionym, to jednak sami metale to są sympatyczne osobniki.
    A nielubienie szkoły to też oznaka depresji? O ja cię. To doliczając szkołę wyższą moja ciągnie się już siedemnaście lat.;)

    Ad 3. Typowe. W wielu grach komputerowych też można regulować poziom trudności. Te panie ograniczają się do poziomu "begginera". A, zapomniałbym. Przecież gry komputerowe to same zło i wylęgarnia seryjnych morderców.;)


    Widać powinienem cieszyć się, że jedyny mój kontakt z psychologami to przy mojej dysgrafii. Biorąc pod uwagę, że w podstawówce lubiłem żartować(chociaż czasem to chyba było całkiem serio.:D), że kiedyś tę szkołę wysadzę. Aż strach pomyśleć jaka by była diagnoza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre podsumowanie Piotrze. Najzdrowszy jest wszak detektyw Monk. Metale i goci mają przewlekłą depresję wedle tej teorii. Pani grają w demo na beginerze. Kurcze ja lubię sobie pograć i aż dziw, że nikogo nie gonię z uzi!

      No, no panie by zapewne zaczęły Twoją reedukację na jeżyku.

      Usuń
    2. Też mam na sumieniu życie setek pikselowych ludzików i również jeszcze nie odczuwałem potrzeby skrócenia czyjegokolwiek żywota.(z wyjątkiem baru prostaków co to przeszkadzali w seansie w kinie, ale to jest jak najbardziej usprawiedliwione) No ale to pewnie dlatego, że nie ma u nas dostępu do broni. Inaczej to pewnie oboje urządźilibyśmy na najbliższych uniwersytetach krwawe łaźnie.;)

      Tak sobie myślę, że takiego potencjalnego terrorystę jak ja to trzeba by było zatrzymać przy użyciu brygady antyterrorystycznej.

      A tak propo. Pamiętam taką sytuację z liceum jak koledze na lekcji zadzwonił telefon(reklama mu przyszła) i został wysłany za to do pani psycholog. Ta mu tłumaczyła, że nie wyłączając telefonu na lekcje okazuje brak szacunku nauczycielowi i kolegom z klasy ...i właśnie wtedy zadzwoniła jej komórka.;)

      Usuń
    3. Ja czasem dla relaksu włączam strzelankę z kodami na nieśmiertelność, ale jestem straszna. No i "ekolodzy" mnie nie polubię za moją działalność w tomb raiderach.

      Jak nic Piotrze jesteśmy groźni i niebezpieczni. A anegdotka świetna, wysyłanie do psychologa za komórkę, o żesz!

      Usuń
    4. Czyżby to było "Grand Theft Auto"?;) Choć nie, tam nie ma kodów na nieśmiertelność, ale tak relaksacyjnie to można od czasu do czasu nagiąć zasady czystej rywalizacji, aby poczuć tego kopa.

      Usuń
    5. Nie, ja łupałam Painkillera i Necronomicon. Klimatycznie było. W sumie mam teraz ochotę na klasyk, czyli jakiegoś Quake'a.

      Usuń
    6. W te dwie akurat nie grałem. W Quake'a oczywiście tak. W ostatnich latach nie miałem wiele czasu na gry, ale udało mi się trochę pograć w klasyki z serii TES: Morrowinda i Obliviona(ponownie) i nową część Skyrim. Obok serii "Baldur's Gate" i pokrewnych to są te gry, gdzie czuć, że uczestniczy się w przygodzie, i nie chodzi tylko o klikanie.
      No i jeszcze były dwa Batmany. Arkham Assylum i Arkham City. Też świetne. Lepsze od ostatnich kinowych adaptacji. Też zresztą całkiem dobrych, ale tam sam Batman nie jest takim bohaterem jakim powinien być.

      Usuń
    7. A grałeś w Tormenta? Dla mnie to najlepszy RPG wszech czasów. Jeszcze lubię Neverwinter Nights. Quake gdzieś miałam, ale mi wcięło płytkę, zaś Skyrima mój komp nie uciągnie.

      Usuń
    8. Zawiera się w "seriach pokrewnych". Też dość niedawno grałem, ale nie zdążyłem ukończyć, a to też znakomita fabuła. Przy "Skyrimie" też obawiałem się o to, czy mam wystarczająco dobry komputer i na szczęście daje radę. Miałem takie szczęście w nieszczęściu, że nieco wcześniej mi się zepsuł i trzeba było niektóre części wymienić. Ale technologia w dzisiejszym świecie idzie mocno do przodu i niestety blaszaki tracą na pozycji.

      Usuń
    9. Ja osobiście wolę pracować na blaszaku z dużym monitorem, bo nie mogę inaczej. Laptop 17 cali jest ok, ale im więcej tym lepiej. U mnie tablet odpada, ale zgadzam się, że teraz blaszaki tracą na pozycji i zostaną zarezerwowane dla graczy i specjalistów. W sumie nic złego w segmentacji rynku.

      Usuń
  5. Nadchodzi era Ich Wszechkompetencji Urzędników.
    Ustawa o 'przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie' już w Polsce obowiązuje. Horrory dopiero się zaczną, jeśli ktoś/coś nie zmiecie z powierzchni ziemi (tej ziemi) panoszącej się mafii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak Anno, to się dopiero rozkręca. I niedługo niewłaściwe poglądy będę "szkodliwym środowiskiem dla dziecka"

      Usuń
  6. À propos przypomniał mi się dowcip:
    Pani pedagożka rozpoczęła pracę w szkole. Już pierwszego dnia zauważyła chłopca, który nie biega po boisku razem z innymi tylko stoi samotnie. Podchodzi do niego i pyta:
    - Dobrze się czujesz?
    - Dobrze.
    - Koledzy Ciebie biją?
    - Nie
    - To dlaczego nie biegasz z innymi za piłką?
    - Bo jestem bramkarzem.
    Pozdrawiam Seaborg

    OdpowiedzUsuń
  7. Sporo dowcipów, to i ja jeden do kolekcji.

    Pani psycholożka (to pikuś - chirurżka brzmi lepiej) robiąc specjalizację trafiła do zakładu psychiatrycznego.

    - Jak dzielicie pacjentów ze względu na stopień upośledzenia? - pyta.
    - Na normalnych, lekko upośledzonych i ciężko upośledzonych - odpowiada dyrektor placówki.
    - A jak to sprawdzacie?
    - To proste. Napełniamy wannę wodą, dajemy łyżkę, szklankę i wiaderko i polecamy ją opróżnić.
    - Aha, ci normalni to pewnie używają wiaderka?
    - Nie, proszę pani. Normalni wyciągają z wanny korek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to co piszesz to najlepsze podsumowanie działania takich 'ekspertek'. Chirurżka.. a do tego dodajmy kardiolożkę, neurolożkę czy stomalolożkę. Aż strach chorować. A jak dać formę żeńską od doktor (tytuł naukowy)?

      Usuń
    2. Umarłam ze śmiechu ;) Ale to tak jest, a potem różnej maści pedagożki i psycholożki wiedzą lepiej od Ciebie, co Ci jest, wiedzą co jest Twojemu Dziecku, /zwłaszcza wtedy, kiedy nic mu nie jest, wtedy wymyślą Bóg wie co/ a nawet Twojej Teściowej, której nie widziały na oczy. Ba, one wiedzą wszystko lepiej od renomowanych Specjalistów, mających w swoim dorobku wiele sukcesów. Są rodziny dysfunkcyjne, są ludzie, którym potrzebna jest pomoc. Tylko dziwnym trafem do tych rodzin pomoc jakoś opornie trafia. Za to 'pomoc' w postaci zabrania dziecka z domu tylko dlatego, że dziecku się nie chce myć, albo notorycznie zapomina zeszytu pojawia się błyskawicznie.

      Usuń
    3. Liv masz jakieś pomysły na jakieś nazwy? Bo ja mam problem z weterynarzem i doktorem. Pomoc jakoś dziwnie omija potrzebujących, za co winniśmy dziękować psycholożkom, socjolożkom i pedagożkom.

      Usuń
  8. Witaj
    Depresja, to choroba współczesności, bardzo niebezpieczna i często bagatelizowana.
    Ludzie mocno zajęci sobą, nie widzą, co dzieje się obok.
    Pieniądz poróżnił świat i odmienił ludzi, niestety.
    Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic dodać,nic ująć Morgano. A co najgorsze ludzie traktują depresję jak fanaberię, jak zachciankę. A rozpaczliwie prośby o pomoc jak egzaltację. Tymczasem coraz więcej Polaków zażywa antydepresanty i sytuacja raczej się pogorszy niż poprawi.

      pozdrawiam

      Usuń
  9. 23 year-old Paralegal Oates Linnock, hailing from Leduc enjoys watching movies like Claire Dolan and Board games. Took a trip to Quseir Amra and drives a Ferrari 412S. Odwiedz Twoj adres url

    OdpowiedzUsuń