Komu przeszkadzają niedożywione dzieci? /Starving kids are problem. Whose?

Zadane w poście pytanie nie jest wyrazem mojego spaczonego spojrzenia na świat, czy braku wrażliwości. Nie, słuchając dzisiaj „ekspertów” goszczącej w podobno ekonomicznej audycji w „ukochanej” radiostacji doszłam do podobnego wniosku. Fundacja „Maciuś” ogłosiła, że w Polsce mamy 800 tys. niedożywionych dzieci. Strasznie to zezłościło „fachowca”, który nie mógł pojąć jak na mlekiem i miodem płynącej Zielonej Wyspie aż tylu uczniów może cierpieć, jak to możliwe by problem był aż tak wielki, skoro nieustannie wszyscy stajemy się coraz bogatsi. Zaczął kwestionować badania i metodykę, a że GUS i Unicef mówią to samo tym gorzej dla faktów. Bo świetnie jest i bezrobocie wynosi mniej niż w takiej Hiszpanii (całkiem niedawno stawianej za wzór), bo raz, że zostało wyeksportowane w postaci setek tysięcy młodych ludzi, którzy wyjechali za granicę za chlebem i zaniżone poprzez fakt, że nie niektórzy się po prostu nie rejestrują.  Jak fakty nie pasują do teorii tym gorzej dla faktów.

Tak? Polecam Szanownemu Panu aby wyszedł nieco dalej niż do mainstreamowej radiostacji i zobaczył jak wyglądał życie. Zainteresował się jak ludzie żyją na śmieciowych umowach i jak się wszyscy bogacimy mając ceny unijne i zarobki rodem z Europy Wschodniej.  Ale wszystko dlatego, że w Polsce nie ma kultury jedzenia śniadań (wypowiedź Julii Pitery, prominentnego polityka  partii rządzącej) i nie je się mirabelek i szczawiu (wypowiedź Stefana Niesiołowskiego z tejże partii). Znowu mamy awanturę, zaś brak systemu pomocy, brak jednolitego systemu dożywania. Nie zależy mi aby naraz słyszeć głosy oburzenia, bo chociaż skandaliczne słowa należy napiętnować, potrzeba realnych działań. Wiemy już w jakiej pogardzie mają rządzący przeciętnego człowieka, ile dla nich znaczą jego problemy. Słyszymy o prześladowanych homo- i transseksualistach, zaś głodne dzieci są daleko mniej medialne bo jak słusznie zauważył Hubert Biskupski one nie pójdą głosować i nie stworzą lobby. Człowiek nie ma tutaj żadnego  znaczenia. Tu nie chodzi o jednorazowy krzyk świętego oburzenia, ale o przeciwdziałanie problemowi. To bardzo źle, że w kraju w środku Europy, mającym pretensje do bycia wzorcem i uosobieniem cywilizacji spycha się z dyskusji publicznej tak ważne problem. Czego nie widać, tego nie ma prawda?

O tym jak wygląda prawdziwe „bogactwo” Polaków można dostrzec wychodząc gdzieś dalej niż zwykle i spojrzeć gdzie i jakie zakupy robią Polacy, przeciętni a nie najbardziej zamożni. Ale problem głodnych dzieci, niskich zarobków, umów śmieciowych, zarobków nie pozwalających dożyć do pierwszego nie pasuje do propagandy sukcesu. Zadowoleni z siebie „eksperci” wyliczający stołki na których pracowali nie rozumieją, że przeciętny człowiek nie zmieni ot tak pracy i nie zamieszka na drugim końcu Polski bo go nie stać na wynajęcie mieszkania, utrzymanie, bo ma na miesiąc mniej niż kosztuje garnitur „eksperta”. Ciekawi mnie bardzo jakby jeden z drugim przeżył za 1500 zł miesięczni.  Młodzi ludzie często i tyle nie zarabiają i czy chcą czy nie pozostają na garnuszku rodziców i w ich mieszkaniu z powodów finansowych i życiowych a nie zawsze lenistwa.  Wynająć mieszkanie, usamodzielnić się i założyć rodzinę. Ale za co, za co jak nie ma stabilnej pracy umożliwiającej spokojne przeżycie do pierwszego, zakup ubrań za zimę i tym podobne.

Szczerze mówiąc wpieniają mnie tacy „fachowcy”, ci sami co nie odróżniają szkoły  czy szpitala od firmy produkującej jogurty i oczekujących od takowych jednostek generowania zysków. Nie wiem jak można zarabiać na leczeniu i ratowaniu ludzkiego życia, ponieważ to nie jest coś co generuje dochód, coś co można sprzedawać z zyskiem. To nie klinika zarabiająca na powiększaniu biustu czy botoksie. Szpitale i szkoły winny być organizacjami non-profit czego nie zrozumieją fachowcy od siedmiu boleści i dlatego będzie jeszcze więcej takich tragedii jak śmierć dziecka do którego nie dojechała karetka. Lekarze mają związane ręce, zaś leczenie zwykłych, niezbyt zamożnych ludzi do żaden biznes. A że ktoś musi pracować, że trzeba kształcić młodzież? Tego typu niewydarzeni „fachowcy” nie spojrzą tak daleko. 

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13496854,800_000_dzieci_w_Polsce_jest_niedozywionych
___Mlodsze.html
http://www.wprost.pl/ar/391161/W-Polsce-800-tys-dzieci-gloduje-Raport-mozna-wyrzucic-do-kosza/
http://wpolityce.pl/artykuly/48870-poslom-rzadzacej-platformy-jednak-rozum-odbiera-skala-biedy-w-polsce-to-nie-tylko-badania-jednej-organizacji-ale-stosowne-raporty-gus
http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/hubert-biskupski-godne-dzieci-to-nie-problem-przeciez-one-nie-gosuja-w-wyborach_311245.html
http://www.fakt.pl/Bieda-w-Polsce-Biedni-pracujacy-Zarobki-Polakow-Zarobki-w-Polsce-Pensje-w-Polsce-,artykuly,203230,1.html

******ENG******
However terrible question from title sounds like is not a product of my lack of sensitivity or harassed world’s view. As every day I have listened to “experts” from “beloved” mainstream radio station. One of the Polish foundations caring about kids called “Macius” (named from the book hero by famous author writing for the younger ones) presented report about kid’s innutrition. According to their data approximately 800,000 children in Poland are underfeed. “Expert” was made hearing such information, as he was unable to understand how such situation occurred in paradise governed by best where everyone is getting richer and richer.  He stated research methods were inappropriate and generate false results. No matter Unicef and the  Main Statistics  Office stated the same.  Here is great, because is great. Official unemployment is lower than in Spain. No matter we actually “import” unemployment as hundreds of thousands of young people leaved Poland and decided to live in other EU countries. Here they had no chance to find a job. Also there are people who never admits they are unemployed. I am not able to estimate actual unemployment rate, but it is higher than 14%.

Do I have any advice for the “expert”? Yes, I strongly suggest you Sir to go and see a life outside mainstream radio station and settlement for wealthy ones. Interested a little what is the situation of people hired on junk contracts (officially flexible form of employment) . See how “common wealth looks” in country where prices are comparable with Western Europe and income with Eastern. Why kids are starving? According to Julia Pitera, deputy from governing party Poles have no “culture and habit of eating breakfasts”. Another deputy of governing party, Stefan Niesiolowski, stated there is no poverty as sorrel and mirabelle plum are growing. Once again we are observing a fuss. The real problem lies in lack of unitary system of helping. Such words like mentioned in previous sentences should be commented and stigmatize, however I am afraid nothing else is going to happen. These kids need help, not compassion only. Governing party despises every men and what? Nothing. Real problems are supposed homosexuals abuse. Hubert Biskupski stated starving kids are less interesting and worth noticing for governing party as they won’t vote and cannot make up lobby. This is the clue.  How to solve (at least partially) problem? I don’t know. Mainstream and so called “elites” wants Poland to be example of wealthy and civilization, of a great success achieved after the year 1989. Underfeed children are spoiling the picture, so are to be hidden from public debate. Hidden problems stop to exists, aren’t they?

How the actual wealthy looks? It is easy to observe, it requires only to visit places and shops where ordinary people buying goods. See what is bought by them.  Underfeed kids, junk contracts, low income don’t fit with success propaganda by our mainstream, “elites” and propaganda. “Experts” will never understand most of us will never be able to find a job and live in every city. Cost of living, of hiring money is just too high in comparison to income. Most of us have for living per month less than the price of “expert’s” suit. I am curious how will they survive having 1500 zlotys (circa 350 euors) for living per month. Young people needs parents help, live with them not because we are lazy but because we cannot afford hiring something for us own. Not all of us can immediately emigrate. How to raise kids, hire an apartment without income enabling buying clothes for winter?

I am getting  really mad hearing “experts” unable to see the difference between school or hospital and yogurts producing company. Schools and hospital are not to generate profits in the same way as company mentioned. Saving people’s live is not business. Saving live and healthy will never generate profit and cannot be sold. Hospital is not the clinic enlarging breasts.  Hospitals  and schools are to be non-profit organizations.  Obvious? Maybe obvious but still too complicated for “experts” to be understood. Recently all medias have informed about 2 and half year old girl died. She wasn’t given help and ambulance. Physicians are helpless are everything are to be profitable. Helping kids are not profitable. Young people are to be educated as young ones are the future. People are to be cured as someone has to work. “Experts” are not far-sighted enough to see it.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13496854,800_000_dzieci_w_Polsce_jest_niedozywionych___
Mlodsze.html
http://www.wprost.pl/ar/391161/W-Polsce-800-tys-dzieci-gloduje-Raport-mozna-wyrzucic-do-kosza/
http://wpolityce.pl/artykuly/48870-poslom-rzadzacej-platformy-jednak-rozum-odbiera-skala-biedy-w-polsce-to-nie-tylko-badania-jednej-organizacji-ale-stosowne-raporty-gus
http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/hubert-biskupski-godne-dzieci-to-nie-problem-przeciez-one-nie-gosuja-w-wyborach_311245.html
http://www.fakt.pl/Bieda-w-Polsce-Biedni-pracujacy-Zarobki-Polakow-Zarobki-w-Polsce-Pensje-w-Polsce-,artykuly,203230,1.html

61 komentarze:

  1. Nie ukrywam, że życie w Polsce jest ciężkie. W szczególności jeśli ma się plany i ambicje. Piszesz o "bogactwie" Polaków na zakupach. U mnie, czy to 11 czy 20 galerie są pełne. I jakoś te wcale nie tanie sklepy nie bankrutują. Fakt, dominują podmiejskie rejestracje. W każdym razie biedy nie widać, tym bardziej słaniających się z głodu rodaków :)
    Niedożywione dzieci? Zapewne tak. Za to ich rodzice w tym samym czasie są napici. Za co? Za pieniądze z pomocy społecznej. Tak jest wszystkim wygodniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Celsus pytanie czy w galeriach są kupujący czy turyści oglądający a mało kupujący. Poza tym oczywiście są pijacy i patologie. Nie kwestionuję tego. Ale nie wszyscy a jak nie dać cwaniaczkom zarobić to pytanie i zadanie dla wszelkich systemów pomocy.

      Usuń
    2. Sklepy nie żyją powietrzem, więc chyba znów nie tacy tylko turyści. Trudności z zaparkowaniem od wczesnych godzin. Za to na Słowacji w godzinach pracy przez supermarketami pustki. O czymś to świadczy.

      Problem z pomocą społeczną polega na tym, że każdemu (a na myśli mam realne siły polityczne w Polsce) jest wygodnie utrzymywać status quo.

      Usuń
    3. Gamoniu, zafajdany. Wykształciuchu od siedmiu boleści! Kształciłeś się za pieniądze polskiego podatnika! Rzekomo jesteś taki wykształcony i pracujesz w sądzie, to powinieneś być bardziej wiarygodny.
      Głodnych dzieci jest wiele w Polsce. Ty nie patrz na supermarkety z poziomu Warszawki czy Krakówka, tylko zobacz jak na prowincji żyją ludzie. Byłem kilka razy na Słowacji. Są tam o wiele mniejsze miasta, zdecydowanie mniejsze zaludnienie. Nie ma takiego tłoku. I też tam ludzie w dzień robią zakupy w sklepach. Więc nie wciskaj kitu i nie kłam. A w Polsce już ci tak opieka społeczna nawali pieniędzy...

      Ps. Nie wiem czy ktokolwiek przeczyta mój post, bo ta niunia zaraz pewnie go skasuje, że obraziłem jedną korwinowską kanalię.

      Usuń
    4. @Anonimowy

      Bez obaw "niunia" nie skasuje wypowiedzi, bo świadczy ona o tobie komentatorze, nie o mnie czy Celsusie. Za pierwszym razem ostrzegam za każdym kolejnym usuwam komentarz.

      Usuń
    5. @Celsus

      Ja z kolei widuję głównie turystów w takich galeriach czy dzieciaki co zwiały ze szkoły. A za ile robią zakupy kupujący i w jakich sklepach?

      Usuń
    6. @ Anonim

      Jakkolwiek nie ma obowiązku rozmowy ze wszystkim, w co się wdepnie, to chciałem odpowiedzieć na twoją notkę, ale nie znalazłem tam nic merytorycznego, do czego mógłbym się odnieść. Za bardzo się poirytowałeś i zacząłeś bełkotać. Następnym razem odpisz na spokojnie. No może na jedno da się odpisać: gratuluję pobytów na Słowacji. Podróże niby kształcą :)

      @Erinti
      To chyba chodzimy do innych galerii :) Bo ja nawet na żadną słynną "galeriankę" nie trafiłem :) Chyba w ich oczach nie jestem atrakcyjny albo żona je odstrasza ;)A na serio: masa samochodów, masa sklepów i jak widzę spory obrót. Doprawdy tej biedy nie widać, a nie sądzę, by tam siedziała tylko palestra i lekarze ;)

      Usuń
    7. @Celsus
      Ja galerianek nie widziałam, ale za to snujących się ludzie. Nie mówię, że nikt nic nie kupuję, ale ja nie widzę bogactwa.

      A Anonimem się nie przejmuj. Dostał ostrzeżenie i następnym razem wyleci. Ha! Zostałam niunią, dopiszę do listy "komplementów"

      Usuń
    8. Nie przejmuję się, tylko chciałem odpowiedzieć, ale nie miałem na co :)Niunia brzmi pieszczotliwie. Nie jest najgorzej :)

      Nie zrozum mnie źle. Problemy w Polsce są bardzo poważne. Nepotyzm bije rekordy. Ale też nie uwierzę, że człowiek z biegłą znajomością 4 języków siedzi na kasie. I to w dodatku w Warszawie... Chyba że te 4 języki to hebrajski, aramejski, greka i łacina... Z doświadczenia zapewniam, że nepotyzm jest obecny w strukturach administracji. Jeśli chcesz walczyć na własną rękę - droga wolna. A dwa biegle opanowane języki otwierają drzwi w każdej korporacji.

      Usuń
    9. @Celsus
      Moja przyjaciółka zna niemiecki i angielski i lekko nie ma, plus tego 2 fakultety. Nepotyzm zaś kwitnie wszędzie niestety. I nie ma szans na zmiany w najbliższym czasie.

      Usuń
    10. Drodzy Erinti i Celsusie,

      podczepie sie tutaj, bo w zasadzie blisko mi do tego, co mowi Celsus. Moze na emigracji jestem zbyt oderwany od polskich realiow. Ale nikt z mojego rocznika z liceum (a byly to zarowno dzieci nauczycieli, prawnikow i lekarzy, jak biednych gospodyn wiejskich) nie jest w tej chwili bezrobotny. Podobnie jest z tymi z podstawowki, z ktorymi mam kontakt.

      Moge zgodzic sie, ze Polska to nie Ameryka (w Kanadzie, jesli masz chetne do pracy rece, mozesz znalezc posade z dnia na dzien), ale jakos ludzie prace znajduja. Jesli nepotyzm jest tak powszechny, to az trudno mi uwierzyc, ze kazdy Polak nie ma jakiegos wujka na posadzie, ktory moze mu zalatwic. A jesli nie ma, to znaczy, ze te statystyki sa przesadzone. Poza tym nepotyzm dotyczy panstwowych i bylych panstwowych "przedsiebiorstw". Kto Wam kaze sie ograniczac do tych reliktow komunizmu?

      Ale trzeba sobie zadac pytanie, dlaczego Polska to nie Ameryka? Moze dlatego wlasnie, ze zamiast myslec o stworzeniu klimatu do zakladania napedzajacych klase srednia malych firm, mysli sie o dokarmianiu dzieci. Wyciagajac podatkowe pieniadze z kieszeni rodzicow, ktorzy JESZCZE na jedzenie dla dzieci maja? Oczywiscie nie jestem przeciwko dokarmianiu glodujacych dzieci, ale naprawde trzeba zapytac, skad ida na to pieniadze? I czy to zrodelko nie staje sie coraz plytsze?

      Stare przyslowie pszczol mowi: dobrymi checiami jest pieklo wybrukowane. Nigdzie nie widac tego lepiej niz w polityce. Ktos ostatnio powiedzial, ze politykom nie zalezy na rozwiazaniu problemu, a na jego rozwiazywaniu. Im dluzej tym lepiej. Zawsze kosztem dobrych checi zyczliwych, wspolczujacych ludzi.

      Pozdrawiam, yrk

      Usuń
    11. Nie usprawiedliwiam państwowego nepotyzmu, czyli dziedzicznych posadek na uczelniach czy w urzędach. To polska patologia i trzeba w miarę możliwości ją piętnować. TAM też powinna być normalna procedura zatrudniania.

      Jedyne, czego się obawiam, to kolejnej nawiedzonej reformy, deregulacji czy kij wie czego w imię wyższych celów. O ile państwo nie będzie mi przeszkadzać, to dam sobie radę. Pracować potrafię.

      Bieda? Znam mecenasa, który śpi we własnych szczynach i za którego nikt by nie dał złamanego grosza. Ale jak on umiłował bardziej wódkę od kodeksów, to sorry... Moich dwóch kolegów, jeden świetny karnista, drugi błyszczący w prawie handlowym... Siedzą na bezrobociu. Jak im proponowałem: panowie razem, ale do ciężkiej roboty, zapominamy o wolnej sobocie, o powrocie do domu o 15 na ciepły obiadek, to mnie wyśmiali... Do dziś czekają na ciepłe posadki.

      Naprawdę nie uwierzę, że ktoś z 2 językami i po dobrych studiach (a nawet bez) nie znajdzie dobrze płatnej pracy. W każdym razie nie znam nikogo takiego. Oczywiście zależy co rozumiemy przez dobrze płatną pracę... Jeśli ktoś na dzień dobry oczekuje 5 na rękę, a za mniej nie będzie wstawał, to też sorry... Zaczyna się od podstaw, by za rok czy dwa zostać kierownikiem działu z ową 5.

      Usuń
    12. @yrk.
      Mogę się odnieść do wątku o zatrudnieniu od strony praktycznej, gdyż w zeszłym tygodniu przyjmowałem do pracy w swojej firmie nową pracownicę. Na jedno stanowisko pracy aplikowało 76 osób. Większość z nich miała maturę a niektórzy nawet licencjat a chodziło przecież o pracę fizyczną. Nie wiem, może i są licea po których statystycznie więcej osób znajduje pracę, może patrzysz z perspektywy dużego miasta ale ja tą narastającą biedę widzę na żywo i na co dzień.
      A Polska to nie Ameryka bo brak tu Amerykanów i ich myślenia. Przeciętny Amerykanim zwiałby stąd po obejrzeniu jednego wydania niezależnych wiadomości. Pozdr.

      Usuń
    13. Ano! Przeciętny Amerykanin by stąd zwiał natychmiast. Bo miałby ZA CO zwiać i dokąd. Na świecie jest wiele anglojęzycznych krajów.


      Kurna Maciek

      Usuń
    14. @Maciek

      Na pewno by zwiał i trudno się dziwić

      Usuń
    15. @ Tie Fighter

      Nic dodać nic ująć, oto realia w Polsce. Ale patrz ludzie z licencjatem, czyli wyższy współczynnik scholaryzacji!

      Usuń
    16. @Celsus

      Osoba o której mówię skończyła prawo ze specjalizacją prawo finansowe na UW i ekonomię ze specjalizacją bankowość na SGH. Najpierw była na stażu za 700 zł a teraz zasuwa za mniej niż połowę średniej krajowej.

      Usuń
    17. @Yrk

      Nie wiem czemu tutaj nie może być jak w Ameryce, nie wiem może to kwestia mentalności, społecznego przyzwolenia na kombinowanie i naciągactwo? Nie wiem

      Usuń
    18. Szanowna erinti.
      Odpowiedź na Twoje pytanie jest stosunkowo prosta. W takim kraju jak Ameryka polityk po wypowiedzi w stylu Pitery czy Niesioła byłby skończony z dnia na dzień. W Polsce tacy politycy mogą sobie pozwolić na znacznie większe podłości i nic się z tym nie robi. Media biorą w obronę, koledzy po fachu wyrozumiali a głupia tłuszcza nawet nie załapie o co tak naprawdę chodziło. Dlatego właśnie tutaj jest jak jest. Pozdrawiam TF

      Usuń
    19. A Tie Fighter

      Racja, to tylko jeden z przykładów. Skoro taki przykład idzie z góry czego ma oczekiwać i co robić szaraczek? W USA to by dawno tego rządu nie było, bo po katastrofie smoleńskiej by przepadli w niebyt

      Usuń
  2. Brak kultury jedzenia śniadań? A co to jest za pokraka językowa. Ja zawsze myślałem, że człowiek nie je bo jest syty (po co ma żreć jak mu się nie chce?), a je z kolei gdy głodny (pomijam oczywiście wszelkie choroby utrudniające jedzenie). Co Pani Pitera wymyśliła? Jakaś paranoja. Od samego początku człowiek jadł by przeżyć. Taki odruch. Trzeba coś zjeść żeby nie zdechnąć. Pani Pitera najwyraźniej nie wie po co się je. Liczba 800 000 robi wrażenie (tak jest chyba lepiej pisać niż 800 tys.)
    A panowie fachowce do roboty, bo jak się ludzie tak ostro zdenerwują kretyńską polityką to oprzyrządowanie takie jak na obrazku tła pójdzie w ruch.
    Pozdrawiam Seaborg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seaborg panowie fachowcy nie wezmą się do roboty bo to ich przewyższa. Oni by nawet pietruszki na targu nie sprzedali, o zarządzaniu czymkolwiek nie mówiąc.

      Zaś na obrazku są zabójcze szpilki i spluwa, więc strach się bać!

      Usuń
    2. No ale szczaw i mirabelki to schodziłyby jak ciepłe bułeczki:)
      Pozdrawiam Seaborg

      Usuń
    3. No może się zajmą sprzedażą szczawiu i mirabelek w promocji? Tylko czy oni szczawiu z jakim innym zielem nie pomylą?

      Usuń
  3. Oby problem biedy nas omijał. Jednak rok 2013 jest jednak rokiem kumulacji posunięć finansowych rządu. W ostatnich kilku latach dorobiliśmy się wydatków budżetowych na rzecz Unii Europejskiej (przed wstąpieniem ich nie było), zwiększonych kosztów administracyjnych i praw unijnych (słabiej na skutek kryzysu równoważonych korzyściami z udziału we wspólnym rynku), zwiększenia liczby urzędników, utrzymaniem kontyngentów wojskowych za granicą (bez odniesienia jakichkolwiek korzyści), kontraktu gazowego, podatków związanych z emisją CO2, dofinansowania instytucji finansowych, przeprowadzenia EURO 2012, którego koszty nie zamknęły się po zakończeniu tych igrzysk, narastaniem kosztów obsługi długów, narastaniem bezrobocia, narastaniem kryzysu demograficznego.
    Nie ma mowy żebym czegoś nie przeoczył ale i tak wystarczy przyczyn dla których musi spaść stopa życiowa, co u najuboższych spowoduje niedożywienie. Następstwem niedożywienia będzie pogorszenie zdrowia.
    To, że w tym wszystkim wiele osób stać na spore wydatki może wydawać się niesprawiedliwością społeczną. Jednak wydatki bogatych w ten czy w inny sposób (podatki, zatrudnienie) wędrują do wszystkich - w tym najuboższych, aczkolwiek z powrotem do bogatych również, bo nie jest prawdą, że z socjalu nie korzystają bogaci (zdrowie, szkolnictwo). Problem się zacznie gdy nikt nie będzie miał pieniędzy do wydania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marku problemy niestety zamiast nas ominąć do nas przyjdą z opisanych przez Ciebie powodów. A o ilu nie wiemy.

      Usuń
  4. Pisałem jakiś czas temu notkę na temat głodnych dzieci (66) i wypowiedzi Niesiołowskiego i miałem dokładnie odwrotne zdanie niż Ty. Może dlatego, że dokładniej słucham, sprawdzam informację i nie cytuję jedynie czyichś zmanipulowanych poglądów. Zresztą dziś jeszcze w ramach rzetelności ją uzupełniałem.

    Nie podniecałbym się nierzetelnym raportem fundacji "Maciuś" - przy okazji - przeczytałaś go chociaż, czy przyjmujesz te 800 000 za pewnik, bo tak powiedziała redaktor Olejnik?

    Nie słyszałem wypowiedzi Pitery o "kulturze jedzenia śniadań" a jedynie czytałem gdzieś prześmiewcze komentarze, choć możliwe jest, że wypowiedź ta odnosiła się do metodologii badań (ja się odniosłem, choć tak wyszukanych zwrotów nie używam).

    Zgadzam się z Tobą, że są poważne problemy w Polsce, z których jednym są niezadbane i niedożywione dzieci. Ta banda idiotów siedząca w sejmowych ławach nie może zająć się choć jednym poważnym problemem rocznie, bo ma ich tyle, że jak w tym dowcipie "jeździ pustymi taczkami, bo tu taki zapieprz, że nie ma czasu załadować. A ja bym chciał, żeby zajęli się wszyscy (koalicja i opozycja) TYLKO JEDNYM problemem rocznie i niczym innym. Problemów mamy kilka, z czego dwa ważne: bezrobocie i służba zdrowia. Demografia, szkolnictwo czy transport mogą poczekać. Po kolei doprowadzić do dobrych rozwiązań, zamiast rozbabrać wszystko. Dla nich lepiej się kłócić o homoseksualistów, aborcję i in vitro, niż zrobić jedną rzecz do końca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobry pomysł aby zabierać się po kolei do rozwiązywania problemów. To zwiększa szanse ich rozwiązania. Ale czy komuś zależy na rozwiązaniu, czy ktoś wie jak się do tego zabrać?

      Nie przyjmuję niczego na wiarę, zwłaszcza jak są to słowa redaktor Olejnik. Uznaję jednak, że jak o czymś pisze i "gazeta.pl" jak w "wpolityce.pl" całkowicie opozycyjne portale coś musi być na rzeczy. A co do głodnych i niedożywionych dzieci to mamy z tym problem, skoro wedle Unicef (zalinkowany artykuł z gw)w Europie gorzej jest tylko w Rumunii i Bułgarii.

      Usuń
    2. Jak wierzysz obu portalom, które nie lubią Niesiołowskiego i przekręcają słowa - Twoja sprawa. Sam nie oglądam telewizji, ale zadałem sobie nieco trudu, by samemu zobaczyć dostępne w internecie nagranie, znaleźć i przeczytać raport i dopiero po tym mogłem wytykać błędy/

      Mamy problem nie z niedożywionymi dziećmi, ale z progiem ubóstwa. Co ciekawe jego inflacja nie dotyczy, a jeszcze robią coś takiego jak przeliczniki, żeby ten próg obniżać.
      Przeczytaj proszę http://vdn.blog.onet.pl/2013/03/07/o-osobach-ekwiwalentnych/ i jeśli po lekturze będziesz chciała jeździć po rządzie Tuska jak po burej suce, to będę Ci wtórował, klaskał i donosił napoje energetyczne, żebyś za szybko z sił nie opadła. :-)

      Usuń
    3. Zajrzałam na bloga. Progi ubóstwa są chyba wzięte z księżyca. Te 495 złotych to nawet na śmierć głodową nie starczy.

      A co obecny rząd robił z polskimi firmami i ludźmi miałam okazję obserwować na bliskim przykładzie z realnego życia. Kiedy "pan prezes" z nadania partyjnego w rok wykończył ośrodek z ogromnym dorobkiem i projektami opiewającymi na miliony euro. Nie mówię, że poprzedni rząd był idealny, ale ten jest znacznie gorszy.

      Usuń
    4. To jest próg przy gospodarstwie jednoosobowym. Przy rodzinie 5-osobowej jest to 1584 PLN, czyli 316,80 PLN na osobę. Tu już bym się zastanawiał, czy za taką sumę zdechnąć nie można. Przeznaczyć parę milionów na zagrożone ślimaki czy idiotyczne akcje "uświadamiające", jacy to wszyscy są homofobiczni - to dla rządzących żaden problem, ale zająć się tym, żeby ograniczyć ubóstwo (całkowicie się nie da, ale można je zdecydowanie ograniczyć) poprzez likwidację bezrobocia i pomoc poprzez choćby prace interwencyjne. Jestem przeciw rozdawnictwu pieniędzy bez umiaru, ale sensowna pomoc w zamian za coś jest jak najbardziej wskazana.

      Usuń
    5. Mironq sensowna pomoc się bardzo przyda, ale brak kompetentnych by jej udzielać.

      Usuń
  5. Ja znam ludzi z mojego pokolenia,którzy regularnie kilka razy w tygodniu jedli zupę szczawiową i głodni może nie byli,ale za to mają kamienie szczawianowe w nerkach.Znając Niesiołowskiego,nie sądzę,żeby to on jadł szczaw i mirabelki.Ja jadłam mirabelki z drzewa obok żłobka,obecnie siedziby MOPS,ale to nie był mój jedyny posiłek.W szkole poznałam biedne dzieci,naprawdę biedne,bynajmniej nie z patologicznych rodzin.I dziś jest ich jeszcze więcej.Znam jedną z kilku Galerii w moim mieście,ale byłam tam dwa razy przed Świętami Bożego Narodzenia.Fakt,były tłumy.Fakt,kupowano,choć głównie sprzęt AGD i RTV,w innych sklepach były pustki.My w Galerii nabyliśmy 2 laptopy,a po 'spożywkę'wróciliśmy do marketu,omijając delikatesy w Galerii.Nie dlatego,że nie stać by nas było raz do roku kupić kilka rzeczy w ekskluzywnych delikatesach,ale taką mamy zasadę.Pilnujemy się,bo zawsze mogą przyjść gorsze czasy,a lepsze nie zawsze.Skoro upadł sklep Siostry MMŻ i jeszcze trzy sklepy spożywczy w ich miejscowości,to chyba świadczy o tym,że ludzie mniej kupują,więc prawdopodobne jest,że są głodne.'Kultura jedzenia śniadań',rzeczywiście.Dojeżdżając na szóstą rano na drugi koniec miasta do pracy,człowiek ma,oczywiście,czas na rozłożenie nakryć,podgrzanie parówek i zaparzenie cappuccino.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liv u mnie w szkole też były biedne dzieci, widać było po nich, że w domu się nie przelewa. Ja akurat mirabelek nie lubiłam, ale zupę szczawiową to i owszem. Babcia robiła dobrą szczawiową i sama zbierałam na nią szczaw.

      Mnie fascynuje jak ludzie nie odróżniają filmów od życia. Jak ludzie wychodzą do pracy na różne godziny nie ma czasu na śniadanie. To konieczność życiowa nie zaś brak kultury.

      Usuń
    2. Ale podobno w serialach i telenowelach wszyscy mają czas na rodzinne śniadania przy pełnej gali/zastawa,wybór dań etc./Widać pani Pitera tym się kierowała.Zaś szczawiowa była dobra-ja też ją jadłam.Ale co innego raz na kilka tygodni,a co innego kilka razy w tygodniu.

      Usuń
    3. Liv w serialach tak właśnie jest, ale życie to nie film i o tym niektórzy nie pamiętają.

      Usuń
    4. Przepraszam dziewczyny, że się wetnę, ale cały ten raport oceniał głodujące dzieci właśnie po jedzeniu śniadań. Jeśli macie czas i ochotę, to zapraszam na poznanie i subiektywną ocenę głównych tez raportu (jest też link do oryginału). :-)

      http://mironq.blogspot.com/2013/03/66-szczaw-i-godne-dzieci.html

      Usuń
  6. Erinti, moim zdaniem, jeśli ktoś twierdzi, że w Polsce zjawisko biedy jest rzadkością i dotyczy tylko patologicznych środowisk, to znaczy, że patrzy na życie tylko z perspektywy stolicy. Albo z perspektywy własnego sukcesu, bo niektórzy wierzą, że w Polsce możliwy jest "american dream" - że jak się tylko chce, to można wszystko! A prawda jest taka, że nie można. W Polsce dziedziczy się biedę. Jeśli ktoś ma pecha urodzić się w biednej rodzinie, to raczej nie jest w stanie wydostać się z dołka. Chyba jedynie dzięki szczęściu.

    Mnie przeraziło, że moja koleżanka ze szkoły, która od lat mieszka w stolicy, jest wyjątkowo pracowita, zaradna i zna biegle cztery języki, nie może znaleźć żadnej pracy, poza marketem. Jest wykształcona, zna języki, jest zaradna i umie praktycznie wszystko. I nie wie, z czego wyżywić rodzinę. Bo jedyna praca, na jaką może w Polsce liczyć, to praca kasjerki w markecie. Tak wygląda prawdziwa Polska, której niektórzy nie chcą widzieć, bo nie patrzą dalej, niż czubek własnego nosa.

    Widzę, że upada ostatnio mnóstwo firm. Mnóstwo ludzi traci pracę. Jedna osoba z mojego otoczenia wpadła w depresję z powodu długotrwałego bezrobocia, ale takich osób jest na pewno więcej.

    Niedożywione dzieci to nie tylko dzieci pijaków. Bieda dotyczy już nawet klasy średniej. Znam przypadki ludzi ciężko pracujących, którzy muszą sobie odmawiać posiłków. Wystarczy, że żywiciel rodziny straci pracę, a szukanie następnej w Polsce może zająć nawet rok, bo firmy upadają, zamiast powstawać. I skąd wziąć pieniądze? A jeśli są jeszcze dzieci, to dramat podwójny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Flavio całkowicie się zgadzam w kwestii dziedziczenia biedy. To zamknięte koło. Nie masz pieniędzy, nie możesz się kształcić, nie możesz się kształcić nie masz pracy, nie masz pracy nie masz pieniędzy. Nie masz pomocy rodziny też nie masz pracy o czym napisałaś.

      Bieda dotyka różnych ludzi i wrzucanie wszystkich do worka z patologię jest krzywdzące. W Polsce znaleźć pracę jest ciężko o ile nie jest się inżynierem czy czymś takim. Ja widzę nieco dalej niż mój czubek nosa i smutne rzeczy widzę.

      Usuń
  7. O tej wypowiedzi Pitery dowiedziałem się dopiero dzisiaj, ale i tak nieźle mnie to rozwaliło. To tak niedorzeczna wypowiedź, którą można wyśmiać na tyle sposobów, że sam nie wiem który wybrać. No, ale niech będzie, oto próbka: "Ludzie nie jedzą też obiadów i kolacji? Nic dziwnego u nas nie ma kultury jedzenia."; "Starzy ludzie umierają w kolejkach do lekarza? Nic dziwnego, u nas nie ma kultury życia.", "Autostrady pękają? Przecież u nas nie ma kultury budowy autostrad.", "Odpadliśmy z Euro? Ale przecież nie ma u nas kultury kopania piłki.", "Że niby my, posłowie w sejmie odnosimy się do siebie agresywnie? Oj tam, oj tam, przecież u nas nie ma kultury... ups."

    Natomiast nie mogę się zgodzić co do tego, że ze szkół, i szpitali nie da się zrobić organizacji przynoszących zysk. Na wstępie trzeba zaznaczyć, że jednak szkoła od szpitala co nieco się różni, i o ile z tej pierwszej stosunkowo prostymi sposobami dałoby się zrobić dochodowe przedsiębiorstwo, o tyle ze szpitalami jest już trudniej. Jednak na tym etapie rozwoju tak społecznego, i gospodarczego, problem jest nie tylko w metodach, ale też i w tym, że jednak jesteśmy krajem średnio rozwiniętym gospodarczo, oraz - powiedzmy to sobie szczerze. - "zacofanym"(Weźmy to pojęcie w cudzysłów, żeby nie wyciągać błędnych wniosków) względem krajów zamożnych. A w dodatku to różnice w rozwoju teraz chcemy pokonywać na skróty, nie dzięki pracy własnej, a "życzliwej" pomocy ustawodawczej państw zachodu. W ten sposób nigdy nie dogonimy naszych "przyjaciół" i zawsze będziemy dobre kilkadziesiąt lat za nimi, a co za tym idzie będzie nam brakować kapitału w kraju na to, aby prywatny system szkolnictwa, i służby zdrowia mógł funkcjonować na dobrym poziomie. W ujęciu ogólnonarodowym, bo dobre prywatne kliniki, czy szkoły są już dzisiaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze świetnie skomentowałeś te wypowiedzi. Bo to można tylko obśmiać.

      Co do szkół i szpitali pewnie ścieżka o której piszesz jest możliwa. Moim zdaniem jestem musimy dogonić pod względem zamożności kraje zachodu, a to nie nastąpi hop siup. Drogę trzeba pokonać taką jaka jest, nie zaś na skróty, bo to się źle kończy. Ja jednak jestem bardzo sceptyczna wobec pomysłu płatnej edukacji, bo uważam, że Polaków na to nie stać

      Usuń
    2. Obawiam się też, że ten skrót który obraliśmy to najdłuższa możliwa droga, co widać już w tak prostym do zinterpretowania wskaźniku jak wzrost PKB, gdzie nasz wcale nie jest taki wyższy od średniej europejskiej, a prognozy stale spadają. Gdybyśmy naprawdę gonili zachód to powinno się to odzwierciedlić w co najmniej 4-5% wzroście PKB.

      Usuń
    3. Szanowna Erinti!
      Odnośnie Twojej wypowiedzi: Ja jednak jestem bardzo sceptyczna wobec pomysłu płatnej edukacji, bo uważam, że Polaków na to nie stać. pozwolę sobie na kontrę: nie stać nas na "bezpłatną". Bony oświatowe to płatna i kontrolowana przez rodziców edukacja, która eliminuje patologie administracyjne (jak likwidacja tylko 2300 szkół a nie 4600 jak prostuje dzisiaj rząd Tuska) i rozpasanie propagandowe kosztem nauki. A przy tym pozwala społeczeństwu cieszyć się socjalem, a tego uzależnienia wyplenić się nie da niestety po dobroci, a dopiero gdy dojdzie do drastycznego załamania systemu.

      Usuń
    4. @Marek

      No takie bony to faktycznie może być rozwiązanie, ale przyznam, że nie mam przekonania do płatnej edukacji. Nie wiem czy wtedy dzieci z biedniejszych rodzin i mniejszych ośrodków nie byłby skazane na totalne odcięcie

      Usuń
    5. @Piotr

      To całkiem możliwe, że skrót się okaże drogą naokoło bo skróty trzeba umieć wybierać. A to decydentom marnie wychodzi

      Usuń
    6. Skoro teraz biednych stać na edukację i leczenie organizowane przez państwo to tym bardziej stać ich byłoby na edukację i leczenie prywatne. Nie umiem niestety przytoczyć szczegółów ale pamiętam wyliczenia z USA, z których wynikało, że biedni fundują studia na uczelniach państwowych dzieciom bogatszych, a sami korzystają w niewielkim zakresie, bo ich dzieci idą do pracy a nie na studia (i płacą podatki również na te szkoły).

      Usuń
    7. @Marek

      Bardzo możliwe, że tak właśnie jest z edukacją. Tylko w USA przeciętny człowiek ma znacznie mniejszą wiedzę ogólną i poziom wykształcenia niż tutaj. Tylko czy teraz tak naprawdę to najzamożniejsi studiują na najlepszych kierunkach?

      Usuń
  8. Czcigodna Erinti
    Zgadzam się częściowo ze stwierdzeniem Celsusa odnośnie głodnych dzieci w szkołach bo istotnie CZĘŚĆ z nich ma rodziców meneli którzy przepiją każdą pomoc w postaci gotówki. Dlatego uważam że należy dzieciom z ubogich rodzin które CHCĄ się uczyć udzielać pomocy rzeczowej. Bo biletu miesięcznego na dojazdy do szkoły, miejsca w internacie czy przysłowiowego obiadu w szkolnej stołówce ojciec pijak nie zamieni na alkohol choćby się skichał. Zaś ubodzy rodzice będący porządnymi ludźmi na pewno się z tego powodu nie obrażą. Oczywiście takie formy pomocy proponuję ZAMIAST zasiłków dla rodziców a nie OPRÓCZ. Ale już słyszę jęk zgrozy strażników czystości doktryny liberalizmu. Bo przecież jakiejkolwiek pomocy potrzebującym mogą udzielać jedynie elfy, krasnoludki i fundacje prywatne. Ale na cele te nie wolno dać ani grosza z funduszy budżetowych bądź samorządowych.
    A odnośnie braku biedy w Polsce, przypomniała mi się humoreska młodego Jarosława Haszka, parodiująca protokół z posiedzenia Izby Panów (izba wyższa austro-węgierskiego parlamentu).Przedmiotem obrad była rzekoma drożyzna. W dyskusji wykazano że automobile firmy Daimler kosztują tyle samo co w ubiegłym roku a ostrygi i szampan nawet odrobinę staniały. Po dogłębnej analizie cen artykułów pierwszej potrzeby okazało się że zdrożały jedynie żółwie oraz ciężkie wina hiszpańskie. Powołano więc podkomisję do zbadania stanu rynku handlu dwoma ostatnimi towarami a tezę o rzekomej drożyźnie z niesmakiem odrzucono.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Stary Niedźwiedziu! Właśnie ta opowiastka Jaroslava Haška pokazuje czym jest paniczykostwo, czyli zwrot typowy dla Kurna Maćka który tylekroć oprotestowałeś. Paniczyki zwykle mają dobre intencje i ta Izba Panów nie zrobiła tego posiedzenia po to, by zakpić sobie z prostego człowieka.

    Po prostu byli oni ludźmi, którzy z racji mieszkania od kołyski w pałacu no i z racji "bardzo starannego dobierania sobie znajomych" poczytywali rzeczywistość pałacową za Jedynie Istniejącą. Dlatego nie stwierdzili drożyzny bo nie przyszło im do głowy porównać ceny chleba, kapusty, ziemniaków i wołowego z kością. Bo oni takich rzeczy nie jadają i chyba nawet nie przypuszczają, że to się może komuś nadać do jedzenia. Autentycznie nie przyszło im to do głowy!

    I to jest właśnie w paniczykach wszelakich i arystokratach najbardziej przerażające. Dlatego zwalczam arystokrację jak tylko mogę, aby nigdy więcej znowu nie doszli do władzy. Są tym bardziej niebezpieczni, że gdy rządzą, nie mają świadomości czynienia zła. Złodziej przynajmniej ją ma, bo gdy go przyłapią to próbuje uciekać albo się bronić.

    Dlatego powstali też libertarianie-left. Nie tylko w Polsce ale i w USA i Kanadzie takie kanapy już istnieją. Bo główny nurt libertariański czyli obiektywiści ( bardziej znani jako Randyści ) oraz konlibowie to ugrupowania straszliwie "zapaniczykowane" o czym wiem z autopsji. Stąd się właśnie biorą pomysły by głodne dzieci finansowane były wyłącznie przez fundacje prywatne. Po prostu paniczyk będąc z domu bogatym i mając wyłącznie bogatych znajomych nie potrafi sobie wyobrazić, ze w tym czy innym regionie nie ma żadnej prywatnej fundacji. I to jest przerażające!

    Jak głosi mądrość ludowa, z człowiekiem złej woli od biedy można negocjować, z oszołomem uważającym się za Wybrańca Boga nie idzie się dogadać.


    Kurna Maciek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochany Maćku
      Idioci umieszczający w koszyku artykułów pierwszej potrzeby ostrygi i samochody Daimlera śmieszą mnie nie mniej niż Ciebie. Ale Ty przeniosłeś to beztrosko na wszystkich konserwatystów. Więc po raz ostatni Cię informuję że:
      1. Nie urodziłem się w pałacu. Ojciec pochodził z rodziny od zawsze mieszczańskiej a mama z rodu od zawsze robotniczo - rzemieślniczego.
      2. Błękitnej krwi nie znajdziesz też wśród przodków dwóch ikon dwudziestowiecznego konserwatyzmu jakimi bezprzecznie są Ronald Reagan i Margaret Thatcher. A ta ostatnia została uhonorowana tytułem baronowej Kesteven bowiem dla Zjednoczonego Królestwa zrobiła więcej dobrego niż wszyscy libercośtam zdołali bądź zdołają napsuć dopóki państwo to będzie istnieć.
      3. Znajomych dobieram sobie starannie nie pod kątem ich drzewa genealogicznego ale systemu wartości które aprobują. Nie ma tam miejsca dla popleczników narkomanii, skrobanek czy też apologetów samoposiadania, samogwałtu i innych "samobredni" tego rodzaju.
      4. Więc przestań mi wyjeżdżać z epoką wiktoriańską i wmawiać że typowym przedstawicielem konserwatyzmu jest pewien znany Ci idiota, nie potrafiący pogodzić się z tym że feudalizm jakiś czas temu się skończył. Bo jeśli tak się trzęsiesz ze strachu przed jego nawrotem to jest to wyłącznie problem Twój i Twojego terapeuty. Innym bądź łaskaw nie zawracać nim głowy.
      Mimo tej Twojej manii prześladowczej mam dla Ciebie trochę sympatii bowiem jesteś w stanie przełknąć dofinansowanie szkolnej stołówki z pieniędzy budżetowych lub samorządowych i nie zapluwasz się w obronie skrobanek na żądanie, ogólnej dostępności narkotyków czy przemarszów ulicami różnych "gay pride", w człowieku o normalnej konstrukcji psychicznej budzących jedynie odruch wymiotny. Dzisiaj ujawniłeś kolejną ludzką cechę bowiem z dezaprobatą wyraziłeś się o wyznawcach niejakiej Rand. Którą ja uważam za "leberalny" odpowiednik takiego stadium skretynienia jakim wśród marksistów jest Magdalena Środa.
      Jeśli "odstosunkujesz" się od tego feudalizmu to nawet da się z Tobą rozmawiać.
      Kłaniam się.

      Usuń
  10. O jakiej znowu epoce wiktoriańskiej dziś mówiłem? Ustosunkowałem się tylko do Twoich cytatów z Haška a to już raczej epoka edwardiańska czyli 1901-1918. Kiedy królowej Wiktorii się umarło limuzyny Daimler był w powijakach i nie były jeszcze artykułem pierwszej potrzeby dla arystokratów.

    Znany mi idiota i jeszcze parę tego typu indywiduów raczej niewiele ma wspólnego z epoką wiktoriańską ile raczej ze średniowieczem z racji wykonywanego na turniejach "zawodu". W czasach wiktoriańskich poddaństwa formalnie już nie było, za to było społeczeństwo quasi-kastowe i dziwne obyczaje. Co do Ayn Rand to od dawien dawna wyrażałem się o nich negatywnie. Dziwne że tego nie zauważyłeś.

    Co do Randystów a raczej ich psychologią, to warto się temu przyjrzeć. Sama Ayn Rand uciekła grabarzowi spod łopaty, czyli z bolszewickiej Rosji w czasie rewolucji. Być może właśnie dlatego, zaczęła traktować egoizm jako cnotę a gnębienie ludzi co mieli mniej szczęścia za "swoistą" nagrodę za to co wycierpieli w czasach komuny.

    Ten sam mechanizm przyświecał temuż Rycerzowi acz powtarzam, że on nie uważał siebie za konserwatystę ile za konserwatywnego liberała.

    Ten sam mechanizm widzę też u socjalistów pobożnych, a i wśród moherowych babć nieraz słyszałem komentarze, że należy zabrać młodym ( bo mają za dobrze, wątroby i stawy ich nie bolą, mercedesami jeżdzą, nie boją się tak jak one się bały za Stalina ) a dać IM za to że tyle cierpiały za komuny a zadośćuczynienia za to ani dudu!

    I Ty też Stary Niedźwiedziu często powtarzasz jak bardzo komuniści odebrali Ci najlepsze lata. Czy tylko tobie?

    Zaś Izba Panów mnie nie śmieszy tylko przeraża. Napisałem dlaczego.
    Ostrygi już mnie trochę zdziwiły. W epoce edwardiańskiej, przynajmniej w Anglii w regionach nadmorskich ( np hrabstwo Devon ) ostrygi był żarciem biedoty, podobnie jak kraby. Bo to i łatwo się psuje, obrzydliwe...
    A może to były mniej szlachetne ostrygi, niż te które jadała francusko-modna arystokracja? Bo omułki to nie były. Znam te małże


    Pozdrawiam,

    Kurna Maciek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Errata odnośnie Ayn Rand

      ma być "za to co wycierpiała w czasach komuny."

      jest "za to co wycierpieli w czasach komuny."


      Kurna Maciek

      Usuń
    2. Kochany Macku
      Istotnie dzisiaj nie nawiązałeś do czasów wiktoriańskich co świadczy chyba o przesileniu. Ale proponuję nie zanudzać Erinti i jej gości wątkami które prezentujesz na "Antysocjalu".
      A hrabstwo Devon nie leżało w C.K. monarchii i relacje w nim panujące nijak się miały do austro-węgierskich realiów. Bo ubodzy poddani Franciszka Józefa na pewno nie objadali się krabami i ostrygami.
      Kłaniam się.

      Usuń
  11. Czcigodna Erinti
    Daruj mnie i Maćkowi ten prywatny wątek który on systematycznie ciągnie na moim blogu, strasząc wszystkich wizją powrotu poddaństwa pańszczyzny.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co przepraszać, cieszą mnie żywe dyskusje o ile zachowana jest elementarna kultura

      Usuń
  12. Tym razem nic nie napisałem ani o pańszczyźnie ani o poddaństwie. Co najwyżej o paniczykostwie!

    Kurna Maciek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie nowego gościa!

      Maćku mam zbliżone zdanie o wszelkiej maści arystokracji i reszcie oderwanej od życia ekipy, która potem decyduje o życiu nas wszystkich.

      Usuń
  13. SKANDAL!!!
    Mamy reakcję Wojewody pomorskiego, który zapowiedział kontrolę w Polskiej Fundacji Pomocy Dzieciom "Maciuś"
    Dla Wojewody nie ma znaczenia, że w 2012r Ministerstwo Pracy i Polityki społecznej przeprowadziło kontrolę w ww. fundacji o wystawiło ocenę wzorową. Żądza odwetu jest silniejsza niż zdrowy rozsądek. Ten partyjny aparatczyk zdradza wszelkie oznaki zachowań totalitarnych na jakich co raz częściej jak się zdaje jest osadzone państwo Tuska.

    OdpowiedzUsuń
  14. Link exchange is nothing else but it is only placing the other person's website link on your page at proper place and other person will also do similar in support of you.

    my webpage; breast enlargement

    OdpowiedzUsuń
  15. Oszałamiający tekst. Interesująco podеjmujеsz ԁo tego szkopułu.
    Тo гaczej zuchwаłe postawа, niemniеj osobiście
    cenіę takie maleńko zbzikowane dгoga.
    W ogóle ωielce ubóstwіam i również respektuję
    Тwojеgo serwisu blogοwego. Uprzednio nіеjednokгotnie, wydane w
    tej okolicy wskаzówki pomogłу mi w ѕpecyficznyсh
    spraωach. Włączę suѕbsκrуpсję tеgo ωortalu,
    iżby nie przegapić kolejnyсh wpіsóω.

    Аlѕo visit my ωeb blog - buty dla dzieci

    OdpowiedzUsuń