Niemcy mnie nie pobili /Germans didn’t hit me

No nie pobili i już, więc widać jestem daleko mniej interesującą personą od ważnego do niedawna polityka, Jana Rokity, znanego też jako Jan Maria Rokita. Ostatnio już nawet barwne kapelusze jego żony nie pomagają w powrocie do powszechnej świadomości i to na pewno mocno boli.

 Leciałam w podróż służbową Lufthansą i nikt mnie nijak nie pobił. Bardzo lubię latać Lufthansą, gdyż w przeciwieństwie do LOT można się tam w podróży napić herbaty a nawet wina za darmo, do tego dostać drobny poczęstunek. Obsługa jest profesjonalna i uprzejma i skoro wspomnianego posła pobito, musiał solidnie nabroić i pyskować. Zaś pyskowanie i przekonanie o byciu Bóg wie kim to niestety częsta wada w naszym Parlamencie.

Prawdę mówiąc za granicą nigdy mnie wspomniani Niemcy nie bili, nie gryźli i nie ofukali. Inni sąsiedzi Polski, nie licząc Czechów także nie. Wręcz przeciwnie byli całkiem mili. Podczas mojego ostatniego wypadku, odniosłam odmienne wrażenie rozmawiając z jednym człowiekiem z Ukrainy. On nie znał angielskiego, ale rozmawiając każdy w swoim języku jakoś się dogadaliśmy. Nie do końca wiedzieliśmy co kto mówi, ale daliśmy radę. Muszę przyznać, że kiedy osoba zza granicy powie do mnie parę słów po polsku robi to na mnie szalenie pozytywne wrażenie. Jeśli będę miała kiedyś perspektywę współpracy z osobami nie anglojęzycznymi na pewno nauczę się nieco w ich języku, ot parę zdań na przełamanie lodów.

Pamiętam jak weszłam do sklepu w Czechach rozmawiając z mamą po polsku. Chciałyśmy kupić herbatę w torebkach, taką zwykłą Liptona. Mówiłyśmy do sprzedawczyni w kilku językach ja po angielsku i łamanym niemieckim (pomimo nauki w szkole jakoś nie zaskoczyło) a mama jeszcze próbowała coś wydukać po rosyjsku. Nic. Potem pokazywałyśmy palcem i nic. Wchodząc do kawiarni i mówiąc po polsku spotykałyśmy się z obsługą udającą, że nie rozumie co się do nich mówi. Kiedy weszłyśmy rozmawiając po angielsku, wówczas zmiana o 180 stopni i chociaż kelner nie znał ani trochę angielskiego udawał, że zna i się dogadałyśmy. We Francji z kolei, u naszych tak zwanych sojuszników, w jednej kawiarni zapytałam grzecznie gdzie jest kasa. Była to bowiem kawiarnia z gatunku samoobsługowych, gdzie klient wybiera sobie co chce a potem płaci. Pierwszy raz wówczas widziałam tego typu kawiarnię. Ludzie udawali, że nie rozumieli i patrzyli na mnie jak na kosmitę lub myśleli, że chcę pieniądze. Nie chciałam, bo miałam swoje tylko pytałam. To były rzecz jasna pojedyncze wypadki, ale zniechęciły mnie jakoś do wyjazdu do Czech czy Francji. Nie po to płacę za wyjazd by być traktowana jak jakiś natręt. Wolę zostawiać swoje pieniądze w Bułgarii gdzie ludzie są znacznie sympatyczniejsi, tak samo jak bardzo dobre wrażenie wywarli na mnie Włosi czy Grecy.

Bardzo miło było odpocząć od polskiej polityki i absurdów codzienności. Chwila wyjazdu za granicę i człowiek czuje jak bardzo się dusił w klimacie układów i układzików, tego, że największą duperelę trzeba załatwiać po znajomości a przy szukaniu pracy najmniej ważne są kwalifikacje. Nie wszędzie i nie zawsze ale zbyt często. Tym optymistycznym akcentem ogłaszam powrót do blogowania.

EDIT (11X2013, godz. 18:27).  Dyskusję na temat okropnych szablonów uważam za zamkniętą. Skoro niektórzy uważają że mam na blogu najgorsze szablony w całej blogosferze trudno jakoś będę z tym żyć. Nie zamierzam nikogo do niczego zmuszać. Nie mam nic przeciwko sugestiom. Ale cóż lubię barwne szablony i lubią zmiany, taka już jestem i takie szablony do mnie pasują i na takim blogu najlepiej mi się pisze bo jest najbardziej "mój". Taki jak teraz jest pewnie schludny, ale nie w moim stylu i nie "mój", nie pasuje mi i nie leży. Ale cóż kit z tym.

***************ENG**************


I wasn’t hit, which made me far less interested person than once famous politician Jan Maria Rokita. He had left politics few years ago and since then disappeared from public life. Nothing is helping him with coming back to fame lost, even his wife hats. Last time he appeared in TV news, was when he made a fuss in a plane by Lufthansa and staff had to make him calm. After incident, he was grumbling Germans hit him.

I travelled by Lufthansa on business trip. No one hit me. I like Lufthansa as in comparison to LOT airlines, hot tea and even wine was included in ticket prize. Small snack as well yes. Lufthansa’s staff is cordial and professional so I am sure Mr Rokita had to make a fuss to be disarmed.  Making a fuss by people believing being something more than others of course happen in every, not only Parliament of Poland.

To be exact I’ve never been hit, beaten or growled by Germans. I’ve never get any unpleasantness by inhabitants of countries close to Poland, except from Czech Republic inhabitants. In fact people were just normal and polite. During my trip I had even opposite impression, talking to a man from Ukraine. I was talking in Polish language, he was talking in his own but we manage to understand each other more less. I am always positively astonished hearing a foreigner talking to me even a few Polish words. If I ever have cooperation with people from non-English speaking countries I will definitely learn few expression from their languages. Just for icebreaking. 

I remember unpleasant situation form Czech Republic. I entered a shop with my mum. We wanted to but a tea in bags and made mistake talking Polish. The girl who worked in a shop pretend she didn’t understand what we want. I talked to her in English and German (which I can speak very little) and mum tried Russian. She pretend she didn’t get the point, even when we showed her a tea we wanted to buy. Second time I was in Czech Republic I had the same situation with my friend. When we entered a café speaking Polish we couldn’t order anything. Some Englishman tried to help us, but nothing happens.  When we entered another café speaking English we had no problem, even though a waiter didn’t speak English at all. In France on the other hand (France is so called “ally” of Poland),  I remember asking people (in the café once more) where could I pay. It was kind of a self-service café when one take whatever want and then pay. It was a first time I saw such kind of café and just didn’t see service till. I had my own money and didn’t want to borrow, I wasn’t a beggar or alien of any kind. I am aware such incidents can happen everywhere. However I am not really interested in seeing France or Czech Republic. When I go somewhere to spend my money I don’t want to be treated as a worse kind of a tourist. That’s way I prefer to visit Bulgaria, Greece or Italy when I feel better. In Italy whatsmore they have excellent coffee!

I had a great time without Polish politics and daily life problems. I need only a few moments abroad to get a fresh air, air without pacts present almost everywhere. I know there are many connections in every country, but in a few it is almost impossible to get a job when one have appropriate qualifications only. Nepotism and favouritism prevent people from “outside” to get a job or position even if excellent qualified.

40 komentarze:

  1. Droga Erinti,

    "Nie każde złoto jasno błyszczy, Nie każdy błądzi, kto wędruje..."

    Ach, te narodowe stereotypy. Czesi nie cierpią Polaków, Francuzi w zasadzie nie lubią nikogo, nawet innych Francuzów, a Polacy są gburowaci i wiecznie niezadowoleni. Tylko, że tak naprawdę ocenianie na poziomie narodowości ma taki sens jak ocenianie ludzkości po wizycie w jednym kraju.

    Sama doszłaś, co zrobić, by w Czechach Cię "lubili". Moja rada na przyszłość - we Francji spróbuj czegoś dokładnie odwrotnego: przyznaj, że jesteś z Polski i że Twój angielski jest kiepski, ale jakoś trzeba się dogadać. Chopin łączy narody! Uwaga: nie działa w Paryżu, tam nie lubią wszystkich turystów :D.

    Pozdrawiam, yrk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yrku ja byłam akurat w Paryżu na szkolnej wycieczce i to się zgadza z Twoimi obserwacjami. Wiem , że nie można się zrażać po jednym wypadku, ale niesmak zostaje.

      Usuń
  2. Jak miło Cię znowu poczytać. Zaczynałem tęsknić ;-)

    Ja z Czech mam bardzo miłe wspomnienia. Byłem 3 dni w Pradze (polecam bar Havelská koruna, 300 metrów od Staromětské Náměstí, Havelská 21 - obiad + duże piwo to ok. 100,-Kč - jak na centrum Pragi: darmocha), oraz po jednym dniu w Náchodzie, Adršpach, Českým Těšíne (polecam świetną herbaciarnię: Dobrá Čajovna, Střelniční 18 blisko dworca kolejowego ČT) i Ostravie. Trochę się nauczyłem czeskiego i starałem się gadać po czesku, czasem nawet wychodząc poza rozmówki czysto turystyczne typu Maďarský guláš, knedlíky a velké pivo, prosím (np. z jedną panią w budce z fast-foodem recytowaliśmy sobie hymn Czech i czeską wersję hymnu Austro-Węgier). Nigdzie nie ukrywałem skąd jestem i zawsze byłem bardzo mile przyjmowany.

    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie ukrywam skąd jestem. W Czechach miałam z tego powodu opisane nieprzyjemności. Gdzie indziej różnie. Ale najbardziej przyjacielsko na moje powiedzenie, że jestem Polką reagowali Bułgarzy, Ukraińcy, Meksykanie, Rosjanie zaś ostatnio Serbowie. Inni neutralnie, Amerykanie z ciekawością zaś jedna Angielka uznała, że nie warto ze mną rozmawiać a Francuzi jak opisałam.

      Usuń
    2. Przed następnym wypadem zkuste se naučit trochu mluvit česky. Turystyczno-kolejowo-hotelowo-restauracyjny czeski to tydzień- dwa. Jak sama napisałaś, nastraja to pozytywnie.

      Niektóre zwroty są dla Polaka zabawne: porucha rýpadla .(awaria koparki)

      Usuń
    3. Szczerze mówiąc jakoś nie mam wielkiej ochoty na wycieczkę w tamte strony

      Usuń
  3. Droga Erinti,

    Szablon fatalny, wróć proszę do poprzedniego, był świetny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szablon - kolory są dobre, czcionkę daj większą i będzie OK.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Dziękuję Droga Erinti, znacznie lepiej.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  4. Piękny szablon...A nacje,ludzie są różni tu i tu...W każdym razie cieszę się,że miałaś udany wyjazd:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czcigodna Erinti
    Żabojady zawsze były aroganckie i nabzdyczone na punkcie swojej mowy. W całym cywilizowanym świecie na turniejach brydżowych w międzynarodowej obsadzie bowiązuje angielski. A potrzeba raptem ze trzydziestu słów. Ale na francuskich turniejach gdy tubylców amatorów spytasz "do you speak english?" odpowiadają z oburzeniem a zarazem obrzydzeniem "non".
    Na /łotwie czy w Estonii nawet jeszcze za komuny należało zaczynać po angielsku a jeśli tubylec nie władał "lengłidżem", można już było bezpiecznie przejść na rosyjski. Bo wykazało się dobrą wolę a języka zaborców użyto z konieczności.
    Wprawdzie trzeba wytężyć oczy aby zobaczyć kto wpisał komentarz (ta bladoniebieska kursywa!) ale czarny tekst na białym tle to i tak górna półka spośród przewijających się na Twoim blogu szablonów.
    pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja prócz angielskiego nie znam innego języka, więc niestety jak angielski nie zadziała kiepsko. Próbowałam się nauczyć niemieckiego w szkole, ale opanowałam naprawdę podstawy podstaw. Po rosyjsku pewnie bym się nauczyła mówić, ale z pisaniem miałabym problem, skoro bazgrzę w naszym alfabecie.

      Usuń
    2. mój cioteczny brat od kilku lat jeździ sam na Ukrainę Karpaty, Huculszczyzna (do Lwowa PKSem a dalej ichnim pksem i marszrutkami). Rozmowę zaczyna od przepraszam, że będę mówił po rosyjsku, trochę rozumiem ukraiński, ale bardzo słabo mówię i nie chcę kaleczyć tak pięknego języka. Ludzie go lubią i często ma profity z tego tytułu - np. w dworcowym hostelu miał pokój na wyłączność bez dopłaty.

      Usuń
  6. Droga Erinti,

    zwykle trzymam buzię na kłódkę, ale widząc, że inni również narzekają, dołączę się - faktycznie niektóre Twoje szablony są nieczytelne i warto byłoby to sprawdzić, zanim się dany szablon wypuści w świat. Sam nie mam z tym problemu, ponieważ od dłuższego czasu na Twoim blogu używam pluginów typu iReader (pokazuje sam tekst, taką czcionką i wielkością, jaką ja wybiorę). Niestety nie działają one na komentarze... :/

    Pozdrawiam, yrk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze sprawdzam szablon na blogu próbnym u mnie na kompie. U mnie tamten wyglądał dobrze, ale ok, przywracam ten skoro był czytelniejszy

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Restauracja we Włoszech, wchodzą Polacy, Rosjanie i Anglicy (w takiej kolejności). Zgadnij kto został obsłużony na samym końcu i komu kelnerka chciała dopisać do rachunku datę urodzenia? Albo ile Polacy czekali na to, aż ktoś się nimi zainteresuje i przerwie plotkowanie?
    Stereotypy ułatwiają zrozumienie who is who, ale bywają zwodnicze...
    Antydogmatyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Włochy, a to znam, to przedmieście Warszawy. Koło Ursusa chyba. ;)

      Usuń
    2. Grunt to się pochwalić, że jest się obieżyświatem, prawda?
      Nie chciałbym uogólniać opisanych powyżej sytuacji, ale z praktyką dopisywania zer do rachunku spotykali się również wszyscy znajomi podróżujący po Włoszech. Taka praktyka wydaje się więc dość rozpowszechniona, podobnie jak powszechne jest niezrozumiała miłość wielu rodaków dla tego skorumpowanego, przeżartego cwaniactwem i indolencją państwa. Może to jednak "wzajemne zrozumienie"?
      Antydogmatyk

      Usuń
  9. Fajnie, że Ci się wycieczka udała :)))
    Oraz... Wszędzie można trafić na jakiegoś jegomościa, który cię potraktuje, jak powietrze. I myślę, że może to nie jest złośliwość, a raczej nieśmiałość - może ktoś nie zna języka i po prostu boi się z Tobą rozmawiać, żeby nie wyjść na idiotę. :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Czcigodna Erinti
    A więc koszmar powrócił. W przypadku tekstu pisanego białą czcionką w tle nie powinno być żadnych białawych rozbłysków, analogicznie dla czarnej czcionki to tło nie śmie być ciemne. W przypadku Twojego blogu treść jest na tyle ciekawa ze mi się chce wykonać Ctrl-A, Ctrl-C a potem otworzyć notatnik i Ctrl-V aby wiedzieć co tu do jasnej cholery jest napisane w treści i komentarzach. W przypadku innego blogu moja noga by już tam więcej nie postała. I nie gniewaj się ale ostatni porządny szablon na Twoim blogu to widziałem chyba grubo ponad rok temu. Potem było już tylko albo źle albo bardzo źle albo jak w tym przypadku po prostu beznadziejnie.
    I w pełni zgadzam się z Jugglerem że "artysta" projektujący te szablony nie rozumie że na tym tle pojawią się jakieś litery. Które są bez porównania ważniejsze od tych idiotycznych bohomazów, utrudniających a czasami uniemożliwiających przeczytanie tekstu.
    Daruj szczerość.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeśli mogę dwa słowa na temat szablonów to napiszę tylko, że wchodząc do Erinti zaczynam mieć traumę z dzieciństwa i wczesnej młodości kiedy to moja mama nieustannie robiła przemeblowania. Wracałam ze szkoły ze strachem co dzisiaj? :)
    Zaglądając do Ciebie mam te same obawy za każdym razem:)))
    Często nowe jest wrogiem starego. Ja się przyzwyczajam do miejsc i nie lubię nieustannego majstrowania przy klimacie ale skoro panowie nabrali odwagi i dali głos to i ja się bezczelnie dołączę.
    Na obrazki staram się nie zwracać uwagi ale tekst chciałabym mieć wyraźny i komentarze wygodnie rozlokowane .
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Odpowiadam gremialnie, bo widzę, że kilka komentarzy dotyczyły tego samego, więc niejako mój komentarz jest do każdego z Was:
    1) Nie lubię prostych szablonów, bo uważam szablon za oprawę bloga a zwykły szablon blogera mi się nie podoba i jest w nie moim stylu i taki blog nie byłby już moim blogiem. Staram się wyszukiwać czytelne szablony, ale czytelność jest pojęciem względnym. Blog jest dla Gości, ale nie może być wbrew Autorowi
    2) Zawsze lubiłam zmienność, także w szablonach ale staram się nie zmieniać ich za często.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obecny wydaje mi się być bardziej czytelny niż poprzednie

      Usuń
    2. Jeśli chodzi o czytelność, to sprawdzaj dla różnych rozdzielczości i różnych proporcji długość szerokość monitora, czy obrazki tła z boku nie podjeżdżają na tekst.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Hahaha :)

      Droga Erinti,

      właśnie dlatego trzymałem język na wodzy i nie narzekałem, dopóki nie zaczęli inni :P. Jako osoba mająca dużo wspólnego z web designem, nie mam absolutnie nic przeciwko twórczym wycieczkom autorów stron. Jednak nauczyłem się że jednym z najważniejszych aspektów jest czytelność treści. Przy Twoim cyklu zmian nie ma po prostu możliwości, żeby przetestować szablon na choćby najpopularniejszych przeglądarkach. I tak może się okazać, że - mimo że sprawdziłaś i u Ciebie jest ok - ktoś pracujący w Safari, eksperymentalnym Chromie, czy choćby posiadający jakiś nietypowy plugin ma kłopot z odczytaniem tekstu. Nie mówię Internet Explorerze w wersjach 8 i niżej, który powinien być zakazany na równi z komunizmem. I w momencie, kiedy już Twoi goście zdążą przyzwyczaić oczy i oprogramowanie, tadaaam!!, znowu zmiana :)

      To powiedziawszy jest mi to zupełnie obojętne, gdyż korzystam z wtyczek do czytania artykułów, które nawet z onetowymi blogami sobie radzą. Ten sposób polecam też innym. Ewentualnie czytanie na telefonie - układ mobilny jest pozbawiony większości ozdobników. No, teraz się wygadałem i zaczniesz wrzucać obrazki również na małe ekrany ;)

      Pozdrawiam serdecznie, yrk

      Usuń
  13. Droga, kochana Erinti. Nie znam nikogo kto zmieniałby szablony częściej :)))
    Oczywiście to Twój blog i Twoja szata graficzna ale przecież bez nas blog nie będzie tym czym chciałabyś żeby był prawda?
    Jeśli chodzi o mnie to wolę ciemne tło, bo po prostu lepiej widzę ale już nie marudzę i czekam na constans, mały constans albo cuś :)

    OdpowiedzUsuń
  14. P.S
    P.S
    "Trauma" to był żart i niepotrzebnie się obrażasz. Nadałaś temu niepotrzebnie negatywną oprawę a sprawa była jedynie "techniczna".
    Obiecuję, że więcej słowa ode mnie nie usłyszysz na temat bloga czy szablonu.
    Rzeczywiście przecież nikt mnie tu siłą nie trzyma ani nie zagania do komentowania.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. usunęłam ten fragment o traumie, bo faktycznie się nie zrozumiałyśmy. Wiesz co to nie tak, że ja nie chcę słuchać sugestii czy coś bo one są ważne. Ale kiedy cała dyskusja pod postem dotyczy szablonu to moim przesada.

      pozdrawiam

      Usuń
  15. Ale ta "cała dyskusja" to pojedyncze wypowiedzi Twoich gości. każdy z nas dał JEDNĄ wypowiedź na ten temat. Dyskusji nie było a Ty poczułaś się urażona. Moim zdaniem całkowicie niepotrzebnie.
    Szablon dla osób ze słabszym wzrokiem czy takich jak ja nie lubiących zmian jest ważnym ale tylko technicznym szczegółem. Dla Ciebie jest czymś więcej i dlatego tak reagujesz.

    OdpowiedzUsuń
  16. Erinti we Francji nie znają języków obcych tak samo we Włoszech . Jak byłam we Włoszech nie mogłam dogadać się po angielsui dzięki bogu ,ze miałam włoskie rozmówki . Nie chodzi mi o to ze ktoś ma biegle mówić w językach obcych ale skoro jesteśmy w rejonie turystycznym to warto chociaż znać rozmówki po angielski takie podstawy podstaw a oni ich nie znają stąd nie za bardzo nawiązują kontakt z turystami .

    Natomiast zauważyłam jedną rzecz gdy idę przez miasto i Polacy zawsze udają Anglików tzn zaczepiają i chcą gadać po angielsku jakby chcieli zaimponować . Mi się to zdarza .

    Natomiast mogę powiedzieć ,że Polacy także nie lubią obcokrajowców i nie mówię o uczniach ,ale o nauczycielach w szkole . Miałam kolegę Niemca tzn jego ojciec był Niemcem a jego matka Polka Mówił tym niemieckim dobrze tzn lepiej niż my, bo my zaczynaliśmy dopiero wie heisen Sie? . Ich heise Weronika to była nasza znajomość niemieckiego i wyobraź sobie ,ze babka go oblała na koniec roku z niemieckiego- jego Niemca .

    Ten jego ojciec już w jego życiu nie funkcjonował tak jak to zwykle bywa dał nazwisko i tyle . To co miał on tego ojca zabic , bo ojciec był Niemcem ? Takich sytuacji widziałam w życu setki w szkole podstawowej i sredniej na studiach jest inaczej ,ale tam wykładowcy nie mają zazwyczaj 100 procent polskiego pochodzenia .

    A np w Niemczech kraju gdzie Polaków się nie lubi mimo historii ,Hitlera itp. każdy Polski uczeń znajdzie się w w Niemieckiej szkole i jeszcze mu pomogą ten niemiecki opanować Tak było np z moją koleżanką, która bardzo sobie chwaliła niemiecką szkołe a miała rodziców 100 procent narodowości Polskiej . Gdy wróciła do Polskiej szkoły bardzo rozpaczała .

    A co do twojej znajomości języków bardzo dobrze piszesz po angielsku chociaż nie jestem ekspertem . To ważne znać chociaż jeden język biegle a nie kilka słabo . Jak chcesz nauczyć się kolejnego języka to weź się za włoski lub Hiszpański . Szybko się nauczysz nawet sama . Ja jak wiesz uczę się francuskiego mam motywacje ,ale powiem Ci ,ze to trudny język i nie dziwie się ,ze jest mało popularny w szkołach . .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps A co do Rokity on zawsze wyżej srał niż cztery litery miał . Pseudo Premier z Krakowa . Zawsze podobno był wredny dla innych w szkole gdzieś to wyczytałam i wredny pozostał . Ma po prostu za wysokie mniemanie o sobie i o swojej inteligencji (Taki inteligentny a dał się wyrolować Tuskowi i dobrze . a wygląd nieciekawy .

      Usuń
  17. Dziadek Słońca Peru podróżował z Wehrmachtem. To dopiero było:):):)
    Pozdrawiam. Seaborg

    OdpowiedzUsuń