Emigracyjna konieczność /Why emigration is often the only way



Niedawno media donosiły o rosnącej irytacji Brytyjczyków zalewem imigrantów. Kiedy ten kraj otwierał swój rynek pracy dla nowych członków UE nikt nie przypuszczał, że imigracja przyjmie formy masowości.  W przypadku Polski liczby są wręcz przerażające: fala emigracji nie tylko nie maleje, ale wręcz rośnie. Jak donosi „Rzepa” coraz więcej młodych ludzi jedną szansę na normalne życie widzi w emigracji. To co piszą o średniej krajowej to mit, bo zbyt wiele osób zarabia kwoty bliższe najniższej krajowej niż średniej. 


Trudno się dziwić. System reglamentacji dostępu do wielu zawodów, w tym prawniczych, a także z powodu korporacji zawodowych same kwalifikacje to za mało. Kto nie ma krewnych gdzie trzeba prędzej czy później wyrżnie głową w szklany sufit i nie zdoła awansować. Jak pisał  Wildstein w książce „Demokracja limitowana” z powodu obecności sitw i układów młodzi ludzie mają zablokowaną naturalną drogę kariery. Część pokornie godzi się na  rolę trybika w maszynie i to trybika niskiego szczebla. Inni mają dość. Korzystają z rad „ekspertów” wszelkiej maści i postanawiają być mobilni oraz przedsiębiorczy. Poza Polską niestety, co oznacza spadek PKP, utratę młodych i dynamicznych ludzi oraz tykającą bombę D. przykro mi to pisać, ale mój kraj robi wiele aby wysłać ludzi za granicę. Upodli ich ekonomicznie do tego stopnia, że sami uciekną w nadziei na lepsze jutro. Uciekną i nie wrócą bo nie ma do czego. Za granicą są takie i inne problemy, ale jak słyszałam od emigrantów życie społeczne wygląda inaczej i pomysły nieudolnych polityków dają ludziom znacznie mniej w kość. 

Chociaż jesteśmy krajem na dorobku fundujemy innym kosztowne prezenty. Kształcimy na eksport, na koszt państwa kształcimy ludzi i fachowców, którzy potem zaczną pracować na rachunek zamożniejszych państw. Polska nie proponuje młodym niczego poza bezrobociem, biedą i frustracją. Kwalifikacje zbyt często nie mają znaczenia przy poszukiwaniu pracy. Kto ma pracę ten szczęściarz, chociaż coraz częściej pracujący Polacy nie mają pieniędzy na nic zaś dylemat czy kupić książkę czy mięso na obiad stanowi codzienność. Młodzi często słyszą od wszelkiej maści „fachowców” od rozkradania cudzego, że są rozwydrzeni żądając godnej płacy (po co jeść mięso, skoro można ryż z dyskontu), chcąc by im płacono za nadgodziny. Kogo nie stać na wynajęcie mieszkania w obcym mieście ten niemobilny, kto ma rodzinę ten frajer, bo przecież trzeba korzystać z życia. 

Nie mający szans na pracę, ani tym bardziej na godną płacę ludzie wyjeżdżają za chlebem za granicę. Kiedy tylko jako tako zdołają się zadomowić ściągają rodziny, bowiem chyba nigdzie indziej w Europie nie ma tak antyrodzinnej polityki jak w Polsce. Moje słowa brzmią gorzko, ale widzę co jest obok i widzę perspektywy. Sama należę do grona szczęśliwców mających pracę, ale podstaw do optymizmu brak. Państwo Tuska skazuje młodych na bezrobocie, nie dając im niczego poza układami i sitwami. Kto próbuje uderzyć w korporacje zawodowe oraz zapewnić dopływ świeżej krwi do jakiegoś zawodu ten wróg i najlepiej go zniszczyć.

 Nikogo tam naprawdę nie interesuje otwarcie zawodów, wzrost przedsiębiorczości i innowacyjności, ściągnięcie emigrantów z powrotem czy choćby zatrzymanie demograficznej zapaści. Ani rządzący ani opozycja nie bardzo wiedzą jak poprawić sytuację, jak walczyć z niekorzystnymi tendencjami. Chociaż obecna ekipa to moim zdaniem najbardziej nieudolna i najmniej zainteresowana dobrem Polski po roku 1989, najbardziej gardząca obywatelami to jednak opozycja także nie ma pomysłu na poprawę. Polskie uczelnie kształcą fachowców na eksport, rządzący upadlają ludzi na każdym kroku a media i komentatorzy udają, że nic się nie stało. Emigracja wydaje się najrozsądniejszym wyjście na młodych ludzi, których oszukano namawiając na studia, którym pozwolono wierzyć, że mają w kraju przyszłość. Dzisiaj emigracja to rozsądek a nie konieczność bo nie można oczekiwać od wszystkich żeby szarpali się na co dzień z absurdami i rezygnowali ze wszystkiego żyjąc za żenująco niskie płace za pracę na umowach śmieciowych.  Na koniec parę liczb: 62% młodych Polaków w migracji widzi szansę na normalne życie a 1,6 miliona ludzi przebywa za granicą dłużej niż rok. Polska krwawi ludźmi i mało kogo to obchodzi, bo przecież statystyka się poprawia. 

[1] http://www.praca.wnp.pl/polacy-na-emigracji-jesli-wroca-to-tylko-w-odwiedziny,212470_1_0_0.html
[2] http://wpolityce.pl/artykuly/68304-skutki-ekonomiczne-polskiej-emigracji-a-potencjal-rozwoju-regionow-robimy-prezent-rzadom-premiera-davida-camerona-i-kanclerz-angeli-merkel
[3] http://www.rp.pl/artykul/1067669.html

P.S. Nie chcę tutaj nikogo blokować moderowaniem, bo jest cała grupa spokojnych i interesujących osób. Jeśli pojawią się agresywne komentarze usunę całą dyskusję . Większość z Was rozumie czym jest  spokojna wymiana zdań, nawet przy dużej różnicy poglądów

******ENG**************


Recently we’ve heard UK inhabitants are becoming more and more irritated with immigrants. They were astonished  how many people decide to come to UK to search for a job, after they had open labour market for new UE members. I am not exactly how situation looks in Bulgaria for example, but in Poland emigration resembles exodus now. More than 50% of young people perceive emigration as the only way to live normally. Numbers grow up, instead of getting down. According to propaganda fairy tale medium salary in  Poland equals approximately 1000 euro per month, actual medium  monthly salary is closer 400 euros.

I am not astonished at all. We still have many, let me call it artefacts and remains, from Soviet times. There is ration for accessing many jobs.  Access is control by so called corporations and families. They let no one from outside to work and earn money. No matter how well qualified and hardworking person it is almost impossible to get a job being outsider. Thanks to corporations and  connections of many kind young ones are not permitted to promote. Some of them work on the lowest level jobs and earn very poor money. Others are saying “no” and leave country. It is even advised by so called experts talking a lot about “the mobility”. Statistics improve, but GDP come down. It is very painful for me to state my country, my homeland  is doing a lot to made people leave. People will be so poor, so economically and politically humiliated to leave soon. I know problems are everywhere,  but social life and opportunities  are better. Last but not least people have hope for a better future, here too many lost hope.

We are a not really rich country giving others very expensive gifts. We educated for export, Poland is paying for education of people who escape as soon as possible. Best experts and most hardworking and mobile people will work for richer countries. Here nothing waits for young people, nothing expect for poverty and frustration. Qualifications are not important when seeking for a job. Who finally get a job is lucky one, even though very, very often salaries are so low than books and meat are luxurious goods. Poor employees are hearing all the time how bad and arrogant are wanting to earn enough money to be able to visit cinema. Paying for overtime is arrogance, as there is not such term as overtime. Who is too poor to rent a flat is not mobile and dulls only have families.

I am not astonished why so many leaves. There is not alternative when job and normal salary is a dream. When no chance for normal life is here, people look somewhere else. As soon as possible they get their family. Families are eager to leave Poland, country where in opposite to official propaganda whole politics is hostile towards families. Why did I so many bitter words? Because I see no light on the horizon, no chance for satisfactory salary, for having family and kids. I have to reason for hope. Poland ruled by PM Tusk is not interested in helping citizens or at least not interrupting.

My conclusions are not optimistic in nature. No one really is interested in enabling new people to become lawyers or physicians. No one is really interested in supporting resourcefulness and innovation. No one is really interested in emigrants to come back, as when they come back unemployment rate will grow up. No is really interested in  the D (demographical) bomb detonation. I am very critical towards currents governors: less efficient,  less interested in Polish reason of state and worst governors of Poland after 1989 and maybe even after WWII. However opposition parties have programs and ideas neither.  Many people graduated from local universities but best of them, most hardworking  and ambitious  leave as soon as possible. They are called arrogant when wanted to be paid for their job. Many of them were cheated by so called experts who told them something like “graduate from the studies and will get opportunity to get a better paid job”. For many there is no future than unemployment and poverty when working.  How it looks in numbers? 62% of young people perceive emigration as the only way to live normally and 1,6 million (from 38,6 million of people) has been abroad for more than one year. I’ve read in one of the newspaper than Poland is bleeding with people and governors are happy because unemployment statistics improved.


55 komentarze:

  1. właśnie tu leży istota tragedii... ani obecna ekipa, ani żadna z ekip opozycyjnych nie mają pomysłu... podobno pomysł miał Ruch Palikota /ograniczenie biurokracji, ułatwienia dla small biznesu - tym głównie zdobyli wyborców, a nie marychą, aborcją i antyklerykalizmem, jak się popularnie sądzi/, ale jak na razie zrealizowali jedynie pomysł zmiany nazwy...
    pozdrawiać :D...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wierzę Januszowi Palikotowi, bo działając w Komisji Przyjazne Państwo za wiele nie zmienił. Gdyby wtedy próbował coś zrobić byłby bardziej wiarygodny

      Usuń
    2. gdy głosowałem na Palikota /ostateczną decyzję podjąłem już w lokalu wyborczym, alternatywą było oddanie nieważnego głosu/ moją intencją było, by weszła nowa siła, która zrobi trochę zamieszania... niby było to zamieszanie, ale cieniutkie...
      pamiętam Komisję Przyjazne Państwo, zero efektu, zaś winni wszyscy, tylko nie on...
      wiesz, gdy byłem na Marszu Konopi, był też samochód RP /obecnie TR/... większość ludzi z którymi rozmawiałem była zgodna, że Palikot więcej zaszkodził Sprawie "konopnej", niż pomógł... gdy Marsz ruszył, wspomniany samochód jechał na końcu... pewien gość /facet z mojego pokolenia/, z którym sobie dyskutowałem skomentował ten fakt cytatem z filmu "Konwój": "śmierdziele jadą na końcu" :D...
      gdyby wybory były dziś, to NAPRAWDĘ już nie wiem, na kogo głosować /poprzednio miałem jeszcze jakiś cień koncepcji/...

      Usuń
    3. Na kogo głosować to bardzo trudne pytanie. Najgorzej, że często oznacza wybór tego co nam się na daną chwilę mniejszym złem, zaś potem mniejsze zło oznacza całkiem duży problem. Czasem moim zdaniem warto oddać nie ważny głos niż na kogoś kto tylko oszukuje i obiecuje czego nie ma.

      Nie podobały mi się wątpliwe żarty Janusza Palikota z Lecha Kaczyńskiego, bo urząd to urząd. Z kolei sprawa Komisji pokazała, że obietnice to zwykłe obiecanki-cacanki.

      Usuń
  2. @ Erinti

    Nie chcę w żadnym wypadku wychwalać naszego państwa, gdyż ma ono wiele skaz, lecz są gorsze miejsca do życia. W Europie. ;) Ojciec wrócił w ostatnią niedzielę z Rumunii. Podatki straszne, benzyna jeszcze droższa, zarobki porównywalne (choć ciut niższe), a korupcja kwitnie niczym łąkowe kwiecie w lecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiro masz oczywiście rację, że są gorsze miejsce. Ale uważam, że należy równać do góry i gonić najlepszych nie zaś pocieszać się, że gdzieś tam jest gorzej.

      Usuń
    2. Owszem. Co by nie powiedzieć o "zgniłym Zachodzie", to jednak tam się karze korupcję. A kumoterstwo w państwowych firmach nie ma prawa bytu. Przynajmniej oficjalnie. (Tyle czytałam, słyszałam.)

      Usuń
    3. @Kira

      zapewne miałaś na myśli "zgniłą Północ", bo w krajach takich jak Francja, Portugalia, czy Włochy kumoterstwo ma się dobrze - choć może nie aż na taką skalę, jak w Rumunii. ;)

      Usuń
    4. Oj, chyba masz rację. Coś ten wschód i południe dają przysłowiowego ciała... ;) Ale Rumuni to - wg taty - bardzo mili, życzliwi ludzie. :)

      Usuń
    5. Bo ogromna większość ludzi jest miła i życzliwa. Wszędzie. Jakby żył Marszałek, to jego powiedzonko brzmiałoby dzisiaj zapewne: ludzie wspaniali, tylko władza kurwy.

      Usuń
  3. Droga Erinti, dziś prawnikiem może być każdy, kto jest w stanie nauczyć się na przeciętnie trudny egzamin. Może niekoniecznie w budżetówce, ale jako wykonawca wolnego zawodu może się każdy sprawdzić. Oczywiście nie jest możliwe wykluczenie pewnego uprzywilejowania, gdy dziecko przejmie rozbujaną kancelarię wraz z klientami od rodzica. Trudniej jest wystartować samemu od zera, bez kontaktów i zapewnionej klienteli. Ale można : )
    Co do reszty, to potrzeba jest zmiana mentalności większości społeczeństwa. Wbrew temu, co się niektórym wydaje, dojście prezesa partii opozycyjnej do władzy nie zmieni naszego życia. Nie zniknie nagle korupcja, do urzędów nie przestaną się dostawać znajomi z tej samej wsi, a na uczelni nie zabraknie miejsca dla profesorskiej dziatwy. To jest zadanie na wiele pokoleń.
    Tak samo, jak zakazami czy nakazami nie da się wymusić oczywistego w Niemczech zatrzymania się kierującego przed pasami. Tam gdzie będzie kamera, policjant, to prawa będzie przestrzegać. W innym miejscu pojedzie jak zawsze ; ) To praca na lata. Wolałbym żyć w państwie jasnych reguł, ale w cuda nie wierzę. Przede wszystkim należy zacząć od samego siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Celsus nie pisałam, że po dojściu do władzy PiS naraz wszystko zniknie. Bo oczywiście to nie takie proste i jak sam słusznie zauważyć trzeba pracy na lata. Ale ktoś tę pracę musi zacząć a obecna ekipa tego nie zmienia.

      Zacząć od siebie i swojej postawy trzeba na pewno. Ale w Polsce ludzie pracowici, ambitni i nie bojący się obowiązków prędzej czy później wyżną głową w szklany sufit układów i sitwy. Przykłady mogę mnożyć. Znam jedną koleżankę co odnosi sukcesy prawnicze nie będąc z klanu. Jej matka za sześciocyfrową sumę kupiła udziały w kancelarii gdzie dziewczyna mogła zrobić aplikację, bo wcześniej ją cały czas uwalali. Po zapłaceniu naraz dała radę.

      Dopóki nie zacznie się akcja zmniejszania biurokracji, rozwiązywania korporacji zawodowych nikt z nas nic nie zdoła zrobić. Może tylko zmienić kwalifikacje i jechać za granicę, bo tam częściej patrzą na kwalifikacje a układy i sitwa nie mają chyba aż tak patologicznych rozmiarów. Tutaj nie będzie normalnie, skoro zmarnowano po '89 roku szansę, skoro minister Ziobro został zniszczony za próbę otwarcia zawodów prawniczych minister Gowin za to samo wyleciał.

      Usuń
    2. Nie pisałem, że Ty tak uważasz, odniosłem się jedynie do powszechnego poglądu, że wystarczy zmiana numeryczna RP i od razu niby będzie lepiej. Nie będzie, cudów nie ma, a jak pokazuje postępowanie tamtejszej elity partyjnej, nie należy się też spodziewać istotnych różnic. Problem nie leży przede wszystkim w partiach, ale w mentalności znacznej części społeczeństwa. A jest to mentalność chłopa pańszczyźnianego.
      Ty znasz taką koleżankę, a ja mogę za to mnożyć przykłady osób przyjętych na aplikację, przy czym jedynym kryterium była wiedza i zapał do pracy. Można szukać dojścia, ale można też wiele osiągnąć własną pracą. Nie jest to łatwa droga, nie raz człowiek odbije się od ściany, jednak dla chcącego nic trudnego : )
      Oczywiście, że biurokracja, układy i sitwy są problemem, natomiast nie wierzę, by można było je rozwiązać poprzez zwycięstwo takiej czy innej partii w wyborach lub metodami administracyjnymi. Każdy konkurs można odpowiednio ustawić. To kwestia pracy na pokolenia i pewności w egzekwowaniu swoich praw. Nie bać się walczyć o swoje.
      Nie wiem za co naprawdę wyleciał Gowin, ale jego "reforma" sądów woła o pomstę to nieba. Dla człowieka zaznajomionego z codziennym funkcjonowaniem sądu to nie reforma, ale fuszerka. Założenia może i były nie takie głupie, lecz wykonanie godne laika.
      Jeszcze raz powtórzę: to ciężka praca rozłożona na pokolenia. Jak zmienić szybko pańszczyźnianą mentalność? Nakazami, które będzie można, jak każdy nakaz, obchodzić? Stworzyć następną biurokratyczną strukturę, policję antybiurokratyczną, która walczyć będzie z urzędniczą biurokracją? ; ) Nie, to nie jest takie proste, a dziesięcioleci zapaści rozwojowej kraju nie da się ot tak rozwiązać.

      Usuń
    3. Celsus zmiana numerku to moim zdaniem zmiana dekoracji. Nic nie da. Faktycznie ludzie wierzą, że ten czy inny polityk cudownie zmieni świat a tymczasem tego muszą chcieć ludzie. I w tym tkwi problem. Przykład koleżanki z prawa to jeden, znam inne równie mało pocieszające.

      Myślę, że zacząć należy od egzekwowania istniejących praw. Tego by kary były rzeczywiste a nie do przyklepania. Ale top utopia.

      Usuń
    4. Nie odmawiam ludziom prawa do wiary w politykę, nie lubię jednak zbytniej naiwności, natomiast wiązanie polityki z wiarą w cuda uznaję za bardzo niedojrzałą postawę. Tym bardziej nie chcę, by ktokolwiek oceniał mój patriotyzm w perspektywie wiary w cuda.

      Co do koleżanki, to nie ma się co licytować. Tak jak wszędzie, wśród prawników, lekarzy czy księży znajdą się osoby łase na pieniądze, prostackie, żądne wpływów czy budujące sobie wygodną ścieżkę kariery kosztem uczciwości. W każdym razie wiem i doświadczam sam tego, że wystarczy się przyzwoicie nauczyć i mieć chęci, by zostać prawnikiem (nie mylić z absolwentem studiów prawniczych :D).
      Egzekwowanie? Tak jak pisałem, warto upominać się o swoje i nie odpuszczać. To daje często dobre efekty. Warto samemu przy tym przestrzegać wygłaszanych zasad. Odgórne, administracyjne nakazy i zakazy w zetknięciu z cwanym pańszczyźnianym chłopem nie będą skuteczne. Trzeba wielu lat ciężkiej pracy, by z takiego "chłopa" zrobić dżentelmena.

      Usuń
    5. Cuda to domena Boga, nie polityków. Cieszę się, że masz takie dobre doświadczenia. Jak ja się rozglądam po znajomych wnioski są raczej smutne. Swoich zasad trzeba się trzymać i ich przestrzegać. Bo inaczej się pogubimy .

      Usuń
    6. Słyszę,czytam te legendy o aplikacji.Skończyłem aplikację adwokacką w dużym mieście w tym roku.Na prawie dwieście osób było około trzydziestu dzieci prawników-adwokatów ,sędziów czy prokuratorów.Egzamin poszedł nie najgorzej,ale oblalo go m.in.dwoje dzieci znanych adwokatów-kolejny mit obalony.Nota bene z jednym z nich byłem w grupie i dziwię się ,dlaczego oblał,byl naprawdę dobry,ot,pech.Nie wiem,co się dzieje z wiekszością na naszego roku,bo porozjeżdżali się do swoich miejscowości.Ja założyłem kancelarię ,z moją żona-notariuszem bez najmniejszych powiązań rodzinnych.Na razie cienko przędziemy,bo dobijają nasz koszty utrzymania,ktoś już tu pisał o tym,więc nie będę powielał.Jednak starcza na życie mimo dużej konkurencji.Pierwsze dwa miesiące pracowałęm bez dochodu,ale potem poszło.Część z tych,co zostali w mieście nie zaryzykowała,szuka pracy w innych kancelariach i narzeka,że nikt im czerwonego dywanu nie chce rozwinąć.

      Usuń
    7. Mec,

      pozostaje mi pogratulować sukcesu! Naprawdę szczerze i z przekonaniem powiem, że z przyjemnością czytam o takich przypadkach jak Twój. Przywracasz mi wiarę w to, że może być normalnie a znani mi ludzie po prostu mieli pecha. Dziękuję.

      Usuń
    8. Pech to jedno a część ludzi lubi swoje niepowodzenia usprawiedliwiać innymi przyczynami niż własnymi brakami czy pechem.W Polsce szczególnie dobrze się ma teoria na temat znajomości,głównie w środowiskach prawniczych i lekarskich.Na moim roku było naprawdę dużo ludzi z bardzo prostych środowisk.Uważam,ze w tej chwili poza chęcią najważniejsze są nie znajomości a pieniądze,bo nie ma co ukrywać-bez pomocy rodziców trudno skończyć aplikację,bo nie bardzo jest gdzie zarobić,szczególnie właśnie adwokacką

      Usuń
    9. Mec, masz oczywiście rację, że część ludzi mini swoje lenistwo z pechem. Ja znam przykłady osób zdolnych i pracowitych, którym się nie udało. Ale na pewno prawda leży pośrodku

      Usuń
  4. Droga Erinti,

    widzę, że ciągle ścierają się w komentarzach dwie postawy: "długo jeszcze będziemy gonić Zachód" i "w Polsce nie jest tak źle, są w Europie gorsze kraje". Politycy, jak to politycy - jedni krzyczą o wielkiej biedzie i obiecują, że będzie lepiej, jak tylko oni zaczną rządzić. Drudzy pokazują inny zestaw wskaźników i perorują jaki skok cywilizacyjny dokonał się w ciągu ostatnich kilkunastu lat. A prawda leży sobie pośrodku - nie jest ani tak źle, jak by chcieli niektórzy ani tak dobrze, jak "dowodzą" tego inni.

    W kwestii emigracji - w nazywaniu tego drenażem mózgów jest sporo przesady. I - wbrew buńczucznym zapowiedziom - rząd i politycy nie mają na to wielkiego wpływu. I nie chodzi tu tylko o pieniądze, których polska ekonomia nie ma w nadmiarze (stąd te śmieciówki, biznesy oparte na darmowych praktykach, nieliczenie się z kapitałem ludzkim, można wymieniać). Ale podobnie jest w opisanej niedawno przez Dibeliusa Portugalii, gdzie ludzie zwiewają do Brazylii. Nawet Niemcy nie uchroniłu się przez emigracją - w miasteczkach byłego enerdowa ludzie cieszą się widząc zasiedlających je Polaków, bo młodzi Niemcy już dawno wyjechali. Czy wschodnie landy też powinny krzyczeć o drenażu mózgów?

    Niestety (dla polskich narodowców) jedynym sposobem na rozwój polskiej ekonomii jest napływ ludności z biedniejszych krajów - Ukrainy, Rumunii, Azji. Polacy będą wyjeżdżać na Zachód, a ci, co zostają będą albo zarabiać coraz więcej na odpowiedzialnych stanowiskach, albo konkurować o minimalne zarobki z wietnamczykami. Ci co uważają, że należy Polskę izolować, żeby zawsze już była biała i katolicka, chcą Polski z wyludnionymi wsiami i miastami. Zwolennikom teorii "imigranci kradną nam pracę" polecam ten filmik (także ze wględu na na edukacyjną wartość zmierzenia się z niełatwym angielskim akcentem ;))

    Pozdrawiam, yrk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Yrk,
      Z pewnością nie jest dobrą drogą do dobrobytu taki pomysł, by zabrać tym, którzy cokolwiek mają, by dać potrzebującym. Łatwiej byłoby mi przyjąć taki punkt widzenia, gdybym odziedziczył po przodkach majątek zbity na trudzie i pocie innych. Tymczasem ja na wszystko swymi rencami zapracowałem.
      Do ludności napływowej nie mam nic, jeśli nie wchodzą do mojego pokoju i nie urządzają go po swojemu. W ogóle nie lubię nikogo, kto włazi do mnie i mówi mi, jak mam żyć. Za mordę i wypad : ) niezależnie od światopoglądu i koloru.

      Usuń
    2. Yrku,

      prawda zwykle leży pośrodku. Na pewno nie jest zupełnie strasznie i tragicznie, chociaż nie możemy spoczywać na laurach. Czas działać. Migracja ludności to zjawisko obecne wszędzie, ale jeśli młodzi wyjeżdżają masowo i nie zamierzają wracać pojawiają się problemy

      Usuń
    3. @Celsus

      jasne, nigdzie nie napisałem, że imigrantom trzeba przychylać nieba i stosować do nich jakieś łagodniejsze zasady. Ani że mogą narzucać innym swoje reguły. Ale też żeby ich nie blokować, jeśli chcą się tu osiedlić i uczciwie zarabiać na swoje rodziny.

      @Erinti

      nie podejmuje się ocenić, czy masowe wyjazdy są złe czy dobre. I dla kogo. One po prostu są i choćby nie wiem, co politycy wyprawiali, sytuacja w najbliższym czasie się nie zmieni. A jeżeli już to tylko w kierunku większych wyjazdów. Ale też do Polski będą napływać nowi ludzie - i to nie tylko tania siła robocza ale managerowie i specjaliści firm zagranicznych widzących w polskim rynku potencjał. I w końcu ekonomia wyrówna dziurę i wyjazdy się skończą.

      Pozdrawiam, yrk

      Usuń
    4. Yrku, na pewno nie ma dziur nie do załatania. To kwestia tego czy się przekona ludzik czy nie. Ostatecznie po zjednoczeniu Niemiec sporo młodych opuściło wschodnie landy, zaś na ich miejsce przyjechali Polacy. Czyli się wyrównało i nie przeczę, że Polska może być atrakcyjnym miejscem na przykład dla Litwinów czy Ukraińców

      Usuń
  5. Zgadzam się z 70-80% tego co napisałaś. Jednakże chciałbym się zatrzymać przy poniższej kwestii:
    "Nikogo tam naprawdę nie interesuje otwarcie zawodów, wzrost przedsiębiorczości i innowacyjności, ściągnięcie emigrantów z powrotem czy choćby zatrzymanie demograficznej zapaści."
    Załóżmy, że jestem inwestorem i przyjeżdżam do pięknego kraju z nieźle rozwiniętą infrastrukturą i całą masą młodych, wykształconych osób, rozpaczliwie poszukujących pracy oraz miejsca zamieszkania (wśród których, dodajmy, bezrobocie sięga 30%, a może i więcej). Kraju, w którym obowiązują mętne przepisy, interpretowane zupełnie uznaniowo przez urzędników i w którym ci urzędnicy będą działać na moją korzyść, jeśli tylko reprezentowana przeze mnie firma będzie odpowiednio duża. Mam do wyboru: sprowadzić albo zakupić drogie maszyny, wybudować ośrodek naukowo-badawczy wdrażający rozmaite innowacyjne rozwiązania, inwestując znaczne środki w niezbyt stabilnym otoczeniu, lub też skorzystać z faktu istnienia bardzo taniej i wymiennej siły roboczej, z zatrudniania której mogę w każdej chwili zrezygnować, przenosząc interes w inne miejsce. Dodajmy, że operuję w państwie głęboko skorumpowanym, a zdobycie wiedzy o tym, komu i kiedy dać łapówkę /co wg pewnej osoby jest miarą "wolności gospodarczej"/ aby uzyskać np. zwolnienie podatkowe, otwiera wiele drzwi i perspektyw...
    Co mi się bardziej opłaci?
    Antydogmatyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Antydogmatyku, oczywiście, że bardziej się bardziej opłaca się iść w inne miejsce. Inwestor chce znać reguły wedle jakich toczy się gra i wiedzieć w czym rzecz.

      Dlatego napisałam co napisałam, że bez zmiany przepisów i egzekwowania przepisów nic się nie zmieni

      Usuń
  6. Witaj
    Niestety i za granicą dla Polaków nie ma chleba i pracy.
    Pozdrawiam refleksyjnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trolling is a art, Morgana :/

      Usuń
    2. Morgano, praca i chleb nigdzie nie leżą na ulicy. Ale pytanie czy w ogóle jest szansa, czy jest czego szukać. Natomiast niestety ale perspektywy w kraju są moim zdaniem gorsze.

      Kamilu, chyba za ostro to oceniasz

      Usuń
    3. Wybacz Erinti, ale jak widzę tak oczywiście nieprawdziwe zdanie, bez jakiegokolwiek wyjaśnienia, to jak to nazwać?

      "i za granicą dla Polaków nie ma chleba i pracy" - co to w ogóle znaczy? Praca jest, sam jestem tego - może nie do końca reprezentatywnym - przykładem. Nie ma pracy dla Polaków? To dla "innych" jest? I gdzie nie ma tej pracy? Zagranica to strasznie duży obszar.

      Wcześniej pisałem o ekonomii wracającej do równowagi. Rezultatem tego jest m.in. to, że podaż łatwych zawodów się kurczy. Ale ciągle można bez problemu zahaczyć się w restauracji czy innym Subwayu (dwa znane mi przypadki w październiku tego roku). Polscy studenci nie mają problemu w znalezieniu sobie dorywczego zajęcia. Nie ma z tego kokosów, ale starcza na czynsz.

      Dojrzałym ludziom z rodzinami jest oczywiście trudniej niż studentom, ale kto mówi, że decyzja o emigracji w takich warunkach jest prosta? Są zawody, na kótre zapotrzebowanie jest wszędzie na świecie. Pozostali musza się niestety przygotować, że na emigracji będą zaczynali od zera. Zwłaszcza, jeśli jadą tam bez języka i bez podpisanej umowy.

      Pozdrawiam, yrk

      Usuń
    4. Na pewno wyjechanie bez znajomości języka i bez podpisanej umowy jest szalenie ryzykowne. Nigdy nie można liczyć na cud.

      Usuń
  7. To niestety prawda, nawet w Wielkiej Brytanii wcale nie jest już tak różowo, dostać porządną pracę jest o wiele trudniej niż kilka lat temu. Wielu naszych rodaków ląduje niestety na ulicy i nawet nie mają za co wrócić do kraju. Pozdrawiam serdecznie i też niezbyt optymistycznie.
    Gingerish

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czytałam o problemach rodaków w Wielkiej Brytanii, ile osób przeżyło rozczarowanie, nie ma pracy i nie wie za bardzo co zrobić. Bo wyjechali z kraju za chlebem a za granicą nie lepiej. Gospodarcze zawirowania dają wszystkim po uszach, pytanie tylko gdzie je przetrwać

      Usuń
  8. Erinti – już nie wiem czy buntujesz się w umyśle przeciwko czemuś czego nie rozumiesz – czy rozumiejąc – bezsilnie krzyczysz.
    Choć coś takiego jak „państwo” pozornie istnieje, to jego funkcje pozostają w tej chwili martwe. Spytasz dlaczego?
    Bo do ich (konstytucja) realizacji, niezbędne są pieniądze.
    Spytasz dlaczego ich niema?

    Z trzech podstawowych powodów:

    1. Z powodu zewnętrznych zobowiązań:
    a. Obsługa zadłużenia zewnętrznego
    b. Zakup surowców energetycznych
    2. Z powodu wewnętrznych zobowiązań:
    a. Obsługa skompromitowanego bismarkowskiego systemu ubezpieczeniowego
    b. Obsługa zadłużenia wewnętrznego
    c. Wydatki związane z obronnością
    d. Wydatki na szkolnictwo
    e. Wydatki na służbę zdrowia
    f. Wydatki zawiązane z utrzymaniem infrastruktury, a w tym drogi, koleje, budynki etc.
    3. Z powodu grabieży
    a. Wyprzedaż za bezcen wszystkiego co wiązało się z poprzednim ustrojem
    b. Likwidacja polskich banków
    c. Pozostawianie w bezkarności szarej strefy gospodarczej.
    d. Zwykłe złodziejstwo w postaci fikcyjnych przetargów itp.

    Powodów jest oczywiście więcej.
    Z pewnością nie spytasz, dlaczego wyraz „statystyka” zaliczono jako zamiennik trzeciego rodzaju prawdy.

    Erinti – państwo nie da Ci pracy – bo tzw. budżetówka jest zapchana po brzegi, a dalszy jej rozrost ze względu na koszty – bardzo trudny.

    Umowy śmieciowe? – to „coś” co praktycznie nie istnieje. Bo nic z nich nie wynika.

    Bezrobocie?
    To niezwykle proste zjawisko, którego protoplastą z czasów komuny było „bezrobocie ukryte”, którego jednym ze składników finansowania były kredyty zagraniczne. Trwało to przez ponad pół wieku, a ich (kredytów) wynik możesz zobaczyć na tzw. „wyświetlaczu Balcerowicza.

    Bezrobocie jest wynikiem bardzo prostej relacji. Ilość wytworzonego przez pracownika dobra, musi być większa aniżeli wynik finansowy przedsiębiorstwa wynikający ze sprzedaży (produkcji) - powiększony o składniki jego utrzymania oraz zysk jego właściciela. W chwili obecnej – koszty pracy są tak wysokie, że pochłaniają ¾ poborów pracownika (bismarkowski system ubezpieczeń).

    Dopóki Polacy w swej głównej masie nie zrozumieją – że źródłem ich biedy są wysokie koszty produkcji, dopóty będą winą za ten stan obarczać przedsiębiorców.
    Zmiana mentalności to proces kilku co najmniej pokoleń. Ty – należysz dopiero do drugiego.

    Pozdrawiam.
    ___________________________________________________________________
    P.S. Mój komentarz jest tylko dla Erinti.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adamie,

      wyjaśnił mi jakim cudem koszty produkcji są wysokie skoro ludzie zarabiają jałmużnę. Masz na myśli podatkowe obciążania dla przedsiębiorców? Bo praca jako taka jest bardzo tania, niestety. Poza tym ludzie zarabiając tak mało, że ledwie wiążą koniec z końcem mniej kupują i nie napędzają wewnętrznego rynku i wewnętrznej konsumpcji co uderza w polskich przedsiębiorców.

      Usuń
  9. Proszę bardzo Erinti. Na początek, zapoznaj się proszę z wyliczeniem opartym na realiach 2013 a znajdującym się pod tym linkiem:
    http://www.kursy-ksiegowosci.info.pl/index.php/zus-skladki-ubezpieczen-2013/przykad-wyliczenia-skadek-zus

    Te składki to jednak nie koniec kosztów przedsiębiorców. Trzeba zapłacić podatek, VAT, zapłacić za prąd, wywóz śmieci, woda, koszty odnowienia infrastruktury, narzędzia dla pracowników, czasem dochodzą koszty wynajmu - w sumie, dla mikroprzedsiębiorstwa zatrudniającego 2 pracowników są to koszty ok 12 000 miesięcznie. Dodaj do tego proszę wynagrodzenie właściciela - powiedzmy tylko 3 000. Razem z kosztami na pracowników jak w podanym na wstępie przykładzie ( 2 * 1932) = 3 864 daj kwotę łączną 18 864zł. Podziel to na 20 dni pracy = 943 zł dziennie pozyskane od klientów co przy średniej optymistycznej 4 klientów daje 235 na jednego klienta przy którym on (klient) już płacze że go na to nie stać.

    Taka jest rzeczywistość Erinti - a bywają miesiące, gdzie w ciągu dnia jest 1 lub dwóch klientów, a pracowników musisz opłacić.
    Stąd dosyć częste zwolnienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przeczę Adamie, że nie tylko pracownikom jest ciężko. Dziękuję za wyliczenia. I najgorsze, że jak zwykle obrywają chcący coś robić, pracujący.

      Usuń
    2. Piszesz "że jak zwykle obrywają chcący coś robić, pracujący."
      To - nie do końca prawda Erinti. Bycie właścicielem firmy nie jest takim słodkim zajęciem, i właściwie zaczyna się od ósmej rano, a nie rzadko kończy o dwudziestej +.
      Obrywa się najczęściej od klientów, skarbówki i "innych" organów. Obrywa się za brak czasu na cokolwiek innego po za pracą etc. etc.

      Usuń
    3. Wiem, że nie jest ani słodkie, ani łatwe

      Usuń
  10. Szanowna Erinti
    Wszystko na tym świecie ma swój koniec. Zarówno rzeczy wielkie i ważkie jak i tak błahe jak moje komentarze na Twoim blogu.
    Czytywać Twoje posty na pewno będę bo niemal wszystkie są tego warte. Ale komentować więcej nie mam zamiaru skoro moje uwagi mogą być po jakimś czasie usunięte pod pozorem że ktoś w odpowiedzi na nie rozpoczął awanturę.
    Dziękuję Ci za kilka lat lektury wpisów osoby mającej wykrystalizowane poglądy i potrafiącej postępować zgodnie z nimi. I taką Cię zapamiętam.
    _________________________________________________________________________________________
    Mój komentarz adresowany jest WYŁĄCZNIE do Erinti.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stary Niedźwiedziu,

      Nie prowadzę bloga zamkniętego, gdzie aby wyświetlić treść trzeba dostać zaproszenie. Jeśli ktoś nie pisze to zakładam, że podjął taką decyzję i nie wymagam wyjaśnień. Przyjmuję prostą zasadę, że każdy wchodzi na te strony na które chce wejść i komentuje jeśli ma ochotę. Naprawdę nie oczekuję od nikogo by się przede mną tłumaczył ze swoich decyzji.

      Usuń
  11. Nic dodać nic ująć. To bardzo przykre ale prawdziwe. Na rozweselenie możemy usiąść wypić kielicha i pośpiewać wszyscy razem: http://www.youtube.com/watch?v=i0G2pEBYoYE
    Pozdrawiam Seaborg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Genialne! Masz rację, że koniaczek w dobrym towarzystwie i przy dobrej muzyce i zły humor znika. Na jakiś czas przynajmniej.

      Usuń
  12. Nie kcem, ale muszem. Inaczej się udusze...
    Przyznam bez bicia, że Twoja erozja poglądów jest dla mnie co najmniej zastanawiająca.
    Miałem Cię za młodą ale inteligentną i mądrą osobę. Nie wiem, moze to brak zyciowego doświadczenia spowodował tę zadziwiającą dla mnie voltę?
    Zadziwia mnie, wręcz szokuje Twoja chęć dyskusji z ludźmi wypaczonymi. To, że ktoś taki jak Erinti ulega tępej i prymitywnej propagandzie zwykłych gadzin wprawił mnie w osłupienie.
    Nie, nie obrażam nikogo. Nigdy. To moja zasada. Nigdy nie zdarzyło mi się nazwać człeka mądrego głupcem, łajdaka przyzwoitym człowiekiem i odwrotnie. Pisze po prostu o ludziach prawdę bez ogródek, bez polit-poprawności i bez zbędnych (moim zdaniem) ceregieli. Życie jest zbyt krótkie aby tracić czas na dyskusje z ludzkim szambem. Dlaczego szambem? Bo jak nazwać zakłamanych, ograniczonych i prymitywnych łajdaków szerzących swoją chorą , fałszywą propagandę bez żadnych hamulców?
    Zdumiała mnie Twoja reakcja na koment kanalii, który uważa że w Sejmie najlepiej oglądałby taniec na rurze. Facet o takich ciągotach jest naprawdę dla Ciebie partnerem do dyskusji? Wybacz Erinti , naprawdę miałem lepsze zdanie o Tobie.
    Bo już zdanie o tym, że nie chciałby jednak widzieć na tej rurze posłanki bodajże Pawłowicz, no co Ty odpowiedziełaś, że Ty również, wbiło mnie w fotel.
    Czyli co, uważasz podobnie jak ten ćpun, że kobiety to tylko obiekty seksualne, które mają służyć swymi wdziękami facetom? Że tylko do tego są stworzone? Że jak już kobieta w sile wieku to pozostaje tylko pogarda dla niej? Nie wiem kim jest ta posłanka, ale z tonu tych propagandzistów postępackiego chłamu wnoszę, że ani chybi musi być z PISu. Sądziłem , że odparujesz na ten seksistowski atak czymś w rodzaju " że w taniec na rurze w wykonaniu Senyszyn czy środy (pisownia zamierzona z małej litery) byłby jeszcze mniej estetyczny. Ty się jednak przyłączyłaś do męskiego, szowinistycznego rechotu zwykłej, pozbawionej elementarnego szacunku dla kobiet - obrzydliwego rechotu zaćpanego łajdaka....
    czy dla Ciebie, jak i zwolenników konserwatywnych wartości Kobieta , to nie tylko ciało, ale i intelekt, osobowość? Czyżbyś poprzez jazgot lewack- postepackiej propagandy na swoim blogu skrzywiła swoją opcję postrzegania swojej płci?
    Nie sądzisz, że Sejm powinien być raczej miejscem poważnych dysput o przyszłości naszego kraju, że jest miejscem od uchwalania najważniejszych aktów prawnych w naszym kraju?
    Nie wystarcza Ci, że te różne aberracje naszego gatunku już to głosując na palikociarnię, zrobiły z izby ustawodawczej prymitywny cyrk, gdzie do organy najwyższej władzy wybrali bandę cudaków, ubeków, kryminalistów i psychopatów?
    Co się z Toba Erinti stało? Jak ktoś o Twoim intelekcie może ulegać wpływom pozbawionych elementarnych ludzkich odruchów małpom? O tu przesadziłem. Przepraszam wszystkie małpy za porównanie do tych dwóch bydlatek. W koncu małpy są bardzo sympatycznymi stworzeniami i nikomu krzywdy nie czynią.
    To co wypluwają z siebie te dwie kreatury to toksyczny jad. który jednak oddziałowuje na Twoją osobowość. To bardzo niebezpieczne dla Ciebie na dłuższą metę. Bowiem trucizna podawana powoli ma małych dawkach na dłuższą metę jest trudniejsza do usunięcia z organizmu....
    Wiesz, gdy czytam, że zdaniem tych psycholi chrześcijaństwo i islam to właśc iwie to samo, to zastanawiam się skąd takie porąbańce się biorą. A najważniejsze, dlaczego przyszło nam zyć w czasach, w których byle dureń, pieprzący duby smalone, będący totalnym, ogłupionym ignorantem publicznie się nie tylko do tego przyznaje, ale i publicznie swoją głupotą się przechwala. Czemu dureń g. wiedzący o świecie się wypowiada i znajduje tabuny podobnych sobie durniów spijających sobie nektar igorancji ze swych odrażających , głupich, ignoranckich pysków?
    Ot, zagadka dla mnie.
    Pewnie napisze jeszcze niejednego posta u siebie o terrorze w necie głupców, ignorantów i zwykłych durniów, otumanionych propagandą mainstreamu....
    pozdrawiam smutno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedzisiejszy,

      Co mam odpowiedzieć. Skoro wątpliwości nazywasz erozją poglądów ciężko mi coś powiedzieć. Zawsze tak było, że w pewnych sprawach zgadzałam się z prawicą w innych z lewicą i najbardziej przerażali mnie fanatycy z tej czy innej strony. Nikt z nas nie ma monopolu na prawdę więc rozmawiać z oponentami warto. Oczywiście każdy ma tutaj swoje zdanie, ale mnie zacięcie przeraża. Nie warto tylko rozmawiać z fanatykami tej czy innej opcji. To czego nie cierpię to nie takie czy inne poglądy ale zwłaszcza zamordyzm. Nigdy nie ścigałam i nie śledziłam innych, ale każdy ma swoje przekonania. Dla mnie co innego jest smutne. Ale cóż każdego z nas coś uwiera

      pozdrawiam

      Usuń
    2. jeszcze raz, bo widzxę że nadal nie rozumiesz. Mam gdzieś czy moje poglady sa prawicowe, lewicowe czy jakieś inne . Zawsze kieruję się zdrowym rozsądkiem i PRAWDĄ.
      Piszę o Twojej erozji poglądów, a nie o Twoich wątpliwościach.
      Spytam jeszcze raz. Ostatni raz. Czy uważasz, że kobieta jest tylko od tańca na rurze? Czy kobieta jest TYLKO obiektem seksualnym stworzonym aby służyć pewnej kategorii facetów typu pkanalia? A gdy już nie są atrakcyjne seksualnie , to można nimi tylko gardzić i się z nich wyśmiewać? Bo w taki właśnie sposób odpowiedziałaś pkanalii. Naprade tak sądzisz czy tak Ci się wypsnęło?
      Jeśli te pytania sa dla Ciebie jakimś rodzajem fatyzmu, to wymiekam. Być może myliłem się co do Ciebie.
      Nie chodzi mi do ciężkiej cholery o poglądy takie czy owakie. Chodzi mi o zwykłą ludzką przyzwoitpość.
      I na litość boską. Gdy gościa propagującego "trawkę"., przyznającego się publicznie do walki o zalegalizowanie tego narkotyku , nazywam ćpunem , to do ciężkiej cholery nie dlatego, że jestem fanatykiem, tylko opisuję STAN FAKTYCZNY. Tak czy nie? Jakieś wątpliwości? Nie rozwalaj mnie...
      To że drugi odrażająca babsztyl grasujący tutaj i robiący ci wodę z mózgu powiela tu "poglądy" niejakiej środy, jest dla mnie sygnałem odstrzegawczym. Ty tego z jakichś powodów nie chcesz zauważyć.
      Ta niejaka środa stwierdziła przecież niedawno, że tzw "okienka życia" należy likwidować, bo uratowały zaledwie setkę noworodków przed zeżarciem przez szczury. Ta środa to babsztyl, która twierdzi że kobiety nie mają instynktu macierzyńskiego.
      Naprawdę tak ci już wyprasowali zwoje mózgowe że się z tymi "poglądami" zgadzasz????
      Jednocześnie ta środa łka nad każdym zbrodniarzem , gwałcicielem skazanym na karę śmierci. Bo to podobno nieludzka kara dla wyjątkowych zbrodniarzy.
      Naprawdę zgadzasz się z tak chorymi pogladami???
      Naprawdę uważąsz, że chrześcijaństwo jest w jakimkolwiek aspekcie życia podobne do islamu????
      Przypomnij mi kiedy to chrześcijaństwo nakazywało kobietom zakrywać całą swoją sylwetkę? Może mi coś umknęło i nie wiem o tym.
      Od kiedy to chrześcijaństwo nakazuje popełniać zbrodnie honoru wobec krnąbrnych dziewcząt?
      Od kiedy to chrześcijańscy fanatycy wysadzają się na ulicach w imię swego boga zabijając jak najwięcej niewinnych?
      Umknęło mi coś?
      Propaganda tych ludzkich wypierdków robi Ci, Erinti wodę z mózgu. Te dwie aberracje, zakłamane i fanatyczne w swej nienawiści sączą truciznę do Twego mózgu. Broń się przed tym póki możesz.
      Poznawaj fakty, a nie prymitywną, fałszywą, zakłamaną propagandę. Poznawaj fakty i naucz się odcedzać informacje prawdziwe od opetańczego chłamu serwowanego przez "siłaczy postempu".
      Bo oni z prawdą i faktami mają tyle wspólnego ile krzesło ogrodowe z krzesłem elektrycznym.
      pozdrawiam

      Usuń
    3. Dzięki za wyjaśnienie, zaraz się ustosunkuję do pytań:

      1. Kobieta nie jest od tańca na rurze. To był żart z tego, że w Sejmie są przepychanki i przewałki i taniec byłby lepszy. Myślałam, że z osób publicznych i polityków wolno żartować ale się myliłam.

      2. Nie zgadzam się z poglądami Magdaleny Środy, co nie znacza, że nie rozmawiam o nich.

      3. Chrześcijaństwo się różni od islamu jak nic od dnia

      Usuń
    4. a i oczywiście ktoś kto ćpa to ćpun, narkomania to wielki problem, chociaż zdaniem toksykologów dopalacze są gorsze. Każda propaganda wypacza fakty, taka czy inna.

      też Cię pozdrawiam

      Usuń
  13. @Erinti
    "Choodzi po wioosce łodmieniec istny
    żadnej ci z niego ni mo korzyści
    Ani nie sprzedo, ani nie kupi,
    ino się śmieje waryjot głupi..."
    /nieodżałowany K. Grześkowiak/
    potraktuj te słowa jak głos w walce o niewinną duszyczkę, zbrukaną przez "lewackie" potwory. A dlaczego akurat te?
    Jakoś mi się dziwnie skojarzyły... Ku chwale powszechnie występującego przesądu, zgodnie z którym istnieją uniwersalni naukowcy posiadający niekwestionowaną wiedzę na wszelkie możliwe tematy, dyrektorzy w codziennym życiu osób niezwiązanych z nimi zawodowo, nieomylne i jedynie słuszne autorytety moralne...
    Zresztą jeden materiał filmowy mówi więcej niż tysiąc słów:
    http://www.youtube.com/watch?v=7bmt1xWBcGs
    Nie będę się znęcał nad pewnymi osobami, żeby uniknąć oskarżeń o seksizm. Jednakże skacząc na głęboką wodę czasem warto uważać, żeby nie wpaść w wir...
    Antydogmatyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oglądałam wywiad i wnioski mam nieco odmienne niż Twoje, bo lobby homoseksualne jest bardzo nachalne i nie chodzi im już o tolerancję

      Usuń
    2. Nie napisałem ani słowa o istnieniu lub nieistnieniu lobby homoseksualnego. Abstrahuję również od tez wygłaszanych w programie, jednakowo wyświechtanych komunałów wypowiadanych przez obie strony "dyskusji". Mój komentarz dotyczył czegoś zupełnie innego...
      Widocznie czasem bywam bardziej tradycyjny od tzw. tradycjonalistów, ale zastanawiam się jak osoba reprezentująca bądź co bądź środowisko akademickie może się tak degradować, dobrowolnie wchodząc w rolę roztrzęsionej, prymitywnej przekupki/ przepraszam prawdziwe przekupki, które muszą zarabiać na chleb m. in. swoim zachowaniem/, pozbawionej elementarnej kultury osobistej, taktu i polotu? Jak osoba z tytułem profesora nie wstydzi się /nawet w sprzyjającej konfrontacji konwencji programu/ publicznie uprawiać takiego magla? Na miejscu członków PO nie mógłbym sobie wyobrazić lepszego "polemisty", tak trafnie odzwierciedlającego wizerunek zacietrzewionego oszołoma, dyskutującego z własnymi tezami i wizjami...
      Niegdyś jeden z Twoich polemistów wylewał kubły pomyj na niejaką Dodę, zachowującą się wulgarnie i wyzywająco (fakt, konwencja). Jednakże Dody chyba nikt nie bierze za autorytet naukowy wypowiadający się ex cathedra.
      W odróżnieniu od luminarzy "prawdziwej nauki";)
      Anty

      Usuń
    3. Zgadzam się, że spory w dyskusji publicznej powinny obowiązywać pewne standardy. O ile rozumiem, że czasem każdemu z nas puszczają nerwy, to jednak oczekiwać można by publicznie jednak bardziej nad sobą panować. Bo niestety w podobny sposób odwraca się uwagę od słusznych poglądów.

      Mam podobne wymagania co do ludzi nauki, to znaczy uważam, że tak jak szlachectwo tak i tytuły zobowiązują. Mam wrażenie, że rozmówczyni niepotrzebnie dała się ponieść emocjom.

      Usuń
  14. To co dla kogoś jest słusznym poglądem, zależy już od indywidualnego nastawienia widza, sumy jego doświadczeń, itd.
    Jednak przyznam że również "jakość" argumentów w podobnych dyskusjach odstręcza mnie od osób je prezentujących.
    (No bo jak traktować poważnie stwierdzenie, że u 60% "leczonych" osób udało się uzyskać wstrzemięźliwość? Po kastracji udałoby się to u 100%;))
    Argumentacja drugiej strony była równie pocieszna...
    Anty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też nie przekonały liczby wyleczonych. Jestem równie przeciwna afirmacji co penalizacji homoseksualizmu.

      Usuń