Wifi na pustyni

Wróciłam z moich wojaży. Właściwie nie byłam jakoś bardzo daleko, bo w Maroku. Spędziłam tydzień w dość odmiennym kraju niż Polska, kraju który mnie pozytywnie zaskoczył. Dotychczas mój kontakt z Afryką Północną ograniczał się do Egiptu gdzie pojechałam wiele lat temu nim zaczął się bałagan, ładnie nazywany „arabską wiosną ludów”.  Wyobrażałam sobie Maroko jako miejsce podobne do Egiptu, czyli piach aż po horyzont, nieco zieleni nad rzeką i jeżdżenie w konwojach między miastami. Rzeczywistość okazała się inna.

Przede wszystkim piaszczystej pustyni praktycznie nie widziałam. Jeśli już to kamienistą hamadę, ale i tak co krok rosły czy to jakieś krzaki czy też jakieś karłowate drzewka. W górach Atlasu Wysokiego zalegał prawdziwy śnieg, zaś zbocza porastały zielone lasy… Na południu gdzie jeździłam w wycieczką królowały klimaty pustynne i półpustynne, zaś jak mówił przewodnik północ to zielone pola uprawne. Maroko okazało się krajem kontrastów i niespodzianek. Zieleń i pustynia, lepianki z gliny z anteną satelitarną czy też bank (Credit Agricole du Maroc), apteka i Western Union można było znaleźć w każdej wiosce, którą nazwiemy trzema płotami na krzyż. Do każdej wioski dochodzi prąd i telefony komórkowe miały zasięg nawet na środku pustyni. Nie trafiłam na miejsce bez zasięgu komórki! Wszędzie ciepła woda a co więcej nie trzeba było się bać „zemsty faraona” czy tez sułtana biorąc pod uwagę miejsce. Przewodnik podkreślał, że można jeść na mieście i nie ma obawy przez struciem czy chorobą brudnych rąk, w każdym razie nie większą niż w innych miejscach.

Co mnie najbardziej zaskoczyło? W każdym hotelu w którym byliśmy (3-4 gwiazdki) było bezpłatne wifi w recepcji. Tak, bezpłatne!!! Czyli łączność ze światem zachowana, nawet na Saharze Zachodniej, gdzie prócz hotelu same kamienie. Wymiana waluty nie stanowiła problemów, bo kantory i banki można było znaleźć nawet na wsi. Co mnie bardzo miło zaskoczyło to kawa i herbata w każdej kawiarni, nie zaś wszędzie soki jak w Hiszpanii. Jako osoba nie cierpiąca soków i zimnych napojów (piję wodę, kawę  i herbatę) byłam poszkodowana w Hiszpanii, gdzie zamówienie herbaty do obiady stanowiło niemałą trudność i do tego ludzie dziwnie patrzyli. Co więcej w Maroko jak już były soki to świeżo wyciskane. Wychodziło taniej mieć i produkować sok wyciskany niż paskudztwo z syropu czy kartonika (odwrotnie niż w Hiszpanii) w kraju gdzie pomarańcze i mandarynki rosły jak brzozy i sosny  w Polsce. Na żyznych ziemiach, o ile prowadzi się nawadnianie, sezon wegetacyjny trwa praktycznie cały rok a plony można zbierać dwa razy w roku. Bez znajomości francuskiego porozumienie stanowiło wyzwanie, gdyż angielski dopiero tam wchodzi do użycia. Praktycznie wszędzie napisy są dwujęzyczne, czyli arabskie i francuskie. Ceny są z naszego punktu widzenia atrakcyjne, jedzenie prawdziwie ekologiczne bo nie ma sensu stosować nawozów bo wszystko rośnie dobrze a Marokańczycy nie mają też pieniędzy na nawozy, co wychodzi wszystkim na zdrowie. Nawet mnie, chociaż nie lubię specjalnie, owoce smakowały.

Kraj jest od Polski biedniejszy, ale z perspektywami. Rozwija się przemysł, budowane są fabryki i kopalnie (nie zaś zamykane jak dzięki „łekspertom od łekonomii” u nas), zaś usługi mają stanowić część nie podstawę dochodu. Demografia stanowi odwrotność naszej. Drogi są bez dziur, autostrady tańsze zaś kupione od Francuzów TGV ma wozić pasażerów z oszałamiającą prędkością. Pewnie wszystko ruszy szybciej niż niszczejące na bocznicach Pendolino. Rząd naszego Słońca osiągnął sukces, dając się wyprzedzić Afryce Północnej. Ponieważ Maroko  jest krajem muzułmańskim kurorty jak Agadir są daleko mniej rozrywkowe niż jego hiszpańskie odpowiedniki. Próżno szukać takiej liczby dyskotek czy klubów. Widziałam kilka kobiet ubranych po europejsku, ale większość nosi chusty na głowach i bardzo skromny strój. Z większych miast widziałam Marrakesz, który mi się średnio podobał, chociaż bardziej niż Kair, gdyż nie przepadam za głośnymi i wąskimi uliczkami targów co jest częste w arabskich miastach.

Poniżej kilka zdjęć z wyprawy:

To są góry Atlasu Wysokiego, zaś w tle prawdziwy śnieg!

Ogrody Majorelle w Marrakeszu, należący ongi do Yves Saint-Laurenta


Pełna zieleni oaza i budownictwo ze słomy i gliny

Uprawy palm daktylowych i nie tylko, jak widać dzięki wodzie można mieć naprawdę piękne plony

pole uprawne

26 komentarze:

  1. obraz całości dość pastelowy i chilloutowy... no, ale jak zrozumiałem za zgiełkiem nie przepadasz, więc omijałaś zgiełkliwe klimaty... w sumie fajna relacja, sam się wychilloutowałem czytając...
    pozdrawiać :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miasta niekoniecznie, wolę się wyciszyć. Zaś wycieczka była po południu i tylko było jedno miasto Marrakesz. Wyjazd super

      Usuń
  2. Piękne zdjęcia i ciesze się ,ze udała Ci się wycieczka . Ja jednak mam niechęć do państw muzułmańskich ,więc raczej Maroka nie odwiedzę . Miałam kiedyś wielką ochotę pojechać do Egiptu zobaczyć piramidy i inne cuda starożytności ,ale z racji tej religii, która tam panuję nie zamierzam odwiedzać tego kraju . Wolę zwiedzać Europe ....Pozdrawiam serdecznie .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Egiptu moim zdaniem warto pojechać dla zabytków. Nie teraz kiedy jest bałagan, ale piramidy i świątynie zobaczyć warto. Na północy Maroka są spore wpływy Europy więc jest inaczej, ale rozumiem Julianne Twoje podejście.

      Usuń
    2. Jakoś w państwach muzułmańskich bym nie wypoczęła . Nie podoba mi się ta kultura . Ok Maroko ,Egipt warto odwiedzić ,ale nie potrafię zrozumieć po co wyjeżdżają do Arabii Saudyjskiej zwłaszcza kobiety .Choćby mi dopłacali to bym tam nie pojechała .

      A co do Maroko to tam sa wpływy francuskie stąd napisy w tym języku .

      Usuń
    3. @Julianne

      Z jednej strony rozumiem, że kobietom trudno czuć się swobodnie w krajach islamskich, z drugiej są różne kraje muzułmańskie. W większości wystarczy wykazać minimum respektu i można sie czuć w miarę swobodnie. Maroko jest akurat po środku, bo to kraj otwarty na turystów, ale zarazem mono religijny. W takiej Malezji na przykład żyją sobie obok siebie muzułmanie, buddyści i hindi, i widzi się różna stopnie zawinięcia kobiet w materiał. Jak już znudzisz się typowymi kierunkami, życzę Ci więcej otwartości na inne kultury.

      Pozdrawiam, yrk

      Usuń
    4. @Julianne

      Ja bym też się bała jechać do Arabii, po prostu to tak inne kultura, że nie wiadomo co zrobić

      Usuń
  3. No nie lubię państw muzułmańskich i nie widzę w tej kulturze nic ciekawego ani wartościowego oprócz rzecz jasna Egiptu i mam na myśli tylko zabytki starożytnego Egiptu .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tamta kultura jest dla nas obca i ciężka do zaakceptowania

      Usuń
  4. Wiesz,że zaskoczył mnie Twój post i to pozytywnie;)Bardzo się cieszę,że odpoczęłaś i jesteś zadowolona:)A zdjęcia są super;))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Fiu, fiu... To Cię wywiałoooo :)))
    A gdzie fotki z Marakeszu? ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. To pocieszające Erinti, że muzułmański kraj tak pozytywnie zaskakuje i wydaje się taki normalny w odniesieniu choćby do naszego kraju, będącego częścią świetlanej cywilizacji europejskiej. Miałaś udany urlop :))) Ajakie wrażenia z podniebia? krejzor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z podniebienia bardzo pozytywne, kuchnia inna od naszej ale smaczna. Mieli tak genialne chlebki na przykład

      Usuń
  7. Też mi sie marzy Maroko , zresztą co mi sie nie marzy , ale pozostają mi cudze wspomnienia i palec , który błądzi po mapie. Pozdrawiam....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś tam dotrzesz..

      Usuń
    2. Niedawno rozmawiałam z dziewczyną, która wyszła za Marokańczyka. Ślub był w Polsce, a poprawiny - w Marrakeszu. Opowieściom i przeglądaniu albumów nie było końca...

      Usuń
    3. No to musiała być niezła impreza!

      Usuń
  8. Wow, ależ miałaś super wakacje. Jak rozumiem, jechałaś z biurem podróży, a nie sama? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to była wycieczka zorganizowana, sama jakoś nie mam ochoty ani pomysłu na szukanie

      Usuń
  9. To wspaniale wypoczęłaś. Co zaś się tyczy herbaty do obiadu. Hmm. Lekka skucha. Jak można się dowiedzieć od znawców tematu: http://savoir-vivre.wieszjak.polki.pl/przy-stole/225742,Ciastka-herbata-kawa.html
    "Głównym błędem jest to, że serwujemy herbatę do posiłków, do podkreślmy, wszelkich posiłków, zatem do śniadania, obiadu, kolacji.
    To prawda, że Anglicy, Austriacy i Bawarczycy piją herbatę do śniadania, ale tylko śniadania i tylko oni. Można też zadać pytanie – co wtedy jedzą? Nikt na świecie nie pija jednak herbaty do obiadu czy kolacji. Savoir - vivre tego nie przewiduje. Etykieta, etykieta biznesu, protokół dyplomatyczny tego stanowczo zabraniają. Do gorących posiłków pijemy wyłącznie wodę i wino. Na zakończenie gorącego posiłku możemy napić się kawy (i zresztą z reguły wtedy się ją pije)."
    To, że w Maroko coś robią nie znaczy, że to jest dobrze.
    Ogólnie pozdrawiam, jeszcze jeden adres polecam: http://www.savoir-vivre.com.pl
    Seaborg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Seaborg urok wakacji polega na tym, że nie obowiązuje tam ani protokół dyplomatyczny ani etykieta biznesu. I dobrze bo trzeba się czasem zrelaksować. A lampka dobrego wina zawsze mile widziana.

      Usuń
  10. Jak ci się tak Maroko podoba, to może byś się tam przeniosła na stałe. Nie rozumiem jednego. Nie lubisz muzułmanów, ich kultury, religii itd... A ciągnie cię do muzułmańskich krajów, jak muchę do gówna. Jak czegoś, kogoś nie lubię, to tam nie jeżdżę i nie spotykam się z daną menażerią. Wolałbym już pojechać do Gruzji, Armenii czy jakiejś Łotwy, lub Czarnogóry.
    Szmaciarze od Korwina też nienawidzą państwa socjalnego. A znam takich, co wyjeżdżają na wiele lat do Szwecji, Francji, Holandii, siedzą tam, i korzystają obiema rękami z państwa socjalnego. Takie przypadki powinni zbadać jacyś psychiatrzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Anonimie,

      to że generalnie dana kultura mi się nie podoba nie znaczy, że gryzę od razu ludzi. Uważam że zobaczyć jakiś kraj i jak ludzie żyją może dać do myślenia i zrewidować poglądy. Nie popieram wojen religijnych ni zbrodni bez honoru. Ale czy to powód by się zamykać? To, że podobały mi się wakacje nie znaczy, że chcę gdzieś mieszkać. Moim koleżankom podobała się wycieczka do Indii co nie znaczy, że chcą tam mieszkać.

      Usuń