Da się odzyskać Polskę?



Wedle Dantego, na wrotach piekieł napisano „Ty, który wchodzisz żegnasz się z nadzieją”. W słowach zawarto wielką i niezmienną prawdę o naszym życiu i o tym co boli. Nie dolegliwości czy chwilowe niepowodzenie bolą najbardziej, lecz brak perspektywy ich zakończenia. Jak historia pokazuje ludzie dokonują cudów odwagi, kiedy wierzą w sprawę, kiedy wierzą, że będzie lepiej. Potrafią znieść więcej niż my, siedzący w fotelu i popijający herbatkę możemy sobie wyobrazić. Co jednak kiedy nie widać sensu męczenia się, kiedy nie widać światełka na horyzoncie? Osoby cierpiące na depresję znają to paskudne uczucie. Ale nie trzeba choroby by mieć podobne odczucia na myśl o dzisiejszej Polsce i tym co czeka tutaj młodych. Praca na śmieciówkach, brak szans na mieszkanie, brak szans na samodzielność finansową, antyrodzinna polityka i rzucanie kłód pod nogi. Zniszczony i wyprzedany przemysł. Pasożyty karmiące się na pół niewolniczą pracą. Hasła propagandy bredzące o sukcesie. Strach czy starczy dla pierwszego. Strach o utratę pracy choćby na śmieciówce. Beznadzieja i bezradność. W roku '89 wierzono w szanse na nowe, lepsze czasy.  Teraz ludzie tracą wiarę i masowo uciekają. Nastroje społeczne i na temat rynku pracy są fatalne. Poziom publicznej debaty do dno i pięć metrów mułu. Już nawet mi się nie chce komentować wypowiedzi „szczawiowego” profesora, urojonych sukcesów wróbka ćwirka i tym podobnych. Głowa może pęknąć. Zamiast litanii chcę napisać o czym innym.

Na fejsie wpadłam na człowieka związanego z inicjatywą „odzyskamy Polskę” (link [1]). Rozmawiałam z panem  Krzysztofem Galińskim, kulturalnym i rozsądnym człowiekiem, który po latach pracy na obczyźnie poczuł, że czas coś zrobić dla Polski. Tworzy więc nową grupę pragnącą chronić polski interes narodowy, gospodarkę oraz tożsamość. Ktoś zaraz powie, że małych partii mamy w Polsce pod dostatkiem. Tak, ale są one zwykle tworzone przez „zużytych” polityków. Te same twarze widzimy od lat, z tym, że co jakiś czas mówią to samo. Zmieniają regularnie upierzenie dostosowując piórka do aktualnych warunków jak kameleony. Przy okazji dokonują salt i piruetów godnych mistrzów akrobacji. Jako przykład niech posłuży jaka posłanka Kluzik-Rostkowska. Przeszła drogę od PiS przez PJN do PO. Pomysł na kadencyjność dla polityków to dobry pomysł. W naszej rzeczywistości bowiem, bycie zawodowym politykiem oznacza całkowite oderwanie od realiów kraju oraz jego mieszkańców. O cyniźmie i produkowaniu masowym wyborczej kiełbasy nie wspomnę.

Kolejny świetny pomysł to likwidacja przywilejów kastowych, w myśl równości wobec prawa. Sama kiedyś powiedziałam, że z czystym sumieniem poprę każdego kto otworzy drogę do zawodów prawniczych czy innych gdzie panują korporacje. Celem działań korporacji zawodowych jest obrona własnego interesu i swojego źródła dochodu nie zaś troska o jakość usług. Wierzyłam w różne bajki, ale nigdy w korporacje zawodowe i to, że dbają o coś więcej niż własną kiesę. Pewnie każdy z nas chce zarobić i nikt nie pracuje za darmo. Ale niech to się odbywa na zasadzie konkurencji i wolnego rynku nie zaś wyścigu w którym jeden jedzie maluchem a drugi samochodem sportowym. Wiem oczywiście, że rozmontowanie przywilejów kastowych oraz korporacyjnych to niełatwe zadanie na lata. Nie da się też ich na pewno całkiem zlikwidować, ale każdy cal wyszarpany korporacjom, klanom i kastom to zysk dla Polski i Polaków.  Oczywiście muszą istnieć mechanizmy kontrolne, ale niestety obecnie skutecznie tamują dopływ „świeżej krwi”, to zaś jest po prostu zdrowe dla wszystkich. Za umowami śmieciowymi też młodzi ludzie raczej tęsknić nie będą..

Wymieniałam powyżej tylko dwa z punktów. Każdemu polecam wejść na stronę domową grupy oraz poczytać ich propozycje. Moim zdaniem warto wspierać i promować oddolne inicjatywy obywatelskie. To krok w kierunku dojrzałego, świadomego społeczeństwa obywatelskiego. Po roku '89, wbrew propagandzie, Polaków tłamszono i wbijano w poczucie winy. Nie staniemy się świadomym swej wartości i tożsamości narodem dając sobą manipulować „elitom”. Warto wspomnieć, że inicjatywa ruchu „Odzyskamy Polskę” wyszła z Poznania. Tutaj też założono AKO, Akademicki Klub Obywatelski im Lecha Kaczyńskiego. To, że różni ludzie z Poznania tak się pieklą to dobry znak. Ruchowi „Odzyskamy Polskę” życzę powodzenia i wszystkiego najlepszego.

[1]http://odzyskamypolske.org/Start/

http://digart.img.digart.pl/data/img/vol1/52/44/download/4564530.jpg

74 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że Polacy (także młodzi) już się nie nabiorą na bajery objawiających się nagle spasicieli Polski, mimo że ci znów się mnożą i mizdrzą, jak to przed wyborami czy innymi ważnymi wydarzeniami bywa. Owszem, niełatwo jest się rozeznać w tej gęstwinie inicjatyw i wrzutek, ale jest stare dobre kryterium: "Cui bono?". KAŻDE rozbicie opozycji służy tylko i wyłącznie obecnie rządzącym - czysta arytmetyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony masz rację Anno, że rozdrobnienie to osłabienie, ale pytanie czy nie czas na zmiany na scenie politycznej, czy nie czas na nowych ludzi.

      Usuń
  2. Erinti, teraz?! Teraz jest czas na odzyskanie Polski - może ostatni moment. Gdy ją odzyskamy, wtedy możemy rozliczać się nawzajem i szukać nieskazitelnych, ideałów. Teraz potrzebny jest realizm, nie utopia. Cóż za ironia losu, że "romantyk" mówi to "realiście" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, że potrzebujemy realistów. Rzecz w tym, że ja nie wiem kto z obecnych polityków mógłby tego dokonać. Bo pojedyncze jednostki są. Ale potrzebują ludzi, zespołu, sam człowiek w pojedynkę wiele nie wskóra

      Usuń
    2. Erinti, jest co jest i takie jakie jest. Jest tylko jedna partia, która ma szanse pokonać partię rządzącą. Można nie lubić Kaczyńskiego i PiS-u i stawiać mu wiele - słusznych czy niesłusznych - zarzutów, ale teraz nie mamy innego konia. Głosowanie na kogokolwiek innego oznacza głosowanie na tych, dzięki którym jest co jest. Po prostu NIE MA innej opcji. Szukanie - nieistniejących przecież - ideałów teraz to szaleństwo, delikatnie mówiąc.

      Usuń
    3. No,to akurat realiści nie są.Powodzenia życzę,będzie Wam potrzebne

      Usuń
    4. Odzyskać Polskę ? tzn doprecyzujmy-odzyskać władzę dla określonej opcji ?

      Usuń
    5. @Anna,

      Tak, ma szansę pokonać. A co potem?

      Usuń
    6. @justycja

      Teraz też jest dobrze określonej opcji i ludziom z określonymi powiązaniami. Nigdy nie jest tak, że się każdemu podoba (na przykład I RP była świetna dla szlachty ale nie mieszczan). Mnie do szcześcia wystarczy ukrócenie wszechmocy zawodowych korporacji, rotacja polityków, zmniejszenie liczby posłów.

      Usuń
    7. @ja z Francji

      Ja sama nie wiem czy PiS sobie poradzi z rządami, z kim wejdzie w koalicję i co zaproponuje.

      Usuń
  3. Polska JEST.Tu nie ma co odzyskiwać,to manipulacja i demagogia.Ją trzeba "tylko" zmienić. I chroń nas ,Boże ,przed idealistami .Tzn nie w ogóle,oni są potrzebni jako wyznaczający kierunek,ale nie jako realizatorzy-bo albo tego nie potrafią,albo dla idei pójdą nie patrząc na ludzi,na straty,mając na względzie tylko ideę.Idealiści jako realizatorzy nader często zamieniają się w fanatyków a to jest najgorsze,co się może narodom trafić.W nieskazitelnych nie wierzę a jeżeli ktoś się kreuje (lub jest kreowany ) na nieskazitelnego to trzeba trzymać go z dala od polityki.Pod taka przykrywka zawsze kryje się fałsz/cynizm/podłość.Rozliczać się nawzajem-nie moja bajka.Wzajemne rozliczanie zabiera czas potrzebny na działanie,nie udaje się nigdy do końca,nakręca nową spirale win i pretensji.Pociągnąć do odpowiedzialności za czyny wyjątkowo podłe,naruszenia prawa -tak,oczywiście.Lecz nie owo wzajemne rozliczanie-bo to niekończąca się litania żalów,animozji,prawdziwych i urojonych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. An-Ka, tak mamy państwo o nazwie III RP, którym rządzą ludzie z polskimi paszportami, wybierani przez ludzi z polskimi paszportami i językiem urzędowym jest polski. Ale czy III RP dba o Polaków to śmiem wątpić. Rozwala się przemysł, gospodarkę, promuje antypolskie postawy, tłamsi ludzi, promuje cwaniactwo i nepotyzm. Cwaniactwo i nepotyzm są wszędzie ale nie w takich rozmiarach. Dla wielu ludzi PRL nie był wolną Polską. Czym jest III RP?

      Usuń
    2. Chyba mylisz dwie sprawy.Co innego odzyskać władzę/wpływ na decyzje/rządy a co innego odzyskać kraj.Kraj JEST ,niezależnie od tego ,kto nim rządzi,jaki system panuje,kto się bogaci,kto biednieje.jaki jest stopień korupcji,nepotyzmu itd.co innego napisac-"odzyskać normalność i przyzwoitość w Polsce) a co innego odzyskać Polskę Nota bene -odzyskać w w Polsce normalność i przyzwoitość jest swojego rodzaju oksymoronem,raczej napisałabym-walczyć o?stworzyć.Polska JEST cały czas.Jaka jest to już kompletnie inny temat.Nie wyobrażam sobie,bym miała w sytuacji,gdy do władzy dorwie się ktoś,kogo nie akceptuję uznac,że trzeba odzyskać Polskę.Bo ten hipotetyczny on przeminie,Polska z0ostanie.III RP JEST nadal Polską.dla jednych akceptowalną,dla innych dobrą,dla jeszcze innych w calosci do przemian-ale JEST.Tu nie ma co odzyskiwać,tu trzeba zmieniać.Owo "odzyskiwanie" jest cwanym zabiegiem,chwytliwym

      Usuń
    3. Spróbuję metaforą. Mam dom - odziedziczony po rodzicach. Przychodzi bandyta i mi go odbiera. Owszem, dom nadal JEST, ale nie w moich rękach. Robię wszystko, by go odzyskać, czyli wyrwać z obcych, złodziejskich łap, mimo że niewiele mogę zrobić, gdyż bandyta przejął go na mocy bandyckiego prawa, które wprowadzono. Ale się nie poddaję, bo w świetle niebandyckiego prawa ten dom po prostu JEST MÓJ, a ja mam nie tylko prawo go odzyskać, ale i obowiązek go bronić.

      Usuń
    4. Anno- kiepska to metafora.Bo to nie jest tylko Twój dom,ale dom wielu ludzi,z których nie wszyscy podzielają Twoje zdanie.I część z nich np. uważa,że teraz im się w tym domu świetnie mieszka,bo bandyta założyl centralne ogrzewanie,wymienił wanny a za Twojej własności to Ty się nie interesowałaś tym (przepraszam za taki tekst,tak sobie teoretycznie dywagujemy) .Teraz im się mieszka wygodniej,lepiej,nawet jeżeli i im owa współwłasność odebrano..Czy to ci się podoba,czy nie-i nie chcę wdawać się w oceny,przyczyny decyzji itd.-Polacy mieli wybór.DEMOKRATYCZNY.Załóżmy,że się zgodzę z opinią,że dokonali najgorszego z możliwych wyborów-nie zmienia to faktu,że to był WYBÓR.Prawem demokracji jest tez dokonywać wyborów ,które dla innych są nie do przyjęcia.Natomiast postawa,ktora Ty prezentujesz jest postawa "sąd sądem a sprawiedliwość musi być po naszej stronie".Powtórzę-nie chcę się wdawać w oceny,bo naprawdę nie o to chodzi.Gdy wygra wybory partia opozycyjna( w każdym momencie historii ) ta część rodaków,ktora nie chce/nie chciała tej partii będzie też nastawiona negatywnie.I co ? z kolei ta część ma krzyczeć "to nie Polska,musimy Polskę odzyskać .Napisałam wyraźnie,że każdy ma prawo (i obowiązek) dążyc do zmian,ktore on uważa za słuszne.KAŻDY.Nie każdy jednak musi mieć dokładnie taki sam punkt widzenia na to,co dobre,co korzystne,co mądre.I nie ma.I gdy ktoś mi napisze " dla dobra Polski (rozumianego przez każdego inaczej ) mam prawo i obowiązek zrobić wszystko ,by zmienić stan rzeczy,w którym mi się wiele/wszystko nie podoba i dlatego chcę ,by moi faworyci odzyskali/zdobyli WŁADZĘ ,bo uważam,że tylko oni są w stanie opanować zlo,ktore jest "-to jest to rozsądne i uczciwe postawienie sprawy.Jeżeli jednak twierdzi,ze chce odzyskać kraj to ja powiem-demagogia,histeria i odzyskiwanie DLA SIEBIE,z kompletnym nieliczeniem się ze zdaniem tych,ktorzy myślą inaczej.to naprawdę moim zdaniem bardzo tani chwyt i bardzo niebezpieczny-działa w OBIE strony.Nie lubie grania na wysokim C,zawsze za tym kryje się partykularny interes.

      Usuń
    5. @Ak-Ka

      A co mają powiedzieć ludzie nie czujący się w III RP jak u siebie, jak w wolnej Polsce, ale jak pod zaborami? Czujący się obywatelami drugiej kategorii, nieustannie atakowanymi i szykanowanymi przed media i tak zwane elity za niepopularne poglądy?

      Tak, masz rację, że żyjemy na polskich ziemiach. Mam tylko poważne wątpliwości czy ci tam na górze są zainteresowani dobrobytem Polski, rozwojem kraju i jego mieszkańców

      Usuń
    6. @Anna

      Bardzo dobra metafora!

      Usuń
    7. An-ka, czyli mamy dom - my, jakaś społeczność. Mamy wspólnie, wspólny dom. I każdy z nas ma taki sam głos w kwestii zarządzania tym domem - Ojczyzną. Ale zarządzać krajem nie mogą wszyscy, toteż obywatele wybierają tzw. władze, czyli swoich przedstawicieli, którzy mają ich krajem zarządzać - w ich imieniu i dla ich dobra. Taka jest teoria, idea, taki jest w ogóle sens istnienia państwa. Więc władze te zostały wybrane. I rządzą jak rządzą, jest co jest. I teraz jest TEN moment: ocena tego, jak rządzą, tego, co jest. Jedni widzą, co jest grane i ku czemu idzie - i coraz bardziej to czują na własnej skórze. Inni jeszcze nie widzą, bo przecież nadal płynie przysłowiowa woda w kranie, i to nawet ciepła. Wiem, że tu się nie zgodzimy. Na tym właśnie polega aktualny podział naszego społeczeństwa: jedni widzą kondominium, inni widzą rządy demokratycznie wybranych władz.
      A emigrująca młodzież? A starzy i chorzy pozbawieni opieki i środków do życia, mimo że całe życie płacili OBOWIĄZKOWE składki zdrowotne i emerytalne? A likwidacja polskiego przemysłu, w tym stoczni? A zniszczone rybołówstwo? A zalane kopalnie? A blokowanie eksploatacji złóż geotermalnych (ogrzalibyśmy całą Europę!)? A łupki (koncesje na ich wydobycie już są wyprzedawane)? A rurociąg na dnie Bałtyku i zablokowany port w Świnoujściu? A rolnictwo (stało się nieopłacalne!)? A umowa na ruski gaz - za taką cenę i na tyle lat? A oddanie śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej? A monopol polskojęzycznych, lecz niepolskich mediów? A ruskie serwery? A SETKI afer zamiecionych pod dywan? A kompromitujące wyroki sądowe (Sawicka itp.)? Można tak dłuuugo. Kpina z narodu - jawna, w żywe oczy. Możemy sobie nawet o tym gadać i pisać. Póki co. Bo Polska to piękny i bogaty kraj, tylko ci Polacy ciągle jeszcze się tu panoszą...
      Jedni widzą problem, inni go nie widzą - i to jest największy sukces naszych odwiecznych i obecnych wrogów: ogłupili nas i podzielili. Tak jeszcze nie było.

      Usuń
    8. Anno-powtarzam po raz kolejny-nie neguję w najmniejszym stopniu prawa do zmian ,prawa do najsurowszej oceny.Jednak nawet najsurowsza ocena nie uprawnia do wniosków,że cokolwiek dzieje się z powodu świadomego (nie,nie świadomego,bo działania korupcyjne są oczywiście świadome ,więc -CELOWEGO<PLANOWEGO ) działania na niekorzyść państwa a dla korzyści innych państw czy narodów.Nieudolność,cynizm,głupota -tak.Dalej to już pomówienia będące nad wyraz prostym zabiegiem socjotechnicznym,dzięki którym można spokojnie przejąć władzę.cd-niżej

      Usuń
    9. Posługując się metaforą domu -dziedziczę dom po przodkach,ale dziedziczę go z bratem/siostrą.Umawiamy się ,że każde z nas administruje nim naprzemiennie przez jakiś okres czasu.Moim zdaniem mój brat/siostra robi to fatalnie,ja zrobiłabym to lepiej.Nie podoba mi się kazda jego decyzja,zaczynam podejrzewać (i opowiadać po rodzinie),że on ma w nosie nasze wspólne dobro,potem zaczynam mieć poczucie krzywdy,że on marnuje MOJE dobro (gdzies tam po drodze to poczucie krzywdy każe mi zapomnieć,że rodzice mieli nas dwoje,przecież MÓJ dom marnieje,te schody to ja chciałam inne,te poręcze powinny być brązowe,okna drewniane,wybrał firmę kumpla a przecież mój kumpel też ma firmę remontową ,a kolor tynku to już na pewno ta okropna bratowa narzuciła).I teraz mamy dwa rozwiązania -1.mówię -stop,przeciez to jest i jego dom,ma identyczne prawa jak ja,jest idiotą (lub tak mi się wydaje),ale to mój brat,wiec MUSIMY się porozumieć,bo inaczej nam wszystko zmarnieje lub 2.o,nie,ten dom nie może zmarnieć,zaczynam starania o ubezwłasnowolnienie brata i ja dopiero wtedy zrobię wszystko po swojemu,Tak to wygląda z mojej strony.Nie chciałabym,by było odbierane jako ocena AKTUALNEJ sytuacji i władzy,negacja zarzutów itd.Chodzi mi wyłącznie o mechanizm.I o moje rozumienie patriotyzmu-mój kraj jest moim krajem ZAWSZE.Rzadzący przemijają (niektórym oczywiście życze ,by przeminęli szybciej,gina-kraj zostaje.Mój niezależnie od tego jak bardzo nienawidzę aktualnych rządzących.Moja młodość upłynęła w PRL i doskonale wiem,jak można rządzących nienawidziec,jak bardzo można czuć się zniewolonym przez system.Ktoś,kto PRL zna z opowiadań ,nie wie na ten temat nic....

      Usuń
    10. An-ka, tu nie idzie o takie czy inne poręcze montowane we wspólnym domu, ale o sam dom (i domowników), a w tym wypadku o to, kto tak naprawdę nim zarządza - o to, że formalnie rządzący to kukły w łapach realnie rządzących lalkarzy, że odwołam się do metafory SN. Niestety, właśnie tu się nie zgadamy w ocenie sytuacji - patrząc na to samo, każda z nas widzi coś innego, więc pat.
      Ja też wychowałam się w PRL-u i doskonale pamiętam ten czas. Tyle że wtedy wiedzieliśmy, co jest grane, kto jest kto, co jest co. I że musimy - choć nie chcemy - w tym tkwić. Podział był jasny: my (naród) i oni (komuchy). Po "oddaniu władzy" rządzili i rządzą ci sami ludzie (także dosłownie, wg nazwisk), a zbrodniarze pozostają bezkarni. Nam - gawiedzi pokazano okrągły mebel, a gdy się dowiedzieliśmy o magdalenkowych kantach, było już pozamiatane. Gruba krecha, a więc bezkarność dla onych. I to, o co walczyliśmy: wolność i własność prywatna - też dla onych. Uwłaszczyli się, "likwidując" to, co za komuny było "państwowe", przejęli media i kpią z nas i nas dzielą. Skutecznie.

      Oto fragment najnowszego wywiadu z Jarosławem Kaczyńskim:
      Istotą systemu komunistycznego było kłamstwo i terror. Później z terroru niemal zrezygnowano, natomiast kłamstwo pozostało. Dziś w III RP kłamstwo znów osiągnęło niebywałe rozmiary. Tak jak wtedy, i teraz jest niestety wobec pewnej części społeczeństwa skuteczne. Zdarzało mi się słyszeć w latach 80. prywatne rozważania, jak okropni są pielęgniarze, którzy zamordowali Grzegorza Przemyka – część ludzi szczerze wierzyła w wierutne bzdury i najbardziej prymitywne rojenia ówczesnej propagandy. I teraz znów pewna część społeczeństwa, z różnych względów, wierzy w propagandę władzy. Ten wręcz niekiedy nienawistny stosunek do tych, którzy chcą sprawę wyjaśnić, jest już nawet nie elementem sposobu myślenia, lecz wręcz tożsamości. Dlatego niesłychanie trudno będzie zweryfikować tę postawę, bo nie jest to już kwestia racjonalnego myślenia, tylko emocji, które budują tożsamość. Ale musimy sobie z tym dać radę.
      Potrzebne jest ponowne zjednoczenie społeczeństwa opierając się na prawdzie jako zasadzie. Nie rozstrzygając, chociaż wszystko wskazuje na najgorszy scenariusz tego, co zdarzyło się w Smoleńsku, chcę powiedzieć, że budowanie jedności musi oprzeć się na prawdzie. Dziś w debacie publicznej dominuje coś innego – przeświadczenie, że samo dążenie do prawdy i kwestionowanie najbardziej nawet prymitywnych kłamstw jest niedopuszczalne, bo to mentalnie jest nie do zaakceptowania, jest niewygodne i na dodatek godzi „w naszych”. Tego przyjąć nie można, bo to oznacza życie w świecie, który nie ma nic wspólnego z demokracją.
      http://niezalezna.pl/54007-jaroslaw-kaczynski-specjalnie-dla-gazety-polskiej-wiem-jak-bronic-polski

      Usuń
    11. Anno-ale co mi chcesz udowodnić ? Ja nie polemizuję z Twoją oceną rzeczywistości i nie neguję ani jednego słowa tej oceny.Nie ma potrzeby przedstawiać wywiadu z Kacz\ynskim ,czy kimkolwiek innym,bo ani jedno słowo mojej wypowiedzi nie świadczy o mojej akceptacji czy aprobacie dla obecnej władzy(czy jakiejkolwiek).T nie jest nawet w minimalnym stopniu temat mojej wypowiedzi.Cały czas podkreślam,że Polska jest zawsze moja MIMO.(tu mozna wymienić,mimo czego-zapewne dla każdego będą to różne rzeczy).Jest MOJA bezwarunkowo ,MIMO.Dla Ciebie zaś ,sądząc z tych wypowiedzi,by była Twoja musi spelniać określone warunki.Nie polemizuję z tym,jakie to mają być warunki a jedynie o bezwarunkowości czy warunkowości.Moje wypowiedzi nie mają (przynajmniej tym razem ) cienia odniesień politycznych ,postawę swoją uważam za kompletnie ponadczasową,w odniesieniu do absolutnie każdej rzeczywistości.Uleganie propagandzie,obojętne czyjej (władzy czy opozycji -JAKIEJKOLWIEK ,bo nie czarujmy się ,propaganda nie jest domeną wyłącznie władzy,tylko naiwni tak sądzą -i znowu-dotyczy to KAŻDEJ władzy i KAŻDEJ opozycji )-zostawiam innym.

      Usuń
    12. An-KA, niczego nie chcę Ci udowodnić. Przedstawiałam swoje zdanie i argumenty na dyskutowany - jak sądziłam - temat. Przełykałam uwagi ad personam, których nienawidzę i zwykle nie toleruję (np.: Natomiast postawa,ktora Ty prezentujesz jest postawa "sąd sądem a sprawiedliwość musi być po naszej stronie") i posądzenia o demagogię, histerię czy kompletne nieliczenie się ze zdaniem innych itd., ale mam dość.
      Stwierdzając oczywistości, typu: "moja ojczyzna jest zawsze moja", "każdy ma taki sam głos", sugerujesz, że im przeczę?
      Zacytowałam Kaczyńskiego, bo zgrabnie wyraził to, co chciałam powiedzieć.
      Szkoda, że nie możemy się dogadać. Jesteśmy chyba typowymi reprezentantkami dwóch różnych stron podzielonego jak nigdy narodu...
      Wierzę, że piszesz szczerze, ale nie lubię stawać pod ścianą.

      Usuń
    13. @An-Ka

      Zatem Królestwo Polski w ramach rosyjskiego zaboru było Polską?


      Usuń
    14. @Anna

      Anno, dziękuję za wyczerpującą dyskuję. Ja się zgadzam w większości przypadków z oceną p. Kaczyńskiego z tym tylko, że nie wiem jak z możliwościami koalicyjnymi PiS. Ale z obecnych partii wiem na kogo głosować.

      Jak napisałam już do An-Ka, cóż mamy ludzi z polskimi paszportami, wybieranych przez ludzi z polskimi paszportami.

      Usuń
    15. @An-Ka

      I chciałam jeszcze dodać, że nie czuję by kogokolwiek z decydentów i tak zwanych elit interesował interes i los Polski i Polaków. Niszczy się wszystko. Nie mamy Polski, ale zgliszcza Polski.

      Usuń
    16. Erinti, nie ma co się łudzić. PiS jest tak zwalczany (wewnątrz i na zewnątrz), że aby mógł uratować to, co jeszcze da się uratować musi rządzić samodzielnie, a więc musi wygrać wybory w cuglach. DLATEGO tak ważne jest przeciwdziałanie wszelkim gierkom na rzecz rozbicia czy zniechęcenia elektoratu skłonnego zagłosować na tę partię, a wszelkie "trzecie drogi" czy inne kondory są na rękę rządzącym. Czysta arytmetyka. Można w nieskończoność dywagować i gdybać nt. błędów czy możliwości PiS, ale - powtarzam - dzisiaj po prostu nie mamy innego konia. Oczywiście, że jeśli się uda, łatwo nie będzie, bo wszystko jest rozwalone, a "oni" pomagać nie będą, ale czy to znaczy, że nie należy spróbować odzyskać i uzdrowić nasz kraj?

      Usuń
    17. Anno, zgadzam się, że jest zwalczany. Za co? Za chęć budowy silnej Polski. Ja jednak uważam, że oddolne, obywatelskie inicjatywy są czymś pożytecznym, by ludzie zaczęli działać

      Usuń
    18. ODDOLNE inicjatywy są nie tylko pożyteczne, Erinti, ale i wskazane. Groźne są kondory.

      Usuń
    19. @Anna -Anno-nie chciałam Cię urazić.Jeżeli tak sie stało-przepraszam.Na pewno nie porozumiemy się,bo ja staram się dyskusję prowadzić poza odniesieniem do opcji politycznych,odżęgnując się wręcz od tego,Ty zaś z tego wyciągasz wniosek,że jestem po drugiej stronie barykady.Ja wyłącznie o mechanizmach,Ty o konkretnej sytuacji.
      @ Erinti - Polska to nie władza,to przede wszystkim naród.

      Usuń
    20. Dla mnie Anno, najgroźniejsze są media i tak zwane elity, skutecznie skłócający ludzi i robiący ludziom papkę z mózgu.

      Usuń
    21. An-Ka, ja też nie chciałam Cię urazić. Nie rozumiemy się, chyba faktycznie mówimy o innym aspekcie sprawy.
      Pozdrawiam Cię serdecznie

      Usuń
    22. Oj,tak,oj tak.....

      Usuń
    23. Zauważ, Erinti, że w czasie zaborów zabraniano Polakom mówić w języku ojczystym, narzucano język zaborcy. Dziś jest odwrotnie: Zagraniczne media mówią do nas w naszym języku. Z pewnością dlatego ich propaganda jest tak skuteczna.

      Usuń
    24. Anno, i to chyba jedyna różnica

      Usuń
  4. Liczyłam na taką oddolną inicjatywę, to nic że to nieduża grupa, to początek, kropla drąży skałę. Ważna jest szlachetna istota przedsięwzięcia, prawość tych ludzi i próba zastopowania tej lawiny, która wydaje się już prawie nie do zatrzymania. Poznaniacy są konkretni i pragmatyczni i jeśli komuś ma się udać to właśnie im, może ruszą ten beton, oby udało im się zmobilizować ludzi. Zaniedbania są już gigantyczne, tym niemniej jaki mamy wybór... krejzor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dlatego ja uważam, że dobrze że są takie inicjatywy. Dobrze, że ludzie zaczynają działać, że mają cele i chęci ich realizacji. Zaś co wyjdzie, to czas pokaże

      Usuń
  5. wyjątkowo fajny szablon, lubię takie klimaty...
    ciekawe pytanie zadałaś w tytule... w pierwszym odruchu odpowiedź brzmi "nie", bo ten kraj nigdy nie był "nasz"... dla uproszczenia ominę już rafę pytania "nasz, to znaczy czyj?"... nawet gdy będę aspirował do bezpośredniego rządzenia nim, nawet gdy stanę się absolutnym dyktatorem, nadal ten kraj nie będzie "mój", czyli taki, jaki sobie wymarzę... nec Hercules contra plures...
    cóż więc mogę zrobić, zwłaszcza, że ambicji posiadania władzy nie mam?... po prostu robić swoje... swoim działaniem /werbalnym, niewerbalnym/ oddziaływać na otoczenie na swoim mikroskopijnym "kawałeczku podłogi", na miarę swoich możliwości... tu się da coś odzyskać, a na pewno nie dopuścić, by zabrano więcej...
    pozdrawiać :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Pkanalio, ale przywróciłam poprzedni bo miałam prośby o przywrócenie bardziej czytelnej wersji. Mój wzrok też się męczył :(

      zgadzam się, że najlepiej robić swoje, w myśl zasady by najpierw robić porządek u siebie samego

      Usuń
  6. Emigrująca młodzież jest tematem bolesnym.Tylko pod rozwagę -najmniejsze bezrobocie wśród młodzieży jest w Austrii.bo nie ma tyle młodzieży z dyplomami.W Polsce puszczono na żywioł studia,.licencjaty,prywatne szemrane uczelnie.Jest masa ludzi z dyplomami bez pokrycia w rzeczywistej wiedzy i przygotowaniu zawodowym .Nie ma i nigdy nie będzie tyle pracy dla tych roszczeń.Część tych dyplomowanych ludzi powinna konczyc zawodówki,bo ich poziom intelektualny jest dokładnie taki.Jednak skończyli "studia" a zycie ich weryfikuje.Druga strona tego medalu- część młodzieży,nawet o odpowiednim intelekcie ,decyduje się na jakiś kierunek nauki bez najmniejszego pojęcia o tym,jak to wygląda w praktyce,oczekując ,że problem zatrudnienia ktoś za nich rozwiąze,da pracę-w takich zawodach,gdzie ten warsztat trzeba sobie zorganizować samemu.Gdy słyszę biadająca mamusię świeżo upieczonego notariusza czy adwokata,ze żadna kancelaria nie chce potomka zatrudnić pytam "czemu nie otworzy własnej? " i slyszę litanię przeszkód.A główną przeszkodą jest niemoc własna ,tak naprawdę.Że to trudno i wymaga nakładów ? a to szanowna rodzinka dopiero dziś się o tym dowiedziała ? bo innym podano na tacy ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przypadku młodych absolwentów prawa niestety własna praca wiele nie da, jak ktoś nie ma pleców. I nie tylko w przypadku prawników. Jak nie masz pleców to kwalifikacje i pracowitość guzik znaczą.

      Usuń
    2. Kompletna nieprawda.Wiem co mówię,będąc matką i teściową właśnie młodych prawników.Zaczęli od zera,bez pleców.Pomoc rodziców ograniczyła się (to oczywiście też coś znaczy ) do pomocy finansowej potrzebnej do rozruchu.Jasne,że tzw plecy nie przeszkadzają,natomiast jako aksjomat sa mitem usprawiedliwiającym tych ,ktorym zabrakło siły woli ? pomysłu ? odwagi ? talentu ?

      Usuń
    3. Ty An-Ka znasz przykłady ludziom którym się udało bez pleców ja zaś całkiem inne. Aby nie było, cieszą mnie takie przykłady jak podałaś.

      Ja jednak znam osoby którym nie brakło ni umiejętności ni pracowitości. Jednej przejść pomogła solidna suma pieniędzy, druga z wiecznego stażysty awansowała na pracownika korporacji bez praw pracowniczych.

      Usuń
    4. Erinti-ale różnica między nami jest taka,że Ty zaczynasz wypowiedź od kategorycznej konstatacji,że niemożliwe jest zdobycie czegoś uczciwą drogą i bez poparcia ,ja natomiast nigdy nie twierdze,że wszyscy,ktorzy coś zdobyli zrobili to w sposób uczciwy.Myśle,że w wielu przypadkach właśnie od tego-wiary lub niewiary zaczyna się nasza droga życiowa.Prawo Murphego.:))

      Usuń
  7. Nie mam gotowej odpowiedzi na Twoje dylematy i nie spotkałem się z takimi, oczywiście poza tymi, że wystarczy obalić rząd Tuska, a Polska przemieni się w wysoko rozwinięte gospodarczo mocarstwo. Wydaje się, że Polsce potrzeba ogromnego przemeblowania struktur. Tego nie zrobi aktualna władza, czuła na sondaże. Z masami uprzywilejowanymi nie powalczy też aktualna opozycja, bo po pierwsze to jej elektorat, po drugie źródło posad do obsadzenia (a każda partia potrzebuje wynagradzania wiernych poddanych), a po trzecie byłby to początek społecznych niepokojów. Wyobraź sobie likwidację tych wszystkich kolejowych spółeczek i przywilejów... Nikt na to nie pójdzie i to jest smutna refleksja.

    Co do zawodów prawniczych, to te cechujące się wolnością od państwowych etatów są dziś dostępne dla każdego, kto jest w stanie przyjąć solidny kawałek wiedzy i umie go wykorzystać. Naprawdę, nie potrzeba znajomości. A że wymaga to wysiłku, no to sorry... Nie chcę się wypowiadać na temat sądownictwa i prokuratury, ale każdy inny zawód prawniczy jest dziś dostępny dla każdego chętnego do nauki i zmotywowanego do pracy.

    W Polsce można żyć godnie, bez partyjnych układów i znajomości, chociaż wymaga to ogromnej pracy i nieco szczęścia - jak wszystko, co jest udane. Pewnie można byłoby lepiej, ale jedną z przeszkód wydaje się być właśnie to, o czym piszę: głęboko zakorzeniona mentalność człowieka PRL-u.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O,dopiero teraz przeczytałam .Podpisuję się pod tym.

      Usuń
    2. @Celsus, @An-Ka

      Gratuluję optymizmu w ocenie sytuacji i perspektyw w Polsce. Piszę bez ironii.

      Usuń
    3. Cóż,punkt widzenia zależy od naszych własnych doświadczeń.Skoro sama sobie i wyłącznie sobie zawdzięczam wszystko,co osiągnęłam,skoro mam kolo siebie takich ludzi,skoro tak się "udalo" ,moim dzieciom,skoro znam drogę życiową moich krewnych,przyjaciół-to po prostu WIEM,co jest możliwe.Co oczywiscie nie świadczy,że nie widzę rozmaitych nieprawości.Jednak WIEM,że uczciwie też można.
      PS.oczywiście ,w pewnych środowiskach dostaje się "kapitał początkowy" pod postacią obserwowania drogi życiowej rodziców,potencjał intelektualny pokoleń,też wsparcie finansowe i to jest nie do przecenienia.Obserwuję jednak młodego sąsiada,dziecko alkoholików,osobę bez tego kapitału i jego żmudne ,ale skuteczne wspinanie się i osiąganie celu.Szczęście ? Nie,akurat on szczęścia nie miał za grosz,sam sobie je tworzy.

      Usuń
    4. An-Ka,

      Ja mam odmienne doświadczenia, jak mało znaczy praca i talent. I nie mam cienia nadziei na przyszłość w Polsce.

      Usuń
    5. @An-Ka
      Teraz ja też się mogę podpisać. Oczywiście, że dostrzegam patologie. W dużej części są one dziedzictwem postkomuny, układów, znajomości i skutkują załatwianiem pracy. To się tyczy przede wszystkim budżetowych instytucji, gdy rodzic zwalnia dla swojej pociechy miejsce.
      Oczywiście, że lepiej byłoby dla mnie siedzieć sobie na ciepłej posadce na uniwerku, ale tam większość miejsc okupują pociechy i pociotki. Więc wybrałem taką drogę zawodową, w której pociechy i pociotki mogą mi skoczyć na koniec układu moczowego. Znam przypadki ludzi, którzy dziś w miesiąc zarabiają moje roczne dochody i zawdzięczają to tylko sobie i swojej ciężkiej pracy. Recepta na sukces jest prosta: angielski plus coś tam jeszcze, studia dopasowane do oczekiwań rynku i gotowość do pracy. Z odrobiną szczęścia po kilku latach nie prosi się, ale jest się proszonym. Znam też przypadki ludzi o świetnym potencjale, którzy są wciąż bezrobotni, bo czekają, aż ktoś odkryje ich talent i zaproponuje wynagrodzenie jak z bajki.

      Usuń
    6. no,wlasnie.Gdy ja jak szalona zdobywałam kolejne kwalifikacje moi niektórzy koledzy grali w brydża .Dziś twierdzą,że są ofiarami.Z pelnym przekonaniem i poczuciem krzywdy.Gdy wtedy ich namawiałam,śmiali się ze mnie...

      Usuń
    7. @Celsus

      Angielski to dzisiaj standard, kierunek studiów dopasowany do rynku pracy? Przez pięć lat może się wiele zmienić i to co wyglądało dobrze na początku, na wylocie może być mniej atrakcyjne. To się zdarza i co ma taka osoba zrobić? Iść na kolejny fakultet czy iść do pracy w supermarkecie? Cieszy mnie, że Tobie się udało ale ja niestety widzę ilu osobom nie wyszło.

      Chęć do pracy? Ludzie zasuwający w korporacji po 60 godzin tygodniowo mają ogromną chęć do pracy i co z tego mają? Garb.

      Ciepła posadka na uniwerku? Są ludzie z zacięciem naukowym, których na przykład pasjonuje na przykład mikrobiologia i chcą pracować naukowo. Czyli co mają wegetować bo chcą się realizować naukowo nie byznesowo? Tak, w nauce nigdzie nie ma kokosów i gór złota. Ale pomiędzy kokosami a biedowaniem jest normalne życie bez luksusów ale stabilne.

      Usuń
    8. "Angielski to dzisiaj standard, kierunek studiów dopasowany do rynku pracy? Przez pięć lat może się wiele zmienić i to co wyglądało dobrze na początku, na wylocie może być mniej atrakcyjne. To się zdarza i co ma taka osoba zrobić? Iść na kolejny fakultet czy iść do pracy w supermarkecie? Cieszy mnie, że Tobie się udało ale ja niestety widzę ilu osobom nie wyszło".

      Są zawody potrzebne zawsze. Od 25 lat prawnik, dobry inżynier, finansista czy lekarz zawsze coś znajdą. Na początku może nie być kokosów, ale z czasem...

      "Chęć do pracy? Ludzie zasuwający w korporacji po 60 godzin tygodniowo mają ogromną chęć do pracy i co z tego mają? Garb".

      No i w tym rzecz. Trzeba zasuwać dla siebie, a nie dla korporacji.

      "Ciepła posadka na uniwerku? Są ludzie z zacięciem naukowym, których na przykład pasjonuje na przykład mikrobiologia i chcą pracować naukowo. Czyli co mają wegetować bo chcą się realizować naukowo nie byznesowo? Tak, w nauce nigdzie nie ma kokosów i gór złota. Ale pomiędzy kokosami a biedowaniem jest normalne życie bez luksusów ale stabilne".

      Zgadzam się. Jeżeli skończyłaś kierunek, który nikomu wokół do szczęścia nie jest potrzebny, to trudno mieć pretensje do całego kraju Można być znakomitym specjalistą od broni używanej podczas krucjat, ale trudno mieć pretensje, że nikt tego nie doceni i nie będzie ochów i achów. Poza tym decydując się na pracę uczelnianą wiedziałaś pewnie, że pierwszeństwo mają pociechy i pociotki, a etaty i granty okupują stare pierdziochy. Nie mam do nikogo pretensji i zdaję sobie sprawę, że jeśli jeden pan zostanie premierem, to tego nie zmieni. Musi upłynąć pokolenie, by była szansa na jakiekolwiek zmiany. O ile.

      Usuń
    9. Prawnik? Tak, jak ktoś go weźmie na aplikację bo po samych studiach zawodu wykonywać nie może.

      Zasuwać na siebie? NIE każdy ma umiejętności biznesowe i firmę utrzyma. Założenie firmy to jedno, ale utrzymanie to drugie: zdanie kogoś kto ma firmę od lat i odnosi sukcesy

      Kierunek? Nie, nie jestem historykiem. I widzę co się dzieje więc zamierzam szukać szczęścia gdzie indziej. Ogłoszeń o pracę w moim zawodzie jest na świecie całkiem sporo i praktycznie co tydzień jest nowe. Ale chore jest że jak sam opisałeś z tym nepotyzmem.

      Usuń
    10. Wystarczy zdać egzaminy. Tyle. Tak samo trudne dla wszystkich. I oczywiście chcieć pracować.

      Ryzyko? An-Ka dobrze to opisała. Oczywiście, że nie każdemu się udaje. Jak się nie ma umiejętności i chęci, no to trzeba siedzieć na cudzym. Wiesz, to ja równie dobrze mógłbym narzekać na Polskę, że nie mam smykałki to nauk ścisłych i nie zostałem słynnym inżynierem. To nie jest wina Polski :)

      Ale nie wiem, czym się denerwujesz. Jeśli dobrze znasz angielski, a na świecie jest popyt na Twoją działkę, to nic, tylko korzystać i się cieszyć. Doprawdy nie wiem, w czym problem. Może kiedyś dzięki temu wrócisz do Polski w glorii i chwale, otwierając drzwi do kariery młodym osobom, które mają podobne do Twojego wykształcenie.

      Usuń
  8. Celsus, łatwych odpowiedzi nie ma. Godne życie w Polsce? Ogromne szczęście i dużo pracy. Bez szczęścia ogrom pracy można w toalecie spuścić. Ale zgadzam się w kwestii mentalności, tutaj masz rację. Ja też nie wierzę w możliwość zlikwidowania kolesiostwa i nepotyzmu, ale niech chociaż trochę zostanie osłabione.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Erinti, to nie żaden optymizm, tylko trzeźwe spojrzenie. Jest wiele nieprawidłowości, jednakże dobre studia, język i zapał do pracy wiele pomagają. Niestety, dziś z analizowania dzieł Prusa kasy nie będzie. Coś za coś. Pasja albo kasa.

      Usuń
    2. Czy jak ktoś ma naukowe zacięcie (niekoniecznie do Prusa) ma wegetować? Genialnie naprawdę

      Usuń
    3. Niekoniecznie. Może się przebranżowić, tak jak ja. To nie boli. Te rzesze młodych, wykształconych z pokończoną masowo polonistyką, socjologią czy politologią albo zarządzaniem sami sobie są winni. To nie komuna, kiedy kończyło się studia, było "panem magistrem" i dostawało się pracę. Dziś matura wymaga dojrzałej decyzji. Jak się wybierze np. nauczanie muzyczne na WSP no to sorry, w życiu ma się trudniej, co nie oznacza, że przewalone. Znasz bezrobotnego finansistę po SGH, prawnika czy inżyniera? Bo ja, poza kilkoma przypadkami, którym się po prostu nie chce pracować, nie znam.

      Usuń
    4. Znam absolwenta SGH i wydziału prawa na UW zasuwającego naprawdę ciężko i za kiepskie stawki, znam zdolną i pracowitą dziewczynę po prawie co zrobiła aplikację jak matka kupiła pół kancelarii żeby ją wzięli i inżyniera zasuwającego na śmieciówach za psi grosz.

      Usuń
    5. A dlaczego matka kupiła jej pół kancelarii zamiast otworzyć nową ? Chocby do spółki z innymi swiezo upieczonymi ? Zatrudniona w cudzej kancelarii będzie długo wyrobnikiem,u siebie ma szanse rozwinąć skrzydła.Moje dzieci tak właśnie zaczynały,nawet przez moment nie miały pomysłu na szukanie pracy u kogoś.Koszta ? wynajem lokalu i ew.meble.Mogła szanowna mamusia meble kupić.Zabraklo odwagi.Początki były bardzo trudne a potem poszło-pocztą pantoflowa,że są dobrzy.Ich klienci wracają,przysyłaja krewnych,znajomych.Oczywiście,moglo się nie udać-ale z takim założeniem nie dojdzie się do niczego.to założenie nieudaczników i roszczeniowców..O tym właśnie piszemy.Gdy ja kilkanaście lat temu odeszłam "na swoje" z kierowniczej posadki w państwowej służbie zdrowia,bylam już dobrze po czterdziestce.Ryzyko bardzo duże.Przez kilka miesięcy nie zarabiałam wcale.Teraz codziennie składam dzięki do losu za ten pomysł.NIKT mi nie dał ani grosza,wszystko załatwilysmy z koleżanką same -szukanie lokalu ,zgody ,poradzenie sobie z knowaniami konkurencji,remont zdewastowanego lokalu za własne pieniądze,sprzęt-do ostatniego ołówka i strzykawki za swoje (no,i kredyt).Gdybym nie zaryzykowała-siedziałabym nadal i biadała na swój los.

      Usuń
    6. PS,tak mi przyszło na myśl,że w zawód prawnika jest (przynajmniej w moim pojęciu ) wpisana operatywność,przedsiębiorczość itd.Nie wyobrażam sobie oddania spraw w ręce adwokata,który nie umial zadbać sam o swoje sprawy

      Usuń
    7. @An-Ka

      Nie mogła wcześniej zrobić aplikacji, ciągle piętrzyli przed nią przeszkody.

      Usuń
    8. Ach,mój Boże,jak to niektórych prześladują...A jak już zrobiła to się bała otworzyć kancelarię ...Wiesz co Ci powiem ? mój ojciec wielokrotnie szefował komisji egzaminacyjnej na studia.Czasem pokazywał w domu (ze zgrozą w oczach ) wypociny niektórych kandydatów.Zdarzało mi się niektórych znać.Wszyscy ,jak jeden mąż,mieli ogromne poczucie krzywdy i uważali,ze wszyscy się na nich uwzięli oraz że ci,ktorzy się dostali to dostali się po znanjomosci.Smętna prawda wyglądała jednak tak,że albo byli kretynami,albo stali się kretynami na czas egzaminu wstępnego.Nie znam Twojej znajomej ,być może rzeczywiście miała pecha i z jakiegoś powodu swiat był przeciw niej ,ale od tamtego czasu jakos te rzewne historie mnie nie przekonują.Zresztą-niewazne ,kiedy zrobiła aplikację-nie umiała/nie chciała otworzyć kancelarii.Wszystko na ten temat.Podnajeli jej wszystkie lokale w mieście w ramach piętrzenia przeszkód ?
      PS.coraz ładniejsza ta strona !

      Usuń
    9. @ Erinti i An_Ka
      Dziś wolny zawód prawniczy może wykonywać każdy. Naprawdę cudów nie ma, a egzaminy są do zdania, chociaż wcale nie są łatwe. Ale niby dlaczego mają być łatwe? :)

      Że niby prawnik czy absolwent SGH słabo zarabiają? Po pierwsze papierek niczego nie gwarantuje, a jedynie pomaga. Po drugie od czegoś trzeba zacząć. Ja też zarabiałem grosze. Tak wyglądają początki kariery i niestety tylko śmiech budzą u mnie kandydaci do pracy przeświadczeni o tym, że ja i cały świat mamy być im wdzięczni za wyświadczoną łaskę, iż pozwolą się zatrudnić, oczywiście za odpowiednią kwotę.
      Problemem są całe wsie czy dzielnice ciągnące swoich na posadki państwowe. Bo o tym mówimy, gdyż prywatny przedsiębiorca u siebie może robić co i jak chce. Problemem są dziedziczne stanowiska i towarzystwa wzajemnej adoracji w świecie nauki. Oczywiście, że to dostrzegam. Wyjście jakie zastosowałem, wydaje mi się najlepsze: jak nie chcą drzwiami, to włazić oknem albo zrobić coś samemu.

      Usuń
    10. @An-Ka

      Po zrobieniu aplikacji otworzyła sama kancelarię z koleżanką. Wyszła na prostą.

      Usuń
    11. @Celsus

      Nie każdy może zrobić coś samemu, nie każdy może otworzyć firmę, bo takich doświadczeń w biologii nie da się robić w małej firmie. Natomiast, że są blokady to są i nie ma szans na ruszenie.

      Tu nie chodzi o to że ma się kosmiczne wymagania. Ale 1200 na śmieciówce to dość kiepski początek. Najniższa krajowa też. Chęć by zarabiać tyle by móc opłacić rachunki i mieć na coś więcej niż zupki chińskie to nie kosmiczne wymagania moim zdaniem

      Usuń
    12. To sa normalne wymagania.

      Usuń
    13. i niestety dla młodego człowieka w PL marzenia nie do spełnienia. Ja naprawdę na dzień dobry nie chcę mieć super samochodu i luksusowych wakacji. Ale żeby móc opłacić rachunki, iść ze znajomymi czasem na kawę lub piwko, iść do kina, móc kupić książki i raz do roku móc gdzieś wyskoczyć (oczywiście uzbierać na wyjazd, ale mieć z czego)

      Usuń
  9. @An-Ka

    Cieszę się, że się podoba szablon. Co do poziomu różnych studentów i kandydatów, masz wiele racji bo w swojej działce widzę podobne rzeczy. Kiedyś padłam słysząc, że co ja wymagam wiadomości z przedmiotu z zeszłego roku.. pomijam, że to podstawowe informacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swego czasu udzielałam korepetycji,jeszcze w czasach,gdy nie było to tak nagminne.Zawsze pod tytułem " nasze dziecko jest genialne,ale nauczyciel się czepia".Niestety-NIGDY się nie zdarzyło,by to naprawdę był ten powód,czasem jednak dziecko było naprawdę zdolne,ale nikt nie nauczył go myśleć i rzeczywiście zasługiwalo na zle oceny.Część była tępa.Rodzice wszystkich jednak widzieli problem w innych,nigdy w dziecku i zaszczepiali mu i przekonanie,że jest świetny a tylko świat niesparawiedliwy

      Usuń
    2. To o czym piszesz to druga strona medalu. Część ludzi jest takich jak piszesz. Ale jest też wiele patologii systemu, kolesiostwo, nepotyzm, niekompetencja i co najgorsze brak jasnych zasad.

      Usuń
    3. Ależ zgadzam się z Tobą-to wszystko jest.Ja tylko "walczę" o to,by nie twierdzić,że jest wyłącznie patologia.By nie podejrzewać każdego,kto coś osiągnął,że nie zrobił tego uczciwie.By zwalczać nieuczciwości,ale nie zakładac ich a priori -bo to jest i nieprawdziwe i bardzo krzywdzące.

      Usuń
    4. Tak, odpowiedzialność zbiorowa jest bardzo, bardzo krzywdząca. Tylko jak się zobaczy za dużo takich przypadków na raz człowiek już nie umie patrzeć jak Ty mówisz. Ale prawdą jest, że należy najpierw poznać dany przypadek a potem sądzić.

      Usuń