Polaczek mały



Polaczek mały to dość irytujący typ człowieczka, czyniący wszelką konieczność przebywania z nim nieznośną. Uprzedzając pytania wyjaśniam, że nazwa „polaczek mały” nie jest zastrzeżona dla osób narodowości polskiej, bowiem chodzi o pewien zestaw cech charakteru i reakcji. I dotyczy osobników płci obojga, chociaż wedle politpoprawnego bełkotu płci jest więcej a ile nie wiadomo. Przymiotnik „mały” nie oznacza wzrostu mierzonego w centymetrach, lecz sposób zachowania Przykładowo mój obecny supervisor (w porządku człowiek) jest ode mnie niższy, zaś polska szefowa (elegancka kobieta mojego wzrostu) stanowiła chlubny przykład wysokiej klasy i damy przez duże D.  Innymi słowy, polaczek mały to cham lub nowobogacki. Skąd więc nazwa „polaczek mały” (cóż jakoś nie wymyśliłam dobrej żeńskiej formy, chociaż może winnam napisać też „polaczka mała”)?  Pewnie dlatego, że w kraju gdzie prawo pracy to fikcja, nie ma szacunku dla pracownika, zaś w instytucjach państwowych kwitnie w najlepsze kolesiostwo, nepotyzm  i brak uczciwej konkurencji takie osobniki mają się szczególnie dobrze.  Teoretycznie istnieje prawo pracy i związki zawodowe. Proponuję spróbować takowy założyć w korporacji czy  agencji reklamowej i żądać zapłaty za nadgodziny! Jak słusznie zauważył Kurna Maciek, gdzie nie ma klasy średniej, gdzie panuje oligarchia i neofeudalizm (czyli we wszelkiej maści republikach bananowych) takowe osobniki występują szczególnie licznie. Czemu piszę o tym akurat teraz? Bo pewne obserwacje naraz jawią się kryształowo czystymi. Coś co wcześniej nie uderzało zbyt mocno, teraz mówiąc kolokwialnie daje po oczach jak lampa halogenowa.

Rzecz jasna w krajach szeroko rozumianego Zachodu, „polaczki małe” także istnieją. Z tą jednak różnicą, że prawa antydyskryminacyjne, prawa pracownicze, przepisy zwalczające przemoc w miejscu pracy i mobbing nakładają takim osobnikom smycz i kaganiec. Szczekać i warczeć mogą, lecz w znacznie mniejszym stopniu niż tam, gdzie szef(owa) jest nieomal bogiem. W normalnych, zdrowych układach jest zlecający pracę i wykonujący pracę. Zlecający nie robi nikomu łaski dając zapłatę, czy podpisując umowę. I ma obowiązek dotrzymywać postanowień umowy. Oczywiście nie ma systemu idealnego i moralne karły wszędzie znajdują luki w takowym. Rzecz jednak w masowości zjawiska i możliwościach ofiar w dochodzenia swoich racji. Bo nie łudźmy się: każdy z nas trafi na takiego koszmarnego osobnika (płci dowolnej) czy to w pracy czy w życiu prywatnym.

Co lubi polaczek mały? Dokopywać innym. Nic tak nie pociąga polaczka małego jak wyrywanie muszkom skrzydełek, tudzież zabieranie dzieciom lizaka. Nie, lizak mu niepotrzebny, ale po prostu musi pokazać siłę. Musi zwymyślać pana w portierni czy panią w bufecie. Nie ważne za co, ale zwymyśla bo przecież on jest ważniejszy, no nie? Polaczek mały nigdy nikomu nie powie „dzień dobry” bo raz  na to jest zbyt ważny. Polaczek mały uwielbia pokazywać siłę. Nie wystarczy mu nakrzyczeć na panią sprzątaczkę czy pana od hydrauliki. On musi mieszać z błotem ludzi codziennie i to możliwie najwięcej osób. Najlepiej mu wychodzi wyżywanie się na podwładnych. W sklepie nakrzyczy na ekspedientkę, bo nie dość szybko kasuje towar. Kopnie małego psa bo za głośno szczeka (aż tak głupi by zaczepiać wilczura nie jest). Zatrzaśnie drzwi przed nosem osobie wchodzącej za nim/nią do sklepu. Na widok kobiety w ciąży powie „po co było tyle dzieci robić”. Kiedy autobus się spóźni powie coś o niekompetencji kierowców. Musząc stać w komunikacji miejskiej, zrobi awanturę o brak miejsc siedzących (kiedyś jakaś kobieta domagała się od kierowcy wyrzucenia połowy ludzi w autobusie, bo ona zapłaciła za bilet i MUSI siedzieć) itp. Itd.

O tak, polaczek mały kocha władzę i kocha ją pokazywać. Co chwila podkreśla swoją wyższość nad innymi (na przykład niech będzie managerem niższego szczebla, lub kimś innym,  i ma zespół pod sobą). Do polaczka małego nie można mówić po imieniu (grzech śmiertelny!), ani „proszę pana(i)”, lecz „szanowny panie(i) menedżerze” lub „szanowny pani(e) kierownik(u)” i nie zbliżać się inaczej niż w pokłonach i nie kolanach. Wtedy polaczek mały czuje swoją wielkość. Musi ją podkreślać, bowiem jakby bez przerwy nie krzyczał o tym, że jest kierownikiem ktoś mógłby nie zauważyć i klops. Nawet klops ze śliwkami. A więc polaczek mały ma zespół ludzi. Jak polaczek mały zarządza zespołem?

Po pierwsze, to nie prawdziwy zespół. Polaczek mały dba aby ludzie nie mieli się możliwości zintegrować. Wówczas może by wyszło, że nie potrzebują polaczka małego? Ale to za mało. Wspominałam o wyrywaniu skrzydełek muszkom? Polaczek mały nie zaśnie bez solidnego dokopania komuś. Najlepiej skopać najbardziej wrażliwą osobę. Publicznie ośmieszyć i stroić sobie głupie żarty. Kiedy ktoś, na przykład z powodu choroby czy problemów w życiu rodzinnym, zaczyna słabiej pracować, polaczek mały przystępuje do działania. Zgodnie z zasadą, że na pochyłe drzewo wszystkie kozy skaczą, polaczek mały skoczy. Na stojące drzewo nie dałby rady się wdrapać i spadł boleśnie obijając zadek. Ponieważ brak mu zapału i zręczności by zacząć chodzić po drzewach, zacznie skakać po pochyłym. Załóżmy, że nasz bohater(ka) to menedżer niższego szczebla i jeden z jego podwładnych ma spadek formy. Polaczek mały zaczyna mobbingować i zastraszać daną osobę, bowiem czuje jej strach i zmęczenie. Jak wampir tym się karmi. Kiedy poczuje, że ofiara prawie pada z wyczerpania, wyciąga na chwilę kły by nie zabić. Wszak co by wtedy była za zabawa?

Czego nie lubi nasz bohater? Innych ludzi i tracenia na nich czasu. Wszyscy inni są głupi, niekompletni i zabierają czas. Nikt tak się nie zna na wszystkim co polaczek mały. On(a) jest alfą i omegą i tak dalej. Doznał(a) oświecenia i iluminacji, pozjadał(a) wszystkie rozumy, ale ślepy świat tego nie widzi i nijak nie podsuwa piedestału. W swoim wyobrażeniu polaczek mały stanowi centrum świata i świat się wokół niego kręci, a przynajmniej trzęsie swoim najbliższym światem. Pociąga za wszystkie sznurki i przesuwa ludzi jak pionki po szachownicy. „Zamki na piasku, gdy pełno w szkle”- śpiewał Lady Pank i te słowa pasują do polaczka małego. On(a) jest centrum i szczytem drabiny. Dba jednocześnie by nikt nie wszedł na tę [wyimaginowaną] drabinę, więc na wszelki wypadek daje po łapach prawdziwej i wyimaginowanej konkurencji. Polaczek mały musi stać na drabinie, aby patrzeć z góry na wszystkich i tego patrzenia z góry będzie bronić jak niepodległości. Osobnik nie potrafi inaczej, bo patrząc na ludzi inaczej dostrzegły(a) … własną małość. O irytujących komentatorach w sieci mówi się troll. Może nazwiemy polaczka małego goblinem lub gremlinem? 

** Rzecz jasna nie sugeruję, że w Polsce nigdzie nie ma normalnych układów w pracy!

http://gremlins.files.wordpress.com/2011/12/braingremlin1.jpg

82 komentarze:

  1. Witaj Erinti! Piękny wpis.

    Nie pozostaje mi nic innego jak wstawić kawałek klasyki

    Patrzcie go, oto idzie ulicą
    Niewidzialną z tłumem spięty kotwicą
    Zamazany punkcik w wielkiej powodzi głów
    Nie chce pytać nikogo o drogę
    Serce bije mu jak dzwonek na trwogę
    Niestrudzony badacz własnych pragnień i snów
    O-o-o-o, snów

    Ref.:
    Wielki mały człowiek
    Zalękniony tak i dumny jak paw
    Wielki mały człowiek
    Prorok lepszych dni, niepewnych spraw
    W opiece swej
    Dobry Boże, Ty go miej
    Ty go w swej opiece miej

    Ciężkie chmury kołują nad miastem
    Życie nie smakuje tak, jak chleb z masłem
    Dużo siły trzeba czasem, by zrobić krok
    Ciągle gra się o wszystko i o nic
    Mało szczęścia jest i tak dużo dłoni
    Tyle trzeba odwagi na jeden skok
    O-o-o-o, skok

    Ref.:
    Wielki mały człowiek
    Zalękniony tak i dumny jak paw
    Wielki mały człowiek
    Prorok lepszych dni, niepewnych spraw
    W opiece swej
    Dobry Boże, Ty go miej
    Ty go w swej opiece miej

    Wielki mały człowiek
    Zalękniony tak i dumny jak paw
    Wielki mały człowiek
    Prorok lepszych dni, niepewnych spraw
    W opiece swej...

    Wielki mały człowiek!

    Wielki tak, mały tak
    Prorok lepszych dni, niepewnych spraw (wielki mały człowiek)
    Wielki tak, mały tak
    Prorok lepszych dni, niepewnych spraw (wielki mały człowiek)

    Ref.:
    Wielki mały człowiek
    Zalękniony tak i dumny jak paw
    Wielki mały człowiek
    Prorok lepszych dni, niepewnych spraw
    W opiece swej
    Dobry Boże, Ty go miej
    Ty go w swej opiece miej


    A tu wersja z Youtube

    http://www.youtube.com/watch?v=hG7-lw7fKjM


    Ale chyba Erinti pracowałaś tylko w sferze budżetowej. W korporacjach są inne zwyczaje. W takim Mc Donalds naweet do Polaczka Małego trzeba się zwracać po imieniu bo forma Pan/Pani jest tam nie do przyjęcia. Więc może poczekajmy na wpisy tych co mieli doświadczenie z korporacyjnym typem Polaczka Małego.


    Kurna Maciek

    OdpowiedzUsuń
  2. bo ja wiem?... wydaje mi się, że megalomania i głupota, której "dzieckiem" jest roszczeniowość nie zależy od stanu majątkowego, czy pozycji w tzw. "hierarchii społecznej"...
    natomiast zgadzam się, że brak tzw. "klasy średniej" prędzej, czy później musi się skończyć jakąś kichą... rozumieli to nawet starożytni Spartanie, którzy w swoim totalitarnym państwie dbali o perjojków, bez których to państwo nie miałoby szans zafunkcjonować...
    ...
    kolejne pytanie z działu "ciekawostki ważne, mniej ważne, nieważne i takie sobie" sformułuję w formie postawienia zagadnienia: "Polacy w Kanadzie, spotkania z nimi, wrażenia i opinie"...
    pozdrawiać jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż za wielu Polaków nie spotkałam, dokładnie jedną osobę mieszkającą od lat w Kanadzie. Za to spotykam sąsiadów Polski i nie mogę narzekać.

      Usuń
  3. Racja. Tacy to są niezmiernie uciążliwi dla całego otoczenia. Krzyki, poniżanie, wyżywanie się to normalka. Trudno się w takich warunkach funkcjonuje, a nie każdy jest w stanie od tak zmienić pracę. Udawać, że jest dobrze to też skucha, bo jaki z tego pożytek? Brak efektywności, nerwica, czy co jeszcze? Jednak w niepaństwowych firmach to zjawisko jest mniejsze. Bierny, mierny ale wierny to pewna specyfika zakładowa. Pozostaje wytrwałym być i nie dawać się złapać w sidła.
    Pozdrawiam. Seaborg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze Seaborg, że wchodzą normalne zasady i takie osobniki wylatują. Bo szkodzą firmie i tyle.

      Usuń
  4. Niestety Seaborgu. W niepaństwowych firmach to zjawisko jest bardzo częste. Kapitalizm kolesiowski i koncesjonizm powoduje, że jest bardzo niska konkurencja między pracodawcami. To działa trochę jak feudalizm, który radził sobie świetnie, gdy wszystkie kraje ościenne też był feudalne wiec siły mimo mizerii był wyrównane.
    Koncesjonizm powoduje małą liczbę graczy na rynku. Chyba się z tym zgodzisz Seaborgu.

    No i znowu ci Spartanie pkanalio! O klasie średniej trąbiłem od dawna, bo to przecież stabilizator każdego ustroju.


    Kurna Maciek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo masz racje z klasą średnią! I oni tworzą dobrobyt danego kraju, nie wąska warstwa najbogatszych.

      Usuń
    2. Niestety Kurna Maćku pracujesz w badziewnych niepaństwowych firmach o dominujących cechach jak w komentarzu. Cóż przykre. Trzeba dobrze szukać.
      Pozdrawiam. Seaborg.

      Usuń
    3. @Kurna Maciek...
      mnie się wydaje, że sporo zależy od rozmiarów firmy... jeśli jest to korporacja, to nie ma wielkiej różnicy w "human relations" pomiędzy nią i firmą państwową /która jest de facto częścią korporacji zwanej "państwo"/...
      natomiast w firmach mniejszych... hm... wszystko zależy od ludzi... są firmy, w których właściciele /zarząd/ dbają o relacje "rodzinne", są firmy małe, których właścicielom odbija i mają ambicje korporacyjne na zasadzie "wyżej sra, jak dupę ma"... natomiast powyżej pewnych rozmiarów te relacje siłą rzeczy się zmieniają, bo zwiększa się dystans pomiędzy szeregowym pracownikiem i wierchuszką, która czasem pojęcia nie ma zielonego, że "taki a taki" w tej firmie w ogóle pracuje...

      Usuń
    4. Zależność od rozmarów firmy a także "uroki" korporacjonizmu są mi dobrze znane. Opis drobnego "odbitego" przedsiębiorcy też bardzo celny pkanalio.


      Kurna Maciek

      Usuń
  5. Ja nie wiem, czy tu chodzi o wszystkich ludzi na calej kuli ziemskiej, czy tylko o nas Polakow? Bo do tego opisu to ja ludzi tutejszych ( autochtonow) bym podciagnela. Oni tylko inaczej wyrazaja swoje emocje niz ten "maly polaczek". Maja podobny zestaw cech, ale pokazuja je inaczej....Troche to takie niesprawiedliwe. Byc moze najarana jestes "innoscia" Kanadyjczykow. Ja tez bylam na poczatku na emocjonalnym topie kiedy szlo o porownywanie ojczyzny z tym co spotkalam w innym kraju, ale po 6 latach przeszlo mi totalnie i klapy z oczat opadly.
    Kazda mentalnosc ma cos do dupy.
    Pamietam jak pewien fachowiec ( solidny czlowiek) w Polsce uzalal mi sie na jedna klientke ktora mu za prace nie zapacila. I opowiedzial mi krotka moralizujaca przypowiesc. " Polak zyczy nadzianemu sasiadowi aby mu polowa dobytku w chuj przepadla. A ci za zagrabanica to mysla w sposob: "ok niech ma te sto krow moj sasiad, ja tez bede mial". Oni rownaja do gory, my sciagamy innych w dol. Nie powiem , jest cos w tym, ale kiedy biega o zazdrosc zachodu to - potarfi byc spora. I lepiej, zeby to ten somsiad najpier mial te woly przed toba- obcym, bo.... wykonczyc swa zazdroscvia moze:)) Natura wszystkich ludzi jest taka sama. inaczej realizujemy swa zazdrosc w Polsce, inaczej realizuje ja zachod. Inaczej nie zanczy, ze mniej bolesnie, albo lepiej. A z szefami tez jest roznie- kwadratowo i podluznie. Ja mam teraz swietnego szefa, ale i w Polsce nie mialam zlego:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu,

      Dlatego wspomniałam o mojej polskiej szefowej, że jest w porządku. Może i jestem na etapie euforii, zapewne tak. Ale jakby co to mój supervisor nie jest Kanadyjczykiem :-)

      Tak na prawdę "polaczek mały" to wpis którego inspiracją była konkretne osoba. Zaś wiem, że nie ja jedna się z takimi osobami użeram. Wiem, że wszędzie są ludzie i ludziska. Stąd moja uwaga, że "polaczek mały" to zestaw cech a nie narodowość. A czemu "polaczek" bo cóż skąd sie wzięło "a niech mu koza zdechnie" i "polskie piekiełko". Co nie znaczy że nie ma innych zjawisk!!!!!

      Usuń
    2. Szczerze to powiem Ci tak, ze tworcami owych przyslow ( o kozie i polskim pieklielku) jestesmy my sami i dajemy je swiatu o sobie samych. chcesz aby inni postrzegali nas zle , wtedy sama podsun im pomysl ( powiedz im o tym, uswiadamiaj jak to w Polsce do dooopy i jacyz to Polacy sa okropni- nalezy demonizowac nasze polskie niefajne cechy), no bo skad oni mieliby to niby wiedziec? Kiedy sie do nich przychodzi i swini sie o swoim wlasnym narodzie to ci ludzie autochtoni rosna w piorka , ze tak pieknie jak u nich nie jest nigdzie. W Europie tak rosna w piora te wszystkie kraje do ktorych emigracja plynie szeroka rzeka. A prawda jest taka, ze plyna ci emigranci do owych krajow nie ze wzgledu na wartosci czlowieczenstwa, duchowosc, i piekno wewnetrzne tamtejszych ludzi, ale materia i warunki materialne ich ciagna, zaspokojenie podstawowych potrzeb materialnych ich ciagnie.
      Natomiast piekielko duchowe, klotliwosc, ale taka wiesz, podskorna, ze niby nic sie nie stalo a za Twoimi plecami jednak cos sie wydarzylo ( metoda, ktora bedziesz musiala jeszcze poznac, otrzaskac sie w niej). to i tam mozesz zastac, tylko im nawet do glowy nie przyjdzie preparowac na siebie podobne powiedzonka typu "kandyjskie piekielko", albo jakies inne piekielko.
      jezeli "polaczek maly" to zestw cech a nie narodowosc, to dlaczego uzywasz nazwy naprowadzajacej na Polakow, niech bedzie "czlowieczek maly" ( tylko proponuje, nie musisz ma sie rozumiec). Ja tez poznalam roznych Polakow tutaj. Ale jak na razie zaden z nich nie zrobil mi tutaj syfu, choc unikam pewnych osobnikow, ale mysle, ze w Polsce robilabym podobnie.

      Moj szef , swietny czlowiek, jest Niemcem. Poprzedni, ktory napisal mi opinie pracy taka, ze mucha nie siada, opinie, ktora otworzyla mi sporo drzwi, jest Turkiem, mlodym, ponad trzydziestoletnim facetem po dwoch fakultetach....pora obalac mity o naszych i innych. Czlowiek to po prostu czlowiek:))

      Opisze jeszcze jedna sytuacje. przydarzyla sie nie mi ,a le mojej znajomej Chince, ktora niemiecki zna cienko, ale angielskim posluguje sie tak, jak jezykiem chinskim. Zadzwonil do niej ktos. Akurat byla w jakims barze na kawie z dzieckiem. Odebrala telefon, obok siedzialy trzy starsze niewiasty- autochtonki, bardzo glosne panie, bo oni ogolnie to glosni bywaja. Znajoma zaczela rozmawiac przez telefon i za chwile paniusie wyskoczyly z mordami do niej, ze przeszkadza. Doszlo do awantury. Znajoma zazyczyla sobie szyldu na ktorym jest pokazane, ze telefonu tutaj odbierac nie mozna....przegrala ta potyczke, bo nie mowila plynnie w ich jezyku.
      A poza tym, jezeli ktos logicznie mysli, to ona zachowala sie podobnie jak te starsze niewasty. One gadaly, byly glosne miedzy soba, a moja znajoma partnera do rozmowa miala w telefonie:))) Podobna glosnosc.
      tak ze wszedzie znajdziesz ludzi i ludziska:))

      Usuń
    3. ANIU...
      tym razem bingo .

      Usuń
    4. Ale z drugiej strony Aniu nie ma ponoć dymu bez ognia. I jakimś dziwnym trafem w obozy pracy dla Polaków są zamieszani Polacy. Ale to margines.

      Co jest dla mnie proglemem? Prawnie usankcjonowane traktowanie (zbyt często) podwładnego jak śmiecia, jako kogoś gorszego. Owszem nadużycia są wszędzie. Ale gdzie indziej są też metody walki z nadużyciami.

      Rozmawiałam wczoraj z koleżanką z Kanady. Powiedziała, że tutaj jest nie do pomyślenia takie traktowanie pracowników jak zbyt często w III RP, jak podludzi. Jak się traktuje pielęgniarki w szpitalach? Czy w normalnym kraju nauczyciel akademicki może się bezkarnie znęcać nad studentami? Czy szef zespołu może ot tak jakby nigdy nic publicznie upokarzać, wyszydzać czy mobbingować członka zespołu? W III RP może. I nóż mi się w kieszeni otwiera jak słyszę opowieści ludzi.

      Usuń
    5. I poza tym oczywiście człowiek, to człowiek. Ja złego słowa nie powiem na moją polską szefową i pogryzę każdego kto spróbuje coś takiego zrobić. Ale wiem, że ona jest chlubnym wyjątkiem. Mój obecny supervisor jest bardziej niż w porządku, bo nie tylko poczuwa się do swoich obowiązków to jeszcze pyta czy sobie radzę i czy mam co jeść. Dla mnie to bezcenne.

      Usuń
    6. mam troche doswiadczenia z roznymi tutejszymi firmami. pamietam co dzialo sie na boku, na tzw. zapleczu. jak ludzie na siebie donosili. Jedna babka, chyba przezywala bardzo okres starzenia sie, szukala na sile haka na mlode laski. A NAjgorsze w tym wszystkim bylo to, ze czasami dzielila sie ze mna swoimi spostrzezeniami- nie wiem, czy ona myslala, ze ja nie poradze sobie z polaczeniem faktow? Mowila np:. cos takiego:" o widzisz ta, o tam.... ta w czerownym? Ja jej dlugiego zywota w firmie nie wroze, zobacz ( tu nastepowala chwial wyjawiania uchybien owej laski- na serio pic na wode, sprawy nie warte rozdmuchiwania) tak wiercila dziure w brzuchu tym , ktorym wiercic mogla i od ktorych losy innych zalezaly, ze ... ulegali. Bo w koncu to nie oni z tymi "laskami" co to niby nie teges pracowali/pracowaly, wiec.... pozwalali innym na dobor odpowioadajacych im wspolpracownikow. tym, ktorzy musieli w danym zespole pracowac.
      I ludzie, ktorzy wiedzieli jak pani dziala bali sie...oni ogolnie to wtracac sie nie chca. Ale np.: jak sie nie przypasujesz do zespolu to ...nie ma zmiluj sie. A nie przypasowac sie mozna z roznych przyczyn.
      teraz jestemw takim miejscu, ze wiem, ze jezeli przesunieica beda to nie dlatego, ze sie moja twarz komus nie spodobala, albo fakt ze siorbie kawe na przerwie a nie przelykam bezszelestnie (p):))
      Na serio mnie zawzse meczylo to co dzialo sie w tle. Bo pierwszy plan jest zawsze cacy:))

      Usuń
    7. Kurcze, nie wiem czy doczytasz, ale zmeczona jestem okrutnie, ide spac i ...poprawie komentarz jak sie obudze:)

      Usuń
    8. Rozumiem Aniu. Obgadywanie jest okropne i męczące. I nie mam wątpliwości że to mnie czeka. Ale na razie myślę, że jednak oficjalne dręczenie jest gorsze. Ale coż jedno i drugie jest paskudne

      Usuń
    9. Ludzie z tamtej strony morza, lub z tej strony granicy, sa tacy sami jak ludzie po tej lub jakiejkolwiek innej stronie. U nas jawnie sie pokazuje, ze kogos sie nie lubi, gdzie indziej nie wapada tego okazywac, bo robi sie sobie zly image, ale mozna przeciez "cicho" nie lubic i okazywac "cicho" swoj brak sympatii ( najlepiej aby osoba obdarzana niesympatycznym uczuciem zyla w jak najdluzszej nieswiadomosci), przy okazji poklepujac po ramieniu nielubianego czlwoieka, grajac ze wszystko jest ok, a potem jest spora niespodzianka kto, za co i dlaczego , o ile sie dowiemy , ma sie rozumiec kto, za co i dlaczego:)) Niby oni tez tego nie toleruja, ale dla nich to to samo, co dla nas te jawne okazywanie niefajnych emocji do kogos.
      W polskim przypadku wiesz z kim masz do czynienia i czego sie ewentualnie po tym kims spodziewac, a gdzie indziej mozesz sobie pozyc w blogiej nieswiadomosci:)))

      Usuń
    10. jezeli ktos lubi blogosc to niewatpliwie gdzie indziej jest fajniej.

      Usuń
    11. Aniu, nie mowię że każdy musi mnie lubić i być milusi. Nie. Ale przestrzegajmy zasad. To, że nie przepadam za kolegą X czy koleżanką Y to znaczy że nie nawiązuję bliższych kontaktów. Ale nie zaczynam od razu prześladować tej osoby. I o to mi chodzi. O możliwość dochodzenia swojego jak się pada ofiarą mobingu czy przemocy w miejscu pracy

      Usuń
    12. Mobing to jest w obecnych czasach bardzo modny zarzut. I tu czesto slyszalam od ludzi, ze sa ofiarami mobingu, ale zaden z tych ludzi nie mial tego czegos stwierdzonego sadownie, albo nie dochodzili swoich praw ( ciaganie sie po sadach to ostecznosc ostatnia z ostatnich); albo nie byl to mobing. Tak sobie pletli aby plesc. Dlatego tez, czy to Polska czy gdzies indziej z mobingiem to nie taka latwa sprawa:))

      Usuń
    13. Czasami ów mobbing polega na domaganiu się od pracownika przyzwoitej pracy.Moja pracownica wskutek swojego niedbalstwa(chodzilo o dwie sprawdzenia czegoś i jeden ,dosłownie jeden fax ) naraziła nas na stratę.ok.5 tys.Gdy jeden ze wspólników zwrócił jej uwagę ,poskarżyla się pozostałym,że poddał ja mobbingowi i krzyczał na nią.Zero skruchy,zero przepraszam,bo przecież pracodawcy manna z nieba spada niezależnie od tego jak pracownik pracuje.Miała pecha,bo byli świadkowie zdarzenia ,kłamliwy nierób...I jeszcze większego,bo na jakość jej pracy skarżą się ludzie,ktorym ona,ta biedna pokrzywdzona,te pracę świadczy...Co nie znaczy,że mobbingu nie ma nigdy i nigdzie.Tyulko czasem zasłania się swoją bylejakość takimi oskarżeniami

      Usuń
    14. PS.dwie minuty przeznaczone na owo sprawdzenie

      Usuń
    15. Czasami mi się wydaje, że są na świecie ludzie, którzy potrzebują się dowartościować za wszelką cenę. Że są tacy, którzy specjalnie ( choć podświadomie ) starają się zatrudnić leniwą i zakompleksioną gosposię, któa wodę w garnku przypala i której wszystko z rąk leci. A przecież jest tyyyle gospoś co świetnie sobie radzą i niczego nie przypalają! NAPRAWDĘ! Choć nieróbstwo i partactwo istnieje na świecie ( nie zaprzeczam! ) to jednak dotyczy MNIEJSZOŚCI ludzkiej populacji z tym że jest to mniejszość WIDOCZNA przez swoją DOKUCZLIWOŚĆ!

      I teraz zachodzę w głowę, jak to się stało, że zatrudniłaś w PRYWATNEJ firmie kogoś takiego, kto naraził Cię na straty w kwocie 5 tysięcy.
      Przecież arystokracja ma to do siebie że zna się na ludziach. Prawda? Że chamstwo, olewactwo i nieodpowiedzialność wyczuwacie przez ścianę? Czyż nie? No to jakim cudem doszło do zatrudnienia takiej nieodpowiedzialnej pracownicy? W firmie prywatnej przecież, gdzie ryzykujesz WŁASNYM majątkiem?

      Czy to nie był przypadek takiej przypalającej wodę w garnku gosposi, którą "jest za co wytrzaskać po ryju" i uświadomić sobie, że jest się tym Jedynym Sprawiedliwym na Calutkim Świecie otoczonym ze wszystkich stron przez Podłe Pijawki które pragną cię okraść?

      Bylejakość oczywiście istnieje na świecie, ale tylko dlatego, że do niej świadomie lub nieświadomie dopuszczamy.


      Kurna Maciek

      Usuń
    16. Maćku -powiem ci bardzo grzecznie-od...ol się od mojego pochodzenia.NIGDZIE i NIGDY nie przypisywałam sobie arystokratycznego pochodzenia,więc po prostu NIE KŁAM na mój temat.Z wielkim i tępym chamstwem insynuujesz ciągle na mój temat.Pracownica przez lata pracowała nienajgorzej.Od pewnego momentu zaczęło się coś z nią dziać.Wbrew twierdzeniom takich idiotów jak ty,"krwiopijcy" nie walą w mordę,ale dają szansę.Usiłując się dowiedzieć,czy jest jakiś problem wpływający na obniżenie jakości pracy.Jesteś wyjątkowo podly w tym tekście,nie znasz całości zdarzenia,nie znasz sytuacji,ale wysnułeś wniosek,ze pracownica "dostała po ryju".Zapewne powinno się nie zwrócić uwagi na popełnienie błędu ? Skoro zdarzył się pierwszy raz,pominąć,poczekać niech powtórzy to po raz drugi.Na kolejne pięć tysięcy.Nie potrafisz czytac ze zrozumieniem albo specjalnie robisz to w ten sposób.Mały ,prymitywny ludzik dorabiający innym gebe za pomocą insynuacji niemających NIC wspólnego z rzeczywistością.Jesteś pełen złosci i podłości.I za wszelka cenę usiłujesz przypisac innym najgorsze cechy,by się dowartościować,tandetny insynuatorze.

      Usuń
    17. I kto tu kłamie? Ja ani razu nie użyłem słowa "krwiopijcy". Zauważyłem tylko całkiem niemałe grono tych, co zakładają firmę by móc pomiatać ludźmi. I zauważyłem też że zjawisko to jest ograniczane w normalnych krajach siłami rynku, bo pracodawcy ceniący efektywność wygryzają z rynku "pomiataczy".


      >>>Zapewne powinno się nie zwrócić uwagi na popełnienie błędu ? Skoro zdarzył się pierwszy raz,pominąć,poczekać niech powtórzy to po raz drugi.Na kolejne pięć tysięcy<<<


      Teraz Ty insynuujesz i to co najmniej z trzykrotnie większą intensywnością niż to co ja W OBRONIE WŁASNEJ czynie.
      Nieustannie pomawiasz mnie o przynależność do NKWD.

      A co do meritum? Co ja bym zrobił? Oczywiście że zauważyłbym błąd pracownika i porozmawiał z nim krótko i na temat. Czyli po prostu zwolniłbym bez pastwienia się nad nim a na przyszłość miałbym materiał do przemyślenia co robić by w przyszłości taki pracownik mi się więcej nie przytrafił.


      >>>Nie potrafisz czytac ze zrozumieniem albo specjalnie robisz to w ten sposób.<<<

      A ja podejrzewam o to samo Ciebie An_ko. Albo mamy wrażliwość usytuowaną w innych punktach, albo jesteśmy kompletnie niekompatybilni duchowo ze sobą co na jedno wychodzi. Ja o niebie Ty o chlebie albo na odwrót.

      >>>.Mały ,prymitywny ludzik dorabiający innym gebe za pomocą insynuacji niemających NIC wspólnego z rzeczywistością.<<<


      A czymże jest ciągłe pomawianie o NKWD każdego kto się z Tobą choć na milimetr nie zgadza? I gdyby nie to NKWD tobyś mi się ze szlacheckością nigdy nie skojarzyła. Co najwyżej ze staruszką z lekka już oderwaną od rzeczywistości. Co wśród staruszków jest nierzadkie.


      >>>Jesteś pełen złosci i podłości.<<<


      A kim trzeba być by pomawiać o bolszewię i NKWD? Ano właśnie rozparcelowanym szlachciurą, którym wszyscy mają OBOWIĄZEK współczuć za to, co ich spotkało SIEDEMDZIESIĄT lat temu, a największy obowiązek współczucia mają oczywiście ci, co z ongisiowym zabieractwem nie mają nic a nic wspólnego!


      Ten p...ony polski martyrologizm polega na tym, że wciąż się młodych ZOBOWIĄZUJE do opłakiwania tych czy innych przodków bez różnicy czy zmuszaczami są komuniści czy inni słuszni kombatanci. A skutek tego zobowiazywania jest mam nadzieję dla wszystkich wiadomy.
      Umówmy się zatem, że o ile patriotycznie jest okazać ubolewanie z powodu ofiar Powstania Warszawskiego czy Katynia czy Wołynia, lecz opieka nad grobami to domena RODZIN pomordowanych albo w przypadku ich braku stosownych organizacji kombatanckich. Nikogo do współczucia nie wolno ZMUSZAĆ. Dlatego opowieści o zrabowanych i zniszczonych dworkach opowiadaj Państwu bo od niego możesz się domagać zadośćuczynienia w ramach reprywatyzacji na przykład a pretensję kieruj do UB-eków co ongiś własność Twojej rodzinie podle zabrali a nie do mnie bo choćby z racji wieku nie mogłem mieć z tym nic wspólnego.


      Kurna Maciek

      Usuń
    18. Na ten bełkot odpisałam hurtowo poniżej.Glosy słyszysz ? Biale myszki widzisz ? różowe sloniki ? bo nie wydaje mi się ,byś się ustosunkował do czegokolwiek,co ja piszę a jedynie do swoich wyobrazeń na mój temat.Chorych.

      Usuń
  6. Hmm. Rzeczywiscie to nie jest tak, ze takich osobnikow nie ma gdzie indziej. Na przyklad ludki pracujace w kawiarni skarza mi sie czesto, ze raz, moze dwa razy na dzien trafi sie taki wymagajacy klient.

    Ale wlasnie. Kto za mlodu w takiej kawiarni popracowal, po pierwsze uodparnia sie na beton. A po drugie, sam nie bedzie traktowal takich pracownikow jak podludzi. Ja sam zaluje, ze nie mialem takiej mozliwosci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamilu, ja podczas wakacji raz pracowałam w fast foodzie w parku rozrywki. I wiem, ze to ciężka praca. I to pouczające doświadczenie.

      Usuń
  7. Jeszcze jedna rzecz "rzuciła mi się w oczy" Erinti. Wspomniałaś coś w swoim poście o NOWOBOGACKICH. Tak się składa, że ten epitet jest używany w krajach o tradycjach feudalnych. Epitet ten zawiera podtekst, jakoby moralnie jest być bogatym od wielu pokoleń, zaś dorabianie się jest czymś nagannym bo kreuje wrednych i niemoralnych nowobogackich. A właśnie obecność nowobogackich w dużej ilości jest wskaźnikiem dynamiki gospodarki. Tam gdzie nie ma nowobogackich i bogate są ciągle te same rodziny mamy do czynienia ze straszliwą stagnacją.
    Prawdą jest że nowobogaccy często bywają aroganccy, lecz najlepszą metodą na ich utemperowanie jest otoczenie. Nowobogacki, który kupił sobie dom w Beverly Hills raczej za wiele nie poburaczy, bo jego sąsiedzi są równie zamożni, a złe traktowanie służby jest ograniczone za sprawą konkurencji. Tam służba nie będzie cierpieć w pokorze wmyśl zasady "taki jest świat, tak musi być" jak to ma miejsce w turańskiej Rosji, bo w Beverly bogatych domów jest multum i jest się jak dowiedzieć jak się traktuje podwładnych w innych domach.

    A zatem nie w fakcie istnienia nuworyszy należy szukać problemu.

    Ważnym faktem jest też stopień otwartości przeciętnego człowieka.
    W Polsce króluje paranoja. Każdy kto ma choćby Skodę Fabię uważa się za króla i nie wpuści do domu kogoś kto ma stare Cinquecento bo się boi że zostanie obrabowany. Dlatego w Polsce trudniej się zwykłemu człowiekowi dowiedzieć skąd się biorą pieniądze niż w epoce wiktoriańskiej dowiedzieć się dorastającej pannie skąd się biorą dzieci.

    Ponieważ gdzie indziej niania nie musi być z rodziny ani nie musi być znana od przedszkola, może być osobą z zewnątrz, więc taka niania ma możność przyglądania się bogatszym domom co bardzo sprzyja demitologizacji bogactwa.

    A zatem to prawda że biedni powinni uczyć się od bogatszych jak dochodzić do majątku, lecz w polskich realiach to hasło brzmi śmiesznie, bo przyjrzeć się nie ma jak. A co do fast foodów przepracowałem 3 lata gdy studiowałem zaocznie.


    Kurna Maciek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm...zastanawiajace jest to, ze w polsce nie ma bogaczy ( nowobogackich) bo niema sie nawet jak przyjrzec, jak sie ten pieniadz robi i skad on sie bierze. Ja bym tu popolemizowala, ze niby na zachodzie ludzie ludziom powiedza gdzie zloto kopac? A nic podobnego. Tutaj informacja jest jeszcze bardziej chroniona. Wiesz cos, trzymaj to dla siebie ( nie mowie o bezsensownym palpaniu na ludzi).
      Natomaist w tym ponizaniu pracownika, to ja bym upatrywala tego w tym naszym sarmackim- szlacheckim etosie, w jego niepozytywnym odcieniu.."szlachcic na zagrodzuie rowny wojewodzie"- "szef na zagrodzie rowny wojewodzie"... Duza rozbieznosc pomiedzy tymi co maja a tymi co nie maja i ledwo wiaza koniec z koncem.

      Usuń

    2. Kurna Maćku-doprawdy,ach doprawdy -Twoje rozterki i doświadczenia przypominają mi jako żywo czas,gdy miałam dziesięć lat.Mieszkałam ci ja wtedy w blokach,gdzie stworzyliśmy fajną paczkę.Jednej dziewczynce,slicznej zresztą,raz coś odbiło i rzekłą,że nie będzie się zadawać z dziećmi,ktorych rodzice nie mają przynajmniej motocykla:)) .Jej rodzice bowiem,rzemieslnicy,posiadali WARSZAWĘ.Podumaliśmy przeto-my odrzucona biedota (rodzice-księgowa,ekspedientka w sklepie obuwniczym,aktor (znany),nauczycielka,lekarka,plastyczka.operator filmowy ,naukowiec,drobna urzędniczka oraz pielęgniarka) i oznajmiliśmy ,że MY nie będziemy się wobec tego bawić z nikim,kogo rodzice nie mają przynajmniej matury.Dramatyczny rozłam trwał z dziesięć godzin,po czym nad tymi koszmarnymi różnicami przeszliśmy do porządku dziennego-obustronnie.Przyjaźniąc się do dnia dzisiejszego.,od czasu do czasu -przy wódce(umownie,bo ja akurat wyłącznie wina pijam) rycząc ze śmiechu z tego debilizmu.

      Usuń
    3. Nowobogackość,drogi Kurna Maćku nie oznacza świeżych,nowych pieniędzy,lecz pewien styl życia i pewną mentalność,którą Ty za wszelką cenę usiłujesz przypisać nieszczęsnym potomkom szlachty i starej inteligencji,w sobie tylko wiadomym celu i z sobie tylko znanych powodów.To naprawdę nie to samo,nie to samo...Nowobogackim można być i wiele dekad po "zrobieniu" majątku a można nim nie być nawet na starcie fortuny.

      Usuń
    4. An_Ko. Ten styl przypisałem "nieszczęsnym" inteligentom i szlachcicom dlatego, że to niestety prawda. Styl ten jest polską specyfiką która wynika z MONOPOLU szlachty i inteligencji na elitarność w Polsce. Po prostu brakuje jakiejkolwiek alternatywy dla etosu inteligencko-szlacheckiego. W innych krajach jest inaczej, gdyż tam monopol na elitarność został arystokracji odebrany przez szybko bogacące się mieszczaństwo i w wielu krajach np Anglii proces ten odbył się w miarę pokojowo. We Francji jak wiesz, było jednak inaczej.
      A zatem zarówno we Francji jak i w Polsce arogancja i buta którą Ty przypisujesz nuworyszom jest powszechna i uważana za zadośćuczynienie które się "należy" tytułem rzeczywistych i wyimaginowanych krzywd podczas rewolucji francuskiej i bolszewickiej.
      A zatem plebejusz "MUSI" dać sobą pomiatać, by zrekompensować wasze krzywdy i pauperyzację, bo przez sam fakt bycia plebejuszem "MUSI" mieć coś wspólnego z NKWD co najmniej. Przejaw takiego myślenia zaprezentowałaś TY SAMA An_Ko w poprzednim poście.

      A co do Twojego pierwszego postu, to faktycznie mogłaś mieszkać w blokach bo takie były przecież realia PRL-u. Pałace pozabierano więc tylko arogancja podparta pamięcią przodków Wam została. Arogancja wobec zwykłych plebejuszy, bo wobec KaCyków i UB-eków byłaby przecież samobójstwem. A polscy nowobogaccy? Oni tylko nieudolnie naśladują styl inteligencko-szlachecki bo co mają naśladować skoro w tym nieszczęsnym (k)raju nic innego nie ma?

      Ale Twoje wspomnienia z młodości są jak dylematy moralne z serialu "Czterdziestolatek". A zatem pomimo tego, że żyjesz tu i teraz wciąż myslisz kategoriami sprzed pól wieku, co jest typowe dla polskich emerytów.

      Przypadek rzemieślniczej koleżanki to dziecinna podwórkowa zabawa i szpanerstwo typowe dla epoki PRL.
      Zupełnie już nie pasująca do czasów dzisiejszych.

      Dziś nie dlatego właściciel nowej Fabii nie chce mieć nic wspólnego z właścicielem starego Cinquecento, że jest dla niego za biedny, tylko w dzisiejszych paranoicznych czasach ten Cinquecenciarz jawi się w oczach tegoż "Fabiola" jako ten "młody głodny wilczek" który zawiera znajomość by go OBRABOWAĆ! Zaskoczona jesteś An_Ko?
      Nie przyszło by ci to do głowy? W Twoich czasach nikt takimi kategoriami nie myślał. A dziś większość mojego i młodszego pokolenia myśli takimi właśnie kategoriami! I to jest przerażające.


      Kurna Maciek

      Usuń
    5. Faktycznie-TO jest przerażające.W mojej rodzinie zawsze jako credo funkcjonowało powiedzenie "wszystko mogą ci odebrać -obojętne w jaki sposób-poza tym,co masz w głowie.Wiec nie należy się przywiazywac do rzeczy materialnych lecz dbać o głowę i czyste sumienie".Matka czasem dorzucała -"wojna,rewolucja z krwiożerczymi a żądnymi 'sprawiedliwości",urząd skarbowy,pozar,zlodziej-wszystko jedno".Nie przypominam sobie żadnego biadania nad przeszłością,lecz postawę "było,minęło,najwazniejsze ,że prawie całej rodzinie udało się przezyc wojnę ,jesteśmy zdrowi".Silisz się na złośliwość i robisz to w skrajnie tępy sposób-trudno,by moje wspomnienia z PRL-u były inne niż ówczesna rzeczywistość.Nota bene przytaczam to anegdotycznie.Jeżeli zaś nie rozumiesz ciągłości pewnego sposobu myslenia (z modyfikacją zależną od warunków ,co oczywiste)-no,to rece opadają.Poza tym pieprzysz jak potłuczony o tych pałacach.W oczach ci się troi,czy co ? Ile szlachty,inteligencji miało palace ? Wiekszość miała co najwyżej male dworki,ktore w ramach "sprawiedliwości "odebrano.Pal sześć,że odebrano,znacznie gorsze jest to,że zdewastowano.Tam,gdzie zamieniono je na szkoły,przedszkola itp. w większośći przetrwały.Tam,gdzie oddano w ręce "ludu" -szlag je trafił. Zaiste,słuszne to i sprawiedliwe,grunt,ze owi krwiopijcy nie mają.to,że zmarnowano zamiast wykorzystać-furda.Sprawiedliwość się stała.Ludowa.I odpusć sobie owo WAM,bo g...o wiesz o moim pochodzeniu,poza RĄBKIEM ,który tu uchyliłam.Wielokrotnie apelowałam,by rozmowa była ad rem a nie ad personam,ale tego zapewne nie uczyli ? a samemu się nie umie ? Za wszelką cenę usiłujesz mi przypisac poglądy,o które się nawet nie otarłam.ale oczywiście Ty wiesz lepiej,bo przecież Ty jesteś najzdrowszą tkanką narodu.Akapit o Fabii -w gównianym towarzystwie obracasz się Maćku,skoro takie zachowania bierzesz za standard.Zawieranie znajomości dla interesu ? Tacy ludzie zawsze byli.Gówniani,Unikam.Nie umiesz robić tego samego? Nie znasz innych ? Czy może nie chcą Cię do siebie ? PS.wracając do przykładu koleżanki z podwórka -czyżby dziś tak nie było ? Pieprzysz bzdury.Dopiero dziś jest wyścig majątkowy ,tyle,że inne akcesoria."Nie przyszloby ci to do glowy ? w twoich czasch nikt tak nie myślał ? "-kula w plot.jak zwykle,Powtórzę -tacy ludzie ZAWSZE istnieli.Przyzwoici ludzie zawsze o tym wiedzieli (przychodzilo im do glowy) zawsze ich unikali.Zmieniły się tylko proporcje,zmienilo się tez przyzwolenie społeczne."Faktycznie mogłas mieszkac w blokach" -co za kretynizm,by akurat na taka duperelę zwracać uwagę.Tak,jeżeli Ty jesteś typowym przedstawicielem młodego pokolenia to jest to przerażające.Jednak mam nadzieję,że nie.NIKT z kolegow moich dzieci nie ma takiego hysia.Nikt z dzieci moich przyjaciół,krewnych,znajomych -a jest to wielka różnorodność pod każdym względem -tez nie

      Usuń
    6. Bardzo niechętnie dyskutuję ad personam ale tym razem to Ty zaczęłaś An-Ko. O tym, że tu nie Zachód i że mało kto mieszkał w prawdziwym pałacu wiem doskonale. Był za to drewniane dworki będące de facto przerośniętą chłopską chałupą. Wiem o tym doskonale. Sporo takich dworków jest na Podlasiu i sporo z nich ocalało pełniąc funkcje przedszkoli właśnie. A arogancja szlachecka jest właśnie stąd, że dworki był tak marne.
      Co do znajomości dla interesu. Każda znajomość de facto jest dla interesu, tylko że jedni to maskują gorzej inni lepiej. Takie są czasy.
      Bezinteresowność owszem istnieje, ale tylko tam, gdzie podstawowe potrzeby egzystencjalne są zaspokojone. I po to istnieją aby od tych biznesowych znajomości odpocząć.

      A jeśli chodzi o kłamanie na Twój temat to Ty to robisz co namniej 3 razy intensywniej. Wystarczy że wypomnę szlachecko-inteligencką arogancję to już jestem NKWDzistą, który nic tylko by mordował i zabierał.
      A pamiętaj, że libertarianie szanują własność prywatną w większym stopniu niż konserwatyści. Tylko oprócz własności szanują też WOLNOŚĆ i każdy gwałt przeciw wolności piętnują. I to ma być coś złego?


      Kurna Maciek

      Usuń
    7. Czy możesz i p0kazac miejsce,w którym w TEJ dyskusji zaczęłam ad personam ? Czy ja odnoszę się GDZIEKOLWIEK do Twojego pochodzenia (prawdziwego czy domniemanego) ? Dales prawdziwy popis bujnej a skrzywionej wyobraźni przy mojej wzmiance do mobbingu.dorobiłes do tego całą ideologię.W paskudny i niemający nic wspólnego z rzeczywistością sposób.Dopisaleś początek (nieistniejący),motywację (kompletnie idiotyczną) .Wyłącznie po to,by pokazac,jacy to arystokraci (w tym przypadku istniejący wyłąćznie w Twoich urojeniach) sa głupi,podli i xle traktujący pracownikow.Tam,gdzie chodzilo wyłącznie o to,ze czasem (CZASEM!) mobbing jest wygodną wymowką dla pokrycia swojego błędu .Jak napisałam - w nosie mam czy ktoś uwierzy czy nie- gdy błąd się zdarza raz,daję zawsze szansę.Usiłuję zrozumieć.Lecz zareagować muszę,by się nie powtórzył.to chyba oczywiste.Akurat zresztą nie ja zareagowałam,ja bylam jednym ze świadków.Nie muszę karać za błąd (choć uważam,że czasem ,niektórych jedynie to uczy staranności),lecz oczekuję prostego "tak,zawiniłam,przykro mi ,naprawdę nie wiem jak to się stało" a nie "obrazy majestatu" .Nie rozumiem takiej postawy-ani w życiu zawodowym,ani w zyciu prywatnym.Jest dla mnie oczywiste-nawalam to przepraszam.Nikt nie oczekuje padania na kolana i błagania o litość,ale zwyczajnej,ludzkiej przyzwoitości a nie postawy "no i co z tego,wiekie mi rzeczy".I kłamstwa....

      Usuń
    8. Być może kobitka która zawiniła uznała "nauczona" tak przez polityków, że najlepiej iśc w zaparte. Przyznanie się do winy i przeproszenie to odsłonięcie podbrzusza i zaproszenie do obciążenia odpowiedzialnością materialną a także wylotu z roboty.
      Swoją drogą dziwi mnie, że kobitka pracowała u Ciebie kilka lat i nagle ją napadło żeby robić straty które żadnej osobistej korzyści jej nie przyniosły. Lepiej bym zrozumiał, gdyby ona okradła pracodawcę bo mafia ją szantażuje. Przynajmniej wtedy motywy byłyby dla mnie jasne i czytelne.


      >>>,lecz oczekuję prostego "tak,zawiniłam,przykro mi ,naprawdę nie wiem >>>jak to się stało" a nie "obrazy majestatu" <<<


      Skoro pracowała u Ciebie kilka lat, dziwne że nie znała Cię pod tym kątem. Musiałaś trzymać pracowników na DUŻY dystans bo tylko tak można sprawić, że szef jest osoba nieprzewidywalną.
      A to co Ty nazywasz "obrazą majestatu" wg mnie było "pójściem w zaparte". Praktyka polskich sądów pokazuje ( niestety!!! ) że to działa.


      To prawda że CZASEM mobbing jest wymówką. CZASEM też zarzut o pedofilię jest sposobem na wymuszenie lepszej oceny na nauczycielu. Ale czy na tej podstawie mamy domniemywać że mobbing i pedofilia nie istnieją? A taką wymowę mają Twoje posty.

      Może inaczej swoje posty formuuj An_Ko. Podejrzewam, że formuujesz je językiem zrozumiałym jedynie dla tych znajomych, z któymi pijasz herbatki od 30 lat a ludzie "spoza bandy" nie mają obowiazku Twoich "chrząknięć" rozumieć. Tak jak powiedzonka znane z mojej alkowy ( przytaczać ich oczywiście nie będę ) są zrozumiałe tylko dla mnie i Ukochanej i ani nie wymagam, ani nawet nie chcę, by "świat zewnętrzny" je rozumiał i właściwie interpretował.


      Kurna Maciek

      Usuń
    9. Napisałam jasno i wyraźnie "co nie znaczy,że mobbingu nie ma nigdy i nigdzie,Czasem tylko zasłania się tym oskarżeniem swoje niedomogi".CZASEM.Nie CZĘSTO nawet,ale CZASEM.Jeżeli to można odczytac,że ja zaprzeczam istnieniu mobbingu-gratuluję.Tak samo jak gratuluję dopatrzenia się w moich komentarzach domniemanych majątkow mojej rodziny i domagania się rekompensaty za nie ,na dodatek od biednej młodzieży.Gratuluje również przekonania,że trzeba znać dobrze szefa,by wiedzieć,że za błąd trzeba co najmniej przeprosić.Mnie się do tej pory wydawalo,ze to standard obowizaujący każdego w miarę przyzwoitego człowieka i niezależny od oczekiwań szefów.Gratuluje również interpretacji,ze kobitkę "napadło " i celowo zrobiła coś na szkodę pracodawcy.Ja nie mam w stosunku do swoich pracowników takiej podejrzliwości,ale zapewne Ty wiesz lepiej,jak zresztą o wszystkim na temat mojej rodziny,pochodzenia,firmy i relacji w niej.Gratuluję również kultury,inteligencji,przenikliwości i jasności formułowania sądów.Również gratuluję tak nośnego argumentu jak nazwanie interlokutora staruszkiem.I dorzucenia demencji.Cóż,zapewne sądzisz po swojej matce i po innych bliskich ci kobietach w pewnym wieku.Tego akurat nie gratuluję,Współczuję,ale cóż,taka karma....PS.zawodowo kontaktuję się z setkami ludzi.Wszyscy jakoś moje "chrząknięcia " rozumieją.Nie mają oczywiście takiego obowiązku,ale może po prostu są ,niezależnie od statusu najzwyczajniej w swiecie mądrzejsi od Ciebie ? Często mimo braku studiów ( zaocznych czy nie),wieku i demencji.Lub po prostu słuchają tego co "formuuję" alias "chrząkam" ZAMIAST wsłuchiwać się w swoje wyobrażenia na temat tego,co chcieliby usłyszeć,by im pasowało do układanki.A teraz żegnam.Zawiodleś mnie ,przeceniłam Twoja inteligencję.Na szczęście nie ma ona wpływu na moje zycie.I tą optymistyczną -dla mnie,rzecz jasna-konstatacją kończę.

      Usuń
    10. Żegnasz się ze mną tyle razy i pożegnać nie możesz! Cóż za konsekwencja. I odpowiadasz na posty których nie skierowałem do Ciebie. Mówię o początkowym poście, który zapoczątkował wymianę postów.

      Nie popieram "pójścia w zaparte". Tylko ośmielilem się zauważyć, że w dzisiejszych czasach to POWSZECHNA praktyka, która NIESTETY działa.
      A zatem rozumując TAKTYCZNIE znajomość szefa jest potrzebna w dzisiejszych czasach, by wiedzieć czy bardziej się opłaca przeprosić czy iść w zaparte. Taka jest SMUTNA prawda i wcale NIE znaczy że to popieram.

      Nawet policjant by móc SKUTECZNIE łapać przestępców MUSI umieć wczuć się w rolę przestępcy, w jego motywację, aby MÓC przewidzieć jego ruchy. Święta dziewica co się oburza tak jak Ty z pewnością byłaby MARNYM policjantem.

      Jak napiszę kiedyś post o złodziejach kieszonkowych to napiszesz że popieram złodziejstwo? To takie w Twoim stylu.

      O Twojej demencji NIC A NIC nie napisałem. Gdzie tu jest napisane "An_ka ma demencję"? A zatem GDZIE dorzuciłem demencję?
      Co najwyżej zarzuciłęm oderwanie do rzeczywistości, co z demencją nie ma nic wspólnego a prędzej ze stałym niezmiennym gronem koleżanek i kolegów wywodzących się z innej epoki.

      "Co cię napadło" to częste pytanie w mojej "sferze" i dotyczy nagłej zmiany zachowania w stosunku do wieloletniego stanu poprzedniego.


      Co do szlacheckości. Nie tknąłem Ciebie na początku i nic nawet o Tobie nie wspomniałem. Przejechałem się za to po etosie inteligencko-szlacheckim i do tego się przyznaję.

      Z tym, że ja nie chcę tego etosu LIKWIDOWAĆ tylko stworzyć mu konkurencję. Bo nie szlacheckość sama w sobie jest złem, co już pisałem do rzygu w innych postach. Złem jest MONOPOL.
      Monopol to SAMO ZŁO, w każdej epoce, ustroju i kraju.
      Jaśniej już się wyrazić nie umiem.


      Kurna Maciek

      Usuń
  8. Ja też Aniu jako główną przyczynę złego traktowania podwładnych zauważam naleciałości sarmacko-szlacheckie przedłużane przez etos inteligencko-szlachecki. Duża rozbieżność między tymi co mają a tymi co nie mają nie jest u nas amortyzowana przez klasę średnią, której u nas NIE MA!
    A na dodatek dochodzi Turański Model Cywilizacyjny. W którym albo jest się "carem" albo kundlem do kopania dla zabawy. A trzeciego wyjścia w tej cywilizacji NIE MA i to jest najstraszniejsze.

    Nie chodzi mi Aniu o to aby pokazać biednym gdzie jest żyła złota. Bo tego oczywiście nie powie nikt. Ani ten ze Wschodu ani ten z Zachodu.
    Chodzi o to, że tam gdzie bogactwo jest powszechniejsze rzadziej dochodzi do mistyfikacji. Bardziej tez widać skąd się zamożność bierze. Z pracy kwalifikacji a w mniejszym stopniu z dziedziczenia i złodziejstwa. I to jest dużo zdrowsze niż mafijny nimb tajemnicy i domysły. O to mi chodziło a nie o pokazywanie lokalizacji żył złota!


    Kurna Maciek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam sie na modelach cywilizacji. Ale fakt faktem duza rozbierznosc materialna to nic dobrego. Mamy dwie kasty wtedy: panow i podwladnych zyjacych z tego co z panskiego stolu skapnie na podloge.

      Natomaist jeszcze tak z ta klasa srednia . jest potrzebna niewatpliwie. Po prostu wszedzie potrzebna jest rownowaga. Musza byc ci na szczycie, i ci ciut ponizej i jeszcze ponizej i zebractwo dla rownowagi tez byc powinno.

      chcialabym jeszcze zaznaczyc, ze ansz etos jest niefajny w tym swoim negatywnym przegieciu, ale etos kupiecko rzemieslniczy tez ma swoje minusy. i w tym swoim negatywnym przegieciu niesie poosluszenstwo wladzy, uleglosc...abym tylko ja mogl dobrze prosperowac- niech ci na gorze to zalatwia, zgadzam sie, ide w to..... w pozytywnym zas ujeciu ow etos to uszanowanie pracy, rzetelnosc, sumiennosc...

      Usuń
  9. Sama rozbieżność materialna jeszcze toksyczną nie jest Aniu. Jeśli pomiędzy jest klasa średnia a najbiedniejsi nie przymierają głodem to może być i bardzo duże rozwarstwienie a mimo to taka społeczność będzie stabilna.
    Widzę że mamy właśnie przykład nie odróżniania klasycznego mieszczaństwa od burżuazji. A różnica między jednymi a drugimi jest taka że zwykły mieszczanin uczciwie rywalizuje na rynku i żyje z klientów a burżuj to przedsiębiorca podczepiony pod "państwowy lub samorządowy cyc" często spokrewniony z notablami.


    Kurna Maciek

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj ;)
    Niestety, takich ludzi w życiu nie ominiemy, wszędzie ich pełno.
    Grunt, to dobrze żyć, sumiennie pracować, a to wcześniej, czy później się opłaci. Jestem tego przykładem. Wiele musiałam przecierpieć, aby mnie doceniono.
    Pozdrawiam mile Erinti :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Erinti-przepraszam Cię.Znikam z Twojego bloga,bo nie mam ochoty na zadymę .Interesuja mnie dyskusje,gdzie każdy mowi w swoim imieniu.Nie w cudzym,przedstawiając swoje wyobrażenia na temat cudzych poglądów jako aksjomat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. An-Ko, przykro mi, że spotkała Cię przykrość na moim blogu. Jak się domyślam chodzi o rozmowy z Kurna Maćkiem, teraz dopiero coś więćej poczytałam bo coż czasu mi brakuje coraz bardziej

      Usuń
  12. opisałaś po prostu człowieka z ogromnymi kompleksami, tak zwanego chama

    tacy są w każdej nacji, nie podoba mi się, że użyłaś akurat słowa "polaczek" - jak sugerowała Ania, "mały człowieczek" to zdecydowanie bardziej w porządku

    w mojej pracy w Polsce nie miałam takich ludzi, ale pracowałam w środowisku programistów, czyli przeważnie ludzi wykształconych i bez kompleksów
    we wcześniejszej, firmie handlowej, zdarzały się "podgryzania" i "pokazywnaie władzy"

    ale teraz w Szwecji też widzę to zjawisko, i to nie tylko wśród Polaków, w pracy mamy podstarzałe babki, które chyba strasznie zazdroszczą innym ich kwalifikacji i zawodowych sukcesów, potrafią być mocno upierdliwe... ale tak po szwedzku, w białych rękawiczkach...

    Ale przyznam też, że rzeczyywiście środowisko imigrantów jest specyficzne - to nie jest "mała Polska" tylko jej wycinek, środowisko ludzi, którzy wyjechali "za chlebem", przeważająca większość bez wykształcenia i z małych miejscowości... dostrzegam problem kompleksów i leczenia ich przez poniżanie innych. Ale nie wynika to z narodowości tych ludzi, tylko z całokształtu ich "historii"

    chciałoby sie też dodać refleksję prof Legutko o "człowieku pospolitym" czyli człowieku - produkcie komunizmu, gdzie promowano chamstwo
    http://wnas.pl/artykuly/455-triumf-czlowieka-pospolitego-nowa-ksiazka-prof-legutko

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Olu! Dzięki za link ale Legutkę ongiś czytałem. I nie do końca się zgadzam z jego koncepcją Homo Novum. To jest raczej człowiek pozbawiony złudzeń.
    Pomimo jęków na poziom dzisiejszej oświaty tenże Homo Novum jest nie najgorzej wykształcony i z grubsza rozumiejący realia świata w którym żyje.
    Przed wojną ludzie ofiarniej działali dla dobra wspólnego, choć i wtedy nie było tak mało przekrętów. Było ich mniej niż dzisiaj tylko dlatego, że II RP to był kraj bardzo biedny i dużo mniej było do ukradzenia niż dzisiaj. Lecz ludzie ofiarnie pracowali dla Ojczyzny choć ich wysiłki tak jak i dzisiaj był marnotrawione przez "elity" lecz ludzie wciąż wierzyli jak pańszczyźniani chłopi za Cara że "dobry Marszałek nic nie wiedział to źli dworzanie ukradli" i nadal wytrwale pracowali. Dzisiejszy Homo Novum już tego nie czyni, bo nie chce być frajerem i nie ma takich złudzeń jak nasi antenaci sprzed wojny. Zapewniam Cię że wielu jest patriotami ale starannie to ukrywa, chętnie odwiedzają Muzeum Powstania Warszawskiego z głęboką refleksją czy dałoby się to rozegrać jakoś mądrzej bez tylu niepotrzebnych ofiar. Ale żaden Homo Novum głośno się tym nie chwali by nie uchodzić za frajera. Bo dziś być frajerem jest bardzo niebezpiecznie. Przed wojną ( poza Wielkim Kryzysem ) była stabilna bieda, dziś jest nieustająca niepewność jutra i brak wiary w to, że jakiś cud nas uratuje. Bo Homo Novum w cuda nie wierzy.

    Mam tu dla Was link. Wiem że zostanie okrzyczany za to że z "lisiego" gniazda pochodzi.


    http://biznes.newsweek.pl/panie-marszalku--jak-zyc--ceny-i-zarobki-w-ii-rp,104856,1,1.html


    Ale tak się składa że i ja mam przedwojenny Rocznik Statystyczny i niestety muszę uznać te dane za prawdziwe. Aczkolwiek mój ŚP dziadek miał pewne wątpliwości co do tych danych ale raczej chodziło mu o specyfikę regionalną i zbytnią ogólnikowość Rocznika Statystycznego. Ta rocznikowa wołowina za 1,50zł/kg to był nędzny szponder a porządna ligawa czy polędwica to już był rząd 6-7 zł/kg.
    Choć nie ukrywam, że w tekście tym JEST naciąganie faktów. Czyli porównywanie przedwojennych zarobków z dzisiejszą ŚREDNIĄ KRAJOWĄ, co jest absurdem zważywszy na to że większość ludzi w Polsce dziś zarabia MEDIANĘ która jest ledwo co wyższa od pensji minimalnej a Średniej Krajowej prawie nikt nie zarabia.
    Naciągane jest też przeliczanie inteligenckich pensji na samochody. Zauważam, że to była inna epoka i samochód aż tak potrzebny do pracy jak dziś nie był.
    To i tyle na ten temat.


    Kurna Maciek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ Kurna Maciek
      nie możesz powiedzieć, że ktoś "zarabia medianę"... mediana to jedna z wielkości statystycznych, dzieląca populację na połowę
      a srednia arytmetyczna to inna wielkość, plasująca sie zawsze na wysokości 70/30

      to było pierwsze, co nam powiedziano na wykładzie ze statystyki :P

      pytanie czy przedwojenna wielkość to rzeczywiście "średnia", wtedy da się porównać z dzisiejszą "średnią", czy też wtedy używano mediany, i wtedy do porównania trzeba użyć tejże

      pozdrawiam

      Usuń
    2. Olu,

      Mediana jest nieparametrycznym odpowiednikiem średniej i jest statystyką opisową takiego zestawu danych. Ponieważ zarobki Polaków są zbiorem danych o dość silnym odchyleniu standardowym i raczej lewoskośnym rozkładzie niż rozkładzie Gaussa moim zdaniem mediana jest bardziej prawdziwa niż średnia. Dla takich danych średnia nie ma zastosowania

      Usuń
    3. @Ola,

      Jak już pisałam wcześniej, to nie jest zjawisko przypisane do Polski. Niestety w pracy tacy ludzie mają się dobrze gdyż przepisy prawa pracy są często martwe, zaś szef bywa postrzegany jako bóg. Dlatego tacy mają szersze pole działania

      Usuń
    4. Zatem i Ty zauważyłaś Erinti że średniej krajowej prawie nikt w Polsce nie zarabia tylko albo dużo dużo więcej albo dużo dużo mniej.
      A zatem zbadanie REALNEGO poziomu życia Polaków zarówno przedwojennych jak i tych dzisiejszych to nie taka prosta sprawa.
      Bo średnia arytmetyczna to prezes Orlenu cieć i bezrobotny w jednym worku, ich zsumowane zarobki podzielone przez sumę prezesa cieciów i bezrobotnych. Prawda?


      Kurna Maciek

      Usuń
    5. Droga Erinti! Oprócz straszliwego bezrobocia i "martwoty" Prawa Pracy w naszym (k)raju jest jeszcze ten nieszczęsny etos inteligencko-szlachecki w który ten nieszczęsny szef-bóg musi się wbić. MUSI, bo nie ma w Polsce ŻADNEJ poważnej alternatywy dla tego etosu. Jest jeszcze etos drobnego PRL-owskiego cwaniaczka ale on ma krótkie nogi i nadaje się co najwyżej na jeden szybki przekręt.
      I nie jest tak, że ja chcę ten etos inteligencki wytępić, ale chciałbym aby ten etos miał KONKURENCJĘ jak w normalnych krajach.
      Bo jestem libertarianinem a nie komunistą co mi niektórzy próbują wmówić. Libertarianin nie eksterminuje tylko demonopolizuje.


      Kurna Maciek

      Usuń
    6. Maćku, by dostrzec że średnia krajowa to ściema wystarczy zdrowy rozsądek i umiejętność patrzenia. Nie trzeba się znać na statystyce.

      Ci co podają średnią wiedzą co robią. Jakby podali dominantę i medianę propagandę sukcesu szlag by trafił.

      Wiesz, że masz rację z tym etosem cwaniaczka? A cwaniak musi pokazać jaki z niego gieroj bo inne cwaniaki czekają w kolejce!

      Usuń
    7. Cwaniaki to jedno czego nie brakuje. Tak na marginesie, za PRL-u cwaniakiem nazywano salceson. Bo wprawdzie mięsny z grubsza a za granice wywieźć się nie da. Ale to tak na marginesie oczywiście.


      Kurna Maciek

      Usuń
    8. I cwaniaków nigdy nie zabraknie bo tego się uczy ludzi od maleńkości. Od szkoły wręcz (poprzez brak tępienia ściągania)

      Usuń
    9. Tylko że teraz cwaniactwo już niewiele daje. Za silna konkurencja.
      Co z tego że ktoś ściągnie w szkole, jak do zdobycia dobrej pracy potrzeba naprawdę supercwaniaka.


      Kurna Maciek

      Usuń
    10. Od czegoś trzeba zacząć

      Usuń
  14. No dobrze Olu! Statystykę pamiętasz lepiej ode mnie. Ja zapamiętałem że mediana to średnia NAJCZĘŚCIEJ występująca wartość. Bo co do tego, że średnia krajowa to jedna wielka lipa i prawie nikt tyle nie zarabia to się chyba zgodzimy?


    Kurna Maciek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najczęściej występująca wartość to dominanta, zwana też modą. Ale na pewno jest bliższa najniższej krajowej niż mitycznej średniej.

      Usuń
  15. Jesteś matematykiem Erinti? Ale dzięki za info. A że średnia jest bardzo MITYCZNA to się oczywiście zgadzamy.


    Kurna Maciek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie skończyłam matematyki ale zajmuję się obliczeniami i statystyką

      Usuń
  16. To miło. Zawsze się czegoś można dowiedzieć od prawdziwego fachowca Erinti.
    A mówią, że człowiek uczy się całe życie i głupi umiera. Moje i Twoje pokolenie ma już to we krwi znając dzisiejszą "wartość" dyplomu wyższej uczelni.

    Kurna Maciek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję. Pisałam kiedyś posta o średniej krajowej. I taki przykład: w zespole pracuje pięć osób. X, który jest odpowiednio ustawiony, dostaje 10 tysięcy za miesiąc zaś pozostała czwórka 1,200 zł. Ile wynosi śrenia???

      Usuń
    2. P.S. średnia krajowa jest jak potwór z Loch Ness. Wszyscy o niej mówią z nikt nie widział :-)

      Usuń
  17. Ano średnia w Twoim zadanku wynosi 2960zł. Jakże dziwnie podobna do śrendiej krajowej. Aczkolwiek pozostałej czwórce powinnaś dać 1600 bo to pensja minimalna na dziś. Wtedy średnia wzrośnie do 3280. Ale sukces aj aj aj!


    Kurna Maciek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No faktycznie sukces! I tak mamy średnie zarobki. Nie znam nikogo w PL kto zarabia koło 3,500.

      Usuń
  18. Ja też nie znam nikogo takiego. Znam za to mnóstwo osób zarabiających około 2000 i dosłownie dwóch zarabiających ponad 5000. A 3500 nikt z moich znajomych nie zarabia. Liczysz oczywiście brutto czy netto? Bo jak brutto to znajdę kogoś kto zarabia koło 3200.


    Kurna Maciek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczmy, że ma tyle na umowie o pracę

      Usuń
    2. chyba żartujecie, nie znacie zadnego programisty? oni zarabiają powyżej 6k, a lepsi powyżej 10k
      znam testerów oprogramowania zarabiających powyzej 5k

      nie wiem, a może Wrocław to zagłebie krezusów... ZDolny Śląsk w końcu :P

      Usuń
    3. Nie znam takich ludzi,

      Usuń
  19. Ech! To nawet umowa o pracę to już rzadkość. Znam szkoły które zatrudniają "jednoosobowe firmy edukacyjne" oraz "jednoosobowe firmy sprzątające", więc nawet w budżetówce umowę o pracę mają stare wyliniałe chronione przez związki zawodowe wilki.


    Kurna Maciek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre z tymi jednosobowymi firmami edukacyjnymi

      Usuń
  20. Nie ma się z czego śmiać Erinti! :-(
    Przydałaby się jeszcze "jednoosobowa firma windykacyjna" która by sklepała jednego z drugim "bejzbolem" za takie porządki na rynku pracy!


    Kurna Maciek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To śmiech przez łzy. O tak, ja chętnie takie coś wesprę

      Usuń
  21. Tylko że nie znam emiticona obrazującego śmiech przez łzy! :-(((


    Kurna Maciek

    OdpowiedzUsuń
  22. Dlaczego to określenie traktujesz globalnie Erinti??? I dlaczego "polaczek"?? A nie np. "rusek mały", albo "ukrainiec mały" albo "francuzik mały" albo chociażby "kanadyjczyk mały"? Zapewniam cię, że w każdym kraju znajdą się ludzie o wymienionych przez ciebie cechach. Dlatego wypraszam sobie, żebyś obrażała w ten sposób moich co by nie było - rodaków. Może weź się raczej za obserwację środowiska, w którym się obecnie znajdujesz.
    Janette

    OdpowiedzUsuń