Problem zauważony. Co dalej?



„Polsce grozi epidemia depresji” – czytam na portalu gazetaprawna.pl. Oczywiście dla mnie to żadne zaskoczenie, że coś takiego ma miejsce (wiem ze źródła że poradnie psychiatryczne pękają w szwach i coraz więcej osób używa antydepresantów). Jak, słusznie, zauważa portal depresja oznacza spadek efektywności pracy i koszty dla firmy. Oczywiście. Absencja i gorsza wydajność pracy nie służy nikomu. Znamy problem. Teraz czas walczyć ze skutkami i usunąć przyczyny.  "Depresja to długotrwałe wkurwienie bez entuzjazmu"- ktoś napisał na obrazku. Genialne podsumowanie.

Nie wystarczy zatrudnić zakładowego psychologa. Oczywiście lepsze to niż nic, ale.. szczerze mówiąc wątpię czy ludzie byliby szczerzy w rozmowie z takim specjalistą. Już widzę jak wieczni stażyści na śmieciówce szczerze i bez ogródek mówią jak im ciężko. Skąd mogą mieć pewność, że przełożony nie pozna treści rozmów? Rzecz jasna istnieje tajemnica zawodowa i tym podobne. Ale teoria teorią a życie życiem więc lepiej uważać. Poza tym w naprawdę rozwiniętej depresji potrzebna jest pomoc psychiatry a nie psychologa i leczenie farmakologiczne.

To, że na depresję częściej cierpią kobiety to żadna nowość. Nasz układ hormonalny czyni nas ponad 4 razy bardziej podatnymi na podobne stany niż mężczyzn. To przez huśtawkę hormonalną można mieć depresję (w skrajnym przypadku psychozę) poporodową co nie ma nic wspólnego z brakiem miłości do dziecka. Oczywiście są i inne czynniki ryzyka, jak trudna sytuacja życiowa.

Właśnie. Na ten czynnik ryzyka mało kto zwraca uwagę. Jak nie dostać na głowę mówiąc kolokwialnie jak człowiek przekroczył trzydziestkę, zaś perspektyw na jako taką stabilizację brak? Kiedy, jak to w korporacji, człowiek jest li tylko trybykiem w maszynie i dosłownie stanowi zasób ludzki, nie zaś podmiot. Co ja mówią o stabilizacji! Jako tako stałej pracy brak, zaś jedyne co można dostać to grosze na śmieciówce. Ochłap zwany wypłatą może i pozwoli nie umrzeć z głodu, ale człowiek nie zwierzę i ma większe potrzeby niż papu (pies zresztą też potrzebuje miłości i domu). Czytałam komentarze w necie, że za najniższą krajową można nie chodzić głodnym. Można. Faktycznie. Biologicznie można przetrwać: na legowisko (łóżko w wynajmowanym pokoju) i najtańsze jedzenie starczy. Ale o wychodzeniu ze znajomymi na miasto, kupowaniu ubrań czy życiu kulturalnym można zapomnieć. Wegetować od wypłaty do wypłaty można, ale czy żyć? Nie wiem.

Wiem jedno, że ciągły strach i niepewność jutra rozwali każdą psychikę. Jak kropla wody wydrąży dziurę w granicie, tak chroniczna niepewność, konieczność rezygnacji ze wszystkiego, poczucie że za ciężką płacę dostaje się ochłapy, brak perspektywy zmiany i stabilizacji powoli budują frustracje i złość. „Wy, którzy wchodzicie żegnajcie się z nadzieją” – nie jest już poetyckim opisem, ale rzeczywistością. Aż pewnego dnia wszystko wybucha. Coś w człowieku pęka i kiedy tama raz pęknie ciężko powstrzymać falę.

Nie, nie uważam, że podniesienie płac rozwiąże każdy problem, ale na pewno pomoże. Przeciwnikom podniesienia najniższej krajowej polecam spróbować za tyle przeżyć. Druga sprawa to przestrzeganie prawa pracy, zwłaszcza nie przyzwalanie na mobbing czy dyskryminację ze względu na płeć. Trzecia to jako tako jasne zasady. Co dobrego mogę powiedzieć o polskim rynku pracy? Nie ma mnie tam. Jak nieraz wspominałam o mojej polskiej eks szefowej i Jej zespole nie powiem złego słowa. Ale byli wyspą na morzu chaosu. Kiedy słucham co muszą znosić moje niektóre koleżanki czy kuzynka nóż się w kieszeni otwiera. Rynek pracy pracodawcy do tego podejście, że człowiek niżej ustawiony to śmieć. Wiem, że w Polsce są normalni i ludzcy pracodawcy. Ale wciąż jest ich za mało. Zaś wszystkim dobrym ludziom życzę by kiedyś poczuli się tak jak ja tutaj, w Kanadzie. Jak pełnoprawny członek zespołu, młodszy kolega z mniejszym doświadczeniem a nie maluczki niegodny siedzieć przy stole  z wielkimi panami profesurami. Trzeba pewnej zmiany pokoleniowej w myśleniu. Czy i kiedy to nastąpi? Nie wiem.

http://serwisy.gazetaprawna.pl/zdrowie/artykuly/811696,polsce-grozi-epidemia-depresji-traca-na-tym-firmy-i-gospodarka.html
http://z1.demoty.pl/4f4cba86f155c0c2fcda4858f6114a0d56885fdb/depresja

34 komentarze:

  1. Liczba samobójstw w Polsce też rośnie. 6097 Polaków odebrało sobie życie w 2013 roku. Takiej liczby dawno nie było. Akurat tutaj mężczyźni odnoszą większe "sukcesy". MĘŻCZYŹNI 5193, Kobiety 903.

    http://statystyka.policja.pl/st/wybrane-statystyki/samobojstwa


    "W 2013 roku odnotowano 8579 zamachów samobójczych, z których 6097 zakończyło się zgonem.
    Z ogólnej liczby dokonanych zamachów samobójczych 7000 przypadków dotyczyło mężczyzn, przy czym z tej liczby zgonami zakończyło się 5193 zamachów."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za statysyki. Wiedziałam, że liczba samobójstw rośnie ale nie widziałam jak bardzo. Choroby psychiczne to coś o czym ludzie wolą nie mówić, coś wstydliwego. O ile deprsja jest dla kobiet "dozwolona" to przecież "chłopaki nie płaczą" i depresja panów to temat tabu. Zaś każdemu kto osobie w takim stanie powie "weź się w garść" mam ochotę przemodelować facjatę

      Usuń
  2. A ja się nie zgadzam z definicją ,że depresja to długotrwałe wkurwienie bez entuzjazmu". Bo wkurwienie to nakręcająca emocja ,emocja która pcha do czynu -nieważne czy pozytywnego czy wręcz przeciwnie. Depresja zaś odbiera możność czynu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to rozumiem jako długotrwałe przeżywanie negatywnych emocji, które nie powodują pobudzenia, złości która powoduje tylko płacz bo nie masz nawet siły czymś trzasnąć lub rzucić

      Usuń
  3. Jako chrześcijanka i katoliczka mam inne spojrzenie na depresję. Uważam, że jest to wyjątkowo podła "choroba" duchowa, która nie tylko wymaga interwencji psychiatry ale też mądrego księdza- oczywiście jeśli mamy do czynienia z osobą, która interwencję księdza akceptuje. Tabletki może na pewien czas przygaszą problem, ale później zacznie się od nowa.
    Sama cierpiałam na depresję jako nastolatka. Psychiatra mi nie pomógł. Tabletki również. Pomógł mi Najwyższy stawiając na mojej drodze odpowiednich przyjaciół w odpowiednim czasie :)
    Wielu myśli, że jestem jakaś "nawiedzona" ;) Ale ja, mimo tak ogromnego poczucia beznadziejności jakie mnie ogarniało nie popełniłam jednak samobójstwa. Żyję nadal i odzyskałam nadzieję- bez lekarzy i leków :)
    Janette

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeanette,

      Nie odrzucam pomocy księdza, jeśli jest przy okazji pomoc lekarska, zaś mądry ksiądz kieruje do lekarza. Dla mnie jeśli dla kogoś rozmowa z kapłanem i modlitwa pomagają, to bardzo dobrze.

      Usuń
    2. Mądry ksiądz może być rodzajem psychologa, psychoanalityka i jako taki może sporo pomóc. Niemniej depresja depresji nie równa i czasem po tabletki trzeba sięgnąć.Trudno ocenić do końca ,ale mam wrazenie, że zbyt często sięga się po nie nie wyczerpawszy innych metod , z różnych powodów - decyzji i pacjenta ,i leczącego a także z powodów finansowych .Po tabletkę jest sięgnąć latwiej...

      Usuń
    3. Dokładnie tak An-Ka i niektórym łatwiej powiedzieć co boli księdzu niż lekarzowi

      Usuń
    4. chciałam napisać niemal dokładnie to samo co Jeanette :)

      depresja to oczywiście choroba, ale nie zaczyna się z dnia na dzień - człowiek, który ma inny układ odniesienia niż tu i teraz potrafi znaleźć w trudnościach swój krzyż i wręcz błogosławić Boga za to

      ciekawe byłoby dla mnie porównanie skali depresji w krajach "zeświecczonych" i tych religijnych, nawet muzułmańskich... w Szwecji na każdym kroku spotykam młodą osobę, która "się wypaliła" i idzie na rok zwolnienia - nie sądzę, że zdarza się to na taką skalę w Polsce, Pakistanie czy Filipinach

      i wreszcie... sama zauważyłaś, że częściej dotyka to kobiet - wrócę do poruszanego tu kiedyś problemu ideologii feministycznych i dżenderowych... otóż - według niektórych - to właśnie jest przyczyna problemu!
      Można wmówić kobiecie, że ma pracować zawodowo 40 godzin i dźwigać tyle samo odpowiedzialności co mężczyzna, ale prawda jest taka, że biologii nie oszukasz! Jeśli zostajesz żoną i matką to priorytety się zmieniają a doba nie rozciągnie się do 40 godzi. Żeby mieć 8 godzin dla pracodawcy, 8 godzin dla dziecka, kilka kolejnych na zakupy czy sprzątanie... nawet przy dzieleniu się obowiązkami (a w feministycznych społeczeństwach odsetek samotnych metek sięga nieba) to jest mega trudne

      piszę to z domu, z chorobowego, dziecko ma gorączkę i ostatnią rzeczą na świecie, która mnie interesuje w tej chwili jest pójście do roboty :)

      pozdrawiam!
      Ola

      Usuń
    5. Ola,

      Ja się obawiam, że ten odsetek ma wiele wspolnego z mniejszą stygmatyzacją społeczną.

      Praca zawodowa kobiet to często przymus ekonomiczny, ale zgadzam się że przez źle rozumiany feminizm mężczyźni czują się wolni od zobowiązań.

      Dziękować Bogu za trudności? Dla mnie to nie jest normalne, gdy ktoś się cieszy że ma gorzej i że cierpi.

      Usuń
  4. Seaborg,

    Też racja. Bo jak oni się za to wezmą jak za reformę emerytur i służby zdrowia to strach się bać. w PL ludzie łykają coraz więcej suplementów wszystkiego, zaś reklamy to głównie chemii. Z ludzi się robi lekomanów.

    Link super

    dzięki

    OdpowiedzUsuń
  5. Depresja - choroba duszy... hm... Coraz słabsze mamy społeczeństwo, coraz mniej odporne. Nie jest to budujące spojrzenie w przyszłość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy to kwestia coraz słabszego społeczeństwa czy tego, że o pewnych faktach się mówi i że rośnie świadomość

      Usuń
    2. Myślisz,że rośnie świadomość? Gdyby rosła świadomość, byłoby mniej depresji. Coraz bardziej chcemy mieć niż być i od tego użalezniamy swoje szcześćie i jestestwo na tym świecie. Niegdyś człowiek cięższe sytuacje potrafił przetrwać i nie wpadał w depresję. Serdeczności.

      Usuń
    3. Kiedyś się o tym nie mówiło, nie diagnozowało, zostawiało sprawy swojemu biegowi, jednak chociażby w literaturze można w postaciach literackich (przecież opartych na obserwacjach życia ) spotkać takie postacie -chociażby stryj Anzelm z "Nad Niemnem "

      Usuń
    4. @An-Ka

      Ano właśnie, to że o problemie nie mówiono nie znaczy że go nie było

      Usuń
  6. Sami się robią. Większość lekarzy tłumaczy ,prosi a ludzie i tak wolą wierzyć w cudownie uzdrawiająca tabletkę

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj :)
    Ja myślę, że nie tylko w naszym kraju ludzie się stresują i mają depresję. U nas teraz dużo i śmiało o tym się mówi.
    Wiem też i to bardzo dobrze, że najlepszym psychologiem jesteśmy sami dla siebie. Jeśli chcemy sobie pomóc, to damy radę.
    Są jednak ludzie słabej woli, wiary- wtedy skutki mogą być poważne.
    Nie wolno nigdy zostać samemu, samotnemu, unikać ludzi.
    Problemy dnia codziennego, to prawda, ale zawsze trzeba znaleźć pozytywy i dla nich żyć.
    Wymądrzam się, ale troszkę żyję na tym świecie i wiem, jak to jest.
    Pozdrawiam mile :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety to nie jest prawda. Depresja - prawdziwa depresja - dopada również ludzi silnych .silnej woli, silnej wiary i właśnie to jest tak przerażające. Twój optymistyczny post (nie ironizuję) jest troszkę taka radą "weź się w garść" , która działa przy zwykłym "rozmemłaniu" emocjonalnym , ale dla człowieka w prawdziwej depresji jest czymś. potwornym. To ,o czym piszesz - o tym szukaniu pozytywów itd.,byciu z ludźmi -to jest bardzo dobra i mądra rada dla każdego , poza człowiekiem w prawdziwej depresji .

      Usuń
    2. Zgadzam się  z An-Ką że depresja nie ma nic wspólnego z wiarą czy wolą. Dopada wierzących i niewierzących, pozornie silnych i słabych. Człowiek w depresji nie widzi pozytywów. To jakby świat naraz stracił kolory, wszystko nawet światło stało się szare, zimne i straszne. Nic pozytywnego nie przebija się przez duszą, ciasną woalkę przez którą człowiek ledwie oddycha. Fizycznie taki człowiek czuje chroniczne zmęczenia, ma objawy wyczerpania i czasem proste czynności to wysiłek po którym można odpocząć.

      Morgano piszesz o tzw. higienie psychicznej i to słuszne podejście. Tylko w depresji, chorobie to tak nie działa

      Usuń
    3. Myślę, że to bardzo ważne, by uświadomić zwykłym ludziom, że depresja to nie wybór, nie brak pracy nad sobą a choroba. Nie wybieramy sobie depresji ,tak jak nie wybieramy sobie np. schizofrenii. Człowiek "rozmemłany" emocjonalnie, ten , dla którego rada "weź się w garść " jest radą słuszną często wręcz pławi się w swoim smutku i czerpie z niego satysfakcję ,domagając się uwagi i współczucia otoczenia. Człowiek w depresji zaś często obwinia sam siebie , przeprasza otoczenie za swój stan (na etapie, kiedy jeszcze potrafi ) . Powiedzenie mu "weź się w garść" jest przyznaniem , że to rzeczywiście jego wina i na pewno nie jest pomocne.

      Usuń
    4. Moragano!
      Pięknie napisałaś!

      Usuń
    5. An -ka
      Napisałaś: "Nie wybieramy sobie depresji ,tak jak nie wybieramy sobie np. schizofrenii." . Schizofrenii, to sobie nie wybieramy, ale w depresję wpadamy sami, sami się wkręcamy. Tak samo jak w akoholizm, czy narkomanię.Serdeczności

      Usuń
    6. Nie,DD - to naprawdę nie jest tak. może -CZASEM - być. Jednak mózg ludzki to wprawdzie coraz lepiej poznany narząd ,jednak w dużej mierze terra incognita. nie my decydujemy o poziomie naszych synaps czy neuroprzekaźników.Wiedza obecna wie, że w depresji poziom tych drugich lub ich jakość znacznie się obniżają , jednak nie wie - dlaczego. Depresji nie wybieramy, nie wkręcamy się w nią (czynniki zewnętrzne mogą ,ale nie muszą mieć tu znaczenie ), my w nią wpadamy. Bardzo niesprawiedliwym ,krzywdzącym ludzi w depresji jest porównanie tego z alkoholizmem czy narkomanią, uwierz mi. Niestety takie przekonanie pokutuje nadal w społeczeństwie i jest to jeden z czynników utrudniających walkę z nią. Pozdrawiam również serdecznie

      Usuń
  8. Moze depresja to brak szczescia? A szczescie to stan wewnetrzny. Jak to bylo w KIng Size? Byl tam taki krasnoludek, ktory nie chcial spieprzac ze wszystkimi, bo on.... czul sie dobrze na swojej poleczce, w swoim lozku przykryty swoja kolderka.....

    ja wiem, ze w Polsce kiedy mowa o metraiulnbych sprawach i zaspokajaniu potrzeb ( zacznijmy od tych nizszych, pdstawowaych) to wegetacja, ale cala Polska nie moze przeciez wyjechac. my sie utrzymujemy jako spolecznosc w takiej depresyjnej mentalnosci... po prostu nam sie nie uda, nie moze udac. I to wsyzstko zalatwia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andedonia, czyli niezdolność do odczuwania radości to jeden z objawów depresji, słusznie piszesz Aniu.

      Coś jest z tą społecznością, to depresyjne społeczeństwo wiedzione przez.. kogo właśnie? Mam wrażenie że cały system jest chory. Emigracja to symptom choroby a nie leczenie, bo to nie rozwiązuje problemu. Moim zdaniem dopóki nie podogoni się pasożytów żerujących na społeczeństwie (wszelkiej maści krewnych i znajomych królika, pociotków okupujących wszelakie isntytucje będzie coraz gorzej.

      Usuń
    2. I mamy piewrszą niteczkę bezsensu. Poczucie bezsensu jest zalązkiem depresji. Zamiast gadać, człowiek powinien wziąć się do roboty i tyle. Serdecznosci.

      Usuń
    3. DD - problem naprawdę polega na tym, że ten człowiek NIE MOŻE wziąć się do roboty. Wie ,stara się ,ale po prostu NIE MOŻE. Bardzo krzywdzisz tych ludzi :(

      Usuń
    4. Bezsens. Mnie np.: bezsensowne wydaja sie posty polityczne. takie posty dudniace o aferach. opisujace widzenie przez siebie sama/samego owych afer...chociazby jak teraz ta tasmowa. Afera jest, sami politycy za kulisami potrafia powiedziec "prawde" o polityce jaka prowadza nasi rzadzacy. na zewnatrz jedna twarz, za kulisami druga..... Taki bezsens. Polityka nieprawdziwa, nie idaca za tym co dobre dla obnywateli. Afera wybuchla. a oni zamiast zajac sie wlasnie owymi gadulami, ktore gadaly to co gadaly...skupic sie na sensie naszej polityki i moralnosci osob na stolkach, skupiaja sie na tym czy wolno bylo ich nagrac...dorwac sukinsyna, kotry to zrobil.... BEZSENS.

      Polityk ma byc na sluzbie narodowi , panstwa...to sluzba a nie przywilej, niech wiec sluzy kieszeni obywatela wyborcy, a nie swojej wlasnej. Niech sie zaczna oibawiac opini publicznej. Niech to bedzie na nich bat. A tu prosze nastapilo odwrocenie sytuacji. ten co nagral ma sie poczuc niekomfortowo i te bezszensowne dyskusje , czy w demokratycznym kraju mozna bylo nagrac polityka? Informacje powinny byc dostepne dla wszystkich, nie dla nielicznych tych na szczycie, a prosty ludek lopata i ziemia. zamiast politycy to ludek ktory odkryl to co odkryl ma sie bac..... Chore to, chore....

      I to nasze emocjonowanie sie , trabienie wszem i wobec, lacznie z blogami...i jaki widac skutku zadnego. panowie pojawia sie w innych kuluarach. Spadna na cztery lapy.

      Usuń
  9. Też racja, tabletki szczęścia i urody nie istnieją

    OdpowiedzUsuń
  10. Depresja nie jest związana z ilością posiadanych pieniędzy, czy tez pozycją społeczną. To choroba duszy, moim zdaniem rodzimy się z pewnymi predyspozycjami do określonych chorób, podobnie jest z depresją.
    Ludzie, którzy bankrutują, przeżywają zawód miłosny etc. popełniają samobójstwa z powodu bezradności, braku alternatywnego wyjścia z trudnej sytuacji. Człowiek chory na depresję widzi te alternatywne wyjścia, jednak nie jest nimi zainteresowany, nic dla niego nie znaczą.
    W naszym społeczeństwie wciąż pokutuje myślenie, że osoba, która idzie do psychiatry jest zwykłym wariatem i tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, tutaj nie ma prostego przełożenia. Ludzie mają różną wrażliwość i odporność. Poza tym u kobiet występuje na przykład depresja poporodowa wynikająca z poziomu hormonów a nie jak ludzie sądzą braku miłości do dziecka

      Usuń
  11. Obawiam się, że rady w stylu "trzeba mieć dobry humor" pomogłyby chorym jak umarłemu kadzidło. Leczenie depresji polega przede wszystkim na terapii farmakologicznej, zaś psychoterapia to leczenie wspomagające. Całość nie ma nic wspólnego z zażywaniem jakichś "tabletek szczęścia".
    Anty

    OdpowiedzUsuń