Takie tam



Dlaczego ja nie umiem wymyśleć porządnego tytułu? Czy dlatego, że chcę za wiele rzeczy zawrzeć w jednym tekście i brak mi chęci na długaśne komentarze na konkretne wydarzenie. Zachwyt nad „sukcesem” Donalda Tuska i „sto lat” śpiewane w programie Tomasza Lisa pozostawię bez komentarza. W mojej działce nie wypada szydzić z ludzi którym propaganda zaćmiła rzeczywistość. Dedukcję za co dostał Premier Tusk nagrodę pozostawiam moim Czytelnikom. Bo jak ktoś wierzy, że za wybitne kompetencje i osiągnięcia, to cóż.. wiara jest szeroka i niezgłębiona czyż nie? No i ciężko z takową dyskutować. Natomiast osoby z trzeźwą oceną rzeczywistości na pewno zadają pytanie z jakiegoż to powodu urzędujący premier pomyka do Brukseli. Zwłaszcza, że jak mawiają jego koledzy kraj z którego wyjeżdża to „chuj, dupa i kamieni kupa”. 


Pod ostatnim postem Pkanalia zapytał mnie o opiekę społeczną w Kanadzie. Z opieką nie ma styczności, ale mogę co nieco powiedzieć o kwestiach służby zdrowia. Wyjeżdżając bałam się nieco sytuacji jak w USA gdzie wszystko jest skomercjalizowane (marzenie polskich, domorosłych liberałów aby rozwiązać problem biedy i emerytów). Nie. Podstawowa opieka jest darmowa i opłacana przez prowincję. Tak darmowa i przynależna każdemu kto przebywa w prowincji przez minimum trzy miesiące. Płatne ubezpieczenie o którym wspominałam, było dla przebywających krócej i cudzoziemców na początków pobytu. Oczywiście za pewne dodatkowe świadczenia, jak opieka dentystyczna, płaci się ekstra, ale jakieś tam podstawy człowiek dostaje niejako gratis od prowincji. Piszę niejako gratis bo oczywiście płaci się za to podatek (federalny i prowincjonalny). Tak czy siak wynika z tego, że socjał w Kanadzie jest niezły co tłumaczy liczbę imigrantów z różnych stron świata. 

Oczywiście od razu wyjaśniam moje ostatnie zdanie. Imigrant imigrantowi nie równi. Biali Europejczycy często przyjeżdżają do pracy (oczywiście są wyjątki, wszak bandyci i lenie są wszędzie), Chińczycy czy Japończycy pracują jak mrówki, wręcz niewolniczo. Na pewno nie sposób tych mieszkańców Azji oskarżyć o ciągnięcie socjału za darmochę tak gremialnie. Mam jednak na myśli tych co tworzą getta i wywołują zamieszki w Europie Zachodniej, uważają kamienowanie kobiet za honorowe itd. Tutaj jest ich całkiem sporo, podobnie jak „strasznych kobiet” jak je nazywam w nikabach. Czemu tak je nazywam? Bo się ich boję. Tak, że pod takim strojem łatwo ukryć materiały wybuchowe czy broń. Dwa, że przeraża mnie religijny fanatyzm w każdym wydaniu. Jeśli zaś ktoś wyznaje równie radykalną wersję takiej czy innej religii budzi we mnie obawę. O kwestiach higienicznych i noszeniu podobnych strojów latem nie wspomnę. 

Przeraża mnie każda kultura i religia gdzie brak elementarnego szacunku dla człowieka, gdzie człowiek stanowi nic nie wart trybik w maszynie. W puntu widzenia Europejczyka tak wygląda niewątpliwie system panujący w Chinach czy Indiach. Tak, mówimy o bardzo starych kulturach i cywilizacjach. Nie neguję tego. Są to stare kultury o wielkim dorobku, ale jednocześnie bardzo okrutne. Weźmy na przykład system kastowy. Jeśli urodzisz się w odpowiedniej kaście możesz mieć niezłe życie, ale jako parias jesteś wart mniej niż niewolnik i to dodatkowo twoja wina że się urodziłeś w równie podłym otoczeniu. Nie jestem jakimś kulturoznawcą czy coś, studiowałam całkiem inny kierunek, ale pewna wiedza ogólna wystarczy by mnie przerazić. 

Na ulicach widzę uśmiechnięte rodziny różnych kultur, oczywiście mieszanych też. Wyglądają całkiem normalnie z mojego, europejskiego puntu widzenia. Zastanawia mnie czy ci ludzie przyjeżdżając tutaj przyjmują panujący w naszym kręgu kulturowym szacunek do człowieka, no przynajmniej w teorii, zasadę, przynajmniej w teorii, równości wobec prawa? Niektórzy pewnie tak. Widzę przykładowo Hinduski w sari i Hindusów w turbanach, ale też ubranych po europejsku. Muzułmanie na ogół chodzą ubrani po „naszemu” zaś muzułmanki z chustami na głowach i skromnie, ale też podobnie jak Europejki. 

Piszę w przerwie, jak się uwinęłam z paroma sprawami a następne na mnie czekają. Cóż u mnie nie sposób narzekać na nudę, nie pracując z ludźmi współpracującymi z kawałem świata. To moje niebo nieomal. Na doktoracie marzyłam o wyjazdach na konferencje, na spotkania itd. Teraz odrabiam zaległości. Jeszcze jakby się po drodze trafił jakiś nieżonaty i z mojego kręgu kulturowego.. ech :-)  

http://prawica.net/files/Multikulti.jpg

10 komentarze:

  1. no tak... jak się już człowiek rozejrzał wstępnie i wymościł w nowym miejscu, ogarnął pierwsze zawirowania, zapewnił sobie wstępnie papu i lulu, to czas na kolejne zachciewajki natury zasadniczej... to tak a propos Twojego ostatniego zdania...
    imigranci z krajów muzułmańskich mają opinię najgorzej się asymilujących i w sumie nie dziwota, bo islam to ideologia bardzo głęboko wżerająca się do głowy... ale swojego czasu miałem okazję porównać ich w Holandii i we Francji /wtedy jeszcze nie było takiego zalewu, jak obecnie/... to ci holenderscy "beżowi" robili wrażenie bardziej sensownych /z mojego punktu widzenia/, także kobiety, które nosiły się bardziej z europejska i były bardziej wyluzowane... czy wniosek z tego, że ta asymilacja zależy od kraju, do którego się taki imigrant wprowadził?... aż takich dogłębnych badań nie prowadziłem, ale hipoteza wydaje mi się sensowna...
    pozdrawiać :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno to dobra hipoteza. Jeśli krajem rządzą talibowie to robią ludziom totalne pranie mózgu. W krajach jak Maroko jest całkiem normalnie, w Egipcie też było w miarę.

      Usuń
  2. p.s. zapomniałbym o kolejnym pytaniu... dziś może nieco lżejszy kaliber... np. "Toronto by night", możesz to rozwinąć?... nie chodzi tylko o knajpy, kluby itd, ale także kina, teatry i różne inne rozrywki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sensie co można zrobić nocą w Toronto?

      Usuń
    2. coś w tym guście... wychodzę wieczorem na miasto i... gdzie mogę pójść wywalić parę groszy na jakiś rozwój kulturalny, albo choćby na niezobowiązującą czystą rozrywkę?... nie sensie "co mi polecisz?", bo nie wiesz co mi polecić, ale po prostu miejsca o których wiesz...

      Usuń
    3. Rozumiem, coś o tym naskrobię w najbliższym czasie

      Usuń
  3. Skowyt radości całkiem spory w oczywistych gremiach:)
    Przetasowania muszą być, bo wizerunek po taśmach trzeba poprawić. Ciekawe co dalej?
    A wir pracy widzę wciąga. To dobrze, że interesujące i pochłaniające zajęcie jest. I tak trzymać.

    Pozdrawiam serdecznie. Sukcesów zawodowych życzę.
    Seaborg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Ten skowyt sterowanego zachwytu słyszę nawet w Kanadzie. Nawet brzmi zabawnie i przewidywalnie

      Usuń
  4. @Erinti

    tytuł powinien być: "Boję się bab w nikabach" - +10 do atrakcyjności posta ;)


    Pozdrawiam, Kamil

    OdpowiedzUsuń