Czy parytety są potrzebne?

Od zawsze uważałam parytety za głupotę. Co więcej, uważałam, że to rodzaj dyskryminacji, dowodzącej, że jednak chyba jednak coś kuleje równość, skoro trzeba kombinować ze specjalnymi przywilejami. Ostatnio jednak zaczęłam wątpić w owo przekonanie. Nie, nie dlatego, że naraz uznałam by kobiety zgłupiały. Po prostu trafiłam na kanały internetowe takie jak "Black piegeon speaks" i "Computing forever" oraz parę innych. Autorzy słusznie krytykują niekontrolowaną migrację, politykę wielokulturowości czy wariactwo gender, lecz jednocześnie uznają, że kobiety winny wrócić gdzie ich miejsce (czyli do kuchni i dzieci), bo ich malutkie rozumki nie pojmą niczego bardziej złożonego niż przepis na pieczonego indyka i nie są w stanie prowadzić bardziej zaawansowanej rozmowy niż paplanie dodziecka. Być może zatem potrzebne są przepisy, by wymusić uczciwe traktowanie, skoro wciąż pokutuje przekonanie, że kobieta to ograniczony intelektualnie podczłowiek mający służyć panu i władcy. Wiem, zaleciało feminizmem, ale nie znoszę polityki identyfikacyjnej (ang. identitty politics), planów by państwo decydowało za  ludzi jak mają żyć, czy pomysłów systemowego niszczenia ludzi tylko dlatego, że mają dwa chromosomy X a nie X i Y.  A istnieje takie proste podejście,  by żyć i dać żyć innym.

Ogólnie kiedyś myślałam, że tylko w polskiej polityce ma miejsce walka wrogich plemion, gdzie nie ma dyskusji a jedynie uderzanie mieczem dwuręcznym po głowie. Oponent przestał być osobą o odmiennych poglądach, a jest Hitlerem, Trynkiewiczem i Pol Potem w jednym. Kto nie z nami, ten wróg a wroga bij zabij i patelnią w łeb. W Polsce jest to na poziomie PiS i PO, rzekomo między "biedną wsią" a "młodymi wykształconymi", a tutaj jest obóz lewicy konta Trump, a to co wygaduje polska totalitarna opozycja o Jarosławie Kaczyńskim to jeszcze Wersal, no ale w USA walka toczy się o większe koryto, więc bij zabij. Strona lewicowa potraciła już całkiem kontakt z rzeczywistością, zaś słuszne hasła jak równość wobec prawa czy zakaz dyskryminacji są rozumiane jako zakładanie, że nie ma różnic między płciami, między grupami etnicznymi czy po prostu między ludźmi. Dzisiaj rasizmem nie jest chodzenie w marszach Ku Klux Klanu, ale odmowa umawiania się na randkę i współżycia seksualnego z przedstawicielem innej grupy etnicznej. Oczywiście to dotyczy tylko białych. Jeśli są strony randkowe dla Azjatów to nic złego, ale strona tylko dla białych to wrzask wniebogłosy. Pomysł, że nie ma płci i takową można sobie wybrać jest tak głupi, że głowa boli. Ale tutaj całkiem sporo ludzi wierzy, że można mieć płeć niebinarną (ang. non-binary) i że to ponoć biologia. 

Na podobne absurdy musiała powstać odpowiedź. I są ludzie, tacy jak black piegeon i inny, którzy na zasadzie pijaka chodzącego od ściany do ściany, odrzucają wszystko. Marzą o powrocie do starych, "dobrych" czasów (inna rzecz, że to znany fenomen, że przeszłość pamiętamy znacznie lepiej niż była w rzeczywistości), kiedy rodziny miały dziesięcioro dzieci a baba znała swoje miejsce, czyli kuchnię i pieluchy. Ktoś tutaj chyba nie zauważył, że mamy wiek XXI i że w tych "starych, dobrych czasach" przeżywalność dzieci była niższa niż obecnie, ludzie żyli znacznie krócej a świat nie był globalną wioską. Nastąpił wielki skok naukowo-medyczno-techniczny i dożycie 90-lat to dzisiaj nie taka rzadkość jak, za "starych, dobrych czasów", że osoby w wielu emerytalnym nie muszą być wyłączone z życia. I że w cywilizowanych krajach, prócz jedzenia liczy się edukacja i jakość życia, zaś dobra praca wymaga wykształcenia a to kosztuje. Rozumiem sprzeciw wobec szaleństwa gender i multi-kulti, ale czy naprawdę cofnięcie zegarów historii i kilkaset lat ma być rozwiązaniem? Stara sentencja głosi, że nie wchodzi się dwa razy to tej samej rzeki. Czy to się komuś podoba czy nie, świat się zmienia, społeczności ewoluują i nie da się metodą kopiuj wklej wprowadzić rozwiązań sprzed 100 lat. 

W tych rozmowach i walkach plemion, nazwijmy ich płatków śniegu z tradycjonalistami brakuje wyważonej opinii. Płatki śniegu* chcą zdemolować społeczną hierarchię, wszystko rozwalić, bo w anarchii ma tkwić szczęście.  A tak przynajmniej im się wydaje, co dowodzi jak zabójcze dla mózgu jest sojowe latte ze starbusia. Z kolei ci drudzy, chcą zatrzymać i cofnąć rozwój by stworzyć mityczną Arkadię z rzekomo "starych, dobrych czasów". A głosów o tym, jak mądrze łączyć dobre tradycje, szacunek do przeszłości oraz dorobku przodków jest jak na lekarstwo, albo i mniej. Jordan Peterson i Ben Shapiro należą do nielicznych głosów rozsądku w tym jazgocie. W ogóle z kanałów informacyjnych oglądam tylko Fox News, bo reżimowa telewizja w Kanadzie ma tyle sensu co przysłowiowe Radio Erewań i głosi całkowicie oderwane od życia hasła. Ale o tym jak lewica wierzy w siłę nakazów i jak wegańskie bzdury bywają zabójcze opowiem kiedy indziej. Konkludując, słuchając gorących głów tu na miejscu, dochodzę do wniosku, że polska debata publiczna nie jest taka zła, no chyba, że dadzą kogoś wyjątkowo barwnego.

* po ang snowflakes, określenia pokolenia w którym każdy uważa się za wyjątkowego jak płatek śniegu, tak, to te klony młodzieży z nosem w komórce piszące o swoim śniadaniu na fejsie i robiące durne selfie.

28 komentarze:

  1. kiedyś parytety uważałem za drapanie się w lewe ucho, gdy swędzi prawa pięta... teraz chyba nadal tak uważam, choć w pewnych przypadkach mam wątpliwości, no ale tylko robot tych wątpliwości nie ma :)...
    przy okazji nadmieniłaś o pewnej schizofrenii, którą pewne środowiska prezentują... ja na przykład od dawna się nie mogę nadziwić, jak funkcjonuje wielu konserwatystów, czy innych (brunatnych) lewaków jeśli chodzi o (na przykład) stosunek do islamu, centralnie zaś o traktowanie kobiet w tej ideologii... okay, tu się jeszcze z nimi zgadzam, tylko rzecz w tym, że oni sami traktują kobiety po islamsku właśnie... to, że akurat nie postulują ubierania tych kobiet w burki o niczym nie świadczy, to jest nieistotny detal...
    albo grubszy temat, jak obrona przed państwem wyznaniowym za pomocą budowania państwa wyznaniowego... ciekawe, nieprawdaż?... tak swoją drogą, to szczęście w nieszczęściu, że te dwie strony się nie dogadują, bo gdyby tak się stało, to wolnościowcy mieliby zimno w rajtach... zresztą czasem się dogadują, np. znane są przypadki (brunatnych) lewaków, którzy opuszczali szeregi ugrupowań naziolskich i podłączali się do dżihadu...
    ...
    sztuka komunikacji, rozmawiania ze sobą to akurat mój drobny konik, rodzaj zboczenia zawodowego... sztandarowa choroba to rozmawianie nie na temat: zamiast się jego trzymać, ludzie nagle zaczynają wymieniać informacje zwrotne, a raczej opowiadać własne fantazje na temat adwersarza... istnieje jeszcze całe mnóstwo innych dirty tricks... no cóż, sztuka dowalenia komuś istnieje już od starożytności pod nazwą erystyki, wyplenić się nie da, zresztą chyba nikt nie jest bez winy, ale obecnie kwitnie jak nigdy dotąd... ale efekt jest taki, że zamiast rozwiązywać problemy ludzie plotą koszałki - opałki z bluzganiem sobie włącznie, aby tylko dopompować swoje zdefektowane poczucie własnej wartości... i tak to jest :)...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "sztandarowa choroba to rozmawianie nie na temat: zamiast się jego trzymać, ludzie nagle zaczynają wymieniać informacje zwrotne, a raczej opowiadać własne fantazje"

      Rzeczywiście;)))) W aspekcie tego fragmentu Twojej intelektualnej autobiografii jako komentarza pod tekstem dot. parytetów - nie da się zaprzeczyć;))) Pewnie masz rację: "sztuka dowalenia komuś istnieje już od starożytności pod nazwą erystyki, wyplenić się nie da" ;)))) Dobrze, że zajrzałem, bo gromiłbyś misternie tych podłych nazioli solo, do pustej widowni;))

      ;)))

      pozdrawiam jak zwykle niezwykle, wszelako z odrobiną ekstrawaganckiej, zdefektowanej dekadencji;))

      @Erinti
      Spokojnie, do parytetów tez dojdziemy;)
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Zgadzam się, że ci z kanałów przeze mnie wspomnionych mają bardzo islamski stosunek do kobiet, a różnią się szczegółami. No i jedni i drudzy chcą wprowadzać zamordyzm. Lewacy, nie wiem czy to schizofrenia, czy zbyt dosłowne rozumienie słów, że wróg mojego wroga to sojusznik. Racja, ale nie kiedy to wspólny wróg nas obu!

      Masz rację, że dobrze, że oni się gryzą a normalni ludzie mogą żyć. Nie znoszę naprawiaczy świata czy to z lewa, czy z prawa czy góry czy dołu, bo to zawsze oznacza zamordyzm i włażenie z butami w ludzkie życie.

      Rozmowa to jakaś tragedia, tutaj na wszystkie wątpliwości krzyczy się rasizm! islamofobia! faszyzm! seksizm!

      Usuń
    3. "A głosów o tym, jak mądrze łączyć dobre tradycje, szacunek do przeszłości oraz dorobku przodków jest jak na lekarstwo, albo i mniej".
      Naprawdę? A mnie od nieustajacego ryku proroków-zbawicieli w tych kwestiach aż w uszach dzwoni.Przecież wszystko zaczyna się od sposobu rozumienia "dobrej tradycji" i to właśnie owo zróżnicowane krańcowo rozumienie wrzeszczy pod Twoimi oknami "rasizm! islamofobia! faszyzm! seksizm!" lub odwrotnie.

      "Po prostu trafiłam na kanały internetowe takie jak "Black piegeon speaks" i "Computing forever" oraz parę innych".
      Kanały internetowe, mówisz...A real jest jaki? Feminizm jest w odwrocie czy wręcz przeciwnie?A w Polsce Korwin Mikke wygrał wybory, a ja to przeoczyłem???

      "Być może zatem potrzebne są przepisy, by wymusić uczciwe traktowanie, skoro wciąż pokutuje przekonanie, że kobieta to ograniczony intelektualnie podczłowiek mający służyć panu i władcy".
      Chyba Cię nie rozumiem: potrzebne są specjalne przepisy, bo jacyś pogubieni w czasie ludkowie, o których nikt prawie nie słyszał, opowiadają androny na "kanałach internetowych"??
      Ja też nie znoszę naprawiaczy świata. Zwłaszcza gdy się biorą za pisanie "specjalnych przepisów" w ramach koniecznej obrony przed UFO

      Pozdrawiam

      Usuń
    4. Niezupełnie Juggler, owe kanały uświadomiły mi, że wciąż nie brakuje ludzi dla których kobieta to podczłowiek a nie ludzka istota. I że nie brakuje ludzi, którzy nie uważają, że ludzie winni być równi wobec prawa.

      Nie, na szczęście Korwin nie wygrał bo nie miałabym dokąd wracać z tego wielokulturowego "raju". Jestem za tym by państwo możliwie mało starało się ludzi uszczęśliwić

      najlepszego

      Usuń
    5. @Eri...
      czyli wygląda na to, że w Twoich (obecnych) okolicach panuje przegięcie w drugą stronę, jeśli chodzi o te diagnozowanie u ludzi "seksizmów", "homofobii", "islamofobii", czy "rasizmu", a raczej nie diagnozowanie tylko używanie jako epitetów...
      zaś w Polsce stara bida, kto nie jest za podłą zmianą, ten jest "komuch", czy coś w tym guście...
      tak a propos, to uznałem, że mnie też wolno się tak pobawić, zwłaszcza, że mam podstawy... logika jest taka, że jeśli ktoś urządza w Polsce powtórkę z peerelu, a peerelem rządziły ponoć "komuchy", to kim jest członek PiS?... pieszczotliwie mówię o takim "pis-komuszek", dla odróżnienia od tych poprzednich...
      ...
      a tak zbaczając z tematu nieco, to trafiły mi się ostatnio dwie niezłe książki, przypuszczam, że Tobie też by się je nieźle czytało:
      "Islam - jedenasta plaga" /by Hege Storhaug/...
      "Przedziwna śmierć Europy" /by Douglas Murray/...

      Usuń
    6. @Erinti
      "Jestem za tym by państwo możliwie mało starało się ludzi uszczęśliwić". Korwin chyba też;)

      "/.../ nie brakuje ludzi, którzy nie uważają, że ludzie winni być równi wobec prawa".
      Nigdy ich nie brakowało i nie zabraknie- taki gatunek, ale to nie jest największe nieszczęście.Dużo gorzej gdy pod sztandarem równości planowo hoduje się równiejszych, bo idee są oczywiście piękne, ale bądzmy poważni i wróćmy do interesów.Vide"równiejszość" ubogacających Europę gości, którzy Boże broń nie uważają , że "kobieta to podczłowiek a nie ludzka istota".Przyjazń wojującego feminizmu i lewicy to b. ciekawe zjawisko, prawda ?
      Zawsze uważałem, że socjalistyczne pomysły zawierają w sobie potężny ładunek nieświadomego siebie komizmu.

      Kłaniam się;)

      Usuń
    7. Juggler,

      Co do "gości" zgoda, ja jestem przeciwna migracji i długo nie mogłam pojąć tej miłości lewactwa, feminizmu do iSSlamu.

      Ja uważam, że zwolennicy niewolnictwa to nieszczęście, nie ważne jak to niewolnictwo rozumieć. Podobnie jak zwolennicy takiej czy innej cenzury. Hodowanie równiejszych czy to w systemie patriarchatu czy też lewackiej demolki jest dla mnie złe w każdej postaci.

      najlepszego

      Usuń
  2. Hej Erinti:)
    Pamietam jak pisalas teksty niefajne na to, co dzieje sie w Polsce, wtedy, kiedy z niej wyjezdzalas. Pomyslalam sobie wowczas, ze poczekamy zobaczymy. Zastanawialam sie tylko , jak szybko otwarzysz oczy. Jak dlugo to u Ciebie potrwa … no i bach, stalo sie:))
    Zdaje sobie tez sprawe, iz moze byc i tak, ze pomimo widzenia ciemnych stron zycia tam, gdzie jestes, nie bedziesz chciala powrotu do Polski, bo sprawy ekonomiczne przewaza.
    No coz. Dusze musisz wsadzic do kieszen i gdzies ja tam miec , nie zapominac o niej, i zyc ta sfera ekonomiczna. Zostawic za soba gender, prawicowcow, lewicowcow- bo i tak wplywu na nich, tam gdzie zyjesz, nie masz ( prawa wyborcze i te inne). Nauczyc sie z ludzmi rozmawiac o pogodzie, bo to najbezpieczniejsze rozmowy i probowac skubac najlepsze keski tego tortu dla siebie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Aniu, wyjeżdżałam dość wkurzona na feudalizm na uczelniach i wszechobecne pociotkostwo. Teraz widzę, że ani za granicą nie jest tak super, ani w Polsce nie jest tak tragicznie, ot wszystko ma swoje wady i zalety.

      Ekonomicznie nie opłaca mi się wracać, bo rynek pracy jest jaki jest, tak samo jak stosunek do pracowników.

      I chyba masz rację, że trzeba się zdystansować i brać to, co dobre.

      Usuń
    2. Wszedzie dobrze, gdzie nas nie ma

      https://youtu.be/8-rZC6cu4dc

      Usuń
    3. A po drugiej stronie trawa jest bardziej zielona

      Usuń
    4. Wszechobecne pociotkostwo jest tutaj, gdzie jestem, i tam gdzie ty przebywasz , i gdzie indziej rowniez jest wszechobecne. Zawsze znajomi, dzieci... tych przy korycie maja latwiej.
      Nam obcokrajowcom, emigrantom jest trudno na obczyznie, bo nie mamy tam gdzie nagle sie znalezlismy wyrobionych koneksji, relacji,nie mamy ustawionych ciotek i wujkow. Nie mamy ludzi, ktorzy mogli by za nas poswiadczyc. Jestesmy nowi i nieznani. Musimy dac sie poznac, a to niestety troche trwa, poniewaz na wszystko potrzeba czasu. Musimy trafic na dpowiednich ludzi, miec do nich szczescie… na takich, ktorzy nam troche drzwi salonow uchyla. A nie kazdy z autochtonow chce uchylac, pochylac sie, przystawac nad takim obcokrajowcem. Nie chce zwalniac, bo zycie pedzi. Poza tym moze nie chciec komus w taki sposob pomagac. Dlatego tez zycie na obczyznie nie jest latwe- chociazby poprzez owe wyrabianie sobie nowych kontaktow, relacji etc.
      Nawet jezeli z ktoryms z autochtonow napijesz sie wodki albo i z wieloma, spedzisz nimi milo czas nie zanczy to, ze beda oni chcieli dawac swa poreke dla kogos nieznanego:))
      Czyl obczyzna to niezla szkola zycia, przezycia i przebicia:))
      I wtedy dopiero docenia sie te uklady, kontakty… widzi sie to ich pociotkostwo. Czyli tak jako i u nas:)))
      I to chcialam Ci powiedziec te pare lat temu, kiedy chcialas od polskiego pociotkostwa sie uwolnic:)) Ale to zrozumie tylko ten, kto zasmakowal zycia na obcej ziemi:))

      Usuń
    5. Ania, oczywiście że pociotkostwo jest wszędzie. Rzecz tylko w tym czy ma się w ogóle szanse jako ktoś spoza, a nie czy jest łatwo. Jest ogromna różnica między "jest ciężej" a "niemożliwe".

      Usuń
    6. zauwazylam u siebie w robocie, ze … musisz byc w pewnych" klikach", bo to jednak ludzie ludziom pomagaja. Nie wazne , ze np. tamci w tamtej innej klice maja racje… jak nie bedziesz ze "swoimi" to nie masz szans, bo kto cie czleku wesprze? Bez znajomosci i kontaktow niewiele znaczysz. Kiedy przyjrzalam sie metodom to , ja odpadam…. I to "mysl tylko o sobie, co obchodza cie inni?". Niezla szkola, na pewno nie taka na jakiej wyroslam. I czesto , ze wzgledu na wartosci owe "jest ciezko", zamienia sie w moim slowniku na "niemozliwe",

      Usuń
    7. Do awansu na pewno potrzeba znajomości czy to w Kanadzie, Stanach czy gdzie indziej. Lecz będę się upierać, że tutaj jednak człowiek z zewnątrz ma szanse: takimi ludźmi co przyszli z zewnątrz i odnieśli jakiś tam sukces jest mój szef, znajoma profesor z Brazylii co jest na liście najbardziej wpływowych ludzi. Owszem są tutaj całe pokolenia z jednej rodziny, lecz wielu to jednak ludzie którzy tutaj studiowali i zaliczali kolejne szczebelki ale rodzina zajmowała się czymś innym. A konkurencja cóż, jest wszędzie. Jest u mnie na korytarzu profesor z Litwy z osiągnięciami, niedawno awansowali koleżankę z Bułgarii czy kolegę z Indii

      Usuń
    8. Ja pierdziele! Ale wy tam macie multi kulti:)) Jak Ty to znosisz?:))

      Usuń
    9. Skoro tam pracuję to muszę znosić, poza tym Bułgaria czy Litwa to Europa a i Indie to cywilizacja, z chorym systemem kastowym, ale cywilizacja

      Usuń
    10. Nie masz tam awansowanych kolegow z bliskiego wschodu? Bo u mnie w pracy jest ich troche. Sporo Turkow jest liderami zespolow…

      Usuń
    11. Akurat w mojej najbliższej pracy nie. Tutaj liderami, z przyjezdnych, są raczej Hindusi albo Chińczycy/Koreańczycy bo jest ich dużo więcej niż tych z Bliskiego Wschodu.

      Usuń
    12. W ogóle Hindusów jest dużo, ale to ma sens bo jako członkom Brytyjskiej Wspólnoty Narodów jest im łatwiej niż innym nacjom. Część z nich chodziła do szkół z angielskim jako językiem nauczania więc nie mieli problemów z językiem.

      Usuń
  3. Parytety to tylko możliwość startowania w wyborach, miejsce na listach a nie miejsce w parlamencie. Można nie głosować na kobiety tylko na mężczyzn, wtedy kobiet w parlamencie nie będzie. Te parytety były i są potrzebne, ponieważ listy głównie ustalają mężczyźni, którzy nawiązali swoje kliki, układy a kobiety nawet najbardziej zdolne i wykształcone są na straconej pozycji. Z resztą teraz, kiedy mamy islamizacje Europy te parytety są niezbędne, Ja zawsze byłam i jestem za parytetami.
    Zgadzam się z PKanalią, jeśli chodzi o konserwatystów i liberałów. Konserwy zawsze uważali jak Korwin Mikke, że kobiety nadają się tylko do kuchni i pieluch. Jedni kryli się z tym bardziej a inni mniej, dlatego można popierać konserwatystów w sprawie islamu, ale w innych kwestiach nie należy tego robić. Ukraina na Majdanie wykorzystała tzw. Prawy Sektor (taka organizacja, naziolska) aby walczyli z rządem podczas protestu, ale jak doszło do wyborów nikt ich nie poparł i są poza parlamentem .Tak samo trzeba zrobić z konserwatystami wszelkiej maści, bo inaczej odbiorą nam prawa, które wywalczyłyśmy z resztą powoli stara się to robić PIS,
    A lewica no cóż poniesie konsekwencje swoich poczynań to pewne tylko szkoda, że kobiety na tym stracą najwięcej …
    Polecam ci codziennik feministyczny. Jest to grupa osób o lewicowych poglądach, ale niezwiązana z dawnym systemem PRL, więc ich lewicowość jest prawdziwa a nie udawana jak niektórych pożal się boże celebrytów.
    http://codziennikfeministyczny.pl/
    Erinti a co ty masz do wegan ? O jakie wegańskie bzdury ci chodzi ?



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może chodziło o tzw. "wegan nawracających", wiesz, takich co zaglądają innym do talerzy i plotą bzdury o "żywych cmentarzach", nie bacząc na to, że sami się tym sposobem podkładają pod miano "żywych kompostowników"... przyznam, że bardzo lubię kuchnię wege i sam nie co dzień jadam białko zwierzęce, ale tej odmiany wegan naprawdę nie cierpię...

      Usuń
    2. @PKanalia
      Nie ma w Polsce wegan nawracających. Są tacy, którzy coś o wege powiedzą, skrytykują jedzenie mięsa i dietę mięsną, która źle wpływa na zdrowie i takich już uważa się za nawracających. Nie ma u nas wegan takich jak na zachodzie, którzy walczą o prawa zwierząt atakując np. przedsiębiorców produkujących mięsne wyroby, rzeźników. Nie widziałam protestów przeciwko przedsiębiorcom zwierząt futerkowych Greenpeace siedzi jak mysz pod miotłą w tej sprawie. Słabo u nas z tym wegetarianizmem.
      Większość restauracji często serwują mięso lub pseudo potrawy wegetariańskie z dodatkiem np. smalcu. W Polsce wegetarianie mogą się czuć dyskryminowani, jeśli chodzi o jedzenie na mieście. Owszem coraz częściej powstają restauracje wegetariańskie, sama do takich chodzę, ale większość restauracji ma słaby wybór potraw wegetariańskich czy wegańskich.
      Więc to raczej mięsożercy nawracają na swój sposób żywienia i na razie wygrywają tą batalie niestety.


      Usuń
    3. trochę się nie zrozumieliśmy... mowa jest o takich upierdliwych towarzysko ludziach, którzy przeginają z propagowaniem swojego stylu żywienia i którzy niestety się zdarzają... jakby Ci to objaśnić?... mam!... tacy nawracacze zachowują się tak, jakby Świadkowie Jehowy nie ograniczali się do grzecznego pukania do drzwi, tylko włazili z tymi drzwiami do domu... albo jakby rozdawacz ulotek na siłę wciskał je komuś do kieszeni...
      tylko co ma do tego hodowla zwierząt futerkowych?... że niby co, że mięso z uboju srebrnych lisów dodaje się do parówek sojowych?... bo o pewnych kantach ze strony producentów wyrobów vege faktycznie czasem się słyszy, fakty pomieszane z mitami...
      a Greenpeace to już kompletnie osobny temat, całkiem bez związku z postem...

      Usuń
    4. Wegetarianizm i weganizm to nie tylko nie jedzenia mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego to także walka o prawa zwierząt, nie noszenie np. butów ze skóry zwierząt, nie noszenie futer, walka z przedsiębiorcami, którzy hodują zwierzęta, aby je zabijać w tym walka z hodowcami zwierząt futerkowych. Itp.

      U nas w Polsce tej walki nie ma lub jest bardzo mała a organizacje ekologiczne a największą taką organizacją jest Greenpeace ( jej członkowie twierdzą, że są wegetarianami / weganami) nie robią nic, aby z tymi przedisębioorcami walczyć, ich działania są pozorowane stąd moja krytyka. Nie dawno byłam na targu wyrobów rzemiśniczych i widziałam jak pokazują futra ze zwierząt bez żadnej obawy o jakąkolwiek kreacje ze strony ludzi. W Europie zachodniej wywołałoby reakcje ludzi, wegan, wiegetarian. A w Polsce nikogo nie obchodzi krzywda zwierzaków.

      Nie spotkałam się z nawracaczami na wegetarianizm w życiu realnym, jeśli są to jest ich bardzo mało. Natomiast w Internecie jak być zaczął pisać na forach wegetariańskich jak to lubisz objadać cię mięsem to na pewno by cię wyzywali, ale jak wiadomo w Internecie wyzywają za wszystko, co się da, więc nie ma co brać takich wyzwisk pod uwagę.

      Usuń
    5. Co do wegan odpowiedź dałam w nowym poście. Zasadniczo nie interesuje mnie czy ktoś je wołowinę czy kiełki o ile mnie nie nawraca. Rzecz tym , że tutaj weganizm czy wegetarianizm to nie dieta ale filozofia i styl życia. To bycie za otwartymi granicami, to walka z "homofobią", "rasizmem" i "islamofobią", to wiara że można kontrolować pogodę i że podatek węglowy uratuje świat.

      Usuń
    6. P.S zajrzałam na zalinkowaną stronę Julianne. Kobieta w chuście na głowie jako rzekomy feminizm mi starcza by nie wierzyć w ani jedno ich słowo. Chusta to symbol niewoli i traktowania kobiet jak podludzi.

      Usuń