Wakacje, ale gdzie na wakacje?

Dzisiaj uczniowie rozpoczęli wakacje. Sama pamiętam jak w czasach szkolnych ogromnie cieszyłam się na ten dzień. Cały czerwiec miał w sobie tę magię, tę cudowną zapowiedź nadchodzących dwóch miesięcy laby. W dzień zakończenia roku, szłam elegancko ubrana na rozdanie świadectw z obowiązkowym kwiatem w dłoni. Nie zawsze był tam czerwony pasek, ale cóż jakie perspektywy! Zresztą teraz już wiem jak niewiele znaczył ów pasek, bo przecież ocena ocenie nie równa. Owszem uczyć się warto (czyżby?), ale … właśnie.

Częścią wakacji rzecz jasna były i są wyjazdy. Kolonia na dwa tygodnie stawała się przybraną rodziną. Koleżankom z pokoju opowiadało się sekrety, próbowało pierwszych szaleństw z dala od rodziców, posyłało pierwsze uśmiechy chłopcom.. No i największa radość: dzień dziecka, czyli możliwość nie mycia zębów i żadnej kąpieli! Wtedy kto tam myślał o próchnicy czy nieładnym zapachu, przecież z wolności korzystać trzeba! Tańce na dyskotece przy muzyce Mr. President, nieśmiałe skoki w rytm muzyki, pierwsze fascynacje.. Ech to były czasy…

Teraz jednak coraz mniej dzieci będzie znało „zielone wzgórza nad Soliną” z autopsji, czy wspominało zimowe schodzenie „na pupie” ze stoku.. Bo wyjazdy kosztują coraz więcej, a wbrew propagandzie sukcesu nie zarabiamy jakoś drastycznie drożej. Jak usłyszałam w „Polsat News” średnia cena wyjazdu do 1,700 zł, zaś obozy tenisowe czy taneczne kosztują więcej. Kto zaś chce wygrzewać się na plażach nad morzem Śródziemnym.. Cóż obejrzy morze w Internecie.

Za moich szkolnych czasów zakłady pracy organizowały wyjazdy dla dzieci pracowników. Cenowo wychodziło całkiem korzystnie. Owszem nikt nie śnił o wifi w pokoju, zaś do łazienki stało się w kolejce, ale ta atmosfera, ten smak lodów! Ech… Wiedziałam, że z wyjazdami bywa ciężko, ale nie wiedziałam, że kolonie powoli stają się dobrem luksusowym. W tym samym serwisie informacyjnym dziennikarka mówiła o dziewczynce, która sprzedaje przy drodze jagody by zarobić na książki do piątej klasy. Zapewne „jaśnie pany prezesy” zaczną chwalić „kreatywność i elastyczność”. Pewnie niech młoda od maleńkości zna miejsce w szeregu, łba za wysoko nie podnosi i niczego nie oszukuje. Dla „jaśnie pana prezesa” gabinet i wakacje na Arubie za grzanie skórzanego fotela. Dla dziewczynki praca, praca i jeszcze raz ciężka praca. I niech się z miski ryżu, pardon pajdy chleba z margaryną z promocji, cieszy. Smutne to, ale cóż jest pięknie i się bogacimy. A tymczasem co roku czytamy dane i wiadomości, że ponad połowa polskich dzieci spędzi wakacje w domu. Te ze wsi mogą grać w piłkę, chodzić po lasach, pomagać rodzicom w pracach gospodarskich. Te miejskie mają chociaż możliwość skorzystania z półkolonii..

 
(http://cdn7.se.smcloud.net/t/photos/thumbnails/118456/co_drugie_dziecko_nie_pojedzie_640x0_rozmiar-niestandardowy.jpg)

Ja nie mówię, że wakacje na wsi to dramat. Wszystko może być fajne, ale czasem zmiana otoczenia pomaga odpocząć, pozwala poznać nowych ludzi, oderwać się, zobaczyć coś więcej na żywo a nie tylko na komputerze. Wakacje w domu i urlop wykorzystany na remont to nie moda, ale konieczność. Teoretycznie mamy otwarte granice i taka Hiszpania czy Kanary czekają. Ale czy przypadkiem dla większości z nas wyjazdy nie są równie daleką linią na horyzoncie co jeszcze całkiem niedawno.

P.S. Znowu mnie dopadła awersja do komentowania zdarzeń z polityki i życia publicznego. Jeśli ktoś nie dostrzega hipokryzji w stwierdzeniu, że podstarzały showman Wojewódzki obraża ludzi, tylko wyraża opinię zaś nazwanie homoseksualizmu czymś nienaturalnym uwłacza to nie wiem jakim mówić językiem. Jeśli kogoś bawią żarty z brzozy smoleńskiej i Tupolewa nie ma szans na znalezienie wspólnego języka. Cóż MWzWM z modnych kierunków mają szanse obudzić się z ręką w nocniku. Już wiedzą, że będą pracować do 67 roku życia a bezrobocie rośnie. „Jaśnie pany prezesy” chcą mieć dwudziestoletniego pracownika z dziesięcioletnim doświadczeniem zasuwającym 20 godzin na dobę za 1000 zł. Cóż przyjdzie nowy, wspaniały świat. Już tu jest. 

8 komentarze:

  1. Czcigodna Erinti
    Jeśli chodzi o sprawę "ukraińską" to bardzo podobało mi się, że w obronie tychże dwóch panów stanęła GW. A to dlatego, że pamiętam na niej artykuł w którym autor zastanawiał się nad fenomenem popularności stron typu chamsko.pl. Może nie nachalnie, ale jednak w pogardliwym tonie. Teraz inny oświecony dziennikarz tegoż brukowca odpowiedział mu. Otóż internauci to wspaniali i cudowni satyrycy, którzy w ten ironiczny sposób udowadniają innym polakom, najpewniej pisowcom(czyt. Tym co nie za PO, lub w ostateczności Palikotami i pokrewnymi dziadami, jak bardzo prymitywnym są narodem.
    Cudowna ironia, nieprawdaż?

    Wydaje mi sie też, że te 1700 zł to nawet jak na średnią kwota zawyżona. Mimo wszystko chyba da się wysłać dziecko na kolonie nieco taniej. Choć w kosztach utrzymania dziecka się zbytnio nie orientuję. Za to jako przyszłoroczny absolwent studiów wyższych zdaję sobie sprawę, że wynagrodzenie na takim poziomie to na dzisiejszym rynku pracy całkiem niezła ofert. Mimo to chyba nie muszę mówić, że od takiej oferty raczej nie dostanę ekstazy, ani nie oszaleję z radości. W tym kontekście takie porównanie doskonale można określić tytułem twojego poprzedniego wpisu.

    "„Jaśnie pany prezesy” chcą mieć dwudziestoletniego pracownika z dziesięcioletnim doświadczeniem zasuwającym 20 godzin na dobę za 1000 zł."

    I przynajmniej dwa kierunki ukończone. Nie zapominajmy o dwóch kierunkach. Przy okazji niech się niewo... pracownik doszkala w wolnym czasie. Najlepiej za swoje.
    I niech biegle włada trzema językami obcymi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czcigodna Erinti
    Twój ironiczny opis oczekiwań pracodawcy wobec kandydata na pracownika to kij który ma dwa końce. Bo nie brak też i absolwentów różnych operetkowych kierunków (gender, integracja europejska czy inne barachło) którzy uważają że na stażu należy im się ponad dwa tysiące na ręke za sam papierek z jakiejś Wyższej Szkoły Pieprzenia w Eurobambus.
    A co do Kupy Gminnej i tego drugiego chama, nie tylko wymieniony przez Ciebie szmatławiec zapluwa się w ich obronie. Jestem dziwnie spokojny że do tego chórku ochoczo dołączy sieciowe "leberalne" bydełko. To samo które wyje ze zgrozy gdy ktoś wyrazi się niepochlebnie o ćpunach czy dewiantach.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że nie tęsknisz do czasów, gdy dzieci co prawda jechały gromadnie na kolonie, a ich rodzice pracowali i w zasadzie każdy miał po tyle samo, czy sobie stał, czy leżał...
    "Jaśnie państwo prezesowie" do swoich stanowisk dochodzą pracą, a prowadzenie własnej firmy w polskiej rzeczywistości to ciężka walka. Nie masz czego im zazdrościć. Ewentualnie otwórz sobie własną firmę i zostań "Jaśnie Panią Prezes". Zobaczysz jakie to słodkie :)
    Na Kanarach też byłem, doleciałem tam pewną tanią linią lotniczą w cenie biletu kolejowego relacji Kraków - Warszawa, II klasa. Można jak się chce. Wszystko można, tylko chcieć, pomyśleć i zadziałać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Celsusie ja nie mam szans zostać taką panią prezes: mogę założyć małą firmę i walczyć z biurokracją. Na inżyniera finansowego mnie nie wezmą, zaś takich prezesów krewnych i znajomych królika wspominałam w tekście.

    OdpowiedzUsuń
  5. Stary Niedźwiedziu wiem, że są i tacy absolwenci. Ale pomiędzy wymaganiem niemożliwego a nie wymaganiem niczego jest wiele stadiów pośrednich.

    OdpowiedzUsuń
  6. Piotrze możliwe, że przekręciłam kwotę i chodziło o inną. Niestety tylko słyszałam tę audycję. O faktycznie jak mogłam zapomnieć o dwóch fakultetach! Kurcze co za skleroza. Tak samo z tym doszkalaniem, racja, racja, 100% racji.

    OdpowiedzUsuń
  7. andante spianato30 czerwca 2012 11:27

    Droga Perło , z wiekiem niekoniecznie zgrzybiałym doszłam do wniosku , ze wakacje to sposób myślenia. Cudownie odkrywać nowe światy, ale czasem trzeba zostać z prozaicznych powodów w miejscu zamieszkania. Ale wtedy potrzebny jest luz i oby go nie zabrakło podczas tych dwóch cudownych miesięcy...

    OdpowiedzUsuń
  8. Andante to ciekawa teza, ale w sumie coś w tym jest. Przecież jeśli ktoś jest nieszczęśliwy to nieźle mu będzie w najpiękniejszym miejscu.

    OdpowiedzUsuń