Pomogłam. Jestem naiwna?

Z zasady jestem przeciwna wspieraniu żebractwa. Z zasady nigdy nie daję pieniędzy, bowiem nie mam żadnej gwarancji czy zamiast na chleb nie pójdą one na wódkę lub papierosy. Do szału doprowadzają mnie nachalne grupy naciągaczy, którzy rzępoląc w środkach komunikacji miejskiej wymuszają datki. Są tak bezczelni, że prawie się wciskają na ludzi. Aby skuteczniej żerować na naiwności i dobrym sercu ludzi biorą ze sobą dzieci, aby wzbudzać litość, aby zwiększać swoje zyski. Najgorzej mniej drażni jak takie bandy, bo nie mam wątpliwości, że to świetnie zorganizowane i wyszkolone grupy żyjące z żebractwa, napastują gości ogródków piwnych i kawiarni w centrach wielkich miast. Ci ludzie nie wyglądają na biednych i potrzebujących, ale na po prostu osoby, które wybrały takie a nie inne metody zarabiania.

Ale mimo wszystko wczoraj coś mnie tknęło. Gdy podeszła do mnie kobieta około pięćdziesiątki, a może i młodsza, była bowiem tak zniszczona, że być może miała niewiele więcej lat niż ja, z prośbą bym jej kupiła coś do jedzenia nie umiałam odmówić. „Ja nie proszę o pieniądze, ja potrzebuję jakiegoś sera, wędliny. Chleb już mam. Ale nic więcej, a dopiero we wtorek dostanę zasiłek”. Wyglądała przekonująco: ubrana skromnie, ale czysto, mówiła słabym, łamiącym się głosem. Może już zbyt wiele łez wylała? Może już nie wiedziała jak prosić?

 Zrobiłam dla niej zakupy, cóż nie kosztowało mnie to fortunę, zaś jeśli ona faktycznie nie miała co jeść. Na widok siatki jej zniszczona, ale nosząca ślady uroku, twarz rozjaśniła się. Cieszyła się, że będzie miała co jeść, ona a być może i dzieci? Nie wiem. Może dałam się nabrać jak święta naiwna, pewnie dałam się podejść jak dziecko. Ale w tamtej chwili naprawdę czułam, że pomagam potrzebującemu człowiekowi. Nie prosiła o pieniądze, tych nie dam nikomu z zasady, ale o jedzenie, to mnie przekonało.

Cóż jak donosi portal w.polityce.pl bieda w Polsce rośnie (http://wpolityce.pl/dzienniki/dziennik-zbigniewa-kuzmiuka/31938-bieda-rozszerza-sie-za-rzadow-tuska-media-wyciszyly-wydzwiek-raportu-gus-ubostwo-w-polsce-w-2011-roku). Oczywiście mainstream, zajęty obłędną propagandą sukcesu euro2012, nic o tym nie mówił. Przecież wszyscy nas chwalą i zbiliśmy na tej imprezie kokosy. Zwłaszcza firmy, którym nie zapłacono za ich pracę, ale o tych dramatach cicho sza, żeby nie wyjść na malkontenta. W miodem i mlekiem płynącej drugiej Irlandii coraz więcej dzieci żyje w biedzie, ludziom jest coraz ciężej, ale najważniejsze, że nie ma „Kaczora” przy władzy. Bo on stanowi największe zagrożenie, on i grupa głupców chcących wyjaśnienia przyczyn katastrofy Smoleńskiej. Jest cudownie. Jesteśmy coraz bogatsi, mówią „jaśnie pany prezesy”. Aby wyjaśnić: owo określenie nie dotyczy właścicieli małych firm ciężko pracujących na swe utrzymanie. Chodzi mi o krewnych i znajomych dworu, którzy z nadania partyjnego kierują wielkimi spółkami i dzięki kontaktom z kim i gdzie trzeba w ramach „kreatywności” oraz „przekwalifikowania” zamieniają stołek prezesa firmy X na stołek prezesa firmy Y.


  

Już widzę jak pani sprzątaczka, czy pani woźna w szkole ma się szanse na zmianę kwalifikacji i zdobycie nowych umiejętności. Może i jeszcze kurs językowy i obsługi pakietu office? Zaś taką panią po pięćdziesiątce to każdy chętnie zatrudni. Tak przynajmniej wmawiają nam  „jaśnie pany prezesy”. Czy owa potrzebująca kobieta, którą spotkałam wczoraj należała do tej grupy? Czy straciła pracę i nie mogła znaleźć nowej? A może w ogóle nie pracowała wcześniej zawodowo? Nie każdy wybiera życie na zasiłku, są rzecz jasna cwaniaczki żyjące świetnie z socjału, ale nie wszyscy. Niektórzy, mniej zaradni, słabiej wykształceni, po prostu nie mogą sobie poradzić, nie mają szans. Czy praca leży na ulicy? Wedle „jaśnie panów” tak. Ale cóż nie każdy chce, oraz może, zasuwać na pełen etat za niecały tysiąc złotych. Zwłaszcza jak rodzinę utrzymać trzeba. Ale co to obchodzi „jaśnie panów prezesów”?

Aby ludzie przypadkiem nie zauważyli co się dzieje ludowi trzeba igrzysk. Rzecz jasna Euro 2012 spadło jak prezent. Teraz uruchamiamy propagandę sukcesu, a żeby odpowiednio podgrzać nastrój lisek-chytrusem straszy Talibami i okłada prawicę pałką na łamach swego pisemka. Chyba chodzi o większą aferę, skoro tak krzyczy.

12 komentarze:

  1. Moim zdaniem kobieta była naprawdę potrzebująca. Zrobienie zakupów to mądra forma pomocy. Co do zasiłków, to z zasady ich nie popieram, tym bardziej, że spotkałam na swojej drodze wielu cwanych "kombinatorów". Ale wiem, w jakim kraju żyjemy - jeśli komuś życie ułożyło się kijowo, to raczej ma w tym kraju niewielką szansę, by wydostać się z dołka. Dlatego nie możemy mieć pretensji, że tacy ludzie pobierają zasiłek. Mnie wkurza, że pomoc dociera częściej do menelstwa i lumpenproletariatu, niż do potrzebujących dzieci, czy dobrze rokującej młodzieży z biduli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mnie to też drażni. Ale niestety cwaniaczki są aż za dobrze dostosowani.

      Usuń
  2. Czcigodna Erinti
    Skoro ta osoba prosiłą o coś do chleba a nie o gotówkę, szanse na to że mówiła prawdę gwałtownie rosną. Swego czasu tez zostałem nagabnięty przed sklepem przez starszego człowieka z kundelkiem na smyczy. Człowiek był ubrany w miarę czysto, nie zajeżdżało od niego alkoholem i równiez poprosił o coś do jedzenia. Więc kupiłem mu jakąś kiełbasinę, smarowidło do chleba i konserwę dla psiaka.
    Tak jak i Ty, pieniędzy na pewno bym nie dał.
    Pozdrawiam serdecznie.
    P.S.
    Czy to Ty zablokowałaś możliwość odpowiadania zaczynającemu wątek? Ów system jest czytelniejszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stary Niedźwiedziu ja coś pomieszałam w szablonie, ale nie wiem co.

      Ja też sądzę, że jak ktoś prosi o nie pieniądze, ale chleb jest bardziej wiarygodny. Pieniędzy nie daję z zasady

      Usuń
  3. W tym przypadku można spokojnie powiedzieć, że kobieta była potrzebująca i chyba każdy w takiej sytuacji by jej pomógł, ale rzeczywiście nie tak trudno w dzisiejszych czasach dać się naciągnąć. Znajomy rodziców opowiada mi kiedyś, że podszedł do niego kiedyś pewien mężczyzna, który opowiedział mu tak smutną historię, że zrobiło mu się go tak szkoda, że dał mu całkiem pokaźną kwotę pieniędzy. Jakiś czas potem z reportażu w lokalnej telewizji dowiedział się, że to jeden z najlepszych miejscowych naciągaczy. Kolega ze studiów opowiadał też, że będąc w Warszawie widział jak do autobusu weszła młoda, brudna, nędznie ubrana cyganka, zagrała chwilę na flecie, ludzie dali jej trochę monet, a ta wyciągnęła na ich oczach z plecaka słój pełen monet i chichrając się na ich oczach dołożyła ich jałmużny. Zresztą cyganie to jak powszechnie wiadomo mistrzowie naciągania. Sam raz śpiesząc się na wykład zostałem zaczepiony przez jedną cygankę.(W pobliżu było jeszcze kilka. Razem tworzyły widać jakąś grupę) Powiedziała mi, że ma dziecko w szpitalu i potrzebuje 50 gr na mleko - już wtedy zapaliła mi się lampka ostrzegawcza, bo z tego co słyszałem to cyganie raczej unikają szpitali publicznych. - Ale pomyślałem, że 50gr to nie majątek i nie ma co być za bardzo podejrzliwym, wiec jej dałem. Aha, jeszcze jedno, powiedziała mi że nie będzie mi wróżyć. No i co zrobiła, gdy dostała te swoje nędzne 50gr? Oczywiście zaczęła mi wróżyć. Coś z kart, poprosiła bym wyjął z portfela swój największy pieniądz, czy tam monetę, żebym nie odchodził bo spotka mnie wielkie nieszczęście, etc. Oczywiście zacząłem odchodzić, wtedy jeszcze dwie harpie się dołączyły i coś tam na mnie skrzeczały, ale jakoś udało mi się pójść dalej. Mimo wszystko strasznie się wkurzyłem i od tamtej pory już nawet nie reaguje na zaczepki tych naciągacz, a mojego pieniądza nawet nie powąchają.

    I taka jest niestety smutna prawda. Na jeden przykład osoby naprawdę potrzebującej można o wiele łatwiej podać kilka przykładów naciągaczy. Bo prawdą jest też to, że w wielu przypadkach ludzie naprawdę biedni wstydzą się żebrać, a po cudze pieniądze w ten sposób rękę wyciągają ludzie, którzy uczynili sobie z tego sposób na życie. W Londynie takie małe, cygańskie dziecko(Najlepiej bez oka, lub kulawe) może w miesiąc wyżebrać po kilka tysięcy funtów. Oczywiście całość idzie do szefów mafii.


    "Zaś taką panią po pięćdziesiątce to każdy chętnie zatrudni." - Jako ewentualny przyszły przedsiębiorca mogę śmiało powiedzieć, że raczej nie zatrudniłbym u siebie takich osób,a jest to przynajmniej bardzo wątpliwe. Ogólnie te programu aktywizujące osoby 50+ to jeden wielki pic na wodę i marnowanie pieniędzy podatników.
    A teraz np. chcą zabrać ulgę internetową, bo jak tłumaczy pani marszałek korzystają na niej tylko nieliczni, a mianowicie mieszkańcy miast. Wieś niby na tym nie korzysta. Super, jak widać mieszkańcy miast to całkiem nieliczna grupa, a wieś bez tej ulgi zacznie zakładać łącza z taką szybkością, że dostawcy nie wyrobią.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Program aktywizacji osób w wieku 50+ to fikcja i udawanie, że coś działa. Taki plaster na sumienie.

      Ja zaś też kiedyś dałam się nabrać na wróżenie. Jak mnie opadły te harpie straciłam 100 zł i od tego momentu nie zwracam na nie uwagi. I jeszcze mają do mnie pretensje!

      Usuń
  4. Witaj
    Pomaganie, to ani naiwność, ani negatywne odczucie. To wrażliwość i dobre serce :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A jeszcze w sprawie "Jaśnie panów prezesów". To są osoby, które posiadają stanowisko prezesa. A między posiadaniem takiego stanowiska, a byciem prezesem jest baaaardzo duża różnica.;)

    OdpowiedzUsuń
  6. andante spianato12 lipca 2012 11:27

    Ja wiem , że żebractwo jest doskonała formą zarobku , ale zdarzają się potrzebujący. Taka bieda ma honor i oni rzadko wyciągają ręke. Ich trzeba szukać. Kiedyś dziewczyny z Radia Merkury zrobiły o tym reportaż . Wielce pouczający...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, że wielu ludziom honor nie pozwala wyciągać ręki. Cwaniaczki nie mają honoru.

      Usuń