Łyżka miodu i beczka dziegciu

Panie i Panowie,

Ja, jako obywatelka,  w wieku produkcyjnym, nowy gracz na rynku pracy proszę was Panowie i Panie posłowie  nie pomagajcie mi. Nie próbujcie ozusować  wszystkich umów cywilno-prawnych, ale zainwestujmy  w przestrzeganie istniejącego prawa. I karzmy poprzez podanie informacji w mediach o nieuczciwych pracodawcach, łamiących prawo pracy i wykorzystujących pracowników. Nie uszczęśliwiajcie mnie na siłę. Mam mieszane uczucia w sprawie „umów śmieciowych”, ale nie wiem czy pomysłu rządu nie zaszkodzą bardziej młodym ludziom. Czy nie zepchną nas do szarej sfery i pracy bez żadnej umowy. Widmo emerytury zaczyna straszyć, ale nawet nie śmiem marzyć o likwidacji obowiązku przynależności do OFE. Nie mówię by likwidować OFE, ale niech ludzie mają możliwość decydowania czy im taka forma oszczędzania na emeryturę odpowiada. Ja na przykład wolę odkładać w sztabkach złota. Dlaczego  nie mam prawda wyboru?

Jeszcze bardziej proszę o nie wydłużanie urlopu macierzyńskiego. Już dzisiaj młoda kobieta, potencjalnie matka, bywa traktowana jako zło konieczne i potencjalna oszustka. Czy słusznie to inna sprawa, ale nie utrudniajcie mi sytuacji. Dłuższe urlopy macierzyńskie to jeszcze większa niechęć pracodawców do zatrudniania kobiet. I  częściowo mająca swoje uzasadnienie. Ja rozumiem, że dostrzegacie konieczność zmian w polityce prorodzinnej. Ale może jakieś ulgi, czy coś dla pracodawcy organizującego przyzakładowy żłobek i przedszkole? Mama, która się nie martwi o dziecko to lepszy pracownik. A dodatkowo oszczędność na dojazdach gdy dziecko jedzie w to samo miejsce. Więcej żłobków i przedszkoli, obniżenie ich kosztów na pewno nie rozwiąże wszystkich problemów demografii, ale nie zaszkodzi. 

Skromna obywatelka z dużego miasta, Erinti

(http://g.gazetaprawna.pl/p/_wspolne/pliki/1043000/1043503-mid-12a15014-657-323.jpg)

Nieczęsto przychodzi mi chwalenie Premiera Tuska, ale dzisiaj  uczciwie mam za co. Chodzi o wypowiedź  „Wolałbym być wybitnym spawaczem, niż wiecznie bezrobotnym politologiem”. Sama powtarzam to samo od bardzo dawna. Pęd ku podwyższeniu współczynnika scholaryzacji zabija szkolnictwo wyższe w Polsce. Nie dlatego, że chcę komuś zabraniać studiowania. Po prostu nie każdy się na studia nadaje (Niektórzy nie lubią się uczyć. I co z tego? Nic, nie są przez to gorsi), inni wolą mieć szybko konkretną pracę a jeszcze inni kochają składać autobusy. Nienawidzę równania do średniej i równania ludzi do szablonu. Czy to w kwestii sylwetki czy wykształcenia.  Wmawiając młodym osobom, że tylko po studiach znajdą świetną pracę czyni się im krzywdę. Po pierwsze nabija głowę nierealnymi wyobrażeniami i perspektywami, po drugie opóźnia wejście na rynek pracy, po trzecie buduje niepotrzebne kompleksy u osób po szkole zawodowej, po czwarte wydłuża okres bycia na utrzymaniu rodziców.

Są ludzie marzący by się uczyć całe życie, dla nich kariera naukowca. Są ludzie szczególnie czymś zainteresowani, są ludzie z powołaniem do zawodu (na przykład weterynarza). I bardzo dobrze, ale iść na studia by mieć „papier” szkodzi wszystkim. Uczelniom, bo masówka nigdy nie idzie w parze z jakością, wreszcie tym młodym osobom, które czeka bolesne starcie z rzeczywistością. Dlatego podobają mi się słowa Donalda Tuska: "Byłem sprzedawcą pieczywa, robotnikiem fizycznym, wykładowcą na uczelni, nauczycielem i muszę powiedzieć, że żaden zawód nie hańbi. Praca jest lepsza niż bezrobocie - praca w dowolnym zawodzie. Gdybym musiał wybierać, to wolałbym być wybitnym spawaczem, dobrze zarabiającym niż wiecznie bezrobotnym politologiem" i wreszcie "Zrobimy radykalną rewizję środków, a to są setki milionów, żeby nie powiedzieć miliardów złotych, które idą na różnego typu szkolenia, doskonalenia zawodowe etc., są to także środki europejskie. Chcielibyśmy ukrócić, czy ograniczyć ten gigantyczny strumień pieniędzy, który idzie na szkolenia, z których nic nie wynika". To zdroworozsądkowe podejście i warto by je promować. I chociaż Premier Tusk jest z partii z całkowicie nie mojej bajki cieszę się, że czasem mamy zbieżne poglądy.

http://serwisy.gazetaprawna.pl/praca-i-kariera/artykuly/654601,tusk_wolalbym_byc_wybitnym_spawaczem_niz_wiecznie
_bezrobotnym_politologiem.html?utm_source=link&utm_medium=referral&utm_campaign=nastepny-artykul

http://serwisy.gazetaprawna.pl/praca-i-kariera/artykuly/654524,kosiniak_kamysz_urlop_macierzynski_od_6_do_12_
miesiecy_wynagrodzenie_od_80_do_100_proc.html

16 komentarze:

  1. Czcigodna Erinti
    W głowę zachodzę co się Tuskowi stało. Przecież do wigilijnej nocy jeszcze sporo czasu a on już teraz przemówił ludzkim głosem. Co najmniej dziwne.
    A co się tyczy tych przyzakładowych żłobków czy przedszkoli, swego czasu w Japonii, jeszcze przed epoką robotyzacji linii montażowych, był to po prostu standard w fabrykach zatrudniających wiele kobiet. Bo japoński krwiożerczy kapitalista wiedział że kobieta pracuje dużo lepiej gdy się nie martwi co się w tym czasie dzieje z jej dzieckiem. A do tego system podatkowy nie karał kapitalistę za takie fanaberie. Ale w Polsce prawodawcy nadal używają do myślenia tego czego Japończycy do sikania.
    Pozdrawiam melancholijnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że mimo wszystko myślę głową, choć przykancelaryjnego żłobka i przedszkola nie zamierzam otworzyć. Wystarczy mi szkolenie aplikantów.

      Usuń
    2. Czcigodny Celsusie
      Po pierwsze, napisałem PRAWODAWCY a nie PRACODAWCY. O ile mi wiadomo,posłem ani senatorem nie jesteś. A przynajmniej się tym nie chwaliłeś.
      A po drugie, przy firmie zatrudniającej na przykład trzy panie nikt przy zdrowych zmysłach żłobka czy przedszkola by nie zakładał. Co innego gdyby w firmie było zatrudnionych sto pań mających kilkuletnie dzieci.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Mea culpa :) Czas do optyka po nowe szkła ;)

      Usuń
    4. Cóż jak widać cuda się zdarzają. Nie tylko w Wigilię.

      Usuń
  2. Ja już nie mam siły do tego popier... rządu, który na wszelkie możliwe sposoby utrudnia egzystencję w tym patologicznym kraju. :((( Normalnie krew mnie zalewa, jak słucham o tych rewelacjach, a właśnie mówią o nich w wiadomościach.
    Pozdrawiam seerdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Może to długo wyczekiwany początek końca prywatnych szkółek sprzedających dyplomy, przyjmowania ze średniej ocen i tym podobnych chorych wytworów? Oby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Celsusie drogi, nieważne, kto jest właścicielem uczelni, kiedy moje dziecko będzie za lat parę wybierało szkołę, uczulę je na jedno: jaki mniej więcej procent absolwentów tejże znalazł pracę w wyuczonej tam specjalności i jak potoczyła się ich kariera zawodowa. A gdy zechce zostać kierowcą ciężarówki, tapicerem albo operatorem mopa toteż nic złego - byle robił to, co lubi i robił to porządnie.

      Usuń
    2. Z tą pracą to bym nie przesadzał, bo w Polsce wciąż nadmiernie popularny jest model dziedziczenia zawodu.
      Liczę, że po okresie wyrównywania wyższe wykształcenie stanie się naprawdę czymś wykraczającym poza przeciętność.

      Usuń
    3. Czcigodny Celsusie
      Istnieje jakiś eurodokument mówiący że do roku 202o co drugi młody Europejczyk ma się legitymować wyksztalceniem wyższym.
      Goszczący u nas kilka lat temu amerykański profesor z naszej branży, gdy mu o tym powiedzieliśmy, nieomal się na nas obraził. I poprosił żeby ni9e robić sobie z niego jaj bo nie każdy Amerykanin myli Luwr z egipskimi piramidami. Gdy kolega pokazał mu ten dokument (wydrukował sobie ten bzdet), ów Amerykanin osłupiał. A potem dodał że należy wprowadzić w Europie nowy tytuł zawodowy: graduated eurodumb.
      Tak więc, "lasciate ogni speranza".

      Usuń
    4. I ja bym chciała by to był koniec tego wariactwa. Ale taką optymistką nie jestem

      Usuń
  4. Witaj
    Tytuł skłonił mnie do refleksji i smutnych wspomnień :( osoba, która je cytowała, to zły człowiek był :(
    Pozdrawiam cieplutko z przemokniętej Małopolski :)

    OdpowiedzUsuń
  5. @ Sępisław Zapsigrosz

    Popieram takie podejście. Gdyby mnie ktoś zwrócił na to uwagę w odpowiednim czasie.. Ale cóż każde doświadczenie można przekuć w naukę

    Witam na moich progach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tusk mówi tym razem na podstawie własnego doświadczenia: zamiast zostać spawaczem został historykiem. I brak zatrudnienia w tym zawodzie zrekompensował sobie etatem premiera.

    OdpowiedzUsuń