Błąd czy niepolityczność?/Mistake or political incorrectness?


Jak czytamy na portalu medicalexpress, kontrowersyjny artykuł dotyczący związku między guzami nowotworowymi u szczurów  a genetycznie modyfikowaną kukurydzą. Prestiżowy Elsevier, wydawca czasopisma Food and Chemical Toxicology (IF=3,125) wycofał artykuł pod szeregiem zarzutów. Po pierwsze wskazywano, że badana populacja była zbyt mała by wyciągać równie stanowcze wnioski. Po drugie wybrane do analiz szczury są grupą u której nowotwory obserwowano częściej niż u innych populacji szczurów.  Dlatego poproszono autorów o podanie surowych w danych, co się zdarza wyjątkowo rzadko. Na ogół wydawca oraz recenzenci proszą o dodatkowe analizy i wyjaśnienia.



Rzecz jasna oszustwa i naciąganie wyników to nic nowego w nauce. Nie ma dziedziny działalności człowieka wolnej od nadużyć i oszustw. Także w działalności naukowej istnieje pokusa. Nie raz i nie dwa wycofywano pewne publikacje, gdyż albo recenzenci albo czytelnicy wykryli błędy i niejasności. Czasem przepisywano teksty i wyniki innych bez podania źródła, ale zdarzało się też ordynarne kopiuj /wklej. Niewykluczone, że w opisywanym przypadku doszło do matactw i krętactw i nie ma co szukać drugiego dna. Ale sprawa dotyczy GMO i szkodliwości GMO (organizmy modyfikowane genetyczne, ang. genetically modified organism), co bardzo, ale to bardzo szkodzi interesom firm jak Monsanto. Podchwycenie tekstu przez przeciwników GMO, na pewno wywołało naciski na czasopismo.

Pamiętam jak parę lat temu byłam na wykładzie profesora pracującego ongi w Monstanto. Wykład to nie było najlepsze określenie, bo spędziłam czas na wysłuchaniu reklamy w stylu „jak GMO zbawi świat”. Nie padły może dosłownie słowa, że dzięki GMO nie będzie głodu i zapanuje wielkie szczęście, ale prowadzący uderzył w podobny deseń. Przekonywał, że nic tak nie wesprze krajów rozwijających i ich rolnictwa jak GMO. Są tańsze w hodowli, bo na nawozy i pestycydy wydaje się bardzo dużo pieniędzy. Nikt przy zdrowych zmysłach nie uzna, że wszelkiej maści chemia dobrze wpływa na nasze zdrowie. Plaga alergii  wśród dzieci i nie tylko dzieci zapewne wynika między innymi z powodu ton chemii w żywności. Zaś jak słyszałam zboża GMO nie potrzebują takiej ilości chemii.. nie wątpię, że genetycznie modyfikowane zboża mogą być bardziej odporne na grzyby chociażby. Tylko dla mnie zamiana ton chemii na modyfikacje genetyczne to nie jest najbardziej idealne z wyjść. Mam świadomość, że przemysł biotechnologiczny walczy z chemicznym o wpływy i pieniądze. Każdy przekonuje jaki to jego produkt najlepszy i najzdrowszy na świecie.
Gdyby wyniki łączące GMO z rozwojem guzów u szczurów zostały potwierdzone, albo przynajmniej nie dało się dzisiaj zakwestionować, byłby dla sprzedaży nasion GMO tym czym dla szczepionek i firm farmaceutycznych badania Andrew Wakefielda. Do dzisiaj wyniki jego badań nad związkiem między autyzmem i szczepionkami budzą kontrowersje. Nie jestem zwolenniczką tezy, że szczepionki to zaplanowane ludobójstwo mające na celu zmniejszenie ludności świata (cała grupa osób wierzy w takie rzeczy), ale produkt nieraz na siłę nam wciskany. Szczepionka, podobnie jak antybiotyk, może być dobrym narzędziem w walce o zdrowie, ale musi być używana z rozwagą!

Jestem sceptyczna wobec GMO, ale daleka od pomysły by zakazywać GMO jako samego zła i najgorszego co może być. Nie mówię, że od spożywania GMO wyrosną nam czułki. Obawiam się tylko wpływu takich organizmów na naturalne ekosystemy. Wpływu praktycznie nie sposób zbadać w laboratorium, bo jak pokazują przykłady roślin pionierskich i chwastów dopiero po przesadzeniu takiej akacji widać ile zamieszania sieje w ekosystemach. To niejako przykład w skali makro, zaś w skali mikro warto wspomnieć, że od dawien dawna wiadomo, że założenie jeden gen – jedno białko jest nieprawdziwe. Geny zwykle wpływają na więcej niż jeden proces, zaś jeden gen często wchodzi w interakcję z innymi. Badania interakcji między genami stanowią wyzwanie dla badaczy i wciąż testowane są kolejne podejścia. Dlatego obawiam się pewnych ukrytych i rzadkich, co nie znaczy nieistotnych zmian, w wyniki modyfikacji genetycznych. Dlatego sądzę, że produkty zawierające GMO winny być oznakowane by klient mógł wybrać czy chce czy nie chce je spożywać. Bo wędliny z supermarketów, gdzie jest więcej chemii niż mięsa to niekoniecznie zupełnie lepsza alternatywa.

[1] http://medicalxpress.com/neews/2013-12-journal-retracts-controversial-gmo-cancer.html
[2]http://zwierciadlo.pl/wp-content/uploads/2012/12/gmo-665x309.jpg

**********ENG*********



Controversial paper about associations between genetically modified maize and cancerous tumours in rats, was retracted from  Food and Chemical Toxicology  (IF=3,125) journal. Publisher, Elsevier said there are many questions and concerns. First of all population analysed was too small for such  conclusions to be stated. To make matters worse it seems rats taken into a study are known for very high level of tumours. Taking all questions and doubts into account published and reviewers asked scientists for a raw data. Such questions are rare, as usual editor and reviewers asked for additional analyses or some questions to be answered.
 
It happens neither once not twice results are “improved” in not legal ways. Temptation of committing little frauds to get better paper is sometimes very strong. Sometimes is happened that reviewers or readers found mistakes in a paper which turned out to be fraud.  People copied text fragments illegally and even use copy & paste to get better results or figures. I am not exactly sure if article mentioned is badly written or politically incorrect. Why have I mentioned political correctness and incorrectness? Because when it comes to GMO (genetically modified organisms), it comes to very large amounts of money. Such research as done by Seralini is potentially very harmful to idea of “great and healthy GMO” by Monsanto company. Opponents of GMO became interested in article, which may (this is my guess only) lead to some pressure.

I remember very well lecture by a professor working once for Monstanso company. I wrote about lecture, but advertisement campaign phrase suits better. I heard fairytales like “GMO will save the world, as we may we decrease famine in Africa”. OK, I exaggerated a little with famine, but I wasn't very far from the truth.  According to professor development countries economic systems will be beneficial when implanting GMO. He said, which is true to some extend, GMO is cheaper than pesticides and other chemistry put. We all know pesticides are not indifferent for us. Allergy is observed almost at the pandemic level in kids population. Chemistry put into a food is one of the reasons. I agree pesticides are harmful but strongly doubt if GMO is best solution n ever. Both chemical and biotechnological companies are strong, rich and fight for more money. Quite typical business behaviour, but when it come to lecture I would like to learn something new. I am not interested in  advertisements.

If association between GMO and cancerous tumors will be ever affirmed it will cause a lot of problems for companies as Monstanso.  Pharmaceutical companies had a lot of problems after Andrew Wakefield researches about autism development and vaccines. Even though many comments and critical reviews concern Wakefield studies, still there are doubts. I don't believe that vaccines are new kind of genocide, invented to diminish number of living human beings. Simpler explanation  is more possible: business is business and vaccines are products. The real problem is that vaccines and antibiotics are heavily overused. When overused, tool is not working any more.

I am sceptical towards GMO. However I am strongly against ideas and actions of banning GMO. GMO is not pure evil and worst invention ever. Eating GMO will not lead us to have antennas on head.  I am concerned how GMO will impact natural ecosystems. Some plans are very aggressive and changes new environment. Another problem I saw is the fact hypothesis one gene – one protein is no longer true and valid. Genes often influence several processes. To make picture more complicated single process is a results of many gene-gene interactions. Analysis if gene-gene interactions is a great challenge in genetic association studies for example. New approaches are under testing. Because it is very difficult to find rare, but important mutations and interactions I am afraid of modified organisms. I am not sure if it is possible in laboratory to check and detect potential changes in gene-gene interaction networks.  In my opinion GMO containing products are to be labelled. Customer has a right to choose whether to buy GMO or not. Customer is usually aware that cheap cooked meat consist of rather chemistry than meat.

[1] http://medicalxpress.com/neews/2013-12-journal-retracts-controversial-gmo-cancer.html
[2]http://zwierciadlo.pl/wp-content/uploads/2012/12/gmo-665x309.jpg

20 komentarze:

  1. Pamiętam z dzieciństwa, że mięso było rarytasem (nie miałem zaplecza wiejskiego). A gdy kiedyś na Święta pojawiły się na stole kabanosy, to nie mogłem się nadziwić, jakie są smaczne : ) Dziś? Do wyboru i koloru (dosłownie) :D
    Chociaż Rodzice twierdzą, że smak nie ten. Ilość zastąpiła jakość. Oczywiście jest też i wędlina delikatesowa, kilka razy droższa od tej "dla ludu". Z innymi produktami jest podobnie.
    Nie wiem jaka będzie przyszłość, pewnie wszystko zostanie poprowadzone tak, by żywności było pod dostatkiem, kosztem jakości i walorów zdrowotnych. Pewnie to lepsze od klęsk głodu.
    W jednej z publikacji o historii Karolingów przeczytałem, że za owych czasów człowiekiem zamożnym był ten, kto kładł się spać bez uczucia ssania w żołądku. Także chyba idzie ku lepszemu ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno lepsze niż klęska głodu, chociaż jeśli jedzenie ma niską wartość występuje niedożywienie

      Usuń
  2. Są prace naukowe urągające podstawowym zasadom rzetelnego opracowania i doboru próby badanej... Zacytowana właśnie do nich należała, więc spuśćmy nad nią litościwą zasłonę milczenia, bo na nic innego nie zasługuje;)
    Oprócz oczywistego zagrożenia, jakie stwarza/ może stwarzać/ GMO dla naturalnych ekosystemów (zubażając je lub nawet powodując ginięcie ich elementów) dostrzegam jeszcze inne: biznes. Uzależnianie rolników od cen dyktowanych przez wytwórców posiadających patenty na wyprodukowane przez siebie nasiona i bezwzględnie ścigających osoby naruszające ich "prawa" do części przyrody w nieokreślonym horyzoncie czasowym.
    Innym ciekawym wątkiem jest jakość/ hmm, jakoś/ wędlin i ogólnie przetworzonej "żywności' (bo potrawami często trudno to nazwać).
    No cóż, widzę tylko dwa wyjścia z sytuacji, w której wytwórcy dążąc do osiągania wysokich przychodów, karmią ludzi zwykłą trucizną i bezczelnie oszukują jeśli chodzi o skład swoich produktów... Pierwsze, prawicowe, polegałoby na stosowaniu drastycznie wysokich kar (np. wieloletnie więzienie) dla właścicieli zakładów świadomie narażających zdrowie i życie klienta. Drugie, lewicowe, na ścisłej i rygorystycznej kontroli żywności z pomocą specjalnie powołanych instytucji i organizacji konsumenckich, które wbrew interesom wytwórców postawiłyby szlaban wyrobom nie spełniających wyśrubowanych kryteriów dopuszczenia do obrotu. Każde z powyższych rozwiązań oczywiście ma swoje wady, ale czy potencjalne zalety ich nie przewyższają?
    PS. W dzisiejszych czasach na rynku nie występuje coś takiego jak "kabanosy", jedynie coś co je w niewielkim stopniu przypomina (przede wszystkim, to co się sprzedaje, nie jest suche). Podobnie praktycznie nie ma prawdziwych jogurtów, piwa, itd.
    Antydogmatyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. korekta: "nie spełniającym", oczywiście.
      Anty

      Usuń
    2. I nie ma też parówek jako takich.

      Co do prac to cóż fuszerka jest wszędzie, ale w nauce dość szybko eliminowana. Masz rację, że w GMO chodzi o biznes i zarabianie pieniędzy. Moim zdaniem kontrola jakości jest potrzebna, dla dobra klientów

      Usuń
    3. moja znajoma ma córeczkę, która jest uczulona praktycznie "na wszystko"... to powoduje, że koszta wyżywienia małej wynoszą ponad połowę całego budżetu na wyżywienie 4 osobowej /dwoje dorosłych i dwoje dzieci/ rodziny, gdyż wszystko dla niej kupuje w sklepach "eko"... okazuje się jednak, że niektóre sklepy "eko" kantują, co czasem widać po reakcjach alergicznych u tej dziewczynki, identycznej jak po produktach "sieciowych"...
      a tak od siebie dodam, że choć za peerelu wiele rzeczy nie było dostępnych, ale np. głupie parówki lub konserwa turystyczna smakowały jak należy w przeciwieństwie do wielu obecnych ich odpowiedników...

      Usuń
    4. z tymi alergiami u dzieci to jest ogromny problem i to nie tylko finansowy, ale też organizacyjny. Czasem już naprawdę nie wiadomo co można jeść, co nie szkodzi..

      Usuń
  3. właśnie problem w tym, że bezmyślna gawiedź obawia się tych czułków, co świadczy o kompletnej głupocie tejże gawiedzi /jeśli komukolwiek mają urosnąć czułki, to raczej od syntetycznych barwników i konserwantów/... nie trzeba wyższego wykształcenia biologicznego, by wiedzieć, że kukurydza /czy inna lebioda, którą się człowiek żywi/ GMO, to jest to jest z grubsza samo, co "zwykła" kukurydza hodowlana, powstała na drodze selekcji przez wieki z kukurydzy dzikiej... zasada jest identyczna, tylko proces zmian w DNA mocno przyspieszony... każde zwierzę lub roślina hodowane przez człowieka tylko tym się różni od dzikiego pierwowzoru, że żywność z niego produkowana jest mniej "całościowa", mniej zbilansowana /przykładem zwierzęcym może być porównanie świni tucznej z dzikiem, bydła opasowego z turem, lub karpia hodowlanego z dzikim sazanem/... to jest jedyny powód, dla którego np. dziki ryż jest "zdrowszy", niż ten udomowiony, uprawny...
    natomiast rzeczywiste niebezpieczeństwo polega na tym, że odmiany GMO mogą być bardzo ekspansywne, wręcz inwazyjne dla środowiska naturalnego i tu podzielam Twoje obawy w pełnym zakresie...
    ...
    problem istnieje jeszcze na innym poziomie... otóż korporacje patronujące uprawie kukurydzę GMO tak wpływają na prawo, że mają "prawa autorskie" do tych odmian... gdy kukurydza GMO zapyli klasyczne uprawy farmerów, ci ostatni mają wjazd inspektorów i wymusza się na nich zakup ziarna nowych odmian pod groźbą wytoczenia spraw sądowych... dalszy efekt to pułapka kredytowa, w którą ci farmerzy są wpędzani i po jakimś czasie ich pola de facto należą do korporacji... czyli mamy socjalizm pełną gębą... system trzyma farmerów za przysłowiowe "jaja" i znikąd pomocy... korporacje trzymają w kieszeni polityków i tu leży istota problemu, a nie w roślince o zmodyfikowanym DNA...
    pozdrawiam serdecznie /choć z pustym żołądkiem, bo mi się chwilowo jeść odechciało z tego wszystkiego/...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A propos zagrożeń czytałam, że micro RNA z GMO mutują organizm ludzi, którzy jedzą te produkty.

      Słuszna uwaga w sprawie zagrożeń kredytowych, o tym aspekcie nie myślałam, bardziej obawiając się skutków na poziomie biologicznym.

      Usuń
  4. Wszystkich narzekających na jakość polskiego jedzenia zapraszam do Anglii na degustację lokalnych „specjałów”, przy czym uprzedzam, że konina udająca wołowinę to tylko wierzchołek góry lodowej :)
    Gingerish

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodna Gingerish...
      koń to żaden problem, akurat Ja uprzedzeń nie mam, poza tym konina jest zdrowsza od wołowiny /jedyne do czego miałbym zastrzeżenie, to brak uczciwej informacji, czy to koniu czy wołu/... ale kurczak, który smażony na patelni emituje taki zapach, że trzeba oczy przecierać, by się upewnić, że skrzydełka i udka to przypadkiem nie płetwy, to raczej element góry... zaś jako pływająca obok kostka lodu "Pasztet drobiowy z dzika" /zawierający do,tego nieśladową bynajmniej ilość soji/ to już chyba rdzennie polski pomysł :D...
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Oj wiem coś o angielskim jedzeniu w tym białym chlebie z ALDY. Z tym, że amerykański odpowiednik jest stokroć gorszy.

      Usuń
  5. Tak, ale przynajmniej ten kurczak na patelni czymś tam jeszcze “pachnie”. Zawsze kiedy jestem w Polsce idę na targ po to, by sobie powąchać jedzenie…
    Gingerish

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. targ... faktycznie, jakieś niedobitki tej instytucji jeszcze zostały... pytanie tylko, jak długo jeszcze będą istnieć?... kiedy podzielą los np. paryskich Hal?...

      Usuń
    2. zgadzam się z Pkanalią, że z tymi targami wkrótce może być marnie

      Usuń
  6. Erinti, sądzę że będą oszukiwać z oznakowaniem, znowu sprawę przejmą jacyś chrzanieni monopoliści i będą zbijać forsę...
    Zawsze masz palące posty, niestety masz rację zniszczą nam kraj, młodzi wyjadą a głosować nie będzie na kogo- Krejzor
    PS Jak widzisz na tle osób pracujących sytuację emerytów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krejzor,

      Co do oszustw wcale bym się nie zdziwiła jakby oszukiwali, bo u nas oszukują na każdym kroku. Niestety wiele wpływu nie mamy.

      Emeryci to już w ogóle mają przechlapane, bo to co dostaję to kpina nie emerytura

      Usuń
  7. To dzięki genetycznej modyfikacji, prowadzonej uciążliwymi, długotrwałymi metodami na polach rośnie pszenica i kukurydza zamiast trawy.

    A wyniki badań naukowych nierzadko zależą od tego, kto za badania płaci.

    allensteiner

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Allenstainer,

      Masz rację co do zależności między wynikami badań a finansowaniem. Przykładem są tezy Andrew Wakefielda łączącego szczepionki na odrę z autyzmem. W Lancet dość dokładnie opisano w jaki sposób naciągał wyniki, ale tezy oszły w świat.

      Usuń
  8. 29 yr old Physical Therapy Assistant Arri Girdwood, hailing from Terrace Bay enjoys watching movies like Catch .44 and Gaming. Took a trip to Zollverein Coal Mine Industrial Complex in Essen and drives a Ferrari 340 MM Competition Spyder. dlaczego nie dowiedziec sie wiecej

    OdpowiedzUsuń