Tam gdzie da się żyć



Tytuł posta to rzecz jasna nawiązanie do filmu dokumentalnego Magdaleny Piejko o tym samym tytule. Materiał jest dostępny za darmo w serwisie YouTube tutaj:

https://www.youtube.com/watch?v=0UTf30HrYzA

Obejrzałam film z zainteresowaniem, bo chociaż nie myślę o sobie jako o emigrantce (za krótko jestem za granicą), chciałam posłuchać ludzi o ich powodach wyjazdu. Jak można przypuszczać bohaterowie szukali nie tyle nie wiadomo jakiego dobrobytu, ale jako takiego poziomu życia aby nie oglądać każdej złotówki i drżeć co chwila jak dotrwać do pierwszego. Pragnęli tego samego, co mają ich rówieśnicy w Anglii czy Irlandii.



Nie zamierzam streszczać dokumentu, ponieważ zachęcam do obejrzenia. Co mnie uderzyło to nie tylko szczere i pozbawione zadęcia wypowiedzi, ale komentarze pod filmem. Szczerze mówiąc niektóre z nich powaliły mnie i ubawiły do łez, chociaż w zamiarze miały chyba obrazić. Patrząc z odległości, nie szarpiąc się codziennie, człowiek nabiera dystansu i traktuje niektóre rzeczy jak koloryt.

Paru krzykaczy nazwało bohaterów (i innych emigrantów) zdrajcami, co już nie są Polakami i należy im zabrać paszporty. Jako żywo stają mi w pamięci słowa jednego z posłów, postulujący odebranie obywatelstwa polskiego piłkarzowi, za to że (bardzo dobrze) grał dla Niemców. Zadęcie stojące za podobnymi postulatami po prostu jest groteskowo śmieszne. Pomijam prawdą niemożliwość wspomnianych restrykcji, to jednak kopanie piłki to jeszcze nie zdrada narodowa. Gdyby wywalać z kraju tych co szkodzą krajowi, rozkradają, niszczą i działają przeciw interesom kraju po Sejmie wiatr by hulał a szeregi „wybitnych biznesmenów” by się solidnie przerzedziły. No, ale przecież oni są nietykalni, podobnie jak całe szeregi wszelkiej maści krewnych i znajomych królika.

Bawi mnie oburzenie i krzyki niektórych komentatorów, że „zdrajcy wybrali kasę ponad Ojczyznę”. No naprawdę, ci ludzie pojechali pracować (nie kraść, nie brać socjał, nie robić przekręty), ale pracować i otrzymywać godną pensję za swoją pracę. Tak, na Białorusi jest gorzej niż w Polsce a w Afryce dzieci głodują. Polskie dzieci także głodują dzięki wysokim podatkom, polityce antyrodzinnej i horrendalnie wysokich kosztach życia w stosunku do zarobków. Zawsze znajdą się ludzie mający gorzej od bohaterów filmu czy człowieka zarabiającego najniższą krajową na śmieciówce. Ale czy to znaczy, że wspomniany bohater ma brać na klatę wszystko, bo ktoś ma gorzej? Nie. Aha, przez portal fronda.pl zostanie uznany za opętanego, skoro ma doła i w życiu mu nie wychodzi: http://www.fronda.pl/a/ks-dominik-chmielewski-choroba-psychiczne-jako-perfidne-dzialanie-szatana,47969.html. Mówiłam, że uwielbiam frondową wizję katolicyzmu? I naprawdę przy takich rewelacjach sama nie wiem czy uznać to za bezmyślność czy celowe działania mające na celu zohydzenie religii katolickiej.

Rzecz jasna za granicą nie jest idealnie i są minusy. Największy to multi-kulti, które a jakże widzę w Kanadzie. O ile Azjaci z Chin czy Korei za darmo chleba nie jedzą i ciężko pracują, to rosnąca liczba muzułmanów martwi. Co rusz widzę ludzi  z gromadką dzieci, zaś ich ilość bardzo źle wróży przyszłości. Oczywiście upadek nie trwa ni dzień, ni dwa ale trzeba pamiętać o zagrożeniu na horyzoncie. Ci ludzie, w dużej mierze bo nie ma grupy samych świętych czy samych potworów, nie wnoszą nic do kultury i do państwa gdzie mieszkają, poza zawyżaniem statystyk przyrostu naturalnego oraz ciągnięciem socjału.

A tak na koniec, cóż nie dajmy się podzielić na tych co są w kraju i za granicą.  Zastanówmy się kto i w jakim interesie próbuje nas podzielić na „lepszych” i „gorszych”, pokazać jakiegoś „wroga”. Stara zasada „dziel i rządź” zawsze działa, co widać świetnie w dyskusji publicznej. Ciekawi mnie bardzo czy wysokie ceny za rosyjski gaz czy też brak znaczenia Polski na arenie europejskiej próbuje się ukryć za wielkim wrzaskiem czy to pigułce „po” czy klauzuli sumienia. Lekarz winien mieć prawo takową podpisać bo nie można łamać sumień, ja zaś bym chciała wiedzieć czy takową podpisał czy nie. Ale dość offtopicu. Chociaż u mnie biało i rześko (-12 stopni) to pozdrawiam gorąco. Jak ktoś chce, mogę wysłać paczkę ze śniegiem tutaj takowego nie brakuje.

Czy widzieliście może wspomniany film? Jakie są wasze odczucia?

71 komentarze:

  1. Nie widziałam filmu. Człowiek zaś ma tylko jedno życie i to jest najważniejsze, jak chce je spędzić, i gdzie. Na pewno nie nazwę żadnego emigranta zdrajcą. Natomiast daleka jestem od uznania zarówno emigrantów, jak i ludzi zostających w kraju jako grup jednolitych. W obu są i ludzie prężni, i nieudacznicy- a najwięcej jak zwykle jest tych pomiędzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie An-Ko, wszędzie są różni ludzie bo nie ma monolitu. Cwaniaczki i lenie są wszędzie i nie ma co się licytować gdzie ich więcej. I ja uważam, że mam jedno życie i muszę je dobrze przeżyć i nie żałować

      Usuń
  2. Nie widziałam tego filmu,ale nie czepiam się ludzi, którzy wyjeżdzaja. Jest mi smutno , że do tego dochodzi, a najsmutniej kiedy robią to ludzie z wspaniałymi studiami, którzy przydaliby się tutaj . Ich wiedza , kompetencje są często bezcenne.Pozdrawiam gorąco ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety na razie kompetencje nie są w cenie. Oczywiście nie zawsze, ale cóż dobrze nie jest. Ale liczę na zmiany, wszak Polska przetrwała ponad 1000 lat

      Usuń
  3. nie widzę wielkiej różnicy, gdy ktoś przenosi swoje graty do innego województwa, czy do innego kraju... "Polska" to kwestia umowna, wynik pewnego podziału administracyjnego /co nie zaprzecza bynajmniej, że ktoś prywatnie może to słowo inaczej rozumieć/... czy mogę mieć pretensję do kogoś, kto się przeniesie do innego miasta, regionu, państwa, czy na inny kontynent?... nie jestem właścicielem tego człowieka, nie mogę mu dyktować, gdzie ma czuć się dobrze... dlatego wszelkie urąganie emigrantom uważam za objaw pewnej megalomanii, uzurpowania sobie prawa do decydowania za niego, jak ma sobą rozporządzać...
    rzecz jasna, może mi być smutno, gdy kumpel lub fajny sąsiad się wyprowadzi dalej... ale to będzie mój problem, który do żadnych wrzasków na niego mnie nie upoważnia...
    ...
    a Fronda?... lubię czasem poczytać, jak czubki popiskują... to może trochę nieładnie, tak się nabijać z chorych ludzi, ale któż nie lubi się pośmiać z kawałów o wariatach lub czasem kopnąć w dupę wiejskiego głupka?...
    ...
    na koniec to "multi-kulti"... pamiętam, jak nie jarzyłem, o co w tym chodzi i pierwsza mi kiedyś to wyjaśniałaś... chyba sobie szybko wyrobiłem zdanie, bo jestem za "multi-kulti" rozumianym jako uczciwą międzykulturową wymianę pewnych rozwiązań, pomysłów... ale gdy ktoś rozumie to tak, by dzielić się z każdym, kto przyjedzie i powie: "jestem, cieszysz się?"... wtedy chyba mowa jest o jakimś totalnym nieporozumieniu... starożytne "prawo gościnności" zawsze miało pewne granice, które znał i gość, i gospodarz... ostatnio te granice są mocno zapomniane...
    pozdrawiać :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mnie drażni nie szanowanie prawa gościnności stąd mój wściek na multi-kulti. Ja mam prostą zasadę: jestem w gościach przestrzegam miejscowych praw, zwyczajów i dostosowuję się. Nie podoba mi się? Wyjeżdżam, a nie zmuszam gospodarza by przyjął moje prawa i zwyczaje.

      Wiesz mnie się nóż w kieszeni otwiera na ich artykuły o ludziach z chorobami psychicznymi. Oni przykładają rękę to stygmatyzacji chorych a pieprzą o sumieniu i moralności. Sumienie dotyczy aborcji, zaś wskazywać palcem chorych i wyzywać ich od opętanych to już nie drażni sumienia

      pozdro

      Usuń
  4. Film widzialam...wstawialam go kiedys u siebie na blogu. Wydaje mi sie uczciwie zrobiony, choc w wypowiedziach autochtonow nie ma takich, ktore sa przeciwne Polakom. Ogolnie to oni tak zdawkowo o onas, ze no ok, skoro pracujemy tam u nich to niby wszystko w porzadku.
    Musimy tez pamietac, ze multi kulti to nie tylko islam, to tez my- Polacy na obczyznie tworzymy owa strukture, przynalezymy do niej. Gdyby ja tak ukrocic to byc moze ci, ktorzy o multi kulti krzycza i widza w tym cos dziwnego podcieliby sami sobie galaz?

    Kazdy kto przyjezdza ze swojego kraju do innego startuje z innego poziomu biedy- mial inny rodzaj biedy i nedzy, ponizenia meterialnego u siebie. Ty wystartowalas, byc moze, z dosc wypasionego poziomu biedy, niz np.: ten muzulmanin z boku, ktory zwalil sie z gromadka dzieci i jeszcze na obczyznie dorobi ze dwoje. Najpierw nachrzaniaja ci, ktorzy szans juz prawie zadnych u siebie nie widza....ci, ktorzy daja sobie rade jakos ( sa w miare zaradni w biedzie) ciagna ten woz we wlasnym domu, w koncu kiedy nadzieja ich opusci , lub robi sie jeszcze gorzej wtedy biora nogi za pas o ile nadarzy sie taka okazja i sa na tyle odwazni lub zdeterminowani
    A zycie na obczyznie nie jest uslane kwiatkami. Materialnie sie byc moze czlowiekowi polepsza ale nie samym chlebem czlowiek przeciez zyje. na obczyznie moze towarzyszyc czlowiekowi poczucie typu: bycia obywatelem drugiej kategorii. Slyszy sie czasami dziwne docinki. Znosi sie chamstwo, czesto wysublimowane chamstwo , chamskich autochtonow... i oni sa zawsze u siebie, a Ty nie. Za jakis czas pojmiesz to moze pelniej.
    Ten film jest wlasnie na tyle uczciwy, ze ludzie mowia, jak np.: ta babka, o wstydliwym przeszukaniu jej przez mezczyzn w pracy, albo o tym, ze wyksztalcony czlwoiek decyduje sie na prace ponizej wlasnych kwalifikacji...i koles menager, pracujacy na lotnisku, odprawiajacy samoloty na caly swiat nie wie co to strefa Schengen, a siedzi na stanowisku menagera i dowodzi ludzmi- obcokrajowcami, ktorzy takie rzeczy znaja lepiej od niego.... i to moze bolec tych, ktorzy troche oleju pod deklem maja a nie sa autochtonami.
    No coz wszystko ma swoje plusy i minusy. Ja ochlonelam...bo na poczatku bylam naladowana , zafascynowana. Opadlo:) Co nie zanczy , ze w ciemno wrocilaby do Polski...absolutnie nie ( chce chyba wrocic do tego co tam zostawilam, pod wzgledem ludzkim...ale to sie nie wrati). Kraj nasz jest zlodziejski. Nie nastawiony na potrzeby obywateli i to boli, oj boli:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu,

      Zgadzam się, że jestem tutaj za krótko by widzieć wiele spraw, bo wciąż mam etap euforii nowo przyjezdnego. Ja uciekłam przed biedą: rodzice zarabiali przyzwoicie (żadne tak kokosy ale starczało na bezpieczne życia), zaś ja dostałam najniższą krajową. Pracowałam w świetnym zespole, ale to była wyspa.

      Mnie się też podobała uczciwość filmu, bo ludzie wymieniali co jest nie tak. Mnie drażni bezmyślne multi-kulti ale z tym na razie da się żyć.

      Polską rządzi kto rządzi i na razie nie widać szans na zmianę. Niestety państwo potrafi tylko żyłować ludzi. Kolejne afery, przekręty i nic. Pewnie, że za granicą są układziki i przekręty. Ale to co dzieje się obecnie w Polsce, gdzie posłowie jedzą obiad za pensję przeciętnego Polaka to policzek wymierzony ludziom a ci nadal głosują na tę bandę

      Usuń
    2. Erinti- ja myślę, że nie tylko fakt, że jesteś tam krótko . Główną przyczyną widzenia "euforycznego" jest fakt, ze jesteś już od startu w innej sytuacji niż większość emigrantów - pracujesz w swoim zawodzie , zawodzie, który też plasuje się na nienajgorszej pozycji

      Usuń
    3. @An-Ka

      Fakt, pracuję w zawodzie na znacznie lepsze pieniądze niż w Polsce. Do tego prestiż nieporównywalny do tego w kraju, to ma znaczenie

      Usuń
    4. Kiedy chodzi o owa fascynacje to.... no wlasnie to wszystko sprawa startu. Gdzie trafiasz, w jakie srodowisko trafiasz. Z czego przybyles i co zastales. Jakie skoki kulturowe wykonales. To jest wszystko tak pokomplikowane ze kazdy ma swoja wlasna emigracyjna historie do opowiedzenia. Zalezy tez w jakim czasie wyemigrowales...zalezy to od bardzo wielu czynnikow.
      Kiedys pamietam jak mi kumpel opowiadal, kumpel majacy parcie na wyfruniecie z Polski, ze kiedy byl mlodym facetem, zaraz po strajkach ruszyl do Niemiec. Mial pochodzenie od babci, czy prabacbci, nie wazne...wtedy kazdy chwytal sie jakiegos bodajze by niuansu, aby tylko wykorzystac szanse nawiania z kraju. Mu sie nie udalo, nie wytrzymal rozlaki z rodzina. Wrocil z powrotem. On mi mowil, ze np.: panstwo Polskie, swego czasu wydawalo paszporty i pozwolenia na wyjazdy wszelkiego rodzaju chuliganerii. Mieli problemy z drobnymi przestepcami w kraju, ci zaczynali sie starac o wyjazd i dostawali szybciej papiery niz taki normalny, ucziciwy, przecietny X. Wywalic destrukcyjny element z kraju i po sprawie, ale ten destrukcyjny element robil potem dzie indziej, to co robil...przecieral droge tym innym, calkiem ok obywatelom.
      Slyszalam tez opinie wypowiadanie przez Turkow mieszkajacych w Turcji, ze te fale emigracyjne z Turcji do Niemiec to byly cale biedne wioski...wioski bez perspektyw na normalne zycie u siebie. Ludzie z prowincji , slabo poksztalceni , zapomieni przez rzad....oni sie czepiali kuzynow, piatej wody po kisielu aby wydostac sie z tej nedzy i biedy i braku perspektyw. Ludzie z mozliwosciami zostaja z reguly na swoim. Dla mnie jest to hanba dla rzadzacych jezeli ich obywatele zyja tak, ze pozal sie Boze. Ze emigracje swiadczy tylko i wylacznie o nieudolnosci rzadzacych..... a jezeli wyjezdzaja ludzie poksztalceni, wyfruwa z kraju cala przyszlosc to hanba do potegi. Ludzie uciekaja tylko i wylacznie ze wzgledu na sprawy materialne, ale dla tych spraw materialnych ilez oni musza scierpiec gdzei indziej, to juz inna inszosc. Pamietam jak niektorzy Polacy kiedys tam zaczeli puszczac farbe jak to bylo zaraz po przyjezdie. Nie byli tutaj witani z otwartymi rekoma. Rozowy we wlasnym jezyku w przestrzeni publicznej byly nie wskazane- rozumiem dlaczego niektorzy emigranci z tamtych czasow, kiedy do nich zagadasz w ich jezyku "domowym" przechodza od reki na jezyk autochtonow. Nie mieli latwego dostepu do TV rodzimej, odmowy dostawali na umieszczenie satelity na scianach domow. W malzenstwach mieszanych typu Polak- Niemiec, Niemka- Polak, Turek- Niemka ( rzadko spotykane), Wloszka-Niemiec....strona niemiecka w malzenstwie mogla zabronic wspolmalzonkowi nauki swojego rodzimego jezyka ich wspolnych dzieci. Kiedys ogladalam film zrobiony przez tutejsza TV o emigrantach, mowa byla o Wlochach. Pewien Wloch zamieszkal z niemiecka dziewczyna ( ile on przeszedl zaczepek i ile w morde dostawal od chlopakow autochtonow za to, ze rusza ich kobiete. I nie mogl oddac pomimo tego, ze oni zaczepiali, bo to ze on dostawal po mordzie no to jakos uchodzilo, ale gdyby on podniosl reke zostalby od razu wydalony do siebie) . Wynajal ow Wloch mieszkanie wywiesil swoja wizytowke na scianie, no ze tutaj mieszka powiedzmy sobie pan Cappuccino, a wlasciciel mieszkania ( wynajmujacy) zdejmawal owa wizytowke bo wstydzil sie obcokrajowca u siebie. " Niech sobie mieszka"- mowil, -"ale czy wszyscy musza o tym wiedziec?". Wielu Polakow, tych z tej starszej lini emigracji wstydzi sie swojej polskosci. Merda ogonkiem do autochtonow: "przyjmij mnie, przyjmij...". Jest cos takiego w autochtonach, ze oni to tu rzadza....jestes ( my jako obcy) bardziej brana pod lupe.

      Usuń
    5. Uwazaj na sprawy awansow, posadek rarytaskow . Awans nie zawsze oznacza awansu. bywa stolkiem ( w sumie kula u nogi) , ktorego nikt z autochtonow wziasc nie chce ( oni nie lubia stresow ponad stres), bo np. trudna to posada. Grupa ludzka trudna do prowadzenia, w sumie nikt tam nic zrobic nie potrafil wiec na koniec...a niech wezmie jakis tam X-ski, albo inny jelen. I to jest od tego najnizszego poziomku, typu fabryka cukierkow i kiejsca przy tasmie, po stolek na uczelni: wiec start z jakiegos tam poziomu nie oznacza wcale poziomu. Dla Polakow zyjacych w Polsce kiedy uslysza , ze syn, corka prowadzi zespol to duma ponad stan, ale czy tej corce i synkowi tam z tym dobrze to juz inna sprawa.

      Ja pisze o tym co tutaj, ale ci Polacy w filmie, bedacy w innym kraju mowia o podobnych rzeczach tam u siebie. No np.: jest tam pewien fragment wcale nie rozwiniety o tym jak chlopak opowiada, ze po tej euforii, po tym ze ludzie sa jacys tacy milsi niz w kraju, przychodzi moment kiedy widzisz, ze te hasla o rownosci, braterstwie i inne sa bez pokrycia- nie rozwineli tego watku, ale zaznaczyli. Mogli glebiej pogmerac.
      Ostatnio uslyszalam tez o Francji, jakis wpis przeczytalam, ze Francuzi nie powinni sie burzyc , ze malo zarabiaja, ze miejsca pracy i inne. Francuzi nie sa przyzwyczajeni do ciezkiej pracy, ktora , kiedy dobrze bylo wykonowali obcy. A teraz i oni chetnie by sie za to wzieli, ale nie przywykli.
      Czyli Erinti wszedzie dobrze gdzie nas nie ma:)) A dla polepszenia warunkow bytowych czlwoiek znosi czasami sporo. I zniesie sporo. I po latach uzna, ze chce zostac na stale w kraju do ktorego wyemigrowal:)
      Nie chce przez to powiedziec , ze tylko gowno moze czlowieka spotkac gdzie indziej, nie.... absolutnie nie, ale trzeba uwazac na wszelkiego rodzaju swiecidelka, ktore zlotem nie sa:))

      Usuń
    6. Kurcze, musze to dopisac, smiac mi sie zachcialo...to tak, jakby potwierdzenie moich slow.
      Na moim blogu odpisala mi Ina w sprawie nominacji do Oscara za kostumy do filmu "Czarownica" z Jolie. Nominowana zostalan polska kostiumolog: Anna Biedrzycka-Sheppard. Z tego co napisala Ina wynika, ze wziela ta robote po kims ( na dwa miesiace przed startem) kto przerazil sie ogromem pracy do owego przedsiewziecia:
      Typowe. My sie tak puszymy, ze Polak potrafi. Nawet z terminami sobie poradzi i ba....wynikla z tego nominacja ( widzialam wywiad z nia ona byla sceptycznie nastawiona na zdobycie nagrody, czyzby niewiara w siebie(?), bo widziala nominowana konkurencje. To ma tez swoja druga strone medalu. Nieprzespane noce, robota ponad sily, nerwy...ktos inny tego nie chce- szanuje moze bardziej swoje zdrowie, nerwy, spokoj..... siebie samego. A nie zapierdol nad zapierdole:))

      Usuń
    7. Aniu,

      Dziękuję za wyczerpujący komentarz. Oczywiście masz rację, że uważać należy zawsze. Ludzie są różni i mówiąc krótki wszędzie możemy zostać oszwabieni. Dlatego czujności nigdy dość.

      Ja jestem w o tyle specyficznym środowisku, że jest tutaj więcej przyjezdnych niż miejscowych. A miejscowi to często dzieci imigrantów, więc takiego autochtona z dziada pradziada to ze świecą szukać.

      Pewnie, że można się wpakować w bagno dając się zwieźć. zwłaszcza jak człowiek chce się wykazać itd. Czasem nawet wiadomo, że to niebezpieczna droga, ale nie można zarobić.

      Dla mnie generalnie poziom całkiem niezły. Nie narzekam, ale nie tylko z powodu różnicy poziomów, ale perspektyw. Wiem, że różowo nie jest nigdzie ale moje szanse w Polsce były naprawdę bardzo, bardzo małe. Pracowałam w dobrym zespole, ale wszyscy drżeliśmy co będzie jak szefowa pójdzie na emeryturę bo nikt inny nie potrzebował zespołu na poziomie światowym. A gdzie indziej to mogłam mieć 1500 na śmieciówce.

      Usuń
    8. Ja to wiem Erinti,wiem ...wiem dlaczego wyjechalas i rozumiem. Na serio rozumiem. tyle tylko, ze ...no wlasnie jak to ujac?
      Zastanawiam sie czy po latach bedziesz na tyle szczera i otwarta, aby opowiedziec TEZ o swich rozczarowaniach zachodem? No taka szczera informacja o tym, ze .... kopy swoje mozna zebrac nie tylko w Polsce, ale wszedzie:) Bo mnie drazni granie np.: Polaka, ktory przyjezdza do Polski, ma wypasiony woz , forse w stosunku do rodaka w kraju i .... udaje , ze tam gdzie jest jest perfekt robiac smak ubogiemu rodakowi, ale nie opowiada o porazkach swoich tam:)) Nawet takich miedzyludzkich, swoich wlasnych typu....nie mowilem po Polsku bo poddalem sie sytemowi i uwazam go za super. ach jak mi fajnie wyrazac walsne mysli w obcym jezyku:) O cos w tym stylu. Bo pamietam jak kuzym w Polsce zaatakowal swojego kuzyna z Niemiec, dlaczegoz to jego dzieci wychowane w polskiej rodzinie nie potrafia sie po polsku z nikim porozumiec. Dlaczego nie nauczyl dzieci jezyka swojego wlasnego? ze sam gada bez gramatycznych podstaw w obcym jezyku, ale tym, ktorym moglby sie dobrze dogadac opuscil? I zaczely sie wtedy gadki, ze jezyk polski byl mu niepotrzebny, ze cos tam i wiele innych , zamaist wywalic, ze wyemigrowal w takich czasach, kiedy nie mozna bylo na ulicy nawijac w jezyku wlasnym, ze chodzilo mu o przjecie jego dzieci przez autochtonow, wiec zarzucil ... bo moze zostaloby to uznane za porazke? Czyli nie lepiej jest udawac jak mi wspaniale?

      Usuń
    9. a tak jeszcze apropo "oszwabic". A nie ma czegos takiego jak "oangolic", "ofrancuzic".....? Film mowi o problemach emigrantow w Anglii, nie mowia ci ludzie tylko o plusach decyzji zwiazanej z wyjazdem z kraju:) moze niedlugo pojawi sie cos w stylu " zostalem oangolony":)

      Usuń
    10. Aniu,

      Jak dostanę w tyłek na pewno napiszę. Owszem zdarzały się momentami drobne nieprzyjemności i trudności, ale to nic po tym co przerabiałam w miejscu gdzie kończyłam studia. Nazywam siebie absolwentką szkoły przetrwania, bo cóż po doświadczeniu mobbingu, wrogości pseudozespołu, wyśmiewania przez szefa przy zespole i wyrzucenia bez powodu dla widzimisię olewam drobne sprawy.

      Z tym językiem to faktycznie ciekawe. Jakoś oszwabić przyszło mi do głowy bezwiednie, ot popularne wyrażenie z naszego języka.

      Usuń
  5. Jeżeli "Umiłowani Przywódcy" utrudniają obywatelom życie jak się da, to cóż się dziwić, że obywatele skierują swe kroki, a nawet zwiążą swe dalsze życiowe losy z takim miejscem gdzie da się żyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że tak! Jakby ta banda przestała ludziom przeszkadzać, to by wrócili

      Usuń
  6. tak niby nie zwiazane z tematem , a jednak... po prostu dobrze na swiecie raczej nie bedzie , bo dobrze dla nas to niedobrze dla tych co chca na naszym niedobrze zarobic:)
    http://youtu.be/8v4fZPDfAfU

    OdpowiedzUsuń
  7. Obejrzałem film i przeczytałem komentarze - zwłaszcza te Ani, bardzo wyczerpujące i trafne.

    Mieszkając od 3 lat w Kanadzie w sumie nie wiem, czy mogę się uważać za imigranta, bo nie osiadłem tu w bardziej życiowym sensie i ciągle traktuję Montreal jako miejsce przejściowe. Na pewno zaś jestem emigrantem, bo z Polski zwiałem już spory czas temu i wracać nie zamierzam. To tyle osobistego wstępu.

    Przede wszystkim emigrację trzeba podzielić na tę zarobkową (znaczy ludzie, którzy wyjechali z życiowej jeśli nie konieczności to potrzeby - i o tych ludziach jest ten film) oraz tę z ciekawości. Trudno na przykład mówić o Amerykaninie, który przeprowadził się do Tajlandii, że startuje "z jakiegoś poziomu biedy". Mam szczerą nadzieję, że doczekamy się czasów, kiedy ten drugi rodzaj emigracji będzie przeważał u Polaków.

    Erinti, zaciekawiłaś mnie tym multi-kulti w Toronto. Czy muzułmanie są aż takim problemem? Przyznam, że w Montrealu - mimo że wiele islamskich państ afrykańskich jest francuskojęzycznych, co siłą rzeczy ściąga tych ludzi do Quebecu - nie słyszę ludzi narzekających na to zjawisko. Choć moja koleżanka urodzona tutaj, ale z pochodzenia Algierka, narzekała na rasistowskie przytyki w szkole.

    W ogóle myślę, że Kanada jest dość specyficznym krajem. Krajem tylu imigrantów, że w zasadzie nigdy nie wiem, czy ktoś jest tubylczy czy napływowy. Stąd też nie ma czegoś takiego jak: "ale Ty nie jesteś stąd", bo wszyscy, w pewnej mierze nie są. Problemem może być słaby francuski, ale nigdy konkretna narodowość czy wyznanie. Wiem jednak, że w starych społeczeństwach europejskich (nie mówiąc już o tradycyjnych społecznościach w Azji) może to być problem.

    Pozdrawiam, yrk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Emigranci opuszczajacy wlasny kraj za chlebem sa chyba najwieksza grupa emigrantow, ale zdarzaja sie tez i takie o jakich Ty piszesz: z ciekawosci...a moja byla np.:z powodu uczuc. Wzgledy finansowe absolutnie nie graly roli. Meczylam sie z podjeciem decyzji zwiazania sie z Niemcem, bo to w konsekwencji wiazalo sie z zostáwieniem Polski, rodziny, pracy, przyjaciol.....
      A i tak tutaj gdzie jestem biora mnie za emigrantke poszukujaca chleba, bo oni tylko taki rodzaj emigracji rozumieja. I bolesne jest nawet to, ze tak uwazala/uwaza wiekszosc moich rodakow na obczyznie.
      Raz powalila mnie kobieta, Polka, nawet wyksztalcona (ale bezmozg), ktora mi powiedziala, ze zrobilam kariere.
      -Jaka ?- pytam sie.
      - No wyszlas za Niemca. Bedziesz miala paszport i papiery od reki....
      Jak mi zaczela wymieniac jakiez to ja przywileje bede miala to oslablam....od tego momentu zaczelam unikac rodakow. Co to zycie, pogon za materia- forsa, z ludzmi robi, co ta emigracja z ludzmi robi?
      Ja jej w sumie nie winie za taki tok myslenia. Ona miala widacznie trudniejsza droge i moja sytuacje postrzegala jako zyciowa wygode. czyli w sumie kariere...w sumie o tych emigracyjnych rzeczach to by mozna bylo napisac czasami niezla ksiazke. Dodam tylko, ze zadnych przywilejow nie mialam, tez czekalam,(w sumie nie przykladalam do tego wagi- nie odcielam korzeni w Polsce, nie spalilam mostow za soba, nie zabiegam o tutejsze papiery) na prawo stalego pobytu w tym kraju
      Zdaje sobie sprawe, ze emigranci sa rozni, uksztaltowani z czasem przez kraj w ktorym przyszlo im zyc. i gdyby takl do kupy zebrac polska emigracje to emigracyjni Polacy z Anglii bylibysmy innymi Polakami niz ci, ktorzy przezyli swoja emigracje we Francji, albo ci, ktorzy przezyli polowe swego zycia w Niemczech....
      Za wszystko placi sie jakas cene:))

      I na koniec jeszcze podstawa kiedy chce sie emigrowac jest jezyk. Ludzie poznaja czys przyjezdny , czy tutejszy po akcencie. Poza tym jezyk bardzo ulatwia.

      Usuń
    3. No patrz, jak to niewiele trzeba, by w Polsce zrobić karierę. Wystarczy wyjechać... :D

      Kiedy przyjechałem do Kanady, bardzo ucieszyła mnie informacja, że obywatelstwo można tu dostać w 4-5 lat. I już sobie planowałem jak to będzie, po czym... zdałem sobie sprawę, że polski paszport mi całkowicie wystarcza. Mogę jeździć bez problemu do tych samych krajów, co Kanadyjczycy. Jedynym ułatwieniem byłby bezwizowy wstep do USA, ale 10-letnia wiza nie jest aż takim problemem, jak się zwolennikom ich zniesienia wydaje.

      Ja także unikam Polaków z tej zarobkowej części emigracji. Spotkałem kiedyś jednego w Portugalii, jedyne o czym mówił, to jak tani jest alkohol w porównaniu z Irlandią, gdzie pracował. W sumie spoko gość, ale nie mogę sobie wyobrazić przestawania w takim towarzystwie przez dłuższy czas. Z drugiej strony zdarzają się Anglicy czy Amerykanie o podobnych postawach, więc to nie kwestia narodowości, ale podejścia do życia. Ale, jak ktoś przeprowadzając się do innego kraju nie podejmuje nawet próby nauki ichniego języka, to jakoś takie osoby automatycznie skreślam.

      Temat, nawet zawężony do polskiej emigracji jest bardzo szeroki. Na pewno nie da się go objąć jednym stereotypowym "Polacy na puszkach". Chciałbym dla odmiany obejrzeć reportaż o Polakach, którzy robią kariery, prowadzą firmy, czy po prostu jeżdżą po świecie (np. digital nomads) na równi z innymi narodowościami, bo już trochę mam dość postrzegania polskiej emigracji jedynie z perspektywy prostych, nie znających języka "wyrobników".

      Usuń
    4. @Yrk

      Multi-kulti to mnie się nie podoba, dla większości ludzi to zaleta Toronto. Ja mam jakie mam zdanie o wyznających islam i po prostu wolę omijać możliwie szerokim łukiem. W pracy zawodowa uprzejmość, ale żadna serdeczność. Mnie ta religia po prostu przeraża i stąd.

      Ja też zauważyłam, że w Toronto to właściwie prawie każdy jest przyjezdny i różnice są tylko w długości pobytu. Dlatego tutaj jest inaczej chyba niż w krajach Europy zachodniej, gdzie są stare społeczeństwa, natomiast Kanada to młody kraj.

      Usuń
    5. Nie wiem jak jest z tym jezykiem wyrobnika ( mowimy oczywiscie o pewnej mentalnosci emigracyjnej, a nie konkretnie o mowie). Zastanawiam sie na ile cel wyjazdu- polepszenie swojej sfery materialnej - nie obniza lotow czlowieka? Nawet u takiego wyksztalconego, ktory ma poukladane pod deklem niezle. Na ile forsa i zwiazana z tym konsumpcja wypacza to ulozenie pod deklem?
      Kiedys zanim zwiazalam sie z moim mezem, jezdzilam na wymiany placowek do Niemiec. Wymienialismy sie doswiadczeniami pedagogicznymi, wychowawczymi i innymi.... Szefem placowki do ktorej jezdzilismy ( jednym z szefow, moze tak lepiej powiedziec) byl Polak. Mial wypasiony gabinet, wszystkie te wypasione gadzety ( pani co herbatke robila).... Ktoregos razu zagadal przy piwie, ze stolek ktory dzierzy nie nalezy do rarytasow. Dziwne, nieprawdaz? Ogolnie szlo o to, ze na tym stanowisku zaden z autochtonow nie mogl se poradzic. Srodowisko w pracy sklocone. Nie mozna sie z ludzmi dogadac...to co on robi efektow nie przynosi. Wtedy, nie znajac emigracyjnych realiow, pomyslalam sobie, ze no coz- zdarza sie, ale nie wiem czy to nie jakies 80% awansow na obczyznie ...... Poza tym pan ow tak dziwnie ZAZNACZYL, ze jego dwie corki sa hajtniete z autochtonami ( czyli pomimo wyksztalcenia, pomimo niby innego zyciowego punktu patrzenia na zycie- tego wyzszego nazwijmy to tak, emigracja wywarla na niego wplyw). Wtedy tez tego nie pojmowalam. Czyli w sumie materialna strona zycia bardzo wysuwa sie do przodu. czlowiek zrobi sporo aby tam gdzie jest byl uznany za swojego ( to co jest tak normalne dla Polaka w Polsce, staje sie trudne na obczyznie) aby moc zostac, aby moc zarabiac....

      Znam Ukrainke z Ukrainy zachodniej, konczy sie jej prawo pobytu w Niemczech i juz kombinuje co tu zrobic aby sie wyrobic i zalapac na zostanie na stale- jednym z niezlych rozwiazan jest slub z kims kto jest tu osiadly. A ja trzymam kciuki aby nie musiala tego robic. Aby sie jej wlasnie udalo- aby nie poszla za stadem emigracyjnym i ich metodami.

      Pamietam tez zale jednego z Polakow, ktory opowiadal, ze go zaskoczylo to, iz Polki na obczyznie nie chcialy zadawac sie ( w tamtych jego zamierzchlych czasach) z wlasnymi chlopakami. Ze lepsi byli ci egzotyczni faceci, ze wypuscila sie taka laske z domciu w Polsce w swiat, z jednostajnosci- jednorodnosci i kiedy zobaczyla roznorodnosc, to jej palma odbila.
      Tak, ze wiesz...to sa trudne sprawy do jednoznacznego omowienia i postawienia kropki nad i.

      I bardzo dobrzem, ze unia potwierala drzwi, ze oni nas a my ich poznajemy. Ze sie przyzwyczajamy i zaczynamy rozumiec, ze innosc nie oznacza gorszosci. Po prostu inny to inny nie gorszy. To musi kiedys peknac i w sumie peka, bo ja mam inne obserwacje i doswiadczenia niz Polacy, ktorzy przybyli tutaj jakies 20, a nawet 5 lat przede mna. Choc nie przecze, ze zdarza sie czasami i mi pewne niemile momenty przezyc.

      Usuń
    6. I tak jeszcze do tematu, wiem , ze rogadalam sie za bardzo, ale co mi tam...
      Nie oceniam autochtonow negatywnie. Oni maja z "nami" tez swoje problemy. Poza tym Polacy postepowali by tak samo z obcymi. Z takich ich zalewem.
      Pamietam jak koles w Polsce majacy brata w Niemczech wypowiadal sie o Jugoslowianach "Jugole"- no niby taki nic nie zanczacy skrot, a mi sie akurat nie podoba i drazni a o Turkach "Turasy".
      -Dlaczego tak o nich mowisz?
      - Bo brat o nich opowiada.
      - I tak ich nazywa?
      -No jakos tak.-Bakal
      Cholera jasna z tymi ludzmi. Sam ciagnie podobny woz, ale innych to czemu nie ponazywac sobie tak "wykwintnie" nieprawdaz?

      Te opowiesci jeszcze bajkowe emigrantow o emigracji. Turek z pracy przyznal sie raz, ze kiedy kumple mu opowiadali o emigracji to on wytworzyl sobie taki sielski obrazek , ze hej. Kasa, bezpruderyjne kobiety, seks.....a tu praca, praca, praca , babki jakies takie nietykalne ( no chyba ze swiezynka) , w sumie to strach sie ich bac, bo po prostu inne... I zniowu praca, praca i czasami jakas rodzinna impreza, swieto i znowu praca, praca.
      Tak ze .... wiesz:))

      Usuń
    7. Oczywiście, że bajkowe opowieści o emigracji to bajka. Nigdzie pieniądze nie leżą na ulicy i mnie drażnią ludzie co przyjeżdżając do Polski robią się na "pany" a potem zasuwają tam gdzie żyją i pracują.

      Czy to boli powiedzieć: "tak zasuwam, ale z zasuwania mam przynajmniej pieniądze". Ja owszem zasuwam w nowym miejscu, ale mniej niż młodzi w Polsce w "korpo" czy stażach i nie robię tego za pietruszkę.

      Usuń
    8. Czy to korpo w Polsce, czy gdzie indziej to zasady sa takie same, tylko moze place inne. Nie dziwie sie, ze ludzie wyjezdzaja- juz to chyba kilka razy pisalam. Niestety byt chyba jednak okresla swiadomosc. Tylko jak ten byt juz sie ma i to czasami niezly, wtedy zaczyna wyostrzac sie wzrok na inne rzeczy, ktore z czasem moga zaczac przeszkadzac..... o ile czlowiek nie bedzie sobie powtarzal:o co mi biega? W sumie jestem tu z powodu kasy. Nie powinienem liczyc na niewiadomo co (innego).

      I jeszcze w temacie tolerancji niby tych mlodych spoleczenstw typu kanadyjskie, amerykanskie.... Czytalam blogi Polakow z tej czesci emigracyjnej. Oj mamy tam sowoje latki poprzypinane... kraza o nas ichnie niefajne stereotyp. Mozesz mowic, ze na uczelniach jest inaczej, ze to ludzie o innym poziomie kultury i tolerancji, a ja uwazam, ze to nie sprawa typu : uczelnia, korpo, robocierze.... to sprawa natezenia zazdrosci w ludziach i tu nie graja roli czynniki z jakiego srodowiska sie pochodzi:-) SA zazdrosni profesorzy, zazdrosni pisarze, zazdrosni studenci i zazdrosni robociarze.... zazdrosni Polacy, zazdrosni Niemcy, zazdrosni Anglicy, zazdrosni Kanadyjczycy i kazdy w ramach swoich mozliwosci moze drugiemu uslodzic zycie.

      Usuń
    9. @Ania

      szczerze, to może nie jestem najbardziej typowym przedstawicielem emigracji i może za często nie bywam w towarzystwie rodaków, a jeśli już, to raczej na poziomie, ale nigdy nie spotkałem się z łatkami. Oczywiście jest prasa lokalna, czasem są nagoniki na imigrantów, czasem dostanie się i Polakom (chociaż raczej nie w Kanadzie). Ale moim zdaniem to jest bardziej przewrażliwienie niektórych Polaków i - przykro mówić - poczucie niższości. Tu w Montrealu spotykam nawet Kanadyjczyków, którzy są dumni z polskich korzeni. I wspominają babcine obiadki, itp.

      W kwestii uczelni, muszę niestety się zgodzić z Erinti. Pracowałem na polskiej uczelni i różnicę w podejściu do ludzi na tak niskich i nie znaczących stanowiskach jak asystent czy doktor widać już nawet po wyjeździe na zagraniczną konferencję. Nie mówiąc już o tym, jak niektórzy szanowani profesorowie w PL traktują personel pomocniczy. Polityka jest wszędzie, ale polskie piekiełko jest naprawdę specyficzne.

      Pozdrawiam, yrk

      Usuń
    10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    11. Ja juz nie wiem... nie wiem na czym to polega, ale przestaje biczowac nasza mentalnosc. Piekielko jest wszedzie tyle tylko, ze my swoje wywalamy na wierzch, a oni swoich piekielek nie wywalaja lub z innym natezeniem.Oni dzaialaja w "bialych rekawiczkach". Tyle tylko, czy te biale rekawiczki cos zalatwiaja? Mowia o stopniu cywilizacji? Mozna byc potraktowanym z buta przez pana prof w Polsce, ktory swej wyzszosc ukrywal nie bedzie i daje jasno do zrozumienia, ze personel to personel ( zdaje sobie sprawe, ze to niemile)....a mozna byc tak samo potraktowanym gdzie indziej, przez innego prof, ale no wlasnie w bialych rekawiczkach, poprzez politycznie poprawnie dobrane zwroty. Metoda inna , taka ludzka metoda- ludzki czlowiek byl ...wypierdolil mnie ale jakos tak po ludzku to zalatwil:)) Efekt ten sam...w Polsce od reki wiesz co on do kogos ma, a gdzie indziej nie wiesz, ze cos na rzeczy moze i jest:))
      Taka mamy mentalnosc, a nie inna. Poza tym wladza na wschodzie Europy. Jest cos na rzeczy. Mniej kultury i szacunku do obywatela. Bo i na zachodzie wynikaja jakies korupcyjne smrodki i inne, ale no wlasnie....my wtedy mozemy powiedziec, ze ich natezenie tam jest mniejsze. A cholera wie...u nas jest po prostu glosno, czesto chamsko ( mowia, ze to komuna wyzwolila w ludziach chama), gdzie indziej tylko ciszej- moze bardziej sie zamiata pod dywany?

      Na serio- gdyby w Polsce finansowo jakos ludziom szlo, to by od tych swoich prof , dyr, lekarzy nie uciekali..
      Razu pewnego w Polsce bylam swiadkiem ( pacjentka bylam , na ktorej miano przeprowadzic zabieg) jak pani anastazjolog opierniczala pielegniarke- bardzo fajna kobiete. Na serio pielegniara rulez- jakis taki spokoj wprowadzala, przygotowywala mnie do zabiegu , a pani anastazjolog przeprowadzala wlasnie wywiad ze mna. No i w najmniej odpowiednim momencie pielegniara jej przerowala ( niech pani sie nie przestraszy bo teraz cos tam cos tam....) i sie sypnelo....Zestresowalam sie ta sytuacja!!! Pielegniarka stanela na bacznosc jak zolnierz. Pani anastazjolog, po opierdolu pielegniarki, uderzyla z gadka do mnie, zebym sobie nie myslala, ze jak lekarz polski to bez odpowiedniego przygotowania. A ja sobie pomyslalam wtedy, ze nie- przygotowanie, wyksztalcenie to wy moze i macie na swiatowym poziomie, ale podejscie do czlowieka nieczlowiecze i tyle. W Niemczech kiedy robia mi zastrzyk to drza abym sie tylko nie krzywila i ciagle przepraszaja za to co czynia i dopytuja sie czy nie boli ( wedlug mnie przegiecie w druga strone, bo to ogolnie niemila czynnosc dla tego kogo sie kuje) .
      Mialam tez zabieg w Niemczech. Moj lekarz cos spartolil- na serio szczegol-, niedopilnowal...zwrocili mu uwage , ale spoko bo tu przeciez pacjentka jego z nimi, i zrobila sie taka nieprzyjemna cisza, taki milczacy "ostracyzm" w stylu" no nie dopilnowales kolego, no, no..." . Taki ich "opierdol" nazwijmy to....
      Inny rodzaj zachowania.
      W jednej ( tej polskiej) i drugiej( tej zachodniej) sytaucji nie bylo mi fajnie i milo:))

      Usuń
    12. @yrk

      W polskim szpitalu często lekarz jest bogiem a reszta to nic.

      @Ania

      Może to jakaś wschodnia mentalność? Nie wiem sama. Czy lepsze otwarte chamstwo czy zakamuflowane? Nie wiem sama

      Usuń
    13. Ja osobiscie nie lubie gierek zakamuflowanych. lubie wiedziec z kim mam do czynienia. Zycie wtedy jest prostsze, choc wiele rzeczy mozna powiedziec delikatniej, bez jawnej wrogosci,ale emocje to emocje i ich natezenie potrafi byc miazdzace...i tego wschodniego natezenia emocji zachod nie toleruje:) A poniewaz ludzie zachodu tez z kamienia nie sa, wiec musza inaczej swoje emocje rozladowywac, kamuflowac, czy jakos tak.

      Usuń
  8. Cóż, "lubiana" przez Ciebie Fronda, zwana przez niektórych "frondelek" (od portalu plotkarskiego pudelek) cierpi na jakiś rodzaj schizofrenii. Z jednej strony potępia ubój rytualny, z drugiej zamieszcza wywiad z rabinem-rzezakiem który wyjaśnia, że taki ubój jest mniejszą traumą dla zwierząt niż metody z ogłuszaniem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Refealu!

      Tego artykułu jakoś nie kojarzę, ale w zalewie bzdur po prostu człowiek się gubi. Ubój rytualny mała trauma? Może niech zwolennicy sami się poddadzą ubojowi rytualnego?

      Usuń
  9. Witaj Erinti:)
    Cieszę się, że u Ciebie wszystko dobrze:)
    Oglądałam film jakiś czas temu i właściwie nie ma tam nic o czym bym już nie wiedziała, czego bym nie zobaczyła na własne oczy.
    Ucieszyłam się, że ludziom udaje się żyć lepiej, że mogą spokojnie wychowywać dzieci i zapomnieć o szarpaninie z długami, która rujnuje w Polsce wiele rodzin.
    Człowiek, który we własnym kraju nie może się utrzymać z pracy własnych rąk, bo nie ma pracy albo jest tak słabo płatna, że wręcz upokarzająca ma prawo udania się tam GDZIE DA SIĘ ŻYĆ.
    Państwo, które od dziesięcioleci niczego nie robi żeby poprawić by swoich obywateli, oszukuje ich kolejnymi nic nie znaczącymi obietnicami, markuje funkcje opiekuńcze, a jednocześnie lekką -lepką łapką wydaje miliardy na niepotrzebne/nietrafione/wylobbowane "inwestycje" jest niewydolne.
    Od takiego państwa człowiek chciałby się trzymać jak najdalej i kiedy jest wystarczająco młody, zdolny i zdeterminowany wyjeżdża, bo może i chce żyć tak jak każdy normalny człowiek. Pracując, zarabiając na życie bez nieustannej traumy, strachu i poczucia przegranego życia.
    To państwo, teraz Ojczyzna.
    Ojczyzna to macierz, rodzina, tradycja, pamięć, historia, serce w plecaku i naleśniki Babci.
    Zawsze ma się Ją w sercu gdziekolwiek człowiek wyjedzie i nie wolno Jej mylić z państwem.
    Gdybym emigrowała opuściłabym państwo nigdy Ojczyzny.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ewo za miłe słowa. To szalenie ważne rozróżnienie, dlatego ja żeby nie było nieporozumień często mówię III RP a Polska. Polska to Ojczyzna a III RP kraj gdzie nie da się normalnie żyć.

      Ja byłam jedną z tych co stosunkowo dobrą sytuację chce zamienić na lepszą, ale dobrą bo po prostu pomagali mi rodzice. Natomiast bez nich bym finansowo kwiczała. A ciężko się cieszyć jak trzeba żyć na zupkach chińskich czy szczawiowej do pierwszego

      najlepszego

      Usuń
    2. Wyobraź sobie co czują rodzice zmuszeni do korzystania z pomocy finansowej swoich dzieci....
      W Polsce wcale nierzadkie zjawisko. Mogę sobie wyobrazić to upokorzenie! Po kilkudziesięciu latach ciężkiej harówki nie stać ludzi na leczenie i życie bez nieustannych wyrzeczeń.
      Twoi Rodzice są od Ciebie daleko ale mogę się założyć, że odetchnęli z ulgą i cieszą się Twoim szczęściem w Kanadzie.
      Dziecko szczęśliwe, zdrowe, bez finansowego horroru na karku i z perspektywą na karierę jest w Polsce najczęściej niespełnionym marzeniem rodziców.
      W III RP w skali roku jest więcej samobójców niż ofiar wypadków drogowych.
      Samobójstwa ekonomiczne to niestety ciągle czołówka.

      Cieszę się, że wyjechałaś. Jeszcze jedna uratowana Rodzina i szczęśliwy człowiek.
      Powodzenia! :)

      Usuń
    3. Ewo, moi rodzice myślą dokładnie jak Ty. Cieszą się, że mnie w Polsce nie ma, bo za granicą jest łatwiej żyć. III RP to miejsce gdzie ludziom rzuca się kłody pod nogi, a ja i tak miałam nieźle w porównaniu z moimi rówieśnikami.

      Z tymi samobójstwami to masz rację, ale o tym media milczą. Nie mówią o tym, że coraz więcej ludzi zażywa antydepresanty bo nie wytrzymują tego wszystkiego. Jak mówię ludziom o kosztach życia w Polsce to mi nie wierzą, bo tutaj wyjście ze znajomymi na niedrogi obiad, spotkanie na mieśce to norma nie luksus.

      Usuń
    4. Mam rodzinę i przyjaciół rozsianych po całym świecie od Kanady po Australię i w żadnym państwie uważanym za cywilizowane obywatel nie jest tak bezczelnie oszukiwany, manipulowany i traktowany jak idiota w wielu prokuraturach, sądach, urzędach i przede wszystkim w mediach.
      Czasami oglądam "Sprawę dla reportera" i pomimo, że mam niezłą wyobraźnię, nie umiałabym sobie wyobrazić takiego bestialstwa i bezhołowia w traktowaniu prawa, obywatela, pacjenta.
      Nie przeceniam Pani Jaworowicz ale warto obejrzeć choćby po to żeby zobaczyć z czym mamy do czynienia w tym kraju i na jaką skalę.
      Do tego jeszcze rynek pracy dostępny wyłącznie dla 4 branż ( sprzedaż, opieka, IT, sprzątanie) i prawie wyłącznie dla studentów ,a zarobki to kpina.
      Korporacje to walka o ogień i survival z którego najsilniejsi wychodzą jedynie pokaleczeni.
      Można by tak długo... niestety.

      Pozdrawiam

      Usuń
    5. Ale takie cudenka jak u pani jaworowicz zdarzaja sie wszedzie...pani jaworowicz wyszukuje wlasnie takich cudow... przypuszczam, ze gdzie indziej tez by sie nie nudzila
      http://swiat.newsweek.pl/stany-zjednoczone-krajem-uprzedzen-i-nietolerancji-na-newsweek-pl,artykuly,270851,1.html

      http://emigracjadokanady.ca/pobyt-staly/53-osoby-niepelnosprawne
      http://www.zakatek21.pl/forum/viewtopic.php?t=2524
      Z tym wstepem niepelnosprawnych do Kanday to taka niby jeszcze nie do konca niewyjasniona sprawa, ale ...niefajnie tak jakos:) wszedzie sie znajdzie jakis cien, niesprawiedliwosc, uchybienia, przekrecenie....i wcale , byc moze , nie sporadycznie.

      http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Ukryty-rasizm-
      w-Australii,wid,8127776,wiadomosc.html?ticaid=114760

      http://panoramairl.com/3825-w-australii-panuje-coraz-wiekszy-rasizm-wzgledem-irlandczykow.html

      To tak apropo tego: "Mam rodzinę i przyjaciół rozsianych po całym świecie od Kanady po Australię i w żadnym państwie uważanym za cywilizowane obywatel nie jest tak bezczelnie oszukiwany, manipulowany i traktowany jak idiota w wielu prokuraturach, sądach, urzędach i przede wszystkim w mediach. "

      Usuń
    6. Czytaj ze zrozumieniem Aniu albo daj sobie spokój z odpowiedziami.

      Usuń
    7. Nie chce cie zaczepiac i mowic o twoich doswiadczenaich zagranicznych...moze ty poczytaj ze zrozumieniem, tam miedzy innymi jest odpowiedz na twoje "opowiesci" o traktowaniu czlowieka jak czlwoieka np.: w sadach, w momencie rozmowy kwalifikacyjnej o prace....
      A ja swoje wiem, nie tylko z opowiesci przyjaciol rozsianych po calym swiecie:))
      Co zlego to nie ja:)) Badzmy uczciwi, gdyby nie warunki materialne to po co szwedac sie po swiecie? Bo przeciez te dwa miliony Polakow na obczyznie to nie z zamilowania do podrozy.

      Usuń
    8. To nie zaczepiaj zwłaszcza, że na temat moich doświadczeń nie masz nic do powiedzenia. Poza tym wpakowałaś się między mnie a Erinti ze swoimi "rewelacjami " jak Filip z konopii.
      Czepiłaś się jak rzep tego rasizmu i monologujesz jak zawsze sama ze sobą.
      Ty o niebie ja o chlebie. Jak zawsze i jak z każdym. Mnie to cholernie męczy więc monologuj bez mojego udziału.





      Usuń
    9. Hm.... nie spoko, nie wejde Ci pomiedzy Ciebie i innych ( zazdrosc czy co?) bo z niewieloma chyba mozesz wymienic zadanie?

      Ty jestes ta Ewa ta od SN? :))
      Pozdrawiam:)) I bardzoooo mi przykro jezeli tak:)) I prosze Cie... mniej wlasne zdanie a nie to zaczerpniete od innych:) I z etykietkami uwazaj...

      Usuń
    10. Dobrze, dziękuję za ostrzeżenie. Twój światły przekaz i wyjątkowa inteligencja będzie mi drogowskazem.

      :)))


      Usuń
    11. @Ania, EwaL

      Przeczytałam waszą dyskusję i widzę odmienne punty widzenia. Nie ma powodów by się niepotrzebnie irytować, bo każda z nas ma swoje doświadczenia i poglądy.

      Ja miałam, poza krótkim etapem, paskudne doświadczenia zawodowe w kraju, przerobiłam mobbing, ośmieszanie przez szefa przed zespołem i wyrzucenie z dnia na dzień, więc pewnie stąd mój entuzjazm. Widok pensji mojej i wszelkich pociotków także wkurzał i dlatego postanowiłam iść dalej

      Usuń
    12. Po prostu emigracja to jest bardzo trudny temat i kazdy z nas przezywa ja inaczej. Ja natomaist nie potrafie i nie dam chyba rady zrozumiec ludzi, ktorzy przyjezdzaja na zachod i zaczynaja jechac na swoj wlasny kraj. Ile sie da, jak sie da... w krajach gdzie sie emigruje nie jest wcale rozowo, ale takimi gadaniem na swa wlasna schede utwierdza sie innychw w tym, ze meiszkaja w raju. Toz w nkoncu nie oni uciekaja tylko do nich sie ucieka. A ludzie nie uciekaja dlatego, ze w ich wlasnych ojczyznach czlwoiek ,czlwoiekowi wilkiem tylko, ze materialnie nie idzie. Gdzie indziej maja materialnie z gorki, ale pod innymi wzgledami pod gorke. Zalezy na co w zyciu stawiamy. Jestesmy w stanie przelknac docinki na swoj temat, temat swojej mentalnosci, byc obywatelami drugiej kategorii to ok- niektorym to zwisa, ale niektorym niekoniecznie i tacy nie beda czuc sie gdzies indziej szczesliwi, choc po przezyciu wielu lat na obczyznie nie wroca do kraju, ktory zostawili.
      Proste i juz.

      Usuń
  10. "poprawić byt" - errata

    OdpowiedzUsuń
  11. Aby być uczciwą muszę dopisać, że potrzebowałam czasu żeby dojść do takiej konkluzji.
    Mój żal i wściekłość były zbyt duże na taki podział, musiałam "dorosnąć".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, mnie powoli wściekłość mija i parę osób mi zwróciło uwagę, że III RP to trwający ileś tam twór i nie zawsze tak było

      Usuń
    2. Odkad pamietam Polska zawsze byla pod kreska. Kiedy to ow dobry czas mieli Polacy? Za Kazimierza Wielkiego? Za Sobieskiego? Jakis tam zloty wiek kiedys przezywalismy, ale tez nie wszystkie stany. Chlopstwu z reguly pod gore bylo zawsze... w ujeciu historycznym to mgnienie oka wrecz...przetrwamy, przetrwaja, przetrwali.... ale czlowiek nie ma wiekow na przezycie, tylko wlasnie takie mgnienie

      Usuń
    3. Faktycznie pod kreską i jako żer dla pasożytów

      Usuń
  12. Tak dla rownowagi :))
    http://youtu.be/fGCwvB8tVGg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wykopujesz archiwalia i opowiadasz jakieś androny.

      Usuń
  13. @ Erinti

    Dla mnie to nie do pomyślenia, żeby napadać na ludzi, za to, jak, gdzie czy z kim chcą żyć. Czy inne nacje też są takie pierd... osobliwe? Czy tylko Polak Polakowi wypomina, że nie jest wystarczająco solidarny, lojalny, kochający ojczyznę, etc? To ohydne węszenie wokół cudzego tyłka czy kiesy odrzuca mnie od rodaków.

    OdpowiedzUsuń
  14. Cieszę się, że wróciłaś Erinti, choćby rzadziej ale jednak. Ja też mało bywam w sieci z tego samego co i Ty powodu :) Trzym się ciepło- też bardzo lubię białą świetlistą zimę, najgorzej jak szaro-buro :( Pozdrowinki od kreyzora

    OdpowiedzUsuń
  15. Popieram emigrację tylko wtedy jeśli dana osoba wyjeżdża tam po to by się wykształcić, zdobyć kwalifikacje, doświadczenie, a potem wraca do ojczystego kraju i w nim pracuje dla jego doskonalenia. W każdym innym przypadku jest to tylko i wyłącznie prywata i robienie dobrze dla siebie. I żaden taki człowiek na emigracji nie jest patriotą- bo jak nazwać patriotą kogoś, kto pracuje dla obcych?
    X

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. X, pracując w Polsce nie pracujesz dla Ojczyzny ale pasożytów z sitwy, kolesi i pociotków. Chętnie bym pracowała dla swojego kraju, ale nie na tych darmozjadów samej mając bardzo niskie zarobki

      Usuń
    2. Przeczysz sama sobie.
      X

      Usuń
    3. Niskie zarobki? W Polsce adiunkci mają bardzo wysokie zarobki. Co ty pleciesz? Jako naukowiec świetnie by ci się żyło.
      X

      Usuń
    4. Wpierw trzeba adiunktem zostać, a tego się nie dostaje na dzień dobry, no chyba że się jest pociotkiem. Znam ludzi świeżo po doktoracie mających adiunkta za nic i tacy co mają dorobek naukowy kilkanaście razy większy niż niejeden profesor i bez stanowiska naukowego bo brak etatów.

      Usuń
    5. Czyli 60 publikacji w PubMed i brak stanowiska naukowego a inny mając 5 publikacji (nie w Science czy Nature), zero staży, zero konferencji, współpracy, zero rozdziałów w książkach ma adiunkta.

      Usuń
  16. Anonimowy X , pieprzysz!

    OdpowiedzUsuń
  17. Eriniti, czytam Cię zawsze z wielkim zainteresowaniem :)
    Nie nam oceniać trudne wybory ludzi. Takie wyjazdy nie raz są koniecznością, nie pora wtedy na sentymenty i patriotyzm.
    Trochę tam już jesteś, zatem znasz problem od "podszewki".
    Pozdrawiam serdecznie, wiosennie i słonecznie z Polski ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie oceniam, bo powiedzmy 2 miliony nie wyjechało z miłości do innych kultur

      Usuń