Temat gender pojawia się co jakiś czas, w mniej lub bardziej sensownych komentarzach. Osobiście uważam, że wszyscy ludzie winni być równi wobec prawa. Nie można jednak negować indywidualnych różnic czy w płci, czy umiejętnościach czy zdrowiu. Jesteśmy różni i piękno tkwi w różnorodności. Próba równania wszystkich walcem budzi mój sprzeciw tak samo jak niektóre co bardziej nawiedzone komentarze na moim „ulubionym” portalu. Dlatego dzisiaj dla odmiany o absurdach z kanadyjskiego podwórka.
Ameryka (mam na myśli kontynent nie Stany) to ojczyzna absurdów poprawności politycznej i prawnych wygibasów. Kiedyś dowcipy o prawnikach z USA uważałam za fantazję. To niestety prawda a co gorsza wśród znajomych w Toronto jako jedna z nielicznych śmieję się z ostrzeżeń „Założenie na głowę torebki foliowej grozi uduszeniem. Pamiętaj że to nie zabawka!”. Moje stwierdzenie, że jak ktoś jest tak głupi by potrzebować ostrzeżenia nic nie ocali danej osoby przed głupotą uchodzi za nieuprzejmość. Mówiłam, że kocham polityczną poprawność?
Kiedyś, w czasach minionych, uważałam naukę za bastion rozsądku, gdzie wnioski wynikają z przesłanek, wyników, itd. Naiwność czyż nie? Wyobraźnie sobie moje zdumienie jak usłyszałam jak Rada Etyki Badań Naukowych (REBN, ha 11 miesięcy na kontynencie północnoamerykańskim i zaczynam używać akronimów!) rozumie równość płciową. Nie, nie chodzi o równy dostęp dla kobiet i mężczyzn czy choćby parytety. To już mamy od dawna (ale piewcy równości walca nie próżnują), więc należało zrobić krok dalej i zadbać o równość płciową obiektów eksperymentów. Brzmi bezsensownie? Rzeczywistość jest jeszcze bardziej absurdalna.
Wyobraźmy sobie badania na zwierzętach. Przykładowo szczury i myszy używane są od lat do modeli chorób jak depresja a także badania wpływu leków, diety itd. Modele zwierzęce to oczywiście przybliżenie, niemniej jednak pozwalają wyeliminować losowe czynniki jak dieta, flora bakteryjna czy styl życia. Pewne efekty są widoczne tylko u samców, skutki uboczne zażywania określonych substancji czy wrażliwość na testosteron na przykład, ale jest „nieetycznym” aby prowadzić badania tylko na samcach. Wedle REBN nie wzięcie do badania samic narusza ich prawa. Oczywiście nic nie wiadomo o zdaniu myszy czy szczurzyc na temat „dyskryminacji” poprzez nie zamknięcie w klatce w laboratorium i nie pobranie pośmiertnej tkanki z mózgu. Żartowaliśmy, że tą metodą należy jednocześnie badań myszy, szczury a może i króliki, co by uniknąć dyskryminacji ze względu na rasę itd.
Oczywiście instytucje jak REBN są potrzebne. Pokusa by przekraczać granice ogólnie rozumianej etyki czy prowadzić groźne eksperymenty rodem z filmów science-fiction istnieje i istnieć będzie. Nie wiem tylko co z ochroną czyichkolwiek interesów ma wspólnego ładowanie pierwiastka płciowego wszędzie i na siłę. Tylko czekam na badania nad rakiem prostaty u kobiet, co by przypadkiem nikogo nie dyskryminować.
Nawiasem mówiąc Polska jako jeden z nielicznych krajów nie ma ustawy bioetycznej. Tylko w kraju nad Wisłą można bezkarnie tworzyć ile kto zechce zarodków ludzkich i dodawać do takowych geny zwierzęce i co kto jeszcze chce. Komu to zawdzięczamy? Lubianym przeze mnie środowiskom pro-life, które krzyczą „w sprawach moralnych nie ma kompromisu” i marzy im się zakaz in vitro. Efekt? Nie ma żadnych regulacji bo nie znajdą większości na pomysły karania więzieniem za takie zabiegi. Tymczasem połowiczne czy niedoskonałe zadanie jest lepsze niż żadne!
http://i1.memy.pl/obrazki/df7c871446_ja_jestem_gender.jpg
słowo gender /pomijając znaczenie literalne/ rozumiem jak każdy normalny człowiek, czyli jako naukę interdyscyplinarną badającą i opisującą relacje pomiędzy płciami w społeczeństwach, kulturach, etc...
OdpowiedzUsuńokazuje się jednak, że to słowo funkcjonuje jeszcze winnych znaczeniach...
jako różne dziwaczne eksperymenty /na szczęście zjawisko marginalne/ tłumaczone ową nauką...
jako fikcyjna ideologia, mityczne straszydło, którym straszą wszystkich oraz siebie nawzajem konserwatyści i różne inne buraki, które do nich lgną... tym samym dając solidną pożywkę do dowcipów na ich temat /np. ten o demonie gender, co biega po ulicach, panom obcina, zaś paniom zaszywa i przyszywa, albo ten zamieszczony z Chuckiem Norrisem/... no, i doszło do tego, że słowo "gender" wywołuje głównie śmiech do rozpuku, bo wszystkim się kojarzy z owym buractwem i dowcipami na ich temat...
wychodzi na to, że właściwe gender powinno zmienić nazwę, albo od początku nazywać się np. "genderystyka"... nie byłoby tyle zamieszania... ale z drugiej strony nie byłoby tak zabawnie...
pozdrawiać :)...
Dałam Chucka Norrisa właśnie by obśmiać co bardziej kuriozalne pomysły. Co do konserwatystów to zgadzam się z Jugglerem, że to zbyt ogólne, bo przywiązanie do pewnych wartości to nie od razu ślepota to świat
Usuń@Eri...
Usuńgdzieś /nie tylko zresztą tu/ już wyjaśniłem różnicę pomiędzy konserwatyzmem rozumianym jako ideologia, a konserwatyzmem /a dokładniej "bycie konserwatywnym"/ jako indywidualnym, prywatnym stylem życia... wspomniałem też nieraz, że sam bywam konserwatywny w co poniektórych kwestiach, więc chyba nie krytykowałbym tak rozumianego konserwatyzmu?...
masz też jak najbardziej rację pisząc /cytuję/:
"...przywiązanie do pewnych wartości to nie od razu ślepota na świat"...
owo przywiązanie może mieć bowiem różne przyczyny... od ścisłego wdrukowania do głowy "jedynej słuszności" danego schematu funkcjonowania, po przemyślany, jak najbardziej świadomy wybór pewnej opcji pośród wielu wariantów...
I najgorzej jak czyjeś przywiązanie do wartości, (naturalne!) staje się okazją do okładania innych
Usuń@Eri...
Usuńpiszesz o pewnej prawidłowości psychologicznej, gdy w sytuacji niechęci /lub wręcz konfliktu/ natury interpersonalnej następuje atak na czyjeś wartości, jako jeden ze sposobów dowalenia osobie /zwykle dotyczy to wartości nadzwyczajnych, tzw. "świętości"/... akurat ja mam sprawę z głowy... oprócz wybranych, godnych zaufania osób nikt moich świętości nie zna /nie wie nawet, czy je w ogóle mam/, co oznacza, że od tej strony jestem zupełnie bezpieczny... co więcej, mam czasem świetną zabawę, gdy ktoś chce mi dowalić, szuka, maca, domacać nie może i jak zwykle pudłuje...
...
natomiast wydaje mi się, że piszesz o nieco szerszej sprawie, o sytuacji, gdy ktoś próbuje komuś narzucić swoje wartości, zaś akcja rodzi reakcję i w ramach owej reakcji następuje atak na same wartości /w różnych formach, od łagodnych, po coraz ostrzejsze/... właściwie nie powinno tak być, ale psychika ludzka niestety często tak działa...
OdpowiedzUsuń@Pk
"konserwatyści i różne inne buraki"
Ja jestem konserwatystą. Radziłbym ująć w cudzysłów ten termin w Twoim wywodzie albo - przy stosowaniu epitetów i obelg - nie epatować intelektualną otwartością, bo jest to cokolwiek komiczne.
Najciekawszym zjawiskiem w ruchu gender jest moim zdaniem to, że nie jest on w stanie istnieć i jakkolwiek uzasadnić swojej aktywności bez hermeneutyki "genderologii";))
i to hermeneutyki szczegółowej do absurdu (oraz absurdalnej w swych szczegółach) choć z nauką nie mającej wspólnego nic, a z ideologią - wszystko. "Interdyscyplinarność" aktywistów tejże hermeneutyki prezentuje się w całej pełni i urodzie dopiero w połączeniu z ich ideologicznym i politycznym zaangażowaniem.
Przytoczona przez Erinti mysio-szczurza paranoja ilustruje rzecz optymalnie.
Kłaniam się
@Juggler...
Usuńjeśli jesteś konserwatystą w sensie prywatnego stylu życia, to nie masz co się /cokolwiek/ komicznie ciskać... sam preferuję taki styl w pewnych dziedzinach...
mowa była o konserwatyzmie jako pewnej ideologii /pro/totalitarnej, która od /np./ komunizmu różni się jedynie detalami, lecz nie istotą...
rzeczywiście termin "konserwatyzm" jest dwuznaczny, zależnie od kontekstu, ale skoro wietrzysz nieporozumienie, to radziłbym grzecznie, normalnie zapytaj, o co chodzi, a nie prowokuj zadym...
Widzisz Pk, gdybym powiedział coś na przykład takiego, że lewicujący liberał to bezrefleksyjny idiota - prawdziwy lewicujący liberał miałby pełne prawo powiedzieć mi, co sadzi o takim "intelektualnym zabiegu", Nie miałby obowiązku zgadywać, że podobnie jak Ty, właśnie stworzyłem sobie osobistą, prywatną definicję lewicującego liberała i to do niej wyłącznie moje inwektywy się odnoszą.
OdpowiedzUsuńJak słusznie mawia Dibelius prawo do tworzenia nawet najbardziej obłąkanych definicji ma każdy, co nie oznacza, że definicje te - określając swego twórcę - określaj też sensownie realną rzeczywistość i że nie można takich kreatywnych definicji kwestionować pod groźbą uzyskania dyplomu "zadymiarza"
Co do "zadym" w ogóle - taaaa, jestem z tego znany;)))))
Ale może wróćmy do tematu "dżender - jako szczytowe osiągnięcie myśli ludzkiej".Zwłaszcza nobilitacja tej ideologii do rangi nauki jest fascynująca.
Tak się dzieje Juggler jak ideologię tłumaczy się naukowo, to wychodzi absurd. Zwłaszcza jak się szuka naukowych dowodów na tę czy inną wiarę
Usuń@Juggler...
Usuńna temat "lewicujących liberałów" na pewno z nikim rozmawiał nie będę, bo z uwagi na kompletną multiznaczność tego zwrotu sam go /oraz innych w tym stylu/ w ogóle nie używam...
...
kwestię "zadymiarza" wyjaśniam od ręki...
nie sądzę, by ktoś tu posunął się do takiego kłamstwa i twierdził, że kogokolwiek w tej dyskusji tak nazwałem lub groziłem opatrzeniem takiej etykietki /spece od tworzenia takich kłamstw raczej od pewnego czasu na tym forum się nie wypowiadają/... wspomniałem tylko o ewentualnej zadymie, która mogłaby się rozwinąć w trakcie wymiany zdań prowadzonej w pewien określony sposób... de facto, zadymy by nie było, bo gdy ktoś zaczyna dawać sygnały, że już nie chce sensownie rozmawiać, to nie oponuję i kończę taką wymianę zdań /czasem po prostu nie odzywając się już dalej, czasem informując drugą stronę, że ta wymiana się skończyła z jej inicjatywy/...
...
granica, kiedy kończy konserwatyzm jako indywidualny styl życia /czyli "bycie konserwatywnym"/, a zaczyna jako ideologia, czyli próba narzucania go otoczeniu, jak "jedyny słuszny" nie zawsze jest jasna, zwłaszcza, że bogactwo środków owego narzucania jest bardzo szerokie, od subtelnej manipulacji, po rozwiązania siłowe /nieformalne lub prawne z pomocą państwa jako strażnika owego prawa/...
niemniej jednak mogłem rzeczywiście użyć takich słów, jak "islamista" lub "komunista" /to też przedstawiciele ideologii (pro)totalitarnych/, a najlepiej już, gdybym napisał "(pro)totalitarysta"...
tak swoją drogą, ciekawe, czy ktoś w ogóle by się wtedy zaburzył?...
jakby nie było, to choć wolność w tych ideologiach wartością nie jest, to słowo "wolność" jednak w nich istnieje /choć w zupełnie innym znaczeniu/...
@Eri & Juggler...
jak najbardziej podpisuję się pod fragmentem zdania /cytuję/:
"...jak ideologię tłumaczy się naukowo, to wychodzi absurd."... jednym ze znanym przykładów jest rasizm /ideologia/, który w swoich postulatach próbuje się podpierać antropologią /nauką/... to samo jest z gender... badanie relacji pomiędzy płciami na przestrzeni kultur to nauka i rzeczywiście tworzenie jakichś postulatów społecznych podpierając się nią może prowadzić do absurdu... tylko pytanie, czy /na ten przykład/ pomysły wprowadzane w życie przez kilka walniętych przedszkolanek kwalifikują się już do nazwania tego "ideologią"?...
Krótko i na temat bo jestem przed obiadem, a gender powoduje u mnie odruch wymiotny. Nie chcę więc tracić apetytu. Ideologia gender jest taką samą pseudonauką jak hitlerowskie teorie o wyższości rasowej blondynów nad brunetami i stalinowskie rozważania o społeczeństwie bez klas. I tyle ode mnie w temacie. O pedałach, grodzkopodobnych babochłopach, starych zakompleksionych pannach szumnie nazywanych singielkami i innych dewiantach dżentelmeni nie rozmawiają. Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńMiłego. Cóż biologicznie są dwie płcie i nie ma nic poza tym. O płci decydują chromosomy i żadne tam operacje tego nie zmienią.
UsuńMniemam, że słyszałaś o zespole Morrisa?
UsuńAnty
@Anty
UsuńWiem o aberracjach chromosomowych, ale jak pamiętam z zajęć każdy organizm z chromosomem Y to mężczyzna, chociaż rzecz jasna fenotyp uchodzi za żeński w pewnych wypadkach. To dramat. Ale to mega, mega rzadki przypadek i nie sądzę by poprawność polityczna mówiła o osobach dotkniętach tą chorobą. Słuszna uwaga Anty!
@Erinti
UsuńTylko kiedy uprzemy się, że każdy XY to z definicji mężczyzna. Tymczasem osoby z zespołem Morrisa są w większości kobietami - zarówno fenotypowo jak i psychicznie.
Anty
Erinti, miło że wróciłaś, ale masz chyba jakąś obsesję na punkcie ruchów pro-life, kolejny wpis i szpila
OdpowiedzUsuńDżender i absurdy tej ideologii nie mają nic wspólnego z pro-life
Pro-life nie ma nic wspólnego z konserwatyzmem, na świecie jest wielu ludzi, dla których zarodek jest osobą ludzką i jako taki potrzebuje ochrony
In-vitro też nie ma wiele wspólnego z pro-life, chyba tylko w zakresie niszcenia zarodków
NB ustawy w tej kwestii chcą wszyscy w Polsce, z wyjatkiem może lobby (to ukróci samowolkę, tyle kasy przepadnie!) - tylko środowiska katolickie protestują przeciwko takiej formie, jaką obecnie przyjął sejm, gdzie nastąpiło totalne pomieszanie pojęć co jest leczeniem niepłodności a co jest mechanicznym wytworzeniem zarodka w szkle (które z niepłodnością pary nie ma nic wspólnego i niczego nie leczy)
Wrzucasz wszystko do jednego wora, by dowalić mitycznym "konserwatystom" (o kogo dokłądnie chodzi?) - nie rozumiem po co
A co powiesz środowisku pro-life, które jest oburzone ostatnim wydarzeniem z USA, gdzie kobieta wycięła siedmiomiesięczne niemowlę z łona matki, ono umarło, a sąd odmówił zakwalifikowania tego jako morderstwo?? GW którym momencie - według Ciebie - zaczyna się człowiek? Jeśli to umiesz ocenić bez wątpliwości to powinnaś Nobla dostać, nikt inny na świecie nie potrafi
Pozdrawiam
Prolajferka Totalna
Prolajferka,
UsuńPrzytoczony przez Ciebie przykład z USA to skrajność. W cywilizowanych krajach aborcję dopuszcza się do końca pierwszego trymestru, bowiem próba "aborcji" organizmu zdolnego żyć poza organizmem matki to morderstwo.
Z punktu widzenia biologii zarodek, płód, niemowlak to stadia rozwojowe człowieka. Pytanie o początek człowieczeństwa to filozofia, bo biologia mówi jasno: z połączenie plemnika i komórki jajowej powstaje zygota, która może się rozwinąć w odrębny ludzki organizm.
Skąd moja złość na prolife?
1) zainteresowanie płodami (lub jak to woli ludźmi na prenatalnym etapie rozwoju) przy totalnym ignorowaniu już urodzonych. Przykład: zmuszanie do rodzenia zgwałcone kobiety, pisanie o aborcji eugenicznej bez zająknięcia o dramatach niedorozwiniętych dzieci po śmierci rodziców.
2) brak realnej pomocy, zamiast niej plaster na sumienie w postaci duchowej adopcji. Modlitwa piękny dar, ale nastolatka którą rodzice wyrzucili w domu bo zaszła w ciąże potrzebuje realnej pomocy
3) hipokryzja. Ostry sprzeciw wobec edukacji seksualnej (sama uważam, że z tym trzeba uważać i pokazywanie dzieciom pewnych rzeczy im szkodzi, ale jednocześnie trzeba ostrzegać dzieci przed pedofilami a nastolatki przed pigułkami gwałtu) przy jednoczesnym zachwycie nad pokazywaniu dzieciom zdjęć abortowanych płodów.
4) Puszczenie dzieciom w szkole "Niemego Krzyku" bez wiedzy i zgody rodziców. Film jest zmanipulowany i nieodpowiedni dla trzynastolatków. Mnie ten "dokument" puszczono w 7 klasie podstawówki bez wiedzy i zgody rodziców i wówczas stałam się cięta na pro-life
5) Niezachwiana pewność w to co dla innych najlepsze, włażenie z butami w sumienie. Pro-life uważa, że dla kobiety jest dobrym urodzić dziecko z gwałtu lub bez mózgu i patrzeć jak kona
6) Wmawianie istnienie syndromu postaborcyjnego każdej kobiecie i zaprzeczanie istnieniu depresji poporodowej
7) Gloryfikowanie matek co odmawiają leczenia raka po zajściu w ciąże, które w wyniku tego osieracają już urodzone dzieci.
8) Nazywanie in vitro aborcją i wymyślanie historii o "syndromie ocaleńca" wśród dzieci i in vitro
Punkty wymienione powyżej można podsumować jak mówienie wielkich słów o nienarodzonych przy kompletnej pogardzie dla urodzonych
Ja nie mam za nikogo odwagi decydować w tragicznej sytuacji. Dlatego nie potępiam kobiety co podjęła leczenie będąc w ciąży czy wzięła pigułkę wczesnoporonną po gwałcie. Nikt z nas nie wie co zrobi w takiej sytuacji i boję się ludzi ponoć wiedzących co wówczas najlepsze.
Nie cierpię prolife nie zaprzeczam z powodu wymienionego w punkcie 4). Drastyczne obrazy chyba miały budować sprzeciw wobec aborcji ale u mnie budzą tylko sprzeciw wobec przeciwników aborcji
pozdrawiam
P.S.
UsuńCo do ustawy biotetycznej, to przecież projekt Bolesława Piechy zakładał więzienie za in vitro. To nie mogło przejść. Ja rozumiem, że dla kogoś zamrażanie zarodków to morderstwo. Dlatego należy walczyć by zamrażać możliwie najmniej.
In-vitro oczywiście nie leczy bezpłodności i nie powinno być finansowane z budżetu bo państwa na to nie stać. In-vitro to metoda pozwalająca, czasem, na zajście w ciążę kobietom mającym problemy z płodnością. Tutaj mój kolejny zarzut to pro-life i potępienia dla antykoncepcji i radości wręcz w komentarzach, że kobiety same winne niepłodności skoro "żarły" antykoncepcje. Oczywiście to zapewne nie stanowisko wszytskich, ale bardzo krzywdzące.
Co do naprotechnologii nie jest to podobno ani nowa, ani uznana metoda.
@Eri...
Usuńmnie "pro-life" mierzi z podobnych powodów... na ich czele stoi kłamstwo, którym ta ideologia jest przeżarta do szpiku kości:
- specjalnie preparowane propagandowe filmiki /"Niemy krzyk" był pierwszym szerzej znanym, ale tak naprawdę powstało ich całe mnóstwo...
- politpoprawny, manipulacyjny slang grający na ludzkich emocjach, te wszystkie "dzieci nienarodzone" na określenie /np./ zygot i tym podobna hochsztaplerka słowna...
- kłamliwe przypisywanie filozofii "pro - choice" zapędów totalitarnych, np. zmuszania kobiet do praktyk w stylu hitlerowskich Niemiec lub obecnych Chin...
/tymczasem prawda jest taka, że "pro - choice" jest przeciwne zarówno zmuszaniu kobiet do usuwania ciąży, jak też jej utrzymania, donoszenia i rodzenia/...
- równie kłamliwe i obrzydliwe przypisywanie "pro - choice" sympatii dla mordowania dzieci, który to koncept pod nazwą "aborcja po" uznaje jakaś marginalna, maksimum kilkunastoosobowa grupka czubków...
- uprzedmiotowienie kobiet, odmawianie im człowieczeństwa, zrównywanie ich z żywymi inkubatorami, których zdrowie, szczęście nie ma dla "pro - life" żadnego znaczenia...
- wbrew nazwie, brak szacunku dla ludzkiego życia, nie tylko kobiet zresztą, ale także ewentualnych zdeformowanych dzieci, które mają się rodzić i żyć w nieuleczalnej chorobie i bezgranicznym cierpieniu...
- kwestia tego "syndromu postaborcyjnego"... to prawda, że kobieta ma prawo nieco źle się poczuć po udanym zabiegu, który jakby nie było może wywołać u niej pewien dyskomfort spowodowany nagłą zmianą funkcjonowania organizmu... ale "syndrom postaborcyjny" w wersji "pro - life" to istne pchanie kobiety w chorobę psychiczną spowodowaną bezpodstawnym poczuciem winy...
...
lista przykładów jest niepełna, ale mnie ciekawi ten patologiczny, paranoiczny ciąg ideologii "pro - life" na unieszczęśliwianie drugiego człowieka?... część tych ludzi ma prostu sprane mózgi, ale jest też druga część, tych nieco inteligentniejszych, którzy po prostu świadomie CHCĄ życie innym ludziom zamieniać w piekło...
@Prolajferka...
zapewne nie sami konserwatyści, różne ich odmiany mają w Polsce monopol na "pro - life", niemniej jednak oni o tym najwięcej krzyczą... ale dla meritum sprawy rzeczywiście nie ma to priorytetowego znaczenia...
...
istnieje bardzo wyraźne kryterium rozstrzygające, kiedy zaczyna się człowiek jako podmiot... zaznaczam i powtarzam, jako PODMIOT, a nie system komórek mających wspólny genotyp gatunku Homo sapiens... jest to chwila dość precyzyjnie określona, a jest to moment pojawienia się zaczątku mózgu... do tego momentu kobieta powinna mieć prawo do usunięcia ciąży "na życzenie", zaś w dalszym okresie powinno być już to obwarowane pewnymi warunkami /np. zgwałcenie, zagrożenie dla zdrowia i życia kobiety lub uszkodzenie płodu/... zaiste genialną intuicję mieli swojego czasu kościelni "uczeni w piśmie", gdy pisali o dniu, gdy w ciało wstępuje tak zwana dusza... co prawda trochę nieprecyzyjne były to szacunki, ale idea nadzwyczaj trafna... dopiero po wiekach stała się ona niepoprawna politycznie i Kościół Rz-kat. się z niej wycofał i wręcz potępił...
@Erinti
UsuńWysiliłam się na kompleksową odpowiedź, odniosłam do wszystkich zarzutów.
Masz naprawdę uprzedzenia i nic więcej, życzę Ci być się ich pozbyła i potrafiła spojrzeć szerzej... zapewniam Cię, że zmienisz zdanie
1) „zainteresowanie płodami (lub jak to woli ludźmi na prenatalnym etapie rozwoju) przy totalnym ignorowaniu już urodzonych. Przykład: zmuszanie do rodzenia zgwałcone kobiety, pisanie o aborcji eugenicznej bez zająknięcia o dramatach niedorozwiniętych dzieci po śmierci rodziców. „
Każdy rodzic może przedwcześnie zginąć i zostawić dzieci na pastwę losu, czy to znaczy że mamy wszystkie dzieci abortować...? słaba logika
Kto ignoruje „narodzonych”? ci, którzy walczą o życie nienarodzonych...? bo jeśli co sami to można wytknąć hipokryzję, ale masz dowody?? przeważnie to właśnie ci zainteresowani każdym życiem pomagają osobom upośledzonym (domy opieki, hospicja), słyszczę i czytam wiele o tym – i wspieram takie domy. Erinti – demagogia, niestety
2) „brak realnej pomocy, zamiast niej plaster na sumienie w postaci duchowej adopcji. Modlitwa piękny dar, ale nastolatka którą rodzice wyrzucili w domu bo zaszła w ciąże potrzebuje realnej pomocy”
Bzdura do kwadratu. Jest realna pomoc. Choćby domy samotnej matki. Choćby okna życia gdy ktoś nie chce czy nie może wychować dziecka. Lepiej dać dziecku życie i szansę na adopcję niż mordować. Wolałabyś być zamordowana czy oddana do adopcji?
3) „hipokryzja. Ostry sprzeciw wobec edukacji seksualnej (sama uważam, że z tym trzeba uważać i pokazywanie dzieciom pewnych rzeczy im szkodzi, ale jednocześnie trzeba ostrzegać dzieci przed pedofilami a nastolatki przed pigułkami gwałtu) przy jednoczesnym zachwycie nad pokazywaniu dzieciom zdjęć abortowanych płodów.”
Fałszywe wnioski. Wszystkie statystykiaborcji pokazują jasno, że to w krajach gdzie edukacja seksualna jest :zaawansowana” dochodzi do wcześniejszej inicjacji seksualnej i większej ilości nieplanowanych ciąż. Żadna antykoncepcja nie jest tak skuteczna jak abstynencja.
A a jaki sposób świadomość antykoncepcji chroni przed pedofilem, nie rozumiem...? to działa wręcz przeciwnie, napalone i nie myślace jeszcze nastolatki oczytują na opak zainteresowanie nimi i wdeptują w gówno
4) „Puszczenie dzieciom w szkole "Niemego Krzyku" bez wiedzy i zgody rodziców. Film jest zmanipulowany i nieodpowiedni dla trzynastolatków. Mnie ten "dokument" puszczono w 7 klasie podstawówki bez wiedzy i zgody rodziców i wówczas stałam się cięta na pro-life”
Prawda w oczy kole, co? Każdy, kto popiera aborcję musi wiedzieć co ona oznacza. Zabicie życia.
Słaby argument w ustach kogoś, kto popiera aborcję. Chyba wiesz co popierasz, nie?
5) „Niezachwiana pewność w to co dla innych najlepsze, włażenie z butami w sumienie. Pro-life uważa, że dla kobiety jest dobrym urodzić dziecko z gwałtu lub bez mózgu i patrzeć jak kona”
A pro-choice zawsze zakłada, że dla kobiety lepiej jest zamordować dziecko w łonie. Skąd historie i świadectwa kobiet, które dokonały świadomej aborcji a potem doświadczają snów o dzieciach i wyrzutów sumienia? Polecam poczytać kilka takich świadectw. Kobieta przygotowana przez naturę do bycia matką nie jest w stanie cofnąć biegu wydarzeń.
Nikt nie włazi w sumienie bardziej niż ci, którzy nakłaniają „nie ma przecież sumienia, to nie jest żaden człowiek tylko zlepek komórek”.
...cdn
6) „Wmawianie istnienie syndromu postaborcyjnego każdej kobiecie i zaprzeczanie istnieniu depresji poporodowej”
UsuńPatrz wyzej
7) „Gloryfikowanie matek co odmawiają leczenia raka po zajściu w ciąże, które w wyniku tego osieracają już urodzone dzieci.„
Należy gloryfikować każdego, kto odda życie za kogoś innego. To bardzo rzadkie dzisiaj. Dlatego stanowi to taki piękny przykład człowieczeństwa, w opozycji do zezwierzęcenia reszty dzisiejszego świata.
8) „Nazywanie in vitro aborcją i wymyślanie historii o "syndromie ocaleńca" wśród dzieci i in vitro”
Nikt nie nazywa in-vitro aborcją – ale ono do niej często prowadzi. O ile pamiętam statystyki z UK połowa ciąż IVF kończy się aborcją... bo dziecko „nie takie jak chcieliśmy”. Naturalnie, nie takie, bo natura nie chciała forsować takiej kombinacji genów.
Polecam też poczytać świadectwa dzieci, wychowanych przez pary homo, które powstały w wyniku takiego zapłodnienia – dopominają się o swoje prawa! Nie znać biologicznego rodzica to wielki cios w tożsamość człowieka. Prolajferzy protestujący przeciwko tym praktyką patrzą po prostu na CAŁOŚĆ sytuacji, na większe dobro, a nie spełnienie zachcianki jednej czy drugiej osoby
„Punkty wymienione powyżej można podsumować jak mówienie wielkich słów o nienarodzonych przy kompletnej pogardzie dla urodzonych”
Niczym nie uprawniona bzdura. Póki nie znajdziesz mi dowodu, że osoba/instytucja broniąca życia deklaruje lub w praktyce prowadzi politykę przeciwko urodzonym z wadami zwyczajnie kłamiesz.
Prolajferka
Prolajferka.
UsuńNie ma na co patrzeć szerzej.
1) każdy rodzic może zginąć czyli na wszelki wypadek nie dbajmy o dzieci? Czy wiesz co się dzieje z dziećmi z zespołem Downa jak się naraz muszą tułać po domach pomocy niechciane i nie wiedzące co zaszło? Nie wspomnę o cięższych przypadkach. Takich dzieci nikt (w większości przypadków) nie chce i nie adoptuje. Rodzina? Nie chce "problemu"
2) Domy samotnej matki są wyłącznie prowadzone przez pro-life? Co do okien życia zgoda? A Twoje pytanie to zwykła demagogia. Jakbym została zamordowana to by mnie nie było.
3) Nie mówię, że chroni stąd mój sprzeciw. Ale ostrzegać przed zagrożeniami trzeba.
4) Ale naprawdę uważasz, że należy puszczać nieletnim takie filmy BEZ zgody i wiedzy rodziców? Pro-life ponoć szanuje rodzinę. Nic mnie w oczy nie kole bo film jest fałszywką ale to nie jest obraz dla nieletnych.
5)Pro-choice mówi o wyborze, pro-life chce zmuszać i wchodzi z butami w cudze życie i sumienie. Można też znaleźć świadectwa kobiet co po aborcji nie czuły nic albo ulgę. Nie zaprzeczam możliwości istnienia syndromu, ale na pewno nie u każdej kobiety.
Gdyby natura tak działała idealnie, to by nie było wyrodnych matek, dzieciobójstw itd.
7). Matka winna przede wszystkim dbać o dzieci które ma, one jej potrzebują. Odmowa leczenia to porzucanie dzieci. Dzieci potrzebują żywej matki nie pomnika. Czyli właśnie pokazałaś że uczucia i potrzeby żywych dzieci są niczym wobec płodów.
8) Polscy biskupi nazwali in vitro wyrafinowaną aborcją:
http://wyborcza.pl/politykaekstra/1,140073,16433547,Chazan__Symbol_mimo_woli.html
http://www.niedziela.pl/artykul/84335/nd/Wyrafinowana-aborcja
Nie pisałam nic na temat popiera adopcji dzieci przez pary homo, bo tutaj jestem przeciwna.
Czy ja pisałam, że pro-life prowadzi politykę przeciw urodzonym z wadami? Nie, nie nawołuje do eugeniki, po prostu pogardza ludźmi myślącymi inaczej. Polecam frondę.
Większe dobro to słowo klucz. Kto daje jakiejkolwiek grupie narzucać reszcie wizję "większego dobra". Od tego zaczęły się największe reżimy.
@pkanalia
UsuńDobrze uzupełniłeś moją listę. A co do owej duszy, warto poczytać co mówił św. Tomasz z Akwinu na temat tego kiedy dusza wstępuje w ciało. Albo to też ciekawe:
http://www.humanizm.net.pl/pierwsze.htm
@Eri...
Usuńtak, trochę sobie poprzypominałem... św. Tomasz z Akwinu, a także chyba św. Augustyn... było tylko pewne rozróżnienie zależnie od płci... kobieta otrzymywała duszę w 60 dniu ciąży, mężczyzna w 40 dniu /co akurat jest "trafieniem" prawie idealnym/...
@Prolajferka...
na wstępie proszę nie bierz moich słów osobiście, chcę skrytykować jedynie sam zwrot "popierać aborcję" /albo "być za aborcją"/... jest to po prostu manipulacyjne, bezsensowne pustosłowie... to jest dokładnie ta sama bajka, co wspomniane przez Eri "podchwytliwe" pytanie zadane Dudzie "czy jest pan za życiem?"...
...
o "popieraniu aborcji" można mówić jedynie omawiając konkretną sytuację, w której jest problem wyboru "usunąć ciążę, czy nie?"...
przykładowo: pani Kowalska ma dylemat, czy usunąć ciążę, czy nie... w końcu podjęła decyzję, że usunie... mimo to /przykładowo/ opowiedziała mi o wszystkim, o swojej sytuacji i pyta mnie o zdanie, czy podjęła dobrą decyzję, czy nie... jeśli powiem że dobrą, to znaczy, iż popieram tą konkretną aborcję, jeśli powiem, że złą, to znaczy, iż nie popieram tej aborcji... to wszystko...
zaś w kontekście zbiorowym można jedynie popierać prawo stanowione dające kobiecie większą swobodę w decydowaniu o sobie... ale to nadal nie jest żadne "popieranie aborcji"... takie pojęcie po prostu nie istnieje, funkcjonuje jedynie jako manipulacyjny chwyt... to ma spory związek ze wspomnianym przeze mnie fałszywym poglądem, że "pro - choice" postuluje w prowadzenie przymusowych aborcji w takich, czy innych sytuacjach... a taki pogląd jest kłamstwem, nawet jeśli jest wyrażony w formie delikatnej sugestii...
...
zaś wracając do przykładu pani Kowalskiej, to choć odbiegam od tematu, muszę wspomnieć, że owo ewentualne "popieranie" może mieć jedynie formę wyrażenia opinii, zaś wszelkie formy nacisku na kobietę /od subtelnej manipulacji po brutalny szantaż/ są po prostu podłością... zarówno jeśli chodzi o decyzję usunięcia ciąży, jak też o decyzję jej utrzymania /i w konsekwencji urodzenia dziecka/... bo to jest ciało kobiety, należy tylko do niej, więc kobieta ma tu ostatnie słowo...
tak działa "pro-choice"...
...
aha... jeszcze jeden Twój cytat:
"pro-choice zawsze zakłada, że dla kobiety lepiej jest zamordować dziecko w łonie"...
manipulacja zawarta w jest już w zwrocie "zamordować dziecko"... w przypadku wczesnej ciąży nie ma mowy o dziecku, nie ma więc mowy o mordowaniu...
ale uruchommy dobrą wolę i sformułujmy ten cytat jeszcze raz, "po ludzku", normalnym językiem...
czyli...
"pro-choice zawsze zakłada, że dla kobiety lepiej jest usunąć ciążę"...
jest to po prostu podłe kłamstwo... "pro - choice" NIC nie zakłada na ten temat, NIGDY... zgodnie z tym, co pisałem już wcześniej "pro-choice" pozostawia decyzją kobiecie i nie ocenia tej decyzji, jakakolwiek by nie była...
PRO-CHOICE tylko w teorii zakłada jakikolwiek wybór - w praktyce Planned Parenthood i inne pokrewne biznesy jedyny CHOICE jaki dają to aborcja... jak pokazuje przypadek Mary Wagner, choice pod tytułem "nie zrobię nic, dziecko się urodzi" prowadzi do sali sądowej
UsuńŻadna firma "pro-choice" nie uczy - jakże skutecznych - naturalnych metod planowania rodziny... nie pokazuje drogi jaką jest urodzenie i oddanie do adopcji... wybór w ich mniemaniu może być tylko jeden. Kobiecie, której się włąśnie zawalił świat, nie pozwalają zobaczyć prawdziwych możliwości wyboru, dyskredytując kompletnie te nieinwazyjne... PLanned Paremthood to tysiace klinik aborcyjnych w USA, zaiste, wybór jak cholera... ten stan czy tamten
a co do pogardy - jedyną pogardę jaką tu widzę to ta wobec prolajferów... powiedzenie, że środowisko projalf gloryfikuje matkę. która decyduje się nie ryzykować życia dziecka w łonie odmawiając, na przykłąd, leczenia nie jest tożsame z mówieniem, że ta, która jednak się leczy jest podła
Kościół katolicki - jedno z największych środowisk prolajf - mówi wręcz o dopuszczalności tej drugiej decyzji, rozumieniu wyboru matki, która chce się leczyć, wskazując, że TYM BARDZIEJ postawa pierwsza jest heroiczna
zresztą. żaden szanujący się prolajfer, taki prawdziwy, nie traktuje nikogo z pogardą, żadnego człowieka - co najwyżej wspomniane wyżej "wybory" proklamowane jako te dobre i słuszne... jak dotąd widzę tylko brutalne ataki na prolajferów - w mediach, sądach, podczas demonstracji - a nie ataki na zwolenników "wyboru"
najwyraźniej pokazanie tym drugim czym aborcja tak naprawdę jest powoduje wściekły ryk szatana i takiż wzrost adrenaliny, że rzucają się z pięściami na ludzi trzymających różańce w rękach... (widziałam takie relacje)
Prolajferka
Prolajferka,
UsuńJeśli ktoś powie "jestem przeciw aborcji w każdym wypadku" ale nie potępiam człowieka złego słowa nie powiem. Niestety przedstawione przez frondę i tym podobne miejsca stanowiska z szacunkiem dla żywych nie mają wiele wspólnego.
Co do leczenia, a co jeśli taka kobieta MA już dzieci? Czy to piękne nie leczyć się i liczyć na cud i osierocić dzieci? Jakim prawem uznaje się czujące, świadome i urodzone dzieci za mniej ważne niż rozwijające się w macicy?
Uważam, że należy informować o każdej metodzie planowania rodziny tak naturalnej, jak mechanicznej i hormonalnej. Należy podać zalety, wady, skutki uboczne i skuteczność. I niech każdy sam decyduje.
A co do Kościoła piękny szacunek dla życia pokazał nakładając ekskomunikę na dokonanie aborcje u zgwałconej 9-latki, jak tutaj:
http://www.ekumenizm.pl/koscioly/katolickie/ekskomunika-za-aborcje-blizniat-9-letniej-brazylijki/
Oto szacunek dla kobiet i dziewczyn w pełnej krasie. Pytanie o ilu dramatach gazety nie piszą.
"Nastąpiło totalne pomieszanie pojęć co jest leczeniem niepłodności a co jest mechanicznym wytworzeniem zarodka w szkle (które z niepłodnością pary nie ma nic wspólnego i niczego nie leczy)"
UsuńWstrzykiwanie insuliny nie leczy cukrzycy, dializy nie leczą nerek, a tzw. terapia paliatywna? No przecież...
"Wszystkie statystyki aborcji pokazują jasno, że to w krajach gdzie edukacja seksualna jest :zaawansowana” dochodzi do wcześniejszej inicjacji seksualnej i większej ilości nieplanowanych ciąż."
Naprawdę? Rozumiem, że do ogromnej liczby nastoletnich ciąż w krajach Afryki subsaharyjskiej doszło wskutek zaawansowanej edukacji seksualnej? Kurcze, nie wiedziałem że oni tak postępowi...
"Nikt nie nazywa in-vitro aborcją – ale ono do niej często prowadzi"
Pomijając oczywistą nieprawdę w pierwszej części tego zdania, jazda samochodem często prowadzi do wypadków, więc lepiej chodźmy pieszo, nawet jak do przejścia jest 1500 km...
Anty
Gender t po prostu dalsza walka o równouprawnienie kobiet. Teraz jest to bardziej walka w sferze kultury i postrzegania roli kobiet i mężczyzn. Gender nie zmieni różnic biologicznych, psychicznych, fizycznych itp., bo nie jest to możliwe, ale przede wszystkim nie jest to celem Gender.
OdpowiedzUsuńZnalazłam niedawno świetny artykuł prof. Magdaleny Środy, o Gender warto go przeczytać.
http://kongreskobiet.pl/pl-PL/news/show/niech_gender_czyli_wiedza_bedzie_z_nami_-_prof_magdalena_sroda
Julianne, ja jestem za równością w sensie prawnym. Jestem za tym by każdego człowieka oceniać za to co zrobił a nie za płeć. Sama się wściekam jak słyszę co ma być ponoć największym szczęściem dla kobiety i zgrzytam zębami tak na określenie "kura domowa" jak i "karierowiczka". Każdy człowiek ma wolną wolę i prawo decydowania o swoim życiu. Płeć nie może tego prawa zabierać
UsuńTo jesteś Erinti za Gender , bo o to właśnie chodzi w gender aby człowieka oceniać indywidualnie a nie po tym jaką ma płeć .
UsuńNo właśnie. Człowieka. I tu jest pies pogrzebany ale nie pytajcie jaka rasa. Na serio uważacie, że każdy kto biega na zadnich łapach zasługuje na zaszczytne miano człowieka? Że człowieczeństwo otrzymuje się z automatu jak loda z budki? Nie sądzicie, że człowiek to nie jest ten czerwony pomarszczony gnom który wypadł z macicy na szpitalną salę, ale że to zbiór różnych cech a przede wszystkim efekt własnego rozwoju i racjonalnego poznawania siebie i otoczenia przez długie lata? Znam kilka osób które zmarły jako emeryci i mam wątpliwości czy byli choć w połowie ludźmi. Na bycie człowiekiem trzeba sobie uczciwie i szlachetnie zapracować.
UsuńA tak w kwestii formalnej. Środa jakiej jest płci? ;)))
@Julianne...
Usuńmam nadzieję, że wybaczysz mi moją wypowiedź, bo choć łagodnie sformułowaną, to jednak mającą znamiona próby oceny Twojego zachowania w postaci Twojej wypowiedzi...
po prostu odnoszę wrażenie, że z pośpiechu coś Ci się pokręciło... gender o nic nie walczy, nic nie postuluje, bo gdyby tak się działo, to rzeczywiście z nauki zamieniłoby się w ideologię właśnie... gender nie ma żadnego celu, bo sama nauka nie ma celu, co najwyżej może być pomocna w osiąganiu jakiegoś celu...
jedynym celem nauki jest poznawanie świata, a nie zmienianie tego świata... zaś dążeniem do równouprawnienia /bywa , że w formie "walki"/ zajmuje się feminizm z całą gamą celów i różnorodnością określeń, co owe "równouprawnienie" znaczy, tu zależnie już od konkretnego nurtu feminizmu...
@pkanalia
UsuńMasz rację, bo rzeczywiście napisałam komentarz, że się tak wyrażę skrótowo. Chodziło mi o to, że feministki posługując się Gender, jako nauką nie chcą zmieniać różnic biologicznych, lecz postrzeganie kobiet i ich rolę w społeczeństwie, chcą zmienić pewne zachowania i postrzeganie kobiet w naszej kulturze, aby np. zachowania czy praca kobiet były oceniane przez takie same kryteria jak u mężczyzn ( mam na myśli zarobki) a nie, że mężczyźni są uprzywilejowani np. w pracy czy w relacjach społecznych tylko, dlatego, że są mężczyznami.
"gender o nic nie walczy, nic nie postuluje, bo gdyby tak się działo, to rzeczywiście z nauki zamieniłoby się w ideologię właśnie... gender nie ma żadnego celu, bo sama nauka nie ma celu, co najwyżej może być pomocna w osiąganiu jakiegoś celu...
Usuńjedynym celem nauki jest poznawanie świata, a nie zmienianie tego świata..."
"Chodziło mi o to, że feministki posługując się Gender, jako nauką nie chcą zmieniać różnic biologicznych, lecz postrzeganie kobiet i ich rolę w społeczeństwie, chcą zmienić pewne zachowania"
;)))))))))))))))))))))
Bo w tym zabawa, by machinator ...Itd;)
Pozdrawiam, dobranoc;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń@Julianne...
Usuńokay... po prostu pewne skróty można śmiało stosować w gronie znających się ludzi i nieporozumienie zwykle wtedy raczej nie grozi... natomiast ten sam skrót wśród ludzi, którzy niewiele o sobie wiedzą może prowadzić do nieporozumień i lepiej wtedy go uniknąć... w tej dyskusji okazuje się to być dość istotną sprawą, zwłaszcza jeśli grono jest podzielone i niektórzy, mimo ogólnie wysokiego poziomu wypowiedzi wykazanego w wielu innych dyskusjach, mimo umiejętności rozmawiania, upierają się, by gender nazywać "ideologią"... tak więc Twój skrót byłby na miejscu w rozmowie ze mną, bo znam z grubsza Twoje poglądy z innych dyskusji, jednak grono mniej znających się ludzi wymaga rezygnacji z takich skrótów, bo ktoś może Twoje słowa "gender to walka o równouprawnienie" wziąć dosłownie i uznać, że sama sobie zaprzeczasz...
...
...
na koniec dla wyluzowania żartobliwa anegdotka na ten temat... otóż dwie osoby rozważają przy kawie opcję wykonania wspólnego seksu i pada fraza "zachowajmy czystość"... jak to rozumieć?...
a/ jeśli te osoby się nieźle znają, łączy je pewien stopień zażyłości, to owe zdanie oznacza wyrażenie niechęci do tego pomysłu /teraz lub w ogóle/ i przy okazji robi sobie ironiczny żart z tego politycznie poprawnego dziwactwa...
b/ jeśli te osoby znają się bardzo niewiele, oznacza to pozytywne nastawienie dla tej akcji i jednocześnie mocną sugestię, by zrobić to w miejscu z gwarantowanym dostępem do modułu higienicznego /np. pokoju hotelowego z łazienką/ i szybki wariant polegający /np./ zrobieniu tego teraz i zaraz w samochodzie nie wchodzi w rachubę...
@Juggler...
Usuńczyli temat się znudził, zmęczył, może argumentów zbrakło /tego już wiedzieć nie mogę/ i nadszedł czas na zmyślanie sobie charakterystyk dyskutantów, tudzież ich intencji?... tak naprawdę mało mnie to interesuje... istotne jest dla mnie za to, że zgodnie z przedstawionymi wcześniej ustaleniami oświadczyłeś /nie wprost/, że nie chcesz rozmawiać... zgodnie z obietnicą nie oponuję... skoro uznałeś naszą wymianę zdań za zakończoną, to pozostaje mi tylko ten fakt przyjąć do wiadomości...
pozdrawiać i dobranoc :)...
@pkanalia
UsuńWiem ,ale skoro grono największych netowych świrów stąd odeszło to uznałam ,ze można trochę sobie poluzować . Z resztą Erinti chyba już zna moje poglądy ,więc szybko w razie wątpliwości , skrótów myślowych wyjaśnimy sobie nieporozumienia .
Ale wezmę twoje zdanie pod uwage ;-)
Dowcip świetny .
@Chryzostom
UsuńNa szacunek trzeba zapracować. Ale technicznie rzecz ujmując ludźmi jesteśmy wszyscy i nie można kogoś dyskryminować prawnie za bycie idiotą. Tego miecza ktoś może potem użyć wobec nas
@Juggler
UsuńTo jest zawsze zabawa. Równouprawnienie nie może ignorować naturalnych różnic. Kobiety są fizycznie słabsze od mężczyzn, ale bardziej wytrzymałe na ból (by mogły znieść poród) i po prostu nie można ignorować naturalnych różnic. Dlatego sprzeciwiam się siłowemu ubieraniu chłopców w sukienki czy zachęcanie do "dziewczyńskich" zabaw, bo dzieci winny same wybierać w co się chcą bawić
Ja co prawda wymiotów jak gender słyszę nie mam, jednak wywołuje ten zwrot u mnie śmiech i z tego powodu posiłek zjem dopiero po napisaniu posta. Co zaś się tyczy absurdów poprawności politycznej i prawnych wygibasów przy okazji akurat Stanów właśnie, to coś mnie się kojarzy taka sprawa, że jakaś kobieta zaskarżyła do sądu jakąś restaurację czy też podobny obiekt/lokal, że na kubku z kawą nie było napisane, że jak się kubek przewróci a kawa wyleje to można się poparzyć. Oczywiście sprawę wygrała. O absurdach prawnych w USA już kiedyś pisałem, a nawet napisałaś później jakiś post na ten temat. Tak więc co się dziwić. Jak się pierdoły wymyśla to tak jest. Idę coś zjeść bo śmiech już przeszedł, za to głód doskwiera.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. Seaborg
Seaborg,
UsuńTa kawa to koronny przykład! Ale mnie rozwaliło ostatnio na te szczurzyce. Pisaliśmy granta i wyszło, że nie można brać tylko samców bo to niezgodne z deklaracjami o równości płci. Nieważne, że badania na samicach nic nie wykazują.
najlepszego
Ja myślę, że zarówno gender jak i wszystkie nowe czy względnie nowe pojęcia ostatnich lat to głównie pretekst do jatki między ludźmi mającymi inny pogląd na świat. Obie strony wypaczają pojęcia (uwaga ogolna, nie tylko gender) , przedstawiają w krzywym zwierciadle, puszczają wypaczone w obieg, manipulują , demonizują,. po to, by dopiec przeciwnikowi, by przedstawić go w jak najgorszym świetle. Zmanipulować można wszystko. A poprawność polityczna, mimo, że korzenie ma w dobrych intencjach, jak wszystko, co przesadzone prowadzi do takich absurdów , że nawet nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać. Najlepiej to podsumował hydraulik naprawiający u mnie cos tam "pani, to z nudów, to z nudów, ludziom się w d...ch poprzewracało"
OdpowiedzUsuńPS. i pasuje jak ulał "Dramatem naszej epoki jest to, że głupota zabrała się do myślenia" a internet sprzyja powielaniu, rozprzestrzenianiu się tejże
UsuńDokładnie, nawet najsłuszniejsza idea doprowadzona do absurdu bywa zabójcza.
UsuńErinti, kolejny ciekawy temat poruszyłaś.
OdpowiedzUsuńAbsurdy są, były i będą.
Co do etyki, niektórzy rozumieją ją opatrznie i widzą tylko te tezy, które sami pod siebie dopasowują.
Dyskusja tylko wzmaga emocje, nie raz bardzo niekorzystne. Rozmowa na trudne tematy jest potrzebna, ale grzeczna, rzeczowa, kulturalna.
Pozdrawiam wiosennie :)
Morgano, wielu widzi tylko pasujące tezy nie tylko w etyce, ale ogólnie. Wszak "jeśli fakty nie pasują do teorii, tym gorzej dla faktów"
Usuń@Pk
OdpowiedzUsuńnie siedzę w sieci całą dobę;)
rozmawialiśmy na temat gender już wiele razy, w tym bardzo długo u Dibeliusa, który zwrócił swego czasu uwagę na pewne zapożyczenia formalne ateorytuałów z obrzędowości religijnej
Powtarzasz to samo, co wówczas, więc mnie się też nie chce pruć i powtórzę:
"Ruch gender /bo przecież nie nauka/ propaguje bardzo agresywnie koncepcję ani swoją,ani nową.Specyficzna pozycja ról płci w kulturze stanowi jedno z narzędzi /kwantyfikatorów/ klasyfikacji i badania kultur.Ruch gender kreując się z nagła na
"odkrywcę" i propagatora tego naturalnego kulturowego zjawiska wkłada osiągnięciom rzeczywistych nauk swoją wesołą różową czapeczkę i krzyczy "to moje".Byłoby to pół biedy gdyby nie posłużyło groźnej już ideologii ;otóż "dokonawszy odkrycia"że role płci w kulturach są różne,ruch gender doszedł do wniosku,że w takim razie można ta kulturową składową dowolnie manipulować - z przeszczepianiem obcych wzorów na grunt odmiennych kultur włącznie,bo może to jedynie wzbogacić kulturę zastaną,a nie jej zaszkodzić.I tu jest oszustwo.Kultura stanowi system,a nie zbiór - jakby sobie tego życzyli aktywiści gender.Role płci również i to w nieznany sposób,determinują kształt danej kultury unikalnej i stanowią /obok innych czynników/ jej spoiwo.
N i e w i a d o m o jak wpłynie na stabilność danej kultury świadome,intencjonalne ingerowanie w naturalny,długotrwały i d y n a m i c z n y proces wyznaczania ról płci w systemie kultury.To,co obecnie obserwujemy - na przykład w postaci o której pisze Dibelius-to sposób w jaki kultura próbuje sobie radzić z "wszczepem".Stąd chaotyczne zapożyczenia rytuałów np.ze sfery religii,gwałtowność "wyładowań"obyczajowych itd.
Niestety wrażenie,że nad "genderowym eksperymentem"nie panuje kompletnie nikt, poza bezwzględnymi beneficjentami grantów,którym ryzyko to jest całkowicie obojętne i obce - wydaje się uzasadnione"
Wybacz, ale bardzo mnie zniechęca do dyskusji bronienie ewidentnych bzdur i nazywanie wewnętrznie sprzecznych postulatów - rozkosznym beztroskim luzem.
Tyle.Nie chce mi się setny raz tłuc tej samej piany.
Erinti słusznie wskazała absurdalne, a realne następstwa tej paranoicznej ideologii, ale i tak rozmowa skręciła nieodmiennie na ten sam tor, co zwykle, czyli znacie - to posłuchajcie
naszej kochanej Frofesorki Środy, która Wielgą Naukowczynią Jezd Bo Tak..
Kłaniam się.Fin.
I oczywiście z myszy czy szczurzyc można się śmiać. Ale to może pójść i idzie dalej. O tym, że nie można nazwać czarnoskórego bandyty czarnoskórym bandytą itd. to już inna sprawa.
UsuńInny przykład z mojego podwórka. Różnice między grupami etnicznymi to fakt a nie rasizm. Badania genetyczne pozwalają na przykład określić pochodzenie, znaleźć przodków itd, bo migracja ludności zostawia ślady. Ale sama byłam świadkiem afery że to nietetyczne oddzielnie badać różne grupy i to rasizm ("Afroamerykanów" i "białych"). Właściwie to dlaczego słowo "biały" to nie "rasizm" a czarny już tak?
Bo polityczna poprawność i jej bękart - ruch gender - nie ma żadnego zakorzenienia w kulturach, zatem nie podlega żadnej kulturowej "kontroli", to jest już twór który działa i rozwija się jak wirus. z celem uniwersalnej unifikacji społeczeństw -niezależnie od ich unikalnych systemów kulturowego uporządkowania.
UsuńPozdrawiam, Erinti
I oczywiście rozwalenie struktur jak rodzina może się skończyć jednym: podcięciem gałęzi na której się siedzi i bolesnym upadkiem na zadek. To nie ma prawa działać! A unifikacja to dopiero koszmar. Nie jesteśmy identyczni, jesteśmy różni a równość wobec prawa do nie równanie walcem do jednego wzorca. Najlepszy przykład to próba "demokratyzacji" państw Bliskiego Wschodu, zakończona narodzinami ISIS.
Usuńpozdro
@Erinti
UsuńBadania haplogrup wykazały, że mamy sporo wspólnego z Hindusami. W tym kontekście podkreślanie podziałów rasowych może prowadzić do zaskakujących wniosków;)
Bliski Wschód to pole rozgrywek pomiędzy sprzecznymi interesami. Naiwnością byłoby zakładanie, że Zachodowi chodzi o samą demokratyzację.
Anty
@Juggler...
Usuńnie interesuje mnie wymienianie się informacją, kto z nas ile siedzi w sieci...
...
nie przypominam sobie, bym w jakiejkolwiek dyskusji w necie powoływał się na słowa profesor Środy... co prawda znam jej tekst, do którego linka podała inna komentatorka, niemniej jednak nie mam potrzeby, by go analizować i się do niego odnosić... zwłaszcza, że mam swoje autorskie zdanie na temat gender i feminizmu, więc żadne podpórki mi nie są potrzebne...
...
nie bardzo rozumiem, o chodzi z tymi "ateorytuałami"... to jest dość hermetyczny język, którym się Dibelius /nie tylko zresztą on, bo jeszcze parę osób/ posługuje, a ja nie mam ambicji, by go wnikliwie poznawać i biegle nim władać, uważam to za zbędną umiejętność...
niemniej jednak w kwestii samych rytuałów, to nie wydaje mi się, by jakakolwiek religia miała na nie monopol... zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że rytuały powstały jako pierwsze, zaś rytuały religijne to tylko pewna ich odmiana...
...
wiem, że wszystko już powiedzieliśmy na temat gender, pozwolę sobie więc jedynie na pewne /być może zbędne/ syntetyczne podsumowanie...
gender to najpierw nauka... można jedynie dyskutować o tym, czy używa naukowej metodyki badawczej i czy energia poświęcona na zajmowanie się tą nauką jest adekwatna do potrzeb...
gender jako ideologia z gender nauką jako bazą?...
no cóż, gdy naukowe badania /czyli obserwacje, eksperymenty naukowe i analiza wyników/ zaczynają prowadzić do stawiania postulatów, można wtedy rzeczywiście mówić o początkach ideologii... ale w przypadku gender nie trzeba stawiać żadnych postulatów, tym się zajmuje już, na przykład, feminizm /cała gama nurtów, bo jednego feminizmu nie ma/...
no, i teraz nowinka, czyli "ruch gender"... zaś jak ruch, to również pewne postulaty /do tego chyba zgodne ideologią?/, tylko luźniej sformułowane... być może źle szukałem, być może patrzyłem nie tam, gdzie trzeba, ale jakoś do tej pory nie zauważyłem nigdzie tych postulatów, a co za tym idzie, ani ideologii, ani ruchu... można jedynie mówić o "ruchu" polegających na tworzeniu dowcipów obśmiewających tych, którzy genderem straszą siebie i innych...
...
takim oto sposobem ja też "pas" i kłaniam się...
@Anty
UsuńI masz rację, że czasem zbytnie trzymanie się procedur może hamować rozwój. W badaniach potencjalnych markerów genetycznych chorób trzeba jednak bardzo uważać na homogenność populacji, a brak takiej uwagi prowadzi do braku rewtarzalności wyników. Przykład? Częstości niektórych alleli są różne między populacjami i dają fałszywe wyniki.
W podanym przykładzie chodziło mi jednak o brak naukowych powodów tej czy innej decyzji. Gdyby osoba powiedziała o haplotypach nikt by się nie oburzał, ale powodem było "politycznie niepoprawne" rozdzielanie populacji, co jest wskazaniem w pewnych analizach. Rzecz w tym, że osoba nie miała bladego pojęcia o genetyce za to duże o politycznej poprawności
I co z tego, że Polska nie ma ustawy bioetycznej?? Więcej u nas bioetyki niż gdzie indziej. Paradoksalnie w tych krajach, które ją mają przeprowadza się najwięcej aborcji, in -vitro, eutanazji itd. :P Życie ludzkie ma się w głębokim poważaniu.
OdpowiedzUsuń1. A ja widziałam "Niemy Krzyk" w podstawówce- (miałam właśnie 13 lat) i jakoś nie wpłynęło to na mnie negatywnie. Nawet mi się to podobało, że ktoś pokazał prawdę o tym jak wygląda aborcja. Puszczali go wtedy bez wiedzy rodziców i nikt się nie buntował.
2. Przypominam, że gender to machlojka lewicy, PO i im podobnych, by odciągnąć uwagę społeczeństwa od spraw wagi państwowej oraz by namotać w obozie prawicowym- zwalając na nich jak zwykle całą winę.
3. Pro- life- sama nazwa mówi, że walczą o życie. Zarodek to życie. I sprawa jasna. Intelligentny zrozumie. Wykształcony- niekoniecznie:)
4. Erinti- piszesz o wszystkim jak byś nie była kobietą tylko homoniewiadomoczym:) Przez cały ten tekst przebija się twoje hedonistyczne i wygodnickie podejście do życia. Ja, ja i ja. Tylko ja się liczę- w sensie ty. Śmejesz się z foliowej torebki? Od razu widać, że nie masz dzieci. I nie masz pojęcia o prawdziwym życiu. A tym bardziej o odpowiedzialności za drugiego człowieka.
Fiore
A co ma torebka foliowa do realnego życia? Czyli bez takich ostrzeżeń rodzice nie wiedzą, że dzieciom nie zakłada się na głowę torebek? A może parulatki czytają ostrzeżenia?
UsuńAd1. A mnie się puszczanie takich filmów nie podoba. Nie bez powodu drastyczne sceny, jak egzekucje, mają oznaczenie "dla dorosłych". Czy skoro chcecie walczyć z aborcją nie lepsze są pozytywne przekazy?
Ad. 2: pełna zgoda
Ad. 3. Czy ja piszę że zarodek nie żyje? Napisałam poprzednio, że to stadium rozwojowe człowieka. Natomiast pro-life jakoś nie bardzo widzi życie po urodzeniu, zwłaszcza jeśli chodzi o kobiety
Ad 4. A co nie kobiecego w moich słowach?
Erinti, czy ty nie słyszałaś nic o wypadkach świadczących jak bezmyślni są rodzice (i to niezależnie od wieku). Tępota niektórych woła o pomstę do nieba
Usuń(chociażby nie tak dawny przypadek pozostawienia dziecka w upale w samochodzie na 8h!, bo gościu o nim zapomniał i poszedł do pracy). Stąd wcale mnie nie dziwią i nie śmieszą te ostrzeżenia- to raz. A dwa to to, że dzieci są nieprzewidywalne. Im więcej takich ostrzeżeń, tym mózg dorosłego będzie nieustannie czujny.
1. A jakie byś polecała?
3. No to skoro żyje- zabicie go jest przestępstwem. Czy nie wiesz, że nawet aborcje u zwierząt są traktowane jak przestępstwo??? Czy człowiek ma mniejsze prawa niż zwierzę?? W ogóle to nie potrafię pojąć, że jakakolwiek kobieta może dalej spokojnie żyć po dokonaniu aborcji.
4. Piszesz jak typowa feministka. Sorry- ale dla mnie to są zimne ryby, wyzute z uczuć, skupione wyłącznie na sobie. Za dużo jest twardej zawziętości w twoich wypowiedziach.
Fiore
Fiore.
UsuńNie musisz mnie przekonywać o bezgraniczności ludzkiej głupoty. Tylko czy próba prawnego przewidzenia każdej głupoty me sens? I czy to nie utrudni życia zwykłym ludziom? Przykładowo w blokach w Kanadzie nie można otworzyć okna na szerzej niż 10 cm dla bezpieczeństwa dzieci. Bo kiedyś dziecko wypadło. Ale masę dzieci nie wypada.
Tak, dzieci mają nieziemską wyobraźnię. To piękne, ale bywa groźne. Jak jesteśmy przy siatkach. Na siatce szmacianej nie pisze "zawiązanie mocno sznurka na szyi dziecka grozi uduszeniem". Jakiś kretyn może na to nie wpaść. Czy należy pisać takie ostrzeżenia?
Ad 1: Nie wiem opowieść matki, która zaszła w ciążę po wielu trudach, rozmawia z dzieckiem i cieszy się ciążą? Zdjęcia USG?
Ad 3: Każda ciała komórka żyje, ale oczywiście to tylko tak a'propos bo płód/zarodek to oddzielny organizm. Ja uważam, że nie można ot tak dokonywać aborcji. Nie wyobrażam z kolei sobie jak można zmuszać do rodzenia ofiarę gwałtu czy jak można nie brać pod uwagę letalnych wad płodu ( vide dziecko "uratowane" przez prof. Chazana). Dla Ciebie nie do wyobrażanie jest życie po aborcji, dla mnie zmuszania do donoszenia ciąży z gwałtu.
Ad 4. Nie obrażam się. Ale skoro kobieta twardo broniące swego zdania to zimna ryba, jak nazwiesz Małgorzatę Terlikowską, Kaję Godek czy Wandę Półtawską? Nie porównuję się do nich (nie zrozum mnie źle) ale one mają swoje poglądy i twardo ich bronią.
Specjalnie użyłam cudzysłowowa w przypadku działań prof. Chazana. Dla mnie on przedłużył agonię dziecka, a jestem przeciwna uporczywej terapii. Ogólnie uważam sytuacje opisane w polskiej ustawie aborcyjnej za bardzo trudne i żadnej kobiecie nie życzę konieczności decydowania co robić. W przeciwieństwie do pro-life nie mam odwagi kategorycznie komukolwiek powiedzieć co należy zrobić w skrajnej sytuacji
UsuńNapiszę tylko, że przebiegła z ciebie manipulatorka Erinti, ale nie myśl, że wymieniając min. panią W. Półtawską i inne tego typu osoby uda ci się mnie podejść:)
UsuńCoś się tak przyczepiła tych ofiar gwałtu? Są kobiety, które urodziły dzieci w wyniku gwałtu i nie wyobrażają sobie życia bez nich. Nie wrzucaj wszystkiego do jednego wora.
A teraz się ulotnię. Pora zacząć przygotowania do celebracji najważniejszych dni tych pięknych świąt. Świąt gloryfikujące życie. Jestem dumna z tego że bronię życie we wszystkich jego przejawach i że nie ludzie ale Ktoś znacznie mądrzejszy jest moim przewodnikiem. Pomodlę się dziś za was dziewczyny:)
Fiore
Fiore,
UsuńNie próbuję nikogo podejść, ale zadaję pytania. Na tym polega rozmowa. Ja nikogo nie wrzucam do jednego wora, napisałam wyraźnie "nie mam dowagi podejmować za innych decyzji". To Ty bronisz totalitaryzmu pozbawiającego innych możliwości decydowanie o sobie. Jak słusznie zauważyła An-Ka nie dyskutujesz z nami ale rzucasz hasła.
Bronisz całkowitego zakazu aborcji a nie życia w każdym przejawie. Co najwyżej życia na etapie prenatalnym.
Nie dogadamy się, bo najwyraźniej nie jesteście Chrześcijankami i nie kierujecie się zasadami tej wiary. Mogę zapytać jakiego wyznania jesteście?
UsuńFiore
Fiore- napisałaś, że bronisz zycie w każdym przejawie. Nie. - w każdym przejawie bronisz życia płodu. Niżej napisałaś, że ryzyko śmierci matki nie jest dla ciebie powodem usprawiedliwiającym aborcję. Więc nie bronisz życia matki, dokonujesz wyboru na jej niekorzyść, godzisz się z jej śmiercią dla ochrony życia płodu.
UsuńNo właśnie to co ja robię to jest obrona życia w każdym przejawie. Tylko Ty An-Ka ze swoimi poglądami anty-chrześcijańskimi tego nie zrozumiesz. Dziecko to istota bezbronna zupełnie. Kto stanie w jej obronie pytam się? Kto ma stanąć jeśli matka- własna matka zamierza je zabić? Wiesz, gdyby moja matka oznajmiła mi, że dokonała aborcji, bo inaczej by umarła i nie miałby się mną kto zająć, doznałabym szoku i pewnie zupełnie rozbiłoby mnie to emocjonalnie. Potem całe życie zastanawiałabym się jaki byłby ten mój brat lub siostra, który się nie narodził, bo ja byłam ważniejsza. I sama zaczęłabym mieć wyrzuty sumienia, że zginął przeze mnie. Słyszałaś może kiedyś relacje kobiet, które usunęły ciążę, lub ich żyjących dzieci które się o tym dowiedziały? To są niewyobrażalne tragedie rzutujące na życie kilku pokoleń. Wzajemne oskarżenia, niedopowiedzenia i odrzucenia. Twoje myślenie jest jednowymiarowe i prowadzi donikąd.
UsuńFiore
@Fiore
UsuńW Twoich komentarzach nie ma cienia szacunku dla drugiego człowieka, co pokazałaś o sytuacji zagrożenia życia. Obchodzi cię całkowity zakaz aborcji i nic poza tym, nawet nie obchodzi cię czy nie przerwanie ciąży w przypadku zagrożenia życia nie zabije OBU organizmów.
Nie jesteś chrześcijanką bo chrześcijaństwo polega na szacunku i miłości do drugiego człowieka. Jezus Chrystus pochylał się z szacunkiem i miłością nad błądzącymi i powiedział "Nowe Przykazanie daję wam abyście się wzajemnie miłowali, jak i Ja was umiłowałem". Ty używasz wiary do okładania każdego. Nie mówisz prawdy, ale swoją prawdę.
Zarzucasz An-Ce jedno wymiarowość a sama robisz coś więcej. To, że Ty jak sama napisałaś "Wiesz, gdyby moja matka oznajmiła mi, że dokonała aborcji, bo inaczej by umarła i nie miałby się mną kto zająć, doznałabym szoku i pewnie zupełnie rozbiłoby mnie to emocjonalnie"- właśnie Ty. Każdy człowiek z minimum wyobraźni i empatii (co wyklucza fanatyków) wie, że INNI ludzie mogę reagować inaczej.
Relacji można znaleźć wiele potwierdzających tak Twoje słowa Fiore jak i moje, An-Ki czy Julianne.
I masz rację nie dogadamy się, bo tu nie ma dialogu. A co do Twojej oceny kto jest a kto nie jest chrześcijaninem i dobrym człowiekiem, to było powiedziane "nie sądźcie abyście nie byli sądzeni". Wiesz jaki jest pierwszy z siedmiu grzechów głównych? Pycha. Masz ją rozwiniętą w najlepszej postaci. Uzurpujesz sobie prawo do decydowaniu o życiu kobiet, których ciąża zagraża ich życiu, skazujesz i oceniasz nawet nie próbując wysłuchać. W cywilizowanych krajach przed sądem strony przedstawiają swoje racje.
Skoro jesteśmy przy Biblii, to przypominasz mi faryzeuszy. Potrafisz tylko rzucać obraźliwe uwagi wobec ludzi i zacietrzewiać się. Ja się potrafię przyznać do błędu, zmienić zdanie, dyskutować. Ty nie. I wbrew pozorom nie życzę źle chrześcijanom, ale nie fanatykom z fronda.pl czy tym podobnych grupach. Wiesz co powinno cechować chrześcijanina? Skromność, pokora i łagodność wobec drugiego człowieka. Jak widzisz, że ktoś błądzi należy tę osobę upominać z troską i miłością, czego nie widzę w twoich słowach.
Pal sześć że jestem według ciebie s*** bez serca, babochłopem i co tam chcesz jeszcze.
Fiore - podpisuję się pod tekstem Erinti, kończąc dyskusję . Zarzucasz mi antychrześcijaństwo, gdy ja tymczasem chciałabym widzieć PRAWDZIWE chrześcijaństwo, takie , jakie w naukach a nie w praktyce. Tacy jak ty palili stosy, wstrzymywali rozwój - jedni , bo opętani ideą , inni - z chęci władzy i zysku, by "trzymać za m0ordę maluczkich". Tak, przeciw takiemu "chrześcijaństwu " jestem. Cudzysłów zamierzony, bo to nie chrześcijaństwo, tylko wariacje na jego temat i dla własnych potrzeb małych ludzi, małych umysłów i małych serc.
Usuńzgadzam się w większości z tym, co napisała Fiore - a powyżej Prolajerka
Usuńnikt, kto broni żynie nie NAKAZUJE kobiecie niczego, pokazuje tylko inne - Boże - spojrzenie na to. Każda kobieta ostatecznie podejmuje decyzję sama. A że czyni to ja mordervczynią...? cóż, jej wybór... należy ją mimo wszystko wspierać, ale nie wolno pochwalić takiej decyzji, nigdy przenigdy
acha, sytuacje zagrożenia życia matki to jakiś ułamek procenta wsyzstkich aborcji, a wszyscy zwolennicy "pro-choice" wycierają sobie gębę tym przykłądem jakby to była jedyna przyczyna aborcji
i w takim wypadku kościół pozwala na wybranie życia matki, na takiej zasadzie, że jeśli matka umrze w ciąży to dziecko umrze NA PEWNO także
natomiast zło jakieś się jednak dokonuje wtedy i należy matce pomóc sobie z nim poradzić. Znam kogoś kto jest wierzący i miał ciążę pozamaciczną, musiała wziąć środki poronne i zabić płód. Musiała potem przejść okres żałoby.
A dla chrześcijan polecam konferencję o. Adama Szustaka z tegorocznego święta Zwiastowania - to jest chrześcijańskie podejście, tyko to
http://188.165.20.161/langustanapalmie/Plaster.Miodu.Mariacki.Dzien4.01.mp3
A jak ktoś chce zobaczyć jak działa "wybór" w przypadku zwolenników "wyboru" polecam poczytać historie z Planned Parenthood
każdy, kto przekonuje potencjalną pacjentkę o możliwości innego wyboru niż zwolennicy aborcji chcą kończy aresztowany za zakłócanie biznesu, oto gorzka prawda o "wyborze" jaki jest naprawdę proponowowany
https://www.lifesitenews.com/pulse/college-student-i-was-thrilled-with-my-positive-pregnancy-test-but-planned
pozdrawiam
P.S. a to o ocenieniu Ciebie, Eritnti, jako nie-chrześcijankę to tylko stwierdzenie faktu, ze Twoje poglądy na tę sprawę nie są chrześcijańskie... bo nie są, czy Ci się to podoba czy nie
Usuńnikt nie potępia Ciebie ani nie poważy się na stwierdzenie czy będziesz zbawiona - to wie tylko Bóg - i to o to chodzi w tym zacytowanym przez Ciebie fragmencie Biblii, a nie o nie ocenianie nigdy żadnych czynów czy poglądów... te właśnie trzeba właśnie oceniać, zeby wskazać drogę komuś czy sobie, czy chcę żyć jako chrześcijanka czy nie, bo "nie każdy kto mi mówi Panie Panie będzie zbawiony, ale kto spełnia wolę mojego Ojca" (jak już jesteśmy przy cytowaniu)
Nie ma przymusu bycia chrześcijaninem (ale ja wierzę, ze tylko ta droga prowadzi do zbawienia), więc nie możesz się obrażąć, że ktoś jakiś Twój pogląd nazwał niechrześcijańskim
podeście do aborcji i dopuszczanie jej nie jest zgodne z nauczaniem kościoła, po prostu
A w kwestiach innych polecam encyklikę Humanae Vitae, jeśli chcesz się przekonać czy Twoje inne poglądy na życie ludzkie są chrześcijańskie. I możesz się teraz na mnie obrazić albo mnie zrugać jako nietolerancyjną, ale to będzie manipulacja. Nie jestem tolerancyjna dla kłamstw i naginania prawdy, nikt nie powinien być, ale to nie jest to samo co tolerancja wobec człowieka.
Bóg przebacza każdy grzech, aborcję też, ale trzeba go uznać a nie zapierać się, że nie ma w ogóle mowy o grzechu.
Pozdrawiam
@Ola,
UsuńMnie nie chodziło wcale o nazwanie poglądów niechrześcijańskimi, ale epitety jak hedonistyczna harpia czy s*** bez serca.
Nigdy nie ukrywałam, że nie zgadzam się w KrK w kwestii całkowitego zakazu aborcji i wiele razy pisałam dlaczego. Evangelium Vitae to cenna encyklika wydana przez papieża, czyli wykładnia dla Kościoła Katolickiego a nie całego chrześcijaństwa.
Bóg przebacza grzech, ale pomiędzy grzeszeniem a nie potępianiem grzesznika jest zasadnicza różnica. Tak samo jak między Przykazaniami Bożymi a kościelnymi.
Co do pro-choice to jak pisałam wiele razy nie jestem pro-choice ale popieram istniejącą ustawę. Mam świadomość, że w Planned Parenthood dochodzi do nadużyć i sama potępiam traktowanie aborcji jak wyrywania zęba czy zastępczej antykoncepcji. Ale co innego aborcja bo ktoś nie chce przytyć a co innego usunięcie ciąży z gwałtu. Dla mnie zmuszanie do rodzenia zgwałconej kobiety to kolejny gwałt. Ofiara winna decydować. tak, ktoś powie jeste niewinne dziecko. Ale ofiara też jest niewinna i ja, w przeciwieństwie do pro-life, nie decyduję która ofiara ma cierpieć.
Naprawdę nie widzisz różnicy między epitetem jak harpia itd a powiedzeniem "Twoje poglądy są niezgodne z nauczaniem Kościoła Katolickiego"? Tak moje są niezgodne, bo po prostu mnie stanowisko Kościoła nie przekonuje. Jak wiesz wszystko można powiedzieć na wiele sposobów. Wskazując komuś drogę, albo zacząć nawalankę.
Poza tym, powiedz mi proszę dlaczego pokazywanie dziecom bez wiedzy i zgody rodziców "Niemego Krzyku" jest dobre a edukacja seksualna zła? Dlaczego osoby broniące (słusznie) praw rodziców do decydowania o dzieciach nie pytają o zdanie w takiej kwestii? Skoro pro-life szanuje życie, dlaczego obraża ofiary Holocaustu pisząc o "holocauście nienarodzonych"? Czy naprawdę nie dostrzegasz różnicy między aborcją (nazwijmy to morderstwem, ale szybkim morderstwem) a wieloletnimi nieraz torturami i medycznymi eksperymentami potworów jak Mengele?
Poza tym Fiore wyraźnie powiedziała, że kobieta nie może przerwać ciąży choćby miała umrzeć.
Ja w przeciwieństwie do osób o tak radykalnej postawie wiem, że kobiety traktują poronienie jak śmierć urodzonego dziecka i uważam, że powinny mieć takie samo prawo do żałoby czy pochówku. Jestem tak samo przeciwna zmuszaniu do aborcji ofiar gwałtu jak do zmuszania do urodzenia. Mam świadomość, że u pewnych kobiet (NIE wszystkich) istnieje syndrom postaborcyjny ale nie zaprzeczam istnieniu depresji poporodowej.
Nigdy Olu nie nazwałam Cię nietolerancyjną a swoimi komentarzami udowodniłaś dlaczego. Mamy odmienne zdanie, ale wyrażamy je spokojnie i w tym rzecz.
najlepszego
Witaj, Erinti
Usuńco do Niemego Krzyku - to dość mocny film i może rzeczywiście powinien zostać skonsultowany z rodzicami, z drugiej strony jeśli inni ludzie mają bez zgody tychże propagować antykoncepcję i aborcję to nie ma symetrii
pod względem prokreacji i rozmnażania jednak uważam, że nauczanie moralności musi zostać w gestii rodziców (którzy wysyłając dziecko na religie niejako deklarują, że godzą się na nauczenie dzieci katolickiej moralności), szkoła jako instytucja edukacyjna nie ma prawa przejmować siłą tej roli
"Edukacja seksualna" nastolatków oznacza nic innego jak pokazanie im JAK "to robić" a nie CZY. To "czy" należy do rodziców. A po "jak" zawsze można pójść do ginekologa czy pogrzebać w necie, jak nastolatki dorosną i podejmą decyzję w tej kwestii.
Dlatego środowiska katolickie są przeciwne takiej edukacji w szkole w ramach podstawowej edukacji. Informacja "tak się zakłada prezerwatywę" dana przez panią nauczycielką oznacza po prostu zielone światło do jej zakładania. A ja sobie nie życzę, żeby moje dzieci ktoś do tego zachęcał, wykorzystując kredyt zaufania daby mu przez instytucję oświatową.
Choć oczywiście najważniejsze jest to, czego rodzice uczą w domu i jaki przykład pokazują, to - na szczęście - ma największy wpływ na dziecko. I dojdzie do tego, co za komuny było z historią, Pani w szkole jedno, rodzice w domu drugie.
pozdrawiam!
Przypomniało mi sie jeszcze jedno
UsuńBył kiedyś - a może jest dalej? - taki przedmiot "Przygotowanie do życia w rodzinie"
On między innymi zajmował się takimi tematami. Ale właśnie, w kontekście ŻYCIA W RODZINIE. Które ma więcej wymiarów niż kopulacja. Obejmował dzieci od piątej czy szóstej klasy, był nieobowiązkowy - rodzice decydowali czy chcą, by dziecko w nim uczestniczyło.
Uważam, że to jest rozwiązanie fair, które zadowala wszystkie strony, a także zapewnia właściwą informację. Oczywiście pod warunkiem, że robi to, co ma w tytule a nie zatrzymuje się na zaproszeniu "Pontonu" i agitacji klientów klinikom aborcyjnym...
Erinti- czytam już dość długo Twojego bloga, by doskonale wywnioskować, że nie jesteś Chrześcijanką, a na pewno nie wyznajesz chrześcijańskich poglądów. Więc z całym szacunkiem ale nie mogę się zgodzić z Twoim zdaniem. Słowa z Biblii i NT, które mi przytaczasz są może i piękne ale to tylko lanie wody w Twoim przypadku. Olu- Jezus nie przyszedł na świat po to, by głaskać ludzi po główce. A pamiętasz może jakim ortodoksem był Jan Chrzciciel? Czy on się bawił w ładne mówienie, gdybanie, ubarwianie swoich wypowiedzi, dyskusje? Nie. On walił prawdę prosto z mostu. Grzeszysz? Umierasz. Zostajesz potępiony. Największy prorok NT! I ten świat taki jest. Jeśli nie otrzyma porządnego kopa, nic go nie otrzeźwi. Mam zamiar również mówić prawdę prosto z mostu, nawet kosztem tego, że ktoś poczuje się urażony. Prawda jest tego warta. A co do ojca Adama Szustaka- no tak, jak to dominikanin jest "poprawny politycznie" i nagina prawdę również do wymogów liberałów. Dlatego już od pewnego czasu unikam jego kazań i w ogóle wszystkich dominikanów.
UsuńFiore
Oczywiście za harpie, etc. powinnam przeprosić wcześniej- co też robię.
UsuńMam jednak prawo oceniać was na podstawie tego co piszecie. WY również mnie oceniacie. Prawdopodobnie nigdy nie poznamy się na żywo więc jedynym źródłem informacji o nas samych pozostaje to co tu wypisujemy.
Fiore
@Fiore
UsuńI świetnie mamy zgodę. I mnie się nie podobają "politycznie poprawni" księża bo takowi powinni stać na straży czego innego. Tak, nie mam poglądów zgodnych z doktryną kościoła, nie w kwestii aborcji czy antykoncepcji i raczej nigdy nie będę miała. Czemu? Bo jestem kobietą i mam dość wysoce rozwiniętą empatię? Nie wiem. A może po prostu różne nakazy i zakazy muszę zrozumieć by przyjąć i nie umiem tak przyjąć " na wiarę" zaś w pewnych sprawach po prostu nauczanie KrK mnie nie przekonało (brak argumentów)?
@Ola
I o właśnie konsultacje przed puszczeniem filmu chodzi. Ja zobaczyłam obraz w 6 lub 7 klasie na religii. Szok na obraz i reakcje ludzi zrobił ze mnie przeciwnika pro-life. Wiesz jak reagowali ludzie? Podnieceniem i śmiechem, inni szokiem. Ale czy przez to stali się przeciwnikami aborcji? Niekoniecznie
Ola co do lekcji pełan zgoda. Ja miałam takie zajęcia gdzie na przykład dziewczyny informowano o tym czym jest miesiączka i żeby się nie wstydziły. Uwierz, ale w wielu domach o takich sprawach milczano. Wymieniono sposoby zapobiegania przed ciążę ale wiesz jaki był morał "nic nie zabezpiecza na 100% więc poczekajcie. Jesteście młode i macie całe życie przed sobą". Bo ciąża nastoletnia to trud i kłopoty nie radość. Nasoletnia matka może być wspaniałą matką, ale musi poświęcić więcej niż dorosła kobieta. I jeszcze pani mówiła dziewczynom by nie zgodziły się na dawanie "dowodów miłości".
Z tą zgodą to trochę przesadziłaś Erinti. W naszych poglądach nie może być na razie zgody. Sama mogę co najwyżej tylko kulturalniej się wypowiadać.
UsuńNie rozumiem też dlaczego cytujesz Jezusa- tego samego, który stworzyła ten nieakceptowany przez Ciebie Kościół. Tak, tak to On jest tym głównym prowokatorem, nie księża, nie papieże etc. Zarzucasz mi: "Nie mówisz prawdy, ale swoją prawdę". No właśnie mówię prawdę, prawdę Jezusa. Czy mam zacytować dosłownie werset z Nowego Testamentu? Proszę:
1 List do Koryntian 6,9 "Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego."
+ to, mnóstwo cytatów z Biblii dot. poczęcia- z wyjaśnieniem. Polecam do analizy, dla oświecenia.
http://www.ewangelia-wejher.pl/Blog/Wpisy/2014/2/23_Co_Biblia_mowi_na_temat_aborcji.html
Fiore
Mnie najbardziej przekonuje to co powiedział prorok Izajasz: 49:1 " Pan powołał mnie od poczęcia, od łona matki nazwał mnie po imieniu." Co jest dla mnie jednoznacznym, niepodważalnym dowodem, w którym momencie zaczyna się człowiek.
UsuńFiore
I jeszcze jeden, za pozwoleniem cytack:) Oto jak główny prorok chrześcijański prowadził tzw. "kulturalny i nie obrażający nikogo dialog":) Mt 3,7: "Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem? Wydajcie więc godny owoc nawrócenia, a nie myślcie, że możecie sobie mówić: "Abrahama mamy za ojca", bo powiadam wam, że z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi. Już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone."
UsuńFiore
@Fiore
UsuńZgoda co do formy dyskusji. Nie, zgody nie będzie bo ja się nigdy nie zgodzę na maltretowanie kobiet.
Oczywiście, że w monencie zapłodnienia nie powstaje pies czy kot. Tak to jest zarodek ludzki. Nazwa zarodek czy płód to stadium rozwojowe. I ponieważ zarodek ma potencjał stać się w pełni rozwiniętym człowiekiem, jestem przeciwna aborcji na życzenia. Poza tym należy ponosić konsekwencje swoich czynów. Ale to nie znaczy, że popieram znęcanie się nad kobietami, zmuszanie do rodzenia gdy może to zrujnować zdrowie czy kosztować życie czy też wierzę w cukierkową propagandę o szczęśliwych dzieciach z zespołem Downa. Choroba dziecka, taka czy inna, to tragedia nie szczęście.
@Ola
UsuńI ja jestem przeciwna seksualizacji dzieci! Należy mówić o zagrożeniach związanych z seksem (pedofilia, pigułki gwałtu) ale nie pokazywać kopulację. Nie zachęcać. Ja chodziłam na "Przygotowanie" i uważam, że to były świetne zajęcia. Właśnie o nich pisałam wspominając panią pedagog ostrzegającą dziewczyny przez "dowodami miłości". Bez żadnej ideologii mówiła, że nastoletni tatusiowie dają nogi za pas a szkoła robi schody. Takie zajęcia bardziej zniechęcały niż zachęcały do wczesnego seksu i bardzo dużo mówiliśmy też o AIDS.
Świetnie słyszeć Erinti, że zgodzisz się za to na maltretowanie dzieci w imię spokoju ciała i ducha kobiet. Doprawdy heroiczny wyczyn. A gdybyś usłyszała, że jakaś kobieta, która jest w 7mc ciąży ma nagle umrzeć z powodu urodzenia tego dziecka- już nie zarodka, płodu itp. ale autentycznego, rozwiniętego dziecka, bo załóżmy, że ma tętniaka, który może pęknąć przy większym wysiłku, albo zakrzepicę uniemożliwiającą cesarkę? I decyduje się zabić to dziecko, a że mieszka w Kanadzie to może to zrobić kiedy jej się to tylko podoba. Co byś powiedziała? Jaka biedna kobieta? Jakie wstrętne dziecko, bo przez nie ta biedna kobieta straci życie, trzeba je zabić bez dwóch zdań. Przecież tu w Kanadzie życie ludzkie zaczyna się dopiero po urodzeniu, no nie?
UsuńFiore
Naprawdę nie widzisz różnicy między 7-mcem ciąży a wczesną aborcją? Nie napisałam nigdy że popieram późne aborcje. A co powinna zrobić taka kobieta? Czy ma umrzeć by donosić ciążę czy przerwać ciążę by żyć? Ja w przeciwieństwie do Ciebie nikogo z automatu tutaj na śmierć nie skazuję.
UsuńAborcja (mówię o dopuszczalnej polskim prawem i w okresie dopuszczanym przez polskie prawo) to żadne maltretowanie dziecka. Natomiast całkowity zakaz aborcji to malterowanie kobiet.
Napiszę tylko tyle, że nie zgadzam się z tobą w tej kwestii, bo do jakiegoś wspólnego konsensusu i tak nie dojdziemy, ze względu na inne przekonania, że tak to ujmę "światopoglądowe".
UsuńFiore
A, jeszcze jedno- czytając te komentarze odniosłam przykre wrażenie, że wy kobiety chciałybyście się tylko p..... a jak się zdarzy to out. Czy tak? I macie prawo do własnego brzucha? Ups. Oj chyba nie bardzo. Przecież jest jeszcze ojciec dziecka, przepraszam, zarodka. On ma też przynajmniej w połowie prawo do brzucha- bo raz, że zrobił wam dobrze (albo źle, ale to drugorzędna sprawa) i wniósł wkład w postaci swoich genów. Hipokrytki. Usunąć dziecko to ja sama, bo brzuch mój, ale jak dziecko się urodzi to woła się tatusia, żeby alimenty płacił? Bo to już wspólne?
OdpowiedzUsuńFiore
Czy ja piszę, że jestem ZA aborcją na życzenie? Nie, uważam, że mamy dobrą ustawę dopuszczającą przerwanie ciąży w ściśle określonych przypadkach. I masz oczywiście rację, że do tanga (zapłodnienia) trzeba dwojga. A zarodek to określenie stadium rozwojowego.
UsuńMoże warto mniej się zastanawiać nad swoimi wrażeniami, które z reguły są oparte na myśleniu życzeniowym , a bardziej na napisanych słowach. A co do słów "ma on (ojciec) przynajmniej w połowie prawo do brzucha" to może doprecyzujmy - przynajmniej, czyli najmniej 50% ? a generalnie to więcej ? A wg jakiego to klucza ? Bo to mężczyzna ? I może warto się zastanowić, zanim się w czyimś kierunku rzuci nieprzemyślane (mam nadzieję, że tylko nieprzemyślane, a nie świadome działanie mające na celu zdeprecjonowanie innych kobiet) słowa
UsuńPS. i proszę mi nie imputować, że uważam, że tylko kobieta ma prawo do swego brzucha, bo tak nie uważam. Ojciec jak najbardziej ma prawo, wszak pod jednym warunkiem- że weźmie na siebie odpowiedzialność i trudy związane z wychowaniem dziecka a nie tylko będzie dumnym dawcą spermy. A na pewno nie przynajmniej. Przynajmniej połowę to akurat ma jednak kobieta, bo to w jej łonie się dziecko rozwija, i na nią spada największy trud, i to ona może w najgorszym przypadku zapłacić swoim zdrowiem czy nawet życiem- na pewno nie ojciec.
An-Ka- czy kobiety zmusza się do sypiania ze swoimi facetami? Sypiają z własnej woli- więc SĄ ŚWIADOME, że jak wpadną to będą miały dziecko.
UsuńA mężczyzna MA PRAWO walczyć o to by kobiecie, którą zapłodnił nie wolno było usunąć jego dziecka.
Fiore
A czy ktoś zmusza robotników do pracy w warunkach, w których nie ma żadnych zabezpieczeń? Nie, chcącemu nie dzieje się krzywda, Jeśli maszyna urwie im rękę albo spadną z rampy przetrącając kręgosłup, sami będą sobie winni. Trzeba było nie pracować w fabryce.
UsuńAnty
@Fiore...
Usuńprzede wszystkim startujesz ze złego założenia, bo jak się okazuje, są ludzie przeciwni nieludzkiej ideologii "pro-life", mimo to akceptują obecne polskie prawo... akurat ja tego prawa nie akceptuję, uważam, że do pewnego momentu ciąży kobieta ma prawo do decydowania o sobie /czyli do usunięcia ciąży bez pytania nikogo o zgodę/... tylko rzecz w tym, że nie o tym akurat toczy się dyskusja, tylko o stosunku wyznawców ideologii "pro -life" do większości ludzi, którym, jak zwykle w takich przypadkach bywa, przypisują identyczne /do tego często demoniczne/ cechy...
...
mężczyzna ma przede wszystkim służyć wsparciem i opieką kobiecie, która zaszła w ciążę przy jego współudziale, ma jej pomagać bez względu na jej decyzję... ma jedynie prawo od niej odejść, gdy klamka już zapadła, a on tej decyzji nie zaakceptował...
/plus rzecz jasna obowiązek materialnego wsparcia, gdy kobieta zdecyduje się donosić i urodzić/...
w razie różnicy zdań mężczyzna ma prawo jedynie wyrazić swoje, jeśli ma racjonalne argumenty ma prawo spokojnie je przedstawić... ale ostanie zdanie należy do kobiety, bo to jej ciało i ona ponosi konsekwencje swojej decyzji...
mowy zaś nie ma o żadnym "walczeniu", o zmuszaniu, naciskach, nawet o żadnej formie subtelnej manipulacji... bo kobieta nie jest przedmiotem, nie jest własnością...
i dotyczy to zarówno sytuacji, gdy kobieta zdecyduje usunąć ciążę, jak też donosić do chwili, gdy stanie się dzieckiem i to dziecko urodzić...
...
jeszcze wrócę do kwestii prawa kobiety do usunięcia wczesnej ciąży...
dopóki nie istnieje stuprocentowo skuteczna antykoncepcja, nie wolno pozbawiać kobiety ostatniej deski ratunku, by mogła uratować swoje życie, w razie gdy mimo starań do niechcianej ciąży dojdzie...
@Fiore
UsuńTak, facet ma pełne prawo walczyć i kobieta nie może podejmować bez niego decyzji. O ile obie strony świadomie i dobrowolnie podjęły współżycie (co wyklucza gwałt, bo tutaj dla mnie przynajmniej najważniejsza jest kobieta)
Fiore- czy ja napisałam, że mężczyzna nie ma prawa nie tylko walczyć, ale i współdecydować ? Nie, napisałam coś dokładnie odwrotnego. Jasno , wyraźnie i w polskim języku. W tym samym języku zadałam też pytanie, dlaczego to jednak mężczyzna ma prawo "w przynajmniej 50%) . Na to nie otrzymałam odpowiedzi, tylko kolejne "lecenie gotowcem". i wyważanie otwartych drzwi Bardzo proszę bez manipulacji, bo nie tędy droga do porozumienia. Rozmawiasz z nami, czy ze sobą ? Jeżeli z nami to odpowiadaj na nasze pytania czy tezy zawarte w naszych komentarzach a nie na to, co sobie wyobrażasz, że niby myślimy, bo tak Ci to pasuje do układanki i etykietek, które przykleiłaś
UsuńPS- bo Twoja "odpowiedź" na mój komentarz nie ma NIC wspólnego z moim komentarzem. NIC. Natomiast treść w niej zawarta sugeruje, że ja zwalniam kobiety z odpowiedzialności za swoje życie seksualne a jest to piramidalny idiotyzm niemający cienia związku z moim poglądami.
UsuńNie, ja nie mogę rozmawiać z kobietami takimi jak wy. Mogę tylko wyrazić swój zdecydowany sprzeciw na temat tego co tu wypisujecie.
UsuńNiechciana ciąża... jaka kobieta tak może pisać?? Kim wy właściwie jesteście? Jedynie nastawionymi na konsumpcję i wygodne życie tworami? Oby dzieci, które kiedyś będziecie nosiły w swoich brzuchach były zdrowe, bo inaczej marny ich los.
Fiore
Słuchaj durna babo- NIC o nas nie wiesz. Ja nosiłam i urodziłam chore dziecko, które zmarło. Nie feruj wyroków, idiotko. A ciąża może być i bywa niechciana początkowo, bo koliduje z planami, wywraca życie, czasem może być dramatem. W znamienitej większości po pierwszym okresie akceptuje się tę niechcianą ciążę, potem zaczyna się nią cieszyć. Większość kobiet , mimo, że jakiejś ciąży nie planowały= nie chciały w tym momencie, odpowiedzialnie godzi się z tym. Ty znasz tylko ekstrema, jak widać- albo dzika radość niezależnie od okoliczności, albo wstrętna hedonistka nastawiona na konsumpcję. A pomiędzy tymi ekstremami właśnie jest normalność, życie po prostu. Zarówno nastawionych na konsumpcję egoistek jak i ckliwych idiotek jest najmniej. Sprzeciwiaj się do upojenia tylko może najpierw zdefiniuj wobec czego. Używając mózgu , o ile to możliwe. Nadal nie odpowiedziałaś , dlaczego dajesz ojcu większe prawa niż matce, ale nie trudź się, nie jestem za bardzo ciekawa. Nie będę wyrażać sprzeciwu na temat tego, co wypisujesz, bo czasem dobrze coś takiego przeczytać i dojść do wniosku, że jednak los był łaskawy... Nie dla ciebie, ale to już nie nasz problem
Usuń@Fiore
UsuńNie ma pojęcia niechcianej ciąży? A co złego w tym określeniu? Takie bywają fakty. An-Ka doskonale ci to wyjaśniła
@An-Ka
Dziękuję za Twoje heroiczne próby racjonalnej rozmowy. Ja wysiadam monnetami. Myślący ludzie wiedzą, że życie bywa bardziej złożone niż czarnobiałe schematy.
@Erinti- bo tu nie chodzi o dyskusję, tylko o podkreślenie, ze jest się lepszym od innych. Czasem jest to megalomania, częściej chyba jednak rozpaczliwa potrzeba dowartościowania się cudzym kosztem. Ja w każdym razie mówię nie nawiedzonym kaznodziejom. A co do odpowiedzialności- cóż, można długo dyskutować, czy jest odpowiedzialnym dla czystości własnego sumienia skazywać dziecko na tragiczny los.
Usuń@An-Ka & Eri...
Usuńmnóstwo kobiet godzi się na swój los /donoszenie ciąży/, bo nie ma innego wyjścia... na przykład nie mają kasy na wyjazd do profesjonalnej kliniki /a boją się usunąć ciąży "podziemnie"/, albo boją się ewentualnego ostracyzmu ze strony swojego otoczenia, rodziny, środowiska... słowo "odpowiedzialność" jest tylko narzędziem manipulacji, by taką kobietę pogłaskać, pocieszyć i pochwalić, jak to "odpowiedzialnie" postąpiła...
w rzeczywistości sprawa owej odpowiedzialności jest o wiele bardziej skomplikowana i rzeczywiście dyskusyjna, a dyskusja ma sens tylko w odniesieniu do konkretnych przypadków... a bywają takie właśnie, że decyzja o usunięciu ciąży jest najbardziej odpowiedzialna w danej sytuacji...
An-Ka nie obrażaj mnie bo również mnie nie znasz i nie wiesz co przeżyłam. Sama jednak nie mam zamiaru cię o tym informować, tak samo jak nie mam zamiaru wierzyć we wszystko co tu wypisujesz. Tym bardziej, że piszesz tak jak byś nigdy sama dzieci nie miała. Byłaś matką? Bo nawet jeśli twoje dziecko umarło to nią byłaś. To skąd w tobie tyle jadu? Bo, że rozpaczy i gniewu to pewne i teraz już wiem dlaczego.
UsuńFiore
JESTEM i matką, i babką. Jednak przede wszystkim jestem człowiekiem, który zamiast idei stawia człowieka na pierwszym miejscu. Czy możesz mi- zamiast kolejnego gotowca (już zaprzeczałaś kobiecości Erinti- bo kobieta wg ciebie to taka, która ma poglądy zbieżne z twoimi? ) , w którym miejscu piszę tak, jakbym dzieci nie miała ? Konkretnie i bez sloganików, ogólników. Czy może to się objawia w moim pytaniu , na które nadal nie otrzymałam odpowiedzi ? Czy w czym innym ? może oświeć mnie, ZAMIAST propagandy. A co do mojego jadu- tak, zawsze go mam w jednej jedynej sytuacji - w kontakcie z ludźmi nieumiejących rozmawiać, przekonanych, że tylko ich racja, tylko ich model życia jest jedynie słuszny a pozostali są godni odsądzenia od czci i wiary. W kontakcie z ludźmi pozbawionymi wyobraźni, empatii, przekonanymi o swej wyższości . Nie wiesz , co ja sądzę na temat aborcji, bo na ten temat nie napisałam ani słowa, ale zaszufladkowałaś mnie, bo przecie ty "wisz lepiej". Nie znam cię, na szczęście . Oceniam wyłącznie ten wycinek , który tu pokazałaś- nieumiejętność rozmowy na poziomie podstawowym - brak odpowiedzi na zadawane pytania i powtarzanie mantry kompletnie bez związku z tym , co wypowiedział ktoś, kogo zakwalifikowałaś jako oponenta. I ten wycinek jest jednoznaczny. Za durną babę i idiotkę rzecz jasna przepraszam - forma nie do przyjęcia. Obraźliwa, najbardziej dla mnie samej, że jej użyłam . Finito.
UsuńCóż mam ci odpowiedzieć An-Ka? Jako "nawiedzona" wyznawczyni Jezusa Chrystusa poczuwam się do obowiązkumówienia jak jest zgodnie z jego zasadami. A tak jest, że według nich lepiej samemu umrzeć niż narazić
Usuńna śmierć drugą osobę. Za "kobietę" nie uważam takiej, która myśli tak jak ja- ale taką, która nie podniesie ręki na swoje dziecko, bo nawet zwierzęta oddają życie za swoje potomstwo. A już postawa kobiety, która uważa się za Chrześcijankę (a większość Polek za takie się uważa) i dokonuje aborcji (nawet uszkodzonego, ale żywego, "płodu") ze strachu o własne życie, jest dla mnie zupełnie bezsensowna. Skoro wierzy- zostawia wszystko w rękach JCh, który nie jest tylko i wyłącznie dla niej pojęciem abstrakcyjnym (powierza mu również to uszkodzone dziecko, które ma się narodzić).
Nie umiem wyjaśnić dlaczego wywnioskowałam, że mówisz tak jak byś nie miała dzieci. Najpewniej dlatego, że często zgadzasz się ze zdaniem
Erinti, która moim zdaniem żywi silną nienawiść do wszelkich "myślących po bożemu" (chociaż tacy również mają prawo napisać swoją prawdę na blogu). Nie mogę niestety z Tobą An- Ka dyskutować bo to do niczego nie zaprowadzi. Jako człowiek takiej a nie innej wiary będę mówić TAK lub NIE, co zapewne Cię nie zadowoli. Nie będę wyjaśniać, gdybać, przekonywać czy filozofować.
Na pytanie czy aborcja jest zła odpowiem zawsze- tak. Czy powinien być całkowity zakaz aborcji? Tak. Na pytanie czy to kobieta powinna
stanowić głównie o swoim dziecku, odpowiem: nie powinna, bo nie poczęło się z powietrza- i jeżeli istnieje mężczyzna zdrowo! zainteresowany życiem
tego dziecka to ma do niego równe prawa i na pewno nie powinien nigdy namawiać swojej kobiety do dokonania aborcji.
A na pytanie czy według mnie kobieta, której życie jest zagrożone z powodu ciąży powinna ją usunąć?- odpowiem, że nie powinna.
A na prośbę o wyjaśnienie dlaczego tak uważam, odpowiem, że JCh jasno określił zasady, których trzymam się z własnej woli i świadomego wyboru. Wierze, że to jest dobre, a wychodzenie poza te zasady rodzi tylko i wyłącznie zło. I że nie ma tzw. "mniejszego zła".
Fiore
Nie, moje pytanie brzmiało dlaczego przyznajesz mężczyźnie większe prawa niż kobiecie w tej kwestii (owo "przynajmniej 50% ) a nie dlaczego uważasz aborcję za zło. To fundamentalna różnica. . Oczywiście - twoje prawo tak uważać, twoje prawo skazywać SIEBIE- kobietę - matkę dzieciom na śmierć a dzieci na sieroctwo i uważać to za dobro. Jednak nie jest twoim prawem odmawiać prawa do samodzielnego myślenia i wyciągania samodzielnych wniosków innym ludziom. Tak jak oni nie mają prawa narzucić tobie aborcji w żadnej sytuacji. Nie masz również prawa oskarżać kogokolwiek o hedonizm, konsumpcyjność i wygodnictwo z tego powodu, że w tej kwestii ma od ciebie inne zdanie. Bo w grupie ludzi dopuszczających aborcję w pewnych sytuacjach są (tak samo jak w grupie niedopuszczającej) różni ludzie- dobrzy i źli, altruistyczni i egoistyczni itd.PS. mnie uczono ,że jak się czyni dobro, to się tego nie reklamuje, to się o tym nie trąbi na lewo i prawo. Ergo - jak się masz za kogoś modlić- to się módl a nie piej o tym na lewo i prawo, bo sprawia to , szczególnie w kontekście tego ogromu złości i pogardy dla " hedonistycznych harpii" fatalne wrażenie i jest idealnym przykładem stereotypu polskiego katolika. Zreasumuję - nie twoje (owszem, moim zdaniem mocno ortodoksyjne ) poglądy powodują , że odbieram cię jako złego , okrutnego człowieka. Sposób ich przedstawiania czyni takie wrażenie. Dobry człowiek nie pogardza. Pogardzający chrześcijanin zaś to dla mnie oksymoron, wydmuszka, fałszywka. I "to byłoby na tyle".
UsuńDla mnie to nie "byłoby na tyle". Właśnie widać kto tu kim pogardza. An- Ka- atakujesz mnie z całą zaciekłością. Powiedziałam jedynie prawdę. Prawda boli, zwłaszcza tych, którzy po swojemu próbują sobie wytłumaczyć, że dla dobra ogółu warto poświęcić jedno życie. Notabene Hitler też tak twierdził. Tyle, że z jednego życia zrobiło się nagle kilka milionów.
UsuńMożesz sobie gadać na mnie, że jestem katolem, obłudnym chrześcijaninem itd. Masz inne poglądy i zawsze będziesz tak robić. Najprawdopodobniej gdzieś tam nabyłaś przekonania, że Kościół to twój wróg, bo zabrania ci tego co twoim zdaniem dal ciebie dobre.
Poza tym- ja nikogo nie oskarżam. To raczej Ty ciągle oskarżasz mnie w swoich postach. Rzuciłaś się na mnie jak furia:)
Czy czujesz się osobiście urażona jako "hedonistyczna harpia", że tak się uczepiłaś tego epitetu?
"Bo w grupie ludzi dopuszczających aborcję w pewnych sytuacjach są (...) różni ludzie- dobrzy i źli" -pomyśl trochę- człowiek dobry- nie poprze aborcji.
Właśnie jak się czyni dobro to trzeba jak najwięcej o tym głosić:) Szkoda, że jest odwrotnie i wszyscy ciągle głoszą, że ktoś gdzieś czyni zło, a w konsekwencji wydaje nam się, że świat jest taki okropny a katole tacy źli:)
Fiore
"moje pytanie brzmiało dlaczego przyznajesz mężczyźnie większe prawa niż kobiecie w tej kwestii (owo "przynajmniej 50% )" - bo jest ojcem moja droga An-Ka. Przyczynił się do powstania dziecka. Będzie je utrzymywał jak się urodzi (swoją kobietę najczęściej również;)) Mam tu oczywiście na myśli prawdziwego ojca- czyli takiego, który ani nie zgwałcił ani nie dał nogi, et cetera:)
UsuńFiore
50% zgadza się, ale "większe", to chyba sobie sama dopisałaś.
UsuńFiore
Określenie "przynajmniej 50 %" jest absolutnie jednoznaczne- czyli 50 % lub więcej, więc żadne chyba, żadne dopisałaś. Chyba, że w twojej polszczyźnie znaczy to cos innego... PS. ciekawe , że akurat przypomniało mi się zdanie mojego dziecka " bo twój podstawowy błąd to ten, że zakładasz, że każdy myśli " . Acha - a co z prawdziwym ojcem, który umarł. zginął w wypadku a jego wygodnicka żona zostaje z piątką już urodzonych dzieci ? Hedonistka jedna.....
UsuńPS- i daruj sobie to tandetnie protekcjonalne "droga An-Ko" , bo to wystawia tylko tobie świadectwo. Nie jesteś chrześcijanką. Jesteś hybrydą zbudowaną na wściekłości i chęci narzucenia innym swojego widzenia świata. I nie pisz durnot, powtarzanych jak mantra przez takich jak ty, że każda próba dialogu to atak na kościół przypuszczany przez jego wrogów.
UsuńSzukanie wrogów na siłę , tam gdzie ich nie ma, imputowanie wrogich uczuć- cóż, psychologia ma na ten temat sporo do powiedzenia. Skończ również z tymi furaiami, harpiami itd. w sytuacji, gdy ktoś nie zgadza się z twoimi jedyniesłusznymi poglądami, bo to świadczy o twojej słabości i infantylizmie. Zamiast dyskusji, zamiast argumentów- epitety. A co do czynienia dobra - czyń je tym, którzy tego chcą. Bo inaczej inni zaczną ci czynic dobro wg swojego widzimisię .
Droga An-Ka/Ko, wściekła, rozżalona istoto. Rety rety, hybrydą to jeszcze mnie nikt nie nazwał:)
UsuńDaruję ci te 50%.
Próba dialogu z Kościołem! Cha cha cha ale mnie rozśmieszyłaś droga An-Ka/Ko. Nie ma żadnych prób dialogu. Wy tylko atakujecie. Macie aż tak zaciemnione mózgi, że nie potraficie zrozumieć, że Kościół nigdy nie zgodzi się na żadne ustępstwa??? Żadne in vitro, prezerwatywy, komunię dla rozwodników, aborcję i inne świeckie wygody, bo zdradziłby sam siebie, przestałby być Kościołem w swojej istocie i zamyśle??? Gdzie Ty i twoje liberalno- feministyczne koleżanki się edukowałyście??? Możecie to pojąć?
I jakich wrogów szukam??? To Ty kobieto ponoć dojrzała wyszukujesz wrogów. I widać wyraźnie, że słowo "chrześcijański" budzi w tobie furię (tak, powtórzę to słowo)- furię:) Może spotkamy się w realu?:) Ciekawa jestem jak byś "na żywo" śpiewała. Bo widać, że na blogu cię roznosi.
Fiore
strzyżone, golone , krynico spokoju i "chrześcijaństwa" :))
UsuńAdieu, a rivederci, praszczaj! :)
UsuńFiore
Mamy jak w banku, że teraz droga Fiore już się za nas, "wygodne" kobiety, nie pomodli:)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt:)
:)))))))))))
Usuń@Jaskółka
UsuńWitam w moich progach. Jesteśmy wygodnickie, czemu nie? Słyszałam gorsze określenia pod swoim adresem. Co prawda nie wiem na czym to wygodnictwo polega, no ale...
Powiem szczerze, kieruję się zdrowym rozsądkiem, warunkami, jakie narzuca nam, kobietom, rzeczywistość i żadne światopoglądowe "wrzuty" na temat wolnościowców już mnie nie ruszają.
Usuń"An-Ka- czy kobiety zmusza się do sypiania ze swoimi facetami? Sypiają z własnej woli- więc SĄ ŚWIADOME, że jak wpadną to będą miały dziecko."
Przyznam, że deczko mnie zszokowało.
Czyżby Fiore nie wiedziała na czym polega związek dwojga ludzi, ich seks, a tym bardzie seks małżeńskie? No i co z zabezpieczaniem się facetów podczas seksu? O tym już ani słowa. Tylko kobieta jest wygodna....
Czyżby Fiore nie słyszała o gwałtach małżeńskich? A o wygodnych facetach, których nie obchodzi, że kobieta teraz "nie może', a on musi mieć koniecznie już, natychmiast, bo mu się "należy"?
Chyba źle się żyje z taka nienawiścią do kobiet, jaka przebija ze słów naszej niezłomnej "w obronie życia", Fiore?
"Nie, ja nie mogę rozmawiać z kobietami takimi jak wy. Mogę tylko wyrazić swój zdecydowany sprzeciw na temat tego co tu wypisujecie."
Wiem także, że jak mi poglądy na jakimś blogu nie odpowiadają, to nie włażę i na siłę nikogo nie przekonuję.
Poza wyjątkowymi sytuacjami każda kobieta, nawet gdy ciąża jest niechciana, nosi w sobie gotowość , by to dziecko urodzić, wbrew "niewygodom" i okolicznościom. Jednak musi czuć ogromne wsparcie ze strony ojca dziecka. Wsparcie a nie deklaracje pomocy finansowej. Wsparcie dające poczucie bezpieczeństwa i świadomość, ze to jest wspólne dziecko, naprawdę wspólne, nie tylko z powodu genów. Ze wspólnymi kłopotami, trudami, troskami. Gdy nie widzi na twarzy partnera przerażenia, złości z powodu "wpadki" - będzie skłonna do donoszenia ciąży. A co do ciąży z chorym dzieckiem- cóż, życie jest nieubłagane- większość mężczyzn ucieka dość szybko. Oczywiście, można znowu winić kobietę za to, że dokonała złego wyboru, ale skoro jednak większość i to ogromna, to może za bardzo nie miała w czym wybierać ?
UsuńDobrze, że jednak obchodzisz święta Jaskółko:) No chyba że to obchodzenie polega tylko na malowaniu pisanek i szukaniu króliczków w trawie:)
UsuńFiore
@Jaskółka
UsuńGwałty w małżeństwie, mniej lub bardziej natarczywe przymuszanie do seksu to coś co wiele osób nie dopuszcza do świadomości. Albo uważa, że facet ma zawsze prawo i basta. Albo, że kobieta ma skakać z radości jak została zgwałcona i zaszła w ciążę, czy też setki mniej drastycznych sytuacji
"Wygodnictwo" to obelga, ale "durna babo" i "idiotko" - to heroiczna próba racjonalnej rozmowy;)) Ech te meandry kulturalnego dialogu nigdy nie oceniającego osób, a jedynie - wypowiedzi;) Będę stosował te nauki;)
OdpowiedzUsuńJakiś zły się obudziłem, ale zajrzawszy tu - poprawiłem sobie nastrój od ręki
Wesołych Świąt ;)
.
Owszem, to z mojej strony chamstwo. Zamierzone, celowe. I nie podlegające dyskusji - w przeciwieństwie do chamstwa zawoalowanego , w białych rękawiczkach. Nie, Jugglerze- nie jest obelgą nazwanie kogoś wygodnickim. Natomiast czym jest imputowanie komuś , nawet w najkulturalniejszych słowach (i nie mam na myśli Twojej wypowiedzi, bo przyjmuję naganę jako słuszną, bez dyskusji) ale wypowiedź Fiore , że jest osobą/osobami wyzutymi z sumienia, nieodpowiedzialnymi. lekkomyślnymi, moralnie jednoznacznie paskudnymi ? Przy uchylaniu się od dialogu - natychmiastowa i jednoznaczna ocena. Temat, z przyczyn , o których napisałam wyżej, budzi nadal moje ogromne emocje. Tylko ktoś , kto przeżył związany z tym koszmar wie, co to naprawdę jest. Nie życzę żadnej kobiecie, żadnej - nawet tej najwredniejszej, tej najbardziej potępiającej to, o czym z reguły nie ma bladego pojęcia, ale feruje wyroki, takich przeżyć. I na spokojnie podtrzymam te epitety. Bo skoro próba spokojnego dialogu (proponuje przeczytać kilka komentarzy PRZED epitetami) nie przynosi nic , tylko powtarzanie "kulturalnych" ocen, to może obawa, że ktoś się może naprawdę wkurzyć , powstrzyma takie osoby przed krzywdzeniem innych. Bo sama byłam świadkiem sytuacji , gdy kobiecie , która urodziła ciężko uszkodzone dziecko pewna religiantka oznajmiła, że to zapewne kara za to, że nie przestrzegała przykazań i współżyła z narzeczonym przed ślubem. Okrucieństwo ortodoksów nie ma granic i dlatego, choć nie pochwalam takich metod, należy im przeciwstawiać się każdą metodą. Oczywiście, zamiast durnej baby czy idiotki można użyć zawoalowanych określeń. Nie brudząc sobie raczek, z czystym (?) sumieniem można człowieka zgnoić perfekcyjnie, ale o tym niewątpliwie Yugglerze wiesz. Wesołych również. Bo refleksyjnych chyba nie warto - wiesz już wszystko zapewne ?
Usuń@Anodakatoda
UsuńOkrucieństwo libertynów też nie zna granic.Nie wiesz, jakie doświadczenia ma z kolei za sobą Fiore. Ale Ty mówisz, że elementarna nawet kultura dyskusji obowiązuje do chwili, gdy temat dotyka nas osobiście, bądź prowadzi potencjalnie do tego, co my oceniamy jako zło - wówczas owa "kultura wypowiedzi"może , a nawet powinna ulec zawieszeniu.
Zgadniesz, gdzie ja to już słyszałem i przypomnisz sobie, co twierdziłaś
gdy to ktoś inny wygłaszał takie opinie?
"Jednak jeżeli znajdujemy się w jakimkolwiek wspólnym obszarze to warto uszanować spokój i poczucie estetyki innych. Wiele osób wypowiedziało się jednoznacznie, że marzy o spokoju i kulturze dyskusji. To nie ma nic wspólnego z oceną moralną dyskutantów, poparciem dla którejkolwiek ze stron i jej poglądów, to są kompletnie niezależne sprawy. Nie musi być miło, nie musimy się ani kochać, ani nawet akceptować. Jednak nie powinno być obrzydliwie"
Tak, z tymi Twoimi słowami mogę się zgodzić.Tylko czy nie ma tu aby jakiejś sprzeczności?
Kłaniam się i ponownie - "Wesołych" ;)
Yugglerze- troszkę manipulujesz. Nie wchodzę na prywatne życie ani Fiory, ani nikogo innego (vide kryminalista i sprawca aborcji - domniemany czy nie) i nie czatuję na błędy wypowiedzi, wracając zresztą do tematu...niezależnie od tematu. Jeżeli nie widzisz różnicy między pojedynczymi epitetami (co do oceny których zresztą zgodziłam się z Toba, nie idąc w zaparte) , sprowokowanym sporymi a trudnymi emocjami osobistymi a ustawicznym rzucaniem mięsem w kierunku jakiejś osoby, niezależnie od tego, co ona powie/napisze- trudno. Nikt z nas, no -przynajmniej ja, nie jest doskonały i ZDARZAJĄ mu się gorsze momenty. Jedni się do tego przyznają , nie próbując nazwać tego inaczej i uwznioślić, inni wręcz przeciwnie. A jeszcze inni z boku bawią się w Katona, wiedząc, że i tak nie zweryfikujemy ich "doskonałości". Acha - nie mówię / nie powiedziałam i na pewno tak nigdy nie powiem, że kultura przestaje obowiązywać w jakimś momencie. Powiedziałam wyłącznie to, że wzburzyłam się i tak zareagowałam. Wzburzyłam, ale nazwałam to jednoznacznie i nie twierdzę, że to ma być kanon. więc proszę Cię - nie pisz "ale Ty mówisz itd." Bo ja wcale tak nie mówię....
UsuńZdrowych, ciepłych Świąt Wielkiej Nocy życzy krejzor
OdpowiedzUsuńGrypsko mnie powaliło, ech...:((
Mam nadzieję, że już się masz lepiej
UsuńWszystkim, niezależnie od tego, czy się lubią, czy nie, czy myślą podobnie, czy krańcowo inaczej życzę dobrego czasu w Wielkanoc. Dobrego dla nich, wg ich potrzeb. I chwili zadumy nad tym, że jesteśmy inni a inność to nie jest kategoria lepsze- gorsze i dlatego nie narzucajmy sobie swoich poglądów, swoich potrzeb, swojego widzenia świata i odżegnajmy się od myśli, że każdy, kto jest inny jest gorszy. Sprawy sumienia zostawmy swoim sumieniom. Dajmy po prostu sobie nawzajem żyć. Jeszcze raz- wszystkiego najlepszego !
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt Erinti !
OdpowiedzUsuńSlyszalam/ czytalam ze w Stanach istnieja kliniki , w ktorych za okreslona oplata ( nie mala...powyzej 10 tys dolarow- zalezy co chce sie uzyskac) mozna zamowic wyglad dziecka. Moze to i bajki z tych w stylu sf, ale z drugiej strony genetycy w tych swoich laboratoriach teraz moga wszystko, czyli chce sobie aniolka blond z niebieskimi oczetami i oni tam pogmeraja i zrobia co nalezy. A Polska to jedyny kraj bez ustawy bioetycznej. Ciekawe czy jestesmy na tyle zamozni aby moc cos w na tym poletku wykombinowac, chyba ze stanowimy niezly kraj , samowoli bioetycznej, dla innych - tych zamoznych, ktorzy u siebie nie moga, ale na podworku u innych chetnie nasmieca:)
OdpowiedzUsuńKiedy o zachod biega i te ich przepisy na wszystko, akurat poruszylas temat rownosci plciowej. A mnie zaskoczylo, ze oni ludzi jak debili traktuja i na wszystko maja odpowiednia instrukcje. I ludzie o dziwo wedlug instrukcji robia tak, jak nalezy. Z drugiej strony, kiedy poznalam ich poziom ogolnego wylsztalcenia to przestalam sie dziwic. Pamietam jak tesciowa uczyla mnie obslugiwania pralki automatycznej- no toz do czorta debilem nie jestem....albo ile proszku sypie sie na okreslone pranie ( z grzecznosci, wtedy jeszcze z grzecznosci wysluchalam) .Ostatnio zas szczeka mi opadla na opowiesci pewnej mlodej Turczynki, ktora cieszyla sie , ze nareszcie matka do domu ze szpitala wroci i pralke obsluzy ( prania naroslo) bo one ( siostry wsyzstkie w wieku powyzej 19 lat) nie robily jeszcze nigdy prania i nie potrafia wybrac programu i inne.....Normalnie szczena walnela mi o podloge. Toz sie w takim przypadku jakas instrukcje szuka chocby w necie.... Oni ( zachod) sa inni, inaczej wychowywani- sama nie wiem.
Z tymi Turczynkami mnie powaliłaś.
UsuńCo do klinik to o ile wiem, to nie bardzo da się projektować wygląd dziecka. Oczywiście są miejsca jak 23andMe mogące powiedzieć na jakie choroby można zapaść itd., ale generalnie genetycy są dość sceptycznie nastawieni.
Polska nie ma i nie będzie miała ustawy bioetycznej. Sama tylko nie wiem, czy z powodu fanatyzmu czy ktoś dostaje grubą kasę za blokowanie legislacji
Ależ oczywiście. Pomodlę się za Was. Jeszcze bardziej:)
OdpowiedzUsuńFiore
Prolajferka- gratuluję odwagi mówienia prawdy:) Nie ma to jak głosić takie poglądy w stadzie dzikich harpii gotowych cię z to rozerwać na strzępy. W moim przypadku staje się to już chlebem powszednim. A kocham mówić prawdę wszystkim tym co się jej boją:)
OdpowiedzUsuńFiore
Amen ! Tylko uważaj, by ci skrzydła nie odpadły !
UsuńNie odpadną. Latam śmigłowcem.
UsuńFiore
Może raczej na miotle ? Bez urazy , tym razem to tylko skojarzenie , które samo się narzuca, bez osobistych podtekstów:))
UsuńVice versa:)
UsuńFiore
@Fiore
UsuńLatasz śmigłowcem pośród harpii. Cóż za skromność.
Fiore - dzięki!
Usuńale nie miałam jej na tyle by pisać komentarze zalogowana do blogera, nie chcę potem tego towarzystwa na moim blogu...
pozdrawiam!
Prolajferka
Towarzystwo przed-pokojowego dialogu:)
UsuńTrzymaj się:)
Fiore
@Prolajferka
UsuńSkoro nie chcesz "tego towarzystwa" u siebie na blogu to czemu komentujesz? Dla mnie jest czymś normalnym, że jak ktoś ze mną rozmawia to idę na blog tej osoby, zakładając, że rozmowa jest celem wizyty. Nie rozumiem tego komentarza
Erinti, większość tu komentuje z pozycji "Anonima"
Usuńpodpisałam się ksywką, żeby dało się odnosić, jak zreszta robi sporo innych komentatorów
dlaczego to nie jest akceptowane przez Ciebie? Może zmień ustawienia blogera, zeby nie dawało się dodawać komentarzy jako "anonim"
a co do towarzystwa - miałam kiedyś nieprzyjemność tego, że ktoś z Twoich gości się nade mną pastwił zupełnie bez powodu, i dziekuję, nie chcę wiecej
na moim blogu piszę o innych rzeczach zresztą, tu weszłam i komentuję to, co Ty napisałaś, nie jakieś rzeczy od czapy i nie obrażam Ciebie
zauważyłam we wpisie, że masz problem ze środowiskami "prolife" i zwróciłam Ci na to uwagę - bo akurat ten temat jest mi bardzo bliski, nie dlatego, ze jestem zaangażowana w jakąkolwiek organizację, ale dlatego, ze uważam to zaiste za holocaust naszych czasów... jeden z nich, inny odbywa się aktualnie w Syrii i Iraku
Bardzo mnie boli gdy rozumni ludzie zajmują "umiarkowane" stanowiska, dla mnie to jest "tumiwisizm"
Gdzieś zasłyszałam - żeby zło zatriumfowało wystarczy by dobrzy ludzie nie zrobili NIC...
//Prolajferka
@Prolajrerka
UsuńMnie po prostu zaskoczyła deklaracja, bo większość ludzi pisze jako Anonimy bez wyjaśniania.
Dla mnie jednak aborcja to co innego niż Holocaust. Aborcja to jak egzekucja, ale nie poprzedzona znęcaniem się, biciem czy torturami. W Auschwitz mordowano powoli, jak? Dość dobrze opisała to Nałkowska w "Medalionach" czy też inna książka "Dzieciństwo w pasiakach".
Aborcja to problem stary jak świat: dzisiaj są kliniki, kiedyś były świątynie i spędzanie płodu, potem różne zielarki, akuszerki itd. Zmieniły się środki i ich dostępność. Kiedyś było mniej aborcji, za to więcej topienia dzieci w rzece, zostawiania na śmierć na skałach czy śmietniku czy innych rodzajów dzieciobójstwa.
Inne czasy nie były lepsze.
Prolajferka
@Proliferka
UsuńHiperbola goni hiperbole - aborcje to Holokaust? Spotkałam się z takim porównaniem odnośnie zabijania zwierząt z rzeźniach (pierwsi chrześcijanie głęboko wierzyli w to, że pierwiastek boży tkwi w każdym żywym stworzeniu, każdym, więc...).
Emocjonalność szkodzi jasnemu przedstawieniu sprawy, ale trudno jej uniknąć, jesteśmy żywi, myślący i czujący.
Kiedyś aborcje były tak samo a nawet bardziej popularne i zdecydowanie bardziej śmiertelne. Dzisiaj są kliniki, za pomocą badań kobieta może zadecydować już w pierwszych tygodniach o losie niechcianej ciąży. Tak, niechcianej bo takie są usuwane n p. powstałe w wyniku gwałtu, u nieletnich dziewczynek, u kobiet których nie stać na kolejne dziecko. Nie ma idealnych środków antykoncepcyjnych i dopóki takie nie powstaną problem i dyskusja wciąż będzie trwała.
Moje stanowisko jest takie - jestem przekonana, że za decyzją o aborcji stoi tragedia, trauma życiowa i nigdy nie potępię kobiety, która taki zabieg wykonała. Nie chciałabym być w jej skórze i nie mam prawa jej potępiać. To jej życie, ciało i dramatyczna decyzja.
@Marzena
UsuńHipoerbole mają się dobrze jak trzeba zagrać na emocjach. Aborcje występowały jak świat światem, podobnie z antykoncepcją: potrzeba stara jak świat.
Erinti - mylisz się kompletnie
Usuńpotrzebą starą jak świat jest prokreacja i zapewnienie przedłużenia gatunku
Ola,
UsuńTak samo jak szukanie jak uprawiać seks bez ryzyka ciąż. Ja oczywiście wiem, że wedle biologii seks ma służyć prokreacji nie przyjemności. Ale ludzie chcą mieć przyjemność i nie mieć konsekwencji i szukają pomysłów jak to osiągnąć
Nie sadze zeby zamyslem tej rady byla polityczna poprawnosc czy gender, chodzi raczej o rzetelnosc badan naukowych. Wiekszosc doswiadczen przeprowadzana jest na mlodych gryzoniach rodzaju meskiego, z doswiadczenia wiem, ze trudno opublikowac dane z doswiadczen na samiczkach (bo maja cykl reprodukcyjny i trzeba dlugo udowadniac, ze uzyskane wyniki sa od tego cyklu niezalezne). Wskutek tego wiele zwierzecych modeli chorob nie odzwierciedla stanu faktycznego. Np. leki na chroniczny bol, ktory statystycznie najczesciej dotyka kobiet w srednim wieku, badane sa na mlodych samcach. Dlatego tez aby zwiekszyc rzetelnosc niektorych badan, rozni naukowcy, publikujacy m. in. w "Nature" postulowali kilka lat temu zmaine tego stanu rzeczy.
OdpowiedzUsuńTo oczywiście też możliwe i na pewno cykl reprodukcyjny ma wielkie znaczenie. Problem w tym, że jak na każdym kroku chce się wcisnąć element płciowy (nawet jak cecha nie ma minimalnej choćby korelacji z płcią) ciężko odróżnić absurd od uzasadnionych postulatów.
UsuńOczywiście depresja występuje częściej u kobiet, choroba dwubiegunowa zaczyna się u kobiet częściej depresją a u mężczyzn manią. Hormony mogą wpływać na odpowiedź na leczenie, ale to trzeba wykazać a nie a'priori wciskać wszędzie aspekt płciowy.
Stąd moja uwaga o raku prostaty. Otwarte pole i nie zamykanie się na inne ścieżki tak. Kurczowe trzymanie politycznej poprawności nie. A niestety Ameryka Północna jest tak ześwirowana na punkcie równości i poprawności, że wyłuskanie rozsądnych powodów (wspomnianych w Twoim komentarzu) od ideologicznego bicia piany to karkołomne zadanie
Olu ty potrafisz wyrażać swoje poglądy nie obrażając, nie oceniając, nie narzucajac. Nie poglądy budzą emocje.Sprawy sumienia i uczuć to subtelna materia i jeżeli ktoś chce innych przekonać do swej racji,nie z powodu buty,megalomanii, uporu a z rzeczywistej troski o dobro - czyni to mądrze. Tak jak wychowuje dziecko nie biciem, wrzaskiem,rozważania i kpiną a tłumaczeniem i przede wszystkim przykładem.Takie osoby jak te panie są dla mnie zaprzeczeniem idei,które rzekomo wyznają. I nie potrafią odróżnić protestu przeciw wypaczeniu idei od walki z ideą, bo tak im może wygodnie,bo może nie potrafią. Chrześcijaństwo to piękna idea i niewątpliwie część jego wyznawców to wspaniali ludzie.Jednak część zasłania się nim , by podnieść swoje nie piękne ego
OdpowiedzUsuńZa błędy przepraszam - pisane z tabletu. Wrócę ad rem- gdy osoby majace inny pogląd niż osoby broniące każdego życia za każdą cenę (pominę niespójność w wyborze- matka- płód) usiłują wyjaśnić dlaczego tak myślą , są obrzucane błotem wrzucone do jednego worka z - nazwijmy to po imieniu- dziwkami puszczającymi się na lewo i prawo, bez odpowiedzialności. Lecz dla wielu ludzi dopuszczających aborcję argumentem jedynym bywa tragedia dziecka uszkodzonego - skazanie go na cierpienie. Można oczywiście trwać przy poglądzie , że to nieistotne- jednak każdy ma inny sposób wrażliwości, wyobrażni, empatii, doświadczeń i nazywanie takiego argumentu wygodnictwem czy brakiem odpowiedzialności musi budzic sprzeciw. Na co dzień mam do czynienia z ludzkimi dramatami, tez w tej kwestii i zapewniam, że matki (matki, bo ojcowie z reguły je opuszczają ) nie narzekają na trudy związane z tym, na swoje ciężkie życie, na los. Te matki z płaczem zadają pytanie "co z nim będzie po mojej śmierci". Gdyby osoby tak walczące o zakaz aborcji zdeklarowały , że wezmą do siebie takie dziecko po stracie opiekuna lub przynajmniej miesiąc w miesiąc będą przesyłać jakąś kwotę lub zostaną wolontariuszami - byłyby wiarygodne. Zapewne i takie są. Jednak w jakimś nic nieznaczącym procencie tych bojowników. Krytykowac innych jest łatwo i jakże się wtedy możemy sami poczuć lepsi.... Coś zrobić dla bliźniego to już jest wyzwanie. może warto zacząć od zaniechania , od powstrzymania WŁASNEJ podłosci, złosci, pogardy- dopiero wtedy, nie wcześniej, można się będzie nazwac chrześcijaninem. Inaczej to nic nieznaczący frazes, bełkot, bezrozumne powtarzanie :(
UsuńAnka, ale to zupenie nie tak
Usuńktoś podał wyżej przykład, że zadzwonił na policję, bo u sąsiadów darły sie dzieci, że okazało sie to nieprawdą, no ale osoba zadowolona z siebie, bo ocaliła je od potencjalnego niebezpieczeństwa
zgodnie z Twoją logiką - jakim prawem się wtrąca? czy jest gotowa wziąć te dzieci na utrzymanie gdyby okazało się, że jednak rodzice je leją?
widzisz, to dość niebezpieczna logika
Albo gdyby matka postanowiła zabić dzieci, bo nie ma ich jak wykarmić i nie chce żeby cierpiały - przyklasnęłabyś jej? a może jednak nie? a masz gotowość wzięcia i wykarmienia jej dzieci zamiast niej...?
owszem, gdybym widziałą matkę która ma taki problem będę starała sie pomóc, w miarę moich możliwości
I nie jest żadną podłością uświadomienie komuś, że to co chce zrobić jest wielkim złem. Dla niego samego też.
Czytałam naprawdę wiele świadectw matek po aborcjach, które nigdy nie pogodziły się z tym, co zrobiły. Świadectw ocaleńców też...
Pozdrawiam
P.S. to, że chrześcijanie grzeszą jak wszyscy inni i mają problem z ego to w zaden sposób nie dyskredytuje samej obrony życia czy innych Bożych planów...
Usuńatakowanie prolajferów za to, że nie mają recepty na każde zło tego świata jest nie w porządku, ich a danym momencie interesuje jedna prawda i nie rozdrabniają się
i naprawdę wiele organizacji prolajferskich wspiera kobiety w ich problemie do końca, czego absolutnie nie robią kliniki aborcyjne, które po zainkasowaniu czeku zostawiają kobietę samą sobie
czytałam nawet o historiach gdzie zmieniła ona zdanie w ostatniej chwili, ale już nie pozwolono jej odstąpić od zabiegu... serio, to nazywacie większą troską o kobiety niż programy prolife??
Olu - cały czas podkreślam- nie chodzi mi o słuszność- bo tu nie ma jedynej racji- ale o formę, w jakiej się to robi. Nie wiem czy mam rację, ale wiem, co czuję, co uważam za lepsze, gorsze, dobro, zło. I to nie jest spór do rozstrzygnięcia, bo to musi każdy wziąć na swoje sumienie. Przykłady za i przeciw (wszystkiemu) można mnożyć w nieskończoność, ale może to prowadzić do jednego wniosku - nie ma jednej racji, bo ludzie czuja różnie. Jak napisałam wyżej- nie neguję nauczania czegokolwiek, pod warunkiem, że jest ono robione mądrze i z wyrozumiałością, z pochyleniem się nad cudzymi emocjami, stopniowo ale nie wrzaskiem i knutem. Nie o uświadamianie zła chodzi. I proszę - bez przykładów zabijania dzieci żyjących, bo to już wkracza na pole minowe manipulacji. Zaś co do "bożych planów" - tak jak istnienie Boga jest wyłącznie kwestią wiary, tak i one są wyłącznie kwestią wiary(nota bene- moja babcia mawiała, że Bog dał ludziom rozum i wolną wolę.I to one powodują, że zmieniamy świat- ingerujemy w jego plany chociażby przez wszystkie działania medyczne. Ratujemy skazanych na smierc i jakos Bóg nas za to nie karze) .Nie domagajmy się , by ktokolwiek wierzył w to, w co sami wierzymy, bo to nieuprawnione. Twoja wiara nie musi być moją wiarą, moja Twoją - i nie jest to powodem do tego, byśmy nie mogli wszyscy koegzystować. Można do wiary przekonywać ( głównie przez przykład) , narzucać- nigdy. Te czasy się bezpowrotnie skończyły. Dodam jeszcze - nie bardzo rozumiem skrajne postawy i przypuszczenie , ze inni też sa skrajni. Tym właśnie jest przekonanie, że jeżeli ktoś nie popiera ortodoksji prolajferów to zapewne jest entuzjastycznym zwolennikiem aborcji na zyczenie .Nic bardzie błędnego a często - życzeniowego, po to, by z powodu niedostatków własnego ego uporczywie przypisywać oponentom same wady. Nie tędy droga....PS. a co do płodu i jego człowieczeństwa to nie Bóg, tylko sam Kościół zmienił stanowisko
UsuńTrochę za bardzo się fiksujemy na kościele
UsuńPro-life to nie tylko kościół, jest wiele świeckich czy wręcz ateistycznych organizacji, które są przeciw aborcji. Na fejsbuku działa grupa "feministki przeciwko aborcji", na przykład
Nikt z naukowców nie kwestionuje tego, że życie zaczyna się w momencie zapłodnienia. Nie zapomnę mowy zeszłorocznego laureata Nobla, za badania na komórkach macierzystych, które nie pochodziły z aborcji. Powiedział on, że w czasie badań uświadomił sobie, że te zlepki komórek niczym nie różnią się od jego córek i to zmieniło jego sposób badań.
A kościół zmienił zdanie w tej kwestii wraz z rozwojem nauki. Poglądy św. Tomasza z Akwinu były kalką ówczesnej wiedzy na ten temat, pochodzącej od Arystotelesa jeszcze. Dopytałam niedawno lokalnego eksperta od św. Tomasza, jednego z dominikanów u nas w Lund :)
Pozdrawiam!
Olu - a czy fakt, ze kościół zmienia zdanie pod wpływem nauki ( i chwała mu za to) nie jest jasnym dowodem, że dogmaty pochodzą nie od Boga, ale od ludzi ?
UsuńDogmaty KK - o tych można mówić tylko - pochodzą od Boga
Usuńtak wierzy kościół, tak interpretuje całą swoją tradycję
najpierw były nie jakieś "dziwne zachowania" i opinie, potem zapisane, ale Jezus, który polecił uczniom "to czyńcie na moją pamiętkę" oraz nauczał przez trzy lata (!) i tak właśnie uczynił pierwszy kościół, potem to zbierając w Skład Apostolski i katechizm
P.S. (za szybko wysylam komentarze)
Usuńto, kiedy zaczyna się życie ludzkie nie jest dogmatem kościoła
@Olu - odrzucając wszelką emfazę, dogmaty kościoła to - porównując - jak punkty statutowe jakiejś firmy. Przyjrzyj się poszczególnym dogmatom, kiedy były wcielane w życie przez duchowieństwo, kto stał wtedy na czele kościoła etc. Śledzenie historii świata mówi nam, współczesnym, bardzo dużo o przeszłości, ale i teraźniejszości.
UsuńŚwiadectwa ocalonych z aborcji? Sugerujesz, że zarodek posiada samoświadomość????? Wybacz, ale to nie do przyjęcia, te świadectwa to wynik indoktrynacji, nic ponad to. Religia nie może obrażać się na rozum, gdyż wtedy staje się pośmiewiskiem. Niestety.
Marzena- ale mataczysz.
UsuńFiore
@Marzena
UsuńTeż tak patrzę na przykazania kościelne, to prawne regulacje danej instytucji. Potrzebne rzecz jasna dla sprawnego funkcjonowania ale stworzone i zmieniane przez człowieka
@Fiore
Dlaczego mataczy?
A jak ma się pytanie "Sugerujesz, że zarodek posiada samoświadomość?????" do tej dyskusji. Najlepiej zadać takie pytanie na które i tak nie dostanie się odpowiedzi. A zarodek psa ma samoświadomość? A zarodek kury? A może twój samsung galaxy S5 też "panno Marzanno"? Beznadziejne zagrywki.
UsuńFiore
a człowiek w śpiączce ma świadomość? można go wtedy kęsim kęsim, żeby kosztów wiecej nie generował? no i w ogóle sam problem, rodzina musi ciągle do tego szpitala przyłazić, życie osobiste innym rozwala
Usuńnie ważne czy ma świadomość czy nie - jest OSOBĄ LUDZKĄ
taką samą jak ja, ty czy wspomniany człowiek w śpiączce
@Ola
UsuńKwestie ludzi w śpiączce czy uporczywej terapii są strasznie ciężkie. Ale mimo wszystko co innego przerwanie ciąży a co innego przerwanie uporczywej terapii.
@Fiore
Akurat rzekome ocalenia z aborcji czy wiersze aborcyjne to woda na młyn dla środowisk pro-choice. Mnie na ckliwe wierszyki ogrania pusty śmiech nad ich tandetą
Szperam sobie w necie za Chestertonem i wpadł mi w ręce doskonały fragment na temat "wolności" i "edukacji" (a'propos edukacji seksualnej i "wyborów")
OdpowiedzUsuń"Jakaś potężna, bezgłośna zapaść, jakieś ogromne, niewysłowione rozczarowanie spadły dziś na naszą północną cywilizację. Wszystkie poprzednie stulecia w pocie czoła i krwawej udręce próbowały ustalić na czym naprawdę polega właściwa droga życiowa, na czym naprwdę polega bycie dobrym człowiekiem. Dzisiaj, jak widać, część nowoczesnego świata doszła do wniosku, że na te pytania nie ma odpowiedzi i jedyne co można zrobić, to ustawić kilka tablic ostrzegawczych w niebezpiecznych miejscach, aby poinformować ludzi, że nie jest dobrze zapijać się na śmierć lub ignorować istnienie bliźnich (...) Nie rozważamy, na czym polega dobro. Każdy z głoszonych dziś frazesów i ideałów to zawoalowany wykręt, pozwalający uniknąć tego właśnie podstawowego pytania. Szalenie lubimy słowo "wolność", lecz wolność w naszym ujęciu jest tylko wykrętem, pozwalającym wywinąć się od kwestii dobra. Lubimy mówić o "postępie", ale postęp, jakim go rozumiemy, to ucieczka przed pytaniem o dobro. Dużo uwagi poświęcamy "edukacji", bo deliberowanie nad edukacją pozwala nam uchylić się przed dyskusją, czym jest dobro. Człowiek nowoczesny oznajmia: "Odrzućmy wszystkie te arbitralne normy i pełną piersią korzystajmy z wolności". Przetłumaczone na język logiki, oznacza to: "Nie rozstrzygajmy, co jest dobre, lecz uznajmy za dobre, że o tym nie rozstrzygamy". Człowiek nowoczesny mówi: "Te wasze moralne fromułki są funta kłaków warte; ja tam wolę iść z postępem". Co ozacza, logicznie biorąc: "Nie rozstrzygajmy, co jest dobre, rozstrzygajmy, czy mamy tego więcej". Człowiek nowoczesny peroruje: "Cała nadzieja, kolego, leży nie w religii ani w moralności, lecz w edukacji". Co oznacza: "Nie umiemy rozstrzygnąć, co jest dobre, ale dajmy to naszym dzieciom".
"O podejściu negatywnym", z książki "Heretycy" s. 28
Olu - nie jestem bynajmniej zwolenniczką tak pojętej wolności. Uważam, że człowiek powinien mieć zasady, kierować się nimi. Odrzucenie norm uważam za zło. Jednak czasami normy bywają sztucznie narzucone, często z powodów niemających tak naprawdę nic wspólnego z moralnością a raczej z chęcią podporządkowania sobie ludzi ( to jest uwaga ogólna) i dlatego uważam, że normy -tak, ale przefiltrowane przez własne sumienie. Wbrew sugestiom niektórych ludzi nie jest prawdą, że tylko wiara w jakiegokolwiek Boga powoduje życie zgodnie z normami, życie odpowiedzialne. Wiara, owszem, jest drogowskazem, ale i bez niej każdy myślący i czujący człowiek posiada taki drogowskaz . Zaś normy ....cóż, normy powinny dotyczyć spraw zasadniczych(tak, zgadzam się - zycie ludzkie w każdym przejawie do tych spraw należy). Gdy jednak te normy dotyczą drobiazgów czy spraw dotyczących wyłącznie samego człowieka lub pary ludzi - we mnie nie ma na to zgody. Sprawa np. seksu- jasne, i ja nie jestem zwolenniczką seksu bez milosci, przypadkowego, też z racji potencjalnych konsekwencji w postaci ciąży, jednak nikt i nigdy mnie nie przekona, że seks z ukochanym człowiekiem bez sakramentu jest czymś złym . Nie wiem tez, dlaczego niby komus ma się stać krzywda, gdy rozwodzą się bezdzietni ludzie , gdy kochając kogoś innego decydują się na życie z tym kochanym zamiast tkwić dla idei z kims na kogo patrzeć nie mogą. To sztucznie narzucone kajdany, wbrew normalnym potrzebom. Dla mnie zła jest wyłącznie zdrada . Jeżeli ktoś chce się umartwiać w imię idei, być nieszczęśliwym -jego wola. Ja nic dobrego w tym nie widzę. I to sa moje własne przemyślenia a nie przekonanie spowodowane tym, że ktoś tak orzekł.
UsuńOlu- masz wspaniałe chęci i wielkie serce, ale skończ już, bo się wkopiesz i zapętlisz. Nie widzisz, że ta rozmowa prowadzi donikąd? Śmiem twierdzić, że Adam Szustak nie wspominał nic na tegorocznych rekolekcjach w K. Mariackim o tym , że ze "złym się nie dyskutuje?":)
UsuńPozdrawiam!
Fiore
@Olu, wolność wyboru gwarantuje szczerość w działaniu. Gdy ktoś zmusza drugiego człowieka do np. pomocy w hospicjum to dzieje się dobro ale - moim zdaniem - prawdziwe dobro (dla potrzebującego i pomagającego) dzieje się wtedy, gdy człowiek sam, dlatego ze korzysta z wolności wyboru, pomaga w rzeczonym hospicjum.
UsuńDopiero w necie spotkałam się z demonizowaniem wolności wyboru, w życiu oglądam dobre skutki tej wolności, szczerość w działaniu, poświęcenia wynikającego z potrzeby serca, miłość do innych - nieprzymuszonej. Moim zdaniem dobro nie potrzebuje konkretnej religii, przymusu - ono po prostu jest i się dzieje. Wiara dobrego człowieka może wzbogacić, złemu nie pomoże, gdyż będzie jak" sługa" bojący się kary, a jego dobroć tylko udawana i wystarczy byle pretekst, opór tych, których taka osoba uzna za "gorszych" by ten zły pokazał swoje brzydkie oblicze.
Marzena, nie rozumiem
Usuńzawsze demonizowano wolnośc wyboru jeśli była ona zwykłym tchórzostwem i egoizmem, w necie to przybrało nową twarz nieco - często niecenzuralny język - ale jak świat światem krytykowano żołnierza dezerterującego z pola walki (wszak to wolny wybór, że nie chce słuchać jakiegoś generała!) czy kobietę porzucającą męża dla kochanka (przecież każdy może wybrać z kim sypia, nie?)... takie przykłady
wolny wybór to nie samowolka i egoistyczne róbta co chceta ale branie odpowiedzialności za swoje czyny, tudzież odważne stawanie przed konsekwencjami czynów innych, jak na przykłąd walka za ojczyznę gdy ktoś na nią napada, nawet jeśli wcześniej było się pacyfistą i brzydziło walką
wolność "z potrzeby serca" to tak naprawdę egoizm, bo to oznacza "zrobię jak czuję" a nie "zrobię to, co dobre, prawdziwe, odpowiedzialne"
niestety, często to, co dobre wcale nie jest tym, czego chce nasze serce, jesteśmy tchórzami, grzesznikami i leniuchami, musimy przekraczać tę swoją małość by być ludźmi prawdziwie wolnymi
wolność jest nam dana i zadna, jak powiedział śp Jan Paweł II
"wolność jest nam dana i zadana" - literówka się wkradła
Usuń@Ola
UsuńMyślę, że aby rozróżnić między wolnością dobrze a źle rozumianą warto stosować zasadę, że moja wolność się kończy tam gdzie zaczyna się krzywda drugiego człowieka.
Erinti - właśnie
Usuńzabicie dziecka w łonie matki (nawet na etapie zarodkowym) to właśnie wyrządzenie mu krzywdy
ono nie jest winne gwałtu dokonanego na matce ani swojej chorobie, kim jesteśmy by uznawać, że lepiej choremu jeśli nie będzie żył...?
to może wszystkich chorych leżących bez przytomności odstawiać od aparatury, bo przecież nic nie czują i co to w ogóle za życie
w aborcji zawsze chodzi o wygodę "matki", nie o los dziecka, jak by tego nie ubierać w ładne słówka tudzież "nic nie rozumiesz bo nie masz chorego dziecka"
Każda rzecz, nawet najszlachetniejsza może być źle użyta. Każda zaleta doprowadzona do skrajności może stać się wadą. Tak też dzieje się z pobożnością. Może ona stać się wtedy pobożnością fałszywą. A gdy jeszcze opatrzy się ją nagłówkiem: „katolicka”, można mieć złudne wrażenie, że taka pobożność jest właściwa naszemu Świętemu Kościołowi. Nic bardziej mylnego.
OdpowiedzUsuńDlaczego pobożność została tak ośmieszona i w wielu kręgach uważana jest za głupotę? Ponieważ wiele osób o płytkiej powierzchownej osobowości poniżyło ją do praktyk zewnętrznych, zaniedbując przy tym rzeczy naprawdę istotne. Przecedzają komara modlitw, wezwań świątobliwych, pouczeń o drobiazgach – rysunkowi na bluzeczce przypisując moc demoniczną na przykład – a zapomniały o umiarkowaniu, o miłosierdziu, prawdziwej miłości do bliźnich jak i nieprzyjaciół, o prawdzie.
Ale przyjrzyjmy się zdrowej i fałszywej pobożności
Na wielu ludzi usiłujących wyglądać na pobożnych może jeden charakteryzuje się prawdziwym nabożeństwem do Boga i to wcale nie ten, po którym to najbardziej widać. Ponieważ z pobożności zrobiono sobie odzienie dla próżności i pychy ludzkiej i obłudnicy lubią się nią okrywać jak płaszczem.
Wrogami pobożności prawdziwej są:
-sentymentalizm, czysto naturalna uczuciowość,
-zbytnie przykładanie wagi do zewnętrznych praktyk – faryzeizm,
-zbytnie przykładanie wagi do osobistego zdania, osobistych preferencji, upodobań
-szorstkość wobec innych osób – egoizm
-zbytni racjonalizm- wyłączanie wszystkiego, co się nie da rozumowo wyjaśnić.
Najbardziej niszczą pobożność dwie cechy: – duchowa zmysłowość – wyczekiwanie wszędzie nadzwyczajnych znaków, słodkich i rzewnych uczuć, uniesień i wzruszeń;
– duchowa próżność, która lubi ogłaszać swoją pobożność, opisywać ją i w ogóle zwracać na siebie uwagę – na przykład poprzez opisywanie swoich przeżyć, kontaktów z księżmi, rekolekcji, stopni wtajemniczenia, pielgrzymek: cyt z jednego z „katolickich” blogów: „Jeśli potrzebuję modlitwy to tylko wspomnę, że potrzebuję. I to musi wystarczyć.
Jutro kończę Seminarium Odnowy, od 16-00 do 22-00 będę na modlitwach, Mszy św. uwielbieniu, indywidualnej modlitwie, chrzcie w Duchu Świętym. Wspomnijcie o mnie proszę w swych modlitwach”).
Niektórzy ludzie uważają, że są pobożni bo się rozpływają w rzewnych i ciepłych uczuciach, maja dreszcze i upadki, co się nawet objawia w postaci różnych ekspresji: ” Ja wczoraj całą mszę św. przeklęczałam i 3 razy miałam dar łez. Babcia Lodzia mówiła ale mam pomysł widziała na ławce dwa telefony, że ludzie się modlą. Dopiero jak Aneta się rozłączyła to zrobiłam kilka fotek. bo wcześniej tel. z aparatem był zajęty”
Kilka fotek oczywiście musi udokumentować pobożne uczestnictwo w nabożeństwach. O wiele łatwiej jest bowiem marzyć o pobożności, uczestniczyć w religii, niż postępować dobrze.
Są tacy, którzy uważają, że mają wszelkie środki ku temu by być pobożnymi, dlatego się za pobożnych uważają. A mimo tych środków nie korzystają z nich, nie robią nic dobrego, co mogłoby uczynić ich życie pobożnym. Rozważają swoje uczucia i teoretyczne możliwości w ploteczkach na temat cudów, żywotów świętych, bohaterskich aktów innych ludzi. Zapominają, że aby być pobożnym nie potrzeba wiele wiedzieć, wiele jeździć, wiele doznawać ale tylko wiele czynić dobra.
Cóż może komuś pomóc udawanie cnoty, mnożenie nabożeństw, okazywanie gorącej pobożności, gdy w głębi serca szuka się tylko własnej chwały, nawet kosztem obowiązku?
PS. zabrakło " " - to oczywiście cytat. Ze strony katolickiej. Tacy katolicy na szczęście też są.
Usuń@Anonimowy
UsuńMądrze prawisz :)
@Anonimowy
UsuńPopieram przedmówczynie
No, no - jak się kazanie spodobało;))
OdpowiedzUsuńNie wiem, co prawi babcia Lodzia i szczerze mówiąc mało mnie to obchodzi. Ten tekst jest gładki jak masełko, ale to narracja sprzed wojny chyba? Dziś problem nie w tym, że ktoś "marzy o pobożności", albo się "rozpływa w sentymentalizmie" prawiąc w uniesieniu o cudach, ( kto to robi, gdzie? pomijając zdewociałe zaułki sieci) gdy powinien tymczasem "czynić dobro", tylko w tym, że owo "dobro" coraz bardziej rozpływa się znaczeniowo Przecież o to chodzi w zwalczaniu kotka Kitty i o to chodziło przy okazji pani Rowling.Nawet taki agnostyk jak ja to rozumie. Tu nie chodziło o złe książki, czy głupawe filmiki, tylko o ich przesłanie - wedle krytyków - groźne, nie służące "dobru".Można w tym widzieć donkiszoterię, albo nawet strzelanie z armaty do wróbli, ale robienie z pana Terlikowskiego idioty ganiającego za kotami z kreskówek - to oględnie mówiąc - uproszczenie zbyt daleko idące
Czcigodna autorko tego namaszczonego elaboratu, co właściwie dziś znaczy ten gładki już slogan?:
"/.../ aby być pobożnym nie potrzeba wiele wiedzieć, wiele jeździć, wiele doznawać ale tylko wiele czynić dobra."
I jakież to miłosierne dobro wypływa z publicznego piętnowania niemądrej, pogubionej babci Lodzi? Nie byłoby "większego dobra" z wytłumaczenia babci czegoś tam
w gronie nieco bardziej kameralnym?
Bo niestety w tym tekście też jest kotek Kitty - tylko, że robi za niego babcia Lodzia.
Kłaniam się
Jugglerze- do kogo się zwracasz jako do autorki? Bo chyba zaznaczyłam, że to cytat ? Fakt- infantylny momentami , ale czy naprawdę społeczeństwa składają się z osobników o IQ oscylującym w okolicach 150 ? I ...każdy wybiera to co chce- jedni , rozbierając na czynniki pierwsze, nie widzą głównego przesłania, inni machają ręką na infantylizmyi odczytują owo przesłanie. A dla mnie jest ono jasne- krytyka pobożności powierzchownej .Napisane językiem bardzo prostym , łopatologicznym tak, by zrozumiała i ograniczona babcia Lodzia . Być może autorzy sami bardzo prości i nie przewidzieli, że może i babcia Lodzia zrozumie, ale do niektórych trzeba koniecznie na wysokim C . Pozdrawiam
UsuńW OBRONIE TRADYCJI I WIARY - to tytuł tej strony .Można wygooglować. A tak poza tym polecam starą cygańską maksymę "nie pozwól, by ci język obciął głowę". Zamiast języka można wpisać "stosunek do dyskutanta" i też fajnie
Usuń@Anodakatoda
Usuńa ja nie do Ciebie mówiłem, tylko na głównej. Ale niech tam.To ta wzajemna magnetyczna sympatia, widocznie dała o sobie znać;))
Wyguglowałem od razu , ale tytuł strony nie przesłonił mi treści.
I otóż przypomniałem sobie co Jan Paweł 2 powiadał o tzw "pobożności ludowej" i jak delikatnie się z tą materią obchodził tłumacząc, że pewna wulgarność formy, powierzchowność i nawet prostactwo ma znaczenie drugorzędne i nie wyklucza pobożności głębokiej, w związku z czy nie można
formy z treścią antagonizować.
Innymi słowy kilka fotek nie robi z człowieka błądzącego obłudnika.
Bardzo tu śpieszno do łatwych czarno-białych dualizmów, może za śpieszno i za łatwo.
Co tam cygańskie mądrości, ci, którzy najgłośniej krzyczą " nie sądźcie"
bywają najsurowszymi prokuratorami.
Ale oczywiście doceniam Twoją wykładnię w obronie tradycji i wiary;))
Szkoda, że tradycyjnie pominęłaś najważniejsze: problem dobra, które dziś relatywizuje się i rozpływa niczym oliwa na wodzie, co jest o wiele ważniejsze niż "sentymentalizm" i telefon babci L., ale tradycja, to tradycja;)
Jugglerze - gdybyś pominął tę naprawdę JEDNOSTRONNĄ (bo ja nie tylko w necie , ale i w realu, gdzie mam oczywiste sympatie i antypatie, skupiam się jednak na meritum wypowiedzi a nie na swoich subiektywnych uczuciach) magnetyczną "sympatię" to zapewne moglibyśmy ciekawie porozmawiać ad rem. Jednakowoż kopanie się z koniem nie należy do moich ulubionych rozrywek a przekonywanie, że jednak ja wiem lepiej co ja sama myślę uważam za zbędny wysiłek :) PS. skąd założenie więc, że autorka nie autor ? PS>PS. za "docenienie " dziękuję. Wydrukuję sobie chyba :). Szkoda, że to nie moja "wykładnia" a jedynie cytat....I niezupełnie jako ochrona tradycji, ale mniejsza czy wiary...ale mniejsza....
UsuńTo do mnie? Tak, kpię z rzekomo demonicznego Harrego Pottra, bo argumenty za demonicznością owej książki są komiczne i solidnie naciągane. Można widzieć demony i strachy za każdym krzakiem, ale to straszne życie.
UsuńA serio jakie jest owo straszne przesłanie książek pani Rowling?
"Przecedzają komara modlitw, wezwań świątobliwych, pouczeń o drobiazgach – rysunkowi na bluzeczce przypisując moc demoniczną na przykład"
UsuńCały czas odnoszę się jednoznacznie do tekstu "o pobożności"którego treść jest- w mojej opinii- mocno ryzykowna.Nie jest to przecież Twój tekst Erinti, ani, mam nadzieję, Anodykatody, chociaż w dzisiejszych czasach niczego na tym świecie nie można być pewnym;))
Pojęcia nie miałem, że może to nie być oczywiste.
"A serio jakie jest owo straszne przesłanie książek pani Rowling? " A to musisz zobaczyć na "Frondzie". Jest tam nawet taka kategoria, ja - jako sceptyk i agnostyk - nie powinienem chyba tego opracowywać i konspektować, chociaż nawet ja muszę przyznać, że motywacje niektórych autorów nie są tak naiwne, jak by to można wnosić ad hoc, zgadując zawartość bez czytania, li i jedynie dla potrzeb sieciowych prześmiewek;)
Niestety, kiedy pojawia się problem redefinicji "dobra", jako czynnika destrukcji- głosy obu stron dyskusji - skręcają zazwyczaj w bezpieczne ścieżki latających mioteł , żołędzi oraz tym podobnych nonsensownych gadżetów - i jest to signum temporis.
Kłaniam się
Jugglerze - w jakim języku trzeba pisać, że to cytat (podając stronę, skąd), byś sobie odpuścił takie "mam nadzieję, że to nie Anodykatody" ? Pytanie, rzecz jasna, retoryczne.
UsuńSanskryt, tak ...myślę, że sanskryt;))
UsuńW tym języku żarty są nieodparcie czytelne dla każdego;)))
z retoryczna powagą
:))
UsuńA ponieważ się żegnam , to również retorycznie wzdycham -kogo sobie teraz upatrzysz ? Wszystkiego najlepszego
Juggler
UsuńNie byłam pewna więc zapytałam. Czytałam różne rzeczy na frondzie, łącznie z tym, że w Hello Kitty jest odwołanie do piekła (hell-o).
Moim zdaniem autorzy są nie tyle naiwni co chcą zaistnieć
@Ola
OdpowiedzUsuńNie chciało mi wejść pod Twoim komentarzem, więc cytuję:
"Erinti - właśnie
zabicie dziecka w łonie matki (nawet na etapie zarodkowym) to właśnie wyrządzenie mu krzywdy
ono nie jest winne gwałtu dokonanego na matce ani swojej chorobie, kim jesteśmy by uznawać, że lepiej choremu jeśli nie będzie żył...?
to może wszystkich chorych leżących bez przytomności odstawiać od aparatury, bo przecież nic nie czują i co to w ogóle za życie
w aborcji zawsze chodzi o wygodę "matki", nie o los dziecka, jak by tego nie ubierać w ładne słówka tudzież "nic nie rozumiesz bo nie masz chorego dziecka""
Wygoda? Czyli cierpienie zgwałconej jest niczym? Trzeba jej dokładać cierpienia? Dla mnie przede wszystkim trzeba pomóc kobiecie i jeśli ona woli usunąć ciążę z gwałtu powinna mieć do niej pewne prawo. Zmuszanie do donoszenia ciąży do kolejny gwałt.
A co do nieodwacalnych wad, to czy skazywanie kogoś na konanie to szlachetność? Nie mówię o lekkiej wadzie jak zajęcza warga ale dziecku "uratowanym" przez prof Chazana czy podobnych przypadkach.
Co do aparatury to kwestia uporczywej terapii jest koszmarnie trudną sprawą i nie ma dobrych rozwiązań. Dla mnie zakaz aborcji w każdej sytuacji to torturowanie kobiet i uporczywa terapia za wszelką cenę.Tylko czemu ma to służyć?
Erinti, zabicie dziecka w łonie matki wcale nie sprawi, że gwałt się "odstanie"
Usuńwręcz przeciwnie - to będzie właśnie drugi gwałt na tej samej kobiecie
czy ona chce czy nie, jej ciało i psyche zaczyna się szykować na bycie matką
A zatem z punktu widzenia samej psychiki, ale i fizjologii, lepiej jest donosić ciążę a dziecko oddać do adopcji
fizjologicznie - każda aborcja to wzrost zagrożenia rakiem piersi, przy pierwszej o 50% jakoś, przy drugiej - o 70 (o ile pamietam cyfry). Natury nie da się oszukać, nawet jeśli w danym momencie wygląda na to, że się udało
pomijam oczywiście względy moralne czy religijne, to już przegadałyśmy
A co jeśli kobieta czuje, że donoszenie ciąży to kolejny gwałt i ciągłe przeżywanie koszmaru? Kobiety różnie reaguję, jedne są w stanie pokochać nawet takie dzieci a inne nie. Uważam, że w sytuacji gwałtu decyzja winna należeć do sumienia ofiary. Dla Ciebie aborcja to kolejny gwałt, dla mnie zakaz aborcji to kolejny gwałt.
UsuńA od czego jest psycholog, wsparcie rodziny, przyjaciół i innych osób, które stają na drodze, etc.?? Gdyby ludzie okazali dobrą wolę i zainteresowali się takimi kobietami, a nie patrzyli na nie jak na odmieńców, gdyby stwarzano tym kobietom poczucie bezpieczeństwa, okazano właściwą pomoc, gdyby Państwo zapewniało opiekę takim kobietom i ich dzieciom + przeznaczało na to odpowiednie fundusze, to gwarantuję wam, że w ogóle nie byłoby żadnych aborcji, a wręcz przeciwnie, wzrósł by wskaźnik urodzeń i może mielibyśmy więcej mądrych ludzi. Może spójrzmy na to właśnie z tej strony. Jest taki "żarcik"- jakiś koleś biadoli: "Panie Boże dlaczego tylu ludzi umiera na raka, dlaczego tyle jest nieszczęść na świecie itd. Nie mógłbyś czegoś z tym wreszcie zrobić, nie mógłbyś przysłać kogoś, kto by wynalazł lek na te wszystkie choroby, zapobiegł tym wszystkim tragediom??" A Pan Bóg na to- "Ja wam co roku miliony wybitnych naukowców na ziemię posyłam, których wy zabijacie zanim się urodzą".
UsuńFiore
Fiore,
UsuńCo do pomocy pełna zgoda. I ja uważam, że jakby kobiety w trudnej sytuacji miały wsparcie zdecydowayby się na mniej drastyczne rozwiązanie niż aborcja. Niestety... w razie upośledzenia dziecka facet często wieje (nie mówię o bohaterskich ojcach). Poza tym co jeśli jest już jedno nieuleczalne chore dziecko..
Ale pomoc jest zawsze ważna
Ciekawy wpis o tym, że to nie chromosomy decydują o tym czy się jest kobietą czy mężczyzną:
OdpowiedzUsuńhttp://agoreton.pl/2014/08/29/smutny-swiat-terlikowskiego/
Świetny wpis. Będę na pewno tu częściej.
OdpowiedzUsuń