Szkodliwość mediów społecznościowych a zakaz używania smarffonów w szkole

Niedawno słuchałam audycji "Za a nawet przeciw" na temat planów zakazu używania telefonów komórkowych w szkole. Wśród słuchaczy, oraz tych co pisali na adres audycji, nie brakowało głosów na temat jak to smartfony pomagają w nauce i jak są dobrze wykorzystywane przez uczniów. Ktoś także wspomniał o jakobyśmy byli zapóźnieni cyfrowo, ponieważ mniej ludzi w Polsce umie szybko pisać na smartfonie z użyciem kciuków.  Ciekawa miara rozwoju cywilizacyjnego, nie ma co. 

No cóż, wyjechałam z Polski na wiosnę roku 2014, niebawem stuknie  sześć latek, więc może i nie wiem jak pewne sprawy się mają w kraju. Może polska młodzież, w przeciwieństwie do tej w takim Toronto, faktycznie zamiast spędzać czas na jakiś fejsikach czy instach faktycznie czyta klasykę literatury z serwisu wolne lektury czy szuka wykładów z fizyki. Może. Ale moje obserwacje studentów i generalnie młodych ludzi w tej źrenicy światowego postępu jakim było Toronto, wskazywały, że to raczej osoby w wieku 30+ szukały pożytecznych informacji, zaś młodzi lajkowali (czy jak tam to się slangowo nazywa), łapały pokemony i generalnie intensywnie udzielali się na mediach społecznościowych. I nie tylko w czasie faktycznie nudnych przejazdów metrem, gdzie nawet nie można popatrzeć na ulicę, lecz także w czasie seminariów czy pracy. O tym, że ciągłe rozpraszanie uwagi nie służy wydajności chyba nie trzeba nikogo przekonywać. No może poza ludźmi wierzącymi, że młodzież faktycznie używa telefonów do nauki. 

Nie chcę tutaj brzmieć jak zrzędliwa, stara baba co mówi teraz to młodzież taka siaka owaka, a kiedyś to lepiej. Smartfon, jak i nóż, może zostać użyty na wiele sposobów i jest dla ludzi. Rzecz w proporcjach. Mapy Google pomagają znaleźć ulicę w nowym mieście, zaś słuchając ciekawego wykładu dobrze móc coś na szybko wyszukać w sieci. Rzecz w proporcjach, podobnie jak z piciem wina itd. A niestety o te proporcje chodzi, kiedy widać ludzi dosłownie przyklejonych do małych ekraników rzekomo mądrych telefonów. Sama pamiętam okropną scenkę rodzajową z Toronto. Byłam na lunchu ze znajomą i obok nas siedziała para(?) znaczy dwoje osobników homo sapiens wizualnie płci przeciwnej. Osobniki przez 30 minut, w czasie zamówienia lunchu, zjedzenia i wypicia wody, nie tylko nie zamieniły słowa lecz i nie nawiązały kontaktu wzrokowego. Jeśli tak ma wyglądać postęp, to ja poproszę o zaścianek i zastój. 

Oczywiście nie jest to, jakby chcieli piewcy postępu z radia, wymysł zrzędliwej kobiety ze wsi Zurych. Link nr 1 to tylko jeden z wielu artykułów wskazujących na fatalne skutki przesadnej obecności młodzieży na mediach społecznościowych. Piszę przesadnej, bo co innego używać internetu do wyszukiwania ciekawostek, klubów zainteresowań w okolicy, czy na przykład szukania pracy, a co innego poświęcanie realnego życia na rzecz wirtualnego. Dobrze mieć znajomych w sieci, ale przy okazji nie zaś zamiast takowych w prawdziwym życiu. Fakt, internetowa znajomość może stać się realną, ale to czasem i na pewno nie dotyczy grona anonimowych "przyjaciół" na fejsbuku.  Poniżej parę wniosków z raportu:

 - tylko 24% młodych ludzi spotyka w realu swoich internetowych znajomych
- agresja w sieci (ang. cyber bullying) powoduje: depresję, myśli samobójcze, napięcie i uczucie osamotnienia
- 27% odczuwa napięcie z powodu bycia nieatrakcyjnych na udostępnianych zdjęciach
- ciągła obecność na mediach społecznościowych, zwłaszcza wieczorem, powoduje problemy ze snem, niedobór snu a to już prosta ścieżka do poważnych chorób

O podobnych problemach donosiły także lewicowe media jak independent.co.uk, bbc czy forbes, zaś w Kanadzie popularność zyskiwał "cyfrowy detoks", wypad w plener gdzie uczestnicy płacili słono za możliwość przebywania z dala od telefonów, internetu i całego szału dzisiejszego świata. 

Czy zatem naprawdę pomysły by ograniczać używanie smartfonów w szkole, to "zaściankowość" i "cofanie do średniowiecza", czy zauważenie poważnego problemu jaki stanowi uzależnienie od smartfona i mediów społecznościowych. Uzależnienie od mediów społecznościowych jest także opisane w DSM5, czyli podstawie do współczesnej diagnostyki chorób psychicznych oraz uzależnień. I chociaż trwają dyskusje czy to faktycznie nowa jednostka chorobowa, czy spektrum innego zaburzenia, sprawa jest poważna. I oczywiście nie mówię, że okazjonalne korzystanie z fejsa kogoś zabije, tak samo jak okazjonalne granie na komputerze, ale o granice. Młodzi ludzie winni uczyć się kreatywności, pracy w zespole, poznawać kolegów, spędzać czas z rówieśnikami, ćwiczyć, a nie siedzieć przyklejonymi do telefonów. 

W szkole raczej na nikogo nie czyha morderca z siekierą, a telefon nie jest potrzebny w większości przypadków. Może i nie można zakazać przynoszenia telefonu, ale można spróbować zakłócać sygnały sieci tak, by wejście do internetu było co najmniej utrudnione. Bo jakoś w uczniów co szukają w sieci wykładów z fizyki nie uwierzę, zaś jeśli już to korzystania z sieci mogą się uczyć pod okiem pedagoga. 

1. https://www.newportacademy.com/resources/mental-health/psychological-effects-of-social-media/
2. https://insidetema.com/2018/05/03/smartphone-use-may-lead-to-addiction-loneliness-depression/

14 komentarze:

  1. Cieszę się, że urodziłam się jednak trochę wcześniej, kiedy dopiero wchodziły pierwsze telefony komórkowe, a i internet w domu był rzadkością. Ach te kafejki internetowe. ;)
    Nie mam nowoczesnego telefonu, ponieważ wszystkie dotykowe telefony mają dwie podstawowe wady, które mnie denerwują. Są za duże i nie mieszczą się w kieszeń damskich spodni, oraz zbyt szybko się rozładowują. Miałam raz taki telefon, więcej nie chcę. Obecnie noszę stary aparat z guzikami i z klapką. Bez internetu, bo nie czuję potrzeby kontrolowania wszystkiego częściej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj prawda, stare Nokie można było mieć kilka dni na jednym ładowaniu a obecne telefony to trzeba mieć ciągle ładowarkę. Ale mają mapy Google, co dla mnie jest dobre zaś telefon to także modem.

      Ale też się cieszę że zamiast lajkować biegałam po podwórku u generalnie jakoś mnie to ominęło, a urok kafejek internetowych to coś niezapomnianego, podobnie jak dźwięk walkmana jak padała bateria

      Usuń
  2. może po kolei:
    muszę zapytać swoje siostrzenice /7 klasa i 1-sza licealna/, jak sprawa wygląda w ich szkołach, o ile nie nie oleją wujka wgapione w swoje srajfony i będą chciały z nim pogadać :) ale tak ogólnie to jestem za zakazem używania tego sprzętu na lekcjach, aczkolwiek nie centralnym, tylko raczej pozostawiłbym decyzję nauczycielowi prowadzącemu zajęcia...
    studia to trochę inna sprawa, studenci są dorośli, a prowadząc wykład interesowałoby mnie tylko, żeby dzwonienie nie przeszkadzało mi w pracy...
    ...
    za to srajfonowe zombies na ulicach to wręcz mój konik. chyba codziennie mam co najmniej jeden przypadek pchania mi się pod koła auta lub roweru na przejściu dla pieszych... niestety są to częściej kobiety /w różnym wieku, od siusiar po MILF-y/ i nie ma w tym spostrzeżeniu żadnego seksizmu... sprawa jest ciekawa chociażby ze względu na ostatnie zmiany prawa drogowego dotyczącego owych przejść dla pieszych...
    ...
    obrazek z kawiarni czy baru, gdy siedząca para jest "ze sobą"(???) jest mi świetnie znany...
    a rosnąca ilość uzależnień behawioralnych czy innych dysfunkcji związanych ze sprzętem elektronicznym, grami, mediami społecznościowymi jest bezdyskusyjnym faktem, nawet jeśli potrafimy odróżnić nadużywanie od uzależnienia i ostrożnie stawiając diagnozy... temat jest naprawdę nieprosty, jako że są też przypadki mieszane wszelkiego rodzaju...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie dlatego jestem za zakazem żeby oderwać ludzi chociaż trochę. A zombie to normalnie zagrożenie, albo takie zombie w tramwaju ze słuchawkami i trzeba łokciami sobie drogę w godzinach szczytu torować.A potem dziw, że zombie wpadło pod pociąg czy samochód. Nie zapomnę ofiar śmiertelnych przy łapaniu pokemonów, Darwin stosowany. Nie wiem co trzeba mieć pod czaszką by na środku autostrady wyskoczyć z samochodu i łapać pokemona.

      Co do kobiet, to kobiety są bardziej narażone na takie uzależnienia.

      O tak, wszelkie diagnozy winny być ostrożne, ale jak ktoś nie może oderwać się od telefonu to jest to problem, albo jak zaczyna być agresywny jeśli jemu/jej zabierze się telefon

      Usuń
    2. w ośrodkach leczenia uzależnień "klasycznych" /dragowych/ nowi klienci mają przeważnie zakaz kontaktu ze światem zewnętrznym przez pierwszy okres... co oznacza, że telefon idzie do depozytu na ten czas... i wtedy u niektórych wyłazi dodatkowe uzależnienie: od telefonu jako takiego...

      Usuń
    3. A to też poważna sprawa, na dobrą sprawę uzależnić się można od wszystkiego i jeśli są objawy odstawienne: nerwowość i agresja przy braku dostępu to jest coś nie tak. Czy na przykład nieustanne, nerwowe sprawdzanie telefonu. I nie mam tutaj na myśli kiedy ktoś czeka na telefon z banku w sprawie kredytu czy coś w ten deseń

      Usuń
  3. Ja uważam, że nie należy ograniczać smartfonów i komputerów w szkole, ale należy uczyć młodych ludzi jak korzystać z nich mądrze np. w celach edukacyjnych lub jak zabezpieczyć się przed zagrożeniami, jakie te narzędzia niosą. Bezpiecznego korzystania z różnych aplikacji np. bankowych, zabezpieczeń. Nowoczesności nie da się uniknąć i uważam, że izolowanie się od tego na przekór czasom może spowodować bardzo złe skutki, bo po jakimś czasie będziemy ludźmi niegramotnymi w tym świecie. Teraz wszystko robi się przez Internet, rachunki już nie przychodzą pocztą lecz musisz ściągać drugi przez Internet, wkrótce będą likwidować gotówkę, przejdziemy wszyscy na karty płatnicze. Premier Morawicki coś o tym wspominał, że są takie plany w przyszłości.
    Widzę, co się działo z pokoleniem moich dziadków, którzy nie byli obeznani z komputerowymi nowościami, gdyby nie mieli nikogo to myślę, że w dzisiejszych czasach by sobie nie poradzili, ponieważ wszystko załatwia się ektronicznie a jeśli chcesz w wersji papierowej jakiś dokument to musisz się nieźle na starać .


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam po długiej przerwie.

      Co do nauki bezpieczeństwa w sieci pełna zgoda. Kiedyś uczono by nie brać cukierków od nieznajomych, a teraz trzeba uczyć o cyberprzemocy itd. Ale kwestia proporcji: trzeba jednak pamiętać by nie zapomnieć o realnym życiu. Telefon pomaga fakt, ale nie powinien zastępować kontaktów z ludźmi. Co do bankowości, jestem wrogiem korzystania z bankowości on-line na smartfonie, zawsze robię to tylko na stałym łączy internetowym, przy sesji incognito w przeglądarki czasem jeszcze z VPN.

      Starszych także należy uczyć, ale ja przynajmniej uważam, że coś jest nie tak jak młodzież siedzi przyklejona to telefonów. Poza tym ciągłe sprawdzanie mediów społecznościowych utrudnia koncentrację, powoduje napięcie a to już problem. I nie mówię, że fejs to samo ZUO, ale po prostu jak ze wszystkim nie można przegiąć, bo to grozi uzależnieniem,

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można, a nawet trzeba rozważać co też ludzi niejako wygania z realnego świata. Na pewno nie dzieje się to bez przyczyny, ale powiedziałabym też, że szukanie podniet to także coś, w końcu w wirtualu można mieć wiele spraw na wyciągnięcie ręki, zas w realu bywa różnie.
      A, że być może ktoś tym steruje to inna sprawa

      Usuń
  5. Erinti- witaj,jak dobrze, że już jesteś �� Byłam niepocieszona z tą Kanadą, w dodatku tak przeflancowaną. Szwajcaria, tak tu Cię docenią i wreszcie będziesz miała trochę wytchnienia. O bliżej do Ojczyzny ☺ Uściski serdeczne od krejzora��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam po długiej przerwie Krejzor,

      Tak, i ja miałam dość Kanady a Szwajcaria lepiej mi służy. Bardziej mi się tutaj podoba.

      Usuń
  6. powoli używanie telefonów na spotkaniach towarzyskich i w miejscach publicznych staje się niemodne - niedługo będzie to obciach (jak palenie) i wtedy problem sam się rozwiąże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze. Dla mnie korzystanie z telefonu na spotkaniu to skrajne chamstwo i ignorowanie rozmówcy.

      Usuń