Jak spaprać przedstawienie? /How to foul up the performance?
Uff! Sylwester za nami i mam spokój przez kolejny rok. Ja wiem, wiem, że nie powinnam ulegać propagandzie i dać sobie wmówić, że w ten jeden dzień koniecznie muszę się bawić. Nie ma ludzi odpowiednych na propagandę, niestety, asertywności człowiek nie opanuje w pełni do końca życia i coś tam zawsze w nas trzepnie. W każdym razie wiele spraw olałam, ale ten Sylwester.. No, ale przeżyłam ten dzień i mam już spokój. Na zasadzie, że jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma wybrałam opcję dla mnie dostępną czyli odchamianie w Operze. Wiem, wiem ktoś powie, że nie powinnam narzekać. Cóż co dla jednego jest spełnieniem marzeń, dla innego jest nieciekawe. Moim marzeniem na Sylwestra jest spotkanie w gronie znajomych, dobra zabawa w domu, lub na mieście na darmowym koncercie. Parę razy mi się to udało i moje najlepsze Sylwestry to te z spędzone w cztery, pięć osób w domu i przy puszczanie fajerwerków o ogórku u M. No, ale dość narzekania Erinti i wracajmy do recenzji.
No więc poszłam z rodzicami do Opery, w nadziei, że chociaż raz do roku człowiek łyknie nieco wyższej kultury. Wiele razy robiłam postanowienia noworoczne chodzić do przybytku częściej, co zazwyczaj umiera śmiercią naturalną, jak to postanowienia noworoczne. W każdym razie poszliśmy na koncert Sylwestrowy, aby przed telewizyjnym posiedzeniem posłuchać nieco nieśmiertelnej muzyki na żywo, nie tylko na YouTube i przez Internet.
Koncert podzielono na dwie części. Pierwsza z nich była zupełnie dobra. Taneczne i nieźle wykonane, moim amatorskim uchem to oceniłam, arie z oper i operetek wprawiały w dobry nastrój. Trzy śpiewaczki oraz chór zaprezentowali nam kawałek bardzo dobrej sztuki i gdyby wszystko skończyło się właśnie wówczas, nie mogłabym powiedzieć złego słowa na temat warsztatu artystów. Niestety nadeszła przerwa i druga część. Lampka musującego wina, wliczonego w cenę, podobnego do octu winnego stanowił ponurą zapowiedź tego, co miało nastąpić. Ja wypiłam swoją porcję oraz połowę porcji od rodziców, którzy ledwie zdołali wypić parę łyków. Z racji Sylwestrowego doła potrzebowałam alkoholu więc wypiłam duszkiem paskudztwo, co mnie znieczuliło na nadchodzącą kafonię.
Nie wiem kto wpadł na pomysł robienia przeróbek musicali. Z tym, że przeróbki niewiele przypominały oryginał, ale jakieś łubudu i rzępolenie. Jedyny znośny element stanowiła luźna interpretacja „Who wants to live forever”, wyśpiewanego przez świetną solistkę. Potem robiło się tylko gorzej. Uszy bolały, chociaż mnie jakoś o wiele mniej niż zniesmaczoną część widowni. Przed nami siedziała pani w eleganckiej, czerwonej sukience, ostentacyjnie wachlująca się programem i co rusz komentująca zbrodnię na skrzypcach. Starsza pani w czerni, która przyszła z wnuczką lub jakąś inną młodą dziewczyną, w ogóle się nie hamowała i żywo gestykulując wyrażała swoje oburzenie. Widziałam złość i zniesmaczenie na jej twarzy, widoczne nawet w stłumionym świetle.
Kiedy nadeszła pora na koniec przedstawienia, nie wszyscy klaskali. Więcej niż połowa biła prawo, ale całkiem pokaźny odsetek widzów siedział niewzruszony z zasznurowanymi ustami. Pani w czerni coś intensywnie tłumaczyła swej młodej towarzyszce, wskazując rękami na różne osoby. Pani w czerwonej sukience zniecierpliwiona wachlowała się, najwyraźniej oczekując na wyjście. Druga część przedstawienia stanowi odpowiedź na pytanie jak coś spieprzyć i zepsuć dobre wrażenie, jak zostawić na tyle podły smak, aby ludziom właśnie on wbił się w pamięć.
A i na koniec mała, babska uwaga o strojach. Większość pań miała eleganckie, wieczorowe suknie. Szczególnie rzuciła mi się w oczy jasnowłosa pani w zdobionej koronkami kreacji, prawdziwa księżniczka. Pięknie wyglądała też inna pani w średnim wieku, w czerwonej sukni do ziemi bardzo elegancko uczesana czy brunetka w granacie. Na minus zapamiętałam potwora z solarium. Zmalowaną, tlenioną blondynkę o facjacie najmniej pociągającej pani spod latarni, opalona na czerwono i błyszczącej sukience- miniówce bez pleców. Ja rozumiem, że żadna praca nie hańbi, ale Opera zobowiązuje. Weszła oczywiście spóźniona, zaś wspomniane panie w czerni i czerwieni, oraz panowie z naszego balkoniku, patrzyli na pannę z niesmakiem, coś gestykulując. Potwór z solarium jak nic pasował mi do drugiej części bo jedno i drugie dręczyło zmysły i bez znieczulenia (wysokimi procentami) było niestrawne.
*****ENG*********
Ye, ye, ye! I survived New Year’s Eve. Whole year left to another. You may tell me, reasonably to be sincere, I should not let anyone to tell me I have to have a fun a party in the New Year’s Eve. The problem is that no one is resist to propaganda. We’ve been learning how to resist it for a lifetime and still there will be a lot of to be learned. I am ignoring some aspects of propaganda, but his New Year’s Eve.. That is a problem for me. Beggars can’t be choosers, so I decided to go to the Opera House with my parents. Probably some of your, my Readers, will say this is not to bad option. For me is not the option I dream about. I will spend my dreamy New Year’s Eve with a few colleagues on a house-party or on Old Marker’s concert. My best party was when we are in four or five and play with sparklers in M.’s garden. Erinti, stop grumbling and return to the main message of the post.
As I previously wrote I went to the Opera House with parents. We should spend at least one day in a year in such place, just to do something more sophisticated. I used to promise myself I will be going to Opera next year. We all know what usually happen to New Year’s promise. My parents and I decided to go the New Year’s Eve concert to listen to immortal music. To hear it live, not only on YouTube on other Internet services.
The concert was divided into two parts. First one was really good. For me, total amateur, danceable operetta’s and opera’s arias were excellent. They almost help me to deal with my New Year’s Eve blue. The chorus and front women gave a really wonderful piece of singing. If everything ended that moment I would say no adverse world about concert. The wine, which was almost a vinegar, stated a first sign of changed in a unfavorable direction. I drunk very quickly my portion, included in price, almost half of my parent’s portion and become anaesthetize to the second part. I really need alcohol, the only cure for me New Year’s Eve blue.
I have no idea who come up with idea with musical’s covers. To be sincere remakes reminds me a cacophony, not the originals. Interpretation of „Who wants to live forever” song, was the only tolerable element. Front woman singed really great. Then the worst part begun. My ears suffered, but I was not the one suffering. Part of the audience was unsatisfied as well. I saw a lady in elegant, red dress in a row in front of us. Her opinion about “covers” was the same. She commented violin’s crime and comments were not positive. The old lady in black was commenting and gesticulating all the time. She was very angry and expressed her anger to her young companion, probably granddaughter. Old lady’s disappointment was seen even in a feeble light.
Not everyone was applauding when performance finished. More than half of audience did it. Still quite a lot of people present were sitting without any movement. The old lady in black explaining something to her young companion. She even pointed on different persons. The lady in red waited impatiently for the end. Second part of the concert is a answer to the question asked in a title. How to foul up the positive impression and how to make a people forget positive impression mentioned.
Last, but not least, a few words about outfits. Majority of the ladies here wore elegant, evening dresses. Especially I looked at the blond-haired lady in a lace inwrought dress. She reminded me a princess. Middle-aged lady in a long, red dress also looked great as well as brown-haired woman in a navy dress. I remember also solarium monster. Peroxide blonde with artificial make up reminded me, echem the least attractive woman from Red Lattern district. Her skink was in fact red She was wearing glossy, black very short dress without anything on a back. No job is beneath you, but this was the Opera House! Monster appeared late in the first part. Lady in black and lady in red, the ones I mentioned before, looked at peroxide blonde very disgusted. Gentlemen’s opinion were the same. Solarium monster really fitted second part. Both nightmares tormented senses. The only way to deal the was to anesthetise oneself with alcohol drinks.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czcigodna Erinti
OdpowiedzUsuńOstatni raz byłem w Teatrze Wielkim na Don Carlosie ze dwadzieścia kilka lat temu. Słuchać dało się jedynie Andrzeja Hiolskiego który pracując na jednym płucu poradził sobie z Rodrygiem i Szostek-Radkowej która udźwignęła partię księżnej Eboli. Reszta to poszukiwanie ropy pod dnem morskim. Zdumionym znajomym na pytanie dlaczego nie chodzę do opery, odpowiadałem że to przez szacunek dla Verdiego i Pucciniego. Oazę do której warto było zaglądać stanowiła mordowana obecnie Warszawska Opera Kameralna z wieloma przyzwoitymi inscenizacjami Mozarta. I to by było tyle jak na stolicę europejskiego państwa z aspiracjami.
W b udżecie Ministerstwa Kultury dostatecznych środków na działalność WOK (jako jedna z kilku na świecie ma w repertuarze WSZYSTKIE opery Mozarta) brakuje. Ale na zakup nowych instrumentów dla orkiestr stażackich się znalazły. Mozart przegrał z sikawkowym Pawlakiem i umową koalicyjną. Tusklandia, psia krew!
Pozdrawiam niewesoło.
U nas się niestety rozwala wszystko co jeszcze jako tako działa. Oto Polska właśnie Stary Niedźwiedziu zacny. Pozostaje nam słuchanie utworów w sieci.
UsuńMój najmilszy sylwester spędziłam na krakowskim rynku parę lat temu. Niezapomniane chwile.Mam niezły słuch i jeśli część koncertu wyglądała tak jak piszesz, to musiałabym się znieczulić sporą dawką alkoholu a z tym mam kłopot bo go nie lubię.Ilekroć bywałam w Operze Bytomskiej zawsze zadziwiały mnie stroje i wygląd niektórych widzów.Kompletna masakra, zero szacunku. I tak bywa. Serdeczności Erinti.
OdpowiedzUsuńHaniu to brzmiało jeszcze gorzej niż piszę. To było rzępolenie w najgorszym tego słowa znaczeniu.
UsuńCo do ludzi różnie wyglądali, ale te straszydło z solarium rzuciło mi się szczególnie w oczy, bo biła na głowę wszystko co widziałam.
pozdrawiam