Jakiś tydzień przed wyjazdem zauważyłam, że mój blog ma końcówkę ca, czyli widzę nie erinti.blogspot.com, ale erinti.blogspot.ca, nie żebym szukała znaków gdzie ich nie ma, ale wyszło ciekawie. Jak mówią wujek Google wie wszystko, ja zaś potrzebuję nowego otwarcia.
Dzisiaj miałam też (u mnie jest 21:30) okazję sprawdzić ile można załatwić w jeden dzień. Założyłam konto w banku, aby móc zapłacić za pierwszy miesiąc wynajmu mieszkania. Byłam przerażona koniecznością załatwienia wszystkiego na jutro, ale dałam radę. Bardzo przystojny pan (cóż ładny był!!!!!) założył mi konto, dał tymczasową kartę debetową oraz dostałam trzy tymczasowe czeki. Pierwszy raz w życiu wypisałam czek, mając nadzieję załatwienia wszystkiego z pomocą bankowości internetowej. Wszak nie ma to jak robienie przelewu z herbatką w łapce. Rozmawiając o problemach strefy euro, ryzyku bankructwa Grecji oraz niebezpiecznych operacji finansowych dobrze udawałam poważnego klienta. I załapałam się na promocję, akurat teraz i do tego niezłą.. Co prawda za promocję się zawsze płaci, ale jakby nie patrzeć miło na początek. I co najważniejsze mają niezłą kawę i jadalny chleb (oczywiście jadalny droższy niż ten najtańszy).
Mój przyszły (szef żeby nie było) dał mi namiary na nową znajomą (pozdrawiam serdecznie) z którą dzisiaj poszłam na kawę i zwiedzanie i jutro pójdę też na kawę i zwiedzanie. Z tym, że jutro ja stawiam. Zamierzam wejść w środowisko i nie powtarzać błędów przeszłości. Wychodzić ilekroć mnie zaproszą i sama z czasem zapraszać. Dołączać do wszelkich wypadów i wyjść, dołączać do ludzi. Najgorzej trwać w błędzie... No i dużo chodzić, by wreszcie schudnąć. Dużo ruchu i dużo zajęć winno pomóc. Wszak teraz wiedząc, że wyjdę gdzieś jutro i będąc umówiona na piłkę w niedzielę czuję, że żyję. Jakbym nabrała powietrza głęboko w płuca i zaczęła oddychać. Po raz pierwszy od dawna. Potrzebowałam wyjazdu i to na dłużej.
Uwaga, uwaga jestem obecnie młoda, wykształcona i z wielkiego miasta. Dodam, że lepiej wykształcona niż większość używających tego przydomka i z większego miasta od nich. Miałam też okazję zobaczyć ceny. Cóż oczywiście życie w sporym ośrodku nie należy do tanich. Niemniej jednak biorąc pod uwagę nadchodzące zarobki w dolarach i przeliczając ceny w stosunku 1:1 nie ma tragedii. To znaczy patrzę na ceny jakby były w złotówkach. Cóż konia z rzędem temu kto znajdzie porządną kawiarnię w W-wie że dwie osoby wypiją dwie kawy i po ciasteczku za 5, 50 złotego.. Owszem mieszkam w drogim miejscu, ale ceny w Polsce w stosunku do zarobków są koszmarne. Zaś wynajem czy kupno lokum to kosmos. Może dlatego nie padłam. I wiem co przyszły szef mówił o dobrym życiu. Bez Bóg wie jakich luksusów, ale z możliwością chodzenia na kawę czy piwko ze znajomymi czy pogrania z nimi w piłkę czy kręgle. Regularnie, nie zaś raz do roku, póki mam siłę i możliwości. Wiem powtarzam to raz po raz, ale cóż z jakiegoś powodu mamy w Polsce emigracyjne tsunami bo nie ja jedna chcę tego właśnie.
No, takie nastawienie to mi się podoba!!!
OdpowiedzUsuńPo zmianie środowiska masz dużą szansę być bardzo długo młoda (oczywiście duchem, ale to jak się czujemy jest chyba ważniejsze), choć przy poprawianiu się warunków finansowych i dostosowaniu się do panujących tam trendów w odżywianiu będziesz pewnie musiała sporo się za tą piłką naganiać, żeby nie przytyć.
Życzę Ci pozytywnego nastawienia w odkrywaniu nowych rzeczy, miejsc i ludzi.
PS. Ostatni raz wypisywałem czek bodaj w 1992 lub 1993 roku - jakoś się u nas nie przyjęły. :-)
Wiesz, ja będę dużo chodzić po mieście i na początek będzie sporo pracy, więc mogę nie mieć czasu podjadać a to najgorsze. Zamierzam w tygodniu jeść w bufecie w pracy a na sobotę gotować, a nawet jeśli po całym dniu na dworze i siłowni dam radę. Będzie lepiej niż tutaj.
UsuńFacet z banku z którym gadałam mówi że tutaj bankowość on line zyskuje popularność i dobrze, bo to łatwiejsze i bezpieczniejsze niż latać z druczkami.
znaczy lepiej niż w Polsce z moim stylem życia
UsuńKurczę,nie znam takiej kawiarni nawet u siebie,ale Twój styl życia propaguję w Polsce i nie zbankrutowałam:)Na pociechę(hmm-czyją,żadna z nas jej nie potrzebuje-ale ładnie brzmi)napiszę,że w pobliżu mam sympatyczną choć dużą restaurację(raczej oberżę),w której trzy dorosłe osoby najedzą się i wezmą na wynos resztę-tam taki zwyczaj,do zamówienia przynoszą Ci opakowania-za niecałe 50 zł.Ale to tylko jedno takie miejsce.Powodzenia*
OdpowiedzUsuńOOOO to faktycznie genialne miejsce. Takie są czasem bary przy niektórych stacjach benzynowych w całych miastach czy małe lokale pod miastami. Ale patrząc na duże miasta to tylko można za tyle zjeść w naleśnikarni czy barze mlecznym. A jak pomyślę ile kosztuje ciasto w starbusiu w złotych to w Kanadzie za tyle mogę kupić danie mrożone z kurczaka (takie zupki chińskie to wszędzie tanie), ale mam na myśli kurczaka z sosem, warzywami i makaronem.
UsuńPolska powinna być dumna, że ma tak znakomitych emigrantów.
OdpowiedzUsuńTo komplement? Cóż przyjmuję że tak i dziękuję. Jak pojdzie dalej zobacze
UsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że sobie radzisz :)
Powodzenia życzę i kolejnych udanych dni :)
Pozdrawiam mile :)
Dzięki Morgano
UsuńŚwietnie, że czujesz klimat :) Powodzenia i wytrwałości.
OdpowiedzUsuńDzięki, w następnym poście będzie o moich zaskoczeniach
UsuńDzisiaj jest Dzień Polonii i Polaków za Granicą - wszystkiego najlepszego, Erinti! Wielu pięknych i dobrych owoców Twojego tam pobytu - pięknych i dobrych dla Ciebie i dla Polski.
OdpowiedzUsuńDziękuję i oby tak wyszło!
UsuńEj, no, czy trzeba koniecznie wyjeżdżać za granicę, żeby mieć możliwość wyjścia na kawę albo piwo ze znajomymi, tudzież zagrania z nimi w piłkę???
OdpowiedzUsuń