Jordan Peterson, kontrowersyjny psycholog kliniczny z Toronto, nie jest lubiany w politycznie poprawnym światku. Wróć, nie jest lubiany to mało powiedziane, uchodzi za radykała (bo nie używa idiotycznych genderowo neutralnych końcówek) i jest przeciwnikiem parytetów oraz przekonania, że ludzie są tacy sami (czy się stoi czy się leży, tyle a tyle się należy, znamy to, czyż nie?). Dzisiaj totalnie pomylono niestety pojęcie "równości wobec prawa" czyli uczciwego traktowania ludzi w świetle prawa bez względu na płeć czy rasę, z uznaniem, że równi znaczy identyczni. Bo ludzie nie są identyczni, na przykład jeden jest radzi sobie dobrze z matematyką a drugi z przedmiotami humanistycznymi i równanie na siłę walcem do równości niszczy talenty miast je rozwijać. Ale powiedzieć takie rzeczy w źrenicy światowego postępu na Toronto (tak samo jak powiedzieć, że płeć definiują chromosomy płciowe i nie da się zmienić płci, to znaczy jak chłop obetnie sobie interes i przebierze za kobietę, to będzie nie kobietą ale kastratem przebranym za kobietę w świetle biologii) to dostaje się łatkę radykała, seksisty, transfoba i co tam jeszcze. Zaburzenia świadomości płciowej należy leczyć, ale nie wmawiać chorym by celebrowali radośnie swoją chorobę.
Wywiad z linka [2] nie jest nowy, ale chciałam napisać o czymś innym niż pandemia, zaś sam wywiad pokazuje, że prof. Jordan Peterson, człowiek zajmujący zawodowo psychologią, publikujący naukowo ma wiedzę i bije merytorycznie na głowę Cathy Newman, która wypada blado i przegrywa. Prof. Peterson nie daje się sprowokować i pozostaje merytoryczny, czego się nie da powiedzieć o pani Newman.
Co takiego mówi prof. Peterson? Krytykuje wiecznych Piotrusiów Panów, czyli dzisiaj zombie w rurkach: nie są dla nikogo partnerem i nie radzą sobie. Wspomina, że ludzi trzeba wspierać (chociaż wspomina głównie o młodych mężczyznach), że należy ich zachęcać do rozwoju i nie przeszkadza mu, że YT jest w większości męską domeną. Wyraźnie to przeszkadza pani Newman. Cathy Newman nie podoba się, że kobiety chcą kompetentnych partnerów (nie znaczy bijących!), a te szukające słabych chcą dominować i są mniejszością a całość długoterminowo nie stanowi dobrego rozwiązania. Dalej mówi, że bardziej złożona analiza (tzw. multivariate z dodatkowymi zmiennymi) wskazuje, że nie ma tzw. paygap, bowiem trzeba brać pod uwagę wiek, osobowość. Pani Newman nie może znieść, że jest to bardziej złożone niż porównanie średnich i raz po raz przerywa prof. Petersonowi. I są rzecz jasna różne osobowości, w odmienny sposób rozłożone między płciami, na przykład kobiety z zasady są bardziej ustępliwe (ang. agreeable) i zachęca kobiety by prosiły o pożyczkę! Czy to słowa nienawidzącego kobiet redpillersa*? A może kogoś, kto pomaga kobietom prosić o pożyczki, pomaga w rozwoju kariery do czego się przyznaje otwarcie?
Prof. Peterson wspomina także, że statystycznie rzecz ujmując, kobiety wybierają macierzyństwo lub mniej płatne profesje. Denerwuje to panią Newman. Mówi też o trudach o łączeniu kariery i macierzyństwa, co nakłada na nie ogromną presję. On mówi o statystyce, a ona o "każdy jest inny", tak ale nie o to chodzi w statystyce i nauce! Cathy Newman raz po raz mówi o równości, nie rozumiejąc tego o czym wspominałam na początku. Prof. Peterson wspomina, że nie każdy chce poświęcić wszystko dla kariery i owszem to często mężczyźni, zaś takich kobiet jest mniej. I każdy rzecz jasna spotyka bariery i musi walczyć. I co z tą równością płci? Nie ma czegoś takiego jak równość wyniku! To komunizm prawda. Prof. Peterson pokazuje, że w egalitarnych społeczeństwach jak skandynawskie, liczba kobiet pielęgniarek do mężczyzn pielęgniarek to 20:1 zaś inżynierów dość podobnie. Są pewne różnice których nie da się wymazać. Jak wreszcie określić czym jest równa praca? Jak to określić? Prof. Peterson raz po raz wspomina, że cechy jak nieustępliwość, jak umiejętność walki oraz rywalizacji pomaga. Dzieli cechy na cechy kobiece (ustępliwość czy wrażliwość) nie są powiązane ni nie przewidują sukcesu na szczycie. Ponownie, on wspomina o badaniach i wynikach a ona dlaczego nie ma więcej kobiecości. I na koniec nie zapominajmy, że nie każdy mężczyzna chce się rozpychać łokciami i walczyć o to przywództwo. Niektórzy wolą spokój.
No i na koniec kwestia tzw. LGBT i przedimków neutralnych. Cathy Newman nie widzi problemów w tym, że ona kogoś obraża, zaś odmawia tego prawa (w imię wolności słowa o której mówi) prof. Petersonowi. Prawo nie powinno kaleczyć języka i zwraca uwagę na to jak autorytarne są zapędy radykalnej lewicy. Nie podoba się to pani Newman, która nie rozumie, że "autorytaryzm" nie oznacza nazwanie kogoś Mao czy Hitlerem. Ale filozofia aktywistów i dajmy na to Mao jest podobna, ponieważ nadaje ludziom grupową tożsamość gdzie grupa (bycie transpłciowcem) jest ważniejsza niż to kim jesteśmy. Odmawia się ludziom prawa do indywidualności, a wpycha w świadomość i interesy grupy. Czy to na pewno wolność?
I wreszcie wspomina o konieczności istnienia hierarchii w każdej grupie oraz społeczności, nie jest to zaś li tylko relikt patriarchatu. Ponownie pani Newman wyraźnie się to nie podoba, nawet jeśli prof. Peterson wskazuje na to jak nawet w tej kwestii działa nasza serotonina. Poza tym co jeśli nie hierarchia, taka czy inna? Czeka nas chaos i anarchia, a historia pokazuje, że to jeszcze nigdy nikomu nic dobrego nie przyniosło.
Czy tylko ja mam wrażenie, że Cathy Newman nie słuchała ni nie zrozumiała wspominają? A z tego co napisałam powyżej wysnuto jakoby zachęcał do przemocy wobec kobiet i był wrogiem kobiet. Całkowicie i nie po raz pierwszy skrytykował absurdy takie jak: równość wyników, równanie walcem, ignorowanie różnic między płciami i sprowadzanie złożonego problemu płac i awansu do złego patriarchatu. Sama miałam kiedyś na lunchu rozmowę o tym czemu kobiety pracują na niepełnym etacie i jak ktoś powiedział "bo chcą mieć więcej czasu dla dzieci" - coś, czego osoby jak Cathy Newman nie rozumieją. I dlatego prof. Peterson jest tym złym, bo promuje "toksyczną męskość" (ang. toxic masculinity) bo każe młodym mężczyznom dorosnąć, nie zaś być wiecznymi dziećmi. Pisze, że nie da się dawać każdemu po równo czy zrobić parytetu więc wspiera patriarchat i zło. Zabawne (nie tragiczne), że te równościowe ponoć feministki bronią zbrodniczej wobec kobiety i mniejszości doktryny wojennej (aka "religia pokoju"). Ale co ja się dziwię, skoro prof. Peterson jest zły (w ich narracji) a Linda Sarsour dobre?
[1] https://www.theguardian.com/media/2018/mar/19/cathy-newman-the-internet-is-being-written-by-men-with-an-agenda
[2] https://www.youtube.com/watch?v=aMcjxSThD54
grafika: https://nationalpostcom.files.wordpress.com/2020/02/jordan-peterson-1.jpg
*redpillersi to ciekawe zjawisko, warte opisania odzielnie