Nadzieja 1 listopada

Tytuł wcale nie ma stanowić ironii czy kpiny. Wręcz przeciwnie, bowiem ten dzień, odwiedzanie cmentarzy zmusza nas do zatrzymania się i refleksji. Ludzie tam spoczywający kiedyś byli na naszym miejscu. Śmiali się, kochali, płakali, przeżywali swe lepsze i gorsze chwile. Oglądali ten świat w innych czasach, podobnych i niepodobnych do naszych. Przeminęli jak dym rozwiewany przez mgłę. To czeka także i nas. Nasza codzienność, nasze pragnienie nie mogące znaleźć spełniania, wszystko co nas otacza czeka ten sam los. Wobec wieczności i całego okresu istnienie świata jesteśmy niczym pyłek na wietrze, drgnienie powieki, stworzenia żyjące jeden dzień. Przeminiemy. Wszyscy prędzej, czy później nawet najwięksi i najsławniejsi zginą w mrokach dziejów. Czy to straszne? Może. Czy to niesie pocieszenie? Tak, jak najbardziej.

Czemu? Każdy z nas jest uwikłany w jakąś sytuację rodzinną, zawodową. Jedni przeżywają właśnie chwile wielkiego szczęścia, zaś inni przekonują się, że gorycz nie zna granicy i gdy wydaje się, że sięgnęliśmy dna, tam coś jeszcze jest. Ale to minie, to wszystko minie jak sen. Zły sen, lub piękny sen zaś los wszystko wyrówna i otoczy mgłą zapomnienia. Choćbyśmy przeżywali okropne chwile, dusili się bezsilną złością i lali łzy beznadziei to wszystko minie. Przeminie jakby tego nigdy nie było, przeminie jak dym na wietrze zginie i zniknie, aby nigdy nie wrócić. Zły czas kiedyś się skończy, zły czas  przeminie. I tylko pewnego dnia, na granicy snu i jawy wywoła widma pod powiekami. Ale nawet owe widma zbladną z czasem, gdy zapomnienie wybieli i zamaże wszystko. To właśnie owa nadzieja, pocieszenie, że choćbyśmy zostali uwikłani w najbardziej absurdalną i beznadzieją sytuację to nic nie trwa wiecznie.
(http://www.mediarp.pl/wp-content/uploads/2012/06/Cmentarz.jpg)


Cmentarz nam o tym przypomni, cmentarz bezlitośnie i nie pozostawiając złudzeń pokazuje, że wszelkie ludzkie namiętności, złości, troski i radośni znikną by nigdy nie wrócić. Istnieje tylko chwila, którą teraz chwytami koniuszkami palców. Przeszłość się dokonała i nie można jej zmienić, przyszłość wykuwany w tej chwili i nie powtarzajmy błędów z przeszłości. Nie ma sensu rozdrapywać starych ran, ale wyciągajmy wnioski. To ludzka rzecz błądzić i podejmować złe, nieprzemyślane decyzje, ale najgorzej w nich trwać. Kto nie wyciąga wniosków z pomyłek, kto wciąż popełnia te same błędy sam siebie skazuje na porażkę. Ale nawet owe porażki z czasem stracą na znaczeniu, o czym przypominają nam domy tych, co leżą na cmentarzu. Te domy trwają dłużej niż ludzkie życie, ale nawet one znikną, nawet liczące tysiące lat piramidy są bezradne wobec upływu czasu.

Czy to straszne? Nie. Nie, dla mnie. Widzę  bowiem, że jeszcze tylko chwila, jeszcze trochę i wszystko ulegnie zmianie. Złe rzeczy, które dzisiaj urastają do gigantycznych rozmiarów, zdają się przesłaniać świat i horyzont za którym nieśmiało migocze przyszłość, przeminą. Jeszcze tylko trochę, jeszcze tylko chwila i koniec. Wszystko będzie złym snem, przykrym wspomnieniem, które czas wybieli jak wybielacz uporczywą plamę. Nawet największy dołek nie trwa wiecznie, choć dla osoby uwikłanej w bezsensowne sytuacje tak właśnie się jawi.  Nawet jeśli w danej chwili szamoczemy się jak mucha w pajęczynie, zdenerwowani własną bezradnością i bezsilną złością to wszystko kiedyś przeminie. I nawet nie pozostanie po tym ślad, żadne trwały ślad. Przyczyny naszych zgryzot także kiedyś zasną snem wiecznym na kamiennym łożu.

Każdy z nas podejmuje nieraz złe decyzje, każdy nieraz zaufa niewłaściwej osobie. Jeden zły krok oznacza kolejny i czasem jedynym rozwiązaniem jest przeczekanie do końca i wyrwanie się z zaklętego kręgu. Nieraz na nic się zdają nasze protesty, próby wyjaśnienia co i jak, wyjaśnienia jak to jest naprawdę. Czasami, co ciężko zaakceptować, tylko milczenie i odmowa walki pozwala zwyciężyć. Człowiek nie udowodni, że nie jest wielbłądem, a wobec przytłaczającej przewagi przeciwnika należy udać wywieszenie białej flagi i szukać sojuszników. Takie jest życie, to jeden z jego cieni. Ale nawet najgłębsza i najciemniejsza noc musi się skończyć. Zaś z pomyłek należy wyciągać wnioski. Trzeba je przeanalizować, ale bez martyrologicznego rozrywania szat i rozpaczania, aby więcej nie popełnić tego samego błędu. Zawsze spotkamy kogoś, kto nas znienawidzi za to kim jesteśmy. Nasza płeć, wyznawane poglądy, sposób ubierania się, podejście do życia, wiara (lub jej brak),  wystarczy by wzbudzić śmiertelną nienawiść i pragnienie wdeptania nas w glebę i zmieszania z błotem. Próba walki i obrony własnej osoby będzie arogancją, bezczelnością i zbrodniami ciężkiego kalibru. Ale to wszystko przeminie, to wszystko przeminie.

Na cmentarzu wszyscy leżą cicho i zgodnie. Dawni śmiertelni wrogowie, żołnierze walczący dla przeciwnych armii spoczywają jeden obok drugiego, jakby w wiecznym uścisku. Skoro czas i mogiły pogodziły ich co znaczą nasze zatargi na przykład z sąsiadami i innymi nieżyczliwymi ludźmi na naszej drodze? Cmentarz wszystko wyciszy, cmentarz wszystko zrówna. Nie bójmy się tego miejsca, bo nam przypomina o naszym przemijaniu. Bo ono także wskazuje na ulotność naszych trosk..

11 komentarze:

  1. Przypomniałaś mi wierszyk z lat dziecięcych.Wpisany do pamiątnika |
    Wszystko na świecie , wszystko przeminie
    Przepłynie woda, znikną kamienie.
    Przeminie młodość
    mina marzenia,
    a pozostaną tylko - wspomnienia.
    A moze jednak non omnis moriar - nasuwa sę pytanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę Andatne, że największe dzieła ludzkości nie przeminą do końca. Ale doczesne troski tak, na całe szczęście

      Usuń
  2. mnie jednak nie niesie pocieszenia, nie niesie nadziei. ja nie boję sie śmierci, po ostatnim roku wiem już jak wygląda. nie ma w niej nic strasznego, ale...dlaczego jedni umierają we śnie, spokojnie po udanym, szczęśliwym życiu? a inni całe życie walczą o przetrwanie w taki czy inny sposób, o różne sposoby przetrwania, wyrywają paznokciami i zębami króciutkie chwile spokoju a potem umierają w męczarniach długie miesiące? ja wiem, że nie o to ci chodziło w tym poście, ale napatrzyłam się w życiu na wiele...i wiem, że nie po każdym z nas pozostaną wspomnienia. niekoniecznie z naszej winy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo na Twoje pytania nie ma odpowiedzi. Dlaczego? Nie wiem. Często sama zadaję pytanie czemu litościwy Bóg, skoro kocha nas wszystkich, tak nas karze? Ja się nie boję śmierci, nigdy się jej nie bałam. Nie wiem dlaczego. Ale nawet gdy po śmierci nic nie ma, pozostanie unicestwienie to mnie to coś pozytywnego, nie boję się zniknięcia i nieistnienia.

      Usuń
  3. Pozwolę sobie pomędrkować:) Bóg jest miłosierny i właśnie dlatego obdarzył nas wolną wolą. My zaś, jako ludzie, wykorzystaliśmy tę wolność do popełnienia grzechu. I to grzech jest powodem wszelkiego zła.
    Ale nawet ja, wierząc w to, doświadczmy bólu, cierpienia, zwątpienia. Bo ja w to wierzę, a sama wiesz, jak było w ciągu ostatnich tygodni...
    I ja nie boję się śmierci... Kiedyś mój Kolega katolik powiedział coś fajnego: 'jeśli ja wierzę w niebo, a po śmierci jest niebyt, to nic. Ale jeśli wierzę w niebyt a po śmierci jest Bóg, niebo - to już znacznie gorzej, bo mogę do niego nie trafić'. Ta postawa jest trochę asekuracyjna, ale co my tak naprawdę wiemy? Wiemy, że niczego nie wiemy. Możemy wierzyć - lub nie. Im jestem starsza, tym bardziej wierzę w to, że po śmierci spotkam bliskich i kochanych ludzi.
    A Twój post skłonił mnie do refleksji... Jest bardzo mądry. Serio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liv ja jestem pewna, że oni tam są. W lepszym miejscu. Ale skoro nic nie wiadomo, to wielu wątpi.

      Usuń
  4. Lubię spacerować po cmentarzu i czytać epitafia. Lata temu natknęłam się na jednowyrazowe zdanie: "Resurgam" (znaczy: powstanę).
    Zachwyciło mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czcigodna Erinti
    Z wielką przyjemnością przeczytałem ten tekst. Bo po raz nie zliczę już który uświadomiłaś mi że z młodym pokoleniem nie jest tak źle jak próbuje to wmówić "sralon merdialny". Twierdzący że modelowym dwudziestoparolatkiem jest głąb który przełom października i listopada spędza paląc "marychujanę" przy wydrążonej dyni.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnie bywa z młodym pokoleniem Stary Niedźwiedziu zacny. Nie jest tragicznie, nie jest idealnie jak to zwykle wychodzi.

      Usuń