Niewolnicy jaśnie panów/Their nibs’ slaves


O tym, że młodym na rynku pracy jest ciężko wie każdy, kto patrzy na fakty a nie na propagandę. Problem nie dotyczy tylko Polski. W krajach  południa Europy, jak Hiszpanii czy Grecji, jest nawet tragiczniej i żadne zaklęcia tego nie zakrzyczą. Co jakoś czas o tym przypominam, gdyż to szalenie ważna sprawa. Zwłaszcza, że Polska bije niechlubny rekord zakłamywania rzeczywistości gdzie w mediach mainstreamu pokazywani są młodzi, prężni ludzie sukcesu. Obrazek piękny i idylliczny, szkoda, że nie mający nic wspólnego z rzeczywistością. Ktoś kto przed trzydziestką zajmuje świetne stanowisko w korporacji nie miał szans dojść do tego bez znajomości i pleców. Kto wierzy w „American Dream” nad Wisłą nie zna realiów, albo udaje Greka, czy mówiąc bardziej dosadniej rżnie głupa. 

Tytuł posta nawiązuje do „jaśnie panów prezesów” z nadania kogo należy, uchodzących za ekspertów ekonomicznych. Oni to właśnie, korzystając z darmowej siły roboczej, przekonują wszystkich do „elastycznych form zatrudnienia”, czyli po prostu umów śmieciowych. Zwitka papieru nie dającego pracownikowi żadnych praw, a jedynie obowiązki, nie zapewniających ubezpieczenia, składek emerytalnych, możliwości ubiegania się o kredyt mieszkaniowy i nawet śladu stabilizacji. W imię „doskonalenia zawodowego” najlepiej zaliczać kolejne, nisko płatne a wręcz bezpłatne staże w kolejnych firmach, co daje „doświadczenie i obycie w zawodzie”, rzekomo umożliwiające zdobycie w przyszłości lepszej pracy. W bliżej nieokreślonej przyszłości, nie będącej nawet linią na horyzoncie, ale czymś co znika nawet z marzeń. Po 2-3 latach harowania za pietruszkę po prostu przychodzi nowa osoba do wykorzystania i tak dalej. Ale kto tak mówi to niemobilny malkontent z postawą roszczeniową. 

Mogę być i tym. Przywykłam do uroczych określeń mainstreamu, więc może być i malkontenctwo. Nie mam nic przeciw. Ja nie wymagam 5 tysięcy na rękę i etatu na czas nieokreślony. Nie liczę też na 3 tysiące i tenże etat. Chcę tylko móc przeżyć samodzielnie, bez konieczności proszenia o pomoc rodziców, chcę ubezpieczenia i zacząć odkładać na emeryturę? Czy liczę na nie wiadomo co i żądam gwiazdki z nieba? Nie sądzę.  Dodatkowe zlecenia? Dlaczego nie, ale przy okazji podstawowej pracy a nie zamiast. 

Wbrew temu co mówi wszelkiej masy jaśnie państwo poczucie bezpieczeństwa buduje lojalność. Kiedy wiem, że w danym miejscu dostanę przez jakiś czas mam interes i chęć aby starać się jeszcze mocniej. Nie będę się burzyć przeciw pracy w weekendy, bo przecież dobro firmy i moje dobro są tożsame. Kiedy czuję się częścią zespołu a nie wykorzystywaną ofiarą, mam siłę, chęć i zapał co ma związek z  efektywnością. Proste jak konstrukcja cepa, co zauważono w takich Stanach, gdzie daje się różne programy lojalnościowe by zatrzymać i związać ludzi. Stare przysłowie, że więcej much można złapać na miód niż na ocet chyba nie dociera do „jaśnie panów”. Sytuacja młodych na rynku pracy jest tragiczna i wcale nie dziwi mnie rosnąca szara strefa i demotywacja. Ja nie mam prawa narzekać, bo udało mi się,  dzięki ogromnemu szczęściu, mieć na razie nie najgorszą sytuację. Ale co mają powiedzieć inni, jak bohaterowie zalinkowanego artykułu? Oto prawda o młodych, wykształconych z wielkich miast, niewolnikach XXI wieku: wiecznie na stażu, wiecznie czekających na stabilizację, wiecznie na garnuszku rodziców, wiecznie przed… 

Obserwuję co się dzieje w Internecie po kolejnych doniesieniach w sprawie bostońskiego zamachu.  Teorie spiskowe rosną w najlepsze i każdy ma już swoją prawdę. Jak nic za sprawą stoją tajne służby (amerykańskie lub rosyjskie, ewentualnie działające w tandemie), bo przecież niemożliwe by wyznawca „religii miłości” mordował w imię Allaha, bo to przecież pełna cywilizacja i miłość do drugiego człowieka. Polecam film „dał za mnie 50 owiec”, dla wszystkich kobiet, zwolenniczek multi-kulti i uważających iSSlam za cudowny:


(http://www.youtube.com/watch?v=tIqoYLUZKfU) 
http://biznes.onet.pl/niewolnicy-xxi-wieku-czyli-mlodzi-na-rynku-pracy,18490,5466255,1,news-detal

********ENG********

It is not easy to be young man on a labour market. Truth mentioned is obvious for everyone interested in actual facts, not propaganda. I am aware problem arises in South European countries and not only Poland.  In Poland situation looks tragic as well as in Greece or Spain. No magical spells, no words, no propaganda will change it.  I consider case mentioned so important that I need to write about it from time to time. Polish mainstream is experienced and is doing a lot to lie and hide actual situation. They present us lovely and idyllic picture of young people of success. This is nothing but a lie. No one outside from family or pact can just achieve corporation seniority before thirties.  Only a fool or  naïve believe in “American Dream” here.

Who am I refer to in post’s title?  To chairmen who become chairman thanks to we-all-know-who and are treated as economic experts. They want to convince everyone how “flexible forms of employment”, namely junk contracts are great and profitable. In fact such contracts in nothing, but a piece of paper giving nothing but duties. No chance to be given a credit to but a flat, no social insurance, no pensionable pay, not even a slight chance for stabilization. All of this happen in the name of “professional perfection and  getting experience”. In fact poorly paid or free traineeships are providing nothing, no chance to find a better job. No matter what promises about better paid job are made. When it can be better? Somewhere in the future, somewhere in time, somewhere which not visible, even as a line on the horizon something disappearing even from a dreams.  In fact after 2-3 years of hardworking young people are given nothing. Another victim come and another person is to be used. But I am non-mobile killjoy saying such things, I am killjoy with demanding attitude.

No problem for me, I was given many nicknames by mainstream. Why not a killjoy? Do I really want impossible, do I really demand impossible? I don’t want to earn more than 1,000 euro per month, I even don’t dream about 800 euros. I demand no luxury, I just want to be able to live on my own, without asking my parents for help. I want insurance and pensionable pay. Do I demand  a star from a sky above? I don’t think so. I have nothing against additional jobs, but as addition not instead regular job.

Safety builds loyalty, whatever their nibs are saying. When I have opportunity to stay for a longer I will work harder and harder. I know my work will give me profits and is not useless. Working during weekends? I understand everything as long as I know my interests is my company interest and company’s good is my good. Feeling a part of a team, part of a team not a victim, I will be working effectively. Such a truth is obvious, obvious for everyone except form so called economic experts from Polish mainstream (experts having nothing to do with real economic). In States companies are preparing and inaugurating many loyalty programs. The main goal of such programs is to convince people to stay, to become a part of the company. Young people entering labour market are in tragic situation. I am not astonished and understand why motivation is disappearing. I have no reason to complain. I am lucky to be in not so bad situation. But what can say my coevals described in the article linked? In article the truth about young, educated from a big cities are written. The truth about slaves of 21st century: always on a traineeship, always waiting for a stabilization, always reliant on their parents with their lives always before them….

I am observing  in the Internet reactions about Boston assassination. More and more theories of conspiracy are appearing. Everyone around knows the only one and right truth. So many people are sure secret services (American, Russian or both working together) are responsible for what happened. It is not possible for many than “religion of peace” followers may just murder innocent people in the name of Allah. A lot of people believe there are civilization out there  as well as human rights respect. There are a lot of documents about it. Below there is a document about Pakistani woman gang raped in the name of “honour”. With dedication to anyone believing multi-culti and “peaceful” face of islam.


 (http://www.youtube.com/watch?v=gq4PFnl1S6Q)

http://biznes.onet.pl/niewolnicy-xxi-wieku-czyli-mlodzi-na-rynku-pracy,18490,5466255,1,news-detal

42 komentarze:

  1. Erinti, ale umowy "śmieciowe" mają te zaletę, że nie muszę oddawać pieniędzy ZUS-owi, który już wtej chwili jest bankrutem. Ubezpieczyć się można prywatnie. Z ubezpieczenia w ZUS-ie nie ma żadnych korzyści.

    Jedyny minus "umów śmieciowych" to niepewność zatrudnienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem zwolenniczką państwowej emerytury. Choćby minimalnej a prywatnej jako czegoś dodatkowego. Ja nie widzę żadnych zalet umów śmieciowych, żadnych.

      Usuń
    2. Bulszit. Drugi minus jest taki że można płacić śmieszne grosze i nie będziesz miała z czego się ubezpieczyć. Dlatego śmieciowi pracownicy są często nieubezpieczeni. Twoja siła nabywcza za takie nędzne grosze będzie żadna i nie będzie stymulowania popytu. Bez popytu przedsiębiorcy gów.no sprzedadzą w kraju. Trzeci minus jest taki że te wszystkie składki nie zasilają budżetu państwa, w związku z czym dochody państwa spadają. System emerytalny jest bankrutem między innymi wskutek śmiecio-umów.
      Umowy śmieciowe mają same wady i żadnych zalet.
      far from magic thinking

      Usuń
    3. far from magic thinking, mam identyczne zdanie co do śmieciówek. To po prostu wyzysk i nic innego

      Usuń
    4. To właśnie magiczne myślenie, że państwo jest dobre, a przedsiębiorcy to samo zło. Jak widać gołym okiem dzięki umowom zlecenia tysiące ludzi maja pracę, której na innych zasadach by nie dostali, a kolejne tysiące mają wyższą wypłatę. Bankructwo ZUSu jest faktem, który mnie nie powinien się podobać bardziej niż młodszym ludziom, bo przez lata ściągnięto mi, nawet mimo marnej pensji, masę pieniędzy. Proszę sobie policzyć wymarzony ZUS od wymarzonej pensji i pomyśleć, że te same pieniądze zainwestowałoby się samemu. Już tak jest, że pieniądz w rękach zwykłych ludzi lepiej wykorzystywany na ich własne potrzeby, niż gdy ktoś się opiekuje naszymi pieniędzmi. Nie spotkałem się z prośbą: słuchaj mam pieniądze - wydaj je za mnie na moje potrzeby. A miłośnicy nadziei rozpisują się jakie to korzyści z upadającego ZUSu mieliby gdyby nie krwiożerczy przedsiębiorcy. W dawnych czasach byli kułacy i kapitaliści z cygarem w gębie. Teraz są przedsiębiorcy.

      Usuń
    5. Faktem jest, że dzięki umowom-zleceniom dochody państwa maleją. ZUS tak naprawdę jest podatkiem, nie składką i to jest fakt nr 2. [Przenoszenie tych pieniędzy do OFE kończy się tym, czym w Chile (niech zainteresowani odszukają informacje na temat smutnego końca takiego eksperymentu w tym państwie)].
      Zwykli ludzie mogliby te pieniądze na przykład przehulać zamiast zainwestować, licząc że jakoś to będzie. Tego zwykle nie bierze się pod uwagę mimo, że... jest to prawdopodobne.
      Antydogmatyk

      Usuń
    6. Dokładnie tak jak pisze Antydogmatyk dzięki umowom-zlecenie dochody państwa maleją a więcej pieniędzy pozostaje w kieszeniach obywateli, którzy prowadzą bardziej racjonalne wydatki. I zgadzam się, bo to oczywiste, że ZUS tylko ściąga podatki zwane składkami. Z tego samego względu, czyli przymusu ubezpieczeń, jakiekolwiek inne państwowe instytucje ubezpieczeniowe nie są wiarygodne, bo inaczej nie musiałyby być przymusowe. Też wolałbym swoje pieniądze przepić niż, żeby z nich wypłacano emerytury zdrajcom naszego narodu, albo nierobom na urzędniczych stołkach, bo inni ludzie ze swojej pracy potrafiliby sobie zapewnić egzystencję na starość.
      Jest oczywiście rozwiązanie proste jak drut: niech każdy ubezpiecza się wg własnych potrzeb i możliwości dobrowolnie. Np. miłośnicy ZUSu mogliby tam odprowadzać pieniądze na dotychczasowych zasadach i później mieliby stosowne emerytury. Ja nie ubezpieczałbym się nigdzie, co niekoniecznie oznacza, że przepiłbym dorobek życia niezagrożony kradzieżą. Nie ma powodów organizacyjnych aby tego nie uczynić a zatem nie chodzi o emerytury, tylko o grabież pieniędzy i ubezwłasnowolnienie obywateli.

      Usuń
  2. Mam już swoje lata i też mnie to dotknęło. PRL-bis przebija oryginał. Ale co się dziwić - panowie się nie zmienili. Tyle że się uwłaszczyli dawnym 'państwowym' i przejęli media. Chcieliście własności i wolności? - to ją ...mamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy wolność jak wszyscy diabli, pytanie czy ta wolność nie jest gorsza niż to było

      Usuń
  3. Wiesz,ja też nie za bardzo widzę jakie zalety mają śmieciowe umowy,ale może bez takich umów ludzi w ogóle by nie zatrudniano?To,oczywiście,wielka niegodziwość,że albo wcale,albo'śmieciówka',ale to inna rzecz.Nie upieram się przy swojej interpretacji,bo dla mnie to jest niepojęte zjawisko,ale wiesz,na emigracji żyje się inaczej:)
    W każdym razie chyba powinnam się cieszyć,że nie muszę szukać pracy...Zdaje się,że uczciwa płaca za ciężką pracę,jaką wykonuje MMŻ to w dzisiejszych czasach przysłowiowe złapanie Pana Boga za nogi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To po prostu wykorzystywanie ludzi. Ni mniej ni więcej i wmawianie im, że bycie wykorzystanym to radocha i dowód na nowoczesność.

      Usuń
    2. Jak kogoś nie stać na zatrudnienie pracownika na normalnych warunkach, to jest dziadem nie pracodawcą i niech się zatrudnia sam. Na jego miejsce przyjdzie inny przedsiębiorca, którego będzie stać. Nikt nie jest niezastąpiony.
      far from magic thinking

      Usuń
  4. Szanowna Flavio.
    Jedyną zaletą ubezpieczenia ZUS jest jedna z jego składowych w postaci składki zdrowotnej, która gwarantuje dostęp do bezpłatnej służby zdrowia. Co do pewności zatrudnienia, to niestety jest tak, że każdą umowę można rozwiązać, tyle, że z różnym terminem wypowiedzenia - w przypadku umów na czas nieokreślony jest to 3 miesiące. Są oczywiście sposoby aby te długie okresy wypowiedzenia skrócić, a zatem ta pewność zatrudnienia jest nieco iluzoryczna.
    P.S. ZUS rzeczywiście jest bankrutem, lecz jego konanie będzie powolne ze względu na kolejne kroplówki z budżetu państwa. Niemniej jednak, od osoby dobrze zorientowanej w temacie wiem, że obecni 35 - 40 latkowie mogą liczyć na co najwyżej 30% średniego wynagrodzenia za dany okres.

    OdpowiedzUsuń
  5. No i mamy zieloną wyspę szczęścia i stabilności. Tylko ja nigdzie uśmiechów na twarzach nie widzę. A ta zieleń to chyba od rosnącego wszędzie szczawiu:) A może to wiosna w pełni:)
    Słońce Peru Mistrz Bajeru naopowiadał cudów a ludzie uwierzyli i chyba nadal wierzą.
    Ja też sobie ponarzekam, dołączę do grona malkontentów a Umiłowani Przywódcy i tak nas mają gdzieś. Oni walczą tylko o swoje ciepłe posadki i tyle. A ludzie niech sobie radzą. Tylko jak???
    Też nie widzę zalet w umowach śmieciowych. Co będzie dalej lepiej nie myśleć.
    Optymizmu i dobrego humoru wszystkim życzę.
    Pozdrawiam Seaborg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja Seaborg, szczawiu Ci u nas urodzaj. Ludzie wierzą w różne rzeczy, we wszystko nawet. Mnie też przeraża przyszłość. Bardzo przeraża.

      Usuń
    2. Nie zapominajmy o Mirabelkach.

      Usuń
  6. Czytałem na "piekielnych" wpis - chłopak był 2 lata na bezpłatnym stażu w jakiejś Ważnej Koproracji (literówka zamierzona, nazwa nie padła). Przez te 2 lata był "dziewczyną do wszystkiego" - przynieś, wynieś, pozamiataj. I tylko to. NIC merytorycznego. Ze stażu wyniósł piękny wpis w CV i zero umiejętności poza obsługą miotły i ekspresu do kawy.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takich historii jest przerażająco dużo a będzie coraz więcej.

      Usuń
  7. Wykorzystywanie ludzi na bezpłatnych stażach i praktykach(w tym studenckich) to wielka niegodziwość, i do tego mająca wiele aspektów. I nie chodzi tu tylko o to, że człowiek nie będzie żył dzięki fotosyntezie. Dodatkowo z tego co zauważyłem to gdy ktoś zatrudnia młodego pracownika i już mu płaci to naprawdę stara się go coś nauczyć, by ten lepiej wykonywał swoją pracę. Gdy ma kogoś za darmo to już jakoś na młodziaku mało komu zależy. I w rezultacie stażysta/praktykant lepiej by zrobił zostając w domu i robił... cokolwiek. Znam wiele osób tak twierdzących. A żeby znaleźć pracę "w zawodzie" na której można cokolwiek zarobić byleby było to trzeba się nieraz solidnie nachodzić. Często jest tak, że chodzisz rok za pracą, ślesz i roznosisz tysiące CV, już wątpisz w swoją wartość, aż pewnego dnia zachodzisz w jedno miejsce gdzie możesz zacząć pracę jeszcze tego samego dnia. I choć warunki może nie są najlepsze to jednak wydaje się, jakby oferta spadła ci jak z nieba.

    Ale na same umowy śmieciowe bym nie narzekał. Taka forma zatrudnienia to jednak jest nasza przyszłość. Nie w sensie, że trzeba będzie harować całe życie za te 1000 zł na rękę, ale w dzisiejszym świecie już nie zdarzają się przykłady gdzie człowiek całe życie pracuje w jednym miejscu. W takich Stanach przeciętny pracownik zmienia swoje miejsce pracy, a nawet zawód kilka razy w ciągu życia. Taka forma zatrudnienia jest też preferowana w firmach, które pracują w formie projektowej, gdzie raz potrzeba szybko zwiększyć zatrudnienia, ale gdy nie ma żadnych większych zleceń nie opłaca się utrzymywać wysokiego zatrudnienia. No i nie zapominajmy o tym, że nie każdego pracodawcę stać na te wszystkie obciążenia fiskalne. W Polsce wręcz każe się człowieka za to, że tworzy zatrudnienie. A nawet, że śmie prowadzić własną działalność. Dopiero co przeczytałem, że w całym roku 2012 skarb państwa przegrał w sądzie procesy po których będzie musiał wypłacić 400 mln zł odszkodowania. A przegrał tylko co 30 proces.
    A tak propos. Jak się podobał "Układ zamknięty"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, bym zapomniał. Teraz modne jest też zatrudniać ludzi prowadzących własną działalność gospodarczą. Robią to zwłaszcza firmy parabankowe i tzw. doradztwa inwestycyjnego. Ale nie tylko. Widziałem nawet kiosk, który tego wymagał. Tu dopiero można polać wody, że to tak uruchamia przedsiębiorczość Polaków, i jakie to piękne. A w rzeczywistości wygląda to tak, że robią to samo co na etacie, czy śmieciówce, a sami muszą za siebie płącić zusy i inne skłądki.

      Usuń
    2. Tak, bo pan i władca musi zaraz mieć najnowszy model Mercedesa, dwie wille za miastem i jacht. No to biedaczek nie ma już na wynagrodzenia pracowników.
      W dziewiętnastym wieku to przedsiębiorca miał klawe życie. Chlasnął niewolnika po plecach albo wyrzucił robotnika na zbity pysk wedle swojego uznania i miał gdzieś jakieś godziwe płace, czy ludzkie traktowanie. Niewolnik czy robol przecież nie człowiek, on jest od wypracowywania zysku.
      Polski pracodawca tak szanuje pracownika, że wyraźnie pisze co pracownik mu może zrobić: skoczyć na warsztat.
      Zawsze sobie znajdzie innego frajera.
      far from magic thinking

      Usuń
    3. Mając na myśli, że nie każdego stać na obciążenia fiskalne chodziło mi raczej o małe przedsiębiorstwa(głównie te młode), gdzie liczy się każde zlecenia i każdy grosz, a nieraz główne zadanie firmy przemienia się z osiągania zysku na walkę o przetrwanie. Nie dziw się, że tacy będą zatrudniać na śmieciówkach.
      Natomiast, gdy już mówimy o koncernach, czy bankach, które również ochoczo zatrudniają na śmieciówkach, czy na bezpłatne praktyki to wtedy można już śmiało mówić o braku poszanowania pracowników, tym bardziej że jakoś ostatnio nie słyszałem, aby banki w Polsce miały szczególnie ciężko.

      Nie wrzucałbym też wszystkich pracodawców do jednego wora. Są tacy co by jeszcze chcieli żeby pracownik płacił im za zaszczyt pracowania w ich czcigodnej firmie, a są i racy którzy dbają o podwładnych, zapewniając im świetne warunki do pracy. Jak w życiu. Raz poznasz kogoś fajnego, innym razem zaczepi cię jakiś dres.

      Usuń
    4. Chamstwo, brak kompetencji i mobbing to jest to co cię może często spotkać w małej firmie. Nie ma związków, więc nie możesz walczyć o swoje, jak szef każe ci zasuwać po 12 godzin i płaci za 8, musisz się zgadzać. I jeszcze opóźnienia w wypłatach, co jest nagminne.
      Wszyscy mają możliwość zatrudniania na śmieciówkach i dlatego wszyscy to robią niezależnie od dochodów i wielkości firmy. Trudno powiedzieć kogo stać a kogo nie. Nie kupuję takiego tłumaczenia. Nie stać cię na zatrudnienie pracownika to sam pracuj albo bankrutuj. Nie każdy musi być przedsiębiorcą.
      far from magic thinking

      Usuń
    5. @Piotr

      Ja jednak uważam, że sama śmieciówki to droga donikąd. Rozumiem specyfikę branży, ale dla mnie to wieczne życie na prowizorce. Człowiek niepewny swej przyszłości będzie gorzej pracować bo brak mu motywacji. Z tą zmianą pracy też bywa różnie i nie jest tak łatwo się przekwalifikować.

      Na filmie nie byłam, w weekend miałam nieoczekiwane zajęcia i nie dałam rady

      Usuń
    6. a i jeszcze jedno: zgadzam się Piotr, że różnie bywa z tymi firmami. Są nieuczciwi po obu stronach, zaś system podatkowy wykańcza fitmy

      @far from magic thinking

      Zgadzam się, że nie każdy musi być przedsiębiorcą a niektórzy nie powinni. Nie każdym ma do tego głowę, zacięcie i umiejętności. Ja ich nie mam dlatego nie wierzę, że wszyscy mamy zakładać firmy jednosobowe Założę firmę i co? Skąd wezmę zlecenia? To nie hop siup.

      Usuń
  8. Ja mam umowę na pół śmieciową. Szlag mnie na to trafia i całkowicie się z Tobą zgadzam. To jest poniżające.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wojtek mnie to też może czekać i jestem przerażona

      Usuń
  9. Czcigodna Erinti
    W czasach starych wartości nie tylko pracownik ale i pracodawca mieli względem siebie jakieś obowiązki. Ale żyjemy w epoce postępu.
    Znam trzy rzeczy postępowe. Ruch postępowy w fizyce, paraliż postępowy w medycynie oraz postępowe trendy w życiu społecznym. Ten pierwszy nie posiada żadnej konotacji moralnej ale już te pozostałe są siebie warte, co zresztą opisałaś w swoim wpisie.
    Ale w dno na którym spoczywają poglądy postępowe pukają od spodu "wolnościowcy". Ci to by dopiero zamienili Polskę w szambo gdyby tylko mogli!
    Pozdrawiam serdecznie. .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się Stary Niedźwiedziu zacny, kiedy brak elementarnej uczciwości i zaufania wszyscy tracą. W krajach angolosaskich były jak napisałeś i dzięki temu osiągnięto tam tak niszczony dobrobyt.

      Usuń
  10. A ja tak z drugiej strony, mianowicie jako pracodawca. Co prawda moi pracownicy są w tej chwili zatrudnieni na czarno, ale to na ich własne życzenie, gdyż przyszły nakazy komornicze na zajęcie ich wynagrodzenia. Pamiętam jednak czasy, gdy pomagałem pracownikom jak mogłem, czyli oprócz wynagrodzenia i premii, dostawali deputat w towarze, wykupowałem ich dzieciom leki w aptece, kupowałem książki i zeszyty itp. W zamian za to odpłacali mi kradzieżami, działaniem na szkodę firmy, spóźnianiem się do pracy, zwykłym opieprzaniem się czy wreszcie przejściem do konkurencji (która obiecywała złote góry a potem dostawali ledwie połowę tego co u mnie). Chciałem, ażeby była to ciepła nieduża firma, gdzie wszyscy czują się dobrze i z przyjemnością do pracy przychodzą. Niestety, po takich a nie innych doświadczeniach wyleczyłem się z altruizmu i stosunki w firmie są sformalizowane i ograniczają się do tego, że oni mają zrobić swoje a ja im zapłacić - i tyle, nie chcę znowu doznać zawodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest smutne, jak ktoś chce być uczciwym człowiekiem ma pod górę

      Usuń
  11. Pracodawcy zatrudniają na śmieciówki nie dlatego, że z chwilą zostania pracodawcą (którym nikt od początku nie jest, z reguły wcześniej bywa się pracownikiem) przechodzą na ciemną stronę mocy. Chcąc przetrzymać wysokie obciążenia fiskalne muszą zagwarantować sobie minimum opłacalności. A państwo zdziera, bo wciąż liczny jest lud, któremu trzeba dać i któremu się po prostu należy. Z pewnością szybszy będzie wzrost proletariatu blokowiskowego niż młodych radców prawnych czy informatyków otwierających swoją działalność i płacących podatki.

    Oczywiście, że można iść za głosem "prawdziwych Polaków" postulujących natychmiastowy wzrost minimalnego wynagrodzenia do poziomu przeciętnego. Taki pomysł spowoduje masowe zatrudnianie na ułamkowy etat albo wprost zwalnianie. A skończy się zapaścią gospodarczą. Można? Pewnie, najważniejsze, żeby dać.

    Bezpłatne staże? A co, niejeden mam za sobą? Czy też okres pracy prawie za darmo? Niestety, żeby wyjąć, to trzeba najpierw włożyć.
    Byli znajomi, dziś obrażeni na cały świat, wciąż czekają, aby ktoś ich zatrudnił, bo skończyli "prestiżowe studia". Nie zauważyli, że czasy, gdy mgr coś znaczył, a do pracy przydzielano, są już przeszłością.

    Reasumując: nie jest łatwo :)

    Inna sprawa, że nie znam głodującego adwokata, lekarza, biegłego księgowego, specjalisty od podatków, odpowiedniego filologa czy inżyniera.
    Jeśli ktoś skończył filologię polską czy politologię i poprawił to podyplomowym zarządzaniem, no to trudno się dziwić, że miota się od śmieciówki do śmieciówki. Nie każdy musi być prawnikiem, lekarzem czy ekonomistą po SGH? No oczywiście! Nie każdy też musi mieć po równo :) Ktoś marzył, by uczyć geografii w szkole? No to musi się liczyć z tym, że będzie mu ciężko i przyjdzie walczyć na mocno nasyconym rynku. Oczywiście można wciąż zabierać i podnosić podatki w imię likwidowania społecznych nierówności. Tylko kiedyś dojdzie się do tego, że nie będzie komu tych podatków płacić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Celsus ja nie mówię o ciemnej stronie mocy. Nie skończyłam "prestiżowych" studiów i nie ma najmniejszego zamiaru zasuwać dla kogoś za pietruszkę i dostać na koniec kopniaka. Trudno darmo. Jak ktoś udaje, że płaci ja będę udawać, że pracuję

      Usuń
    2. Nie pamiętam co ukończyłaś, wydawało mi się, że coś "na czasie". Ukończony kierunek pomaga, ale nie zastąpi chęci. Znam ludzi, którzy kończyli niszowe kierunki, ale pragnienie do doskonalenia się i prawdziwa chęć pracy oraz dobrze opanowany język pozwoliły im dosyć dobrze się ustawić. Oczywiście, że łatwiej jest się przebić przeciętnemu informatykowi niż bardzo zdolnemu absolwentowi wychowania fizycznego, ale nic nigdy straconego.
      Wydaje mi się, że popełniasz błąd. Trzeba cierpliwie przeczekać okres "bycia kotem", a okazje wykorzystywać. Obrażając się stawiasz się w roli przegranej.
      Uwierz w siebie. Brzmi jak amerykański slogan, ale działa. Wymaga tylko pracy, samozaparcia, jasnych celów i... odrobiny szczęścia. A jak wywalają drzwiami, to wchodzić oknem. Fochy nic nie pomogą.

      Usuń
    3. Celsus ja nie strzelam fochów. Cieszę się z mojej pracy, bo mam z niej profity. Pisałam o czymś innym (próbowałam wysłać maila ale mnie wywaliło). W mailu bym wyjaśniła przyczynę rozgoryczenia.

      Usuń
    4. Mail bez zmian. Jak Ci się chce o tym pisać...

      Usuń
    5. wiesz nie chcę o tym pisać na forum bo jeszcze kto doniesie. Ale powiem ogólnie wiesz co dobija? Jak czujesz, że pracujesz a to jest nic nie warte, że wiesz, że robisz coś bez sensu ale musisz.

      Usuń
  12. Państwo polskie daje ludowi wielkie G. Polski socjal jest tak śmieszny że nawet nie warto o nim wspominać.
    Przedsiębiorcy kombinują jak mogą żeby nie płacić podatków: kreatywna księgowość, lewe faktury, wyprowadzanie kasy poprzez lewych podwykonawców są na porządku dziennym. Na porządku dziennym są zmowy cenowe między różnymi przedsiębiorstwami, żeby jak najefektywniej cyckać klienta.
    I jeszcze słychać z ich strony dodatkowe żądania: żeby obniżyć podatki z których i tak płacą tylko część tego co powinni, "uelastycznić" kodeks pracy (zajebi.sta nowomowa oznacza pracę w piątek świątek i niedzielę), znieść wynagrodzenie minimalne, a najlepiej żeby państwowe uczelnie od razu przygotowywały do zawodu, żeby nie musieli nic przeznaczać szkolenia. Roszczeniowcy, zupełnie jak górnicy.
    Bo im się nie opłaci. Na zachodzie jakoś się opłaca, a płacą o wiele więcej. Na same wynagrodzenia przeznaczają kilkakrotnie więcej niż w Polsce.
    Nie opłaca się, to zwijaj interes. Na twoje miejsce przyjdą inni przedsiębiorcy i będą się cieszyć że w Polsce są jeszcze stosunkowo niskie obciążenia.
    far from magic thinking

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Jest coraz ciężej i lepiej nie będzie.

      Usuń
  13. Mój dwudziestoczteroletni syn Kuba jest wykorzystywany, Erinti, w bardziej perfidny sposób. Pracuje dla jednej z potężnych firm medialnych i aby zostać zatrudnionym, musiał załozyć działalność gospodarczą. Tyle, że jego umowa agencyjna nosi wszelkie znamiona... stosunku pracy! Musi więc chodzić do roboty tak jak na "szychty", o okreslonych godzinach zaczynać pracę i o określonych godzinach kończyć. Niby nic, gdyby nie te paręset PLN, które musi osobiście odprowadzać do ZUSu.
    Bardzo podoba mi się zwrot "rżnąć głupa". A mistrzem w rżnięciu głupa jest... gej w wariatkowie!
    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  14. Super wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń