Przełom w walce z zaburzeniami odżywiania?/ An advance in eating disorders therapy?

Osoby regularnie odwiedzające mojego bloga wiedzą, że tematyka zdrowia i zaburzeń odżywiania jest mi bliska. Sama osobiście nie mam wielkich problemów, chociaż niejeden spec od zdrowego żywienia wedle dzisiejszej definicji powyższych słów załamałby ręce. Wiem jednak, że zarówno ataki niepohamowanego apetytu jak i jadłowstręt są czymś z czym bardzo ciężko walczyć i rady typu „rusz się i nie jedz tyle” tylko szkodzą a nie pomagają. Nie każdy ma siłę ćwiczyć, to nie takie proste znaleźć dobry program aktywności ruchowej dla siebie. A dieta? Raz dostałam taką rozpiskę z głównym naciskiem na białe serki i twarożki których nie przełknę bo sam zapach mnie odrzuca. Tak samo mam z jogurtami więc nie pasuję… ale nie o tym. Prace na temat genetycznej podatności na zaburzenia odżywiania wyszło dość sporo. Wciąż jednak pozostaje pytanie gdzie należy uderzyć? W układ hormonalny a może w coś innego? Dlatego zainteresował mnie artykuł w najnowszym numerze prestiżowego Science i ciekawe wyniki badań na myszach. Gryzonie są powszechnie używanymi modelami zwierzęcymi w badaniach ludzkich zaburzeń, na przykład depresji (to choroba a nie jak twierdzi wielu marudzenie panienek).

Zespół z Uniwersytetu Medycznego UNC  (University of North Carolina) opublikowali wyniki badań w których pobudzano neurony z pola bocznego podwzgórza (LH, ang.  laternal hypotalamus) u myszy. Region ten jest od dawna uważany za zaangażowany w regulację odżywiania. Badacze wskazali, że pobudzenie specyficznego  zespołu neuronów w tym regionie powoduje przekazanie sygnału do innych części mózgu i aktywację „żarłoczności” u myszy. Można z tego wywnioskować, że zaburzenia w przekazywaniu sygnału w tym specyficznym regionie podwzgórza powodują napady głodu oraz niekontrolowanego apetytu czy innych problemów z odżywianiem u ludzi. Być może zatem zaburzenia odżywania mają podłoże neurologiczne związane z nieprawidłowościami w ścieżkach przekazywania sygnału w mózgu. 



(http://www.the-scientist.com/images/News/September2013/overeating%20full%20body.jpg)

W czasie eksperymentu pobudzano regiony mózgu związane z pobudzeniem i niepokojem: jądro łożyskowe prążka krańcowego  (BNST, ang.  bed nucleus of the stria terminalis) . Pobudzenie tego regionu wyłączało LH i powodowało, że myszy dosłownie rzucały się na jedzenie jak tylko je dostrzegły. Nie tylko dosłownie pożerały porcje dostarczonego pokarmu, ale także szybko biegły w jego  kierunku. Kiedy tylko stymulacja neuronów została wyłączona zwierzęta praktycznie natychmiast przestały jeść. W innej fazie eksperymentu głodne myszy miału zablokowane działanie BNST i nie reagowały na obecność dostarczonego pożywienia. Rzecz jasna sama regulacje regionu LH oraz jego związki z odżywianiem jest nieco bardziej skomplikowana, toteż zainteresowanych odsyłam do pełnego tekstu artykułu [2] oraz komentarzy na profesjonalnych portalach jak science.daily czy the.scientist i inne. 

Zatem czy niedługo osoby mające nadwagę, otyłość i inne problemy z odżywianiem zamiast katować się dietami będą mogły zostać „popieszczone prądem” po właściwych częściach mózgu? A może podobnie jak w przypadku zaburzeń psychicznych terapia polegać będzie na dostarczeniu substancji psychoaktywnych i pobudzających lub obniżających aktywność odpowiednich części mózgu? Wiem oczywiście, że od odkryć naukowych do klinicznej praktyki droga długa. Wydaje mi się jednak, że mamy już pewne wskazówki. A biorąc pod uwagę, że zaburzenia odżywiania stanowią plagę dzisiejszych czasów badania czy to naukowe czy to już kliniczne cieszyć się będą dużym  zainteresowaniem także finansowym.

[1]abstract
[2] publikacja

****************ENG***********************

My Guests probably know (if not you are now informed) I am very interested in eating disorders and health topics. I don’t have serious problems with it fortunately, however many from so called “healthy lifestyle experts” would be upset seeing my lifestyle. Compulsive eating as well as anorexia are serious disorders and difficult to treat. “Stop eating and move” advices are actually nothing but harm. Not all of us are healthy and strong enough to start running. Finding appropriate exercises program is a difficult task. Once upon a time I went to a lady specialist let me call her and ask for a diet to lose some kilos. As the answer she gave to me run-of-the-mill like diet with white cheese, yoghurt and cottage cheese. Everything would be fine if only I can eat it and smell of products mentioned do not make me vomit. But let’s skip this topic and go back to the post. How to deal with eating disorders. What to blame? What part of the organism? In the last issue of the Science magazine there is interesting paper about eating habits regulation. The results of the mice’s experiments seemed promising. Mice and rats are used as animal models for human mood disorders like depression for example.

Researchers from UNC Medical School published in Science magazine results of the experiment with laternal hypotalamus (LH) neuron clusters activation in mice. The region mentioned has been suspected to be related with eating behaviour regulation.  UNC group proved LH neurons activation lead to signal transmission to another brain region and activation of “voracious” eating in mice. Eating disorders in humans then is suspected to be related with LH brain region. Moreover then eating disorders are neurological in basis, the result of signal transduction pathways abnormalities. 



 (http://www.the-scientist.com/images/News/September2013/overeating%20full%20body.jpg)

The bed nucleus of the stria terminalis (BNST) region in brain related to fear and anxiety was stimulated during first stage of experiment. BNST when stimulated turn off LH which lead mice to immediately eat a food delivered. Mice run very quickly to the food and chow it down. When stimulation finished animals stop eating. During second stage, BNST region was blocked in hungry mice. Animals did not react on a food delivered. The LH region regulation and its impact of eating habits is much more complicated than it sounds from my description of course. I suggest to read the full text [2] or discussion on science.daily or the.scientists portal.

So, will we be cured form eating disorders with stimulation/turning off appropriate brain regions, rather than with tormenting diets? Or maybe the future of the therapy lie in the drugs influencing appropriate signal transduction pathways as in psychiatric disorders? We must remember the distance between scientific discovery and clinical practice is long. Now we get some clues, clues worth more in deep interest. The eating disorders are serious problem in States and Europe as well. Such researches will be valuable and a lot of institution will be interested in them. Interested in financial terms also of course. 

[1]abstract
[2] full text

50 komentarze:

  1. Szanowna Erinti,

    Nie wiem jak się odnieść do zadanego tematu w świetle tego, co przeczytałem na innym blogu. Cytuję w całości, bo takiej hiperboli nadużyć, manipulacji i skrajnej głupoty nigdy jeszcze nie widziałem.

    "Regularne spożywanie tłustego boczku lub innego tłustego czerwonego mięsa prowadzi do rozwoju otyłości, miażdżycy, zespołu metabolicznego z następczą cukrzycą, udarów mózgu, zawałów mięśnia sercowego i nowotworów. Najprawdopodobniej regularne, nałogowe spożywanie tłustego czerwonego mięsa odpowiada za epidemię chorób cywilizacyjnych w tzw. państwach zachodnich.
    Powyższe argumenty dla wielu osób powinny być wystarczające do tego, aby zabronić sprzedaży, wytwarzania i obrotu tłustym czerwonym mięsem, represjonując wytwórców i osoby nim handlujące, a nawet końcowych użytkowników, przy czym represje takie byłyby tłumaczone troską o zdrowie poszczególnych jednostek spożywających szkodliwe produkty, potencjalnymi wysokimi kosztami leczenia efektów szkodliwego używania, a także realnym cierpieniem zwierząt, trzymanych i mordowanych w nieludzkich warunkach po to, aby zaspokoić kompulsywną potrzebę spożywania tłustego mięsa zwierzęcego przez część społeczeństwa (dokładnie tak jak w ostatnim punkcie wyglądała argumentacja kilku znanych mi, blogujących wegetarian).
    Oczywiście najprawdopodobniej większość osób spożywających tłuste mięso nie jest od niego uzależniona. Większość amatorów marihuany i alkoholu też nie jest uzależniona od tych substancji.
    Wyrażana troska o tzw. zdrowie publiczne (będąca w wielu przypadkach jednocześnie przyznawaniem sobie prawa do głębokiej ingerencji, włączając w to ingerencję siłową, w cudzą prywatność i w cudze wybory życiowe) może być umotywowana różnorako. Niekiedy ma na celu zwrócenie uwagi na rzeczywiste problemy powstające w określonych grupach osób związane z określonymi zachowaniami (np. społeczno-zdrowotne skutki narkomanii) i próbę rozwiązania tych problemów.
    Częściej jest jednak zakamuflowaną próbą dowartościowania się kosztem innych osób, stygmatyzowanych i wskazywanych jako gorsze, których los i potencjalne leczenie właściwie nie obchodzą osób wyrażających kategoryczne, słabo umocowane w racjonalnych argumentach opinie - jest ekspresją swoistego szowinizmu osobników usilnie poszukujących grupy, na której mogą wyładować swoje prywatne frustracje."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Tie Fighterze
      Nie wiedziałem ze na oddziałach zamknietych polskich szpitali psychiatrycznych pacjenci maja dostęp do internetu. Szkoda tylko ze w medycynie "doganianie Europy" rozpoczęto akurat od tego.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Czcigodny Tie Fighterze,
      skądeś to wynalazł? Autor chyba pomylił pieczarki (Psalliota) z łysiczką (Psilocybe). Шизофрения, как было сказано.

      Usuń
    3. Szanowny Refaelu,

      "To" roztaczało swoje wywody na blogu linkowanej u Starego Niedźwiedzia Missjonash. Tez nie mogłem wyjść z podziwu dla destrukcyjnej mocy marychy, bo jak sądzę, normalnie pracujący umysł nie byłby w stanie spreparować czegoś takiego.

      Pozdrawiam, TF.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. Jak ktoś ma wątpliwości, to wywód niejakiego "antydogmatyka" uzasadniający konieczność legalizacji narkotyków, albo delegalizacji tłustego czerwonego mięsa. Komentarz jak sądzę jest zbędny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjaśnienie o co chodzi wiele wyjaśnia, że tak powiem. Ludzie mogą sie uzależnić zarówno od używek, ale też od jedzenia. Przykładowo tak działają fast-foody gdyż tłuszcz i sól mogą uzależnić. Dlatego tak ciężko z nimi zerwać.

      Usuń
    2. Obawiam się, że najgorszą używką (poza narkotykami i alkoholem, rzeczy jasna) jest CUKIER, Erinti. Kto z ręką na sercu może powiedzieć, że byłby w stanie całkowicie zen zrezygnować?

      Usuń
    3. Masz rację Kira. Wiem, bo nie mogę zrezygnować z odrobiny czegoś słodkiego.

      Usuń
  3. Jedni czekają na cudowny specyfik na otyłość, inni - na lekarstwo na raka, jeszcze innym się marzy remedium na AIDS. Medycyna idzie ręka w rękę z techniką, ciągle naprzód... tylko pytanie, czy przeciętnego człowieka stać będzie na leczenie? :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobre pytanie Kira. Obawiam się, że nieprędko takowe leczenie będzie standardem.

      Usuń
    2. Już obecnie jest wiele wspaniałych metod leczenia, rekonstrukcji tkanki, doprowadzania do remisji choroby, etc. Już teraz można nabyć wspaniałe protezy kończyn, mieć zapewnioną świetną rehabilitację. Tylko że nie są one refundowane przez NFZ, a niektórych pewnie (jak mniemam) nie uświadczy się w naszym kraju. Postęp nie jest dla każdego.

      I chyba tak być musi.

      Usuń
    3. Możliwe, że tak być musi i że jest pewien podział. To co dzisiaj niedostępne jutro będzie dostępne i tak dalej

      Usuń
  4. Czcigodna Erinti
    Dążenie do absurdalnego obżerania się czy jadłowstręt to jeszcze nie wszystko. Co najmniej tak samo ważny jest metabolizm. Znam ludzi szczupłych, niezbyt aktywnych fizycznie którzy jedzą za dwóch i nie tyją. Oraz takich z nadwagą którzy jedzą naprawdę mało. Więc od stymulowania części mózgu odpowiedzialnej za apetyt do skutecznej regulacji masy człowieka jeszcze daleka droga.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że metabolizm jest ważny. Sama znam takich ludzi co jedzą za dwoje i spalają jak piec, ja zaś niestety nie mam tyle szczęścia. Dlatego tak mnie drażni gadanie o dietach. I wiem, że od badań na myszach do kliniki daleka droga, niestety

      Usuń
    2. Czcigodna Erinti
      Jeśli zgodnie ze wzmianką w felietonie istotnie jesteś zainteresowana dietą, prześlę kilka uwag jutro na priva.
      Temat szablonu chyba pominę. Bo we wspomaganiu się notatnikiem i czynnościach kopiuj - wklej nabrałem już wprawy prestidigitatora.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Nie, nie jestem jakoś specjalnie. Drażni mnie promowanie pewnych diet

      Usuń
    4. Erinti, nie masz szczęścia niby z czym? Już nie opowiadaj takich rzeczy. Masz złe postrzeganie rzeczywistości.

      Usuń
    5. Każdy ma jakieś postrzeganie rzeczywistości. A prędkość metabolizmu to rzecz dość łatwo zauważalna i porównywalna z innymi ludźmi. I na moim blogu zamierzam opowiadać co uważam za wazne i istotne i nikt mi nie będzie mówił co mam mówić a czego nie

      Usuń
  5. Można się jeszcze Erinti uzaleznić od chipsów ,one mają w sobie coś uzależniającego ,coś tam do nich dodają . Ja np od chipsóów jestem uzależniona tzn już ich nie tknę jak widzę w sklepie chipsy to odwracam wzrok ale ... . Najlepsze są takie paprykowe... ech
    Co do medycyny ,medycyna idzie naprzód to fakt przecież nawet teraz można wyhodować z tkanki człowieka organ np serce ,staw biodrowy itp tylko nie jest to dostępne dla ludzi . Medycyna nie jest dla ludzi i chyba pieniądze nie mają tu znaczenia..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację co do chipsów, tak działa połączenie soli oraz tłuszczu.

      Usuń
    2. @Julianne,

      Masz rację, paprykowe są pycha.

      Usuń
    3. @tie_ fighter

      Paprykowe są najlepsze . Wszystko co jest związane z Papryką jest najlepsze . Jestem uzalezniona od papryki ech te nałogi . ;-)

      Usuń
    4. Ech ta papryka, począwszy od tej dużej słodkiej, przez odmiany posrednie, przez jalapenio i długie ostre strąki chili, aż do tych maleńkich atomowych, najostrzejszych. Pycha, uwielbiam paprykę i rozumiem kazdego, kto też tak ma:)

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    6. Ślinka cieknie mi po tym twoim opisie . Uwielbiam paprykę i cieszę się ,że nie jestem sama z tym uzależnieniem ;-)

      Usuń
    7. Papryka górą!!!

      Pozdrawiam Cię serdecznie i paprykowo.

      Usuń
    8. Papryka górą!!!

      Pozdrawiam Cię serdecznie i paprykowo.

      Usuń
  6. Hmmm... A mnie się wydaje, że problemy z odżywianiem pojawiają się wtedy, gdy ktoś ma nieuporządkowane życie, czyli z jakiegoś powodu czuje się nieszczęśliwy z tym,co obecnie ma lub czego nie ma. Jesteśmy coraz bardziej bombardowani przez stresy, chronicznie kurczącą się dobę i miliony spraw do załatwienia na wczoraj. Ciężko się tak żyje. Można by przytoczyć wiele powodów, ale wiele z nich związanych jest z naszą psychiką. Pobudzanie danego obszaru mózgu u otyłego w celu wyleczenia go z otyłości raczej na wiele się nie zda, jeżeli ta osoba nie zmieni albo stylu życia, albo nastawienia do pewnych spraw. To tak jak z denerwowaniem się - wkurzamy się, żołądkujemy... tylko po co? A gdyby tak na rzecz spojrzeć z innej strony?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też prawda Thunderku. Ludzie mający stresy i zmartwienia często je zajadają czymś słodkim, bo trzeba sobie jakoś radzić, jakoś odreagować i gadania ałtorytetów od diet wiele nie pomagają. Rzecz jasna często nie obędzie się bez psychoterapii, ale usuwanie przyczyn neurologicznych na pewno pomoże

      Usuń
    2. Pewnie pomoże, a raczej dopełni całości :) Takie leczenie to proces zmian w sobie. Zmian, których zapragniemy sami i będziemy je realizować z całą stanowczością.
      Można odchudzić ciało, ale jeżeli nie zrobi się porządku w głowie, efekt jo-jo murowany i obciążenie psychiki kolejną życiową porażką... ehhh... temat rzeka :)))

      Usuń
    3. No właśnie a nieudane odchudzenie może dobić, zwłaszcza jak się słyszy same dobre rady i opowieści jakie to ponoć łatwe. Zresztą jeśli coś ma podłoże neurologiczne to jesteśmy już bardzo blisko psychiki bo zaburzenia neurologiczne mogą zryć psychikę. Natomiast jak ktoś ma duży problem ze sobą nie da rady schudnąć bez psychoterapii a jak ma problemy z metabolizmem (na przykład z tarczycą) tyje od powietrza.

      Usuń
  7. @ Julianne

    Bogaci będą z tego korzystać. Biedni będą nadal czekać w kolejce do kardiologa.

    Że "czegoś" dodają do żywności, to wiadomo. Różnych świństw. Niestety, taka jest cena taniego żarcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację bogaczę będą mieć takie możliwości ,ale zwykli ludzie choćby zamożni , o normalnych zasobach finansowych już nie .
      Teraz nawet mając pieniądzę na prywatne leczenie pomocy nie uzyskasz tylko doją kasę od ciebie ile wlezie . lekarze stali się biznesmenami i niczym innym a przysięga hipokratesa jest śmiesznym żartem .

      Usuń
    2. Czy kiedyś było inaczej?

      Usuń
    3. Za pogardzanej komuny w Polsce było inaczej ,ale to dawne czasy.

      Usuń
  8. Moim zdaniem uzależnić się można od wszystkiego...Ja się boję,że jestem uzależniona od marchewki...nie śmiej się.
    Lepiej kanapka z boczkiem,na pełnoziarnistym chlebie,niż hamburger,ale Nastce trzy razy do roku i na hamburgera pozwalam.Umiar,to najlepsza dieta,a dodatkowe kilogramy to nie powód,żeby się wieszać-żaden sznur nie utrzyma:P
    Serio,mam jadłowstręt,od paru ładnych dni-kawa,marchewka i tyle...I myślisz,że coś schudłam?Guzik.
    Szablon rewelacyjny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym odchudzaniem to często maskara. I nie takie łatwe jak twierdza mądrale. A marchewka zdrowa więc dobrze, że masz na nią taką ochotę.

      Usuń
  9. Mnie tam żadne popieszczenie prądem nie pomoże. Moje neurony mają to gdzieś bo i tak wiedzą lepiej. Mam nadwagę lekową. Odżywiam się należycie, na brak ruchu nie mogę narzekać i nie lubię słodyczy. Piję gorzką herbatę i kawę.Tak mi zostało kiedy cukier był na kartki i tak mnie trzyma do dzisiaj. Chipsy robię z zasuszonych owoców.
    Jestem uzależniona od gotowanych na parze warzyw. Bez soli.
    A jednak jestem okrąglutka i już. Chyba nie ma dla mnie ratunku.
    Wiesz, niedawno widziałam mocno otyłe dziecko wychodzące z knajpki. Trzymało w ręku sporego burgera kapiącego od nadmiaru sosu. Niby nic, gdyby nie słowa matki. Jedz szybciej bo ci ten drugi wystygnie.
    Coraz więcej takich przypadków. Rośnie pokolenie otyłych dzieci a rodzice stwierdzają: jak ma apetyt i jest przy kości to znaczy dziecko zdrowe..Szkoda słów.
    Serdeczności przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tacy rodzice są zwyczajnie TĘPI. :/

      Usuń
    2. To wielki problem Hanno z takimi ludźmi. Ja też nieraz widziała dziecko z drożdżówką większą niż ręka dziecka. To po prostu szkodzenie dziecku, zwłaszcza, że ciężko zwalczyć otyłość nabytą na młodu.

      Na nadwagę lekową nie ma mocnych. Tak samo ciężko walczyć jak ktoś ma problemy hormonalne na przykład z tarczycą.

      Usuń
    3. Erinti, ja na przykład mam problemy hormonalne. I jestem pogodzona z faktem, że nigdy nie będę mieć rozmiaru 36, ale to nie znaczy, że nie można walczyć z łaknieniem i nie ułożyć zdrowej diety. Drożdżówka raz na jakiś czas na pewno nam nie zaszkodzi. Nawet w przykładowym jadłospisie diety śródziemnomorskiej można znaleźć chałkę. Problem w tym, że niektóre dzieci jedzą je codziennie na śniadanie, zamiast pełnowartościowego posiłku. Sklepiki szkolne też są problemem, bo sprzedają tam batoniki i pączki.

      Usuń
  10. Szanowna Erinti,
    Ja przyznaję się, że jestem otyły (ponad 100 kg przy 1,7m wzrostu). Na studiach udało mi się dzięki drakońskiej diecie i intensywnym ćwiczeniom schudnąć do normy, ale kiedy wróciłem do normalnego jedzenia wszedł efekt jojo i po roku byłem grubszy niż przed odchudzaniem. Jednak od kiedy znalazłem fizyczną pracę, pomimo braku zmian w odżywianiu chudnę kilo tygodniowo. Prowadzi mnie to do konkluzji, że kwestia jest nie w diecie, a nawet nie w świadomym odchudzaniu a w sumie dziennego wysiłku. Obawiam się jednak co będzie gdybym zmienił pracę na nie wymagającą tyle wysiłku fizycznego, bo przy moim metaboliźmie utrzymanie obniżonej wagi wymagać będzie życia na diecie odchudzającej aż do śmierci.
    Wyrazy szacunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mirku wysiłek na pewno ma tu duże znacznie. Ale nie każdy ma siłę pracować fizycznie, jak ktoś wraca po długiej pracy jest zmęczony itd.

      Usuń
  11. Swego czasu pracowałem (na czarno) jako goniec.
    Panie Refael72 - 700 zł do rozliczenia - zakład energetyczny
    Panie Refael72 - 450 zł do rozliczenia - administracja czynsz
    Panie Refael72 - 50 zł do rozliczenia - z poleconymi na pocztę
    Panie Refael72 - --- zł do rozliczenia - ......

    po miesiącu 8 kilo i 10 cm obwodu w pasie mniej.

    OdpowiedzUsuń
  12. bardzo ciekawy temat... w sumie każde zwierzę /w tym człowiek/ poszukuje takich rozwiązań, by osiągnąć maksimum efektu przy minimum czasu i wysiłku... w przypadku człowieka ten gatunek zapędził się nieco w kozi róg, bo efektem rozwoju cywilizacji jest cała gama przypadków dysfunkcji związanych także z odżywianiem, od otyłości do anoreksji... na ile różne leki i różne zabiegi mogą być pomocne w ich rozwiązywaniu?... tego nie wiadomo... wydaje mi się jednak, że nic nie zastąpi bazowych metod, czyli odpowiedniej porcji ruchu i zdrowego rozsądku w odżywianiu się...
    pozdrawiać jzns :D...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i nic nie zastąpi zdrowego rozsądku w każdej mierze

      Usuń
  13. Należę do osób, które mają problemy endokrynologiczne. Choć nie są to poważne problemy, to jednak muszę całe życie walczyć, żeby nie przytyć. Nie jestem w stanie odmówić sobie czekolady (takiej z 70% zawartością kakao), nie jestem w stanie jeść dzikiego ryżu i całkowicie wyeliminować cukier. Przestałam słodzić i solę naprawdę niewiele, do tego odżywiam się w miarę zdrowo, ale waga ani drgnie. W moim przypadku działa jedynie ruch, dlatego dużo chodzę, ograniczam poruszanie się komunikacją miejską, od czasu do czasu odwiedzam siłownię. Tylko jeśli dużo się ruszam, mogę utrzymać normalną wagę. Ale żadne diety-cud polecane przez dietetyków nie pomagają. Gdybym wyeliminowała czekoladę, to będę to odczuwać - na przykład częste skurcze. Nie jeść kolacji, kiedy się nieraz pracuje do rana? Niewykonalne. Dlatego chyba wystarczy wyeliminować śmieciowe jedzenie i zafundować sobie więcej ruchu. Ale, broń Boże, nie słuchać dietetyków w telewizornii, bo promują jakiś ekstremalny styl odżywiania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tylko stresują człowieka. Poza tym każde ekstremum jest niezdrowe.

      Usuń
  14. Jeżeli ktoś ma wielkie problemy z nadwagą to ja mam dla was radę ,bo sama takie kłopoty miałam i doszłam do siebie .
    Polecam Wam sposób Mireille Guilliano Francuzki nie tyją skutecznie schudniecie bez efektu jojo Autorka da wam także rady jak jeść nawet rzeczy tłoczące które lubicie a nie przytyć . Bardzo polecam Wam tą książkę -mnie ona uratowała życie .
    Dobrą rada na początek jest także dieta Katarzyny Dowbór MŻ czyli mniej żreć . Tu podaję linki
    http://www.papilot.pl/odchudzanie/696/Dlaczego-Francuzki-nie-tyja.html

    http://www.medigo.pl/diety-diety/randka-z-kuchnia-francuska

    http://www.empik.com/francuzki-nie-tyja-guiliano-mireille,357964,ksiazka-p

    http://www.twojadieta.pl/katalog-diet/Diety-polskich-gwiazd/1/411/Dieta-Katarzyny-Dowbor/

    Powodzenia !

    OdpowiedzUsuń