Najnowszy wróg elit i rządzących/Elites and governors newest enemy

Współczesna Polska to przedziwne miejsce pełne kontrastów. Próba ich zrozumienia bywa karkołomna i nie wiem czy możliwa dla kogoś zza granicy. Oto bowiem po raz kolejny zaprzężono wiodące media oraz najemników w randze autorytetów do walki ze społeczeństwem. Tym razem wrogiem numer jeden została rodzina Elbanowskich.


Państwo Elbanowscy mają wszystkie cechy wroga „elit” dzisiejszej Polski. Po pierwsze mają dużo dzieci. Rodzina wielodzietna jest wedle „młodych i wykształconych” oraz oficjalnej doktryny czymś patologicznym. Wszak nikt przy zdrowych zmysłach nie ma  więcej niż jednego, no góra dwójki dzieci. Dziecko to bowiem kłopot: nie dość, że kosztuje to co gorsza psuje figurę a przecież to tragedia! Rodziny wielodzietne to jakiś straszliwy przejaw obciachu i ciemnoty umysłowej. Zacofania i braku edukacji, wszak jak można się nie zabezpieczać?! Jakieś kursy obowiązkowe powinny być czy jak, trzeba przecież kobietom uświadamiać jak powinny dbać o samorealizację i karierę. Winny pracować całymi dniami w korpo i w klubach zaspokajać potrzeby wyzwolonej singielki. Która nie wie, nie docenia i czyni inaczej zasługuje na reedukację.

To jednak koloryt. Popełnili jednak zbrodnię. Zaczęli zbierać podpisy w sprawie referendum. Chodzi o referendum w sprawie posyłania sześciolatków do szkół. Tego partia, mająca w swej nazwie przymiotnik „obywatelska” nie daruje. „Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie” – powiedział Józef Cyrankiewicz. Wszystko rzecz jasna dla dobra ówcześnie żyjących w naszym kraju. Słowa człowieka nie będącego u steru niepodległego państwa można zrozumieć. Dlaczego jednak partia mówiąca tyle o demokracji i rozwoju Polski zaczyna zachowywać się w podobny sposób? Dlaczego tak bardzo się boi głosu swoich obywateli, skoro ponoć „nie ma z kim przegrać wyborów”, skoro nie ma konkurencji? Skoro jest tak pięknie i tak dobrze to o co chodzi? Dlaczego tak się zwalcza związki zawodowe, patriotów i rodzinę?

Od razu zaznaczę, że nie jestem całkowicie przeciw posyłaniu dzieci do szkół w wieku lat sześciu. Są kraje, gdzie dzieci zaczynają naukę w tym wieku i system działa nieźle. Mam tylko jeden warunek: niech szkoła będzie przygotowana na przyjęcie tam młodych osób.  Kiedyś istniały tak zwane zerówki przyszkolne, w których łączono naukę z zabawą. Komu to przeszkadzało? Dlaczego rozwalono niezły system? Komu to przeszkadzało? Komu? Czy jednemu z geniuszy od  reform niszczących edukację?  W mojej podstawówce dzieci młodsze uczyły się w oddzielnym skrzydle niż starsze. Chodziło o oddzielenie siedmiolatków od nastolatków z siódmej czy ósmej klasy. Maluchy miały swoją szatnię i nie spotykały starszaków. Czuły się w szkole bezpiecznie i przebywały w towarzystwie podobnym wiekiem. Przy sąsiadującym ze szkołą przedszkolu była specjalna zerówka. Sześciolatki gładko przechodziły na nowy etap edukacji. Pod koniec trzeciej klasy przygotowano nas do przejścia do starszaków. I system działał.

Popieram inicjatywę państwa Elbanowskich. W młodym wieku każdy miesiąc ma znaczenie i jeden sześciolatek jest bardziej a inny mniej dojrzały. Jeśli w szkołach powstaną odpowiednio wyposażone i bezpieczne klasy możemy porozmawiać na temat obniżenia wieku pójścia do szkoły.  Na razie przygotowanie szkół to fikcja. Ale nawet nie to mnie najbardziej zirytowało w tej sprawie. Najbardziej drażni i smuci z jaką pogardą partia, mająca przymiotnik „obywatelska” w nazwie, odnosi się inicjatywy obywateli. Jak wmawia rodzicom, że są głupi w władza wie lepsze co dla dzieci. Jak ma za nic głos przeciwników kolejnych etapów niszczenia polskiej oświaty o szumnej nazwie reformy. W piątek (pojutrze) ma się odbyć głosowanie w Sejmie. Partie opozycyjne zapowiedziały poparcie wniosku o referendum. Partia rządząca zapowiedziała dyscyplinę w czasie głosowania, zaś fachowcy do wynajęcia oraz media napadają na rodzinę, która śmiała mieć inne zdanie co do wychowania swoich dzieci niż państwo.

[1] http://krystynakofta.natemat.pl/80165,elbanowscy-na-elbe
[2]  http://opinie.newsweek.pl/tomasz-lis-o-elbanowskich-i-akcji-ratujmy-maluchy-na-newsweek-pl,artykuly,273322,1.html
[3] http://www.fakt.pl/Warzecha-Sukces-panstwa-Elbanowskich,artykuly,108193,1.html

*******ENG*********

Modern Poland is a place full of contrasts. To be sincere I have no idea how to explain for a foreigner “why” is it so, without writing long and probably boring texts. We are nation proud from being independent and always fighting everyone wanting to claim our independence. Now when we live in a independent and  not so bad state dream is changing into nightmare. So called elites hired media and mercenaries calling themselves authority figures to fight with Poles. They found a new enemy. Elbanowski family, family who is asking questions and  wanting educational system reform to be abandoned. Our governors want 6 years old kids (instead of 7 years old) to start school education. Unfortunately schools are not prepared.


 (http://m.natemat.pl/6d19652b9af2231c0cfc55f43826674f,641,0,0,0.jpg)

On the picture above Elbanowski family with signed applications are shown.

Elbanowski family’s traits are making them ideal enemy for “elites” of modern Poland. First of all they had too many kids. This is not a translation bug. For mainstream media and their propaganda big family = big stupidity. Only total ignorant and idiot decide to have a kids and raise family instead of working in a corporation, spending night in clubs and having many sexual partners. Young girl must be stupid giving birth to a child more than once (or twice but not more), as girl usually gain on weight after pregnancy. Kids are expensive: cars and exotic holiday are to be desired instead. Big families have to be at last educated about contraception. It is obligatory. Anyone doubting should attend re-education courses.

As you probably guess answer provided in the previous paragraph is not the whole truth. Elbanowski family decided for a more “revolutionary” action. They introduced social movement and started collecting referendum signs. Such actions are normal and desired part of any democratic system. This is called civil society. Governing party with “civic” in its name is furious. "Any provocateur or lunatic who raises his hand against the people's government may be sure that this hand will be chopped off." – once Jozef Cyrankiewicz said. He was a sort of  president, but then Poland was not independent country. I am terrified how true this words are! Of course no one said Elbanowski family will be eliminated. But they are under heavy attack and hate campaign. Why governing party of free and democratic country is so afraid of own citizens to treat them almost like enemies? Labour unions, patriots and families are becoming enemies and unwanted guests in own country. According to mainstream media no one can replace governing party. If this is true, why do they do it?

I am not opposite 6 year old kids school education, if only schools are prepared and ready. In many countries (including UK) school education starts at the age of six. In Finland on the other hand, 7 year old kids start  going school. Twenty years ago there are nursery schools near regular schools. It worked, but was destroyed during “reforms”. In my elementary school there were separate wings for younger and older kids. Young ones felt save and meet coevals only.  When necessary teachers prepared us for changing wing and educational path type.

Elbanowski family did a great thing. I understand their motivation. The main problem of early education is the differences between kids. When they are so young every year and month matter. Gathering them in a school require teachers and classes to prepare. I am sad. Party having “civic” adjective in its name decided they know what is good and desirable for children better than their parents. In the next Friday referendum application will be voted in the Parliament. Opposition parties said “yes” for referendum idea. Governing said “voting discipline” to be introduced. They must do it, as people here and more and more tired, frustrated and angry. We are fed up with such treatment. Two and half millions of people escape country. This is escape not emigration as only in other countries young people graduated from universities may find a job paid good enough to enable them to live. Here nepotism is too strong and people lost hope for change.
 

26 komentarze:

  1. sam poszedłem do szkoły jako świeżo upieczony sześciolatek /jestem z kwietnia/, ale był to pomysł moich Rodziców, którzy obserwując mnie, wiedzieli co robią, a nie jakiś tam odgórny nakaz... co do samego nakazu, to zgadzam się z Tobą w 120%... zero zgody na tego typu pomysł... sześciolatek sześciolatkowi /bardzo/ nierówny, poza tym obecne szkoły są KOMPLETNIE nie przygotowane i programowo, i w temacie bazy ludzkiej, i /nazwijmy to umownie/ "infrastruktury"... dyskusje można wznowić dopiero, gdy te warunki zostaną spełnione... powtarzam: dyskusje, nie decyzje...
    ...
    co do meritum posta, to również mamy taką samą zgodność... niedawno mieliśmy przykład, jaka była histeryczna kampania reżimu apropos referendum na temat odwołania prezydent Wawy... obecnie to się powtarza... wszystko robią, byle tylko obywatel nie mógł się wypowiedzieć /o decydowaniu już nie wspomnę/... teraz czekać już tylko na zmiany ordynacji wyborczej /która i tak jest (sorry) "do dupy"/, na taką jak za "dobrych" peerelowskich czasów... starsi komentatorzy zapewne pamiętają hasło: "głosujemy bez skreśleń"...
    pozdrawiać :D...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładanie. Ty poszedłeś do szkoły bo tak chcieli Twoi rodzice i oni wiedzieli, że to dla Ciebie dobra. A dwa, że szkoły były gotowe. Teraz zaś coś się wciska i na chama i bez pomyślunku.

      Usuń
  2. Mocny tekst Erinti. Podoba mi się styl, w jakim to napisałaś.

    Osobiście uważam, że szkoła w dzisiejszej postaci niszczy kreatywność (polecam przy okazji doskonały TED talk Kena Robinsona), więc im później dziecko wpadnie w łapy tzw. systemu edukacji tym lepiej dla dziecka. Kwestia, czy iść do szkoły w wieku 6 czy 7-miu lat jest przy tym drugorzędna, bo już przedszkole podcina dzieciom skrzydła.

    Pozdrawiam, yrk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to są święte słowa, Yrku. Od paru dni piszę zjadliwy tekścik na temat nie tyle posyłania 6-latków do szkół (bo to pikuś), ile samej machiny PSEUDOedukacji. Słowo daję, zachodzę w głowę, jak to się mogło stać, że jedna z najcenniejszych rzeczy na świecie, a mianowicie WIEDZA, której przekazywanie RZEKOMO wspiera polska szkoła, jest właśnie w naszym systemie edukacji zaniedbywana, a nawet sabotowana. Zakuć, zdać, zapomnieć - te trzy Z od pokoleń przyświecają polskim uczniom, którzy nie umieją sobie poradzić z nawałem informacji.

      Usuń
    2. Yrku, nie zapomnę mojej polonistki mówiącej "każdy uczeń to filozof i macie się opierać na zdaniu mądrzejszych od siebie". To był komentarz do tych co mieli swoje zdanie na temat lektur i wierszy

      Usuń
    3. @Kira

      To nie jest tylko Polski problem. Na całym świecie edukacja nie nadąża za Internetem. Nawet nauczyciele 5 lat po studiach nie mogą ogarnąć sposobów, w jaki przyswajają wiedzę uczniowie. Podczas gdy oni usiłują opanować fejsbuka, dzieciaki siedzą na reddicie.
      Dlatego nie jestem przekonany czy system 3Z jest taki zły. Owszem jest głupi, ale dzięki temu możny szybko odbębnić obowiązkowe nudziarstwo i zdobywać wiedzę na własną rękę. Dodatkowo pomaga w tym system ocen w liceum - o ile zdasz, nie ma znaczenia, jakie masz oceny; możesz mieć na świadectwie same mierne, a maturę napisać celująco. Jeśli alternatywą jest szkoła z nauczycielami usiłującymi być cool, to chyba wolę 3Z ;)

      @Erinti

      Ja zarówno w podstawówce jak i liceum trafiłem na najlepsze polonistki, jakie można sobie wyobrazić. Natomiast moja wychowawczyni-matematyczka mawiała "pokorne ciele dwie krowy ssie". Strach pomyśleć, kim bym dizś był, gdybym jej posłuchał.

      Usuń
    4. @ Yrk

      To może uczyła Cię matmy pani Rafalska? ;)

      Usuń
  3. Czcigodna Erinti
    Ludzie bardzo powoli budzą się z letargu ale czy zdążą posprzątać? Bo jak do tej pory łajdacka przewalanka o nazwie "byle tylko nie Kaczor" jeszcze działa. A drożyzna, walący się system emerytalny, szulerskie sztuczki z budżetem czy agonia "służby zdrowia" to przecież dla masy elegancko zwanej suwerenem jedynie nieistotne bzdety. I jak tu nie zgodzić się ze starym Arystotelesem że demokracja to rządy hien wdzięczących się do osłów?
    Pozdrawiam ponuro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arystoteles miał rację. I coraz mniej osób się boi że "Kaczor ich zje", skoro oni ledwie wiążą koniec z końcem i problem tkwi w opłaceniu rachunków a nie "strasznych oczach" posłów opozycji.

      Usuń
  4. Nasze "Ukochane Państwo" to tak ogólnie wie najlepiej co jest najlepsze nie tylko dla dzieci. Tylko później - po wdrożeniu wspaniałej idei - okazuje się, że coś nie działa. To właśnie nie działa ta idea czy pomysł. Rządzący niech się odwalą od dzieci i innych. Kolejne reformy to beznadzieja. Jest jak za PRL. Partia wszystko wie. Aż dziw, że się jeszcze wszystko nie rozpadło.
    Pozdrawiam. Seaborg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mnie to dziwi Seaborg, to nieomal zakrawa na cud

      Usuń
  5. w "moich czasach" uczeń nie miał prawa samodzielnie mysleć ( inaczej niż nauczyciel), ani mieć innych wiadomości niż z podrecznika. zwłaszcza tych historycznych.
    ja poszłam do szkoły w wieku 6 - ciu lat. pisałam, czytałam, liczyłam.
    zdawałam taki mały egzamin nawet, czy sie nadaję. ale wtedy była inna szkoła. może ogłupiała, ale jednocześnie uczyła. jakoś wyszłam "na ludzi".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoła już od dawna ogłupia.

      Usuń
    2. Ewo szkoła była inna, potwierdzają to moi rodzice i ludzie w ich wieku, starsi ode mnie. Ja też widze różnice między dzisiejszą podstawówką a tą z moich czasów

      Usuń
  6. A to nasze szkolnictwo, to można jeszcze nazwać systemem? Dla mnie to jedno wielkie nieporozumienie, wywołujące chaos, ogłupiające rodziców i dzieci. Było dobrze, to poprawili. Już nie mają w co kasy wypieprzać, to się szkolnictw czepiają. Paranoja. :/
    Jedna wielka prowizorka, która i tak dzieci niczego nie uczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuszna uwaga. To jeden wieli chaos w którym z uporem maniaka niszczy się coś co jako tako działa

      Usuń
  7. Sam kiedyś dałem się otumanić. Dopiero o kilku latach przejżałem na oczy, więc nie dziwię się że ludzie urodzeni i wychowani w zakłamaniu i pogardzie, nie widzą tego co oczywiste. Też poszedłem do szkoły w wieku sześciu lat, i wtedy takich jak ja w całej szkole można było na palcach obu rąk policzyć. Moim zdaniem to powinna być decyzja rodziców, kiedy chcą dziecko do szkoły posłać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście, że rodziców! My tutaj wszyscy się co do tego zgadzamy i to jest dla wielu oczywiste. Dla wielu rozsądnych ludzi,chociaż wmawia się nam coś odmiennego

      Usuń
  8. A ja poszedłem do szkoły już jako trzylatek i to od razu do ósmej klasy:))) I jedyne co mogę powiedzieć to tyle, że ktoś zajebał mi spory kawałek dzieciństwa, a w tym wieku każdy rok to epoka. W imię jakich to celów zabiera sie dzieciakom bezpowrotnie ten czas, który juz przecież nigdy nie wróci. To, że robią tak inni to raczej argument dla debili, gdyż mieliśmy swój własny system, który się sprawdzał, ale jedyne co nasi rządzący potrafili z nim zrobić, to go rozpieprzyć. Gratulacje panie buzek, gratulacje.

    OdpowiedzUsuń
  9. zgadzam się w 100%

    tylko po co reklamować blogi jakiejś pani krystyny kofty... weszłam i tylko nabiłam licznik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleksandro masz rację, że nie ma co reklamować. Ja jednak staram się podawać źródła informacji omawianych na moim blogu.

      Usuń
  10. „Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie”- najbardziej mi się podoba, że zamieściłaś to zdanie. Nasz obecny rząd to jakaś powtórka z "rozrywki".

    OdpowiedzUsuń
  11. będę trochę przewrotna i powiem tak: mimo wszystko, niech się Elbanowscy i inni polscy rodzice cieszą, że państwo polskie dopuszcza edukację domową - oni tak naprawdę MAJĄ WYBÓR!!! Nie podoba się pomysł ministerstwa - na pohybel z nim, uczę dziecko w domu. Da się, publiczna edukacja to zresztą stosunkowo nowoczesny wymysł, kiedyś tylko elity zdobywały wykształcenie i to uczyły się w domach... komu zależy na edukacji dzieci powinien to poważnie rozważyć.

    Są kraje, i to całkiem niedaleko Polski, gdzie takie podejście jest zabronione. Za samowolę czy jakiekolwiek podskakiwanie zabiera się dzieci i po ptokach. Szwecja, Norwegia, Niemcy...

    Polska polityka rodzinna zmierza też w tę stronę, totalna kontrola obywateli (bo to o to chodzi z tą przymusową edukacją w państwowej szkole, gdzie nie wykręcisz się od gender czy prania mózgu), ważne żeby bić na alarm już teraz, bo jak mawia Chesterton - trzeba się bronić przez doporem ZANIM spadnie na naszą szyję, jak już spadnie to jest na to za późno... Ale ważne żeby mierzyć w odpowiedni cel, nie jakieś poboczne. Żeby para nie poszła w gwizdek.

    OdpowiedzUsuń