Polityka prorodzinna III RP


Ponoć mieliśmy w Polsce rok rodziny. Tak w każdym razie zapewniał Premier Tusk. Podobno wszyscy ( z lewa i z prawa) troszczę się o dzieci i rodzinę. W ramach troski o rodzinę prawica chce zmuszać do rodzenia zgwałcone dziewczynki i zakazać aborcji w przypadku nieodwracalnych uszkodzeń płodu. Podobno cierpienie uszlachetnia, szczególnie jak cierpią inni zaś spece od wielkich idei patrzą z boku i cmokają. W ramach troski strona bliższa mainstreamu uważa, że należy odbierać dzieci biednym rodzinom i najlepiej sterylizować ubogie, wielodzietne matki „bo przecież ciemnota nie umie się zabezpieczyć”. Jestem tak samo przeciwna sterylizowaniu kogokolwiek bez pytania o zdanie. Decydowanie za kogoś, nie ważne w imię jak szlachetnej idei i z jak pięknych pobudek to zawsze droga do zamordyzmu i totalitaryzmu. A czy chodzi o palenie na stosach czarownic czy zabijanie wrogów klasy robotniczej to różnice w szczegółach, przy zachowaniu ogólnego obrazu. Fanatyzm jest zabójczy i prowadzi do krzywdy w każdym wydaniu, nie ważne czy lewicowym, prawicowym, islamistycznym czy ateistycznym. Każdy kto chce decydować za innych, narzucać im siłą „jedynie słuszną opcję”, prędzej czy później łamie ludzką wolność i wolną wolę. Każdy kto chce zamykać usta inaczej myślącym to samo.

W Suwałkach doszło do tragedii. Szesnastoletni chłopak powiesił się z łazience Miejskiego Centrum Interwencji Kryzysowej.  Został rozdzielony z matką oraz trójką rodzeństwa. Oczywiście służby zamierzały pomóc rodzinie. Matka nie radziła sobie finansowo. Ojcowie dzieci, jak zwykle bywa w takich wypadach, dali nogę i nie zamierzali łożyć na dzieci. Odpowiednie służby zamiast ścigać delikwentów, na zasadzie skoro spłodzili dzieci niech teraz płacą przynajmniej alimenty skoro nie chcą brać udziału w wychowaniu, postanowiło zabrać kobiecie dzieci. Najstarszy nie wytrzymał i popełnił samobójstwo. Zdaniem wszelkich cyników i najbardziej zainteresowanych cięciem kosztów pewnie pomyślą, że jedna gęba mniej do wykarmienia. Czy to brutalne co piszę? Oczywiście. Czy nie ludzkie? Tak. Czy niemożliwe Obawiam się, że nie. Skoro jakaś instytucja nazywa się pomocą społeczną ma pomagać, nie zaś szkodzić. A rozdzielanie rodziny to szkodzenie rodziny. Jeśli nie mamy do czynienia z rodziną patologiczną, gdzie panuje przemoc, rodzinę należy wesprzeć. Może  przez bony edukacyjne, przez kolonie i wyjazdy dla dzieci, dofinansowanie podręczników, zasiłek pielęgnacyjny, pomoc i pośrednictwo w znalezieniu pracy dla matki oraz ściganie tatusiów by płacili alimenty. Wpisać ich na liczbę dłużników, kazać pracować społeczne, wlepić mandat a może wysłać firmę windykacyjną? Na pewno są środki. Przeciwko podobnym akcjom trzeba protestować. Za tym i za każdym razem. Patologią nie jest bieda w rodzinie, ale traktowanie biedy jak patologii.

Odrzucając emocje w całej tej sprawie widać jeszcze coś. Podobnie jak w przypadku rodziny Bajkowskich czy Wiolety Woźnej bez jej wiedzy, obywatele dostają wyraźny sygnał. „Pójdziesz po pomoc do instytucji państwowych, finansowanych z naszych podatków dopiero zaczną się kłopoty. Jeśli jesteś biedny, stracisz dzieci. Bowiem największą zbrodnią rodzina jest bieda, a jak biedny do tego jeszcze jest katolikiem i próbuje wychowywać dziecko… uważaj”. Dla mnie takie przypadki są przerażające i smutne. Podobno żyjemy w niepodległej Polsce. Podobno mamy polski rząd i polskie instytucje. Skoro poprzednie zdania są prawdziwe, to dlaczego wspomniane instytucje walczą z Polską i Polakami? Nie można utożsamiać biedy z patologią. Biednym rodzicom jest ciężej, więcej czasu i wysiłku poświęcają na związanie końca z końcem. Nie stać ich na wakacyjny wyjazd i nie stać na nowe podręczniki do szkoły. Ale czy to czyni ich gorszymi? Nie i nigdy nie wolno tak uważać. Po to się tworzy państwo, jakieś wspólnoty aby wspierać się i razem iść do przodu. Albo zamienić w stado dzikich wilków bardziej zajętych wyrywaniem sobie mięsa z pyska niż rozwojem. Pytanie który wybór okaże się opłacalnym na dłuższą metę. Ja nie mam wątpliwości. Myślę, że znakomita większość uczciwych ludzi w tym kraju (nie licząc plagi kolesiów i pasożytów na rozmaitych szczeblach, przez których zamiast rozwijać się, bynajmniej nie powoli ewoluujemy w kierunku republiki bananowej ) ma podobne zdanie. O sprawie z Suwałk czy rodzinie Bajkowskich wiemy. Ale o ilu nadużyciach i złamanych życiach nie wiemy? I co za ynteligent uznał, że dom dziecka czy rodzina zastępcza jest lepsza niż rodzina w której dziecko przyszło na świat?

[1] http://www.polskieradio.pl/7/1691/Artykul/1029237,Czy-bieda-to-wystarczajacy-powod-by-odbierac-dzieci-rodzicom
[2] http://www.poranny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140120/REGION02/140119600
[3] http://www.twojewiadomosci.com.pl/content/polska-1800-dzieci-odebrano-rodzicom-z-powodu-biedy
http://5.s.dziennik.pl/pliki/5708000/5708647-zorganizowany-w-krakowie-marsz-900-668.jpg

45 komentarze:

  1. Demagogia.Zawsze ,gdzie jest człowiek-może być popełniony błąd.Ten post sugetuje,że KAŻDA rodzina jest zawsze lepsza niż dom dziecka.Dom dziecka jest złem i NIKT nie twierdzi inaczej,poza histerykami imputującymi innym to twierdzenie.Jednak bywają i domy gorsze od domu dziecka.Ten post jest manipulacją czy emocjonalną reakcją na tragedię ? Bo równie dobrze można zapytać o nadużycia i tragedie kiedy nie zainteresowano się domem rodzinnym.Codziennie prawie media donoszą o mamusiach,tatusiach i innych członkach rodziny katujących maleńkie dzieci prawie na smierć lub na śmierć.Czy te domy sa tez lepsze od domu dziecka ? Jaki ynteligent pokusi się o takie twierdzenie ? czy może jakak dobra ciocia ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amber, nie uważam, że każda rodzina jest lepsza, bo wyraźnie wykluczyłam rodziny patologiczne. Napisałam wyraźnie "Jeśli nie mamy do czynienia z rodziną patologiczną, gdzie panuje przemoc, rodzinę należy wesprzeć". Jak to zdanie ma się do Twoich zarzutów o to, że piszę emocjonalną demagogię?

      Usuń
    2. Kto klasyfikuje czy rodzina jest patologiczna czy nie ? I -wpis Lady Liv też daje do myślenia na temat odmian patologii.

      Usuń
    3. @amber

      Masz 100% racji. Mając do dyspozycji tak cudowne narzędzie jak aborcja, ludzie z niego nie korzystają i tyle potem nieszczęścia i demagogii. Wiem, że krepowałaś się to otwarcie napisać, dlatego postanowiłem Cie wyręczyć.

      Eryk Rudobrody

      Usuń





































































    4. @Eryk Rudobrody Pisz za siebie,OK ? Domyślność nie jest Twoją najmocniejszą stroną-zarówno co do meritum ,jaki mojego rzekomego skrępowania.Nie projektuj na mnie(i innych ) swoich myśli,potrzeb,obyczajów.PS.skąd pewnośc co do mojej płci ? znowu intuicja ? nie jest Twoją mocna stroną....

      Usuń
    5. @Eryk rudobrody@Eryk Rudobrody Pisz za siebie,OK ? Domyślność nie jest Twoją najmocniejszą stroną-zarówno co do meritum ,jaki mojego rzekomego skrępowania.Nie projektuj na mnie(i innych ) swoich myśli,potrzeb,obyczajów.PS.skąd pewnośc co do mojej płci ? znowu intuicja ? nie jest Twoją mocna stroną....

      Usuń
    6. @amber,

      "skąd pewnośc co do mojej płci ?"

      Ano stąd, że żaden facet nie przyjąłby sobie takiego nicka - chyba, ze pedał jakiś.

      A ponadto epatujesz typową dla proskrobankowców niechęcią do instytucji rodziny, co naprowadziło mnie na pewien trop.

      Eryk Rudobrody.

      Usuń
    7. @Wa

      Właśnie kto? Często pojedyncze osoby na podstawie luźnych przesłanek. Owszem jest przemoc psychiczna, ta nie zostawia śladów na ciele. Nie ma siniaków. Nie łatwo ją wykryć. Ale na pewno bieda nie oznacza automatycznie czegoś złego

      Usuń
    8. @Eryk

      Nikt tutaj nie mówi o aborcji. Z kolei jeśli chodzi o nicki można czasem nie zgadnąć kto i dlaczego ma taki. Znałam dziewczyny występujące pod męskimi nickami, dorosłe kobiety podszywające się pod nastolatki i vice versa.

      Usuń
    9. @Amber

      Uważam protest przeciw odbieraniu dzieci rodzinie bez wyraźnych wskazań o przemocy za ważny. Bo dzisiaj jak widać starczy podejrzenie. Jeśli pojedyncza osoba, na przykład terapeuta, ot tak nazywa kogoś patologią to kto jutro zostanie podejrzanym? Każdy z nas! Jak to było? Dajcie mi człowieka, znajdzie się paragraf

      Usuń
    10. @Erinti-alez ja się z Tobą zgadzam.Wbrew temu co ten mądruś pieprzy o skrobankach i mojej domniemanej niechęci do instytucji rodziny -uważam,ze rodzina jest bardzo wazna.(o skrobankach nawet nie mam zamiaru rozmawiać,bo to jakiś bełkot ) i że należy ją wspierać w każdej MOŻLIWEJ sytuacji.Moja niezgoda dotyczy jedynie tego,że nie każda rodzina jest lepsza od domu dziecka.Dodam-niestety.i nie jest to wynik mojej niechęci do rodziny jak imputuje ten ...z rudymi zamiast szarych komorek,ale efekt obserwacji.Trudno bowiem uznać rodzine ,gdzie dzieci się katuje,molestuje czy wsadza w beczki za rodzinę lepszą od domu dziecka.Podkreślę-jestem absolutnie za daniem szansy rodzinie,zdecydowanie przeciw pochopnym decyzjom,ale tez jestem za wnikliwym przyglądaniu się nawet najmniejszym sygnałom,by zapobiec tragedii.PRZYGLĄDANIU -nie odbieraniu,to różnica.Warto przy tym pamiętać,że do nas docierają tylko przekazy medialne,czesto spaczone,na użytek gawiedzi,coś ,co się świetnie "sprzedaje".Rzetelność dziennikarska dziss to biały kruk.

      Usuń
    11. Posyłanie 16-latka, osoby ukształtowanej psychicznie, czującej silną więź z rodziną i mającej w niedługiej perspektywie osiągnięcie pełnoletności, jest całkowitym zlekceważeniem jego podmiotowości (podobno 16-latki mają zdolność do czynności prawnych, ale jak się okazuje, prawa do kierowania swoim losem już nie), podeptaniem jego uczuć i zbrodnią. Rozpowszechnianie twierdzenia że jakąkolwiek osobę w tym wieku można dowolnie kształtować lub resocjalizować społecznie poprzez oderwanie od rodziny i osadzenie w zamkniętym (i bądźmy szczerzy, patologicznym) środowisku, stanowi właśnie demagogię i ;wishful thinking".
      Rozdzielanie rodzin z tytułu "niezdolności rodziców do zapewnienia właściwych warunków bytowych i warunków sprzyjających odpowiedniemu rozwojowi psychofizycznemu dziecka" to po prostu eufemizm opisujący zataczającą w Polsce coraz szersze kręgi penalizację biedy.
      Antydogmatyk

      Usuń
    12. Korekta. Miało być "Posyłanie do domu dziecka" (celowo z małej litery).
      Anty

      Usuń
    13. Masz 100% racji Antydogmatyk. Niestety nawet mając 17 i pół roku można wylądować w bidulu wedle polskiego prawa.

      Usuń
    14. @Amber

      Zatem doszło do niezrozumienia. Bo oczywiście nie każda rodzina jest lepsza. Ja się jednak obawiam, że często rodziny dysfunkcyjne klasyfikuje się jako patologię. Czasem ludzie są zagubieni, potrzebuję pomocy, są niezaradni. Ale nie ma tam znęcania się.

      A co do mediów 100% zgoda. Niestety jak już śpiewano przed laty "świeże groby zawsze wzruszą niezależnie gdzie kopane"

      Usuń
  2. Wystarczy przejść się gierkowskim blokowiskiem, by zobaczyć ludzkie maszyny reprodukcyjne. Zastanawiam się, czy te kobiety i ich rozpłodowcy wiążą fakt odbycia stosunku płciowego z pojawiającym się dzieckiem? Zero refleksji, zero zastanowienia się nad życiem, zero ambicji, zero planów, zero chęci zmiany. Nie stygmatyzuję, taka jest często rzeczywistość. On: kombinator, zazwyczaj z kartoteką, lubiący wypić. Ona: najpierw rodzi, potem pije, a bywa, że i na zmianę jedno i drugie. Wychowałem się w rodzinie ceniącej tradycję, dobre wychowanie, uczciwą pracę i wiedzę. Dlatego nie cierpię postawy płytkiego życia dniem dzisiejszym, nieróbstwa, bezmyślności, wszelkich niebieskich ptaków, cwaniaczków i tych, którym się należy. Dlatego uważam aktualny system socjalny za chory, bo widzę, jak na osiedlu obok przepija się tę pomoc, jak sprzedaje się dane z dobrego serca rzeczy, jak ta pomoc jest powierzchowna, na odpierdziel, jak (co najważniejsze) wspiera ten stan rzeczy, ucząc nowe pokolenie, że w życiu się należy, że trzeba żyć płytko, dzisiaj, ukraść, zaruchać i wypić.
    Nikt jednak nie rodzi się zły. Czasami media donoszą o niespodziewanej przemianie od pucybuta do milionera. Nie chcę cudów. Byłbym rad z opracowania i wcielenia w życie programu, który byłby dawał szansę dziecku z takiego nieciekawego środowiska może nie zostania od razu słynnym prawnikiem czy cenionym na cale miasto lekarzem, ale chociaż uczciwie zarabiającym na życie obywatelem. Z fachem w ręku i kursem języka. Do tego należy jednak włożyć trochę wysiłku, opracować program i wywalić stare sowy pierdzące w fotele z ich ciepłych, urzędniczych posadek. Na co się nie zanosi i będzie jak zwykle, po polsku. Władzy jest wygodniej dać igrzysk (papka z tv) i chleba (zasiłki, szybko przybierające formę płynu).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Celsus masz rację, że system działa źle. Trzeba go zmienić, ale jak to pytanie. I ja bym poparła system pomocy dzieciom z mniej zamożnych rodzin, ale jak to zrobić bez dawania pieniędzy na przepicie i bez nadmiernej ingerencji w życie rodzin? Nie wiem. Co gorsza urzędnicy chyba też nie.

      Usuń
    2. Nie jestem urzędnikiem, więc nie mam gotowych planów. Może trzeba się przeprosić ze szkolnictwem zawodowym? Może darmowe (co nie znaczy, że zrobione byle jak) kursy językowe? Może w przerwie takiego kursu ciepły posiłek?
      Choć na ile znam roszczeniową postawę ludzi z mojego otoczenia, to im się nie będzie "opłacało". Bo z biedy trzeba chcieć wyjść. Sam wspieram kilka takich inicjatyw, które moim zdaniem rokują skutecznym wykorzystaniem pomocy. Natomiast nie widzę powodów, by utrzymywać bezmyślną mamuśkę rozpłodową, która nie zna nawet ojców (nie ojca) swoich dzieci. Czy to ma być nadzieja i przyszłość Polski? Jeśli tak, to ktoś musi na nich zapracować.

      Usuń
    3. Zgadzam się w kwestii szkolenia zawodowego. Nie wiem co za dureń wymyślił, że wszyscy muszą mieć mgr. Co do wspomnianej kobiety. Na pewno nie należy jej zachęcać do takich zachowań socjałem. Tylko czy to, że nie umie sobie ułożyć życia to powód by zabierać dzieci do bidula? Nie wiem tylko jak dobrze działać.

      Usuń
    4. @Erinti
      Zależy co uznasz za "nadmierną ingerencję". Darmowe bilety do szkoły lub dopłaty do biletów, wypożyczane podręczniki, darmowe, ciepłe posiłki na stołówce szkolnej, rozbudowa organizowanych zajęć pozalekcyjnych (np. świetlice socjoterapeutyczne i środowiskowe, organizacja zajęć sportowych i innych), ewentualnie wsparcie warunków bytowych (stosowanie ulg jeśli chodzi o opłaty stałe)?
      Antydogmatyk

      Usuń
    5. I właśnie cały problem w tym, co jest już nadmierne. Nie wiem. Sama się nad tym zastanawiam. Z tymi podręcznikami i zajęciami to może być dobry pomysł, ważne by nie dawać pieniędzy do ręki bo mogą iść na wódę.

      Usuń
  3. A ja ostatnio aż się trzęsę z wściekłości nad 'rodzicami korpo'-mam korepetycje z dziećmi takich rodziców.Mają wszystko.Poza czasem i zainteresowaniem rodziców.Masz 1000zł i nie przeszkadzaj nam.Nic nie wymyślam.I zastanawiam się,czy to też nie jest patologia?Oczywiście,nie każda korpo-rodzina jest taka,broń Boże.Ale już sama nie wiem,co gorsze-6 osób w dwóch pokojach i chleb z margaryną i zainteresowaniem,czy 3 osoby na 300 metrach,starannie schodzące sobie z drogi.I piszę uczciwie:nie wiem.Nie chciałabym żyć w żadnej z opisanych przez siebie sytuacji,choć z dwojga złego wolę pierwszą.Ale to demagogia,nigdy nie musiałam jeść wyłącznie chleba z margaryną.Nie mieszkałam ani w 6 osób w dwóch pokojach,ani w trzy na 300 metrach.Nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie to co piszesz o korpo rodzinie to przykład rodziny dysfunkcyjnej. Nie wiem po co takim ludziom dzieci, skoro brak im czasu na dzieci, skoro to "problem" i trzeba znaleźć kogoś do dziecka. Może lepiej nie mieć "problemu"?

      Usuń
  4. A ja się obawiam, że to nasz nowy wspaniały świat, co się dziwisz? (jak mawiała dziewczyna z "Jasminum") człowiek stał się towarem, interesy polityczne über alles

    Szwedzki, norweski, brytyjski czy niemiecki już tak wygląda, co gorsza dzieci zabierane są nie tylko za biedę, ale za inną "nie taką" kulturę (Niemcy zwłaszcza) albo dla uzupełnienia lokalnej krwi (Norwegia i Szwecja, gdzie lokalne rodziny mają mało dzieci, więc jest popyt na białe dzieci z Europy wschodniej...)

    I tak, każdy w zachodnim świecie wie, że największym błędem życia jest zwrócenie się do służb socjalnych po pomoc. Myślę, że te polskie to same Korczaki przy tych "germańskich" i ze nigdy nie dojdzie do aż takiej patologii jak tutaj, gdzie mieszkam

    O dziwo to anglosaskie państwa przodują w tych niechlubnych statystykach, poza wyżej wymienionymi Kanada (zwłaszcza z polityką wobec dzieci Indian) i niektóre stany USA to także siedlisko bezduszności

    UK: http://www.fassit.co.uk/christopher_booker.htm
    Szwecja: http://www.nkmr.org/en/ (mamy tu Nordycki Komitet Ochrony Praw Człowieka, który próbuje chronić ludzi przed Państwem i walczy z nimi w sądach, w tym w Europ Trybunale Praw Człowieka)
    tyle śledzę, po niemiecku nie czytam, ale wystarczy wpisać Jugendamt w gugle i wyjdzie szydło z worka

    smutno pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak się obawiam Aleksandro że to rzeczywistość w Europie Zachodniej, skąd chcemy czerpać wzorce. Ale w Polsce to budzi sprzeciw, więc może jest dla nas nadzieja?

      Usuń
  5. Jedno jest pewne,to fakt:lepiej się nie zwracać do różnie nazwanej w różnych krajach 'opieki społecznej'.Wszędzie łatwiej zabrać dziecko,do placówki,Bóg wie,czemu zwanej "opiekuńczą",niż na serio zaopiekować się rodzinami mającymi jakiś problem,niekoniecznie od razu patologią,vice casus rodziny Bajkowskich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prawda, łatwiej zabrać, szast prast i odfajkować

      Usuń
  6. widzę, że stworek się zakradł na to forum?... nie powiem gdzie, sama już go zapewne wykryłaś...
    ...
    samobójstwo 16-latka rzecz to smutna, dobrze chociaż, że tym razem znowu na marychę winy nie zwalono...
    ...
    wciąż mnie śmieszy gadanie o zapaści demograficznej, która miałaby ponoć nastąpić z powodu ewentualnego znormalizowania obecnej ustawy aborcyjnej... zapaść już grozi i kwestie aborcji mają tu mniej niż marginalne znaczenie... tylko tych kobiet szkoda, które nie mają kasy na wyjazd za granicę na zabieg, ale to nie ma nic do rzeczy...
    ...
    jak najbardziej sympatyzuję z Twoim stwierdzeniem "Po to się tworzy państwo, jakieś wspólnoty aby wspierać się i razem iść do przodu", problem w tym, że jakoś do tej pory to państwo nigdy do tych celów nie służyło... nie jestem bynajmniej za tym, by je całkiem zlikwidować /swój sprzeciw wyrażam jedynie przeciwko obecnemu państwu, takiemu, jakie mamy teraz/, ale kiedy swojego czasu zaproponowałem, by to państwo podzielić na kilka mniejszych w ramach pewnej federacji, to mnie "patrioci" wirtualnie z glebą zrównali... z drugiej strony, pytanie czy to możliwe?... Unia tez miała być federacją, a wyszedł Eurosojuz centralnie sterowany...
    ...
    i jeszcze na koniec drobiazg... czasem rzucam okiem w tivi na seriale typu "dlaczego ja" itp. chłam... tam jest dopiero propaganda mająca na celu kształtowanie zaufania do instytucji państwowych... tymczasem poza podniesieniem się poziomu uprzejmości i estetyki makijażu "biurew" nic za bardzo w realu się z tymi filmami nie zgadza...
    pozdrawiać jzns :D...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pkanalio, nie wiem czy ten chłopak brał narkotyki. Ale marycha i inne środki są wyraźnie powiązane z zaburzeniami psychicznymi i zwiększają ryzyko psychozy. Są niebezpieczne. Chociaż zgadzam się, że dopalacze gorsze.

      Wiesz wiem, że nie ma państw idealnych. Ale mogą być jako tako sprawne państwa i republiki bananowe. Nasz kraj ewoluuje w to drugie, bo króluje nepotyzm, łapówkarstwo i kolesiostwo. Z kolei nadmiar socjalizmu w Europie ewoluuje w jakiś koszmarny raj rodem z Orwella. Skoro tak ma wyglądać raj, strach bać się piekła.

      Usuń
    2. @Eri...
      branie narkotyków, a nawet maryśki jest mniej lub bardziej ryzykowne i tu sporu między nami nie ma... zrobiłem tylko aluzję do tamtej sprawy jako przykładu wykorzystania jakiegoś mniej istotnego szczegółu w danym newsie medialnym i nadania mu rangi najistotniejszego do celów czysto propagandowych... zobacz jak rzadko się pisze o wypadkach pod wpływem alkoholu, który na pewno jest groźniejszy od marychy... dopiero musiało zginąć kilka osób, by ktoś wreszcie puknął się w głowę i zwrócił na to uwagę... też nie do końca, bo gdy koleś się przyznał, że palił maryśkę dwa dni wcześniej to dopiero podniósł się wrzask, mimo że ta maryśka kompletnie nie miała znaczenia przy mixie wódy i amfy, którą był nafaszerowany...
      ...
      o tym, że "wolny rynek", "wolność słowa" etc. to w tym kraju tylko humbug wiemy od dawna /choć nie wszyscy to chcą przyjąć do wiadomości/... bo mamy socjalizm jak za peerelu, nawet gorszy, tylko jego postać i mechanizm się zmieniły... odrobina socjalizmu jest konieczna, owszem, ale to co się wyprawia obecnie przechodzi ludzkie pojęcie... a Zachodnia Europa to już kompletne dno...

      Usuń
    3. Ja uważam, że marycha jest gorsza niż alkohol. Aby mieć odlot na delirce trzeba wypić tego alkoholu naprawdę dużo, zaś w przypadku marychy wystarczy mniej. Takie odloty są naprawdę groźne i mogą się skończyć na oddziale psychiatryka. I to po pierwszym wzięciu. Zaś nawet jak dzieciak zaliczy "zgon" (czyli zaleje się w trupa) to najwyżej trafi na płukanie żołądka a najpewniej będzie miał kaca stulecia.

      Co do socjału.. tak to wszystko idzie w jakimś koszmarnym kierunku. Zniewolą nas dla naszego dobra.

      Usuń
    4. dzieciaki to oddzielna bajka, po mojemu dzieciak nie powinien się nawet do "redbulla" dotykać...
      ...
      w Polsce ten socjal jest jeszcze na tyle nieatrakcyjny, że nie mamy zalewu beżowych /żółci radzą sobie sami i nawet są pozytywem w gospodarce/... niemniej jednak socjal /a raczej błędna polityka socjalna/ demoralizuje... przypomina mi się przypadek pewnej Czeczenki, którą z dwojgiem dzieci znaleziono zamarzniętych na granicy /przewodnik ich wystawił, wziął kasę i się ulotnił/... wszystkich odratowano, ale gdy babka doszła do siebie, to zanim spytała o dzieciaki, to pierwsze jej słowa dotyczyły ile zasiłku dostanie...

      Usuń
    5. Mamy na szczęście niski socjał. I kto wie czy to nas nie ocali? Dzieci zdecydowanie należy bronić przed używkami. Ale dorośli też winni uważać

      Usuń
  7. Jak się człowiek nie obróci to dupa zawsze z tyłu. Proponowane przez różne podmioty rozwiązania mają jakieś wady, tylko dlaczego są one rozciągane do niebotycznych rozmiarów? Komu na tym zależy?
    Instytucje nazywane pomocą społeczną pomagają na zasadzie "daliśmy kasę, a rodzina niech sobie radzi" Tak to wygląda. Dać kasę i się nie martwić. A gdyby tak zamiast ryby dawać wędkę? Wspomniane finansowanie podręczników, czy też pomoc i pośrednictwo w znalezieniu pracy to dobry pomysł. Tylko jak to w Polsce bywa jakiś talent będzie kupował podręczniki w monopolowym:)
    Czy coś się w końcu zmieni?
    Pozdrawiam Seaborg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram Seaborg dawanie wędki i lekcji wędkowania. A co do podręczników można by to jakoś kontrolować, nie wiem dać bony czy kupony niewymienialne?

      Usuń
    2. @Erinti
      Jakiś czas temu miałem okazję rozmawiać z tzw. "zawodowym bezrobotnym" Jak miał się stawić na wizytę w pośredniaku to go nie było bo "zachorował" Od tego szukania pracy się przeziębił. Zwolnienie (oczywiście lewe) wysyłał zanim pośredniak zdążył zareagować na jego niestawienie się. Jak dostał na bilety, żeby jeździć i szukać pracy to szedł ulicą i wchodził do każdego sklepu i każdej firmy na którą natrafił i przybijał pieczątkę, że pracy nie ma. Oczywiście wchodził też do monopolowego gdzie dokonywał odpowiednich zakupów za pieniądze na bilety. Jak go wezwali na termin (na bilet też dostał) to przyszedł ze zwolnieniem bo nogę w kostce skręcił jak szukał pracy (wizyta w monopolowym). Jak w końcu dostał konkretną ofertę (pośredniak wreszcie dał radę mu ją dostarczyć) to się okazało, że pracodawca ma dane oczekiwania a potencjalny pracownik nie spełnia wymagań i kogo w ogóle ten pośredniak wysyła (oni tam chyba nie wiedzą jakie są wymagania na oferowane stanowisko)
      Na każdy pomysł pośredniaka miał jakiś patent. Tak to bywa.
      Pozdrawiam Seaborg.

      Usuń
    3. Cóż Seaborg mogę skomentować zachowanie owego pana krótko "Polak potrafi"

      Usuń
  8. Czy trzeba mieć prof. czy inne dr, żeby odróżnić rodzinę biedną od patologicznej? Czy trzeba przeczytać naukowe opracowania żeby to wiedzieć? Nie trzeba, wystarczy rozsądek, dobra wola i trochę serca. Tylko komu chce się wgłębiać w problem, lepiej odfajkować bez wysiłku, byle mieć z głowy. I jeszcze biorą za to pensje państwowe i to niemałe! Pozdrawiam Erinti- Krejzor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krejzor, mam wrażenie że rozsądek i dobra wola to towary deficytowe.

      Usuń
  9. Przykład z sąsiedztwa- rodzina patologiczna -ojciec alkoholik,matka okazyjnie pijąca puszczalska,awantury,mordobicia,ale tylko miedzy rodzicami.Dzieci(dwóch chłopców) czyste,nakarmione i nigdy nie bite przez żadne z rodziców.Tatuś za ciężkie pobicie mamusi ląduje w więzieniu,mamusia funduje sobie w tym czasie trzecie dziecko z bliżej nieznanym facetem.Dziewczynka tym razem,lekko uposledzona.Starsi bracia -ideał braterskiej opieki..Opieka społeczna przygląda się sytuacji i proponuje ,by dziewczynką zabrać.Matka staje na glowie,by do tego nie doszło.Mąż wraca z więzienia,akceptuje małą,ale nadal pije.Awantury .Chłopcy sa słynni z awantur rówieśniczych,ale dla sąsiadów-anioły.Widac po nich wstyd...Jeden nakaz eksmisji-odroczony,drugi- wykonany(na pięć osób cztery parcujące,mamusia prowadząca rachunki uznała,że czynsz płaca frajerzy.Najpierw zapija się tatuś,potem mamusia.Starszy syn ponoć wychodzi na ludzi,pracuje,zaklada rodzinę.Mlodszy ? kwestia czasu ,by zapił się na śmierć.Widuję go zapuchniętego,smierdzącego denaturatem.Czasem się kłania,częściej już nie poznaje.Dziewczynka ? to już młoda kobieta.Nie ma jej kto pilnować,jest lekko uposledzona i bardzo ładna ...dośpiewajcie sobie....Wnioski ? A...to już każdy niech wyciągnie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż to bardzo smutny i życiowy przykład. Wnioski nasuwają się same. Ale nie zmieniam zdania, że interwencje muszą być ostrożne żeby nie otworzyć furtki do czegoś bardzo złego

      Usuń
  10. Dziwne, ale dla dzieci nawet patologiczna matka jest najukochańszą mamunią, bo czasami przytuli i pocałuje. Spotkałam wiele takich dzieci w swojej karierze. Niektóre uciekały z domu dziecka, aby wrócić do patologicznej rodziny, do biedy, do nedzy do meliny. Trudno zrozumieć, niepraważ?
    A teraz wracając do tekstu Erinti, moim osobistym zdanie jest bardzo brutalne. Otóż uważąm,że komuś zależy na rozwaleniu wartości rodziny. I tak też się dzieje od lat. Rodzina, niby najważniejszy priorytet w słowach w czynach zepchnięta zostaje na miejsce ostatnie, a ostatnich gryzą psy. Uderza się w nią z każedej strony. Jako podstawowa komórka społeczeństwa ledwie już zipie. Ach.... temat to rzeka.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, ze tutaj chodzi o rozwalenie rodziny. Nie wierzę w przypadki, nie takie

      Usuń
  11. Jestem za pomaganiem ubogim dzieciom, ale nie ich rodzicom. A już zwrot "uboga wielodzietna rodzina" jest dla mnie jednym z synonimów słowa "patologia". Oczywiście mam na myśli współczesną rodzinę, czyli taką, która MOGŁABY się zabezpieczyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, że niektórzy mogliby się zabezpieczyć. Tylko czy brak zabezpieczeń to powód do głębokiej ingerencji? I kto będzie następny?

      Usuń