Dzisiaj mamy Wielki Piątek, wedle tradycji chrześcijańskiej dzień w którym Jezus Chrystus zginął okrutną śmiercią krzyżową. W kościele katolickim wspominana jest Jego męka i panuje nastrój zadumy. Jest to także dzień postu ścisłego, czyli ilościowego i jakościowego. Należy nie tylko nie jeść mięsa czy słodyczy, ale też jeść mniej (co nie dotyczy osób chorych to nie mogą pościć). To dzień szczególny a w każdym razie takim być powinien, o czym zapominamy w przedświątecznym obłędzie zakupów i przygotowań.
Jechałam dzisiaj pociągiem i ponieważ tradycyjnie nie było do kogo się odezwać (jak jadą osoby starsze jest miło, sympatycznie i można porozmawiać o ciekawych miejscach w okolicy, jak młodzi to cóż istnieje tylko tablet, kindle i komórka. Aby nie było: tabletu nie zazdroszczę bo mi niepotrzebny a kindle kupię sobie w Kanadzie), naszły mnie przemyślenia. Wielkanoc to pamiątka Zmartwychwstania Syna Bożego, symbol nadziei dla ludzkości na nowe życie, na wybaczenia grzechów. Ktoś, Kto dobrowolnie pozwolił się przybić za nas do krzyża na pewno okaże nam miłosierdzie jeśli poprosimy, jeśli naprawdę tego pragniemy i o nie poprosimy. W tym roku Wielkanoc i okres oktawy wielkanocnej to dla mnie dosłownie nowy początek. Nie w wymiarze duchowym, ale bardzo konkretnym, życiowym.
Wylatuję do Kanady niedługo po Wielkanocy. Wylatuję, bo dostałam pracę, na razie na rok, ale z wielką nadzieją i planem na przedłużenie. To nie tylko unikatowa okazja rozwoju zawodowego i osiągnięcia wreszcie finansowej niezależności (co w Polsce jest dla mnie bardzo, bardzo trudne i wymagające pracy na dwu etatach, pomimo mojego wykształcenia i specjalności cenionej na świecie i teoretycznie w Polsce). Tak zaś znacznie lepsze efekty osiągnę mniejszym kosztem (kosztem najogólniej rozumianym). To wreszcie szansa na nowy początek w życiu pozazawodowym, po prostu szansa na lepsze życie w każdym znaczeniu tego słowa. Szansa jakiej nigdy nie dostanę w rodzinnym kraju. Oczywiście na szansę zapracowałam, chociaż łut szczęścia także pomógł. Przed Bożym Narodzeniem miałam zły okres i ostatnie o czym marzyłam do świętowanie. Teraz naprawdę czuję radość, jakiej nie czułam od dawna. Jakby wstąpiło we mnie nowe życie.
I tego właśnie życzę Wam, moi Goście. Część z Was to praktykujący katolicy, są też osoby niewierzące. Nie pytam was o wyznanie o nie zamierzam wchodzić w niczyje sumienie. Pragnę aby osoby wierzące poczuły prawdziwego ducha tych dni, by Jezus Zmartwychwstały natchnął Was nowym życiem i nowymi siłami. By spłynęły na was za Jego pośrednictwem i byście po prostu tego zaznali, tej lekkości i nadziei chociaż na czas tych dni. Pozostałym życzę byście odpoczęli, byście dobrze spędzili ten czas w sposób jaki uznacie za stosowny. Czy to rodzinnym gronie, czy na wyjeździe, czy może nawet w pracy. I wszystkim, jeśli coś wam ostatnio uwiera, doskwiera byście zobaczyli światełko w tunelu, tak jak ja, i aby nie były to reflektory nadciągającego pociągu. No i rzecz jasna by żadna banda chuliganów nie oblała nikogo wiadrem wody.
http://www.budzikowo.pl/files/baranek.jpg
spełniaj swoje marzenia. tego ci życzę:))))
OdpowiedzUsuńA ja Tobie Ewo życzę spokoju na Mazurach i radości z życia z Pracusiem i Twoich zwierzaków
UsuńBłogosławionych Świąt,Erinti:)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci spełnienia wszystkich marzeń oraz... Spokojnych i pogodnych świąt :)
OdpowiedzUsuńDobrych Świąt, Erinti- życzy krejzor
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, zagapiłam się. Mam nadzieję, że Święta upłynęły Ci pogodnie... :)
OdpowiedzUsuń