Tym razem pozytywnie



Dzisiejszy tekst stanowi odpowiedź na komentarz Jeanette pod poprzednim postem. Jeanette zwróciła uwagę na mój dość negatywny wydźwięk komentarzy na temat sytuacji w Polsce. Postanowiłam więc napisać coś w nieco innym klimacie. Co prawda na temat III RP, systemu, rozdętego nepotyzmu i kolesiostwa blokującego młodych ludzi, nędznych płac, nierozliczonych afer, systemowej pogardy dla człowieka, drożyzny, braku perspektyw ciężko napisać coś pozytywnego. Warto jednak pamiętać, że w tym szaleństwie są też ludzie, porządni mimo wszystko bo kraj to nie tylko ta chora otoczka ale i mieszkańcy (co zauważyła słusznie Jeanette). Zatem wspomnę dzisiaj świetnych ludzi których spotkałam, a im dłużej patrzę i porównuję tym bardziej ich podziwiam. Kolejność jest przypadkowa, w żadnym wypadku nie mająca na celu wskazanie ważniejszych i mniej ważnych osób. Zaś o zakłamaniu "polskich" elit w sprawie malezyjskiego samolotu, afery taśmowej i sprawy prof. Chazana zdążę napisać.

Po pierwsze chcę wspomnieć S. Dziękuję Ci kochana za to że jesteś tak świetną koleżanką, dobrym człowiekiem na którego ramieniu można się wypłakać. Chociaż nie zawsze rozumiałaś, nie dawałaś kretyńskich dobrych rad. Byłaś. Gdyby nie Ty nie wytrzymałabym z beznadziejnym bucem i najgorszym małym polaczkiem w promieniu wielu kilometrów z którym się użerałam. Nie zapominając też o bucu juniorze i bucu pomagierze zdolnym zohydzić wszystko. Wciąż tkwisz w tym bagnie a mimo to nie dałaś się stłamsić i mam nadzieję, że wyjdziesz na prostą i trafisz do miejsca gdzie Twoje umiejętności i wewnętrzne dobro dostaną docenione. Dzięki Tobie zniosłam najgorsze chwile mojego życia i nigdy Ci tego nie zapomnę. Masz moją dozgonną wdzięczność. A bucowi nigdy nie daruję mobbingu i gnębienia kiedy miałam kłopoty.

Kolejną cudowną osobą jest J., moja szefowa z poprzedniego miejsca i dziewczyny z Jej zespołu. Dzięki nim mam co wpisać w CV i mam dorobek. Dzięki nim mogłam wyjechać do Kanady. Dostałam szansę i ją wykorzystałam. Pracowałam na swój dorobek, ale u nich praca miała znaczenie. U buca poznałam znacznie frazy „syzyfowa praca” bowiem każdy trud lądował w koszu opatrzony szyderstwem.  To właśnie J. i dziewczyny pozwoliły mi wyjść na prostą i zacząć nowe życie. Dlaczego więc wyjechałam, skoro było tak dobrze? Wspomniałam nie raz i nie dwa system.  System nepotyzmu i kolesiostwa, przez który dziewczyny robiące robotę na światowym poziomie dostają odprysk tego co wypracowały. Bo pasożyty zbierają resztę. Nie zamierzałam dostawać okruszków ze stołu, lecz jeść przy stole i nie chciałam zarabiać najniższej krajowej. Tak, za tą sumę z głodu bym nie umarła, ale nie pożyła. Cóż lubię dobre życie, wychodzenie ze znajomymi, jedzenie ciepłego lunchu zamiast kanapek itd. Mogę zrezygnować z przyjemności i żyć skromnie z ważnego powodu. A nepotyzm i karmienie pasożytów nim nie jest. Chylę głowa przed ludźmi szczęśliwymi w swej biedzie. Ja bym tak nie umiała. Za co jeszcze podziwiałam najlepszą szefową świata? Za to jak w ramach chorego systemu stworzyła oazę zdrowia. Jak na przekór układzikom i feudalizmowi promowała i podawała rękę dobrym i pracowitym. Za to, że będąc profesorem rozmawiała z ludźmi niżej postawionymi jak z ludźmi. Nie wymagała pokłonów i zwracania się per „szanowna pani profesor”. Każdy wiedział kim jest i jaką J. ma rolę. To prawdziwa dama i każdy to widzi. I nie musi przypominać o tym na każdym kroku. A oprócz tego jest dobrym, życzliwym ludziom człowiekiem.

W pracowni J. kochałam atmosferę i nasze pogaduszki przy kawie (wtedy wpadałyśmy na najlepsze pomysły). Dziewczyny stamtąd pomogły mi dojść do siebie po tym co miałam z bucem. Niestety. W polskich warunkach nauka nie ma wielkiego znaczenia. Zaś jako osoba spoza rodzin profesorskich czekałabym długo na szanse jakie mam tutaj na dzień dobry.

I wreszcie dziewczyny ze studiów. Trzymałyśmy się razem przez cały doktorat. Różniło nas wiele: zainteresowania, problemy i patrzenie na świat, ale potrafiłyśmy zawsze znaleźć coś wspólnego i szanować swoją odmienność. A to rzadkość.

I na koniec M., moja przyjaciółka z dzieciństwa. Mam nadzieję kochana, że trzymasz się dobrze i nie dałaś się szalonemu tempu życia Warszawy. Z całego serca życzę Ci znalezienia pracy w Niemczech i rzucenia bajzlu z którym się szarpiesz. Niemcy wymagają, ale płacą i szanują pracę.

http://www.twoj-misio.info//photo/_5002815c6a78d.jpg

94 komentarze:

  1. Wiesz,Erinti.jak widać masz i pozytywne wspomnienia. Znasz świetnych ludzi. Jednak wolisz pisać o ciemnej stronie życia. Twoja szklanka zawsze będzie do połowy pusta.Radosc zawsze na drugiej pozycji. Życie i ludzie nigdy i nigdzie nie są idealnie lub fatalnie. Nasz stosunek do nich i założenia w dużej mierze determinują nie tylko ich odbiór .ale czasem i wręcz rzeczywistość. Przyznam ,że mnie poraziła Twoja złość w tak banalne sprawie jak moda.epitety w kierunku blogerów. Kryje się za tym inna Erinti....zdecydowanie nie ta dobra, rozsądną i miła. ,za jaką chce uchodzić. Posmutnialam


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. An-Ka to że mam dobre wspomnienia o ludziach czy rodzinie nie znaczy, że nie widzę wad.

      Fakt, nie jestem optymistką i nigdy nie byłam. *Wiem*, że nigdy i nigdzie nie jest idealnie. Tak dziecinna nie jestem by w to wierzyć. Ale niech będzie dobrze. Wiem jak nasze postrzeganie wpływa na nastrój i uwierz mi że triade depresyjną Becka znam nie tylko z książek.

      To nie złość, ale irytacja. To, że prymitywne pustaki mnie drażnią nie znaczą, że coś ze mną nie tak. Przykro mi, że tak to odbierasz. Ale chyba każdego z nas coś drażni. Mnie drażni na przykład gadanie o dietach i odchudzaniu, bo schudnąć paru kilo nie mogę a bym chciała. Drażni mnie gadanie o bieganiu bo nie daję rady biegać i obrzydło mi wyjaśniania, że nie mogę. I tak, dostaję szału jak chuda jak modelka dziewczyna nawija o dietach i odchudzeniu bo to boli. Ciebie An-Ka nikt nie drażnił?

      Poza tym jesli mój brak rozsądku objawia się wyłącznie w postaci opinii o modzie i autorce bloga faszyn from Raszyn nazwijmy to wentylem bezpieczeństwa.

      Usuń
    2. Erinti - zapewniam Cię, że miałam znacznie większy ból niż niemożność schudnięcia.Przez wiele lat starałam się o dziecko, traciłam ciąże, uorodziłam dziecko uszkodzone w stopniu letalnym -gdzie tu porównanie z nadwagą ? kolejne koleżanki chwaliły się dziećmi...bolało, ale nie dostawałam szału i nie miałam do nich pretensji. Gdyby mi powiedziały złośliwie coś w tym stylu ,ze jestem gorsza ,bo nie mam tego dziecka -tak,wtedy bym się wściekła. Zarabialam grosze ,mimo dobrego wykształcenia,biedowałam ,bylam sama z dzieckiem przez wiele lat, było mi źle, smutno, ale nie dostawałam szału jak kolejna kolezanka "nawijała",ze jest szczęsliwa/ kupiła auto/dostala podwyżkę/idzie na Sylwestra z boskim facetem......Gdyby mówiła to PRZECIW mnie ,porównując, starając się dopiec - to co innego.Zawsze potencjalnie poruszymy jakiś temat ,który jest dla kogoś niemiły i ktoś poruszy taki przy nas. Ale dostawać z tego powodu szału , mieć za złe ? ja tego po prostu nie rozumiem. Nie rozumiem .{Pracowalam z dziewczyną ,która miała upośledzone ( w stopniu umiarkowanym ) dziecko .Taktownie więc omijałysmy temat dzieci przy niej aż nam powiedziała "dziewczyny ,przestańcie ,bądźmy normalne ,przecież to nie wasza wina, jest jak jest ,zachowujmy się normalnie, ja potrafię się z wami śmiać i cieszyć z wami " I nasze dzieci zaprzyjaźnily się z jej dzieckiem ,ale to już dalsza historia...Jestem optymistką, potrafię się cieszyć z drobiazgów ,nie oglądam się wstecz .Czy to znaczy ,że nie widzę wad ? Nic bardziej mylnego. Tyle,że jeżeli nie mogę z nimi niczego zrobić, nie mam wpływu to nie zatruwam ani sobie, ani innym życia.Gdy trzeba -walczę i jestem skuteczna.A w międzyczasie -cieszę się życiem PS. też nie biegam .bo nie znoszę ,ale niech sobie ktoś gada do upojenia. Tłumaczyć się ???? sorry -NIGDY NIKOMU nie pozwalałam włazic na mój prywatny teren. Jest takie krótkie zdanie "przepraszam ,ale wydaje mi się, że nie jest to twoja sprawa" okraszone uśmiechem.Ludzie bywają nietaktowni, wiekszośc jednak nie zdaje sobie z tego sprawy i nie robi tego ze zlej woli ,dlatego przechodzę nad tym do porządku dziennego, bo pewne i mnie się zdarza popełnić nieświadomie nietakt (np. urazic kogoś swoja radością z późno nabytych umiejętności narciarskich) A ze złośliwcem naprawdę można sobie poradzić w pięknym stylu -każdy ma swoją pięte Achillesa

      Usuń
    3. PS. Życie jest wystarczająco trudne (a moje naprawdę było bardzo trudne a i dzisiaj niewolne od trosk dużego kalibru ) ,by jeszcze sobie dodawać smutku powtarzalnym narzekaniem na to, na co nie mamy wpływu i irytować się pierdołami.W swoim naprawdę trudnym życiu miałam różne sytuacje i spotkałam różnych ludzi. Pamiętam o wszystkim ,lecz WSPOMINAM tylko to ,co było dobre..Ludzie lubią ze mna przebywać, bo nie narzekam.Gdy trzeba i można walczyć -walczę i to bardzo skutecznie.Lecz nabyłam umiejętność oddzielania spraw ważnych od nieważnych oraz tych,na które mam wpły od tych,na które nie mam.Desiderata ....

      Usuń
    4. @An-Ka

      A dla mnie nadwaga to poważny problem. Nienawiść do samej siebie, wstyd przed pokazaniem się ludziom. O wyjściu na basen czy na ćwiczenia z innymi nie wspomnę. Z Twojego punktu moje problemy to nic. Trudno. Nawykłam. Ja nie pouczam ludzi czym się mają przejmować. A co dla jednego jest błahostką dla drugiego problemem (na przykład publiczne wystąpienie dla osoby nieśmiałej)

      Usuń
    5. @An-Ka

      Mam świadomość że moje przewrażliwienie na temat wagi oraz złośliwość wobec chudych modelek to moja przywara i się jej nie wypieram. Tak samo jak złośliwość wobec ciągłego gadania o dietach. Super by było jakbym się umiała nie przejmować ale nie umiem

      Usuń
    6. Erinti - sorry -nie piszę, że Twoje problemy to nic.Pisze jedynie, ze w skali obiektywnych problemów jest jednak pewna gradacja - i chciałabym abstrahować tu i od Ciebie , i ode mnie i od naszych problemów. Gdy np. słucham ,kompletnie z boku ,niezaangażowana, o potwornych traumach osoby,ktorej łamią się paznokcie a z boku stoi i na pytanie "co słychać " odpowiada "jakos leci" osoba,której właśnie biopsja przeszczepionej wątroby pokazała, że proces zapalny znowu się uaktywnił to po prostu mam przykłady osob z innego bieguna emocji i oceny realiów oraz stosunku do zycia.Nie taję,że ta biopsją jest mi zdecydowanie bliższaMoże naprawdę trzeba przezyc potworna traumę,by umiec docenić to co się ma ? nie wiem.Przyznajesz ,że jesteś przerażliwiona - i to jest absolutnie Twoje prawo,mimo,ze może mnie powód przewrażliwienia dziwić (co z kolei jest moim prawem) ,jednak w żaden sposób to nie uprawnia do złośliwości pod adresem osób ,które sa chude, biegają czy ciagle gadają o dietach -bo to ich prawo.Nie pouczam Ciebie ani nikogo innego czym ma się przejmować a jedynie zwracam uwagę, że Twoj problem -jakikolwiek - nie powstał z przyczyny innych osób .Posługując się Twoim przykładem publicznych wystąpień- sama je uwielbiam, nie mam najmniejszej tremy ,ale doskonale rozumiem,że jestem pod tym względem szczęściarą i współczuję ludziom, którzy mają inaczej i nie bagatelizuję ich problemu.Współczuję.Jednak gdyby ktoś taki odezwał się do mnie z pretensjami czy zlosliwosciami ,że ten problem mnie nie dotyczy i dlaczego nie dotyczy-cóż, nie byłabym lagodna.

      Usuń
    7. Erinti...An-Ka to taka madrala..Kociol z gwzdkiem, ktory przygania garnkowi. Zlej to.... Ona ma prawo do swoich irytacji na swoim blogu i nkit ja nie poucza czy ma prawo, czyze posmutnial z tego powodu, ale ona jest szciodra w opiniowaniu i doradzaniu, w niezrozumieniu drugiego czlowieka:))) Pusc to mimo i nie usprawiedliwiaj sie, nie tlumacz za bardzo:)))

      Usuń
    8. Ja uważam, że nie ma się co licytować, bo brak akceptacji dla własnego ciała może być powodem ogromnych cierpień psychicznych. To cierpienie może rosnąć do ogromnych rozmiarów i licytowanie się tutaj kogo spotkała większa tragedia i co gorszego może się stać nic nie pomoże osobie, która swojego ciała nie akceptuje. „Weź się w garść”, albo „innych spotkały prawdziwe tragedie, a radzą sobie” to moim zdaniem złe podejście do człowieka, który ze swoim problemem sobie nie radzi.


      Najśmieszniejsze jest, że An-Ka tutaj ładnie pisze, ale jak dać za przykład kobietę kulturystkę to reaguje jeszcze gorzej niż ty Erinti w poprzednim wpisie. Jak poruszyłam taki przykład to wtedy nie pisała, że ćwiczenia na siłowni to prawo danej kobiety i przeżywała jak mało kto, że jak można być kulturystką. Wyrozumiałość kończy się na prawie do biegania i prawie do diet, bo po prostu pochwala szczupłe sylwetki, takie uważa za najbardziej kobiece, a dla innych kobiet tyle wyrozumiałości nie ma.

      Usuń
    9. Ja wolę sytuacje w której nie ma wojny między zwolennikami poszczególnych typów sylwetek. Każdemu może się podobać coś innego. Nie lubię haseł „nie dla wieszaków, prawdziwe kobiety mają krągłości” na równi z hasłami mówiącymi, że „prawdziwe kobiety nie są wielorybami, musisz schudnąć, bo nikt na ciebie nie spojrzy”. Szkoda tej nienawiści, szczególnie między kobietami heteroseksualnymi, bo tutaj preferencje co do wyglądu innych kobiet są zwykle tylko na zasadzie porównywania jednej z drugą, a nie wyboru dla siebie czegoś co się lubi.



      Ale uważam tak jak Erinti, że zbrodnie modowe to żadne zbrodnie. Skarpetki na nogach nikogo nie krzywdzą. Mnie najbardziej śmieszy wytykanie i dramatyczne opisy tego, że jakaś kobieta ubrała dwa razy na imprezę tą samą sukienkę. Ktoś na siłę chce zrobić z ubrań papier toaletowy. Moda na ubrania jednokrotnego użytku? Hmmm. Przyjmuje się, ale widać też czasem sprzeciw wśród gwiazd. Jak ktoś się nie chce dostosować to nie powinien być traktowany przez dziennikarzy z ostracyzmem, tak jak się robi to teraz.

      Usuń
    10. Tego typu rozmowy to sprawa wchodzenia na teren gustow i tutaj nie da sie dojsc do jednoznacznych konsensusow. I dokladnie cierpienie cierpieniu nie rowne, ktos przejdzie dzielnie droge starania sie o dziecko (np.: ja) bez probölemow wewnetrznych i wyjatkowych cierpnien, a drugi nie. I tak samo ktos przejdzie do porzadku dziennego nad swoja sylwetka, a drugi bedzie mial z tym problem. sytuacje rozne a intensywnosc ich przezywania podobna. Nie mozna pomniejszac zcyjegos problemu bo w mojej hierqrchi problemow inne stoja wyzej i akurat ten omawiany i ociierpiany przez kogos w mojej hierarchii stoi nizej wiec...o czym tu mowa. :)))

      Usuń
    11. Och,jaki zgrabny duecik się dobrał.Dziewczynki drogie, a szczególnie Ty,milusia Akaro -mnie naprawdę rybka, czy jakas panienka chce być kulturystą i wygląda jak Pudzian.a to,że wyrażam swoja opinię,że moim zdaniem wygląda to be,to nie jest odbieranie jej prawa do tego wyglądania be w moich oczach,bo może ona akurat Pudziana ma za ideal urody kobiecej i to jest jak najbardziej jej prawo, a jakże... A Ty, dzielna Aniu , bądź uprzejma nie wypowiadać się w moim imieniu, bo tradycyjnie NIC nie rozumiesz. mów o swoich poglądach, przedstawiaj swoje opinie .A dla Erinti - ja akurat SIEBIE lubię szczupłą, bo akurat ja szczupła wyglądam lepiej- oczywiście MOIM zdaniem, bo akurat wczoraj przyjaciółka mi powiedziała,że ona woli jak mnie jest więcej - i mimo, że ona jest tęga jakoś nie podejrzewam jej o fałsz,czy złośliwość ot-wyraziła opinię, niemniej uważam,ze jest masa kobiet ,którym jest do twarzy z pulchnością a fatalnie wyglądają z każdym straconym kilogramem. Do dzielnej Ani znowu- oczywiście - nie należy pomniejszać niczyich problemów, trzeba postawić znak równości między - śmiercią mężą i złamaniem tipsa, przeszczepem płuc i oderwaniem obcasa, kilkoma kilogramami nadwagi i amputacją nogi. Każdy ma inny rodzaj wrażliwości i nie należy tych tipsów lekceważyć, to naprawdę może być problem,zależny od wrażliwości..Howgh! Acha -do akary -a ktoś tu uważa ,że "zbrodnie modowe" sa zbrodniami ? No, jakos nie zauważyłam...Jakoś wszyscy to bagatelizują...Nikt nie krzyczy na Erinti,że ma natychmiast wyrzucić skarpetki ..Bijecie pianę,nadobne dzieweczki .Chyba Wam się coś pozajączkowalo ,mówiąc kolokwialnie.a teraz Wam dobrej nocy zyczę ,nieżaleznie od tego,czy będziecie spać w barchanowych piżamach czy faramuśnych koszulkach z falbankami :))

      Usuń
    12. Brak samoakceptacji to nie złamany paznokieć. Tutaj najmniej chodzi o samą nadwagę, chodzi głównie o psychikę. Może nie być różnicy między reakcją na niegroźnego pająka, a reakcją na śmiertelne zagrożenie. Z nadwagą można być zadowolonym z siebie, podobać się sobie, podobać się innym, można też po prostu pogodzić się z tym, że się ma nadwagę i zobojętnieć do takiego stopnia, że przykro jest tylko czasami, albo wcale. A tutaj jest nienawiść do siebie, reagowanie rozdrażnieniem i bólem na rozmowy o odchudzaniu i o aktywności fizycznej, lęk przed pokazaniem się w kostiumie, czy przed wspólnymi ćwiczeniami z innymi, wstyd, zamartwianie się obecną sytuacją. Ludzie, którzy borykają się z poważniejszymi sprawami, mogą mieć podobny poziom psychicznego dołka, ale mogą też tak nisko nie spaść jak ludzie z błahymi problemami. Kto mierzy poziom nieszczęścia? W depresję może wpadać zdrowy fizycznie człowiek, któremu nic tragicznego się nie przytrafiło, samobójstwo może popełnić osoba, która jest zdrowa i bogata, fobie też nie trafiają się tylko chorym i bardzo skrzywdzonym przez los. Sam brak samoakceptacji to problem, niezależnie od tego z czego się wywodzi. Akceptacja nie musi oznaczać końca dążenia do zmian, po prostu często dla psychiki dobrze jest się pogodzić, że na razie będzie jak jest, a później może być różnie. Jest ból, który znika dopiero, kiedy człowiek pogodzi się z tym jak jest, z tym co się stało. Może to nie nastąpić nigdy i ból będzie męczyć człowieka do końca.

      Usuń
    13. Akaro -skoro odpowiedziałaś poważnie ,bez karkołomnych interpretacji moich słów -i ja Ci odpowiem poważnie.MASZ RACJĘ w całości tego tekstu. Nie sposób podważyć ani jednego słowa w nim. Mogłabym się pod nim podpisać. I mnie nie chodzi o to, do czego ma Erinti (czy ktokolwiek) prawo lub nie, nie chodzi mi o to w jaki ma sposób to przeżywać i czy ma się porównywać z kimkolwiek a jedynie (a może aż ) o to ,że nikt z nas nie może mieć pretensji do innych -obcych -że nie znając naszego problemu, nie domyślając się, że jest naszym problemem czy po prostu nawet nie znając nas rozmawiają, piszą o tym.Czyli nie może domagać się ,że odpowiedzialność i ograniczenia spadną na innych, obcych. Dla wielu kobiet problem wagi,nadwagi jest na tyle duzy ,ze cierpią i nie chcą o nim rozmawiać, jednak dla innych łączy się z chęcią rozmawiania o tym.Zadna z reprezentujących te opcje nie może domagać się od strony przeciwnej zaprzestania swoich metod.Takie bariery możemy stawiać wyłącznie w gronie zaprzyjaźnionych lub przynajmniej znanym osobiście.Przykładowo -jeżeli ktoś napisze w ogolnej dyskusji, że nie podobają mu się kobiety o sylwetce kulturystki -nie przekracza żadnych barier, mimo, że może to przeczytać kulturystka i może zrobić jej się przykro.Jednak gdy ta sama osoba podejdzie do kulturystki i jej powie jak fatalnie jej zdaniem wygląda -mamy do czynienia i z chamstwem i świadomą chęcią dokuczenia.Lecz jak już napisałam w jednym ze wcześniejszych postów - nie jest sposób nigdy przewidzieć co potencjalnie może zaboleć naszego mało znanego rozmówcę, jakich stron duszy dotknąć .W ten sposób możemy zupełnie przypadkowo zrobić komuś przykrość, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Jedyna metoda- rozmawianie o pogodzie, kwiatkach i ptaszkach .Natomiast wracając do dyktatu mody -bo od tego się zaczęło ,że to właśnie w Polsce panuje dyktat mody -...Panuje on wszędzie ,ale wyłącznie nad tymi ,którzy się mu poddają.Nie sądzę, by w Polsce więcej niż w innych krajach. Ja akurat w tym nawet cienia problemu nie widzę.To jest sprawa, w której stawiamy sobie sami bariery i wymagania.

      Usuń
    14. @An-Ka

      Może nie w całej Polsce, ale w pewnych środowiskach. Ale tamtym postem wyraziłam irytację z tego, że "zbrodnia" założenia rajstop jest wałkowana i czemu ma to służyć? Przekonaniu Polaków że są beznadziejni?

      Nie mam pretensji do obcych. Obcy to obcy. Ale od znajomych można już czegoś wymagać. A jak się nie może znieść pewnych gadek zawsze można gadać z kimś innym.

      A barier wyznaczanych przez kulturę i dobre wychowanie trzeba pilnować zawsze.

      Usuń
    15. @Akara

      Dziękuję za mądre słowa. Depresja i brak samoakceptacji to koszmar. Tak samo życie kiedy się siebie nienawidzi i czuje do siebie odrazę.

      Co dy sylwetek zgoda: piękno tkwi w różnorodności. A kanony piękna są zmienne.

      Usuń
    16. @Ania

      Nie traktuję komentarzy An-Ki jako pouczeń, przywykłam do tego, że czasem coś mi ostro napisze ale nie mam z tym problemu.

      Co do hierarchii gustów i cierpień zgoda. Tego się nie da łatwo pogrupować. Tak samo odczuć. Pamiętam, że dla mnie w szkole tragedią była trójka z klasówki. Owszem teraz się z tego śmieję, ale wtedy to był problem i nie spałam po nocy. Zresztą każdy z nas ma miękkie podbrzusze. Tylko co innego jest naszą słabością

      Usuń
    17. @All

      Ankara, Twoje słowa o pająkach przywiodły mi do głowy pewną myśl. Na dobrą sprawę żaden człowiek nie reaguje w 100% racjonalnie, bo racjonalne do bólu są maszyny, albo totalni psychopaci nie mający uczuć. Każdy z nas jest mieszanką racjonalności i jej braku, tylko ten brak racjonalności się inaczej objawia. U mnie w kwestii wagi i rozmiarów ubrań a kto inny ma na przykład problem nie wiem z wystąpieniem publicznym czy łysieniem. Sama znam ludzi z ciężką arachnofobią nie mogącą nawet patrzeć na zdjęcie pająka w necie.

      An-Ka, nie można przewidzieć co kogo zaboli. Prawda. Dlatego zawsze warto zachować kulturę (ale o tym wiesz), obserwować reakcję rozmówcy i nie być nachalnym (o czym też wiesz)

      Usuń
    18. Erinti- ale świat nie jest skrojony na nasze potrzeby. Oczywiście- od znajomych znających problem danej osoby nie tylko można, ale i trzeba wymagać uszanowania tego problemu. I w zależności od ich kultury i dobrej woli można to zrobić różnymi metodami- łagodnie lub mniej łagodnie. Ja w takiej sytuacji przypominam autentyczną anegdotkę z mojego życia -mam sąsiadkę, młodszą ode mnie 7 lat i zawsze bardzo grubą. Nic mnie jej tusza nie obchodzi i z cała pewnością nigdy jej nic na ten temat (ani na żaden inny ) nie powiedziała. Ponieważ był to czas, że na każdej wspólnej imprezie jej znajomi lgnęli do mnie jak muchy do miodu iwdac było,że jej się to nie podoba.Zaczęly się złośliwostki,które spływały po mnie jak woda po gęsi , utwierdzając mnie w przekonaniu, że widoczne jest mi czego zazdrościć :)).Kiedyś mi walnęła,ze powinnam zawsze nosić okulary ,bo mi zasłaniają .....zmarszczki. Miałam wtedy może 28 lat i zmarszczki istniały jedynie w jej życzeniach :)). Miło się uśmiechnęłam "wezmę pod uwagę".Minał czas jakiś ,zmarszczki się pojawiły ,jedziemy sobie windą i jakiś obcy facet z nami.Sąsiadka łypie na mnie a ja już wiem ,że zaraz będzie jakiś komplement, bo facet łypał na mnie nie na nią a to niewybaczalne :)) .I wypaliła " taaaak.....jak ten czas leci.....zmarszczek NAM przybywa....taka KIEDYŚ byłaś ładna...".Facet zbaraniał a ja (z miną rozleniwionego i sytego kota ) "ech, co tak zmarszczki, grunt ,że figury zostały nam te same". Facet wyglądał ,jakby chciał się natychmiast katapultować ,śmiech go rozsadzał a sąsiadka ? Sąsiadka przy każdym spotkaniu na wszelki wypadek komplementuje mnie z dziką zawziętością :))

      Usuń
    19. An-Ka wiem, że nie jest! Dlatego jak jakieś miejsce czy osoba kompletnie nam nie odpowiadają, zawsze pozostaje zmienić lokal.

      Adegdotka super

      Usuń
    20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    21. A mnie zawsze dziwi jak my panie filujemy czy faceci na nas filuja... bez wzgledu na wiek. Jechaly w windzie i oczywiscie na jedna zwracal uwage a na druga nie zwracal....ciekawe....no niby kobiety to czuja , na ktora z nich facet zwraca uwage, ale to moze byc tez niezle mylace- szczegolnie w przypadku kiedy kobiecie bardzo potrzeba dowartosciowania sie poprzez oczy faceta, nie tylko swojego , ale innych tez:)) Czasami kobietom sie wydaje, ze wszyscy przechodzacy samcy tylko je zauwazaja. Smieszne to.Mialam kolezanke, ktorej z tego powodu potrzebna chyba byla terapia. Bo ona 5 letniego syna zaczela traktowac jak takowe "meskie oczy" majace ja, jako kobiete, dowarosciowac.

      natomiast razu pewnego zastanowil mnie przypadek na studiach. Chlopak byl swietny...swietnie zbudowany, pod kopula niczego mu nie brakowalo, a hajtnal sie z dziewczyna, ktora ogolem waga przewyzszala swoje rywalki o jakies dobre 25 kilo. Nie wsytdzil sie jej, pokazywal sie z nia wszedzie, chodzili za raczke, okazywali se czulosc....i powiem szczerze, ze gdyby nie blokada w stylu "chlopak kolezanki jest nietykalny" to byc moze sprobowalabym. I calkiem porawdopodobne ( jestem sobie w stanie to wyobrazic) ze moglabym wtedy nic nie wskorac:))

      W pracy mamy sporo mlody mezczyzn, ktorych partnerki sa jak.na polskie standardy , mocno przy kosci ( dodam tylko, ze owi panowie to nie feedersi). Po priostu chca byc szczesliwi z jakas fajna laska:)

      Usuń
    22. Biedna Ania....Tradycyjnie projektuje swoje marzenia i potrzeby ( niezrealizowane) na innych....cóz,Aniu -tak to w życiu niesprawiedliwie ie jest -jedne mają wszystko a drugie tylko żółć zalewa...Pozostaje ci wierzyć w reinkarnację i mieć nadzieję, że w kolejnym życiu los się odmieni !

      Usuń
    23. Biedna An-Ka :)) Co to innym zabrania dopisywac sobie tego czego nie powiedziala, a drugim sama dopisuje- wyciaga dalekosiezne wnioski, radzi i poucza w co pozostalo komus wierzyc...demencja starcza, czy juz zapieranie sie na calego...widzenie u innych i nieumiejetnosc spojrzenia na sama siebie? :))) Zolc mnie nie zalewa. Mam niezla polewe kiedy czytam jakaz to ty bylas lub nie bylas... Wiesz, tu mozesz wcisnac wszystkim wszystko, a my...mozemy w to wierzyc, krytykowac, powatpiewac, nie wierzyc..... podziwiac, zazdroscic, lub przejsc nad tym obojetnie:)) Mnie to bawi:))
      Bawia mnie te opisy typu: kozaczki mialam przylegle do lydki, albo figura taka sama i zero zmarszczek....to takie pietnastolatkowe. Mialo spotykam w necie na blogach kobiet, ktore tak same siebie dowartosciowuja:))

      Usuń
  2. Ja tam nie uważam, że posługiwanie się faktami to negatywne spoglądanie na rzeczywistość. No chyba, że z takich - po części - negatywów ktoś taką rzeczywistość konstruuje. Tak jest od 1989 roku. Są oczywiście pewne zmiany i widać, że idzie ku lepszemu tylko trochę powolnie się to rozkręca
    Pozdrawiam Seaborg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seaborg, mam wrażenie, że ktoś celowo buduje taką rzeczywistość by ludzie z kraju sami pouciekali. Hans Frank powiedział, że "Polacy mają być tak biedni by sami jechali na roboty do Niemiec" . I to się dzieje. Jadą do Niemiec, chca niemieckich paszportów i mają dość.

      Szło by zdecydowanie ku lepszemu, gdyby rozliczyć afery i powywalać krewnych i znajomych królika ze stanowisk na ile się da. I zacząć cenić pracę i fachowość

      Usuń
    2. Ludzie pouciekają, ktoś tę pustkę zapełni.... Życie nie lubi próżni.

      Usuń
  3. Wszystkie negatywne zjawiska w Polsce, które Erinti poruszała na swoim blogu, to sprawy, nad którymi bardzo ubolewała, które nie dawały Jej spokoju. Jak w pełni cieszyć się życiem z wciąż rosnącym garbem niemocy państwa. Przecież minęło 25 lat od przemian, a przerażająca jest ilość niewykrytych afer, ubożenie społeczeństwa, pogrążanie się służby zdrowia i oświaty, i tak mogłabym wymieniać. Oczywiście ważne jest pozytywne myślenie, nastawienie na sukces itp. Tylko, że w sytuacji kiedy skala zjawisk jest porażająca, dopada człowieka zniechęcenie i brak nadziei na lepsze. Czy Ty Erinti wyjechałabyś z Polski, z pewnością nie, ale niemoc naszego państwa paraliżowała Twoją wiarę na odmianę. Ale to nie znaczy, że nie dostrzegałaś dobra, które drzemie głównie w sercach ludzi (ludzi, którzy właściwie nie mają wpływu na tę machinę), o czym najlepiej świadczy Twój dzisiejszy post.
    Chyba najbardziej przygnębia mnie sytuacja w służbie zdrowia. Po przeczytaniu artykułu w Newsweeku nr 28/2014 "Boli? Musi boleć", każde słowo wydaje się nie na miejscu. Człowiek wyjący z bólu i dogorywający w konwulsjach (nawet dzieci) nie może liczyć na ulgę, z wielu różnych idiotycznych powodów, włącznie z takim, że lekarzowi nie chce się wypisać zlecenia bo jest z tym "tyle biurokracji i mitręgi". Akurat dzisiaj nie jestem w temacie :( krejzor
    PS Mało komfortowo czuję się w kategoriach: ważne, że mnie jest dobrze, a Ty chyba podobnie, droga Erinti...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krejzor padłam na te "boli, musi boleć". To niech mądrala piszący te słowa sam sobie robi zabiegi na żywca.

      Odpowiadając na pytanie: nie. Nie wyjechałabym z Polski gdyby było normalnie, gdyby rozliczano afery, był mniejszy nepotyzm i lepsze szanse na młodych. Siedziałabym w poprzednim miejscu i jechała na 2-tyd, może paru miesięczne stypendia. Na pewno nie uważałabym emigracji za najlepszą opcję. Bo nie chodzi o to, że na początek jest skromniej, ale że lepiej nie będzie.

      Usuń
    2. Czy naprawdę uważasz, że fakt NIEBIADANIA to jest postawa "ważne, ze mnie jest dobrze" ? Czy uważasz, że ilość narzekań zawsze idzie w parze z troską o innych ( chciałabym ,by ta uwaga została odebrana wyłącznie ad rem )

      Usuń
    3. PS.natomiast moje pokolenie,ktorego najlepsze lata młodości upłynęły w PRL nie ma żadnego garbu, no -istna sielanka i świat otworem.a nawet ocet i groszek :))

      Usuń
    4. Muszę jeszcze dodać, bo niejasno napisałam, lekarze nie zlecają morfiny (albo zbyt małe dawki), na bolesne (75 %) odmiany raka (!) - kr.

      Usuń
    5. Jeżeli chodzi o służbę zdrowia- jest gorzej a będzie jeszcze gorzej, niestety. Z powodu nieudolności decydentów oraz z powodu przestawienia akcentów w stosunku lekarzy (młodych ,wstępujących w zawód ) do pracy. Z przerażeniem obserwuję, że pacjent na liscie priorytetów zaczyna być naprawdę na końcu. Przestał być celem (wbrew pozorom i obiegowym opiniom naprawdę był tym celem dla większości lekarzy, mimo ich wad czy nieprawidłowości ) ,stał się środkiem :( .Jednak to tez nie jest tylko nasza specjalność:(

      Usuń
    6. @An-Ka

      Nie mieli różowo, ale mieli coś nieomal nieosiągalnego dla mojego pokolenia: stałą pracę i mieszkanie, poczucie bezpieczeństwa. Praca była jaka była, ale była. A teraz jest staż na śmieciówce za grosze

      Usuń
    7. Tak to sobie można dywagować w nieskończoność ,bo dla różnych ludzi są różne sprawy najważniejsze . Mieliśmy zamknięty swiat. Wy nie. Nie ma co porównywać i nie oto chodzi, by definitywnie stwierdzić, kto miał lepiej kto gorzej ,bo tak się i tak nie da.Chodzi o to, że od lat w Polsce kolejne pokolenia miały gorzej niż ich równieśnicy w wielu krajach.Ja w PRL czułam się jak w klatce ,ciasnej,ciemnei i jeszcze ze świadomością ,że ktoś kluczyk wyrzucił.

      Usuń
    8. Oczywiście, że tak można w nieskończoność dywagować. Więc skończmy na tym, że było i jest kijowo dla znakomitej większości.

      Usuń
  4. Ktoś kiedyś powiedział: "Jeśli widzisz szklankę w połowie pustą, to weź, do cholery, przelej do mniejszej szklanki". Twoja szklanka, Erinti, jak każdego, kto podejmuje podobnie radykalną decyzję, po prostu się tymczasowo powiększyła. :)

    Bardzo niekulturalnym jest wyrażanie negatywnych uwag o innych nacjach. Ich wady to ich sprawa i niech dyskutują sobie o tym we własnym gronie. Tak samo, jak na Twoim blogu, we własnym gronie, każdy, a już zwłaszcza Ty, może sobie ponarzekać na nasze wady narodowe. Czasem mam wrażenie, że w tym kontekście, emigranci są traktowani jak nie-Polacy. Bo ośmielają się dzielić tym, czego się nauczyli w nowym kraju i "pouczać" tych "prawdziwych" Polaków, którzy na dobre i złe zostali.

    A że mamy również zalety? Super, założę się, że o wiele więcej niż wad. Więcej: uważam, że mamy moralny obowiązek się "reklamować" przed cudzoziemcami. Na nasze szczęście, oni tych naszych niedostatków nawet nie zauważają (albo kulturalnie o nich milczą), więc nie jest to trudne zadanie.

    Tak więc mam prośbę, żebyś kontynuowała swoje arcyciekawe analizy porównawcze. Pewnie nie raz i nie dwa trafisz na temat, gdzie Polacy i Polska będą tą lepszą stroną.

    Pozdrawiam, Kamil

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy kij ma dwa konce To akurat nie jest uwaga do Erinti - bardzo często się zdarza, że emigranci (oczywiście niektórzy ) uważają , że z racji samej tylko emigracji nagle ,niejako z definicji, stają się lepszymi i mądrzejszymi ,bo trafili do lepszego kraju. I nagle uzurpują sobie prawo do pouczania tych, którzy zostali w kraju tez w sprawach , na których kompletnie się nie znają, traktując tych w kraju jak kompletnych idiotów. Byłam kiedyś ( w realu ) świadkiem dość groteskowej sytuacji , gdy taki emigrant z Chicago, prowadzący tam jednoosobową firmę ( wykonywał drobne naprawy ) w sposób nieznoszący sprzeciwu pouczał właścicielkę firmy zatrudniającej kilkuset pracowników i eksportującej do całej Europy jak powinna prowadzić interes "bo tylko ten kto wyemigrowal to dobrze wie".

      Usuń
    2. @An-Ka

      to prawda, ale chyba nie odebrałaś wpisów Erinti jako takowych. Wierz mi, Polak na emigracji potrafi sprawić, że czasem zapominam (polskiego) języka w gębie. Celowo. Ale spotykałem też Amerykanów, twierdzących że najlepiej na świecie wiedzą, jak robić biznes, wiec to raczej typ człowieka niż narodowa przywara...

      Usuń
    3. Zdecydowanie nie.W jednym z pierwszych postów Erinti po wyjeździe wyraziłam zadowolenie, że tacy jak ona są w stanie zmienić nasz nie zawsze dobry wizerunek .Jasne, że typ człowieka.Nie ma czegoś takiego jak cecha (czy to zaleta,czy to wada), która można przypisać tylko jednej nacji - stąd mój protest przeciwko temu rzekomemu dyktatowi mody w Polsce:))

      Usuń
    4. @An-Ka

      Miałam na myśli ludzi młodych, dobrze wykształconych chcących pracować a nie cwaniakować.

      Możesz się nie zgadzać z moimi opiniami o modzie. Super. Chętnie o tym pogadam. Tylko czy od razu musimy robić sobie psychoanalizę. Mnie irytują pewne rzeczy, Ciebie nie irytują. Fajnie, jest różnorodność

      Usuń
    5. @Kamil

      Ja w rozmowach z cudzoziemcami nie rozmawiam o Polakach i unikam tematu Polski. Co najwyżej polecam wycieczkę do Krakowa. Jedyne co zapamiętałam jak opowiedziałam o cenach w sklepach w Polsce ludziom narzekającym tutaj na drożyznę czy entuzjastce wykształcenia wyższego dla każdego czym to się kończy. Ale trzymam sie zasady "zły to ptak co kala własne gniazdo" więc tematu nie ma

      Usuń
    6. Erinti - ja z mody nie robię żadnego problemu.To ona ma być dla mnie a nie ja dla mody i tyle. Wprawdzie nie popieram Twojej opinii ,ze w mediach nie pracują idioci ,bo jednak jest ich niemalo, ale nawet gdyby to byli sami geniusze -ja nie muszę się z nimi zgadzać i ich słuchać.Przeczytam ,uśmiechnę się lub skrzywię i zrobię swoje...A że ktoś mnie skrytykuje w tak niemierzalnej i ulotnej sprawie jak gust czy uroda ? Rany boskie......

      Usuń
    7. @An-Ka

      Ja uważam, że w mediach mamy sprytnych manipulatorów i pożytecznych idiotów. Oczywiście pewne uwagi można zignorować. Ale jak ktoś ma kompleksy to wejście na kompleks boli. Nawet jeśli to wydaje się błahe

      Usuń
  5. I na koniec -żeby była jasność. Oddzielam w Twoich słowach, Erinti , Twoją opinię o systemie, o układach, o warunkach ,o pracy, powodach emigracji itd. od opinii o ludzkiej mentalności. Z tym pierwszym w ogólnym zarysie zgadzam się (zapewne byłyby różnice w szczegółach i rozłożeniu akcentów ,ale to oczywiste) .Natomiast irytuje mnie - i to mocno (odpowiedź na pytanie, czy mnie nikt nigdy nie irytował) przypisywanie Polakom i tylko Polakom samych negatywnych cech ,versus ci wspaniali ludzie z innych krajów. Jak już napisałam -ani Polacy, ani żaden naród to nie jest grupa jednorodna. Wszędzie są i głupki, i zawistnicy, i pustaki, i lenie, i plotkarze i zwyczajne wredoty. WSZĘDZIE. Nie utożsamiam się jakoś specjalnie z całością narodu , ale po prostu nie widzę powodu ,by robić z nas jakiegoś ogona świata.A już jeżeli chodzi o te modowe przywary to zdecydowanie nie jest to polska specjalność. A traktowanie serio idiotyzmow pisanych przez dziennikarzy jako reprezentatywnych dla ogółu ludzi to spore nieporozumienie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że naród to zbiór jednostek. I że durnie są wszędzie. Zaś co do przywar to na swoim podwórku się widzi je wyraźniej, poza tym to są najbardziej bliskie i swojskie przywary.

      Jeśli coś pisze dziennikarz na pierwszej stronie poczytnego portalu jest to dość reprezentatywne. Tam nie pracują idioci i widać piszą co ludzie chcą czytać.

      Co do bycia ogonem: pod względem nauki, perskektyw, stosunku zarobków do cen III RP to ogon świata.

      Usuń
    2. a już na pewno Europy.

      Usuń
    3. Erinti - napisałam wyraźnie, ze w sprawach materialnych ,nauki itd. przyznaje Ci rację. Kwestionuję jedynie ten ogon mentalny. do gloryfikacji dziennikarzy nie przychylam się.Zbyt często jednak pracują tam idioci i /lub ludzie skrajnie cyniczni/nierzetelni i tendencyjni.

      Usuń
    4. @An_Ka

      Tak, wszędzie znajdą się trudni ludzie. Tylko problem w tym, że w Polsce mamy tego nadmiar. Nigdzie na świecie, a latam sporo i często, nie spotkałem się z takim nasileniem chamstwa i bezczelności, jaki mamy w Polsce. Nie wiem, czy to wynik zbyt szybkiego awansu społecznego, gdy ojciec jeszcze furmanką jeździli, a synalek nowobogacki ma BMW, czy może lat wychowywania człowieka PRL-u? Tylu znerwicowanych chamów za kierownicą, wyczyniających po prostu cuda, nie spotkałem nigdzie na świecie. Tyle agresji w autobusie czy w kolejce także. Banały, jak "alternatywna kolejka", czy wbieganie do gabinetu lekarza traktuję już jako narodowy folklor. Właśnie to chamstwo, połączone często z eksponowaniem dopiero co zdobytego statusu materialnego, wraz z bezczelnością oraz postawą roszczeniową to coś, czego w rodakach serdecznie nie znoszę i co niestety obserwuję codziennie w ilościach nadmiernych.

      @Erinti

      Nie wiem, co się dzieje z Twoim blogiem, ale dodawanie wciąż znikających komentarzy bywa irytujące.

      Usuń
    5. @Celsus

      To problem bloggera, bo ja mam ten sam problem na każdym blogu

      Usuń
    6. @An-Ka

      Uważam, że w mediach mamy pożytecznych idiotów i manipulatorów. Masz rację w kwestii ignorowania pewnych uwag, ale to nie łatwe jak komuś ktoś wejdzie na odcisk lub kompleks

      Usuń
    7. @Celsus -cóż,muszę Ci przyznać rację, łącznie z diagnozą tego stanu rzeczy. Na zakończenie przytoczę zwierzenia pewnego emigranta z Chicago (jeszcze raz podkreślam - że nie zaliczam Erinti do tego nurtu emigrantow a wręcz przeciwnie ,mam nadzieje,ze tacy jak ona zmienią opinie o nas ) ,który opowiadał ,że człowiekiem prawym można zostać dopiero za granicą.Jako przykład podał ,że gdy mu łupnęli w Niemczech mandat za stanie z zapalonym silnikiem rura wydechowa do okien ,to się nauczył.....A mnie takich "drobiazgów" uczyli rodzice. Wniosek - jednym trzeba knuta, innym wystarczy wytłumaczyć.A że nie zawasze miał kto wytłumaczyć.....

      Usuń
    8. @An-Ka

      Cóż dla mnie takie rzeczy też były oczywiste, ale niektórzy nie rozumieją. I jak zauważyłaś potrzebują kija na plecach

      Usuń
  6. Jak trudno zrozumieć drugiego człowieka...
    Przywary Polaków, o których pisze Erinti są bezspornym faktem (Erinti zawsze trzyma się faktów). Przywary owe nie wzięły się znikąd, ale są efektem złożonych okoliczności. Inne nacje mają swoje wady, ale prawdą jest że różne narody są na różnych etapach rozwoju cywilizacyjnego. Erinti nie pisze też, że Polacy nie mają zalet.
    Co do narzekania. Trzeba rozróżnić prywatne narzekanie o prywatnych sprawach, od narzekania o istotnych sprawach kraju. Nie można tego chyba nazywać narzekaniem ale raczej analizą sytuacji. Jeśli nie będziemy o tym mówić, to problem nie wywabi się w cudowny sposób, a wręcz przeciwnie. To tak jakbym niecnych postępków własnego dziecka nie widziała tylko jego plusy. krejzor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krejzor - czy Ty rozumiesz ,co na napisałam ? Bo napisałam ,że oddzielam opisanie sytuacji, pracy ,układów i przyczyn od pisania o mentalności(w kontekście niejednorodności owej mentalności". Naprawdę nie musisz pisać ,że trzeba odróżnić prywatne narzekanie od narzekania o istotnych dla kraju sprawach- bo ja to właśnie zwerbalizowałam zaledwie JEDEN post wyżej.No,chyba,że uznamy (no-ja na pewno nie) za istotną dla kraju spraw3-ę mody,rzekomego dyktatu mody i skarpetki (lub nie ) do sandałów oraz indywidualne rozgorycznie z powodu kilku kilogramów nadwagi i niechęć do chudych modelek i biegania tudzież ewentualne kąśliwe uwagi gorzej wychowanych osób na ten temat

      Usuń
    2. @An-Ka

      A co już wolno nie napisać krytycznie o modzie? Nie wolno napisać co drażni. Dobrze wiedzieć.

      Usuń
    3. @An-Ka

      A złośliwości mogłaś sobie darować

      Usuń
    4. Tak samo jak Ty :)) Erinti -lubię Cię i cenię i dlatego mnie zasszokowalo jak naskoczyłaś na tę nieszczęsna blogerke od faszynfromraszyn. Faktem niezaprzeczalnym jest, że pokazuje ona tam cos ,co wymyka się poza wszelkich kanonow mody,gustu, estetyki i chyba rozumu.Ty "przejechałaś się " po niej personalnie Nie napisałaś krytycznie o modzie,napisałaś po prostu nieprawdę- że zyjemy w Polsce pod dyktatem mody.To,że ktoś tam sobie napisze artykulik,ktoś inny przyklaśnie to nie jest dyktat mody.to po prostu nieprawda.No,chyba,że w bardzo "wysokich celebryckich sferach" -ale te mi sa obce, nie bywam, nie znam, i przede wszystkim nie uważam za reprezentatywne

      Usuń
    5. @An-Ka

      Nieszczęsna? Dla mnie pańcia co jedyne co potrafi to naśmiewać się z innych nie zasługuje na nic innego. I tak byłam miła. Nie sądziłam, że to powiem, ale już wolę Kasię Tusk, bo ona chociaż wymyśla zestawy strojów i pokazuje swoje pomysły. Bez nabijania się z innych.

      Usuń
    6. Erinti - a skąd wiesz, że to jedyne co ona potrafi ? Zakładasz, że wszystkie osoby ,które rozmawiają/ piszą o modzie, strojach, diecie to "pustaki","pańcie" - bo ten temat akurat jest dla Ciebie nieprzyjemny ? I dlatego tak stronnicza ocena ? Bardzo ostra i niesprawiedliwa. Akurat dziewczyna jest bystra, bynajmniej nie jest jakąś wariatką orędująca modzie czy tworzącą jej kanony czy dyktat. ale pokazując te potworną ,tandetną brzydotę walczy w swój sposób o większą ESTETYKĘ naszego społeczeństwa. Ona nie przekazuje "nie zakładaj kratki do pasków bo to niemodne/nie noś skarpetek do do sandałów, bo to nie do przyjęcia, załóż taki a taki ciuch". Ona przekazuje " nie pokazuj gołej dupy /nie ośmieszaj się/nie rób z naszego kraju pośmiewiska".Jeżeli nie widzisz różnicy to rzeczywiście nie ma o czym rozmawiać. Tobie wolno w kółko i na każdym kroku pisać o rządzących politykach,złej gospodarce, fatalnej sytuacji młodych ludzi, nepotyzmie , parszywej mentalności Polaków (niestety -to w uogólnieniu)- bo to jest dowodem Twojej troski o kraj. Tyle, że każdy tę troskę może wyrażać w inny sposób . Ja np. skupiam się na drobiazgach (bo akurat tu mogę sama wiele zrobić zamiast wyłącznie ponarzekać ) -mam fioła na punkcie porządku, punktualności, wulgaryzacji języka, niezaśmiecania ulic ,gaszenia zbędnych żarówek itd.,ustępowania miejsca ciężarnym, kalekom, starcom i ludziom z małymi dziećmi .Zwracam uwagę. Grzecznie lecz stanowczo i bywam okrzyknięta "pańcią" bo przecież tylko "pańcie" przywiązują wagę do takich drobiazgów zamiast pozajmować się sprawami wielkimi. Oczywiście werbalnie i w wąskim gronie, ale wielkimi. Z ową "pańcią" ja się akurat solidaryzuję ,bo chociaż mi jest wszystko jedno ,czy pani X czy Y ubierze się modnie czy nie ,ładnie czy nie (bo gusty jak wiemy są różne) to nie jest mi wszystko jedno , gdy mój przyjaciel po trzydziestu latach niebytności w kraju mówi do mnie "rany....co tu się dzieje, dlaczego tyle kobiet przebiera się za najtandetniejsze dziwki, przecież to jeden wielki pigalak" . I to zdanie potwierdza wiele osób ."Pustaki " ...od kilku lat spotykam się w pewnym początkowo przypadkowym gronie pań w najprzeróżniejszym wieku na zajęciach ruchowych. Główny cel -utrzymanie sprawności, poboczne -świetny humor i może w niektórych przypadkach schudnięcie. Rozmawiamy -a jakże - i o dietach .Najmłodsza i najtęższa z nas , młoda, przesympatyczna mama, z tragiczną obecnie figurą słucha o tych dietach i słucha tez z uśmiechem naszych szczerych słów " zostaw,poczekaj, nie na siłę,teraz karmisz, nic nie zmieniaj, zdążysz, masz czas, jest OK". I jakos nie wpada w histerię,gdy kolejna melduje radośnie ile jej ubyło w talii.Bo wie, że to nie na złość jej. Pustaki.....jasne ....bo i w przebieralni zachwycamy się wzajemnie swoja bielizną. Czasem tez poopowiadamy o dzieciach,wnukach,,nigdy o pracy. Akurat wśród tych "pustaków" są wyłącznie kobiety pracujące, z wykształceniem podyplomowym , na eksponowanych stanowiskach, też z własnymi formami.Prawdziwe pustaki co to przychodzą popaplać o modzie,odchudzaniu. "Pańcie", z których część przyjeżdża wypasionymi autami prosto z pracy (w czasie ,gdy większość miasta już odpoczywa ) a część na rowerach -dla lepszej zapewne figury.Muszę się chyba przyjrzeć markom tych rowerów, wygooglować oraz ocenić stopień pańciowatosci, bo przecież wiadomo, że to nie dla frajdy tylko dla szpanu...

      Usuń
    7. A w jednym z wywiadów ta "pańcia" z Raszyna wyśmiewa właśnie ślepe przywiązanie do mody , aprobatę dla jakiegoś kiczu tylko dlatego,ze to znany projektant itd...Chyba całkiem rozsądnie i chyba całkiem zgodnie z Twoimi założeniami ,Erinti. .....Ale "pańcia".A dla mnie dziewucha z jajem

      Usuń
    8. @An-Ka

      Dla Ciebie to dziewczyna z jajem a dla mnie prywmitywne babsko wymiewające ludzi za ich plecami. Nie szukam głębszego przekazu w szydzeniu z ludzi.

      Jakby dała zdjęcia z dziwacznych pokazów mody nie miałabym nic przeciw. Tutaj nie robi zdjęć z ukrycia, nic.

      I co chcesz zasugerować że jakaś dziewczyna słucha o dietach i nie ma z tym problemu. Super. Gratuluję. Ale czy tak ciężko zrozumieć, że to dla kogoś problem i że boli?

      Usuń
    9. @An-Ka

      Poza ty Wy wspieracie tę dziewczynę. A co do drogiazgow ja też dostaję szału jak ktoś się spóźnia itd. Z drobiazgów się życie składa.

      Ale zdania o faszyn from Raszyn nie zmienię. Cóż nic nie pocznę że w rajstopach mi wygodniej niż z gołymi nogami więc mam wszelkie szanse tram trafić jako "wieśniara"

      Usuń
    10. Erinti -zapędziłaś się mocno. Napisałam wyżej, że każdy ma prawo do odczuwania czegokolwiek w każdy sposób -też przewrażliwiony. I może go boleć absolutnie wszystko,i ja to doskonale rozumiem Jednak -ponieważ to nie jest wina innych, obcych -nikt nie ma prawa odsądzać od czci i wiary tychże obcych za to,ze nie mają tego samego zdania. Wątpie, czy za rajstopy trafiłabyś do tego portalu, widocznie nie obejrzałaś ani jednego zdjęcia tam publikowanego. skoro uważasz ,że to Cię tam zakwalifikuje.. I czy możesz mi powiedzieć w jaki sposób "my" wspieramy tę dziewczynę ? Bo to mocno dla mnie niejasne... I -uwierz mi - naprawdę nikogo nie obchodzą ani Twoje rajstopy, ani moje gołe nogi ....No,moje (a i zapewne Twoje) jakiegoś pana czy panów :)) ,ale im to wszystko jedno, czy w rajstopach, czy gołe, byle nie w spodniach a za to na szpilkach -taką prostą konstrukcje maja :))

      Usuń
    11. A,sorry ,nie zrozumiałam -miałaś na myśli tę dziewczynę z naszego klubu.No,tak.Fakt. Natomiast między wspieraniem a dokuczaniem czy wyśmiewaniem jest przepaść.. Wiem, że są osoby dokuczające - it o mnie też oburza, niemniej chyba nie można brać do siebie nie kierowanych do nas bezpośrednio zdań kompletnie obcych osób. Moim zdaniem to najprostsza droga do zatrucia sobie życia :(. Natomiast ,jak napisałam wcześniej -nie możemy domagać się od kompletnie obcych ludzi, by nie mówili, nie pisali na tematy, ktore nas bolą -bo w ten sposób nie można by na żaden temat rozmawiać, zawsze znajdzie się ktoś ,kogo aktualny temat może zaboleć.

      Usuń
    12. PS. ja nic nie chcę zasugerować,ja opisuję rzeczywistość.A ,że to jest zaledwie jedna z możliwych rzeczywistości to oczywiste.

      Usuń
    13. @An-Ka

      Ja odsączam od czci i wiary tę blogerkę nie za temat, ale za sposób wyrażania się i podejścia. Tak samo drażni mnie gadanie " żal mi chudych/grubych" i fałszywa wrażliwość

      Usuń
    14. Dlaczego zakładasz, że fałszywa ? U części być może ,ale ,że zawsze ? Mnie np. jest żal generalnie ludzi, którzy źle się czują w swojej skórze ,niezależnie do powodu. Raz, że im współczuję a dwa ,że trochę się ich boję -tzn nie boję ,nie lubię przebywać w ich towarzystwie ,bo bardzo często są toksyczni i potrafią innym zatruć dzień lub życie

      Usuń
    15. Jak ocenisz takie teksty?

      http://druzynanatemat.natemat.pl/109137,gdy-widze-grubych-ludzi-jest-mi-ich-zal

      Dla mnie to kwintesencja nieznośnego chwalipięty z otworem gębowym pełnym fałszywego żalu

      Usuń
    16. A dla mnie nie- wręcz odwrotnie. Facet pisze otwarcie o swoim problemie i nie wyczuwam w nim fałszu. Nie wiem, naprawdę nie wiem -może to dlatego ,że ja sądzę ludzi wg siebie -bywam wredna i złośliwa , lecz NIGDY fałszywa. I nie widzę najmniejszego powodu, by ktoś ,kto zrobił coś, co dla niego jest sukcesem nie miał się tym pochwalić.Nie chcę uogolniac ,ale ponoć taka niby - skromność i tendencja do umniejszania swoich zasług to polska specjalność. Dlaczego nie mamy być dumni z czegoś, co UCZCIWIE osiągnelismy ? nie, ja się nie dam zwariować....

      Usuń
  7. Jeszcze parę słów... Aktor Krzysztof Musiał (syn Janczara), który sporo lat mieszkał i pracował w Ameryce, powiedział w TV Polonia, że Polacy w USA są dla siebie najbardziej nieżyczliwie, niechętnie usposobioną nacją. Nie pomagają sobie, a wręcz przeciwnie- podstawiają nogę. Są gorsi od innych, nawet tych najmniej życzliwych, ale nie zapamiętałam których. krejzor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No , proszę , proszę -jak to dobrze , że wśród tych złych Polaków są takie cudowne wyjątki - zawsze my sami albo wyłącznie nasi przyjaciele :)). Kipiący od życzliwości, tolerancyjni, anioły nie ludzie . A jak komuś łatkę przypną, zaopiniują urodę , figurę i elegancję -aj, co tam....Słusznie przecież. Jedynie słusznie :))) Bo się zirytowali.

      Usuń
    2. @An-Ka

      Odróżniasz spora grupa od większość? Takie opinie na temat emigrantów są powszechne. Zwłaszcza wśród ludzi tam mieszkających. Nikt tutaj się nie kreuje na anioła tolerancji.

      Usuń
    3. I takie opinie słyszałam od wielu ludzi na emigracji

      Usuń
  8. I co mam powiedzieć? Rozumiem Twoją decyzję. Hm...

    OdpowiedzUsuń
  9. Droga Erinti,
    cieszę się, że "Тебя повезло".
    Ja ze względu na stan zdrowia mamy mogę zapomnieć o wyprowadzce nawet do innego miasta, a co dopiero kraju. Z tego też powodu cieszę się, że mam um-zlec, a nie etat ze względu na dużą elastyczność w grafiku.

    Co do Wawy, to słyszałem opinie, że wcale nie jest tak źle, pisała o tym Flavia.

    A kolesiostwo, rzucanie kłód... Znajoma bujała się z doktoratem coś ze 12 lat, jak nie lepiej, i tak dobrze, że miała normalny etat.
    Pani Krysiu pani zbada jeszcze metodą X.
    Potem: Pani Krysiu z jonu Y rezygnujemy (co z tego, że już przebadany w dziesięciu kierunkach?) i weźmiemy jon Z (czyli опять od nowa Polska ludowa).
    Inny pracownik tegoż instytutu, doktor Tomek, wspaniały człowiek, wykładowca i naukowiec, popełnił jakieś odkrycie, ponoć mogące kandydować do nobla. I co? Jak to co, nico. Nie w tych okolicznościach przyrody, wyżej dupy nie podskoczysz. Nie mógł być lepszy od szefostwa (nie, żeby szefostwo było naukawe zamiast naukowe, było naukowe, ale lepszy być nie mógł).
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reafelu, pewnie że nie mógł! Ma znać miejsce w szeregu i tyle

      Usuń
  10. Dziękuję Erinti, że zechciałaś napisać o czymś przyjemniejszym. Mam nadzieję, że w nowym miejscu znajdziesz równie życzliwe osoby. No i, że nie będziesz już tak bardzo stereotypowo oceniać Polaków.
    Co do twojej niechęci do siebie (nadwaga itd.) to tyle ci mogę powiedzieć co- czas leci a ty robisz z igły widły dziewczyno- u nas na basenach i w jeziorach (sorry za określenie, ale co by nie było to nawet pseudoprezydent Komoruski tak powiedział) "kaszaloty" się taplają bez skrupułów, a ty tracisz cenne godziny swojego młodego życia na zamartwianie się; skoro w Kanadzie nie zwracają uwagi na ubiór to na kilogramy chyba też?
    I jeszcze na koniec. An- Ka napisała, że nie drażni jej jak ludzie opowiadają o sobie i swoich sukcesach mniejszych i większych. Niestety ze mną jest inaczej. Teraz już mnie drażnią (z wyjątkiem jednej mojej przyjaciółki ;)) Tym bardziej, że mam dość negatywne doświadczenia z takimi osobami, bo właściwie notorycznie przez całe życie spotykałam samych chwalipiętów. Zawsze cierpliwie wysłuchiwałam historii o ich sukcesach (bo sama nigdy nie miałam w zwyczaju się chwalić; choć nie powiem żebym nie miałam czym)- świetnych studiach, pracy, mężu, dzieciach, zagranicznych wyjazdach itd. Okazało się, że te osoby chyba tylko po to utrzymywały ze mną kontakt, żeby podnieść sobie poziom zadowolenia (że tak to ujmę). Bo kiedy wreszcie ktoś mi doradził, żebym i ja zaczęła się chwalić (co też zrobiłam) nagle straciłam wszystkich "przyjaciół". Ludzie bywają tak zapatrzeni w siebie...
    Janette

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, przyszedł mi jeszcze taki ciekawy cytacik, który ostatnio widziałam w sieci:
      "Nie interesuj się moim życiem, bo może być tak ciekawe, że rozczarujesz się swoim" ;) No i może to jest odpowiedź. Moi pseudoprzyjaciele się po prostu rozczarowali :D
      Janette

      Usuń
    2. Janette - to nie tak...Ja lubię, gdy ludziom się wiedzie ,jednak potrafię dobrze odróżnić, kiedy ktoś się chwali od tego, gdy się dzieli radością. Gdy się dzieli -cieszy mnie to. Gdy chwali się - jeżeli wiem, ,ze w ten sposób chce sobie poprawić zły nastrój, podnieść samoocenę - nie ma sprawy, słucham i nie koryguję ,traktując to jako rodzaj psychoterapii. Jeżeli jednak chce sobie poprawić nastrój MOIM kosztem i ewidentnie jego opowieści zmierzają do tego, by się ze mną porównać ,oczywiście na moją niekorzyść-to już jest inna bajka. Sama nie mam potrzeby porównywania się z nikim -w żadnym kierunku i nie widzę. powodu ,by ktoś moim kosztem sobie podnosił nastrój.To jest drażniące,tyle ,że ja po prostu nie pamiętam, kiedy to się ostatni raz w moim życiu zdarzyło. ( a tak po prawdzie -grzebiąc w mrokach pamięci znalazłam tylko dwie takie osoby, natomiast reszta zachowywała się normalnie-raz opowiadając o sukcesach, innym razem o niepowodzeniach, więc nie miałam najmniejszego powodu podejrzewać tendencyjności)Być może z powodu dużej różnicy wieku między mną i Wami mam do pewnych spraw znacznie więcej dystansu, na pewno też już starannie przeselekcjonowanych znajomych, z wzajemnym zaufaniem i brakiem potrzeby imponowania sobie nawzajem. Patrzę więc na to ze swojego punktu widzenia. Jednak w czasach zamierzchłych, gdy ktoś bardzo usiłował sobie ego moim kosztem podnieść ,miałam krótką ripostę "ty kogo chcesz przekonać - mnie czy siebie ? " . I druga sprawa -ja jestem bardzo "osobna" ,nawiązuję latwo jedynie powierzchowne kontakty ,do bliskości dopuszczam naprawdę starannie wyselekcjonowane emocjonalnie osoby, stąd nie miewam rozczarowań, nie miałam pseudoprzyjaciół.

      Usuń
    3. Janette
      Świetna złota myśl, kradnę.

      Usuń
    4. Jeanette

      To raczej był wyraz mojego zmęczenia III RP, wiesz nieco odpoczynku i widzę inaczej rodaków.

      A wiesz że do mnie się też niektórzy nie odzywają odkąd jestem w Kanadzie? I powiem ci najbardziej cisi, spokojni wciąż ze mną gadają. A debeściaki i tym podobni koniec.

      Usuń
  11. Fajnie, że odnalazłaś się w Kanadzie. Oby ci się wiodło, bo na pewno na to zasługujesz :)

    Od siebie tylko dodam (są to subiektywne spostrzeżenia), ze to, jakich Polaków spotykasz na swojej drodze i jaką widzisz Polskę, zależy od regionu. Miałam pecha urodzić się w Wielkopolsce, gdzie nie ma zbyt dużo życzliwości oraz gdzie króluje merkantylne podejście do życia. Ale gdy tylko odwiedzam inne regiony (np.Wrocław czy Warszawa), to widzę dużo serdeczniejszych i milszych ludzi; widzę zdecydowanie mniejszą pogoń za kasą i wolniejsze tempo życia (Warszawa). Te rzeczy, o których piszesz, mogę zaobserwować w Poznaniu, ale w innych regionach jest już zdecydowanie lepiej. Może niekoniecznie pod względem miejsc pracy (to już wina naszych patałachów z Wiejskiej), ale pod względem relacji międzyludzkich i stosunku do życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Flavio- a to ciekawe, co napisałaś i myślę, że słuszne. A jak narzekasz na Wielkopolskę to zapewniam Cię, że bywa gorzej - Łódż i okolica - samo miasto to zlepek ludności napływowej, począwszy od Ziemi Obiecanej .Kto przychodzil pracować do fabryk ze wsi ? najwieksza biedota,parobcy. ludzie bez ziemi .co rodzilo oczywiste frustracje....

      Usuń
    2. Ja się urodziłam na Podlasiu, mieszkałam dużo na Mazowszu a potem w Wielkopolsce. Potwierdzam Twoje obserwacje. Najbardziej przyjaźni byli ludzie na Podlasiu, na Mazowszu też spoko. A najbliżsi ludzie poznani w Poznaniu byli z Mazowsza i Zachodniopomorskiego.

      Usuń
  12. An-Ka, rozumiem. Ja też już po nauczce przeprowadzam bardzo wnikliwą selekcję. Co tak prawdę mówiąc nie do końca jest dobre- bo zwykle zawsze trzymam dystans, co nie sprzyja nawiązywaniu bliższych kontaktów. Mam póki co jedną przyjaciółkę, której sukcesy cieszą mnie jak własne :) Jeśli sobie o nich opowiadamy to na pewno by nie wzbudzać wzajemnej zazdrości.
    Janette

    OdpowiedzUsuń
  13. W Polsce pracowalam 11 lat. Bylo ok, pomimo tego, ze ludzie mowili, ze wczesniej bylo jeszcze lepiej. Oczywiscie, ze widzialam rozgrywki np.: o stolek , nieuczciwe rozgrywki, ale ludzie bioracy w tym udzial nie byli uczciwi po obu stronach barykady, wiec dobrze bylo sie odsunac, aby nie byc gownem pomazana. Ogolnie czas pracy w Polsce wspominam bardzo pozytywnie. Potem mialam 7 letnia przerwe w pracy. Na rynku pracy pojawilam sie ponownie jakies 4 lata temu . Z polskiego rynku wskoczylam na zachodni i........ nie jest tu latwo. Atmosfera w wielu miejscach nizbyt zachecajaca. Z pewnymi momentami jasnosci, ogolnie pracuje mi sie tu ciezko, i nie mam tu na mysli. ze praca wymagajaca, ciezka etc, ale kontakty miedzyludzkie sa ciezkie. Teraz mam akuratnie bardzo ok miejsce zatrudnienia, ale bywaly rozmiate, wcale nie rozowe:))) Mamy inne doswiadczenia.Dziewczyny w Polsce mowia mi, ze u nich zrobilo sie tak samo, czyli albo nie wiedza jak jest gdzie indziej, albo po prostu rzeczywistosc korporacyjna robi swoje:)))) Wszedzie ten sam syf...ujednolicaja nas nawet pod wzgledem stresu:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu,

      Myślę, że to kwestia typu pracy. Rozmawiałam z dziewczynami pracującymi w korporacji (korpo po warszawsku) w Kanadzie i Polsce. Ich odczucia były podobne. Jak słusznie napisałaś syf to syf. Korporacja to maszyna i robi z Ciebie trybika. I rozwala układy międzyludzkie.

      Ja nie pracuję w korporacji, stąd widzę pozytywne różnice.

      Usuń
    2. Kazda szkola, uczelnia, przedszkole...to jedna wielka korporacja:)))

      Usuń
    3. racja Aniu, zaś niektóre są bardziej upiorne od innych

      Usuń
  14. Flavia- o Poznaniu coś niecoś wiem. Jest to zbiorowisko największych chwalipięt i "ludzi sukcesu" w całej Polsce ;) Nie przegadasz ich. Zawsze będą "lepsi" od ciebie i zawsze umniejszą twój własny sukces. Tak, środowiska poznańskie wymagają odporności i zahartowania.
    Janette

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Jeantte

      Potwierdzam opinie o Poznaniu, mnie samą mdliło od debeściaków

      Usuń
  15. 41 year-old Web Designer III Kalle Royds, hailing from Gaspe enjoys watching movies like Cold Turkey and Foraging. Took a trip to Harar Jugol and drives a Ferrari 410 Sport. najlepsza strona

    OdpowiedzUsuń