Celowo nie pisałam wczoraj o 31 rocznicy sprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Nie pisałam o kolejnym szczuciu na opozycję. Co tu powiedzieć? Znowu to samo, znowu wychodzi, że ludzie mówiący o patriotyzmie to faszyści, znowu ludzie krytykujący propagandę sukcesu to wywrotowcy. Znowu wychodzi na to, że wykluczeni i niezadowoleni to nie ceniący darów głupcy. Po co mi to? Zresztą co kogo dzisiaj obchodzi jakiś tam stan wojenny, co tam zabici w kopalni „Wujek”? Co ja się czepiam „człowieka honoru”, Wojciecha Jaruzelskiego, broniącego nas przed rzekomą interwencją ZSRR? Chcę prawdy i osądzenia, ale wiem, że się nie doczekam. Prędzej zobaczę latające świnki i pogadam z psem w Wigilię. Co mam komentować, słowa posła Niesiołowskiego czy Tomasza Lisa? Nie chcę bo i po co? Przecież oni są tacy dowcipni i tacy bystrzy w wychwytywaniu absurdów rzeczywistości!
Nie, zamierzam dzisiaj nawiązać do coraz bardziej palącego problemu, czyli bezrobocia. Szczególnie w przypadku osób młodych. Wiem, wiem oficjalnie jesteśmy zieloną wyspą Europy i oficjalnie jesteśmy coraz bogatsi, nasze pensje rosną i powodzi się nam coraz lepiej. Znamy wersję oficjalną, zatem wyłączmy propagandowe szczekaczki i włączmy myślenie. To daje zadziwiające rezultaty.
Nie, zamierzam dzisiaj nawiązać do coraz bardziej palącego problemu, czyli bezrobocia. Szczególnie w przypadku osób młodych. Wiem, wiem oficjalnie jesteśmy zieloną wyspą Europy i oficjalnie jesteśmy coraz bogatsi, nasze pensje rosną i powodzi się nam coraz lepiej. Znamy wersję oficjalną, zatem wyłączmy propagandowe szczekaczki i włączmy myślenie. To daje zadziwiające rezultaty.
(http://g.gazetaprawna.pl/p/_wspolne/pliki/534000/534014-fot-shutterstock.jpg)
Jak donosi „Gazeta Prawna” oraz „Polsat News” rząd postanowił coś z tym fantem (bezrobociem) zrobić. Nie, nie myślcie Szanowni Czytelnicy, że ktokolwiek zamierza tutaj pomóc szaremu obywatelowi. Mają dać „elastyczne godziny zatrudnienia” oraz „wydłużenie okresu rozliczeniowego nadgodzin do roku”. Formułki brzmią rzecz jasna zgrabnie, może pięknie, ale na pewno nie dobrze. Co bowiem w praktyce należy rozumieć jako elastyczny czas pracy? Mówiąc krótko i bez ogródek: nie ma czegoś takiego jak 8 godzinny dzień pracy i za każdą ekstra godzinę się płaci. Nie, w praktyce zatrudnia się kogoś na pół etatu, płaci jak za pół etatu, a każe pracować jak za cały etat a nawet więcej. "Zasuwacie łajzy za miskę ryżu i cieszcie się, że ją macie (czyli mordy w kubeł, lub jak kto woli: Ruki pa szwam! Małczat*)". Co oznacza „wydłużenie okresu rozliczeniowego nadgodzin”- że jak ktoś *łaskawie* zechce zapłacić pracownikowi za nadgodziny, ten się na nie solidnie naczeka.
Oczywiście wiem, że różnie wygląda sytuacja w małych firmach. Małym i średnim przedsiębiorcom państwo rzuca kłody pod nogi na każdym kroku. Sztywny kodeks pracy utrudnia ludziom znalezienie zatrudnienia. Nie jestem jednak pewna czy pomysły rządu idą w dobrym kierunku. Czy naprawdę pomogą, zwłaszcza młodym ludziom? Mam ambiwalentny stosunek do określenia „umowy śmieciowe”. Nie mam nic przeciw umowie zleceniu, czy umowie o dzieło. Niestety z tego nie są odciągane składki emerytalne, zaś dzięki reformie Jerzego Buzka emerytury młodych nie starczą nawet na śmierć głodową. Oczywiście ktoś zaraz powie, że można samodzielnie oszczędzać. Z czego przepraszam bardzo, z czego? Nie zapłacić za gaz, czy może żyć o chlebie i wodzie? Z czego oszczędzać szanowni państwo? O oszczędzaniu mówią wszelkiej maści eksperci, wydający na obiad tyle za ile musi przeżyć przez miesiąc niejedna rodzina.
Młodzi ludzie mają prawo czuć się oszukani. Przekonywano moje pokolenie żeby iść na studia, że szkoła zawodowa to coś złego i uwłaczającego. Karmiono nas bajkami o kuźniach menedżerów i świetlanej przyszłości dla absolwentów prawa i ekonomii. Opowiadano ile się przed nami otworzy drzwi, jeśli zapukamy z dyplomem magistra. To wszystko były kłamstwa. Nakarmiono nas złudzeniami i dano fałszywe nadzieje. Nasze dyplomy znaczą coraz mniej, zaś dzięki masówce spada poziom nauczania. Oczywiście, część z nas pojechała na londyński zmywak. Ale tak dociera kryzys, czego nie zakrzyczą eksperci, udający, że jest super. Jak ci ludzie wrócą może wybuchnąć bomba, o czym mówi minister pracy Władysław Kosinak-Kamysz. Ja też pisałam o tym w poprzednim poście. Ale jak fakty nie pasują do teorii..
http://serwisy.gazetaprawna.pl/praca-i-kariera/artykuly/668203,bezrobocie-mlodych-bomba-z-opoznionym-zaplonem.html
http://serwisy.gazetaprawna.pl/praca-i-kariera/artykuly/668743,rzad_przedstawil_projekt_nowelizacji_kodeksu_pracy_zmienia
_sie_przepisy_o_czasie_pracy.html,2
*nie znam rosyjskiego, jedynie kilka ichnich powiedzeń
*nie znam rosyjskiego, jedynie kilka ichnich powiedzeń
***************************ENG*******************************
Yesterday I decided to say no word about 31st anniversary of War State in Poland. I didn’t want to write about constant attacking the opposition. What was I supposed to say? Anyone talking and regarding patriotism is just a fascist, anyone sceptical about success propaganda is a subversive. Only fools are not happy and satisfy with current situation. Who is now really interested in War State and “Wujek” mine victims? What is my problem with Wojciech Jaruzelski, “man of a honour”, who saved us from USSR army’s intervention? I demand a truth. I demand a judgment. I demand a unreal dream to become reality. Seeing a flying pigs or talking with a dog in a Xmas Eve is closer to the reality. Why should I comment words by Niesiolowski deputy or Tomasz Lis? What is the point of this? They are so wise and so humorous!
Today I would like to say a few words about very important problem of unemployment. Situation is especially difficult for a young people. I am aware that according to the official version we are a green island of a Europe, we are becoming more and more wealthy, also our salaries are constantly growing up and everything is gorgeous. We all know official version by termagants. Let’s try to forget about them and think independently.
Today I would like to say a few words about very important problem of unemployment. Situation is especially difficult for a young people. I am aware that according to the official version we are a green island of a Europe, we are becoming more and more wealthy, also our salaries are constantly growing up and everything is gorgeous. We all know official version by termagants. Let’s try to forget about them and think independently.
(http://g.gazetaprawna.pl/p/_wspolne/pliki/534000/534014-fot-shutterstock.jpg)
According to „Gazeta Prawna” and „Polsat News”, government decided to address a problem. We should not be delusional with real help for a simple citizen. Officials proposed “flexible work hours” as well as “extra hours to be paid in a longer period, up to one year”. Everything sounds fine and elegant. Are fine and elegant automatically “good”? In practice “flexible work hours” means working longer for a lesser salary. Someone is employ for a half day job and has to work as if was employ for a full day job or even more. “Slouches! We give you a bowl of a rice and you are about to be happy. (so, shut up!). “Extra hours to be paid in a longer period, up to one year”, literally means if worker is to be paid for extra hours is work, is about wait a long time.
In a small companies situation looks different. Small and middle businessmen are not in a comfort situation. Fixed work low makes finding a job different. Still I am not sure if government ideas are advantageous. Will them help? I don’t know what to think about “junks contracts”. They are not a bad solution in any situation. The problem is a retirement time. Thanks to Jerzy Buzek’s government reform my generation’s old age pension won’t be sufficient to die for starving. Expert will immediately respond: “You should save a money on your own”. How can we think about long period savings, if we don’t have enough money for a living? These experts, spending on a dinner the same amount of money that ordinary family have for a monthly living, is saying a lot about savings and long period thinking.
Young people feel deceived. I understand that. My generation was persuaded to study on university. We were said that technical schools are bad choice. All of us heard fairy tales about manager’s forges, great future waiting for everyone with economic or law diploma. Masters of science will find a well-paid job! There is nothing except false hopes and delusions. Our diplomas are weaker and weaker and educational level is constantly going down. Some of us go to the London, to work of washing-up. Experts, obviously, pretend situation is excellent, but this people might be made to come back from London. Labour Minister, Wladyslaw Kosinak-Kamysz, says this is a bomb. I wrote something similar in my previous post. But if facts are not consistent with a theory..
http://serwisy.gazetaprawna.pl/praca-i-kariera/artykuly/668203,bezrobocie-mlodych-bomba-z-opoznionym-zaplonem.html
http://serwisy.gazetaprawna.pl/praca-i-kariera/artykuly/668743,rzad_przedstawil_projekt_nowelizacji_kodeksu_pracy_
zmienia_sie_przepisy_o_czasie_pracy.html,2
No przecież minister zapewnia, że ruchomy czas pracy pozwoli lepiej "godzić pracownikom życie zawodowe z osobistym". Jak ktoś popracuje 12-14 godzin na dobę, rzeczywiście będzie pogodzony z brakiem tego drugiego. Ale ambitne plany rządu dotyczą również "zwiększenia efektywności pośredniaków"/ stworzenia paru stanowisk dla dołów partyjnych/, po którym będzie można z czystym sumieniem powiedzieć, że my tu wyciągamy rękę, ale ci wredni, leniwi bezrobotni sami są sobie winni.
OdpowiedzUsuńPrzecież jeśli nie na "śmieciówkę", zawsze mogą liczyć na bezpłatny staż albo wolontariat. Do roboty, darmozjady - najlepiej za darmo.
Antydogmatyk
Dokładnie tak Antydogmatyk, oto ich metoda rozwiązywania problemów. Nie umiesz godzić pracy z życiem rodzinnym? My Ci pomoże, my ci zabierzemy jedno z tych. Pracujcie i się cieszcie, że macie przywilej pracy. Wynagrodzenie? A co to takiego wynagrodzenie?
UsuńJeśli kogoś rzeczywiście nie stać na to, żeby wypłacać pracownikowi pensję minimalną i opłacać jego składki, to mógłby handlować pietruszką, ewentualnie zwinąć interes i zatrudnić się w innej firmie, tudzież przejść na samozatrudnienie - bo taka sytuacja oznacza, że jego firma przynosi mikroskopijne dochody i cała działalność powiązana z zatrudnianiem pracowników zwyczajnie się nie opłaca.
UsuńNie każdy ma predyspozycje do tego, żeby być wielkim biznesmenem. Kodeks pracy nie jest temu winien.
Antydogmatyk
Szanowna Erinti!
OdpowiedzUsuńPiszesz, że Przekonywano moje (znaczy się Twoje) pokolenie żeby iść na studia, że szkoła zawodowa to coś złego i uwłaczającego.
Właśnie! I kto taki przekonywał? Ci, co u steru. Ci co z wysokości swoich horyzontów lepiej widzą drogę, to i wskazują maluczkim. A nie tylko wskazują. Także i pomagają. Pomagają wydawać ich własne pieniądze.
Jak się jednak nawiguje tak ogromną galerą to nie można jednocześnie płynąć w różne strony.
Dlatego raz płyną w lewo, to znowu bardziej w lewo. I tak się kręcimy w kółko.
Za jest konsekwentnie: jak robili magistrów to robili magistrów, jak brakuje do prostych prac, to robić będą zawodówki, ale chyba bez przekonania, bo rośnie bezrobocie.
A jak ktoś nie pasuje do galeonu, to niech sobie jakąś tratwę zmontuje i płynie swoją drogą.
Pozdrawiam,
Marek
Co racja to racja Marku zacny. Oni na pewno pomogą mi wydać moje pieniądze i na pewno pomogą mi w rozwiązaniu kłopotów. I najgorsze, że my jesteśmy we wszystko wkręcani nawet nie wiedząc co i jak
Usuńpodtrawiam
Taki jeden nie musi szukać pracy - to praca szuka jego. A szuka go nie dlatego, że jego ojciec jest kimś tam, ale dlatego, że jest genialny, choć sam o sobie mówi 'debil' - w skromności swej.
OdpowiedzUsuńDokładnie, nie ważne co umiesz. Ważne kogo znasz i z kim jesteś spokrewniony.
UsuńTrafność i celność postu mnie powaliła... Co do stanu wojennego - masz rację, możemy sobie pomarzyć, ale ja na wszelki wypadek pogadam z Jej Długością, ona 'gada' nie tylko w Wigilię.
OdpowiedzUsuńPrzerażają mnie 'perspektywy' młodego pokolenia. Przeraża mnie, że starsza pani nie ma na niezbędne leki. Przeraża mnie to wszystko...
Mnie to też przeraża, przeraża jak wszyscy diabli. I wiem, że będzie gorzej, nie lepiej. Im więcej propagandy sukcesu, tym bardziej się martwię.
UsuńA PR to jedyna rzecz, jaką nasz rząd opanował do perfekcji. Oprócz podnoszenia podatków, rzecz jasna...
UsuńMają w tym mistrzostwo świata
UsuńChore to wszystko... :/
OdpowiedzUsuńRetuszowanie rzeczywistości raczej nam nie pomoże - lepiej nie będzie.
Pozdrawiam :)
I my całkiem długo lecimy na retuszu
OdpowiedzUsuńDroga Erinti,
OdpowiedzUsuńnie bardzo rozumiem w czym problem: w tym, ze rzad chce pojsc (ciutke) na reke pracodawcom, czy w tym, ze kolejne ekipy promuja wyzsze wyksztalcenie?
Jesli chodzi o to pierwsze, to czasem wybor nie jest miedzy zatrudnieniem na etat vs. na umowe smieciowa, tylko miedzy umowa smieciowa vs. brakiem zatrudnienia (badz szara strefa). Sytuacja w Polsce daleka jest od idealu, ale ciagle obowiazuje zasada, ze zeby istnialy glodowe stawki, ktos sie na nie musi zgodzic. Niech wiec nie narzeka, ze dostaje 500 zl na reke, skoro ta reka podpisala wczesniej papier.
W kwestii promowania studiow, mozna miec pretensje do politykow za puste obietnice (jesli ktos akurat obudzil sie z milego snu, w ktorym politycy mowili tylko prawde), ale to mlodzi ludzie sa sami sobie winni. Studia nie sa objete obowiazkiem szkolnym, wiec utyskiwanie, ze sie poszlo, odbebnilo 3 lata i dalej nie ma pracy, jest troche nie halo. Ale zawsze lepiej narzekac na caly swiat, niz wziac sprawy w swoje rece.
Pozdrawiam, yrk
Yrku pracodawcy mają się w Polsce całkiem dobrze, szczególnie ci duzi. Pracownicy potrzebuję pomocy.
UsuńZ tymi studiami to nie takie proste. Bez papierka nie ma szans na żadną pracę, żadną, no może poza zmywaniem naczyń, ale tam najchętniej biorą studentów. Matura w tym kraju nic a nic nie znaczy. Młodzi ludzie nie mają jak wziąć spraw w swoje ręce, znaczy biorą i jadą pracować za granicę. Bo tam przynajmniej mogą wyżyć. W Polsce jest tragicznie, bo nie problem w pracy poniżej kwalifikacji, ale w głodowych zarobkach.
pozdrawiam
Oj malo we mnie dzisiaj empatii :)
UsuńDyplom jest konieczny, zgoda (mimo ze to chore). Ale kto tym ludziom kazal przebimbac 3 lata na przyslowiowej europeistyce? A nawet jesli na europeistyce, to ja podczas studiow na 2 kierunkach, kiedy zrobilo sie luzniej w kalendarzu, jeszcze pracowalem. Mozna? Mozna.
Ja sie nie boje o duzych pracodawcow. To dzieki nim rynek jest, jaki jest. To malym pracodawcom rzad musi isc na reke. Tylko, ze nie moze byc roznego prawa i stawek dla duzych i malych (tak samo jak duzi nie powinni byc zwalniani z podatkow na wejscie, ale to inna historia).
Dziwisz sie, ze hipermarket nie chce placi wiecej osobie, ktorej prace moze wykonywac automatyczna kasa? Wez sie panie kasjerze doksztalc. Albo wyjedz do kraju w ktorym usmiech i niezobowiazujaca rozmowe ze sprzedawca ciagle sie ceni.
Regulacje kodeksu pracy w wersji minimum sa konieczne. W wersji "lewica" zabijaja przedsiebiorczosc. Wiesz jak latwo dzis zbudowac internetowa firme nie ruszajac sie (prawie) z domu? Schody zaczynaja sie wraz ze wzrostem. Trzeba zatrudnic jakas asysytentke do obslugi poczty, potem kilka osob do supportu, community managera. To wszystko stanowiska nie wymagajace jakis wielkich umiejetnosci. Niech Ci Tie Fighter (pozdrawiam :)) powie jaki to bedzie miesieczny koszt z ZUSem. Efekt: ktos, kto moglby miec spokojna biurowa prace, musi "wykladac chemie" w Biedronce. Bo nikt nie zaryzykuje rozkrecanej firmy, by go zatrudnic na obecnych zasadach.
Pozdrawiam, yrk
Pracodawcy nie chcą zatrudniać na normalne umowy bo są one obciążone wysokimi kosztami - głównie składki ZUS. Pisałem już na ten temat na Antysocjalu. Poza tym małe i średnie firmy ledwo zipią więc te kosmetyczne zabiegi rządu są psu na budę bo nie ma to dla nich żadnego znaczenia, gdyż ich to zwyczajnie nie dotyczy. Niestety rząd ryżej kanalii postrzega gospodarkę przez pryzmat wielkich koncernów - najlepiej zagranicznych. Tie Fighter.
UsuńDo tego wpisu na Antysocjalu nawiazywalem. Moze nie zrozumialem istoty proponowanych zmian, ale wyglada mi to na (wreszcie) krok w dobrym kierunku. Choc mikrusienki.
UsuńOstatnie zdanie brzmialoby rownie prawdziwie dla kazdego powojennego rzadu (moze z wylaczeniem tego, w ktorym byl Wilczek). Tusk jest tylko bardziej winny, bo ciagle jest na stolku i jescze moglby cos naprawic (male szanse).
Ale podsumowujac dyskusje na tym forum, wyglad mi to tak, ze dla przedsiebiorcow te zmiany sa za male, wiec je oleja, a pracownicy juz maja strach w oczach, wiec sa "przeciw". Robmy tak dalej, a nic sie nie zmieni.
Yrku rozumiem. Ja patrzę z punktu widzenia młodego człowieka, co musi zasuwać dla korporacji za psi grosz. Tutaj nikt nie dba o drobnych przedsiębiorców. Tutaj się chroni interesy korporacji, zaś szaraczkom rzuca się kłody pod nogi na każdym miejscu. W pomysłach rządu chodzi o to by korporacje mogły w świetle prawa jeszcze gorzej traktować pracowników, nie zaś by pomóc małym firmom, co słusznie zauważył Tie Figher.
UsuńDroga Erinti,
Usuńto Ci w takim razie opowiem historyjke :). W pewnej 50 osobowej firmie wlasciciel w pewnym momencie zorientowal sie, ze jest na bakier z nadgodzinami. Po tygodniu nasiadowki z ksiegowymi i doradcami, czesc pracownikow dostala nowe umowy na stanowiska kierownicze (kierownikow nadgodziny nie obowiazuja), inni musieli na 3 miesiace wstecz w systemie poprawiac czasy. I potem pilnowac , by nigdy nie przekroczyc 40h w tygodniu, prowadzac 2 kalendarze (jeden do rozliczenia dla klientow, drugi oficjalny, dla "organow"). Efekt, mnostwo zmarnowanego czasu i pieniedzy, zeby wrocic do stanu, ktory byl przed akcja.
Pewnie juz zalujesz tych wszystkich oszukiwanych przez caly ten czas pracownikow? Bez powodu - wszyscy byli wzglednie dobrze oplacanymi programistami, nie majacymi nic przeciwko pracy po 10-12h w ramach umowy, jesli akurat bylo trzeba.
Oszukiwanie na nadgodzinach to symptom, nie przyczyna. Jesli firma wycenia prace X na Y zl, i znajdzie (odpowiednio kompetentna) osobe, ktora chce za tyle pracowac, to znajdzie sie sposob na obejscie minimalnych stawek, nadgodzin, zusow i innych nonsensow. Moze jestem cyniczny, ale korporacje nie potrzebuja kolejnego narzedzia do wyzysku (choc nie mam watpliwosci, ze je wykorzystaja). I - mimo sceptycyzmu Tie Fightera - uwazam, ze znajda sie male/srednie firmy. ktore na opisanym przez Ciebie rozwiazaniu skorzystaja. Nie bedzie to wielka ulga, ale - powtarzam - jest to krok w dobrym kierunku. Tym bardziej nieoczekiwany, ze wykonany przez farbowanych liberalow.
Pozdrawiam, yrk
Yrku nie wątpię, że za granicą wygląda to jak piszesz. Tam się motywuje pracowników różnymi pakietami lojalnościowymi, by tych dobrych zatrzymać. Tutaj jednam wciąż mamy myślenie by szukać frajerów i ich wykorzystać, może za 20 lat i w Polsce do tego dojdą nasze bezzębne rekinki biznesu, uważające się za wybitnych. Po prostu jesteśmy w tyle za Zachodem.
Usuńpozdrawiam
Dodam jeszcze, że dla większości pracodawców dyplom nie ma większego znaczenia, gdyż większą wartość ma dla nich doświadczenie już nabyte lub naturalne, wrodzone predyspozycje do np. handlu lub reklamy. Sam jeszcze pracując na etacie w czasie rekrutacji musiałem odwalić faceta z dyplomem MBI i dwoma językami na rzecz chłopaka z ledwie maturą. A to dlatego, że jak dostali do ręki długopis i zadanie aby mi go sprzedać to facet z dyplomem zupełnie wymiękł a chłopak z maturą przeprowadził tak profesjonalną rozmowę handlową, że o mało nie odkupiłem swojego własnego długopisu. Tie Fighter.
OdpowiedzUsuńNo to brzmi pocieszająco, ale niestety bywa różnie. Ja wiem, że doświadczenie jest bezcenne. I jakby skończyć z chorym pędem na studia byłoby świetnie
Usuń@Tie Fighter
UsuńI dlatego rozregulowanie gospodarki jest jedyna szansa walki zarowno z idiotyzmem w postaci "obowiazkowego dyplomu", jak i z koncernami w ogole. Maja one wystaczajaco kasy na ksiegowych, doradcow podatkowych + koneksje. Zabrac im to (czyniac prawo prostym, zrozumialym i rownym dla wszystjich), i kazda sztywna korporacja przegra w trzeciej rundzie z banda glodnych start-upow.
Dokładnie tak szanowny yrku. Tie Fighter.
UsuńSzanowny yrk - u
OdpowiedzUsuńjeszcze warto wspomnieć o jednym zjawisku. Mianowicie pracownicy często chcą być zatrudniani na czarno bo jednocześnie pracując doją darmochę w postaci zasiłków, zapomóg i innych kroplówek, więc państwo tak naprawdę traci podwójnie bo nie dostaje składek ZUS i podatku od wynagrodzenia a jeszcze dodatkowo takiemu cwaniakowi płaci darmochę i to jest chore do kwadratu. Pozdrawiam Cię serdecznie Tie Fighter.
... a potem potrzebuje latac dziure budzetowa i doi podatki. Kolo sie zamyka. Fantastyczny system, nieprawdaz?
UsuńDrogi yrk - u
OdpowiedzUsuńJeszcze odwołam się do pewnej analogii. Bodajże w 2003 roku została dość znacznie obniżona akcyza na alkohol. Z dnia na dzień połówka Wyborowej staniała z 25zł do 18zł a efekt był taki, że wpływy z tytułu akcyzy wzrosły o 30%. Dokładnie tak samo jest z ZUS - em i wszelkimi podatkami. Jeżeli są odpowiednio niskie to nie opłaca się kombinować i wszyscy zaczynają płacić w wyniku czego do budżetu wpływa znacznie więcej pieniędzy. Niestety rząd ryżej kanalii stosuje metodę zaciskania pięści ale efekt jest taki, że im mocniej ścisną tym więcej mięszy paluchami im wylezie. Pozdrawiam Tie Fighter.
Witaj
OdpowiedzUsuńProwokacyjny tytuł i odważny. Nie ma niestety nic wspólnego z polską rzeczywistością.
U nas żyje się coraz trudniej i smutniej.
Pozdrawiam refleksyjnie, ale za to serdecznie :)
I lepiej nie będzie niestety
Usuń