Do napisania tekstu o wspominanym tytule zainspirował mnie komentarz An-Ki pod ostatnim postem. Przypomniało mi to pewne dyskusje, które toczyłam jakiś czas temu. Jak to jest z pechowcami i szczęściarami? Czy niektórym los zawsze rzuca kłody pod nosi a innym róże? A może prawda jak zwykle leży gdzieś pośrodku? Manna z nieba raczej nie pada, ale jeśli pada trzeba umieć ją odróżnić od śniegu. Umieć patrzeć innymi słowy być przygotowanym? Kiedy Newtonowi, wedle popularnej anegdoty, jabłko spadło spadło na głowę opisał zjawisko prawa ciążenia. Kto inny pewnie by puścił soczystą wiązankę o głupim drzewie itd.. i w tym właśnie rzecz. W przygotowaniu i patrzeniu.
Tak, dostałam szansę wyjazdu za granicę. To najlepsze co mogło mnie spotkać. Ale po pierwsze szukałam tych szans a po drugie wcześniej poczyniłam przygotowania. Aby zostać zaakceptowanym musiałam nie tylko zapewniać o swych chęciach do pracy, ale mieć poparcie na swe słowa. Poparcie w postaci wpisów w CV. I tutaj dochodzimy do wykorzystanych szans. Dostałam szansę pracy w dobrym temacie już w Polsce. Spotkałam ludzi którzy szukali kogoś o moich umiejętnościach. Mieliśmy wspólny interes i to i owo udało się osiągnąć. Skoro było tak dobrze czemu szukałam okazji wyjazdu? Po pierwsze wyjazd to szansa na zdobycie nowego doświadczenia, na naukę a nie było na miejscu nic (chłopak, mąż, dzieci) co by mnie powstrzymywało. Tak, pracowałam w bardzo ciekawej dziedzinie i w naprawdę dobrym zespole. Niestety. Widziałam wieczną szarpaninę moich koleżanek. Widziałam też, że nie dostanę więcej niż dostałam na dzień dobry bo takie są układy i system. Polska szefowa (cudowna kobieta i świetny szef zespołu) zrobiła co się dało w ramach systemu, ale cóż głową muru nie wybijesz. Czekałam przez okres studiów doktoranckich, czekałam przez okres stażu i okres próbny, czekałam na szeroko rozumianą samodzielność. Nie chodzi o to, że nie przyszła, ale o to, że nie było cienia szansy na przyjście. W mojej działce wyjazd za granicę to świetne rozwiązanie pod względem rozwoju zawodowego, o możliwości uzyskania w miarę bezboleśnie finansowej niezależności od rodziców nie wspominając. Tak. Nawet zasuwając na dwa etaty dostałabym w Polsce mniej niż tu na dzień dobry. A ja nie umiem się w pełni zająć pracą nie wiedząc czy starczy do pierwszego (jak się ma perspektywę trudności w wiązaniu końca z końcem ciężko od tego oderwać myśli). Poza tym co to za życie. Ale ten temat już wałkowałam. A więc o pomocy szczęściu...
Uważam, że w sensie zawodowym zrobiłam co mogłam w Polsce i jak mogłam najlepiej wykorzystałam dane mi szanse. Wyżej nie miałam możliwości skoczyć z powodu układów, układzików i klanów skutecznie blokującym wejście komuś z zewnątrz (może mając w CV ileś tam staży zagranicznych bym miała szansę negocjować, może), co widziałam na przykładach. Czy wykorzystałam inne szanse? Oczywiście, że różne rzeczy przegapiłam i nie dostrzegłam w porę. Nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni coś mi umknęło. Ale nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem, tylko iść dalej i wyciągnąć wnioski na przyszłość. Tutaj, w Kanadzie mam przed sobą przyszłość i o niej winnam myśleć a nie rozdrapywać blizny i rozpamiętywać przegapione szanse. Inna sprawa czy dobrze się nie stało, że to i owo przegapiłam. Gdybym zapuściła korzenie w poprzednim miejscu nie mogłabym tak szybko i sprawnie wyjechać. Każdy kij ma dwa końce jak mawia przysłowie.
Jak zauważyli moi Goście moje posty pisane z Kanady są inne, radosne i pełne optymizmu. Prawda. Po raz pierwszy od lat nie drżę ze strachu o przyszłość i widzę szanse na coś więcej niż szarpaninę z systemem i biedę. Pewnie, że na całym świecie są układy, układziki i nepotyzm. Rzecz w tym od jakiego stopnia i w jakim zakresie. Na pewno są różne zakulisowe rozgrywki na stanowisko szefa jakiegoś wydziału na uniwersytecie. Ale z drugiej strony na średni szczebel łatwiej wejść tutaj niż w Polsce. Czy to niepatriotyczne tak pisać? Tak, mogę pisać, że w Polsce jest dobrze, albo występują przejściowe trudności w drodze ku dobremu. Ale tak nie jest. Nie jest i nie będzie dobrze. Nie dlatego, że rządzi partia X czy Y, ale jak słusznie zauważyli An-Ka, Celsus oraz Kurna Maciek to problem mentalności. Oraz istnienia chęcią zmiany obecnego stanu. Możemy sobie opowiadać bajeczki, ale mnie nie interesuje zaklinanie rzeczywistości. Co to da? Chwilową poprawę nastroju? Zresztą uściślijmy, mnie chodzi o system zwany III RP, nie zaś ideę Ojczyzny. Polska to historia, wartości coś więcej niż bananowa republika z malowaną na zielono trawą, zwana III RP. Niestety, taki ustrój nam zgotowano przy Okrągłym Stole nie rozliczając czasu PRL (nie mówię o „wieszaniu na drzewach” funkcjonariuszy dawnego systemu ale zakazu pełnienie dla nich funkcji publicznych, osądzeniu zbrodniarzy oraz o to że wciąż są w mediach, w urzędach i innych miejscach).
Cóż powiedzieć w podsumowaniu? Myślę, że okazje i możliwości co jakiś czas stają na naszej drodze. Musimy tylko być przygotowani i ich wypatrywać. Jeśli się pojawią to wykorzystać. A jeśli nie zdołamy to potraktować to jako cenną naukę na przyszłość i czekać dalej i jednocześnie działać najlepiej jak umiemy. Pod poprzednim postem Celsus zauważył, że jakby czytał słowa innej Erinti. Fakt. Chyba zostanę optymistką, bo świat jest kolorowy i ma wiele piękna, wcale nie jest szary, straszny i wrogi. Ja potrzebowałam wyjazdu jak ryba wody. Każdemu z was Gości życzę byście znaleźli swój sposób.
http://grypsuj.pl/images/demotywatory/2013/1/1336339556_by_DawcaMocyWNocy_500.jpg
Dobrze,jeśli tak,jak to było w Twoim,a w pewnym sensie i w moim przypadku,można pomóc szczęściu.Bo nie zawsze można.
OdpowiedzUsuńAle podoba mi się napis na democie.Bo rzeczywiście,szczęście dla każdego może znaczyć zupełnie inne rzeczy.I bardzo dobrze,że tak jest.
No i psiak na zdjęciu boski. Ale ważne by takie szanse widzieć, myślę że co jakiś czas większość ludzi spotyka takie na swojej drodze
Usuńna razie masz "miodowy miesiąc", stan pewnej euforii, zachwytu normalnością /bo w to, że jest tam normalniej nie wątpię/... potem Ci się trochę wyrówna, spowszednieje, ale życzę tej powszedniości bardziej kolorowej, niż miałaś przed wyjazdem... a pyszczeniem o rzekomym braku patriotyzmu się nie przejmuj, tylko rób swoje, bo patriotyzm to kategoria sztuczna, narzędzie manipulacji jednymi przez drugich...
OdpowiedzUsuńa w ramach rutynowych pytań o ciekawostki. hmm... fury rozumiem że jeszcze nie masz, rowery już były, więc może poproszę o dwa słowa na temat komunikacji miejskiej...
pozdrawiać :)...
Wiem, że tak będzie. Ale tak czy siak nawet biorąc nakładkę na spowszednienie będzie na plus.
UsuńKomunikacji miejskiej nie używam, bo do większości miejsc chodzę pieszo. Są dwie linie metra oraz bardzo dużo autobusów i tramwajów. Jeźdżą dość często. Samochód w mieście wychodzi koszmarnie drobo
Witaj Erinti! Cieszę się, że i Tobie dane było zaznać odrobinę euforii.
OdpowiedzUsuńSzczęście? Najpierw trzeba je ZDEFINIOWAĆ, bo w Krainie Nieustającego (gorzkiego) Uśmiechu czyli w Polsce wszystkie pojęcia uległy totalnemu pofyrtaniu jakby powiedzieli Ślązacy.
Szczęściem przekładającym się na pomyślność zawodową jest wg mnie "dobrzeurodzoność" czyli urodzenie niekoniecznie szlacheckie ale takie które sprzyja karierze zawodowej, czyli takie gdzie rodzina i krewni mogą załatwić pracę i realizację zawodową. Dzikim fartem zaś nazywam przypadki, gdy ktoś mimo urodzoności coś osiągnął na skutek korzystnego dla niego splotu okoliczności.
Nie neguję, że aby cokolwiek osiągnąć potrzebna jest ciężka praca i talenty, bo niepiśmienny arystokrata nawet w świecie feudalnym oznaczał wielkie nieszczeście.
Lecz mimo wszystko ubolewam nad naszym grajdołkiem, gdzie ciężka praca to zaledwie 30% udziałów a pozostałe 70% to urodzoność i inne czynniki.
I tym się różnię od konserwatysty, że chciałbym aby te proporcje uległy przynajmniej odwróceniu. Konserwatyści skupiają się na gloryfikacji tych przypadków, gdy ktoś "właściwie urodzony" odnosi sukces, nie przepija go, nie łajdaczy się i pracuje, a moim zdaniem to za mało, by kogoś gloryfikować i co gorsza jeszcze WYMUSZAĆ hołdy od osób trzecich. Jako libertarianin pragnąłbym, by gospodarka uwolniona od zakazów i bzdurnych regulacji ruszyła z kopyta, co spowoduje że "dziki fart" stanie się udziałem znacznie większej liczby osób niż w przypadku powyższym. Oczywiście nie jestem lewakiem i wiem, że nigdy nie będzie to 100%.
Szczęście sprzyja lepszym? Prawda ale niestety nie u nas. W normalniejszym świecie firmy konkurują ze sobą, więc raczej nikt nie zatrudni superblondynki tylko raczej kompetentnego pracownika a z zysków firmy weźmie sobie rzeczoną blondynkę na utrzymankę. Tak jest i uczciwiej i tak się po prostu bardziej opłaca.
Cieszę się Erinti że Ci się udało. Ciekawe ile czasu potrwa Twoja euforia. A jest się z czego cieszyć. Nie musisz się trząść nad każdą filiżanką kawy i możesz jeść to na co masz ochotę. Nie musisz już sobie wmawiać, że zwiędła sałata za pół ceny jest super bo tako rzecze ten czy inny Święty Asceta. I nie oglądasz już własnych rodziców co trzęsącymi się rękami i ze łzami w oczach dają ci przysłowiową stówę przed wypłatą i nawet nie wiedzą albo wiedzieć nie chcą, że ich nędzna emeryturka powstała... z nędzy takich jak Ty i inni ludzie w Twoim wieku.
Lecz z przykrością muszę Ci przypomnieć, że Świat Okcydentalny również schodzi na psy, lecz Tobie Erinti trudno będzie to zauważyć, bo ten świat spada z bardzo wysokiego konia. I nie chodzi mi tu o żadne gender, które choć paskudne maskuje poważniejszy problem. Problemem jest postępujące kurczenie się klasy średniej, czyli tej klasy, która stabilizuje każdy ustrój i jest łącznikiem między bogaczami i nędzarzami a także motorem rozwoju, bo pieniądze na świecie nie biorą się z oszczędności tylko z dobrowolnych międzyludzkich transferów, ale OK nie zanudzam ekonomią. Prawacki wrzask nad gender jako żywo przypomina mi kwik oburzenia nad pacjentem puszczającym obrzydliwe i śmierdzące bąki bez zdolności ogarnięcia całości, bez zauważenia, że ten pacjent jest chory na cholerę i właśnie kona. I że te bąki są ino objawem i częścią większej całości.
Klasa średnia kurczy się, ale ten kraj w którym Ty jesteś ma jej bardzo dużo, więc masz jeszcze czas by pożyć jak człowiek. Ale czy będą miały to szczęście Twoje dzieci? Ale o tym może innym razem.
Kurna Maciek
Kurna Maćku-przyznam,że mam alergię na teksty,że emeryci żyja na koszt obecnej młodzieży i innych pracujących.Kiedyś pracowali i to na ich koszt kształciła się obecna młodzież i inni pracujący.To po prostu zamiana ról,spłacanie długu .To,że system jest niewydolny to inna sprawa ,ale przedstawianie emerytów jako przyczyny nędzy pracujących jest kompletnie nieprawdziwe i nie fair-ujmując bardzo delikatnie
UsuńPS.takie "Murzyn zrobił swoje ,Murzyn może odejść " (czytaj - szybko umrzeć)
UsuńKurna Maćku,
UsuńMasz rację co do klasy średniej. To właśnie ona buduje dobrobyt i to dzięki niej niektóre państwa osiągnęły sukces.
Co do mojej euforii, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że ma szansę szybko nie zniknąć. Z przyczyn różnych, a głównie dlatego że mam tutaj rzeczy na które czekałam latami. Ale jak będzie naprawdę wyjdzie w praktyce.
Masz rację co do dobroudzodzoności. Dlatego w Polsce niestety dyplom jest wart mniej niż papier na którym został wydrukowany a kwalifikacje itd można sobie głęboko wsadzić jak się nie jest pociotkiem kogo trzeba. Ot feudalizm w kolejnym przepoczwarzeniu.
No właśnie! Feudalizm i jeszcze raz feudalizm tyle że w nowych dekoracjach. Bo przecież nikt nie będzie odtwarzał ani kontuszy ani pasów słuckich. Ale w temacie feudalizmu wielu mówi że mam na tym punkcie hopla. Ale co Ci będe pisał Erinti! Dobrze o tym wiesz!
UsuńKurna Maciek
W Polsce faktycznie większość dzisiejszych dyplomów jest mniej warta niż papier toaletowy ,ale kompatybilna z uzyskanymi kwalifikacjami.Co do dobrourodzoności-nie znam pochodzenia ŻADNEGO swojego pracownika.Widać jak zwykle :)) się wyróżniam
UsuńA ja coś z innej bajki-z jednej strony żal ,że młodzi,zdolni opuszczają Polskę,ale z drugiej strony to dobrze (nie,nie w sensie ,ze to wstrząśnie jakąkolwiek wladzę,bo tak naiwna nie jestem) bo może zmieni to wizerunek Polaka za granicą.Koleżanka jest tłumaczem w sądzie,włos się jeży od jej opowiadań o przestępstwach dokonywanych przez naszych rodaków w Anglii:(
OdpowiedzUsuńMa szansę zmienić jestem przekonana. Zły wizerunek nie wziął się z niczego, czas to naprawić. I zgadzam się, że żadnej władzy to nie da do myślenia
UsuńTo jak teraz jest już szczęście i jest dobrze to kto będzie pisał krytyczne teksty?
OdpowiedzUsuńWspaniale, że się ułożyło w pozytywnym kierunku i teraz można się wykazać co się potrafi. Szczęściu trzeba pomagać, a jakże.
Pozdrawiam serdecznie. Seaborg
Następny będzie krytyczny
UsuńAn-Ko! Staruszkowie kiedyś pracowali i z niewielkiej części z tej doli młodzi się kształcili w warunkach nieszczególnych i w sytuacji kajdan dla umysłu. Aczkolwiek wiem, że to co się dzieje w obecnych gimnazjach przebija wielokrotnie moc ogłupiającą PRL-owskiej szkoły. Reszta szła na czołgi i czerwone szturmówki. Gdyby to nie był PRL czy za przeproszeniem III RP, toby faktycznie rodzice pokrywali koszt edukacji swoich latorośli mając jako taki WPŁYW na to, czego się tam dzieci uczy. Niestety większość rodziców posyłała swoje dzieci do beznadziejnych szkół a przyświecała im myśl że "jakoś to będzie" a teraz za przeproszeniem drą mordę, że ich latorośl się jeszcze nie usamodzielniła. Mumia Europejska paskudna jest, ale przynależność do tego nowotworu ma jedną zaletę. Można legalnie migrować wewnątrz Unii i jest się już legalnym pracownikiem a nie ściganym zwierzęciem jak to w czasach "illegalu" bywa. Czy ktoś pamięta czasy przedunijne?
OdpowiedzUsuńKurna Maciek
Maćku-można dyskutować wiele na temat ogłupiającej roli szkolnictwa w PRL np. versus "doskonałe" szkolnictwo obecnych czasów,niemniej nie o to chodzi.Ja protestuję przeciw przedstawianiu emerytów jako sprawców obecnej niedoli młodzieży,jako roszczeniowych pasożytów,ktorzy niesłusznie pobierają emerytury zabierając tejże młodzieży chleb.Emeryci PRACOWALI.Emeritus znaczy zasłużony i emerytowi należy się emerytura jak psu zupa i to jest żadna laska ze strony państwa czy pracujących.Co do owych kajdan dla umysłu też to jest bardzo demagogiczne i wręcz smieszne,bo mówić o kajdanach dla umysłu np. w naukach przyrodniczych czy technicznych to jest oznaka ulanskiej fantazji...Poza tym -właśnie na przekór probom indoktrynacji oraz z powodu trudnego dostępu do pewnych rzeczy w kulturze,nauce ,sztuce młodzież ówczesna dokonywala wielkich i skutecznych wysiłków,by nie dac się stłamsić,by wiedzieć więcej,niż się do niej wymaga.Jeżeli masz inny przekaz z tamtych czasów to jest to przekaz nieprawdziwy.Jak już pisałam-nie chodziłam do elitarnej szkoły,z samymi "dobrze urodzonymi" ,wiec WIEM (a nie wyobrażam sobie),jak się zachowała w tamtych czasach mlodziez.Oczywiście mam na myśli mlodziez licealną,mlodziez studiującą,ale przeciętną w tych grupach,nie żadne elity,ktore Ci tak na wątrobie leżą.Ale ad rem- to nie jest istotne,czy rodzice płacili za swoje dzieci bezpośrednio.Te dzieci edukowały się (poza nielicznymi jednak prywatnymi szkołami ) w szkołach państwowych.Na koszt państwa-czyli obecnych emerytow również.
UsuńTo prawda An_Ko! Ale jako chłop z urodzenia wiem to i czuję, że aby krowa dojna dawała mleko musi ŻYĆ i mieć choć minimum radości życia.
UsuńDziś my młodsi jesteśmy krowami dojnymi. I ta "subtelna" granica już dawno została przekroczona! Niestety...
Kurna Maciek
Dopytuję się dlaczego obarczasz odpowiedzialnością za to emerytów ? Czy może jesteś zdania,ze ,aby Wam było lżej ,należy emerytom pokazać fucka ? Bo nie bardzo rozumiem....Mnie,po 37 latach ciężkiej pracy (pracuję nadal) to zdanie " wiedzieć nie chcą, że ich nędzna emeryturka powstała... z nędzy takich jak Ty i inni ludzie w Twoim wieku." mocno wkurzyło,mój rzekomy dobrodzieju :)) -nie gniewaj się ,ale próbuj się postawić po tej drugiej stronie !
UsuńNo i bez odpowiedzi.....jak się tego spodziewałam-łatwiej jest uprawiać demagogię niż odnieść się do konkretu.
UsuńNo i odpowiedz opóźniona bo nie wszyscy mają własne firmy by móc w godzinach pracy używać neta. To nie ja chcę emerytom pokazać fucka. Zrobi to SAMO ŻYCIE w postaci tąpnięcia systemu emerytalnego. Bo wszystkie mlekodajne krowy zdechną lub uciekną. I komu wtedy będziesz krzyczeć "sie na-leży ku-rwa mać!"? Bo ryże i paskudne zmyje się do ciepłych krajów ze zrabowaną kasą i tyle ich zobaczysz. Będziesz się modlić by któreś z Twoich dzieci mając duży potencjał wyemigrowało i MOGŁO Cię utrzymywać. A co z tymi staruszkami, które swoim dzieciom dało tylko zawodówkę i wykopało w świat?
UsuńNo i spróbuj się wczuć w rolę wędrowca na pustyni, którego tamże zdybał lew a nie ma w pobliżu żadnego miłościwego myśliwego ze sztucerem.
Co ma biedak zrobić? Wyciągnąć transparent i krzyczeć "Panie Boże?! Ja chcę żyć! Się należy! się należy!"? A tak na marginesie, nie biorę na siebie odpowiedzialności za skuteczność tej metody.
A dobrodziej ze mnie rzeczywisty a nie rzekomy. Owszem Ty płaciłaś składki na ZUS, tylko że te Twoje władzuchna przebradziażyła i teraz sięga po te moje. Oczywiście nie obwiniam o to osobiście Ciebie Anko! Opisuję ino paskudny stan faktyczny. A gdy w lesie wilk zeżre Twojego ukochanego kotka, to mam wbrew faktom utrzymywać że kotek żyje żeby Cię nie rozgniewać?
Kurna Maciek
Teraz zademonstrowałeś spore chamstwo.Tudzież swoją nieznajomość realiów-ale Ty wiesz lepiej,jak to inni nygusuja.....Nie wszyscy ,którzy mają własne firmy pracują codziennie o jednej porze.Ja akurat pracuję na zmiany,ale i tak mój post był z godziny 19.04,drugi pojawił się po nocy.No,chyba,że tak ciężko NA MNIE pracujesz ,że az noca musisz tyrać...I bez obawy-potrafiłam zadbać o siebie na tyle,że nawet jak państwo nie wywiąże się w stosunku do mnie ze swoich ZOBOWIĄZAŃ ,to nikt mnie nie będzie musiał utrzymywać.opisujesz paskudny stan faktyczny i z tym stanem zgadzam się,Jednak można to zrobic inaczej,nie kierując takiego paskudnego tekstu do emerytów,bo to jest po prostu niegodne.Może to zwyczajny brak kindersztuby a może podłość,tego nie wiem,jednak paskudnie.A dobrodziejem na pewno nie jesteś ani nie będziesz - pomijając wszystko inne ,dobrodziejstwo to dobra wola,Ty się aż dławisz ze złej.
UsuńPS.poza tym-przeceniłam Cie jako rozmówcę.To się więcej nie powtórzy.Nie potrafisz "wyłuskac" tematu.Rozmawiasz ze swoimi obsesjami i swoimi wyobrażeniami,wyważając otwarte drzwi,piszac truizmy,ktorym nikt nie przeczy ,ale nie rozmawiasz.Powtórzę-nie o stan faktyczny chodzi,tylko o adresata pretensji.A moje składki władzuchna przebradiażyła i na Twoje wykształcenie.I nie pisz głodnych kawałkow ,że to mały zaledwie procent.Nieważne.Skoro jesteś taki "niedobrze urodzony" zapewne bez moich składek orałbys dzisiaj pole,bo nie stać by Cie było na szkołę,studia.Jeżeli nie Ciebie,to wielu innych .bo uważasz,że kto Ci je opłacil ? Krasnoludki ? Nie,dzisiejsi emeryci.Tak jak i moje kiedyś...
UsuńTeraz ja się mogę na upartego czepnąć, że bez odpowiedzi na to co mnie interesuje. Bywa że trafiają mi się zmiany 12 godzinne. O regularnej pracy po 8 godzin dzienne nawet w systemie 3 zmianowym dawno już zapomniałem.
UsuńA zatem nie poganiaj mnie i nie zarzucaj wymigiwania się od odpowiedzi An-Ko to wtedy "chamstwa" z mojej strony nie doświadczysz. Chyba że bez "poganiania fornala" nie potrafisz. Niektórym emerytom zarzucam tępą roszczeniowość i ryk "się należy" połączony z totalnym brakiem empatii wobec młodych. Co do tego "dobrodzieja" może i błąd że wcześniej cudzysłowiu nie użyłem. Tylko DOBROWOLNY darczyńca może być prawdziwym dobrodziejem, ten przymusowy wręcz MUSI dławić się od złej. Wreszcie zauważyłaś, że zobowiązania ma PAŃSTWO, ale powodując zniknięcie Twoich składek sięga po moje, Erinti i wielu wielu innych. A gdy stawki składek ZUS stają się prohibicyjne, nie opłaca się pracodawcom zatrudniać i potęguje się BEZROBOCIE. I wtedy nawet ci, którzy NAPRAWDĘ chcą być dobrodziejami, być nimi fizycznie NIE MOGĄ! Zauważyłaś, że Erinti zmyła się stąd z ciężkim sercem? A wrzaski co poniektórych staruszków to ślepa wiara, że odpowiednio głośnym wrzaskiem można dopominać się o mleko od krowy, co dawno już została zarżnięta i zjedzona i tylko bieleją jej kości. Prosty kmieć nawet w stanie rozpaczy rozumie DLACZEGO taka krowa ani kropli mleka już nie da, ale inni nie zrozumieją tego do końca swego żywota.
Ponawiam pytanie. Czy żądasz bym udawał że nieżyjący kotek żyje?
Kurna Maciek
Co do studiów to opłaciłem je sobie sam! Studiowałem zaocznie pracując i za studia płacąc. Z żadnych punktów za pochodzenie nie skorzystałem bo już był zniesione. Moich rodziców nie byłoby nawet stać na podręczniki zważywszy na mojego ojca po wylewie. Więc studiów mi NIE opłaciłaś.
UsuńEwentualnie jeszcze podstawówkę i marne liceum.
Kurna Maciek
Kolejny raz powtarzam-wyważasz otwarte drzwi.W żaden sposób ani razu nie zanegowałam stanu rzeczy.Protestuję wyłącznie przeciw obarczaniu wina,odpowiedzialnością za to emerytów.I nie wreszcie zauważyłam,że zobowiązania ma państwo.tylko wiem to zawsze.Jednak państwo to nie tylko rząd,państwo to my wszyscy.Rząd znikąd pieniędzy nie weźmie.inna sprawa jak bierze i jak nimi rzadzi,ale dyskusja jest nie o tym.O zasadzie.Zlożylo sie bardzo nieszczęśliwie ,że mamy za sobą rabunkowa gospodarkę,mamy obecnie pokłosie tego idiotycznego systemu,mamy niż.Cierpi na tym KAŻDE pokolenie ,ale najgorsze co można zrobić,to wzajemnie mieć do siebie pretensje.Ja rozumiem młodych ludzi,że chcą zyc,mieć pracę,zarabiac godnie,ale młody człowiek nie ma prawa powiedzieć staremu,że ten zyje na jego koszt.I nie jest istotne,czy Tobie za studia ja płaciłam,czy "tylko" za podstawówkę i marne liceum.Placiłam.Tak jak mnie się nikt nie pytał,czy warto (bo w wielu przypadkach-nie warto,wyrzucone pieniądze),tak Ciebie nikt się nie będzie pytał.Brałeś.Piszesz,że Twój Ojciec jest po wylewie (przykro mi ).Zapewne był w KRUS.więc pewnie ja lub może mój pracujący 43 lata Ojciec ,który zachorował w zyciu raz-i umarł -płacil za Jego leczenie ? Czy mamy to sobie nawzajem wypominać ? Na pytanie o kotka odpowiem-kotek nie zyje,oboje o tym wiemy.Masz mi tylko nie wmawiać,ze to moja wina.I daruj sobie te "poganiania fornala".To tkwi w Tobie ,nie w innych,a na pewno nie we mnie.Masz z tym problem,ale nie przerzucaj go na innych,bo naprawdę -jak to napisałam niżej,wreszcie się doprosisz.
UsuńPS.ale ja z kolei się pytam-czego oczekujesz od emerytów ?Że się zbiorowo powieszą ,by młodym było lepiej ?
UsuńOjciec nie był w KRUS nigdy. Mój ojciec był miastowy, tylko sobie wiejską dziewuchę wziął za żonę. Mieszkaliśmy na wsi jakiś czas bo z opóźnieniem odziedziczyliśmy chatę w mieście i od tamtego czasu nikt z nas z KRUS-em nie miał nic wspólnego. A więc mało o mnie wiesz An-Ko! Ojciec też zachorował raz, parę lat był na rencie i umarł. "Darmowe" leczenie to istna kpina.
UsuńCzego oczekuję od emerytów? Aby jeśli już muszą żyć na koszt takich jak ja ( mniejsza już z czyjej winy, bo samych emerytów raczej nie ) to niech przynajmniej nie drą mordy i nie narzekają na młodzież jak w tym kawałku rapowym na linku z Youtube z poprzedniego postu Erinti. Za dużo wymagam? Zawsze się jednak znajdą tacy co będą drzeć japę, nawet na dziecko które ma czelność przez moment być wesołe. Jak nie będziesz An_Ko TAKOWYCH staruchów bronić za wszelką cenę, to jest szansa że się dogadamy.
Kurna Maciek
A zatem w krótkich żołnierskich słowach proponuję Ci An_Ko kompromis.
UsuńMy młodsi powstrzymamy się od nazywania emerytów od pasożytów z konieczności ( bo nie z wyboru przecież ), jeśli starsze pokolenie przestanie wyzywać od nierobów tych z naszego pokolenia co pracy nie mają już przez długie lata tyrają na śmieciówkach nie mogąc osiągnąć pełnej samodzielności. Bo przypadki typu Erinti są tak nieliczne że fizyk zaliczyłby to do zjawiska zwanego efektem tunelowym.
Może być taki kompromis?
Kurna Maciek
PS KRUS tak na marginesie te operetkowe składki uzyskał dopiero w latach 90-tych i przyczynił się do tego Pawlak by zatrzymać na wsi ukryte bezrobocie, bo to jawne było już dostatecznie horrendalne. W latach 70 i 80 nie było takiej różnicy między jednymi a drugimi składkami. Za Gomułki nie było ani KRUS-u ani nawet ubezpieczenia zdrowotnego dla rolników indywidualnych. Był za to dostawy obowiązkowe. Wiedziałaś o tym?
Najpierw PS-nie,oczywiscie,,że nie,Tylko ty posiadaqsz jakąkolwiek wiedzę na jakikolwiek temat.Naprawde żenujące i obnażające Twoje zarozumialstwo pytanie.NIGDY nie nazywałam młodych ludzi nierobami,twierdzę,ze każdy,niezależnie od stanowiska powinien zarabiać godnie.I mało kto ze starszsych twierdzi inaczej-to nie dotyczy jakich s obcych,ale naszych dzieci czy wnuków.Ja tylko twierdzę,że poprzez tworzenie dzikiej ilości byle jakich uczelni i dyplomów nie będzie miejsc zaspakających oczekiwania owych magistrów.Dodać do tego nepotyzm i jest ogromne prawdopodobieństwo,że ktoś z naprawdę dobrymi kwalifikacjami nie dostanie pracy zgodnej z nimi.Jednak podtrzymuję-większość dyplomow ma wartość papieru toaletowego.I to jest ogromna krzywda dla wszystkich-państwa,ale przede wszystkim tych młodych ludzi,ktorym WYDAJE się ,że mają wykształcenie.
UsuńTo nie jest istotne,co robil Twój czy mój Ojciec.Oni mogą być zaledwie przykładami w rozmowie,ale nie podstawa roważań ogólnych.Nie ma potrzeby wiedzieć o sobie więcej.Problem z tym,że Ty nie rozumiesz tego.NIGDY nie bronię staruchow drących japy.Tak jak ich drących japy dzieci i wnuków.To idzie z pokolenia na pokolenie,tę roszczeniowość wysysa się z mlekiem matki lub uczy obserwując tatusia.Dla mnie - i prywatnie ,i zawodowo-wszyscy ludzie mają te same prawa.Nie wpycham się nigdzie bez kolejki i nie pozwalam,by jakikolwiek pacjent był u mnie uprzywilejowany.Nie ma pana profesora/dyrektora/kierowcy czy dozorcy -sa pacjenci.Ale brutalnie pogonię pacjenta studenta,ktory sadzi,że z racji młodości ma prawo wejść bez kolejki,bo jemu się śpieszy a starzy maja czas.A paszoł...I vice versa-starego,ktory będzie się wpychal przed młodego pogonię tak samo....
UsuńAn_Ko! Napisz mi GDZIE ja zaprzeczyłem, że dyplom ma dziś wartość wiadomego "papiru"? Teraz To Ty wyważasz już nie otwarte ale nieistniejące od stulecia drzwi. Nigdzie nie napisałem, że ja i tylko ja posiadam jakąś wiedzę.
UsuńJednak staram się nawet na dnie piekła widzieć jakieś pozytywy. Gdy skretynienia uczelnianego doświadczy nie garstka wybrańców ale znacznie szersza rzesza osób, nastąpi oddolna demitologizacja tytułów naukowych. Prości ludzie zamiast rozglądać się za utytułowanymi zaczną szukać tych, co NAPRAWDĘ coś umieją. To właśnie miałem na myśli pisząc "dziś tytuł mgr nie rzuci na kolana nawet sprzątaczki". Jeśli tak się stanie w przyszłości będę wielce kontent.
Jeśli u Ciebie An-Ko w przychodni nie ma równych i równiejszych, to oczywiście chwała Ci za to!
Kurna Maciek
Nie sądzę, Erinti, abyś była inna, to tylko Twoja młodość dojrzewa! W tym kraju jednak ona ani nie rozkwitnie, ani nie rozwinie się jak pieśniowy rozmaryn! Należę do dziwnego pokolenia (ur. 1952), które zamykało powojenny wyż demograficzny i które dopieszczano przekazywaną wiedzą ogólną, nie tylko fachową! Jest nas jeszcze bardzo dużo, jesteśmy wszechstronnie wykształceni, oczytani i obyci i, wskutek obecnego poziomu kształcenia, jakoś nie narzekamy na konkurencję.
OdpowiedzUsuńKraj staje się zatem ubożejącym domem starców, młodzi nie mają tu właściwych szans i perspektyw, a ubezpieczeniowy system repartycyjny (wymyślony przez chłopaków Bismarcka) padnie z kretesem.
Co do mentalności masz zupełną rację: zaściankowa, roszczeniowa, odtwórcza i... beznadziejnie zawistna!
W tym piekiełku nawet nie można się usmażyć, bo brak wewnętrznego ognia!
Słusznie zadecydowałaś, oby jednak nie odurzył Cię za wcześnie zapach kanadyjskiej żywicy!
ściskam
Jestem ciutkę młodsza i jako znająca te czasy z autopsji podpisuje się pod tą wypowiedzią.
UsuńZnakomity opis Art Klakier z tym piekłem. Czy Polska to ubożejący dom starców? Możliwe, biorąc pod uwagę problemy systemu emerytalnego, Smutne to, ale prawdziwe.
UsuńCzy się czuję odurzona? Tak, odurzona, że tyle pozytywnych rzeczy dzieje się na raz, że to na co latami czekałam stało się rzeczywistością.
Pięknie to opisałeś Art Klaterze! Ja słyszałem inną wersję, że w piekle dla Polaków na pewno się nie usmażymy bo diabli koks i mazut rozkradną, a genialny operator kotła ze smołą i siarką nic nie zrobi tylko będzie pił z rozpaczy, bo mu zawistni koledzy skrzydła podetną.
OdpowiedzUsuńKraj staje się ubożejącym domem starców, także dlatego, że jeszcze 50 lat temu mało komu było dane dożyć 70-tki a dziś poziom medycyny zdziałał cuda, tylko że ci co tworzyli system emerytalny jak widać czegoś nie doszacowali.
Twoje pokolenie Andrzeju było niezgorzej wykształcone ( jak kto oczywiście ), głupota przedstawicieli Twojego pokolenia była skrzętnie ukrywana, bo w tamtych czasach wstyd było być głupim. Przekonasz się o tym sam, gdy za lat parę demencja starcza dopadnie też osoby z Twojego pokolenia i nagle ukrywanie głupoty stanie się już niemożliwe. Twoje pokolenie jest nie najgorzej wykształcone, ale przypominam że wiedza musi być wciąż odkurzana i odświeżana. Znam liczne przypadki moich kolegów nauczycieli z Twojego Andrzejowego rocznika, których zredukowano albo zamknięto szkołę ( niż demograficzny! ) a którzy nawet kompa nie umieli obsłużyć i trafili do wrót piekła choć wcześniej im się wydawało, że są niedocenioną ale jednak elitą i że znają odpowiedzi na wszystkie pytania. Wielkie szczęście mieli ci co w ostatnim momencie uciekli na wcześniejszą emeryturę i wciąż narzekając na swoje marnawe świadczenia nie wiedzą czy może nie chcą wiedzieć, jak wielkie szczęście mieli i CO zostało im oszczędzone!
Kurna Maciek
Demencja starcza to nie jest utrata możliwości ukrywania głupoty. Równie mądrze można napisac,że schizofrenia uniemożliwia ukrywanie głupoty.
UsuńPonadto w każdym roczniku są ludzie,którzy wiedzą aktualizują i odświeżają i tacy,ktorzy tego nie robią.i nie ma to kompletnie nic wspólnego z ogolnym dla danego rocznika poziomem wiedzy.Natomiast -jeszcze raz,bo to zdanie mnie zbulwersowało w swojej absurdalności -demencji raczje do tego nie mieszajmy,albo może najpierw warto uzupełnić wiedzę na jej temat.
UsuńTo prawda, że w każdym roczniku są ludzie co się rozwijają i tacy co funkcjonują na zasadzie "lecz to są trudy daremne, myślałeś OSTATNI RAZ w szkole". Jednak w starszych rocznikach więcej jest ludzi z grupy 2, gdyż tam jest większy współczynnik oderwania od rzeczywistości na skutek wieloletniej pracy w sferze budżetowej. Wiem! Za komuny innej sfery nie było, a i sfera produkcyjna była wtedy de facto budżetową.
UsuńNo i w starszych rocznikach więcej jest wiary w to, że "jakoś to będzie".
Pokolenie Y już tej wiary nie ma, nawet za ćwierć grosza! Rozwijają się i po ukończeniu szkół, często z zaciśniętymi zębami ale wiedzą i czują że inaczej się NIE DA! Naprawdę i z chęcią rozwijają się autentyczni pasjonaci danej dziedziny, ale ich jest ułamek procenta w ludzkiej populacji i w tym przypadku NIC A NIC nie zależy od rocznika.
Może i masz rację An-Ko! Może źle diagnozuje demencję starczą w końcu jestem po biol-chemie ale jednak nie lekarz. Ale przyjrzyj się dwóm przypadkom.
Był sobie na moim osiedlu staruszek rzucający się z laga na ludzi z byle powodu i rzucający z okna przekleństwami i puszkami na bawiące się dzieci. Każdy gram czyjejś radości życia doprowadzał go do ciężkiej kurwicy! Nie był o dziwo żadnym UB-ekiem ani ZOMO-wcem za młodu. Był nauczycielem, szorstkim surowym pryncypialnym udającym Katona i Cezara w jednym. Jak widzisz, za młodu pod maską erudycji i sztywnych zasad a także gadania o "kręgosłupie moralnym" zręcznie ukrywał straszliwą prawdę a na starość zdolność do udawania zatracił.
Po mojemu on całe życie NIENAWIDZIŁ CAŁEGO ŚWIATA I LUDZI, a ci co go pamiętali jako licealnego profesóra przypomnieli sobie, jak za jego aktywności zawodowej facet zwalczał każdy przejaw radości życia, i jak kogoś spotkało w życiu coś dobrego, choćby i drobnego, nazywał to kolaboracją lub przynajmniej głupotą.
Facet był po prostu żywym uosobieniem polskiego przekleństwa "życzę ci pogody ducha polskiego emeryta" będącego trochę kalką przekleństwa chińskiego "obyś żył w ciekawych czasach".
No i była też na osiedlu staruszka, nazwijmy ją babcia Aniela. Była już pod 90-tkę, sprawność fizyczna już nie ta, zdarzało się jej zapominać jaki jest dzień tygodnia, a w ostatnich tygodniach życia potrafiła zabłądzić na osiedlu i płakać jak mała dziewczynka. Lecz nawet w obliczu najgorszych wydarzeń ostatnich chwil życia do końca zachowała pogodę ducha i radość życia. Nigdy nie okazywała nienawiści. Nic nie gadała na Żydów ani genderystów, choć czasem wspomniała o niesławnych "wyczynach" tamtej nacji w latach stalinowskich, ale nie miała zwyczaju "obwąchiwać wszystkich pod kątem czosnku" ani niczego "dedukować" na podstawie karnacji czy koloru włosów jak innym staruszkom się niestety zdarza. Pierwszego męża zabili jej Niemcy w czasie IIWŚ a i za Stalina to za słodko nie miała. Lecz mimo to była pozytywnie nastawiona do świata i ludzi. No i była osiedlową kociarą. Bo każde stworzenie było dla niej istotą Bożą ale co ciekawe, choć babcia Aniela pobożna była i to nawet bardzo, jakoś potrafiła nie zamęczać wszystkich wokoło swoją religijnością i nie przepytywała z pacierza tropiąc "wszetecznych ateistów". No i choć nie była natarczywa ani narzucająca się, skończyło się na tym, że sąsiedzi, choć do solidarnych działań niezbyt skorzy, spontanicznie nosili babci Anieli rozmaite odpady mięsne i rybne, by ta że babcia robiła z nich pyszności okolicznym dachowcom, a ta gdyby mogła przytuliłaby i nakarmiła wszystkie bezdomne koty świata.
An-ko! rozumiesz o czym mówię teraz?
Kurna Maciek
Rozumiem,rozumiem od początku...to oczywiste,że na starość mogą się potęgować i wychodzić na jaw cechy CHARAKTERU oraz obnażać prawdziwa moralność.Ty to jednak przełozyłeś na intelekt.W ogole straszny misz-masz pojęciowy.Oczywiście,zgadzam się z Toba,że w moim pokoleniu ,wychowanym w PRL,jest dużo ludzi niezdolnych do zmian,takich,dla których zrobienie czegoś ze swoim losem jest niemożliwe,bo nigdy przedtem nie musieli obawiać się o pracę,starac o nia itd...Temu w zadnym razie nie zaprzeczę.Jednak to kompletnie co innego niż sam poziom wykształcenia -a o tym właśnie mówimy."Należę do dziwnego pokolenia (ur. 1952), które zamykało powojenny wyż demograficzny i które dopieszczano przekazywaną wiedzą ogólną, nie tylko fachową! Jest nas jeszcze bardzo dużo, jesteśmy wszechstronnie wykształceni, oczytani i obyci i, wskutek obecnego poziomu kształcenia, jakoś nie narzekamy na konkurencję ".Podkreślę jeszcze raz-te rozważania dotyczą środowiska inteligenckiego.Mój mąż jest ode mnie sporo starszy,jednak edukowany już w komunie.Pochodzi z prostego środowiska,skończył studia najmniej intelektualne w sensie ogolnym -Politechnikę.Jednak i on,i grono jego przyjaciół od wczesnej młodości byli oczytani,otwarci na kulturę i szukę.W porównaniu z wieloma dzisiejszymi "humanistami" to erudyta.A to tylko "prosty inżynier" :)).W czasach studenckich obracałam się głównie w gronie studentow prawa -prawie wszyscy to byli naprawdę intelektualiści.niezależnie od srodowisk,z których pochodzili (a przecież akurat to wiedzielismy,kto z jakiego domu ).Część "odziedziczyła " to po rodzicach,ale część po prostu to nabyła,m.in w szkole.Dzis ? moje dzieci,będace prawnikami po aplikacjach,wiec niejako przebranymi ,mówią "mamooooooooo.....nie żartuj ...intelektualiści ? palców ci nie zabraknie".
UsuńPisałem o intelekcie, bo wiem, że za pomocą erudycji i mądrze brzmiącego wodosłowia da się SKUTECZNIE ukrywać niedostatki w ten materii. A gdy nadchodzi starość i sztuka maskowania erudycją rozpada się z trzaskiem, to wtedy jest co jest!
OdpowiedzUsuńKurna Maciek
Wyważasz bardzo szeroko otwarte drzwi.To co piszesz jest oczywiste,ale nie ma NIC wspólnego z ogolnym poziomem wykształcenia,szczególnie w kontekście porównania.Te same prawa biologii dopadną i Twoje pokolenie,i każde następne pokolenie.Powtórzy się -bo powtarza się od czasu,gdzy człowiek opanował mowę-ten sam schemat.Różnica w poziomach wyjściowych.PS.wiesz,piszesz często naprawdę ciekawe komentarze,masz również sporo wiedzy na różne tematy,jednak bardzo często nie potrafisz ? nie chcesz ? ustosunkować się do konkretnego pytania,odpowiedieć na nie,tylko krążysz wokół tematu ,tak,by przedstawić swoje .Dla mnie jest to właśnie przykład wodolejstwa.
UsuńNo dobrze! Nas temat An-Ko
OdpowiedzUsuń1. Prawdą jest, że jakość Waszego wykształcenia ogólnego była bez porównania lepsza niż mojego środkowojaruzelskiego a to z kolei lepsze od dzisiejszego politpoprawno-gimnazjalnego z drwalem do pokolorowania w tle.
Lecz prawdą jest też, że Wasze czasy ukształtowały wielu niedouczonych pozerów pozujących i to bardzo zręcznie na intelektualistów, których działalność była bardzo niebezpieczna dla prostych ludzi, bo ci nie bardzo mieli punkt odniesienia.
Wbrew pozorom dzisiejsza nadpodaż magistrów z makulaturowymi dyplomami ma swoje zalety. Bo gdy wykształcenie stało się bardziej masowe, magister czy doktor nie jest już bogiem, w jego opinie WOLNO wątpić i ci, na których najbardziej mi zależy ( prawdziwi pasjonaci danego kierunku ) mają możliwości dokształcania się z różnych źródeł, choćby z netu i drążenia tematu tak jak ja ongiś dla sportu drążyłem problematykę petrochemiczną. I powiem jasno że dla ciekawych świata TE czaszy są mimo wszystko lepsze niż te wasze.
Pseudointelektualny bełkot istnieje i dzisiaj, ale działa tylko na lemingi wszelkich opcji, a na szczęście nie przeszkadza JUŻ tym, którzy naprawdę chcą się czegoś dowiedzieć. Cenzura istnieje nawet w netcie ale dotyczy co najwyżej aspektów politpoprawnych. Nie trzeba już należeć do Klanu Wtajemniczonych by wiedzieć to czy owo. I to jest właśnie ten brak kajdan dla umysłu. Gdy tytuł mgr nie rzuca dziś na kolana nawet sprzątaczek nie pozostaje nic innego jak doskonalić RZECZYWISTE kwalifikacje, czego Wasze pokolenie nie czyniło lub czyniło bardzo niechętnie!
Kurna Maciek
Z wieloma rzeczami się zgadzam,ale nie do końca.Nadpodaż magistrów -tak,ale nie w takiej ilości i nie z nieadekwatnym to tytułu wykształceniem rzeczywiście może zapobiec zadzieraniu nosa.Jednak już z a moich czasów pamięteam anegdotkę,jak koleżanka po handlu zagranicznym poszła do pracy do wielkiej centrali i taj jej nowy szef rzekł "może pani sobie na drzwiach walnąć wizytówkę z mgr przed nazwiskiem,tylko po co,skoro tu prawie wszyscy tacy...."To z realiów a nie wyobrażeń młodego człowieka o tamtych czasach...Co do mojego pokolenia,które rzekomo nie doskonaliło lub niechętnie doskonaliło kwalifikacje-BZDURA.Tacy oczywiście bywali,lecz na pewno nie pokolenie.Wy macie pod tym względem po prostu o wiele łatwiej (i bardzo dobrze!!!!! ) ,my musieliśmy się dobrze nabiedzić,by dotrzeć do różnych źródeł.Jednak łatwość dostępu do informacji niesie też niebezpieczństwo zwolnienia z myslenia -i ja to bardzo często,niestety,obserwuję ę wśród właśnie młodych ludziJeżeli masz pecha obracać się w takim środowisku-to Twój pech a nie rzeczywistość.Pokusze się o zreasumowanie-jednym słowem nasze pokolenie jest do kitu a Twoje jest the best.Jak dorośniesz emocjonalnie,to dojdziesz do wniosku,że każde pokolenie dokładnie tak samo myśli. Zmieniają się wyłącznie okoliczności.Suma zachowań pozostaje w grubszym zarysie taka sama.
UsuńProblem w tym,że najczęściej zadzierają nosa ci z pierwszego pokolenia.Ci w których rodzinach roi się od magistrów traktują to jako rzecz naturalną
UsuńA ja słyszałem, że to wasze pokolenie jest THE BEST, a wszystkie pozostałe są do dupy. Nawet nie pamiętają gomułkowskiej zupianej diety. A to przecież podstawa, no nie?
OdpowiedzUsuńKurna Maciek
PS. W związku z dewaluacją tytułów naukowych, nawet ci z pierwszego pokolenia nie będą teraz zadzierać nosa. I bardzo dobrze!
Maćku,czy Ty aby na pewno wierzysz w siebie ? Bo strasznie się "pultasz" (jak mawiał mój kiedyś nastoletni syn ) tak jakoś tematycznie...Ale to nie mój problem.Już dobrze,dobrze,już spokojnie,
OdpowiedzUsuńOK- wszyscy sa głupi,Maciuś jest mądry.I wszyscy z jego pokolenia poza "dobrzeurodzonymi" ,no bo to jest zaraza pozapokoleniowa.....ciiiiii...już dobrze........I zaradny Maciuś jest ,wręcz przeciwnie do innych,ciiiiiii.....Jak ten swiat mógł istnieć bez Maciusia .......tyle wieków....A tak na poważnie- tak mi przyszlo na myśl,ze jak ktoś długo i ładnie prosi to się doprosi.I jak pan.X usiluje jakimś ludziom udowodnić,że sa be,bo zadzierają nosa to ci ludzie(no,ja tak mam) w końcu sobie myślą "a co mi tam,jak chce być gorszy/sponiewierany/pogardzany to ja mam mu tej przyjemności odmówić ? ".znam wielu ludzi z prostych srodowisk ,ale takiego powtarzającego się obsesyjnego lamentu nigdy nie slyszałam.Nikt z nich nie ma najmniejszego problemu z cudzym,ani swoim pochodzeniem.Moj dziadek,przedwojenny inteligent pierwszego pokolenia ,z zamożnej chłopskiej rodziny,zwykł być mawiać "po prostu trzeba się było zachowywać,wysławiać itd. odpowiednio do swojego statusu.Nie czul się gorszy od dziedzica we wsi,w której uczył.Ani lepszy.I mnie uczono,że porownuje się wady i zalety a pochodzenie ? wolne żarty.Ae to nie moja obsesja.Zadzieranie nosa z powodu czy pochodzenia zostawiam głupkom.Tak samo jak głębokie przekonanie,że każdy kto ma tytuł i "dobre urodzenie " jest zarozumialcem.Współczuję.Troszkę.
Każdy kto ma "dobre urodzenie" zarozumialcem z dużym prawdopodobieństwem będzie póki w tym (k)RAJU będzie obowiązywał etos inteligencko szlachecki. Gdzie kilka literek przed nazwiskiem zastępuje nieistniejący już folwark i poddanych.
OdpowiedzUsuńKiedyż ja dożyję czasów, kiedy większość inteligencji będzie pochodzenia mieszczańskiego?
Gdzie dyplom i kwalifikacje będą służyć OSIĄGANIU CELÓW a nie podtrzymywania tradycji. Niechaj kończy inżynierię lotniczą ten kto CHCE konstruować świetne samoloty. Ktoś taki nie będzie się wywyższał, bo traktując życie ZADANIOWO nie będzie miał na wywyższanie ani czasu ani siły. Nie udawaj że nie wiesz, ze większość Twoich kolegów z roku kończyła studia z powodu presji rodziny, bo mamusia się obruszy i wydziedziczy. A bez odziedziczonego majątku cieniutko by przędli. Ty An_Ko miałaś jeszcze siłę i okazję założyć tę swoją przychodnię, gdy się to jeszcze opłacało, więc mogą Cię spadkowe perypetie nie obchodzić, a i Ty sama masz jak na przyszłego emeryta niezgorsze perspektywy.
Kurna Maciek
Chory jesteś,po prostu chory i pleciesz takie bzdury,tak masz kompromitującą niewiedzę ,że to aż zęby zgrzytają.Masz takiego -przepraszam za kolokwializm-pierdolca na punkcie owego dobrego urodzenia,że pleciesz jak Piekarski na mękach.Osiąganie celów może być kompatybilne z podtrzymywaniem tradycji,ale zapewne ktoś,kto nie rozumie słowa tradycja i ma złe przykłady ,tego nie rozumie.Kretyńskie legendy o większości na studiach medycznych ciągną się przez lata...Jeżeli 10-15 % dzieci lekarskich to większość -to OK.IZ punktu matematycznego to bredzenie.Co najmniej 50 % to byli ludzie z punktami za pochodzenie.Szlachta nagminnie zostawiająca majątki potomkom.Bzdura.to się udało jedynie nielicznym ,wielkim rodom.Reszta to byli drobni hreczkosieje,ktorzy ani przed wojna nie byli bogaci a po wojnie zabrano im te nędzne resztkiJesteś jak taki komisarz za PRL.ktorego marzeniem również było,by inteligencja była wyłącznie po chłopach i robotnikach.Masz klapki na oczach równe Twojemu zarozumialstwu.Tak,bo to właśnie Ty,zse swoją negacją ludzi wyłącznie z racji urodzenia,pochodzenia (versus oczywiście lud prosty i ubogi ) jesteś zarozumialcem jakich trudno spotkać.Zyjesz w wyimaginowanym swiecie,coś ci się we łbie pozajączkowalo i snujesz wizję ,w którym ty pracujesz a reszcie manna z nieba spada bez przerwy.Oburzałam się na SN i jego kumpli ,ale z ubolewaniem stwierdzam,jesteś po prosu zwyczajnie głupi.Jednak nie wyciągam z tego wniosku,że jesteś głupi z pochodzenia.to Twoja cecha osobnicza.Żegnam.
UsuńPorównujesz porządnego libertarianina do komisarza z PRL?
UsuńNo to przegięłaś i to definitywnie!
Gdzie ja napisałem o robotniczo-chłopskiej inteligencji? Czy ja piszę niewyraźnie że chodzi o MIESZCZAŃSTWO? Czyli w telegraficznym skrócie rzemieślnicy, kupcy i small bussines bez tradycji szlacheckich.
Gdy się dłuższy czas prowadzi business to pieniądz po jakimś czasie przestaje służyć do pomiatania biedniejszymi a staje się kapitałem, który jest narzędziem do osiągania CELÓW! Tak i samo osiąganiu celów służy skończenie studiów.
NIGDZIE nie napisałem o EKSTERMINACJI "dobrze urodzonych" tylko co najwyżej o ograniczeniu etosu inteligencko-szlacheckiego z mentalności polskiego inteligenta na rzecz etosu MIESZCZAŃSKIEGO! A to co innego.
Bo etos inteligencko-szlachecki w duecie z naleciałościami Cywilizacji Turańskiej to jest właśnie to, co powoduje, że w tym nieszczęsnym K(raju) wszelkie próby naprawy się usrywają i obawiam się, że tak będzie po wieki wieków.
I naucz się czytać ze zrozumieniem. NIGDZIE nie napisałem, że WIĘKSZOŚĆ studentów MEDYCYNY to lekarskie dzieci.
Napisałem za to, że wkurzają mnie feudalne zwyczaje w publicznych szpitalach i wyższych uczelniach, bo tam takowe są! Nie wolno?
Kurna Maciek
Nie tylko do komisarza.Do enkawudzisty.Masz kompleksy i im podporządkowujesz świat.Aż kipi w Tobie od pretensji,ze nie znalazłeś się na świecie w innym miejscu
UsuńTa obsesja pomiatania biednymi,jako uogólnienie.Owszem-są tacy ludzie.Nie dlatego, zę prowadzą biznes,tylko są tacy na każdym stanowisku i w każdym miejscu.Tylko formy wredności inne/.
Z Twoich uurojeń wygląda ,ze biznes się zakłada po to,by pomiatać biednymi.I niby dlaczego akurat mieszczaństrwo ? bo co ? byz niszczyć innych ? A,nie nie zniszczyć tylko ograniczyć.Bo co ? bo Tobie się tak podoba.Tak dla zasady ? Może zamiast pisać ten stek bzdur i prowadzić krucjatę przeciw inteligentom to spróbuj wyjaśnić,czym drobny kupiec jest lepszy od inteligenta ?
Nie drobny/średni kupiec lepszy od inteligenta tylko od szlachcica. Szlachta to degeneracja i naftalina, a potomek drobnego kupca to świeża krew co odnaftalinizowuje to towarzystwo. Potomek drobnego kupca jest na tyle zamożny, że stać go na książki i z żadnych punktów za pochodzenie nie korzysta. A dodatkowo ma na tyle dobry potencjał intelektualny, że może autentycznie dorównać tym ze starej elity. Bez ciągnięcia za uszy.
OdpowiedzUsuńBiznes się zakłada aby móc pomiatać ludźmi? Sporo jest takich, w Polsce to istna plaga. A w normalniejszych krajach gdzie jest prawdziwa konkurencja, tacy pomiatacze są W DUŻYM STOPNIU eliminowani przez Rynek na rzecz tych co preferują efektywność i kompetencje. I nie potrzeba do tego żadnego NKWD!
Dlaczego mieszczaństwo? Bo ono zwykle jest nauczone funkcjonować w warunkach BRAKU PRZYWILEJÓW, od których taka szlachta czy inna elita była uzależniona jak od narkotyków. Zdrowe mieszczaństwo ( nie mylić z Dulszczyzną ) jest nastawione na solidną pracę, reputację poprzez rzetelność i inne nudne wartości którymi każdy Kmicic z dymiącym czerepem się brzydzi.
Kurna Maciek
Rany boskie,ilu Ty znasz szlachciców ??????? Nie grzebię ludziom po życiorysach,w szkole,na studiach w jakiś sposób to się wiedziało,potem -naprawdę wyjątkowo.Oczywiście,wie się kim byli rodzice znajomych i na tym przeważnie ta wiedza się kończy .A rodzice już moich znajomych to ludzie ,którzy edukowali się po wojnie.Osobiście znałam jedną panią ,autentyczną księżnę ,ale była ona człowiekiem niesłychanej kultury i nabożnego stosunku do wiedzy,owszem,z tytułem profesora ,ale skromną wyjątkowo.NIKT-a towrzystwo,w którym się spotykaliśmy było wyjątkowo eklektyczne -nie czuł się w jej towarzystwie źle.Mnie grzebanie po ludzkich życiorysach do niczego nie jest potrzebne.Nie wiem,ile masz lat -mam syna 32-latka.Skwitował Twoje wypowiedzi "matrix,facet sobie tworzy światy alternatywne ".Potwierdził też,ze jego wiedza na temat swoich znajomych tez ogranicza się do pokolenia wstecz-czyli mojego.Ale jak się chce zrobić problem-zawsze znajdzie się metodę .Reasumując -osądzanie człowieka po pochodzeniu -w którąkolwiek stronę,na tak,na nie- i robienie zalożeń związanych z tym pochodzeniem -uważam za idiotyczne,Nie stosuję takich filtrów.Oceniam człowieka wyłącznie po jego własnych słowach i czynach.
UsuńPS.w każdym razie za mocno chore uważam podejście do sprawy w ten sposób,że powinno się wyprodukować jak największa ilość (nieprzydatnych) magistrow ,po to ,by utrzec nosa ewentualnymz zarozumialcom.sorry ,ja mam dokładnie gdzieś,czy DOBRY fachowiec jest zarozumialy czy nie .Ja nie chcę się z nim przyjaźnić,ja chcę skorzystać z jego fachowości.A ilośc nigdy nie przechodzi w jakość ,wręcz zwiększa ogromnie szansę bylejakości.Sztuka dla sztuki i rozliczanie się na siłe z nielubianymi ,na dodatek masowo,w formie zbiorowej odpowiedzialności.
UsuńSzlachciców znam 8 sztuk, w tym jednego z dalszej rodziny bufona jakich mało. Może hreczkosiejstwo też tu jest kluczowe? Ten mój krewniaczek jak się okazało miał na Kresach marny dworek i niewielki majątek a za komuny opowiadał jak to bolszewicy mu całą ordynację zabrali. I co ciekawe, nie tylko dalsi krewni ale też dalsi znajomi w tym ci z tytułami naukowymi ten kit łyknęli. Oryginalnego księcia ani księżnej nie znam z reala. Matka znała, był psorem i uczył ją fizyki. Przychodził na zajęcia ze służącym i jako człowiek był bardzo przykry. Do dziś nie wiem dwóch rzeczy. Czy jego tytuł książęcy był autentyczny ani dlaczego gomułkowska komuna jego fochy i brewerie tolerowała. Zaznaczam BREWERIE a nie fakt posiadania tytułu. Mówię jasno CZY MAM PISAĆ DRUKOWANYMI?
UsuńAle ja tu nie o samym szlacheckim pochodzeniu, tylko o zjawisku zwanym ETOSEM INTELIGENCKO-SZLACHECKIM. Czy wyrażam się jasno?
Nie planuję żadnej eksterminacji. Chcę tylko żeby ten etos, archaiczny i szkodliwy dla Polski został zastąpiony alternatywnym etosem. By ci starzy inteligenci stracili gros opiniotwóczości acz nie odmawiam im przecież prawa do istnienia. Tylko UCZCIWA konkurencja daje szanse na rozwój. Nie planuję ADMINISTRACYJNEGO zakazu studiowania dla dzieci starej inteligencji czy szlachty. Chcę tylko by merytorycznie konkurowali mając za przeciwników potomków "mieszczan" o porównywalnym potencjale intelektualnym. Którzy są "spoza bandy" i nie mają żadnych zobowiązań wobec "sfery" i wniosą prawdziwy rozwój.
Bo jak dotąd inteligencja umie tylko jęczeć, że tylko ona jest dobra, reszta narodu to bydło a Państwo powinno być stołówką stworzoną do karmienia "jedynej prawdziwej elity".
Nie to jest straszne, że taka "elita" istnieje, bo tacy jęczydusze mogą się trafić wszędzie. Przeraża mnie BRAK ALTERNATYWY dla tych toksycznych jęczydusz.
Nie liczę na to że zrozumiesz An_Ko. Odpowiesz mi na ten post insynuując mi jak zwykle coś wręcz odwrotnego do tego co napisałem. Ale odpowiesz na pewno. Bo ostatnie słowo MUSI należeć do Ciebie!~
Kurna Maciek
Znowu mi An-Ko insynuujesz coś czego NIE napisałem.
UsuńNigdzie nie napisałem, że to dobrze że naprodukowano tyle magistrów. Napisałem za to, że trzeba widzieć pozytywy i wyciągać wnioski nawet z mleka co się już rozlało. Czyli uważam za pozytyw, że wiele osób zupełnie nie należących do Waszej Bandy studiowało i miało okazję obejrzeć z bliska ten cały syf, co doprowadzi do demitologizacji tytułów naukowych nawet w oczach sprzątaczek. Widzę w tym pozytyw,
Ale NIGDZIE nie napisałem, że ten obecny uczelniany trend należy konserwować w nieskończoność. No ale Pańdzia oczywiście wie lepiej!
Nigdzie nie pisałem o zarozumiałości tylko raczej o pomiataniu ludźmi!
ŻEGNAM!
Kurna Maciek
I gdzie ja napisałem coś o krucjacie przeciwko inteligentom? Co najwyżej przeciwko etosowi inteligencko-szlacheckiemu. Pytam poważnie An-Ko. Umiesz czytać ze zrozumieniem? Czy wśród "elity" która dziedziczy pozycję społeczna ta umiejętność nie jest konieczna do życia? Tym razem naprawdę byłem złośliwy i chamski. Wiem!
OdpowiedzUsuńKurna Maciek
A odpowiem,odpowiem.Duuuuuuuuźo zdrowia i równowagi życzę.Bardzo dużo.Za Okudżawą.
UsuńNo i znowu się nie udało. Mój dziadek był wiejskim organistą, kochał muzykę, mnie umuzycznił Bułata Okudżawę też lubił, więc pojedynku na cytaty z tego pieśniarza też Ci się nie uda wygrać. Co za pech...
OdpowiedzUsuńKurna Maciek
Jezuuuu..człowieku ...pojedynek ????? to Ty się ze mną pojedynkujesz ? Bo ja z Tobą nie.Czy kazde moje (kogokolwiek ) slowo ma wg Ciebie jakieś dodatkowe znaczenie i chęć imponowania,ścigania itd. ? No....nie do wiary ...."znowu się nie udało".Trudno.Grunt,że mi się życie udało.Czego i Tobie życzę -i nie doszukuj się w tym podtekstów,bo to naprawdę chore.I to mocno.
UsuńJak to nie pojedynek? Przecież tak bardzo lubisz ZAGINAĆ!
OdpowiedzUsuńTo Ty An_Ko narzuciłaś styl. Rozmawiałem sobie tylko z Erinti i nic więcej.
Twój cytat z Okudżawy był niezbyt zręczny ale nawiązywał zapewne do kawałka pt "modlitwa".
Kurna Maciek
I znowu histeryczna nadinterpretacja.Jeżeli piszę "mogą/potrafią zagiąć" to nie jest to równoznaczne (dla normalnego,myślącego człowieka bez paranoidalnych uprzedzeń) nie znaczy "lubię zaginać".do tego bardzo.Ja piszę ad rem,Ty za wszelka cenę usiłujesz sprowadzić rozmowę ad personam.I akurat bardzo,ale to bardzo ( tradycyjnie) mylisz się.Ja wręcz UWIELBIAM spotykać mądrych,myslacych,inteligentnych ludzi,niezaleznie od wieku,czy środowiska.Jest to dla mnie budujące i optymistyczne i marzę o tym,by takich ludzi spotykać jak najwięcej,jak najczęściej.Z dwu istotnych powodow- lubię ,bo mi to sprawia przyjemność i drugiego-bo im takich ludzi więcej ,tym lepsze perspektywy dla kraju.Niestety,na razie mój wrodzony optymizm przegrywa.Slowo "niestety" jest tu słowem najważniejszym.Ja-i znowu mam gdzies Twoje wyobrażenia na ten temat -nie mam cienia satysfakcji przy spotykaniu ludzi głupich,nierozsądnych.złych.Nie sa mi oni potrzebni do poprawy czy potwierdzenia samooceny.PS."Za Okudżawą " to nie jest cytat z Okudżawy a jedynie nawiązanie do niego.-tak ,do "Modlitwy"
OdpowiedzUsuń