Powyższe zdanie jest ze wszech miar prawdziwe w moim przypadku. Musiałam polecieć za wielką wodę by naprawić pewne sprawy i zacząć życie z czystą kartą. Kiedy teraz myślę o mojej codzienności, nie wierzę, że na początku roku czułam jakby stała nad grobem. Ale o tym nieraz pisałam więc, przejdźmy do konkretów. Bo przecież ile razy można pisać jest super? No.. tak szybko politycznie wspomnę, że urzędujący premier, Donald Tusk, dał dyla (pardon przyjął stanowisko) w Brukseli. Takich rzeczy jeszcze Unia nie widziała, chociaż prowadziła naukowe badania nad spłukiwaniem wody w toalecie.
Na początku chciałam odpowiedzieć na pytanie Pkanalii, odnośnie ciekawych miejsc w Toronto na wieczór. Po niespełna pięciu miesiącach znam ich więcej niż po dziesięciu latach w poprzednim miejscu (w czym było sporo mojej winy). A więc dokąd iść? Po pierwsze polecam bar „Panorama”, ulokowany na 51 piętrze. Zamierzam się tam udać z poznanym, przystojnym Brazylijczykiem (szczegóły w dalszych akapitach). Ceny drinków może wysokie, ale za to jaki widok! Całkiem niezłą zakąskę, czy to jako pizzę, lody z ciasteczkami Oreo, czy sałatkę można dostać w „Hej Lucy”. Wódeczka i piwko też niczego sobie. W zeszłym tygodniu byłam na lunchu w „Little India”, gdzie mają znakomity bufet ze znakomicie przyprawionymi daniami mięsnymi i jarskimi. W „Madison Pub”, podobnie jak w „Hej Lucy” można dostać dobre zakąski do drinka i coś konkretnego. Bardzo smacznym, acz niezdrowym ale co tam życie jest za krótkie by się pierniczyć i wszystkiego sobie odmawiać, są frytki ze słodkich ziemniaków (sweet patato). Najciekawszy drink, a mianowicie Margaritę z piwem, piłam w „Rancho Relax”. Z okazji wydziałowego obiadu byłam z supervisorem i jego znajomymi na drinku w jednym pubie, ale nie kojarzę nazwy, tylko tyle o ile lokalizację. Ale nie polecam, bo było drogo i wolna obsługa.
A wracając do wątku Brazylijczyka. Przystojniaka poznałam dzięki mojemu genialnemu i myślącemu o wszystkim supervisorowi (czasem czuję, że facet mi w myślach czyta). Mieliśmy bankiet z okazji rozpoczęcia nowego roku akademickiego. Dowiedziałam się o imprezie na pół godziny przed, więc nici ze zrobienia się na bóstwo. Niemniej jednak poznałam przystojnego i niezaobrączkowanego pana (za 2 tygodnie jak wróci z Hiszpanii idziemy na drinka), lubiącą kawę sąsiadkę i dziewczynę z którą mogę pojechać na zwiedzania okolic Toronto. Aby więcej nie być zaskakiwana, postanowiłam trzymać w biurku w pracy dyżurny zestaw do makijażu, eleganckie buty i kieckę. Wszak zawsze dobrze zgrabnie opakować rozum itd., zaś na wyjściach zawsze lepiej być subtelnie elegancką niż szarą myszą. Trzeba sobie pomagać.
Od maja, odkąd pracuję w Kanadzie, spotkałam więcej ludzi i byłam na większej liczbie spotkań (nie tylko związanych z pracą, ale te są najciekawsze) niż przez ostatnie dziesięć lat. Nie musze już przez pół roku z rozrzewnieniem wspominać spotkania czy imprezy. Teraz planuję co i jak na bieżąco. Mój supervisor wypycha mnie na konferencje, zabiera na spotkania (prosiłam by mnie zabierał gdzie tylko mogę iść) i rozmawia ze mną jak z młodszym kolegą po fachu, a nie żuczkiem co ma iść na kolanach do wielmożnego pana profesora. Brakowało mi tego jak tlenu do oddychania. Wiem kto jest szefem i znam łańcuch dowodzenia. Ale kiedy szef rozmawia ze mną jak z człowiekiem i jak z ludźmi wychodzi z nami na piwo, czuję się częścią zespołu i wiem, że jesteśmy jedną drużyną. Nie mam nic przeciwko zostaniu w pracy dłużej czy pracy w weekend, bo wiem że czasem każdy to musi zrobić.
Niedawno też odkryłam, że w kawiarni obok mojego bloku mają niezłą kawę. Prawdziwe espresso z ekspresu ciśnieniowego, nie zaś badziew z kanadyjskiej sieci Tim Hortons. Gorszą piłam chyba tylko w 7eleven czy Subwayu. Tam NIGDY nie zamawiajcie kawy. Ale wielka kawa za dolara musi być ohydna, nie ma sił. Kawa ze Starbucksa to przy tym rarytas, chociaż dla mnie jest średnia. Doskonała kawa ze skondensowanym mlekiem jest w wietnamskiej knajpie „Pho Hung”. Jedzenie przeciętne, ale kawka świetna. Jeszcze jakbym znalazła miejsce gdzie można wypić Lavzzę czy Illy z ekspresu ciśnieniowego byłabym przeszczęśliwa. W każdym razie po uważanym szukaniu, a raczej uważnym czytaniu napisów na opakowaniach co są inne niż w Polsce, dorwałam Lavazzę Quatro Oro i Jacobs Kronunbg.
A w następnych odcinkach mogę powiedzieć nieco o językowych ciekawostkach i o tym jak Erinti pierwszego dnia nie umiała przejść przez ulicę.
Tim Hortons to niedługo Burger King :(
OdpowiedzUsuńPoza wygodnym Second Cup, gdzie można się rozwalić w fotelu - staram się omijać sieciówki. Trzeba wspierać lokalne sklepy i restauracje, jeśli nie chcemy za 10 lat mieć wyboru między Subwayem a McDonaldem. Mam nadzieję, że w Polsce ludzie zaczną w końcu myśleć podobnie.
Pozdrawiam, Kamil
PS. Gratuluję Brazylijczyka! ;)
Nie strasz nawet wyborem między Subwayem a McDonaldem. Ja zawsze byłam za wspieraniem lokalnych sklepów czy knajpek! Bo masówka i jakość nie idą w parze
UsuńWitaj Erinti:)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością czytam Twoje kanadyjskie wpisy i bardzo się cieszę, że jesteś wreszcie w normalnym świecie gdzie człowiek ma szansę na normalność.
Szkoda, że młody, wykształcony, wartościowy człowiek jest zmuszony opuścić Polskę żeby dopiero na drugim końcu świata poczuć pełnię życia, rozwinąć skrzydła i nie czuć się jak stojący nad grobem, zaszczuty i bez żadnej przyszłości, nieszczęśnik.
Życząc Tobie wszystkiego co najlepsze i gratulując odwagi, determinacji a przede wszystkim braku zgody na to co spotyka polskie społeczeństwo, jest mi bardzo przykro, że masa ludzi w różnym wieku może tylko pomarzyć o spokojnym życiu i dającej nadzieję przyszłości.
Żal mi nas wszystkich, którzy tu zostali...
Przystojny Brazylijczyk rozpalił moja wyobraźnię:) i mam nadzieję, że będziemy czytać tutaj o pięknym ciągu dalszym:)
Dobrze widzieć Cię szczęśliwą:)
Pozdrawiam
Nie wiem Ewo (witam z powrotem!) czy to odwaga, czy po prostu totalne wkurzenie. Pracowałam ze świetnymi ludźmi, robiącymi równie dobre rzeczy co ich koledzy w Oxfordzie, a muszący co rusz udowadniać, że nie przeszkadzają. Ja nie chciałam tracić sił na walkę z systemem i betonowym murem, bo nie ma szans.
UsuńWielu jest zmuszonych opuścić kraj i szukać szczęścia za granicą. Nie bez powodu pewnie już z 3 miliony ludzi wyjechało a wielu chce iść w ich ślady. I co najgorsze politycy nawijają o gender, podczas gdy Polska krwawi ludźmi. Tak. Gender to przegięcie i rozwala rodzinę, ale do licha jak kraj się sypie (została jak mawia klasyk ch**, dupa i kamieni kupa) są ważniejsze problemy
)
UsuńTotalne wkurzenie jako impuls do zmiany ale odwaga była potrzebna do podjęcia decyzji o wyjeździe. To, że nie byłaś obciążona żadnymi obowiązkami rodzinnymi, dziećmi było plusem w tej sytuacji i na pewno pomogło w decyzji prawda?
Tak, Polska krwawi ludźmi i mam nadzieję, że nie wykrwawi się na śmierć:(
Pomimo, że chciałabym dla Polski jak najlepiej nikomu nie odmówię słuszności decyzji o wyjeździe.
Brzydzę się polską polityką, od jakiegoś czasu mam odruch wymiotny jak tylko włączę wizję albo fonię.
Nie mogę już słuchać ani oglądać tego festiwalu chamskiego, obłudnego, bezczelnego robienia wała z Polaków.
Pomogło Ewo, ja chyba od dawna celowałam w wyjazd nie chcąc się angażować w związki, bo że jest źle wiedziałam od dawna.
UsuńI mnie trzęsie jak słucham o gender i in vitro. Polska ma wiele poważnych problemów, a ludzi się skłóca pakując w wojenki ideologiczne
Przepraszam za powtórzenia, emocje...
OdpowiedzUsuńNie przepraszaj, to Cię czyni naturalną
UsuńCieszę się , że jesteś zadowolona.Przystojniaczek do tego:-) . PS. Szefa nie zazdroszczę, bo w Polsce miałam rożnych - takich jak Twoi polscy też, ale i takich jak ten kanadyjski i to nawet w większości.Wychodzenie z szefem na umowne piwo w zespole to dla mnie była normalka.Umowne,bo częściej kawa lub wino:-)
OdpowiedzUsuńJa też miałam bardzo dobrą szefową w Polsce, ale poza nią doświadczenie delikatnie mówiąc takie sobie. Dla mnie takie wyjścia to nowość i podoba mi się.
Usuńcieszę się, erinti jak nie wiem co, że jest ci tam jak u pana boga w ogródku, lecąc po tytułach polskich filmów. ogromnie sie cieszę, zwłaszcza, że tyle lat cię znam. chciałabym, żeby nic złego cię nie spotkało. zasługujesz na najlepsze.
OdpowiedzUsuńale.....jedna uwaga. nie zachłystuj się dziewczyno tym wszystkim co nowe. tak bardzo bym chciała, żeby wszystko było dobrze:)))
Dziękuję Ewo. Na razie chyba potrzebuję nieco zachłyśnięcia, ale widzę zalety starego. Zwłaszcza mojego poprzedniego miejsca pracy, polskiego jedzenia. Polska to piękny kraj, ale niszczony przez pasożyty u koryta
UsuńA tam Unia i woda w klozecie. Proponuję poczytać za co przyznają nagrodę Ig Nobla. To dopiero odlot.
OdpowiedzUsuńAle jak czytam idzie Tobie świetnie. I tak trzymać. Czerpać garściami z życia, jak wspomniałaś życie jest za krótkie by się pierniczyć i wszystkiego sobie odmawiać:)
Sukcesów życzę, Pozdrawiam. Seaborg
Zamierzam Seaborg. Zaś za badania nad spłukiwaniem wody w toalecie powinni dać Ig Nobla.
Usuńsorry, ale nie chce mi się gadać o Tusku... Kopaczowej zaś nie lubię, jedyne co mi się podobało w jej działalności, to historia ze szczepionkami z przed lat, gdy się postawiła wbrew woli większości...
OdpowiedzUsuńco do kolejnego pytania, to w sumie wyszłaś mi naprzeciw zapowiadając temat ciekawostek językowych...
pozdrawiać :)...
Szkoda na niego klawiatury. Ja też pamiętam akcję ze szczepionkami i miała babka rację. Szczepionki na grypę to ściema.
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńCiesze się, że ci tam dobrze... ale nie rozumiem dlaczego tam właśnie dopiero zaczęłaś żyć, że tak powiem? Przecież tutaj mogłaś robić dokładnie to samo. Tylko trzeba chcieć. Chyba, że twoja uczelnia była kompletnie do bani. Tego nie wiem. W każdym razie, sama jako doktorantka IV już roku jestem bardzo zadowolona. I przed nikim nie muszę się czołgać. I bardzo bym się cieszyła gdybym nie musiała opuszczać miejsca, w którym jestem, ale "niestety" muszę zaliczyć staż za granicą.
Powodzenia, pozdrawiam! I uważaj na Brazylijczyków- oni lubią jak motylek- ukłuć i już ich nie ma ;DDD
Jane Doe
Jane,
UsuńMoja uczelnia była niezła, ale jak wiesz wszędzie można trafić na palantów.
Nie, w Polsce nie mogłam robić dokładnie tego samego. W zabetonowanym środowisku to niemożliwe. Nie musiałam wyjeżdżać to był mój wybór. Ty się czujesz dobrze w Polsce ja za granicą.
Cieszę się, że Ci się podoba Twoja sytuacja, bo mój doktorat był koszmarem. I życzę Ci możliwie krótkiego stażu.
Mój poprzedni zespol jest świetny i każdemu to powtarzam. Ale to była wyspa
Te posty o Twojej emigracji są baaardzo, baaaaardzo ciekawe :) Z przyjemnością się czyta o tym, że gdzieś jednak można żyć normalnie :)
OdpowiedzUsuńI to bardzo normalnie
UsuńFajnie, że coś pozytywnego. Ale różnie można to oceniać. Nie każdy odnalazłby się w takiej rzeczywistości. O Kanadzie mogłam usłyszeć ze strony konserwatywnych środowisk dużo negatywnych wypowiedzi, w Internecie pewna osoba aż się gotowała, że zamykają tam ludzi za katolickie poglądy. Podobno patrząc z perspektywy katolickiej poziom zepsucia i braku moralności ogromny. Dla jednego dobro, a inni widzą w Kanadzie piekiełko na ziemi.
OdpowiedzUsuńAkara, trafiłaś w sedno. To co jest dla jednego rajem dla drugiego koszmarem. Ja uwielbiam nowe wyzwania, nowe rzeczy i wychodzenie na służbowe bankiety i spotkania. Dla innego to koszmar. Wyłabym i gryzła będąc kobietą zajmującą się domem i dziećmi, ale wiem, że to daje innym szczęście.
UsuńA ja lubię wszystkiego po trochu:)) Uwielbiam swoja pracę . prowadzenie domu no,.niekoniecznie,jedfnak bycie z dziecmi- baaardzo. Oczywiscie takimi małymi. wychodzenie z szefostwem ? wyłącznie wtedy gdy gramy na tej samej fali TOWARZYSKIEJ - czego brak bynajmniej nie decyduje o tym, czy szef jest dobry czy nie. Mój kolega kiedyś to dobrze określił " szewfa wcale nie trzeba kochać, nie trzeba uwielbiać jego dowcipow ani sobie z dziubka pic.Szefa trzeba mieć za co szanować a przede wszystkim ma być źródłem wiedzy z wszelkimi pochodnymi.Może być nudny jak flaki z olejem ,byle był ZAWODOWO sprawiedliwy i prężny". I znam wielu ludzi, którym ta totumfackość zdecydowanie przeszkadza. Ja osobiście niekoniecznie lubię tracić czas na takie wspólne wyjścia czy to z szefem czy to współpracownikami i akceptuje ZDROWĄ hierarchię zawodową.Problem zaczyna się dopiero wtedy ,gdy ktoś te hierarchie usiłuje przerzucić na całkowicie prywatne życie. przy przypadkowych spotkaniach, w gronie przeważnie z pracą niezwiązanym,
UsuńAn-Ka
UsuńI właśnie co dla kogo. Mnie drażniło podkreślanie dystansu na każdym kroku, jakby ktoś się bał że zapomnę. Oczywiście masz rację, że szef ma być przede wszystkim kompetentny. I myślałam jak Twój kolega, dopóki pewnie frustrat nie zmienił mojego życia w piekło bo nie patrzyłam nabożnie w ślepka i nie zgadzałam sie ślepo z każdym zdaniem, ale chodziło mi wyłącznie o porozumienie na poziomie zawodowym
Cóż, to zdecydowanie nie był wobec tego szef z definicji mojego kolegi -SPRAWIEDLIWY.Sprawiedliwy szef nikomu życia w piekło nie zamieni. Czy będzie chodził na piwo po pracy, czy nie...
UsuńNiestety An-Ka to był najbardziej stronniczy i niesprawiedliwy sk*** jakiego znałam. Ale to mnie nauczyło, że jednak bez choćby minimalnego "lubienia" w sensie neutralnym, bez podtekstów bywa ciężko.
UsuńW pracy ludzie traktowani są po ludzku, czy nie tak powinno być wszędzie. Może będzie za 300 lat. Ale niepokojące co pisze Akara powyżej. Katolicy w świecie arabskim traktowani są strasznie i nie tylko tam, ale że również w Kanadzie, nie myślałam...
OdpowiedzUsuńPS Wątek romantyczny bardzo obiecujący :) Przystojniak nie oprze się urokowi Twemu ;)
A swoją drogą, Twoje posty zza oceanu są dobrych wieści... :) krejzor
W świecie arabskim rzeczywiście są prześladowania, a w Kanadzie różnie można to nazwać. Moim zdaniem katolicy nie są w Kanadzie źle traktowani, ale muszą się zetknąć z pewną odmiennością i nie zawsze sobie z tym radzą. Stąd to niezadowolenie. I tak kiedy w Kanadzie do więzienia trafiła działaczka pro-life (bo nie chciała zaprzestać zaczepiania kobiet pod klinikami aborcyjnymi), albo działacz antygejowski (za atak na geja) to podniósł się sprzeciw i pojawiły się argumenty o prześladowaniach. To nie było nigdy więzienia za sam katolicyzm, chociaż tak to bywa przedstawiane. Może i za pewne poglądy, ale połączone z działaniem, z walką.
UsuńKrejzor, mam nadzieję, że do Polski szybciej dotrą zasady cywilizowanego traktowania ludzi w pracy.
Usuń@Akara
UsuńWlaśnie. Mary Wagner robiła zamieszanie przed klinikami aborcyjnymi i za to ją wsadzili do więzienia, nie zaś za poglądy pro-life. Z puntu widzenia środowisk pro-life jest ona wojowniczką o słuszną sprawę, ale dla policji to osoba robiąca zamieszanie.
No super- ale załóżmy, że ktoś by zarzynał sobie królika na środku chodnika, zwierzę by kwiczało z bólu, ale gościu twierdziłby, że to stan wyższej konieczności bo on przecież umiera z głodu. Generalnie nie ma zakazu zabijania takich stworzeń, ale z drugiej strony dręczenie zwierząt podlega karze, bo jest to czyn moralnie niedopuszczalny. Więc gdyby jakaś osoba zaczepiałaby ludzi by jej pomogli ratować tego królika, czy mogłaby zostać zatrzymana za robienie zamieszania?
UsuńJanette
Jeanette,
UsuńZdaje mi się, że w normalnych krajach znęcanie się nad zwierzętami jest zakazane.
Porównanie aborcji (wykonywanej na początku ciąży) do tortur przesadzone. W takie bzdury jak "Niemy Krzyk" nie wierzę. Płód bez rozwiniętego układu nerwowego bólu nie czuje bo nie ma czym.
Fakty, fakty, dowody, jako człowiek nauki podaj mi dowody, wyniki badań na to, że tak rzeczywiście jest, bo jak na razie to wszyscy zgodnie twierdzą, że jest to albo prawdopodobne albo mało prawdopodobne- a takie "chyba" mnie nie interesuje.
UsuńJanette
Jeanette:
Usuńparę publikacji o syndromie post-aborcyjnym co ponoć dopada każdą kobietę (nie przeczę że występuje ale na pewno nie zawsze tak samo jak nie zawsze występuje depresja poporodowa):
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19594725
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19637075
http://europepmc.org/abstract/MED/10294680
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/21122964
układ nerwowy potrzebny od odczuwania bodźców? Wiedza powszechna, ale:
http://www.ceo.org.pl/sites/default/files/news-files/funkcjonowanie_ukladu_nerwowego.pdf
http://www.akademicus.republika.pl/05nerwy.pdf
Etapy rozwoju płodowego:
http://portal.abczdrowie.pl/rozwoj-plodu
http://ciaza.co.uk/rozwoj-plodu/tydzien-po-tygodniu/
o "Niemym Krzyku":
http://www.violence.de/prescott/humanist/abortion.html
http://www.theguardian.com/theguardian/2005/feb/26/weekend7.weekend
http://www.nationalreview.com/corner/260358/pro-life-legacy-dr-bernard-nathanson-michael-j-new
http://content.time.com/time/nation/article/0,8599,1566772,00.html
Coś jeszcze?
UsuńPłód to etap rozwoju człowieka. Nie dyskutuję z tym. Jestem tak samo przeciwna aborcji na życzenia jak torturowaniu żywych, świadomych i urodzonych dla idei "obrony dzieci nienarodzonych" (zakaz aborcji w przypadku gwałtu, zagrożenia dla zdrowia i życia kobiety czy ciężkich uszkodzeń płodu)
OK. Są artykuły, te i zapewne wiele innych i co? Ciągle ten temat zamyka się w słowie prawdopodobne lub nie- jeżeli lekarze - profesorowie, z wieloletnią praktyką nie umieją na to odpowiedzieć tak lub nie- to nie czuję się usatysfakcjonowana twoją odpowiedzią.
UsuńJanette
Jeanette to może powiesz jakich dowodów oczekujesz, skoro zdanie lekarzy Cię nie przekonujesz. Jeśli chcesz usłyszeć że popieram całkowity zakaz aborcji i torturowanie ofiar gwałtu nieusłyszesz tego ode mnie.
UsuńA może sama dostarczysz mi dowody na poparcie swojej tezy?
I oczywiście chcę dowodów naukowych na to że dwumiesięczny płód jest świadomy i odczuwa ból (w przypadku aborcji takiej jak jest w Polsce, czyli do 3 m-ca), dowodów na komplesową pomoc dla matek niepełnosprawnych i niedorozwiniętych dzieci.
UsuńA skąd te dowody wytrzasnę skoro właśnie ich nie ma? Nikt jeszcze nie odważył się powiedzieć- "tak, przeprowadziłem kompleksowe badania, oto wyniki, 2 miesięczny płód odczuwa ból (albo nie)". Bo napisać sobie fantasmagorię każdy może. I to dotąd jest tylko "może".
UsuńJanette
@Janette
UsuńNawet osoby twierdzące, że płód odczuwa ból podają od kiedy może odczuwać i nie biorą pod uwagę bólu od momentu poczęcia. Naprawdę ciężko będzie znaleźć opinię lekarza, naukowca mówiącego, że dwumiesięczny płód odczuwa ból, czy nawet, że jest takie podejrzenie. Akurat tutaj udowodnione jasno jest coś przeciwnego i nikt jeszcze nie sięgnął do tego żeby zaprzeczyć. Bo niby jak ma czuć, jak jeszcze nie ma czym? Badania jak rozwijają się płody były. Jakbyś brała pod uwagę więcej tygodni to tak, są tacy, którzy nie są pewni czy jest odczuwanie bólu, czy nie, ale nie na tak wczesnym etapie. Dla dwóch miesięcy jest raczej zgodność, że o bólu nie ma mowy.
Jak dla mnie, Twoje wpisy o "nowym lepszym życiu" brzmią jak przysłowie "the grass is always greener on the other side"
OdpowiedzUsuńktoś tu wspomniał, że w Kanadzie zamykają do wiezienia za publiczne głoszenie, że aborcja to morderstwo (przypadek Mary Wagner), jak dla mnie to upadek moralny kilka metrów poniżej dna...
dalej, służby społeczne i masowe odbierania dzieci rodzicom - poziom Szwecji, Norwegii i Niemiec, totalitaryzm najczystszej wody, pomijając już nawet to, co zrobili swoim indianom w tym temacie (dzisiaj działają organizacje, szukające dzieci ukradzionych rodzicom i "kanadyzowanych" na siłę)
Niestety, nie mam za grosz szacunku dla takich "demokracji" a ich dobrobyt napawa mnie obrzydzeniem - bo dział się i dzieje się kosztem najsłabszych w tym społeczeństwie, w majestacie prawa
pozdrawiam
Ola
Ola,
UsuńDla mnie tutaj po raz pierwszy trawa jest zielona. Tak tu mi lepiej. W III RP było mi nieźle dzięki rodzicom. Miałam super szefową i świetne dziewczyny w pracy ale to była wyspa w zabetonowanym środowisku. Tu mi wiele rzeczy odpowiada.
Wiem, że zachodnie kraje nie są idealne. Za zaś nie mam za grosz szacunku do kultur gdzie urodzenie w złej kaście robi z człowieka odpad (pariasi w Indiach), gdzie można ukamienować zgwałconą kobietę i gdzie przemoc wobec kobiet jest akceptowana (kraje muzułmańskie).
Oczywiście nie bierz do siebie uwag o ludziach z krajów islamskich, mam na myśli system prawny nie każdego mieszkańca
UsuńErinti, ale nie mówimy tu od kraju islamskim tylko o stawianiu Kanady na piedestale - trochę odwracasz kota ogonem
OdpowiedzUsuńchodzi mi tyklo o to, żebyś spojrzała troche głębiej i przestała analizować na poziomie "godziwej pensji" czy "jakości kawy" (noł ofense)... to mentalność typu "chleba i igrzysk", nie znam Cię od tej strony, aż nie wierzę, ze Ty tak na poważnie
pozdrawiam
Ola
To nie tak, że wszystko mi się podoba tutaj. Coraz większa liczba imigrantów mi się nie podoba. To, że najważniejsze święto Kanady, Canada Day, zostało zawłaszczone przez gejów to dla mnie skandal.
UsuńSprawa Mary Wagner mnie nie rusza, bo ja naprawdę nie trawię środowisk pro-life i ich działań. Może gdyby zamiast picu "duchowej modlitwy" realnie pomagali dziewczynom chcącym usunąć ciążę, gdyby mówili o trudach chowania niedorozwiniętych dzieci, trudach i radości a nie lukrowali obraz zmieniłabym zdania. I gdyby zamiast potępiać kobiety w dramatycznej sytuacji oferowali pomoc nie byłabym tak ostra.
O kawie pisałam na zasadzie własnych doświadczeń. A jeśli chodzi o godziwą pensję i godziwe życie to dla mnie ważne. Nie nadaję się na ascetę i chcę od życia i za moją pracę czegoś więcej niż jałmużny na suchy chleb. I nie widzę powodu czemu ja mam odmawiać sobie wszytskiego żyć biednie mając znakomite wykształcenia tylko dlatego że nie jestem pociotkiem. Mnie strach o jutro zasłaniał świat.
A tak dla mnie Kanada to lepsze miejsce do życia niż współczesna Polska bo tutaj w pracy znacznie bardziej liczą się kwalifikacje, są jakieś zasady a nie tylko nepotyzm, korupcja i zachowanie wszystkiego dla pociotków i pociotkówien. W pracy jest mi bardzo dobrze całościowo nie tylko z powodu pensji.
Rozumiem Olu, co chcesz powiedzieć, ale ja tak to odczuwam. Dzisiejsza Polska była dla mnie kiepskim miejscem do życia a Kanada jest lepszym. Przykro mi ale takie mam odczucia. Dla wielu emigranci to zdrajcy, trudno mogę z tym żyć. Ale nie widzę powodu by się męczyć dla pasożytów na stanowiskach.
UsuńTak, Kanada to nie raj. Ale tutejsze problemy nie dają mi tak w kość w codziennym życiu. Nie potykam się o nie na co dzień. Nie widzę każdego dnia przez cały dzień krzyczącej niesprawiedliwości.
Ale wykształciłaś się za krajowe pieniądze. I pytam się co zrobiłaś dobrego za to dla swojej Ojczyzny? Czy starałaś się, by jako człowiek nauki zrobić cokolwiek, by w tej Polsce było lepiej? Bo to jak w niej będzie nie zależy tylko i wyłącznie od premiera i spółki.
UsuńJanette
Nie podpisałam cyrografu. By w Polsce było lepiej? Piękne słowa ale III RP nie chce młodych, wykształconych i uczciwie pracujących. Ceni wyłącznie cwaniaczków i pociotków. Rozwój nikogo nie interesuje skoro można małpować zachód. Chciałabym pracować dla Polski, ale dla takiej Polski gdzie panują rządy prawa, gdzie patrzy się na pracę i kwalifikacje, gdzie uczciwość to cnota. III RP to coś innego.
UsuńW Polsce są darmowe studia, student nie płaci czesnego. Taki jest system. To nie sprawia, że ludzie mają się wyrzec szczęścia i szans na znalezienie swojego miejsca na ziemi.
@Janette
UsuńNo jasne. Słońce Europy (wcześniej Słońce Peru) i spółka wprowadzili w życie pomysły jak można przycisnąć Polaków jeszcze mocniej niż dotychczas. Pewnie w niesłabnącej nadziei, że teraz to będzie dopiero rozwój gospodarczy. A tu się okazało, że wielu podziękowało i wyjechało tam gdzie ucisk podatkowy i wszelaki inny jest mniejszy przy jednoczesnym wyższym standardzie życia, który to standard osiągnąć można przy odpowiednich kwalifikacjach, gdyż tamże lepiej płacą, a docenianie wykwalifikowanych pracowników to standard. Oczywiście ucisk może być taki sam, ale przy większych poborach to nie będzie problemu. Tylko, że trzeba cenić własnych fachowców , a nie mieć ich w dupie. Rozwój to nie kolesiostwo i kumoterstwo tak wszechobecne w Naszym Umiłowanym Kraju, o czym zresztą Erinti wielokrotnie wspominała. Tak więc wspomniani geniusze rozwoju gospodarczego Polski mają wpływ na to jak w kraju będzie, bowiem przy głupim prawie ludzie zaczną stąd spierdalać i tyle.
Seaborg
Jednego tylko ci zazdroszczę Erinti- tego, że jesteś z daleka od rosyjskiego niedźwiadka. Jak nam pierdyknie bombkę albo zafunduje parę rakiet lub nalotów to leżymy. I jak o tym pomyślę, to też bym chętnie spierdalała jak to elegancko Seaborg ujął.
UsuńJanette
Ale z drugiej strony nie trzeba by już się o robotę martwić ;)
UsuńJanette
Aha, a tak jeszcze a propos - kiedyś zdaje się pisałaś tu Erinti o tym, że nie ma mowy by Rosja zawracała sobie głowę wojną z Polską. A okazuje się coraz bardziej, że może być właśnie odwrotnie...
UsuńJanette
Jeanette,
UsuńSprawa Ukrainy oczywiście wiele sugeruje, co jest niezłym tematem na posta. To, że wyraziłam kiedyś zdanie, nie znaczy że go nie zmienię! W pewnych sprawach nie zmienię, ale takie można policzyć na palcach jednej ręki.
Erinti - cieszę się , że jesteś zadowolona, jednak przyznam, że to ciągłe wracanie do przeszłości budzi mój pewien niepokój - to tak , jakbys sama siebie ze wszystkich sił chciała przekonać ,ze zrobiłaś dobrze i ze naprawdę jest fajnie. Było, minęło, podjęlas decyzję i już...Skoro to dobra decyzja- ciesz się nią i tym , co Ci przyniosła, bez takiego -moim zdaniem- masochistycznego grzebania w przeszłości , której już nie zmienisz. Oczywiście, każdy ma inny charakter. Ja jak otwieram jedne drzwi to nie trzymam nogi w tych zamkniętych, tylko zamykam je na zawsze i naprawdę.
OdpowiedzUsuńDziękuję An-Ko ale nie mam wątpliwości i zrobię co w mojej mocy by nie wracać, w każdtm razie nie za szybko
UsuńWitam. Super sie czyta twoje wpisy :) z humorem ale I z goryczka ;) sama zastanawiam sie na d wyjazdem do kanady. Aktualnie mieszkam w UK I powiem szczerze mam dosc tego walczenia o kolejny dzien I ciaglego deszczu. Narazie zbieram info i potem chce przedstawic to mojemu mezowi. Super ze trafilam na twoj blog bo fora mnie denerwuja, te ciagle klotnie ludzi z kanady I tych co nigdy za granice nie wyjechali ale wszystko wiedza :( IZ
OdpowiedzUsuńUK powinno być dobre, w Kanadzie mniej pada ale zimy są surowe. To zasadniczo dobre miejsce do życia, w każdym razie dla mnie
Usuń